Jump to content
Dogomania

Bączek

Members
  • Posts

    519
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Bączek

  1. Jest trochę lepiej:) Alf dziś "poderwał" się nagle i "pognał" pod drzwi. Dobrze, że byłam w kuchni. Qpa lepsza. Więc to jednak była kasza. Przez cały dzień wstał tylko raz, poza tym leży, ale wcale nie śpi. Co chwila podnosi głowę i patrzy co się dzieje. Powiem to 70-ty raz, ale starość jest straszna. Pocięłam kolejną kołdrę z anilