Jump to content
Dogomania

Sigourney.Weaver

Members
  • Posts

    452
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Sigourney.Weaver

  1. [URL]http://www.dogomania.pl/threads/221721-cesar-millan-i-chodzenie-psa-ZA-przewodnikiem/page7[/URL] - jeszcze jako taka ciekawostka... Jeżeli drogi czytelniku jesteś przyszłym posiadaczem Dogo Argentino przeczytaj, proszę, dokładnie wywody Saiko - mogą ci się bardzo przydać na przyszłość. Saiko -posiadacz Akity Japońskiej naprawdę wie o czym pisze. Warto przybliżać sobie doświadczenia osób mających psy trudnych w prowadzeniu ras, ponieważ DA to nie lablador, nie border i nie beagle :) Warto mieć na uwadze, że to co w przypadku labladora może nie stanowić większego problemu, kiedy chodzi o DA, Akitę, DC albo TTB może być już poważnym zagrożeniem (a mówiąc wprost najczęściej nim jest).
  2. [URL]http://www.dogomania.pl/threads/221833-Słów-kilka-o-pseudo-profesjonlanym-blogu-–-jak-zaistnieć-krytykując-C.Millan-a-(TDW[/URL]) Zamknięcie tematu „dominacji” w termin „teoria dominacji” i sprowadzanie każdej rozmowy do „dyskusji zwolenników/wyznawców (tzw) teorii dominacji z jej przeciwnikami powoduje kręcenie się w około „teorii” → teorii na dany temat , a nie sedna zagadnienia Tak zaczyna się ideologizowanie . Myślenie ideologiczne zawsze niesie za sobą ułomność zawartą w zamknięciu się na wszystko co nie jest wygodne wybranemu sposobowi narracji . (Ideologizowanie zawsze prowadzi do wynaturzeń . W sztuce mamy socrealizm , niby realizm ale jednak posłuszny ideologii , z realizmem mający mało wspólnego …)
  3. Nie doczekałam się jeszcze reakcji (wiadomości priv na FB) od autora bloga, a mam ogromną nadzieję na rzeczową i publiczną dyskusję
  4. Psy, które spokojnie podążają za CM są mu w stosunku do niego uległe (poddane jego roli przewodnika). Podążają za nim ponieważ ufają mu i szanują jego przewodnictwo. CM zawsze zanim zabiera psa na spacer, najpierw wytwarza z nim więź/relację, której bazą jest określenie reguł na jakich ta relacja jest/będzie oparta. CM zawsze poznając nowy przypadek/nowego psa przedstawia mu się jako pewna siebie i spokojna osoba. Upraszczając : zawsze wchodząc w relację z psem CM prezentuje się mu jako pewna siebie/zdecydowana i spokojna energia. Psy reagują na energię CM. [URL="http://www.dogomania.pl/threads/218272-Zanim-kupisz-Dogo-Argentino-"][COLOR=#000080]http://www.dogomania.pl/threads/218272-Zanim-kupisz-Dogo-Argentino-[/COLOR][/URL]→-może-metody-Cesar-a-Millan-a-są-dla-ciebie → w dużym skrócie "ściąga" z metod pracy/podejścia do psów CM. Chodzenie na smyczy → podążanie za przewodnikiem jest tylko i wyłącznie jednym z elementów relacji. Na to czy pies jest uległy względem swojego przewodnika składa się wiele czynników/elementów. Postrzeganie ludzko-psiej relacji na wyrywki powoduje problemy ze zrozumieniem przekazu CM. „Jakie jest praktyczne zastosowanietego, żeby pies chodził za wami” - takie, żeby utrzymywać psa w roli podporządkowanego przewodnikowi fallower'a. Pies nie może wyprzedzać przewodnika, może iść obok niego, ale nigdy przed nim. Zawsze, kiedy wychodzi przed przewodnika przejmuje przywództwo. Psy tropiące, psy poszukujące, psy policyjne wykonujące określone zadania/pracę TO INNA HISTORIA, tu mówimy o „zwykłych” psach, które zazwyczaj nie wykonują żadnej pracy i po prostu są „do kochania”, w związku z czym nie ma sensu rozpisywać się o psim „czasie wolnym”, kiedy zadania zostają zakończone i pies przechodzi na tryb „domowy”. Na powyższe pytanie jest jedna obszerna odpowiedź, która być może stanie się oczywista, jeżeli zapytam szerzej : jaka jest praktyczna korzyść z tego, że pies jest względem nas uległy = posłuszny ? Wytresowany pies to nie to samo co pies posłuszny. Posłuszny pies to pies uległy, taki, który wykonuje polecenia bez ociągania się. Wytresowane psy, nie zawsze uległe, wykonują polecenia właściciela wtedy, kiedy chcą i to różni psa uległego/posłusznego od psa tresowanego. Wysoko umieszczona obroża daje większą kontrolę właściciela nad psem → łatwiej przekazać bodziec. Saiko doskonale i co najważniejsze cierpliwie wszystko tłumaczy. Ja od siebie dodam tylko tyle : [URL="http://www.dogomania.pl/threads/221833-Słów-kilka-o-pseudo-profesjonlanym-blogu-"][COLOR=#000080][URL="http://www.dogomania.pl/threads/221833-Słów-kilka-o-pseudo-profesjonlanym-blogu-–-jak-zaistnieć-krytykując-C.Millan-a-(TDW"]http://www.dogomania.pl/threads/221833-Słów-kilka-o-pseudo-profesjonlanym-blogu-[/COLOR][/URL]–-jak-zaistnieć-krytykując-C.Millan-a-(TDW[/URL])
  5. ZK [B]praktycznie [/B]nie poświęca szczególnej uwagi "nowym molosom". Dla niektórych tzw hodowców to idealna sytuacja : mogą balansować na granicy znaczeń i w sumie luźno podchodzić do wzorca (w oparciu o własne interpretacje czegoś co już dawno zostało doprecyzowane [!]), bo nie ma nikogo, kto głośno przypomniałby o co kaman... W oparciu o to co obserwuję na wystawach i w necie stawiam „tezę”, że w niektórych liniach jesteśmy na najlepszej drodze do „wypracowania”/„osiągnięcia” tzw „typu”. Typu centralno-wschodnio-europejskiego... Jednym z powodów dla których zakochałam się w DA jest „elegancja formy”. DA ma emanować siłą, ma być majestatyczny, „elastyczny” i sprawny, samo patrzenie na dogo ma być przyjemnością. Patrząc na DA mam wierzyć, że da radę świniakowi i że kontakt z „dziczkiem” nie spowoduje, że pies się „posypie”. Ot i cała filozofia. DA i CC mają wspólny mianownik : są oszałamiająco piękne, kiedy mają równe grzbiety, dobre kąty, rozwinięte klaty etc, kiedy są możliwie najbliższe ideałowi, albo kiedy po prostu/chociaż wyglądają jak przedstawiciele swojej rasy. Kiedy harmonia jest zaburzona, proporcje uciekają, a kąty są niewłaściwe i jedne i drugie robią wrażenie niezgrabnych, kostropatych albo rozjeżdżających się i czar pryska. Kiedy Andrzej Kaźmierski pierwszy raz pisał o CC w „Psie” (3/251 1995) „wstępniak” zawierał istotną uwagę odnośnie molosów w ogóle: „Radiacja, różnicowanie – to już późniejsze okresy : w każdym z krajów do którego dotarły, były kształtowane i modelowane nieco inaczej – jednak zawsze z pewną przesadą. Efektem jest gama ras 'przestylizowanych' ; ras, którym nadano niezbyt naturalną formę: ras, które obdarzono przesadnie skróconym grzbietem nosa, obwisłą skórą, faflami i powiekami: ras trudnych w hodowli. Są wynikiem twórczości człowieka, są efektowne, na swój sposób piękne, ale czasem 'nie efektywne', zbyt ciężkie. CC jest inny : to lekkoatleta, silny, ale mimo swojej masy zwinny, sprężysty i skoczny. Idealne połączenie budowy z funkcją.” Myślę, że słowa znamienitego kynologa równie dobrze pasują do opisu DA. Wrażenie, które ma sprawiać poprawny/typowy CC jest dokładnie tym, o które chodzi u DA. Dziś sytuacjawygląda tak, że [B]w praktyce[/B] ZK pracuje w oparciu o to co przedstawiają hodowcy. [B]Praktycznie[/B] to hodowca podejmuje decyzje (hodowlane), a związek się do nich „ustosunkowuje” (na miarę swoich możliwości → czyli wiedzy jaką dysponują sędziowie sędziujący DA). [B]W praktyce [/B]noty z wystaw to jedyne oceny jakie polskie DA uzyskują w oparciu o funkcjonowanie ZK. Na jednej wystawie „taki sobie”, albo „całkiem niezły” pies może być uznany za najlepszego, na innej, przy większej stawce, może być w ogóle „niezauważony”, jeżeli będzie konkurował z lepszymi. Może też być tak, że świetny pies zostanie zupełnie olany przez sędziego-dyletanta zafiksowanego na „idealną biel”. Proszę o cynk, bo może nie jestem na bieżąco ale WYDAJE MI SIĘ, że nie ma obowiązku przyznawania najwyższych ocen. Chyba wciąż można powstrzymać się z przyznawaniem najwyższych not, zwłaszcza kiedy niektóre psy mają po prostu tylko wytrwałych właścicieli... Czy brak klubu rasy jest powodem dla, którego nie ma przeglądów hodowlanych dla dogo ? Czy akcja w klimacie „zróbmy przegląd na wrześniowej klubówce” na FB, mogłaby coś „ruszyć” ? Czy mimo że nie ma u nas klubu rasy polski hodowca Dogo Argentino może liczyć na wiedzę, radę, pomoc „opiekuna hodowlanego” (kierownika sekcji) podejmując decyzję o doborze hodowlanej pary (w drodze „konsultacji” z kierownikiem sekcji rasy macierzystego oddziału Związku Kynologicznego) ? Jest to (wciąż?) przecież standardowa „usługa/procedura oferowana” przez ZK w przypadku psów rasowych. Czy taka opcja w ogóle istnieje w przypadku dogo ? →nawet jeżeli to pytanie brzmi naiwnie to chciałabym poznać na nieodpowiedź. Czy w dniu krycia (zgodnie z przepisami → jakie one są ?) suka musi mieć ukończone 18 miesięcy ? Jaki jest wiek wyznaczony przez ZK, w którym suka może być kryta pierwszy raz? I kto to tego pilnuje (przestrzegania przepisów) ? [B]W jakich warunkach można kryć sukę, która nie ukończyła 18 miesiąca życia ?[/B] → to pytanie też już kiedyś zadałam w „awanturce”... Czy „dane” z przeglądu miotu są tajne (np. to czy wszystkie szczenięta urodziły się ok, czy któreś miało wadę rozwojową i trzeba było je uśpić [jak to była wada ewentualnie]) ? Co z wadami umaszczenia, jak są zapisywane w protokole odbioru miotu (czy w ogóle są zapisywane?) ? Wypada zrobić „podsumowanie” osiągnięć poszczególnych hodowli, nawet po to by móc odpowiedzieć ludziom pytającym o to ile dziś mamy w Polsce dogo, coś w stylu : „Skojarzenie „pies X suka Y” dało ileś tam szczeniąt (ileś suczek, ileś piesków, w tym ewentualnie ileś niehodowlanych ze względu na maść). Ileś tam szczeniąt wydaje się/okazało się posiadać wartość hodowlaną. Szczególnie mocną stroną miotu, uzyskanych z niego psów jest… , udało się przekazać najlepsze cechy rodziców jakimi są … , szczególne nadzieje pokładam w … , dlatego że … To krycie przyniosło mi jako hodowcy satysfakcję, bo... <i na koniec :> … na wystawie (u sędziego... )… , w stawce … pies/suka „ABC” zdobył/zdobyła tytuł ...” To dałoby informacje przede wszystkim przede wszystkim o tym, jakie jest pogłowie rasy, ile psów jest hodowlanych, a ile jest petów, która hodowla jakie skojarzenia wypróbowywała i jakie są efekty tych skojarzeń. Czas poważnie zastanowić się nad Klubem Rasy, choćby inicjatywą na głównym forum psów z grupy II lub grupą na FB → dziś hodowcy muszą być aktywni w ZK -przynajmniej czysto formalnie- , na forach internetowych i na FB -jak najbardziej praktycznie. Może FM albo FB da odpowiedź na pytania, z którym raczej nie radzi sobie ZK ? Pozostaje mieć nadzieję, że [B]wszyscy[/B] polscy hodowcy zechcą dogonić świat cywilizowanej kynologii i [B]wysoko ustawiona poprzeczka nie będzie charakteryzować jedynie garstki osób.[/B] (jak już wspomniałam nadzieja umiera ostatnia... )
  6. Zmiany we wzorcu DA→ ja tak króciutko, tylko na zachętę – z przyjemnością poczytam co mówią „głębiej osadzeni w temacie” ;) (poniżej wklejam fragmenty dotyczące tych zmian zamieszczone w lipcu/sierpinu w „awanturce”). Ku mojej uciesze (być może „rozpaczy” innych) zwrócono uwagę na to, że dogo ma być w „typie” psa o solidnej konstrukcji (czyli inbreed'owe bez pomysłu chucherka, które z pokolenia na pokolenie tracą na masie, i coraz mniej przypominają Dogo Argentino może wreszcie „przeminą z wiatrem” ... i przestaną być lansowane jako psy „lżejszego typu”... , bo o eliminowanie „chucherek” chodzi. Poprzeczka znowu idzie w górę. [co prawda prawo nie działa wstecz, ale „trendy” będą musiały ulec zmianie]. W tych zmianach ogromnie dużo miejsca poświęcono opisom użytkowania DA jako myśliwego, zwracając uwagę na wzrost dogo i fakt, że praktycy wykorzystujący dogo jako myśliwego zgodnie twierdzą, że psy o wzroście nie przekraczającym 65 cm w kłębie najlepiej sprawdzają się w „akcji” (niezależnie od warunków topograficznych etc.). [B]Nos ma być czarny[/B] [B]Fafle krótkie i CZARNE[/B] - bardzo mnie to cieszy [B]Oczy : Powieki powinny być pigmentowane ...ale nie muszą[/B] Maść biała i [B]bielszy, przy stawce tej samej klasy, zawsze powinien wygrać[/B] Krótko mówiąc [B]Dogo Argentino ma byćsolidne i bez fafli a'la Dog Niemiecki (!)[/B] [B]*Typmezomorficzny:[/B] (u człowieka ale u psów pewnie też→ potężna klatka piersiowa, długi tors, wielka siła i solidne umięśnienie) Dzisiejszy dogo nie do końca wpisuje się w to co zazwyczaj odbieramy jako „molosa” (nie jest tak ciężki jak molos, nie ma tak luźnej skóry, bardzo wyraźnie zaznaczonego stopu, takiego „zagłębienia/dołka”). Zwrócono uwagę na to, że czaszka/głowa DA nie jest głową typowego „molosa” („niespełnia wymogów”) → całość wyrazu : np. głowa DA znacznie różni się od głowy choćby DDB. I fakt, że „typowy molos”prawie nigdy nie jest atletą... I „typowe molosy” zazwyczaj są ślamazarne (a tego o DA powiedzieć nie można...). DA nie powinien przypominać (swoją budową/konstrukcją) typowego rotka, ale nie może być także zbyt lekki. Odnośnie usposobienia : Idea jest taka, że równowaga „struktury ciała”/proporcji sylwetki ma znajdować odzwierciedlenie w charakterze/temperamencie dogo. Tam użyto nawet odniesienia do cocera, napisano, że dogo ma mieć „prosząco-pytające” spojrzenie cocera... Ma reagować tylko wtedy, gdy wymaga tego sytuacja. I bezsprzecznie ma być oddany rodzinie ponad wszystko. Przy głowie zaznaczono, że nie powinno się korzystać/powinno się zrezygnować z określenia „wyrzeźbiona”. Stop nie powinien być zbyt wyrazisty (i nie powinien mieć kąta prostego). Budowa czaszki ma umożliwić rozwój mięśni („policzków”, „bocznych mięśni głowy”). Oczy mają być definitywnie migdałowe. Przy opisie głowy/czaszki używa się określenia MEZOMORFICZNA Bardzo dużo uwagi poświęcono faflom, KTÓRE NIE MOGĄ BYĆ ZA DŁUGIE I PRZYWOŁYWAĆ NA MYŚL SKOJARZENIA Z DOGIEM NIEMIECKIM (zmiany przede wszystkim stawiają na użytkowość → przywrócenie pierwotnej użytkowości DA). Bardzo dużo napisane jest o tym, że długie fafle, to nie jest „wada kosmetyczna/estetyczna” ale wada wpływająca na użytkowość psa. Tak więc opisowo można powiedzieć, że fafle nie mogą sięgać dużo niżej dolnej linii szczęki. Autorzy tego tekstu przypominają, że Antonio Martinez wiszącą wargę uważał za powód do dyskwalifikacji. Klatka piersiowa powinna/musi przekroczyć linię łokcia -poniżej- (zdaniem A. Martinez'a) autorzy pomysłu wprowadzenia zmian może nie do końca się z tym zgadzają ale wierzą, że jest to słuszny pomysł i że tak właśnie powinno być. Ale dopuszczają klatkę piersiową równą linii łokcia. Tyle z uwag „awanturki” (nie torpedowanych, zaznaczam, przez „specjalistów”...). Zapraszam do rozwijania tematu
  7. Wzorzec → ja wiem, że niektórzy myślą, że we wzorcu chodzi tylko o kolorek... Nie, we wzorcu ważna jest przede wszystkim użytkowość psa, to użytkowość (zdolność do tej użytkowości) opisuje wzorzec [Temat anatomiczny jest, obrazki zostały wklejone, więc niektórym powinno to być już łatwiej zrozumieć]. To, że znaczna większość psów nie poluje, nie znaczy, że można olewać np. fafle (!!!). „Nie można zmieniać wzorca czy interpretować go w nieuzasadniony sposób tylko dlatego, że hodowcy nie są w stanie dopracować się opisanego w nim ideału. Inna sprawa, że przeciwstawianie się modom i trendom pojawiającym się w hodowli wymaga od sędziów przekonania o słuszności swych decyzji i niemałej odwagi.” (Mirosław Redlicki) Wzorzec rasy mówi, że głuchota jest wadą dyskwalifikującą (zmiana wzorca czekająca na zatwierdzenie FCI tego punktu nie zmienia), a przecież w wytycznych wzorca nie chodzi tylko o wystawy... Wypada przeanalizować ten punkt. Koniec ze ściemą, że chodzi „tylko” o głuchotę całkowitą. [B]W świetle danych naukowych, należy interpretować ten zapis jednoznacznie : CHODZI O GŁUCHOTĘ CAŁKOWITĄ, JAKI I JEDNOSTORNNĄ.[/B] [B]JEDNOSTRONNA GŁUCHOTA TO WADA DYSKWALIFIKUJĄCA : CERTIFIKAT POŚWIADCZAJĄCY, ŻE DANY PIES JEST SŁYSZĄCY MÓWI, ŻE PIES SŁYSZY NA OBUDWOJE USZU → pamiętamy przecież wyniki BAER zamieszczone przez Pissaro [URL="http://www.forum.**********/showpost.php?p=1311068&postcount=179"][COLOR=#000080]http://www.forum.**********/showpost.php?p=1311068&postcount=179[/COLOR][/URL] i Wamapl[URL="http://www.forum.**********/showpost.php?p=1311629&postcount=188"][COLOR=#000080]h ttp://www.forum.**********/showpost.php?p=1311629&postcount=188[/COLOR][/URL].[/B] [B]PONIEWAŻ WYKLUCZYĆ LUB POTWIERDZIĆ JEDNOSTRONNĄ GŁUCHOTĘ MOŻE JEDYNIE KLINICZNE BADANIE BAER, PSY NIE POSIADAJĄCE WYNIKÓW POŚWIADCZAJĄCYCH SPRAWNOŚĆ OBU NARZĄDÓW SŁUCHU, NIE POWINNY BYĆ UŻYWANE W HODOWLI.[/B] Tak więc każdy pies bez pozytywnego wyniku BAER potencjalnie może być jednostronnie głuchy, a w myśl zapisu wzorca powinien być dyskwalifikowany z programów hodowlanych. Tak się niektórzy uczepili tej bieli, że nawet specjalnie zaznaczają, że posiadają psy o idealnie białej sierści - co nie jest żadnym nadzwyczajnym wyczynem i wrażenie może robić jedynie na zupełnym laiku -to po pierwsze. I co warto w tym miejscu zaznaczyć, nie zawsze jest prawdą ponieważ u niektórych polskich psów występuje cytrynowy nalot na sierści i wcale nie są „idealnie białe” –to po drugie. Fixacja na punkcie idealnej bieli skutkuje tym, że namnożyło się mnóstwo niepoprawnie wypigmentowanych dogo – co już tak mocno niektórym tzw hodowcom nie przeszkadza/ło (?) → na marginesie : nie mogę doczekać się wprowadzenia zmian do wzorca, bo skończy się hodowanie różowych prosiaczków. Ta sama fixacja powoduje, że gdyby wyrwać pincetką 5 czarnych włosków, argentynowcy spalili by taką „zakłamaną personę” na towarzyskim stosie, jako kogoś pozbawionego skrupułów - mimo, że jest już zupełnie jasne, że rola „kolorowych włosków” dla zdrowia dogo jest żadna. (Nie mają negatywnego wpływu na zdrowie psów, w przeciwieństwie do grzechów, na które z niepojętych powodów wciąż przymyka się oczy). Natomiast brak dowodów na to, że dany zwierzak jest obustronnie słyszący żadnego fanatyka bieli nie oburza... To zdumiewające, bo waga „przestępstwa” polegającego na tym, że doskonale zdając sobie sprawę z poziomu wiedzy niektórych sędziów i tego jak nikłe mają pojęcie o genetyce, po to by wartościowy pies nie przegrał z jakimś baleronem, ktoś może wpaść na pomysł, aby usunąć tych kilka włosów, jest żadna -zwłaszcza, że autentycznie szkodliwe niedobory pigmentu przechodzą u każdego sędziego-dyletanta. Jakim cudem dopuszcza się do rozrodu psy bez BAER ? Szanowni Państwo, skoro traktujecie ekstremalnie dużą białą łatę jako fetysz i robicie z niej „lepik” na argentynomaniaków, to wypada także wspominać o BAER swoich psów. Nie badanie pod kątem wykluczenia jednostronnej głuchoty psów używanych do rozrodu, w sytuacji w której jest dla wszystkich jasne, że to właśnie jednostronna głuchota jest bolączką tej rasy, jest wręcz skandalicznym nadużyciem (wypada powiedzieć na całejlinii/liniach...) [B]W skrócie : pies z „łatą” wypada z hodowli, pies z jednym uchem nie. [/B] [B]Precyzując : nie zawsze pies z jednym uchem wypada z hodowli, bo tylko niektórzy badają swoje psy. Całą reszta bawi się w hodowlę na maxa korzystając z wolnoamerykanki jaką jest tzw „interpretacja zapisów (obowiązującego) wzorca”... i karygodny brak przeglądów hodowlanych[/B]. Coś tu jest bardzo mocno „nie halo”. Można nabijać się z pigmentu, nawijać, że jest „zbyt intensywny -nawet sędziowie bywają dyletantami- i równocześnie nie poddawać BAER rozmnażane psy (o szczeniętach nie wspominając). Do czego to ma zaprowadzić ? Jaki jest cel p.i.e.p.r.z.e.n.i.a o „zbyt intensywnym pigmencie”, którego waga w przypadku DA jest nie do przecenienia -o czym wszyscy doskonale wiedzą- i jednoczesnego olewania zmory rasy -o której też wszyscy doskonale wiedzą- czyli jednostronnej głuchoty ? O co w tym chodzi ??? Pierwsza myśl rozwikłująca zagadkę wspólnego mianownika nie napawa optymizmem. Wyrwanie jednego kolorowego włosa i „wybielenie” w ten sposób psa, skończyłoby się „podkablowaniem”, którego konsekwencje zależałby od fantazji urzędników Związku. Staranie się o hodowlane uprawnienia w celu rozmnażania zwierząt, których właściciele w ogóle pojęcia nie mają czym jest BAER, nikogo „nie rusza”, to jakoś nie razi poczucia etyki „wyznawców bieli”... Jak to możliwe ? [B]W Polsce to co w innych krajach (USA, Niemcy) jest zupełnie normalne, wręcz oczywiste czyli przejrzysta baza danych, zawierająca szczegółowe informacje na temat poszczególnych psów i suk hodowlanych, dostępna dla każdego z członków związków kynologicznych, wciąż jest postrzegane jako zagrożenie ; czego pytam „wolności hodowców” ? - bez żartów. [/B]Chyba, że chodzi o „hodowców” pisanych w cudzysłowie... Polak naprawdę potrafi : wykonywanie badań pod kątem dysplazji u psów 12 miesięcznych i szastnie naiwnym nabywcom przyszłych szczeniąt wynikami stwierdzającymi „jednoznacznie” , że dane zwierzę (rodzic) nie ma problemów ze stawami, „poprawianie” wnętrostwa, kombinowanie z zębami (różnej maści „regulacje” zgryzu), używanie w hodowli psów z chorobami nerek, tatuowanie braków pigmentacyjnych, rozmnażanie zwierząt cierpiących na wieczne alergie, czy wreszcie farbowanie psom białych łatek np. na czubkach palców... Ale olewanie BAER przebija wszystkie typowo polskie grzeszki hodowców-handlarzy. [B]Dla handlarza brak przeglądu hodowlanego to raj na ziemi → hulaj dusza, piekła nie ma... Bardzo to smutne.[/B] Dziwność numer 2 Jakim cudem psy bez prawidłowo wybarwionej trufli nosowej (polecam sprawdzić co to [B]dokładnie [/B]jest [B]trufla nosowa[/B]) są oceniane tak wysoko ? Jak to jest możliwe, że zwierzęta z tak poważną wadą osiągają wystawowe sukcesy ? Czasy się zmieniły : jest jasne, że nie ma różnicy pomiędzy nie w pełni wybarwioną tęczówką, a nie w pełni wybarwionym nosem. To, że niektórym ciężko jest zaakceptować fakty naprawdę nie ma znaczenia. Skoro niektórym wydaje się, że problemy z nie w pełni wybarwionymi nosami, tzw motylkowymi nosami to nic, to nie ma powodu, żeby serio traktować zapis o błękitnym refleksie, czy niebieskiej łatce na tęczówce. Dyletantyzm niektórych sędziów jest jak zawsze właściwą odpowiedzią ale do ciężkiej cholery nie można wiecznie wszystkiego na sędziów przerzucać. Od czegoś są hodowcy, których obowiązkiem jest uświadamianie właścicieli psów, że słabo wybarwiony nos nie wróży dobrze w hodowli, bo słabo wybarwiony nos jest cechą mocno dziedziczną (zwłaszcza jeżeli dane zwierzę jest słabo pigmentowane). Skąd parcie na wystawianie psów -i nie daj Boże pomysły na używanie ich w hodowli- których czubki nosów są ledwo czarne (fafle i powieki pomijam przez grzeczność) ? Nawet jeżeli/kiedy zmiany wzorca wejdą w życie to może to mieć nikłe znaczenie. W końcu zgodnie z aktualnie obowiązującym wzorcem niedopigmentowany nos jest poważną wadą ...ale mało komu to przeszkadza. Davlis był uprzejmy kiedyś wkleić doawanturki kilka motylkowych nosów... Cóż motylkowy nos, to poważna wada, do niedawna przechodziła, teraz pozostaje mieć nadzieję, że wszyscy się dokształcają. Dziwność nr 3 Szeroka i głęboka klatka piersiowa u psa gwarantuje więcej miejsca na serce i w sumie większy mięsień sercowy, który musi wykonać mniej pracy aby dotlenić mózg i cały organizm zwierzęcia podczas wysiłku (bieg/pogoń/pościg). Tym samym mięsień mniej się męczy niż mniejsze serce, które musi wykonać większą pracę dla uzyskania tego samego efektu (większa ilość uderzeń / puls : wyższy). W rezultacie przy mniejszym sercu następuje przerost mięśnia sercowego (czasami już po 2-3latach), czego najprostszym do zaobserwowania objawem jest kaszel psa (serce jest tak duże, że napiera na płuca). Psy z przerostem mięśnia sercowego zwykle nie dożywają więcej niż 6 lat. Dzięki głębokiej klatce piersiowej pies ma właściwie położony środek ciężkości (u większości psów środek ciężkości jest położony w okolicach serca, czyli w połowie klatki piersiowej -w 1/3 długości ciała- i w czasie ruchu psa znaczną część energii poświęcona jest zachowaniu stabilności), co zasadniczo wpływa na jego zwrotność i szybkośćreakcji, oraz ogólną motorykę. To tylko taki jeden„wycinek mądrości” → generalnie o co chodzi z tolerowaniem słabych klatek piersiowych ? I moje „ulubione”nieporozumienie : W Polsce ani sędziowie, ani hodowcy nie znają umiaru w interpretacji zapisów wzorca... szczególnie kiedy chodzi o „idealnie białą” maść... U nas wciąż dla wielu -podobno znawców tematu- o wyborze psa/przyznaniu noty decyduje JEDYNIE biel. Zapominają, że biel jest rozstrzygająca tylko w przypadku, w którym mamy do czynienia z psami JEDNAKOWEJ KLASY : „[FONT=ArialMT, sans-serif][SIZE=2]W przypadku oceniania dwóch psów jednakowej klasy pierwszeństwo należy się temu, który jest bardziej biały.” [/SIZE][/FONT][FONT=Times New Roman, serif][SIZE=3]Ten porażający brak zdrowego rozsądku powodujący, że niektórzy nie umieją sobie dać na wstrzymanie i wszystko tłumaczą „bielą”...[/SIZE][/FONT]
  8. Na wszelki wypadek sięgam do „archiwum X” po „ściągę”, którą zamieściłam kiedyś w „wyparowanej” tzw „awanturce” → Co to jest przegląd hodowlany ? (ilość wymaganych ocen zmieniła się ale idea pozostała ta sama) „Celem przeglądów hodowlanych jest ustalenie przydatności psa lub suki do celów hodowlanych. Często przeglądy hodowlane organizowane są na zasadach podobnych do wystawowych, z tą różnicą, że to nie my zapisujemy psa lub sukę. Lecz dany Oddział, w którym jesteśmy zarejestrowani, organizuje przegląd i wysyła zawiadomienia o nim do właścicieli psów i suk będących w odpowiednim wieku. Radziłbym jednak interesować się samemu terminem przeglądu, bez niego bowiem, i bez skierowania do krycia (od lipca 1994 ważnego przez pół roku) potomstwo naszych pupili <powinno być „pupilów”ale cóż...> nie dostanie metryk Związkowych. Nie we wszystkich sekcjach są osoby upoważnione do robienia przeglądów hodowlanych. W takiej sytuacji możemy skorzystać z obecności sędziów na wystawie w naszym regionie i poprosić o zrobienie przeglądu, który polega na indywidualnej ocenie każdego psa, w atmosferze znacznie spokojniejszej, bez udziału publiczności. Zdarza się wówczas, że pies lub suka, które na dwóch wystawach dostały oceny: doskonałe – pies, a co najmniej bardzo dobre –suka, na przeglądzie hodowlanym nie zostają dopuszczone do hodowli.Trzeba sobie uświadomić, że wystawa i przegląd hodowlany to dwie zupełnie różne rzeczy. Wprawdzie bez odpowiednich ocen (pies –minimum 2 x doskonała w klasie otwartej lub użytkowej, suka –minimum 2 x bardzo dobra w klasie użytkowej) z wystaw, psy i suki nie są dopuszczane do hodowli, ale trzeba pamiętać, że przegląd hodowlany jest ostateczną decyzją komisji składającej się z sędziego i kierownika sekcji. Na przeglądzie bada się dokładnie budowę anatomiczną. Czasem jakaś minimalna wada ogona, która na wystawie może być (choć nie powinna) nie wykryta, tu powoduje już wykluczenie z hodowli. To samo dotyczy kompletnego uzębienia. Psy, które mają brak jednego lub nawet dwóch premolarów pierwszych (tzw. P1) mogą na wystawie osiągać sukcesy, natomiast z hodowli powinny być w zasadzie eliminowane. Dotyczy to głównie psów, które są kwalifikowane jako reproduktory. W mniejszym stopniu zwraca się na to uwagę u suk hodowlanych. Dlaczego ? Bo pies może przez całe życie kryć dużo suk, natomiast suka może dać w najlepszym razie 6 miotów. Regulamin hodowlany stanowi, że suka może być kryta najwcześniej przy trzeciej cieczce, raz w roku kalendarzowym może mieć szczenięta w ilości 6 sztuk (jeżeli jest ich więcej, przerwa pomiędzy kolejnymi miotami musi wynosić co najmniej 1,5 roku) a ostatni raz może mieć szczeniaki w roku, w którym kończy 8 lat. Pies reproduktor może kryć od momentu skończenia półtora roku i nie ma ograniczeń ani ilościowych ani wiekowych. (...) Wszystko co przedstawiłam może spowodować taką sytuację, że szczególnie pies, który na wystawach zdobył nawet Championa Wystawowego, możenie być dopuszczony do hodowli” Powyższy fragment pochodzi z dość „egzotycznej” (kiedy odnieść ją do molosów) pozycji wydanej w 1995 roku, pod redakcją Macieja Kłosia (Katarzyna Fiszdon, Tadeusz Gierliński, Piotr Jurka, Maciej Kłoś, Krystyna Ratajska, Mirosław Redlicki, Aleksandra Sękowska Miros, Jacek Sterna) o uroczym tytule „ PRAWIE WSZYSTKO O JAMNIKACH”. I choć od czasu jej wydania zaszły zmiany w niektórych przepisach, idea sensu HODOWLANEGO PRZEGLĄDU pozostałą taka sama Ale wracając do artykułu „Strategie hodowlane...” Jaki z tego wniosek ? W Polsce dogo hoduje się głównie na wystawy O hodowaniu dogo jako psa użytkowego mowy nie ma → nie wiadomo nic o legalnie organizowanych próbach pracy dla dogo w Polsce (nie ma polskiego klubu rasy), które pozwoliłby określić użytkową wartość polskich psów i które „wliczane” byłyby w poczet informacji na temat danego zwierzęcia. (fraza „próby pracy dogo argentino” wpisana w google daje taki wynik :[URL="http://forum.**********/printthread.php?t=3758&pp=20&page=170"][COLOR=#000080]http://forum.**********/printthread.php?t=3758&pp=20&page=170[/COLOR][/URL], a drugi wynik to moja „aktywność” [URL="http://www.dogomania.pl/threads/216613-Dogo-Argentino-Międzynarodowa-Wystawa-Psów-Rasowych-Poznań-23.10.2011"][COLOR=#000080]http://www.dogomania.pl/threads/216613-Dogo-Argentino-Mi%C4%99dzynarodowa-Wystawa-Ps%C3%B3w-Rasowych-Pozna%C5%84-23.10.2011[/COLOR][/URL][[URL="http://www.psy24.pl/2688-Regulamin-przeprowadzania-prob-i-konkursow-pracy-dzikarzy-.html"][COLOR=#000080]http://www.psy24.pl/2688-Regulamin-przeprowadzania-prob-i-konkursow-pracy-dzikarzy-.html[/COLOR][/URL]]). To znaczy, że Polskie dogo -którym WYRAŹNIE ZAZNACZAM nie odmawiam zdolności i możliwości posiadania potencjału dla, którego rasa powstała, jestem od tego jak najbardziej daleka- hodowane są głównie jako psy zrównoważone psychicznie i mające WYGLĄDAĆ (nie polować), tak jak dogo wyglądać powinno. Skoro warunki sprawiają, że dogo w naszej części Europy „nie zużywają się” tak, jak np. w Argentynie czy Hiszpanii (większość psów to „kanapowce” →psy nie polujące), to oznacza to, że nie hoduje się ich dla podtrzymania ich użytkowości jako takiej (tak, wiemy, że NA SZCZĘŚCIE NIEKTÓRE PSY DZIĘKI SWOIM OPIEKUNOM MAJĄ OKAZJĘ SPEŁNIAĆ SIĘ MYŚLIWSKO – chwała za to ich właścicielom, ale to i tak nie zmienia faktu, że większość polskich dogo nie poluje, bo większość nie znajduje się w rękach myśliwych), a dla przyjemności obcowania z wyjątkową rasą myśliwskiego molosa. Jeśli nie przeprowadzamy prób pracy, to nie dysponujemy -zweryfikowaną, a nie domniemaną- wiedzą o użytkowych predyspozycjach polskich/wyhodowanych w Polsce dogo. Skoro nie można polskich dogo „przetestować” w sposób precyzujący ich możliwości, to trzeba powiedzieć sobie wprost, że hoduje się psy „na wystawy”, a skoro tak to te psy przynajmniej powinny wyglądać. A skoro tak, to dlaczego w warunkach, w których nie można kilogramów „petów” przekazywać w ręce myśliwych, by „zużywały się” tak jak to ma miejsce np. w Argentynie, produkuje się tyle słabych EKSTERIEROWO PSÓW, które lądują na wystawach i mówiąc delikatnie nie cieszą oka, tylko powodują, że człowiek myśli, że gdyby był hodowcą, to poprzebijałby opony gorliwcom chcącym wystawiać te koszmarki, byle tylko nie pokazywali ich na wystawach. Skoro jedyną wytyczną, której trzymać się mają WSZYSCY polscy hodowcy (a udaje się to jedynie niektórym – to tak na marginesie) jest wzorzec rasy, to dlaczego przepaść pomiędzy dobrymi/poprawnymi dogo i całą resztą jest aż tak głęboka ???
  9. Tak jest u nas, a jak być powinno (w kynologicznie cywilizowanym świecie, czyli w warunkach min. powszechnego dostępu do pełniej informacji o poszczególnych zwierzętach hodowlanych) ? Czyli zacznijmy od początku : Jak powinna wyglądać cywilizowana hodowla rasowych psów ? [B]Można (należy) o tym przeczytać w KWARTALNIKU ZWIĄZKU KYNOLOGICZNEGO W POLSCE nr 4 (344) 2011 „PIES”, w artykule „Strategie hodowlane i ich zastosowanie. Oficjalny dokument FCI (to drugie zdanie w podtytule)” Prof. Dr Peter'a Friedrich'a, przedrukowanym za zgodą VDH. [/B] [B]Ponieważ wszyscy profesjonalni hodowcy zaglądają do tego magazynu, a co najważniejsze CZYTAJĄ ZAMIESZCZANE W NIM ARTYKUŁY, nikt chyba się na mnie nie obrazi jeżeli odwołam się do powyższego artykułu, aby przybliżyć temat tym mniej profesjonalnym „kynologom”.[/B] Zagadnienia, poruszane przez Prof. Dr Peter'a Friedrich'a : Autentyczny hodowca psów danej rasy, musi dokładnie przemyśleć ten pomysł i zastanowić się czy dysponuje warsztatem pracy, merytorycznym zapleczem, które jest do tego niezbędne → sam „czuj”/ „nos”/ „dryg” /„szczęście” nie wystarczy. Nie można być hodowcą rasowych psów jeżeli nie stworzy się [B]planu hodowlanego (strategii hodowlanej)[/B]. Przede wszystkim trzeba wiedzieć jakie ma się [B]cele hodowlane[/B] → czyli co się chce osiągnąć. Określenie celu nie jest możliwe jeżeli nie dysponuje się wiedzą (tą najbardziej podstawową z dziedziny anatomii na przykład) i świadomością, że [B]ułożenie planu hodowlanego wymaga zebrania szeregu niezbędnych informacji, przemyślanego planowania kryć i umiejętności obiektywnej oceny uzyskanego potomstwa[/B]. Tylko w ten sposób można hodować psy rasowe, uzyskiwać postępy i nie niszczyć rasy, którą się wybrało. Różnymi osobami kierują różne pobudki, ludzie z różnych powodów decydują się na trzymanie/hodowlę rasowych psów. Naturalną konsekwencją z tego wynikającą jest to, że różni hodowcy stawiają sobie różne hodowlane cele. Jednak niezależnie od tego czy stawia się na użytkowy charakter zwierząt czy hoduje się miłe zwierzęta do towarzystwa, nie należy ignorować zapisów wzorca. Wzorzec rasy wyczerpująco opisujący budowę anatomiczną powinien zawsze być punktem odniesienia dla każdego hodowcy. Bardzo często zapisy wzorca bywają... interpretowane, a ich interpretatorzy często nie znajdują umiaru w tej swobodnej i bardzo dla rasy szkodliwej interpretacji (stąd tak niezwykłe różnice w psach oficjalnie należących do jednej rasy). [B]Cele hodowlane muszą odnosić się do całej populacji, inaczej ich realizacja się nie powiedzie.[/B] Ktoś kogo nie stać na samokrytycyzm (min. obiektywną ocenę uzyskanego potomstwa), ani krytycyzm (obiektywną ocenę materiału hodowlanego, na którym zamierza się hodować) nie ma szans na odniesienie sukcesu hodowlanego. Obie te cechy niezbędne są także kiedy zapoznajemy się z wzorcem rasy i go interpretujemy. Krytyka zewnętrzna... (zaliczona jest na +)... Wzorce ras muszą podlegać rewizji, jest to zupełnie oczywiste (pisałam już o tym w tekście o roli pigmentu u DA ). Patrząc na wzorzec „krytycznym okiem” należy pamiętać o wytycznych, które pomogą nam się do niego odnieść. Zdaniem Prof. Dr. Peter'a Freidich'a te wytyczne to dobra jakość życia, długowieczność (wciąż pozostająca dla naukowców zagadką, jest to temat wciąż badany), łatwe funkcjonowanie w społeczeństwie i zachowanie typu rasowego. Czym jest ta dobra jakość życia ? To zdrowie, sprawność, zdolności komunikacyjne, płodność, zdolność do naturalnego krycia i tolerancja na rozmaite rodzaje pokarmów. To elementy składające się na DJŻ. → Jakie płyną z tego wnioski dla hodowców DA ? Np. takie, że BAER to oczywistość, a każdy kto podaje się za hodowcę i nie poddaje swoich psów badaniom jest wnajlepszym przypadku niepoważny jako hodowca. Temperament zwierząt również nie powinien hodowcom umykać... „Uzyskiwanie informacji” → i cóż za niespodzianka : Frieidrich wymienia 3 źródła informacji natemat hodowlanych psów. [B]AŻ 3.[/B] Na pierwszym miejscu klasyfikuje się „ocenę przydatności hodowlanej” (przegląd hodowlany), potem próby pracy, z których uzyskujemy informacje o funkcjonalności psa i dopiero na końcu mamy wystawy, czyli wydarzenia głównie towarzyskie... [Wow... U nas dla dogo są tylko wystawy... ] Jest zupełnie oczywiste, że na wystawach psa ocenia się tylko i wyłącznie pod względem wyglądu i sposobu prezentacji, temperamentowi poświęca się mało uwagi, a o zdrowie w ogóle się nie pyta – pisze Freidrich [co jest zupełnie niesamowite zważywszy na wyszczególnione we wzorcu wady dyskwalifikujące...[URL="http://klubmolosow.pl/wzorce/w_argentynski.pdf"][COLOR=#000080]http://klubmolosow.pl/wzorce/w_argentynski.pdf[/COLOR][/URL]i jego -aktualnie- punkt 18 : głuchotę → wadę nie widoczną gołym okiem... ] Każda rasa powinna mieć swoje procedury określające przydatność hodowlaną, w których liczyć się będzie nie tylko WYGLĄD, ale i stan zdrowia, psychika/temperament i wartość rodowodu. Te procedury mają być wiarygodne, mają dostarczać maksimum informacji i być powtarzalnymi. → nie sposób się z tym nie zgodzić (szczególnie, że zwłaszcza laicy lubią błysnąć„inbreedem”...). Autor artykułu pisze wprost, że podczas wystaw sędziujący nie zajmują się oceną zdrowia i temperamentu, a ocena budowy i sprawności także nie jest kompletna. Psy ocenia się rękami sprawdzając budowę i kątowanie, a obserwacja ruchu jest bardzo pobieżna. Na wystawach umykają cechy ważne w życiu codziennym. Freidrich wymienia zwrotność, giętkość, szybkość i wytrzymałość, które w ogóle nie są oceniane... „Celowość dokonywania oceny przydatności hodowlanej, prowadzonej według określonych procedur i odpowiednio dokumentowanej, której wyniki są dostępne dla wszystkich zainteresowanych, nie ulega wątpliwości”- pisze Freidrich → to co by powiedział na temat stanowiska prezentowanego przez niektórych w kwestii BAER, alergii jaką poruszenie tematu BAER wywołało i całej radosnej twórczości „inteligentnych inaczej” forumowiczów, którzy starali się ze wszech miar udowodnić, że „g wiem, bo nie mam dogo” i dlatego nie powinnam pisać ani o pigmencie, ani o BAER, i generalnie nazywać rzeczy po imieniu... (przy okazji pozdrawiam kreatorów „Kost-ki”i czekam na powołanie do życia kolejnego tworu „zbiorowej emanacji słabości”). „Podczas takiej oceny sprawdzić można stan zdrowia psa, pobierając materiał do odpowiednich badań. Wiele chorób uwarunkowanych genetycznie, a stanowiących poważny problem w niektórych rasach, można wykryć za pomocą odpowiednich badań klinicznych. Nie znaczy to, że jestem zwolennikiem przeprowadzania wszelkich możliwych badań u wszystkich możliwych ras, ale tam, gdzie wiadomo, że jakieś choroby występują, nie wolno nie wykorzystać istniejących możliwości diagnostycznych i w oparciu o uzyskane wyniki planować i modyfikować strategie hodowlane” - pisze Prof. Dr Freidrich – Tak więc przy całym szacunku dla „tradycji”, Pan Freidrich nie zapomina o nowoczesności... Kurcze ale by się zdziwił gdyby przyjechał do Polski... U nas, w kraju w którym pisanie o BAER na kynologicznym forum równa się narażaniu się na -powiedzmy- szykany, to, że pies całe życie spędza „sterydowany”, bo cierpi na chroniczne alergie, nie przeszkadza go rozmnażać... Pies z chorymi nerkami ? A co to za problem ?... Kto by sobie d zawracał takimi drobiazgami... A przecież wszyscy podobno „kochają tą rasę”... Aż mi się niedobrze robi, jak sobie pomyślę, jakie kreaturki u nas usiłują uchodzić za hodowców... Jeszcze jeden cytat z artykułu : „Ocena przydatności hodowlanej musi się jeszcze pod jednym względem zasadniczo różnić od oceny wystawowej, a różnica ta jest istotna i sędziowie nie mogą o niej w żadnym przypadku zapominać : przy oglądaniu psa nie wolno brać pod uwagę sposobu jego prezentacji. W przeciwnym razie łatwo o grube pomyłki i nietrafione decyzje. Ocena przydatności hodowlanej ma na celu, przynajmniej na tyle, na ile to możliwe, ustalenie wartości genetycznej psa, a nie talentów osoby, która go prezentuje.”
  10. II Nadmuchana „tajemnica” metodhodowlanych – dajmy spokój ściemie : Przemyślany inbreed, zaplanowany w oparciu o autentyczna wiedzę (a nie pozór wiedzy iliczenie na to, że nikt o nic nie będzie pytał) pozwala zachować WYRAZ, utrwalić pożądane cechy → w skrócie osiągnąć zamierzony na starcie pracy hodowlanej, cel. Bazarowy inbreed w stylu „Pana Ziutka”, który kiedyś usłyszał, jak ktoś coś mówił o jakimś przydomku i po ziutkowemu wykoncypował sobie, że można rozmnażać dogo, oficjalnie utrzymując, że robi się „zaplanowany i przemyślany inbreed na wybraną „linię”, rozmywa rasę i daje„typy”. Praktycznie ma wartość mniej więcej taką -całość jest świetna ale definicja tematu zaczyna się w siódmej minucie i mniej więcej po 17u sekundach i trwa około półtorej minuty : [URL="http://www.youtube.com/watch?v=L_HgpzTxdT8&feature=related"][COLOR=#000080]http://www.youtube.com/watch?v=L_HgpzTxdT8&feature=related[/COLOR][/URL] Stwierdzenie „stosuję inbreed jako metodę hodowlaną” i stawianie kropki bez „rozwinięcia tematu”, w ramach „nie zdradzania obranej taktyki” i „planów hodowlanych” jest bardzo wygodne ale też skrajnie niewiarygodne. „Lajtowe” podejście do krewniaczych kojarzeń (które na marginesie : mają różne stopnie pokrewieństwa), wzmocnione tym, ze większość „zwykłych śmiertelników” (osób „nabywających psy”) nie ma pojęciaczym jest inbreed [URL="http://klubdoga.pl/memdotinbredu.htm"][COLOR=#000080]http://klubdoga.pl/memdotinbredu.htm[/COLOR][/URL] ma fatalne skutki dla kondycji rasy. Ale co tam nabywcy ! Ci tzw „hodowcy” nie mają pojęcia co to jest inbreed ! I to dopiero jest masakra... Wystarczy dokładnie prześledzić co w swoich „stajniach” mają hodowcy, by dopatrzeć się komu inbreed bokiem wyszedł → rozmył rasę i dał „typy”, a komu zagwarantował utrzymanie WURAZU → czyli komu udało się osiągnąć [B]cel i sens[/B] stosowania tejmetody. [B]Bezrefleksyjne podejście do stosowania inbreed'u jako hodowlanej metody, KTÓRA MA SENS TYLKO I WYŁĄCZNIE WTEDY, KIEDY METODĘ TĄ STOSUJE SIĘ Z GŁOWĄ I INBREEDUJE SIĘ PSY WYBITNE, w przypadku osobników „takich sobie” czy wręcz wadliwych DAJE EFEKT ROZMYCIA RASY I OWOCUJE RÓŻNYMI „TYPAMI”.[/B] Jest wielce szkodliwe dla rasy → produkuje się psy, które podobno są rasowe, a coraz mniej przypominają przedstawicieli swojej rasy (a to przecież tylko ten jeden, gołym okiem widoczny aspekt). Jest jasne skąd tak dużo zwyczajnie brzydkich dogo, po utytułowanych rodzicach, championów praktycznie z urodzenia i zupełnie „nieweryfikowalnych” → przeglądy hodowlane to nie tylko ocena poszczególnych osobników, to także szczegółowe rozeznanie w rodowodach... Inbreed inbreedowi nie równy, analogicznie jak handlarz to nie to samo co hodowca, więc po co ta ściema ? Idę na wystawę i widzę to co widzę : prawdę o strategiach hodowlanych. Niektórym się po prostu nie udaje (osiągnąć celu, zakładając, że w ogóle jakiś obrali), więc po co upierają się, że muszą być hodowcami ??? Miłość do rasy powinna skłonić niektórych do refleksji, że jeżeli nie mają wystarczająco dużo wiedzy i szczęścia, i uzyskiwane przez nich psy są marnej jakości, to najlepiej przestać się upierać na bycie „hodowcą” i dać szansę wykazywania się innym. W końcu ile słabych psów można naprodukować ? U nas dogo nie polują jak w Argentynie, nie „zużywają się” tak jak w kraju pochodzenia rasy. U nas nie będzie komu wcisnąć naprodukowanych bez sensu psów, a już teraz, dodatkowo niektórzy mają wkrętkę na ratowanie wszystkiego co duże i białe (a te zwierzęta zajmują miejsce w domach, do których mogłyby trafić DA). Świadomość na temat tego, jak trudną w hodowli rasą jest DA dociera do coraz większej liczby „statystycznych Kowalskich”. Przebadane szczenięta, pochodzące z przemyślanych kryć i określonych linii będą znajdowały kochających opiekunów, pewnie nawet będą rozjeżdżać się poświecie. Słabe krycia będą dawały nieciekawe szczenięta , dla których znalezienie domu może stanowić problem. Warto o tym pomyśleć jeżeli jest się miłośnikiem psów. Decydowanie się na krycia bez pomysłu, bez celu, bez wiedzy może skutkować tym, że rasowe psy będą trafiać do schronisk – tym bardziej, że DA to nie lablador...
  11. Patrząc na niektóre z prezentowanych na wystawach dogo -ostateczny wynik pracy hodowców- można sądzić, że „w kierunku najbliższego rowu”... W Polsce tylko nieliczni hodowcy umieją ze sobą współpracować. Tylko nieliczni mają autentyczną, długofalową wizję tego co chcą uzyskać i są na tyle zorientowani w temacie → profesjonalni mówiąc prostym językiem, że zdają sobie sprawę, że nie da się osiągnąć sukcesu działając a'la Zosia Samosia. Całe szczęście, że zdarzają się wizjonerzy, ludzie, którzy naprawdę wiedzą czego chcą i jak to osiągnąć, bo dzięki nim Dogo Arentino nie przestaje być DogoArgentino. U nas pytanie o hodowlane plany jest źle postrzegane, w Polsce o „takie rzeczy” się nie pyta. Ktoś kto interesuje się poczynaniami hodowców - szczególnie tych, którym „nie bardzo idzie”, albo których decyzje są skrajnie dziwaczne i mówiąc wprost : jakościowo żadne przez co zwyczajnie zastanawiając- ich „strategiami hodowlanymi”, od razu kojarzonyjest z kimś w rodzaju „szpiega przemysłowego”, jakimś „agentem obcego mocarstwa”, kimś, kto się w.p.i.e.p.r.z.a. A przecież -na zdrowy rozum- chcieć „wykradać sekrety” można jedynie komuś, kto osiąga sukces. Zadawanie pytań o kierunek hodowli hodowcom, którzy najwyraźniej mają z tym problem (z sukcesem HODOWLANYM), to nic prócz próby zaspokojenia ciekawości niepokojonej ich działaniami. Im dłużej interesuję się kynologią, choć powinnam powiedzieć, że im głębiej zapuszczam się w rejony związane z hodowlą rasowych psów, tym mniej się temu dziwię. Przede wszystkim bardzo niewielu jest prawdziwych hodowców czyli ludzi, którzy faktycznie umieją na takie pytania odpowiedzieć. Ci którzy za hodowców jedynie uchodzą (uparcie wyjeżdżali jeżdżąc po pipidówkach tytuły swoim psom, aż wreszcie zarejestrowali swoje „hodowle”) po prostu nie mają pojęcia o co się ich pyta i reagują a'la „wujek małego Jasia –mistrz ciętej riposty”, a czasem siedzą cicho i „robią swoje”, co być może byłoby zabawne, gdyby nie to, że są partaczami i przyczyniają się do niszczenia wspaniałej rasy. Dlaczego -mimo wszystko- warto pytać ? Bo niektóre decyzje, niektórych hodowców, dotyczące uznania przez konkretną osobę, konkretnego zwierzęcia za posiadające „wartość hodowlaną” i włączanie tych zwierząt do hodowli, są błędne i jest to (zazwyczaj) gołym okiem widoczne. Może jeżeli zacznie się z takimi „hodowcami” rozmawiać zaczną nieco bardziej krytycznym okiem przyglądać się swoim poczynaniom (nadzieja umiera ostatnia). Mioty pochodzące z nieprzemyślanych kryć, które tylko pozornie, dla mało zorientowanych w temacie hodowli psów rasowych, są wynikiem „głębokiej refleksji”, to po prostu rozmnażanie psów i nie ma to nic wspólnego z pracą nad udoskonalaniem rasy. Przyglądając się niektórym nowościom ze świata hodowli DA, dochodzę do wniosku, że tylko kompletny dyletant może uważać, że używanie do celów hodowlanych/rozmnażanie danej suki czy psa może „wzbogacić rasę” albo „utrwalić POŻĄDANE cechy”. Rozumiem, że kiedy sprzedaje się szczenię, nie zyskuje się kontroli nad jego właścicielem ale wypada uświadamiać nabywców, że nie każdy pies wyrasta na zwierzę które warto rozmnażać → brak przeglądów hodowlanych to koszmar Dogo Argentino. Ludzie kupują psy i oburzają się, że skoro jakiś sędzia przyznał im BOB, to ktoś śmie zwracać uwagę, że gdyby funkcjonowały przeglądy hodowlane, to taki bob-ek mógłby nie zostać zakwalifikowany jako pies, którego warto użyć w dalszej hodowli. Niektórzy zupełnego pojęcia nie mają o kynologii, a chcą brać się za „pracę nad rasą”. Co jest z tymi hodowcami, z których hodowli wywodzą się te nieszczególnie udane psy, dla których właściciele (przynajmniej oficjalnie TYLKO właściciele) przewidują „kariery” ? Ciśnienie na to, żeby pies od nich „wzbogacał czyjąś stajnię” (najczęściej polską – sorry ale taka jest WAŻNA prawda) jest silniejsze od miłości do rasy i ciężkiej pracy Martinez'ów ? Naprawdę chodzi tylko o to, żeby sobie potem na stronie napisać, albo znajomym opowiadać, że psy z przydomkiem hodowli „jakaś-tam” są teraz psami hodowlanymi w „następna-tzw-hodowla” ? Rozczarowania to nic przyjemnego ale trzeba mieć dość charakteru, żeby powiedzieć wprost : „sorry, szczyl zapowiadał się fajnie, ale wyrósł mocno 'tak sobie', nie ma sensu robić z niego repa (bo pigment, zgryz, postawa, fafle, głowa, itp. itd. -można „mixować” w miarę potrzeb)”. Jak grzyby po deszczu wyrastają nowe „hodowle”. Ktoś „puścił” miot, paru innych ktosiów zaliczyło „wystawy” w pipidókach i uparło się, że też sobie „zrobią hodowlankę” i za chwilę [B]słabe[/B] dogo zostaje „zaczynem” nowej hodowli... I tak zaczyna się demolka w rasie... Ilu tych nowych hodowców naprawdę ma pomysł na to co chce robić, ilu z nich ma plan ? To widać po tym jakie decyzje podjęli. Od jakich psów zaczynają, na jakie krycia się zdecydowali i co z tych kryć dotąd wynikło. Rozmnażanie psów, bo „szczeniaczki są takie fajne”, to nie hodowla. Żeby być hodowcą, a nie producentem rasowych psów, trzeba posiadać zaplecze merytoryczne (i etyczne) – a ktoś kto zaczyna „pracę” na słabym dogo, tego zaplecza nie posiada. Bez planu hodowlanego, jasno określonego celu jest się tylko kimś, kto „nakręca koniunktórkę”, w krzywym zwierciadle „propaguje rasę”, zarabia kaskę i oficjalnie w d ma „idealistyczne używanie pieprzu o pracy nad rasą”. Właśnie takiej klasy „specjaliści” skutecznie i na długo fundują totalne rozłożenie rasy. Wiedza o tym co w skrócie nazywamy hodowlą jest dziś w Polsce towarem deficytowym i niestety wcale nie pożądanym, jak się okazuje → za hodowlę nie rzadko biorą się dyletanci, którym nie che się uczyć, bo są „mundrzy” i „wiedzą swoje”. Znaleźć partnera do pracy hodowlanej to dziś nie lada sztuka ale rzecz możliwa. Jeżeli chce się osiągać ambitne cele i wysoko stawia się sobie poprzeczkę, to nie można być Zosią-Samosią i wizjonerzy doskonale zdają sobie z tego sprawę. Kiedy warsztat pracy szlifuje się latami, kiedy swoją wiedzę wciąż się uzupełnia i wciąż stara się być na bieżąco, nie można tego ot tak sobie przekazać pierwszemu lepszemu cwaniaczkowi, który nie ma środków by docenić skarb jakim jest przekazana mu wiedza i nie stawia sobie równie wysokich wymagań. Dlaczego nie jest u nas łatwo współpracować? Nie tylko z powodu deficytu wiedzy kynologicznej .W mentalności znacznej większości osób „biorących się za hodowlę rasowych psów”, min DA, inny hodowca to konkurent. Nie widzi się w nim partnera do współpracy, kogoś z kim można projektować strategie hodowlane, dzielić się informacjami, coś budować, ale konkurenta do pieniędzy, które można zarobić na sprzedaży szczeniaków. I to właśnie różni hodowców od„hodowców”. Czy na hodowli psów można zarobić ? Nie. Na „hodowli” : tak. Przy podejściu „mało włożyć, dużo wyjąć” zawsze można coś zarobić. Ale nie zarabia się wtedy na [B]hodowli psów rasowych[/B], bo hodowla to zupełnie inna bajka. Wtedy zarabia się na [B]sprzedaży szczeniąt[/B]. I myli się bardzo ktoś, kto myśli, że te dwa sformułowania niczym się nie różnią... Zaczyna się od zakupu psa/psów – jest oczywiste, że to gdzie i z jakiego kojarzenia kupuje się psa zależy od tego jaki ma się hodowlany cel, a żeby cel był jakiś, to w ogóle najpierwmusi [B]być[/B]... Tak więc można pojechać [B]gdzieś[/B] i kupić [B]jakiegoś[/B] psa, można pojechać [B]tam gdzie wszyscy [/B]jeżdżą po psy, a można [B]sprowadzić psa z z bardzo, bardzo konkretnego kojarzenia[/B]. Potem są wystawy -można pojechać [B]na drugi koniec świata[/B] i tam zrobić championat, a można pojechać [B]do Grójca[/B] i raz do jakiegoś dużego miasta namiędzynarodówkę, można [B]przeprowadzać BAER[/B] u szczeniąti... [B]„można” tego nie robić[/B] itd. itp. Hodowca zbyt dużo pieniędzy wkłada wswoją pasję, żeby móc się na niej dorobić. Handlarz zarobi zawsze, bo nie hodowla, a handel jest jego specjalnością.
  12. Panie Mateuszu to nie ja staram się Pana przekonać, że Pan nie rozumie metod pracy CM, a Pan sam wprost się do tego przyznaje -Pan sam to napisał w poprzedniej wiadomości. Poza tym tak się szczęśliwie składa, że moja inteligencja jest rozwinięta na tyle, że pozwala mi czytać ze zrozumieniem tak więc a)czytałam to co napisał Pan na swoim blogu b)czytałam treści Pańskich wiadomości skierowanych do mnie. Przypominam : zadałam Panu pytania w punkcikach 0od 1-8 i nie doczekałam się na nie odpowiedzi Panie Mateuszu : bardzo wyraźnie napisałam (wypunktowałam) Panu dlaczego nie jest Pan wiarygodny :na swoim blogu olał Pan treść rozmów Millana z właścicielką shi tzu, tym samym zignorował Pan zupełnie źródło problemów, a zrobił Pan tu tylko i wyłącznie dlatego, że taka forma pozwoliła Panu komfortowo dopasować CM do prezentowanej przez Pana narracji. Pan chce ze mną rozmawiać o algebrze, a cały czas nie dotyka Pan dodawania, odejmowania, mnożenie i dzielenia : nie ma wspólnego mianownika dla naszej dyskusji, ponieważ o ile ja jestem w stanie stwierdzić, że ROZUMIEM działanie MP, to Pan nie jest w stanie udowodnić, że faktycznie rozumie Pan stosowane przez CM metody. Treść kolejnej Pańskiej wiadomości zupełnie temu przeczy. Panie Mateuszu, ma Pan duszę filozofa-teoretyka ;) i ja to rozumiem i szanuję, ale nie jestem w stanie traktować Pana serio ponieważ ani na jedno z zadanych przeze mnie Pytań nie był Pan łaskaw odpowiedzieć. Wadą MP jest to, że stosujący je psiarze reagują wtedy, kiedy problem już eskalował (zetknęłam się z tym wielokrotnie), wychowanie psa w podejściu proponowanym przez CM bardzo pomaga uniknąć wielu problemów i tego faktu nic nie zmieni. Powiem Panu jeszcze tylko,że tam gdzie „spece” od MP poddają się i rozkładają ręce i zalecają farmaceutyki, CM zaleca spokój i przyprowadza drugiego psa i w ten sposób dociera do „przypadku”. Panie Mateuszu proszę odrobić lekcje nauczyć się zasad dodawania i tabliczki mnożenia (podstaw), a wtedy będziemy mogli wrócić do algebry :) Ja naprawdę nie mam czasu na jałowe filozofowanie, które coraz bardziej zaczyna przypominać mi „filozowanie” Pozdrawiam :) Ps. To, że WNT zbanowało mnie za zamieszczenie uwag do Pańskiego bloga, nie znaczy, że postanowiłam zaprzestać dzielenia się ze „światem zewnętrznym” swoimi na jego temat uwagami :) zapraszam tu : [URL="http://www.forum.**********/showthread.php?t=26266"][COLOR=#000080]http://www.forum.**********/showthread.php?t=26266[/COLOR][/URL], albo tu : [URL="http://www.dogomania.pl/threads/221833-Słów-kilka-o-pseudo-profesjonlanym-blogu-"][COLOR=#000080]http://www.dogomania.pl/threads/221833-Słów-kilka-o-pseudo-profesjonlanym-blogu-[/COLOR][/URL]–-jak-zaistnieć-krytykując-C.Millan-a-(TDW)
  13. W poszanowaniu "tajemnicy korespondencji" zamieszczam swoją dzisiejszą odp na priv od autora bloga Panie Mateuszu :) ja nie pytałam Pana o to z jakimi rasami pracuje CM, tylko o to czy Pan ma praktykę/doświadczenie empiryczne, że się tak wyrażę z trudnymi rasami. To z jakimi przypadkami/rasami pracuje CM nie ma znaczenia –przynajmniej nie kiedy chodzi o odpowiedź na moje pytanie. „Opisał” Pan kilka przypadków, co w najmniejszym stopniu nie przeszkodziło Panu dyskredytować jego metod jako całości. Ponieważ mniemam, że jest Pan osobą inteligentną przyjmuję, że postanowił Pan przybrać postawę „udaję,że nie rozumiem o co chodzi” - jest to jakaś forma obrony, choć z mojego punktu widzenia zupełnie pozbawiona sensu. Jeżeli jeżeli pisze Pan (w prywatnej wiadomości, którą odczytuję w dniu 28 stycznia), że Pański blog-tu cytat- : „Mój blog nie miał nigdy na celu pomóc w zrozumieniu przekazu CM, ale zaprezentować jak jego działania są niespójne z ideologią pozytywnego szkolenia, które są obecnie uznawane przez światowej renomy organizacje kynologiczne. Może zabrzmi to nieco głupio, ale pytam bardzo poważnie: jaki właściwiejest przekaz CM i czego właściwie chce on nauczyć w swoim programie?” To proszę mi wytłumaczyć jak obiektywnie/uczciwie/rzeczowo i poważnie chce Pan cokolwiek „zaprezentować”(„wykazywać”) nie starając się OBIEKTYWNIE PRZEDSTAWIĆ METOD PRACY STOSOWANYCH PRZEZ CM ??? To jest tak jakby zaproponował mi Pan, że udowodni mi, że serwowane w restauracji A potrawy są przyrządzone znacznie lepiej i są w związku z tym smaczniejsze niż te podawane w restauracji B, przy czym nie daje mi Pan spróbować kuchni serwowanej w lokalu B. Aby móc coś „zaprezentować”, i aby ta „prezentacja” przedstawiała wartość, zwłaszcza, że chce Pan wykazać pewnego rodzaju „wyższość” jednych metod nad drugimi niezbędny jest punkt odniesienia : zaprezentowanie kuchni lokalu A i lokalu B (porównanie metod CM i tzw „pozytywnych”). „Argumentowanie”, że światowe organizacje kynologiczne uznają jakieś metody dla mnie brzmi jak tekst z reklamy środka farmaceutycznego : „uznany przez profesorów farmacji” → to tekst, który znaczy dosłownie NIC, Panie Mateuszu. To ja zapytam Pana najzupełniej poważnie : zabiera się Pan za recenzowanie sposobu pracy CM i pyta Pan mnie o to co CM chce przekazać w swoich programach, książkach etc. ??? Tak, to faktycznie brzmi głupio -stawia Pana w głupiej sytuacji, bo dowodzi (Pan wprost przyznaje się do tego), że nie wie o czym pisze. Panie Mateuszu „niezwłoczne usuwanie psa z jakiejś mało przyjemnej w odczuciu -szczególnie dla opiekuna- sytuacji” skutkuje tym, że nie rozwiązuje się problemu, tylko się go eskaluje. Psa należy przeprowadzić przez stresujące wydarzenie, a nie od tego wydarzenia uciekać. Polecam Panu obejrzenie/zapoznanie się/zrozumienie i wyciągnięcie wniosków z przypadków laba Gavin'a i maliny Viper'a. (proszę wsłuchiwać się zarówno w to co mówią opiekunowie psów jak i to co mówi CM). Ucieczka nigdy nie jest sposobem rozwiązywania problemów. Uważa Pan, że ma to samo podejścieco CM ? Doprawdy ? Proszę nie żartować :) Panie Mateuszu nie ma Pan tego samego podejścia, ponieważ z góry, nie rozumiejąc jego metod, skreśla je Pan. Nie ma w Panu za grosz obiektywizmu, przywiązanie do schematu jest tym co szczególnie różni Pana i Panu podobne osoby, od CM. Bardzo Pana proszę : proszę słuchać co mówi Cesar i proszę postarać się być mniej emocjonalnym. Przybrał Pan określoną postawę -raz jeszcze zaznaczam, że rozumiem to, bo jest to wygodne- ale proszę przestać upierać się przy tym „szarpaniu” i „kopaniu”. Nie mam siły pisać wypracowania na temat, jak Pan to określił w jednej z wiadomości „fizycznych bodźców”, które stosuje CM : proszę przeczytać którąkolwiek z jego książek, albo zapoznać się z DVD, albo chociaż ze zrozumieniem -i otwartą głową obejrzeć kilka jegoprogramów. Pisze Pan do mnie -cytat : „Jednak problem z CM jest taki, że on nie uczy prawdziwego języka ciała psów. Nie mówi co to są sygnały uspokajające, nie mówi co to sąsygnały grożące. Nie tłumaczy różnicy pomiędzy psem, który jest agresywny z natury, a tym, który atakuje, gdyż został do tego zmuszony głupim zachowaniem człowieka, który zignorował wcześniej wspomniane sygnały. Jego przekaz jest zbyt uproszczony – jest zlepkiem krótkich recept, których można się wyuczyć na pamięć, ale jednocześnie przeoczyć cało sedno sprawy” → co robił Pan w czasie, kiedy podobno oglądał Pan tych 6 „opisanych” na Pańskim blogu odcinków TDW ? Zdumiewa mnie Pan ponieważ to co Pan napisał jest skrajnie bzdurne. To jest tak, jakby starał się Pan za wszelką cenę bronić tezy, że Ziemia jest płaska → przy czym wszyscy, którzy chodzili do szkoły -znają metody pracy CM- wiedzą, że Ziemia płaska nie jest :) I jedna uwaga bardzo na poważnie : jeżeli wierzy Pan w to, że jakieś psy są „z natury agresywne” jest Pan ŻADNYM specjalistą. Za wykazanie Panu podstawowych błędów i udowodnienie, że treść Pańskiego bloga jest bzdurna – tytuł jest mylący, bo może spowodować, że ktoś weźmie Pana za zorientowanego w temacie CM speca, którym z oczywistych względów Pan nie jest, WNT mnie zbanowało :) . Ponieważ szanuję „tajemnicę korespondencji” nie zamieszczam w tym miejscu treści Pańskiego priva, i by nie tracić czasu na kolejny fragment odnoszący się do „no touch, no talk, no eye contact” odpowiem najprościej jak można : nie ma znaczenia to co Pan myśli o tej zasadzie ponieważ -w sytuacjach polecanych przez CM- praktycznie się ona sprawdza. Opinie są różne, często tak różne i liczne jak różni i liczni są ludzie. Sęk w tym, że ich wartość weryfikuje się w praktyce:) Na koniec kolejny raz życzyć będę Panu, oby nigdy nie miał Pan do czynienia z psem powyżej 15 kg, który mógłby zrobić Panu krzywdę i doprecyzuję : ma na myśli nic powyżej 15 kg co nie będzie labem, beaglem, albo borderem :) Ps. Być może powinnam darować sobie powyższy wywód ponieważ użył Pan kluczowego sformułowania :IDEOLOGIA POZYTYWNEGO SZKOLENIA → ideologia to propaganda, która upraszcza fakty i siebie pozycjonuje jako prawdę (w imieniu, której należy działać → „oświecać” jak rozumiem miał Pański blog) wygenerowaną na potrzebę walki z tzw „przeciwnikiem” →wydało się Panie Mateuszu... Pozdrawiam :)
  14. Dyletantyzm należy obnażać i tępić zawsze i wszędzie ponieważ jest szkodliwy w skutkach. Autor bloga „w temacie Cesar'a Millan'a”, jego metod pracy i całej „filozofii TDW” jest zupełnym dyletantem. Albo udaje albo faktycznie nie rozumie podstaw podejścia do psów, które stosuje i poleca CM – nie ma to znaczenia → skutek jest jednakowy :wprowadza w błąd osoby czytające blog, które przez nieporozumienie mogą wziąć go za znającego zagadnienie specjalistę. Nie ma sensu bawienie się w czułe słówka, należy zdecydowanie i jednoznacznie wykazywać błędy, nieścisłości i MANIPULACJE ponieważ mają one daleko idące konsekwencje :utrudniają zrozumienie -w tym przypadku- metod pracy CM i kolejnyraz deprecjonują je i służą do podtrzymaywania wciąż w Polsce uchodzącego za „prawdę” mitu na temat CM jako „głupka, który kopie i poddusza psy i nic tylko chce dominować”. Nie można wypowiadać się na temat religii, której podstaw nic się nie wie, pisać recenzji filmu, którego się nie oglądało i czytać w języku, którego się nie zna. Dlatego właśnie autor wspomnianego bloga nie powinien „rozliczać” CM z metod jego pracy.
  15. Tak na szybko, bo to bardzo złożony temat : Nie chcę cię urazić ale jest u nas kilkoro osób, które do hodowli DA podchodzą bardzo poważnie i naprawdę wiedzą co robią. Jest też parę osób (niestety większość), które po prostu chcą "hodować" dogo i przykre tego skutki są już widoczne na rinach wystawowych i forach internetowych. Jeżeli szukasz "dobrej krwi" na Słowacji i w Rosji -przy całym szacunku dla kennelu Iz Lunnoy Stai, który rozmnaża dogo od lat i tego, że casem coś błyśnie na Słowacji, to mam wrażenie, że nie do końca przemyślałaś pomysł hodowli... Jeżeli autentycznie chcesz sprowadzić do Polski dobrą, świeżą krew to skonsultuj się z tymi dobrymi, naprawdę myślącymi polskimi hodowcami DA. W naszych warunknach stworzenie autentycznej strategii hodowlanej w pojedynkę jest niemożliwe. Co do CM - w pełni się zgadzam.
  16. „Problem Suecki nie był duży. Jedyna rzecz jaką trzeba było zrobić to zachęcić psa do chodzenia na smyczy przy pomocy pozytywnym metod szkolenia oraz zaprzestać ciągnięcia psa. Choć niektóre komentarze Cesara były niepoprawne, nie chcę ich przytaczać, gdyż jestem zadowolony z zastosowanej przez Cesara metody działania w stosunku do tego psa. Chodzi o to, żeby przekonać, a nie zmusić psa do robienia tego co chcemy i moim zdaniem Cesarowi to się udało. Chciałbym, aby Cesar Millan stosował pozytywne metody szkolenia w stosunku do każdego psa z którym ma przyjemność pracować.” → [B]pies w ogóle nie miał problemu, spory problem miała za to jego właścicielka, która traktowała psa, jak człowieka. Gdyby na początku zareagowała inaczej, pies nigdy nie nabawiłby się „alergii” na smycz. [/B] W związku z tym jak opisuje Pan ten przypadek (na szczęście wziął Pan na warsztat tylko 6 odcinków programu CM – i proszę darować sobie dalsze wprowadzanie w błąd czytających Pański blog), muszę przyznać wprost : zniechęcił mnie Pan do czytania kolejnych „opisów”. Właścicielom boksera (psa z drugiej części odcinaka) uśpić psa radzili szkoleniowcy, którzy profesjonalnie zajmują się szkoleniem psów i biorą za to ciężkie pieniądze → warto takie „szczegóły” uściślać (Przypadek boksera CM szczegółowo opisał w swojej książce). „Choć w przypadku boksera, Cesar nie zniszczył psychiki psa(1), metoda jego działania była bardzo nieprzyjemna(2) i awersyjna. Istnieją pozytywne metody oduczenia tego typu zachowań(3). Można było odgrodzić rejon furtki w taki sposób, aby pies nie mógł jej atakować, a co za tym idzie nie wzmacniałby sobie rzucania się na furtkę, coza początkowałoby naturalne zanikanie reakcji warunkowych(4). Możnaby było też wykorzystać technikę nauczania psa zachowania wykluczającego. Na przykład nauczyć psa siadać w sytuacjach w których normalnie atakował furtkę, a za wykonanie tej czynności psa nagradzać(5). W ten sposób pies wykonywałby czynność, która ze względu na jej charakter eliminowałaby niepożądaną czynność. Nagradzanie psa za poprawną czynność sprawiłyby, że dotychczasowa czynność stałaby się mniej opłacalna. Istniejewiele pozytywnych i nieawersyjnych metod na oduczenie psa takich zachowań jak skakanie na furtkę, które jednocześnie powiększają więź pomiędzy człowiekiem a jego czworonogiem. Po co więc stosować siłę, która powoduje frustrację, dyskomfort i nadwyręża zaufanie psa do właściciela?” (6,7, 8 → cyferki to moje„odnośniki” 1.Proszę o przykłady wktórych Cesar zniszczył psychikę psa - jak rozumiem obejrzał Pan nie tylko te 6 odcinków TDW (włśnie emitowany jest 8 sezon tego programu), ale zna Pan także DVD Cesara i jego książki, a może wybrał się Pan np. do Amsterdamu na jego wykładyw maju zeszłego roku -o ile sobie dobrze przypominam → i przypominam, że to, że pies, który kiedyś ciągnął na spacerach, prowokował „awantury” z innymi psami, czy też włamywał się do kosza z brudną bielizną, a kiedy zaczęto stosować w stosunku do niego podejście Cesar'a, zaprzestał tego kłopotliwego i niechcianego zachowania, nie ma złamanego charakteru→ po prostu jest posłuszny (poddany woli przewodnika). 2.Co to znaczy „bardzo nieprzyjemna” dla psa (to ma coś wspólnego z tym co mówiła EM oswoim Shi Tzu ? Chodzi o to, że jej pies spojrzeniem pytał ją „dlaczego mi to robisz” ???). To, że jakaś infantylna panienka zmarszczyła nosek, bo Millan ciągle nie głaszcze i nie „gadusia do pisków” naprawdę się nie liczy. 3.Jakie pozytywne metody działają równie szybko i długofalowo ??? 4.Doprawdy ? 5.A jak nikogo nie ma w domu ??? 6.Siłę ? Rozumiem, że chodzi o siłę psychiczną – co złego jest w silnej psychice, jakto szkodzi otoczeniu ??? 7.U kogo metody CM powodują frustrację i dyskomfort poza tymi, którzy nie umieją zachowywać się spokojnie i asertywnie ? 8.O jakim „nadwyrężonym zaufaniu” Pan prawi, Pani Mateuszu ?* (* może chodzi o moje zaufanie do projektu WNT, po tym jak treść moich uwag została usunięta z FB tablicy WNT, bo nikt nie był w stanie za mną polemizować) Proszę wybaczyć ale szkoda mi czasu na kolejną jałową dyskusję. Nie jest Pan obiektywny ponieważ nie uznaje Pan faktów i pańskie „opisy” odbiegają od rzeczywistości. Już w tym pierwszym „opisanym” przez Pana odcinku zupełnie ignoruje pan treść rozmów właścicieli psa z CM co czyni z Pana osobę niewiarygodną. Panie Mateuszu, być może MP (metody pozytywne) doskonale sprawdzają się w przypadku miękkich ras/łatwych psów ale prawda jest taka, że wielu hodowców molosów, bulldogów, terrierów typu bull, i niektórych szpiców nie przetrwałoby (dosłownie) stosując tzw MP i nic prócz nich. CM stosuje szeroką gamę środków, także MP. Jego sukces, sukces jego metod polega na tym, że nie są sztampowe, schematyczne i zawsze jest w nich miejsce na wypróbowanie nowego rozwiązania. Jeżeli chciałby Pan uchodzić za specjalistę, to proszę pisać/udzielać się w tematach Panu bliskich, o których ma Pan szeroką wiedzę i wstrzymać się z pisaniem na temat metod CM dokąd ich Pan nie sprawdzi (praktyka, nie teoria ma znacznie). Pozdrawiam :) Ps. Psy szczekają, a karawana jedzie dalej (już ósmy rok) ...
  17. Na FB swój „kącik” ma inicjatywa WYCHOWUJĘ NIE TRESUJĘ. Wielokrotnie osoby zamieszczające wpisy na tablicy WNT, krytykowały wszelkie metody wychowania, szkolenia i podejścia do psów, które ich zdaniem nie są „pozytywne”. Ze szczególnym upodobaniem osoby zaangażowane w WNT atakują metody pracy Cesar'a Millan'a i wszystkie osoby, które metody CM stosują w praktyce . Równocześnie najwięksi przeciwnicy CM oraz wszystkich stosujących jego metody, wykazują się zupełnym brakiem znajomości podstawowych zasad w oparciu, o które pracuje CM. Ponieważ szczególnie drażni mnie dyletantyzm postanowiłam zabrać głos na tablicy WNT i zamieściłam tam wpis „Kwaśne winogrona” [URL="http://pl-pl.facebook.com/permalink.php?story_fbid=345218345492254&id=230550366959053"][COLOR=#000080]http://pl-pl.facebook.com/permalink.php?story_fbid=345218345492254&id=230550366959053[/COLOR][/URL], potem brałam udział w kolejnej wymianie uwag dotyczącej stosowania metod pozytywnych, aż doczekałam się prywatnej wiadomości od autora bloga [URL="http://wtemaciecesaramillana.blogspot.com/"][COLOR=#000080]http://wtemaciecesaramillana.blogspot.com/[/COLOR][/URL]. Ta krótka wymiana wiadomości skutkowała zamieszczeniem przeze mnie na tablicy WNT uwag do tego bloga. Niestety WNT usunęło mój wpis → najwyraźniej jego treść była zbyt niewygodna i jednoznacznie obnażała nikłą wiedzą najbardziej aktywnych użytkowników WNT, a przede wszystkim autora bloga. W związku z tym, że mój wpis zostałz tablicy WNT usunięty, a pozbawiony merytorycznych podstaw blog dalej funkcjonuje w sieci, pozwalam sobie w tym miejscu zamieścić treść moich do niego uwag : Słów kilka o pewnym blogu → w wyniku wymiany prywatnych wiadomości z jego autorem. Wyraźnie podkreślam, że odnoszę siędo bloga Pana Mateusza, który wydał mi się bardzo sympatyczną osobą, z którym treści poniższego wpisu w żaden sposób nie konsultowałam i którego w tym miejscu przepraszam za swoje zwyczajowe niepatyczkowanie się Pierwsza sprawa, tak trochę „na marginesie” : czy CM (zastosowanie jego metod) skutecznie czyli długofalowo rozwiązuje dany problem (lub kilka naraz) ? Tak. Czy metody CM są skuteczne i pozwalają psom i ludziom żyć lepiej ? Tak, więc w czym problem ? Jeżeli ktoś pragnie lepiej zrozumieć podejście Cesar'a Millan'a do psów, to nic prostszego jak wejśćna stronę : [URL="http://www.cesarsway.com/"][COLOR=#000080]http://www.cesarsway.com/[/COLOR][/URL] i trochę poczytać. Panie Mateuszu tak na szybko : jest Pan niewolnikiem wybranego przez siebie sposobu narracji, a chęć dopasowania zjawiska TDW do schematu zgodnie z którym postrzega Pan relacje ludzko-psie wyklucza obiektywizm. Te dwa fakty czynią z Pana osobę niewiarygodną ponieważ nie opisuje Pan rzeczywistości/faktów, a jedynie swoją subiektywną i zideologizowaną projekcję na ich temat. Mówiąc krótko → za dużo jest w Panu ideologicznego przywiązania do raz wybranego sposobu narracji, aby można było uznać Pańskie uwagi za cenne dla dyskusji na temat podejścia stosowanego przez Cesar'a Millan'a. Powiedzieć, że Pański blog jest „nacechowany” to zbyt mało. Pański blog w ogóle nie odnosi się do sposobu pracy CM i jego metod. Czytam pierwsze zdania z Pańskiego bloga [URL="http://wtemaciecesaramillana.blogspot.com/"][COLOR=#000080]http://wtemaciecesaramillana.blogspot.com/[/COLOR][/URL]i wiem, że nie mam wyjścia → sięgam po opisywany w sposób nacechowany -przynajmniej błędnym postrzeganiem faktów, odcinek : Season 01 episode 06 „Coach and Suecki” Stubborn Shih Tzu (Uparty Shih Tzu) (wytłuszczonym drukiem zaznaczam źródło problemu) Streszczenie (MOJE) pierwszych 8u minut tego odcinaka [B]Emerytowana właścicielka psa (Eula Manocchi) uważa się za mamusię pięcioletniej suczki → postrzega psa jako swoją córeczkę[/B]. [B]Pani mówi, że[/B] [B]piesek [/B]jest bardzo przyjacielski, kocha wszystkich i [B]uważa, że wszyscy powinni kochać jego[/B]. Czasem zdarza się suczce szczeknąć kiedy ktoś dzwoni do drzwi, [B]EM uważa[/B] -dosłownie- [B]że suczka mogła wziąć to (nawyk szczekania na dźwięk dzwonka do drzwi) z oglądania telewizji[/B]. Suczka ma też tą upartą stronę charakteru : nie chodzi na smyczy, bez której biega za obcymi. EM mówi, że ma nadzieję, że suczka nauczy się chodzić na smyczy, bo nie może po prostu pozwolić biegać jej luzem. Piesek za każdym razem kiedy słyszy czyjś głos biegnie w stronę tej osoby, EM uzupełnia, że piesek podbiega i mówi/przekazuje „Cześć, jestem Suecki, a ty kto jesteś?”. [B]EM mówi, że kiedy dostała suczkę[/B] wciąż pracowała i [B]nie miała czasu, żeby z nią pracować i nigdy nie próbowała z nią nie pracować → nauczyć chodzenia na smyczy[/B]. Po tym jak przeszła na emeryturę i chciała zabierać suczkę na spacery na smyczy, psiak odmawiał współpracy. [B]Założenie smyczy kończyło się tym, że[/B] psiak się zapierał, pupka ciągnęła się po ziemi i [B]przekaz był „nie zrobię tego”.[/B] Syn właścicielki mówi, że suczka jest świetnym psem ale jest uparta. Mówi, że jeżeli się ją ciągnie to praktycznie można ją ciągnąć -przypiętą na smyczy-po chodniku tak długo jak się chce. Przebiera tylko przednimi łapkami, tylne się nie poruszają i słychać jak pazurki ścierająsię na chodniku. Syn EM ma nadzieję, że Cesar może rozwiązać problem ze smyczą, ponieważ nie ma innej rzeczy, którą chciałby robić bardziej od zabierania psa na spacery, także dlatego, że kobiety lubią psy i to jest świetna okazja, żeby poznawać nowe osoby. To są pierwsze dwie minuty programu Cesar przyjeżdża z przeświadczeniem ,że będzie miał do czynienia z bardzo upartym shi tzu Po przywitaniu pyta jak zawsze w czym może pomóc. Zaczyna EM. Mówi, że bardzo by chciała, żeby Cesar sprawił, żeby Suecki zaczęła chodzić nasmyczy. Cesar pyta czy pamięta, pierwszy raz kiedy przypięła suczce smycz. Kobieta odpowiada, że tak oczywiście. CM pyta „cosię stało?” . [B]EM odpowiada, że suczka popatrzyła na nią jakby pytała „dlaczego mi to robisz ?”. Dodaje, że to było dla niej jak tortura (dla suczki), ona myśli (suczka), że ja ją każę za coś złego, podczas gdy ona (suczka) nie jest złym psem.[/B] CM pyta w jakim wieku był pies kiedy pierwszy raz próbowała wyprowadzić go na smyczy EM odpowiada, że prawie 3 lata, bo [B]kiedy ją dostała wciąż pracowała nie nie miała czasu nanaukę chodzenia na smyczy[/B]. CM pyta w jaki sposób pies wyrażał swoją niechęć do smyczy, co robił, jak się zachowywał EM odpowiada, że zazwyczaj suczka siada i przyciska zadek do podłoża i po prostu nie idzie CM mówi OK i pyta „to wszystko?”,(to ma być problem?) EM odpowiada, że tak CM odpowiada, że skoro tak, to czynią jego życie prostszym. Syn EM pyta „tak myślisz?” CM odpowiada, że to jest wyzwanie i nie mówi, że to będzie magia, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki i że reakcja nastąpi od razu, bo przecież pies w ten sposób zachowywał się przez prawie cztery lata i przez ten czasnie pojawił się nikt kto by nauczył go lubić smycz ale daje im do zrozumienia, że problem nie jest aż tak poważny [B]EM mówi, że dla suczki chodzeniena smyczy to jest kara.[/B] [B]CM prostuje jej punkt widzenia i wyjaśnia, że rzecz w tym, że to ona EM postrzega smycz jako karę,a pies tylko na to reaguje.[/B] CM uświadamia [B]EM , że nie zrobiła nic by pies poddał się sytuacji czyli by zaakceptował smycz, tylko uciekła od problemu, dopowiadając sobie, jak bardzo źle ze smyczą czuje się pies. Była poddenerwowana i wykreowała upsa złe skojarzenia związane ze smyczą. Dlatego sytuacja wyglądat ak jak wygląda.[/B] [B]I to wszystko co złe było doświadczeniem EM ona to tak odczuła, psu było po prostu niewygodnie, bo przez cały czas, który jest z wami nosiliście ją na rękach i nigdy nie przypinaliście jej smyczy[/B]. W tym momencie syn E zaczyna się uśmiechać, bo rozumie co C im przekazuje. Cały czas, kiedy Cesar tłumaczy im skąd wziął się problem suczki, robi przystanki pytając czy rozumieją jego przekaz oni potwierdzają, że tak, że rozumieją to co tłumaczy im CM. CM tłumaczy im, że nie zapewniają psu wszystkiego co jest mu niezbędne ponieważ nie rozumieją psa. [B]Są dla suczki tylko kochającymi opiekunami, E jest dla suczki tylko kochającą mamusią,[/B] a chce by pies zachowywał się odpowiednio, mimo że ona sama nie jest autorytatywna, czyli nie zajmuje pozycji przewodnika. A [B]dokąd nie pojawi się przewodnik, pies nie będzie zachowywał się właściwie[/B] E mówi : w porządku, rozumiem Cesar zabiera psa (wynosi go trzymającgo pod pachą), a E i jej syn zostają w domu z przykazaniem, że mają się nie martwić. Lektor uzupełnia, że jedną z metod rehabilitacji C jest to, że zabiera psa z jego środowiska i od jego właścicieli. C mówi, że chce, żeby doświadczenie ze smyczą było dla suczki pozytywne, chce żeby smycz zabrała ją z powrotem do domu. Kiedy C upewnia się, że trzymana przez niego suczka jest w dobrym nastroju, nakłada jej smycz (właściwie "wystawową" ringówkę). Zaznacza, że nie ma związku pomiędzy starą smyczą, a ringówką, którą on teraz nakłada. Zaczyna iść z psem, którego wciąż trzyma na rękach. Płynnie stawia suczka na podłożu, ta robi trzy kroki, po czym zatrzymuje się. C staje i czeka na psa. Suczka nie siada tylko sobie stoi. Spogląda na Cesara. C podchodzi do suczki smyra ją po głowie i poklepuje w bok i suczkarusza do przodu. Pies idzie obok nogi C, który mówi, że ona potrzebowała tylko odrobiny dotyku, żeby ruszyć na przód. Pochwil suczka znowu się zatrzymuje, trochę się otrzepuje, więc C ponownie ją poklepuje i suczka znowu rusza przed siebie bez problemu. C zaczyna tłumaczyć, że nie zawsze chodzi o smycz, czasem chodzi o to, żeby znaleźć części ciała, które mogą wyzwolić reakcję, na której szukamy. Suczka nawet siusia będącna smyczy. C zwraca uwagę, że psy, które źle się czują (dosłownie zatrzaskują się w stresie) nie jedzą, nie siusiają, nie wąchają, nic nie robią. Suczka załatwia się po czym schodziz trawnika i znowu jest obok C, a kiedy go wyprzedza, C mówi, że to jest ten moment kiedy chodzi mi tylko o to by szła na smyczy, nie zamierzam jej korygować. Kiedy z powrotem są obok domu C przypomina właścicielom, że mają być spokojni i asertywni. tyle dzieje się do 8ej minuty programu Treść odcinka skonfrontowana z treścią Pańskiego bloga pozwala mi na wysnucie tego oto wniosku : [B]Dopuścił się Pan na swoim blogu bardzo brzydkiej manipulacji Panie Mateuszu. Zupełnie nie odniósł się Pan do faktów, kompletnie pominął Pan treść wypowiedzi właścicieli psa, wywiad, który przeprowadził z nimi Cesar, wreszcie to co mówił Millan. A to co Pan nazywa pewnego rodzaju „opisem” czy „streszczeniem” tego konkretnego odcinka jest jedynie jakąś Pana projekcją na temat obejrzanego (choć co do tego mam spore wątpliwości) programu. (Gdyby pisał Pan streszczenia lektur, dzieciaki łapałyby jedynki).[/B] Treść zaczerpnięta z Pańskiego bloga, a po strzałce wytłuszczoną czcionką moje uwagi : „Suecki jestpięcioletnią suczką rasy Shih Tzu, która zdaje się być przywiązana do swojej właścicielki Eula Manocchi. Podczas spacerów chodzi bez smyczy i trzyma się blisko swojej pani. Czasami ucieka, aby przywitać się z obcymi, ale nie wykazuje w ogóle agresji -jedynie zainteresowanie.” → [B]pies podbiega do wszystkich ludzi, to nie jest (dla psa) bezpieczne zachowanie, dlaczego nie zwraca Panna to uwagi ?[/B] „Od momentu pojawieniasię Suecki w domu Eula, jej właścicielka, nie miała potrzeby wyprowadzania jej na spacer na smyczy. Shih Tzu grzecznie chodziła przy jej nodze. Gdy Eula przeszła na emeryturę i uznała, że smycz byłaby przydatnym narzędziem, okazało się, że Suecki stawia opóri nie chce wykonać choćby kroku, gdy smycz jest przypięta.” →[B]poprawka : właścicielka nie miała dla psa czasu i dlatego nigdy z nim nie pracowała → lenistwo właścicielki skutkuje problemamiz zachowaniem psa.[/B] „Cesar Millan przyjeżdża do właścicieli Suecki, aby przeprowadzić z nimiwywiad. Z rozmowy dowiadujemy się, że pierwsze próby chodzenia nasmyczy Suecki miała po pierwszym roku życia. Smyczy nie polubiła,więc była jej zakładana sporadycznie przez ostatnie cztery lata.Suczka chodzenie na smyczy uznaje za karę więc jej nie lubi, a brak pomysłu na przekonanie psa do smyczy, tylko wzmacniało tą niechęć.” → [B]poprawka : z rozmowy z właścicielami dowiadujemy się, że od początku zaniedbywali szkolenie suki, i że jest ona skrajnie uczłowieczona przez swoją właścicielkę, która mówi wprost, że traktuje ją jak „córeczkę”, oraz że kiedy pierwszy raz przypięła suce smycz ta popatrzyła na nią jakby pytała „dlaczego mi to robisz ?” (sic!). Dodaje, że to było dla niej jak tortura (dla suczki), ona myśli (suczka), że właścicielka ją każe za coś złego, podczas gdy ona (suczka) nie jest złym psem. [/B] „Cesar uważa, że Eula uznała prowadzenie swojego psa na smyczy za karę, a suczka poczuła stres płynący od swojej właścicielki, co bezpośrednio przełożyło się na niechęć do smyczy. Jest to dość prawdopodobne. Na przestrzeni tysięcy lat psy były wykorzystywane przez ludzi do pomocy w różnorakiej pracy, a umiejętność odczytywania emocji właściciela było dla psów bardzo przydatną cechą rozwijającą się przez generacje” → [B]poprawka nie „Cesar uważa”, takobieta tak uważa. Cesar stwierdza, że problemy wynikają z tego,że pies reaguje na to jak zachowuje się jego właścicielka. A właścicielka reaguje na to, co sama sobie wyobraża, że jej piesmyśli i czuje, stresem, który to bardzo źle wpływa na jej psa. A część o tysiącach lat itp. itd. to chyba była Panu potrzebna do zapełnienie strony – nic nie wnosi.[/B] „Jestem w niemałym szoku. Po obejrzeniu ostatnich pięciu odcinków Zaklinacza Psów, zrozumiałem, że według Millana jedynym i najlepszym sposobem na każdy psi problem jest założenie psu łańcuszka zaciskowego, podduszenie i przyciśnięcie go do ziemi i poczekanie, aż pupil „polubi tego czego nie lubił, bo właściciel to lubi, więc piesteż polubi bo nie ma innego wyboru.” Gdy Cesar szedł z Suecki pod pachą i mówił o tym jak w jego głowie rysuje się „plan rehabilitacji”, to byłem wyraźnie niezaspokojony.” → [B]A ja„jestem w niemałym szoku”, kiedy czytam te brednie → Skoropodobno „opisuje” Pan ten odcinek, to skąd się wzięły te nijak się mające do faktów wnioski ??? (Pytanie była Pan „wyraźnie NIEZASPOKOJONY ? Czy „zaniepokojony” ??? - jeżeli chodziło o niepokój , to co tak Pana niepokoiło ???).[/B] „Uważam ten odcinek za historyczny, gdyż Cesar pierwszy raz w swoim programie wykorzystuje pozytywne metody szkolenia. Po rozmowie z właścicielami Suecki, Cesar bierze suczkę pod pachę i wynosi ją na dwór. Jego celem jest posadzenie jej na ziemi, założenie jej smyczy i pozwolenie „by smycz doprowadziła ją do domu, a zarazem by utworzyło się pozytywne powiązanie pomiędzy psem a smyczą”. Dodatkowo Cesar wykorzystuje swoją własną ringówkę, gdyż jak twierdzi, Suecki prawdopodobnie ma złe skojarzenia ze smyczą, która była wykorzystywana do tej pory...” → [B]postępowanie Cesara w tym przypadku, w najmniejszym stopniu nie jest wyjątkowe. Pańskie zaskoczenie podejściem Millana do tej suki świadczy o tym jak mało wie Pan o metodach CM.[/B] [B]Omijam „środek”, bo jestem w stanie go „przełknąć” ale „podsumowanie” przypadku jest nieporozumieniem[/B] :
  18. [COLOR=#000000][FONT=verdana, geneva, lucida, lucida grande, arial, helvetica, sans-serif][SIZE=2]Wybierająchodowlę należy mieć świadomość, że nawet kiedy nie jesteśmyz ainteresowani wystawami i po prostu chcemy mieć psa konkretnej rasy, a więc interesuje nas „pet na kolanka”, musimy wybierać hodowlę tak samo roztropnie, jak wtedy gdy szukamy psa, z którym wprzyszłości będziemy mieli szansę odnosić sukcesy na znaczących, przede wszystkim zagranicznych wystawach światowych z dużą liczbąkonkurentów.[/SIZE][/FONT][/COLOR] [COLOR=#000000][FONT=verdana, geneva, lucida, lucida grande, arial, helvetica, sans-serif][SIZE=2]Niema się co oszukiwać; nie wszystkie pety są „takie same[/SIZE][/FONT][/COLOR][COLOR=#000000]”[/COLOR][COLOR=#000000][FONT=verdana, geneva, lucida, lucida grande, arial, helvetica, sans-serif][SIZE=2].[/SIZE][/FONT][/COLOR] [COLOR=#000000][FONT=verdana, geneva, lucida, lucida grande, arial, helvetica, sans-serif][SIZE=2]Nie powinniśmy decydować się na pierwszą z brzegu hodowlę tylko dlatego, że jej ogłoszenie pierwsze rzuciło się nam w oczy. Dlaczego ? Pierwsza przyczyna jest do bólu prozaiczna: dlatego, że pety z dorobku jednej hodowli mogą być psami w przypadku, których jeden rzut oka wystarczy, żeby nie mieć wątpliwości, że to Dogo Argentino np. tylko wada umaszczenia →kolor w niedozwolonym przez wzorzec miejscu dyskwalifikuje je z wystaw -i niestety hodowli- i pies posiada wszystkie anatomiczne cechy typowe dla dogo. Podczas gdy w przypadku innej hodowli trudno czasem na pierwszy rzut oka jednoznacznie zidentyfikować ich nie-pety jako „typowe dogo” (o właściwych petach nie wspominając...). A przecież to, że nie zamierzamy wystawiać psa nie znaczy, że nie oczekujemy, że będzie wyglądał jak Dogo Argentino → oczywiste jest to, że tego oczekujemy ![/SIZE][/FONT][/COLOR] [FONT=Verdana][SIZE=2][/SIZE][/FONT] [COLOR=#000000][FONT=verdana, geneva, lucida, lucida grande, arial, helvetica, sans-serif][SIZE=2]Ludzie są tylko ludźmi i nie każdy hodowca stawia sobie poprzeczkę równie wysoko i to jest doskonale widoczne, kiedy patrzy się na psy pochodzące z poszczególnych hodowli, nawet na te, które tworzą materiał wyjściowy. [/SIZE][/FONT][/COLOR] [COLOR=#000000][FONT=verdana, geneva, lucida, lucida grande, arial, helvetica, sans-serif][SIZE=2]Jedni hodowcy mają wizję, hodowla jest ich pasją, a plany hodowlane są skrupulatnie opracowane, doskonale przemyślane. Inni bardzo chcieliby być hodowcami ale „los” im nie sprzyja, więc w ich hodowlach rodzą się [/SIZE][/FONT][/COLOR][COLOR=#000000][FONT=verdana, geneva, lucida, lucida grande, arial, helvetica, sans-serif][SIZE=2][B]jakieś [/B][/SIZE][/FONT][/COLOR][COLOR=#000000][FONT=verdana, geneva, lucida, lucida grande, arial, helvetica, sans-serif][SIZE=2]psy. A jeszcze inni w hodowli rasowych psów węszą świetny biznes... W dwóch pierwszych przypadkach wiedza jest niezbędnym czynnikiem. To czy pomysł stworzenia własnej linii się powiedzie zależy od sposobu jej wykorzystania i krytycznego spojrzenia na własne dokonania . Ostatni przypadek nie potrzebuje wiedzy. Jedyna wiedza jaką sobie przyswaja to „gorący” przydomek hodowlany z którym warto się połączyć, żeby można było potem wciskać kity niezorientowanym w temacie miłośnikom dogo. [/SIZE][/FONT][/COLOR] [COLOR=#000000][FONT=verdana, geneva, lucida, lucida grande, arial, helvetica, sans-serif][SIZE=2]Jak z dużym prawdopodobieństwem określić czy szczeniak-pet z danej hodowli wyrośnie na psa, na którego wystarczy spojrzeć, żeby wiedzieć, że to dogo ? Wystarczy prześledzić dorobek hodowcy zobaczyć jak wyglądają psy przez niego wyhodowane a przede wszystkim zwierzęta których używa do rozrodu. To, że ktoś nie jest zainteresowany jeżdżeniem na wystawy nie oznacza, że ma nabyć psa, który kiedy wyrośnie będzie bardziej przypominał wymoczonego w bielince zapasionego labladora niż przedstawiciela swojejrasy.[/SIZE][/FONT][/COLOR] [COLOR=#000000][FONT=verdana, geneva, lucida, lucida grande, arial, helvetica, sans-serif][SIZE=2]Dlatego przed podjęciem decyzji o wyborze hodowli nie zależnie od tego czy chcemy psa z potencjałem hodowlanym czy peta, trzeba odrobić pracę domową. Dobrze jest porozmawiać z hodowcą i zapytać skąd pomysłna takie, a nie inne krycie, dlaczego wybrał takiego, a nie innego reproduktora i wsłuchać się w to co powie nam hodowca Dogo Argentino niestety staje się rasą coraz popularniejszą, a to nigdy nie służy kondycji rasy. Nikła znajomość rasy rodzimych sędziów, przepisy pozwalające na uzyskanie praw hodowlanych i legalne rozmnażanie rasowych psów obowiązujące na terenie Polski sprzyjają hodowcom z przypadku. Niestety wiele osób uważa, że wystarczy mieć samca, dokupić sukę i już można być hodowcą (decyzje niektórych sędziów tylko ich w tym utwierdzają), nie zadając sobie pytania po co chce się „hodować” psy. Jest to szczególnie szkodliwe dla rasy, kiedy tego typu podejście prezentują osoby, będące właścicielami zwierząt o nikłej wartości hodowlanej, nie przyjmujące do wiadomości, że dysponują zwierzętami o nikłej wartości hodowlanej i uparcie chcące „hodować” na posiadanym materiale. [/SIZE][/FONT][/COLOR] [COLOR=#000000][FONT=verdana, geneva, lucida, lucida grande, arial, helvetica, sans-serif][SIZE=2]Na koniec raz jeszcze przypominam o BAER : kupujmy szczenięta tylko od hodowców badających mioty. Ci hodowcy starają się zniwelować problem panoszącej się w rasie głuchoty, przede wszystkim głuchoty jednostronnej, niemożliwej do wytropienia inaczej niż drogą klinicznego badania BAER. Uszanujmy starania o kondycję rasy i dobre życie zwierząt tych hodowców i nie decydujmy się na dotowanie hodowców nie przeprowadzających tego badania.[/SIZE][/FONT][/COLOR] [COLOR=#000000][FONT=verdana, geneva, lucida, lucida grande, arial, helvetica, sans-serif][SIZE=2]Przebadany miot = pełne dane, baza informacji na zasadzie „które kojarzenie jakie efekty dało”. Wie się dokładnie jaki jest poziom słyszenia każdego ze szczeniąt a to = szczegółowe info dla nabywców. Osoby, które decydują się nabyć szczenię jednostronnie głuche (jako peta, bo może zdarzyć się, że hodowca nie podejmie decyzjio jego uśpieniu) informuje się, że praktycznie psiak ma tylko jedno ucho, o które bardzo trzeba dbać. Dzięki temu właściciele mogą tą cenną informację przekazać weterynarzowi, który jest świadom, że pewnych środków farmaceutycznych temu psu zbyt pochopnie podawać nie należy gdyż ich ubocznym działaniem bywa upośledzenie narządu słuchu → ryzyko nabytej głuchoty. Tak więc właściciele wiedzą, że muszą o uszy psa wyjątkowo dbać (nawracające infekcje uszkadzają słuch). Jest też jasne jaki dokładnie jest poziom słyszenia w tym jednym uchu.[/SIZE][/FONT][/COLOR] [INDENT][COLOR=#000000][FONT=verdana, geneva, lucida, lucida grande, arial, helvetica, sans-serif][SIZE=2]imwięcej wie się o rasie, tym łatwiej jest podjąć mądrą decyzję[/SIZE][/FONT][/COLOR] [/INDENT]
  19. [IMG]http://i1219.photobucket.com/albums/dd434/SigourneyWeaver/budowa20pieska.jpg[/IMG] [IMG]http://i1219.photobucket.com/albums/dd434/SigourneyWeaver/szkielet.jpg[/IMG] [IMG]http://i1219.photobucket.com/albums/dd434/SigourneyWeaver/miesnie.jpg[/IMG] [IMG]http://i1219.photobucket.com/albums/dd434/SigourneyWeaver/DSC04133-1.jpg[/IMG] [IMG]http://i1219.photobucket.com/albums/dd434/SigourneyWeaver/DSC04140-1.jpg[/IMG] [IMG]http://i1219.photobucket.com/albums/dd434/SigourneyWeaver/DSC04143-1.jpg[/IMG] [IMG]http://i1219.photobucket.com/albums/dd434/SigourneyWeaver/DSC04146-1.jpg[/IMG] [IMG]http://i1219.photobucket.com/albums/dd434/SigourneyWeaver/DSC04153-1.jpg[/IMG] [IMG]http://i1219.photobucket.com/albums/dd434/SigourneyWeaver/DSC04154-1.jpg[/IMG] [IMG]http://i1219.photobucket.com/albums/dd434/SigourneyWeaver/DSC04165-1.jpg[/IMG] [IMG]http://i1219.photobucket.com/albums/dd434/SigourneyWeaver/DSC04170-1.jpg[/IMG] [IMG]http://i1219.photobucket.com/albums/dd434/SigourneyWeaver/DSC04172-2.jpg[/IMG] [IMG]http://i1219.photobucket.com/albums/dd434/SigourneyWeaver/DSC04177-1.jpg[/IMG] [IMG]http://i1219.photobucket.com/albums/dd434/SigourneyWeaver/DSC04182-1.jpg[/IMG] [IMG]http://i1219.photobucket.com/albums/dd434/SigourneyWeaver/DSC04190-1.jpg[/IMG]
  20. [B]Ile złego w hodowli psów rasowych wyrządzają niedouczeni, nieznający podstaw anatomii tzw. [/B][B]hodowcy i klepiący ich po pleckach tzw sędziowie...[/B] → Ten wpis powinien stanowić wstęp do nowego wątku ale niestety fakty są takie, że gdybym chciała omawiać zagadnienie zawarte w podtytule w oparciu o przykłady konkretnych zwierząt mogłabym dorobić się jakiegoś smrodliwego pozwu... tak więc załączam go tylko jako uzupełnienie wcześniejszych wpisów ← Tak się niestety składa, że każdy kto przejdzie określoną aktualnie obowiązującymi przepisami Związku Kynologicznego drogę, może zostać hodowcą psów rasowych i... cieszyć się określonymi prawami/możliwościami z tego wynikającymi. Dotyczy to zarówno osób o bardzo szerokim horyzoncie, posiadających olbrzymią wiedzę teoretyczną jak i praktyczną → więc o doskonałym przygotowaniu merytorycznym ← oraz tych które po prostu „chcą hodować pieski, bo mają taką fajną sukę i można byłoby coś z nią zrobić”. Skutki są takie jakie są... (niestety można je obserwować w przypadku coraz większej liczby ras...). Niedouczonych kynologicznych ignorantów w dalszej części wpisu będę -przez grzeczność- nazywać laikami. Laik dostrzega tylko kosmetyczne wady - wady umaszczenia. Wie, że dogo ma być białe i na tym kończy się cała jego wiedza. Dla laika reszta się nie liczy... Laik nie zna anatomii psa, nie widzi istotnej różnicy pomiędzy psem zbudowanym poprawnie i jego mniej poprawnym kolegą, nie ma pojęcia o morfologii i nie umie dostrzec wad budowy, nie rozumie też ich znaczenia czyli wpływu na motorykę psa i kompletnie nie zawraca sobie głowy pytaniem „co dalej ?”czyli „co po tym jak zacznę robić repy ze słabych psów (?) ”... W większości przypadków człowiek nie jest w stanie stworzyć warunków, w których pies będzie mógł pokazać pełnię swoich możliwości fizycznych. Najczęściej tylko inny pies podczas zabawy stwarza sytuacje takie jak gonitwa, ciasne zakręty, ostre hamowanie, przeskakiwanie nad drugim psem, przeciąganie szmaty czyli siłowanie się (w skrajnych warunkach jest to konfrontacja o terytorium lub prawo do rozrodu), które albo dokładnie ukazują mocne strony danego osobnika, albo też obnażają jego słabości wynikające z anatomicznych wad (łałok, zbyt długie fafle, płytka klatka piersiowa, postawy etc. ) Wszystkie słabe strony, tak samo jak i atuty danego zwierzęcia wychodzą podczas wizyty w psim parku, bądź standardowej zabawy we własnej sforze. Ale trzeba umieć patrzeć, wyciągać wnioski ; krótko mówiąc wykonać minimum wysiłku umysłowego i zdobyć się na chwilę refleksji... (fakt : nie wszystkim może się udać...). Dogo Argentino to w zamyśle twórców rasy super-sprawny pies. Ma przestać taki być tylko dlatego, że w Polsce nie ma tradycji polowań z dogo, więc nie ma jak wnaturalnych warunkach skonfrontować hodowlanych psów i ich potomstwa z tym do czego zostały stworzone ? (To, że niektóre psy polują nic nie znaczy → nie ma prób pracy dla dogo, inaczej niż w przypadku np. wyżłów). Coraz częściej ludzie biorący się za hodowlę tej rasy -celowo formułuję zdanie w ten sposób ; jedni biorą się za handel ziemniakami, a inni za hodowlę rasowych zwierząt, co skutkuje tym, że niektóre rasowce ciężko rozpoznać jako przedstawicieli swojej rasy (wiem, że masa Polaków ma w nosie kynologię ale jeżeli ktoś na ulicy widzi w dogo labladora to coś jest mocno nie halo i to nie jest wina tego ktosia...)- nie zawracają sobie głowy takimi „drobiazgami” jak znajomość anatomii i czytanie wzorca i uwag dotyczących poszczególnych części ciała psa ze zrozumieniem. Analogie do „Kuchennych Koszmarów” nasuwają się same. Gordon Ramsey i „nasza” Magda Gessler pokazują dlaczego ludzie, którzy nie mają pojęcia o prowadzeniu restauracji nie powinni się na to decydować : podają gościom shit, mają syf na zapleczu i jeszcze domagają się by nazywać ich szefami kuchni... Laik nie zdaje sobie sprawy z tego jak doskonałą maszyną natura stworzyła organizm psa. Ignorancja nie pozwala mu zrozumieć jak istotny dla tego organizmu jest prawidłowy kościec, okryty płaszczem z mięśni pospinanymi ścięgnami i poprawnie zbudowane stawy dające gibkość. Zupełnie ignoruje fakt, że to właśnie niezbędne jest do uzyskania harmonijnej budowy, tego powalającego wrażenia jakie płynie z patrzenia na Dogo Argentino. Laik nie czuje różnicy pomiędzy harmonią a dysharmonią, a mimo to porywa się ma hodowlę i jest z siebie taki zadowolony... Ale cóż Mac Donald's to podobno też restauracja... Czasem myślę, że niektórzy kynologiczni ignoranci naprawdę wierzą w to, że to wymysł człowieka, a konkretnie „złośliwych”, „zarozumiałych”,„zapatrzonych w siebie” hodowców, że reproduktora dotyczą większe wymagania niż hodowlanej suki, i że w ogóle reproduktorów dotyczą jakiekolwiek wymagania... Sorry ale prawda jest taka, że te wymagania to nic innego jak wynik obserwacji natury. To samce w okresie rui staczają walki -czasem na śmierć i życie- i w ten sposób te o słabszej kondycji, motoryce spowodowanej defektami budowy, przegrywając starcia z konkurentami przegrywały definitywnie → wypadały z puli genetycznej → z "programu hodowlanego"... W warunkach hodowli psów rasowych to inteligencja hodowcy (i wszystko to co z niej wynika) decyduje o selekcji. Selekcja to nie „złośliwość”, selekcja to konieczność. Taki sobie „z sufitu wzięty” (ale jak najbardziej realny/życiowy) przykład : porównanie : przepiękna suka i średniak. Średniak - biały. Piękna suka - ma kolor (potocznie zwany „łatą”/„łatką”/„plamą”) na grzbiecie albo ogonie albo gdzieś tam... W przypadku imprezy pt. „wystawa” sprawa jest przegrana – jest jasne, że na wystawę suka się nie dostanie, bo jest zaklasyfikowana jako tzw pet... Niestety w Polsce możemy zapomnieć także o hodowaniu na takiej suce... Z punktu widzenia hodowcy sprzedać takie doskonale się zapowiadające szczenię jako peta to porażka. Najsensowniej byłoby zostawić je u siebie... Prawdziwy hodowca czyli ktoś posiadający merytoryczne zaplecze, coś co ja nazywam „warsztatem pracy”, kiedy widzi jak takie szczenię z „łatką” wręcz błyszczy, musi czuć rozgoryczenie na myśl o tym, że byle baleron ale „cały biały” jest od niego, w warunkach polskiej kynologii (panoszącej się ignorancji), wart więcej niezależnie od tego jak wyrośnie... W Polsce wciąż panuje ściema, że psy które wygrywają na wystawach (pamiętajmy, że czasem wygrywają te które wyrywają, bo na całą wystawę przypadają dwa, trzy,cztery... więc naprawdę to nic nie znaczy kiedy ktoś się chwali najlepszym baby, kiedy baby było jedynym baby...) to psy które najlepiej nadają się do hodowli. Wciąż nie ma u nas rozróżnienia na psy wystawowe i hodowlane (nie istnieją przeglądy hodowlane). Rzecz jasna czasem psy święcące triumfy na wystawach są psami doskonale nadającymi się do hodowli ale to wciąż niestety nie jest standard. W Hiszpanii na doskonałym anatomicznie psie z nieprzepisowym kolorem hodowca może hodować, po prostu nie pokazujego na wystawach. U nas -jednak jesteśmy zacofani- ta faktycznie szkodząca rasie łatka, którą dostaje szczenię to ta łatka „niehodowlanego” ze względu na kolor... W naszych polskich realiach „łatka” jest barierą nie do przejścia, nich ktoś spróbuje „pomyśleć na głos” o tym, żeby w ogóle rozważać pomysł hodowania na takim psiaku posypią się na niego gromy... Tak dochodzimy do kolejnego życiowego scenariusza : za łatkę w niedozwolonym miejscu pies wypada z hodowli, nie jest ważne to jak pies jest zbudowany (o psychice nie wspominiając) → morfologia nie ma znaczenia, ważnajest „łatka”. Za wzorcem[URL="http://klubmolosow.pl/wzorce/w_argentynski.pdf"][COLOR=#000080]http://klubmolosow.pl/wzorce/w_argentynski.pdf[/COLOR][/URL] WADY DYSKWALIFIKUJĄCE : [FONT=ArialMT, sans-serif][SIZE=2]18Głuchota [FONT=Times New Roman, serif][SIZE=3]→ ok, a jak to konkretnie jest z tą głuchotą ??? (jednostronna też sięl iczy ?) jasne, że się liczy, a skoro tak to znaczy, że psy bez BAER nie powinny być dopuszczane do rozrodu, ponieważ tylko badanie BAER może wykluczyć głuchotę jednostronną czyniącą spustoszenie w rasie !!![/SIZE][/FONT][/SIZE][/FONT] [FONT=ArialMT, sans-serif][SIZE=2]20Łaty na tułowiu. Więcej niż jedna łata na głowie (bez komentarza)[/SIZE][/FONT] [FONT=ArialMT, sans-serif][SIZE=2]21Wysokość poniżej 60 cm i powyżej 68 cm (no to o co chodzi z np. słowackimi mutantami ??? )[/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2][/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2][/SIZE][/FONT] WADY DUŻE (z myślą o niektórychpsach z ringów polskich) : 1 Słaby kościec i umięśnienie 2 Słaba pigmentacja nosa. 3 Obwisłe wargi. 6 Klatka piersiowa beczkowata lub wąskadołem. 7 Płaskie żebra. 9 Zbyt długie śródstopie. Pies z takim kompletem ? → Przechodzi ale „łata” ? → mowy nie ma. Mogiła za pomysł hodowania na psie z kolorem... bo „nie jest biały” (dodatkowo : niesamowite, że o braku „idealnej bieli” można mówić głośno, może nawet się ponabijać jak to niektórzy lubią (zwłaszcza specjaliści od różowości) ale spróbuj porozmawiać o anatomii danego zwierzaka... szykuj się na pozew) Tylko że problem koloru w niewielkiej ilości załatwia brak hodwlanki na Polskę (dostęp do wystaw). A dalej ma się świetny materiał do hodowli i niewielkie szanse, że urodzi się szczeniak z łatką na tułowiu chociaż np matka takową posiada. Ponieważ szansa na to, że u któregoś ze szczeniąt pojawi się nieprzepisowy kolor jest taka sama jak w przypadku dwóch przepisowo białych psów. Za to pies mający: 1 Słaby kościec i umięśnienie 2 Słaba pigmentacja nosa. 3 Obwisłe wargi. 6 Klatka piersiowa beczkowata lub wąskadołem. 7 Płaskie żebra. 9 Zbyt długie śródstopie (o głuchocie nie wspominając) dalej będzie bardzo słabym i wadliwym, psem który swoje wady będzie przekazywał w mniejszym lub większym stopniu swojemu potomstwu. Mówiąc krótko zawsze będzie dawać [B]brzydkie[/B] potomstwo.
  21. [IMG]http://i1219.photobucket.com/albums/dd434/SigourneyWeaver/DSC04182-1.jpg[/IMG]
  22. [IMG]http://i1219.photobucket.com/albums/dd434/SigourneyWeaver/DSC04133-1.jpg[/IMG] [IMG]http://i1219.photobucket.com/albums/dd434/SigourneyWeaver/DSC04140-1.jpg[/IMG] [IMG]http://i1219.photobucket.com/albums/dd434/SigourneyWeaver/DSC04143-1.jpg[/IMG] [IMG]http://i1219.photobucket.com/albums/dd434/SigourneyWeaver/DSC04146-1.jpg[/IMG] [IMG]http://i1219.photobucket.com/albums/dd434/SigourneyWeaver/DSC04153-1.jpg[/IMG] [IMG]http://i1219.photobucket.com/albums/dd434/SigourneyWeaver/DSC04154-1.jpg[/IMG] [IMG]http://i1219.photobucket.com/albums/dd434/SigourneyWeaver/DSC04165-1.jpg[/IMG] [IMG]http://i1219.photobucket.com/albums/dd434/SigourneyWeaver/DSC04170-1.jpg[/IMG] [IMG]http://i1219.photobucket.com/albums/dd434/SigourneyWeaver/DSC04172-2.jpg[/IMG] [IMG]http://i1219.photobucket.com/albums/dd434/SigourneyWeaver/DSC04177-1.jpg[/IMG] [IMG]http://i1219.photobucket.com/albums/dd434/SigourneyWeaver/DSC04182-1.jpg[/IMG] [IMG]http://i1219.photobucket.com/albums/dd434/SigourneyWeaver/DSC04190-1.jpg[/IMG] i uzupełniająco : [IMG]http://i1219.photobucket.com/albums/dd434/SigourneyWeaver/budowa20pieska.jpg[/IMG]
×
×
  • Create New...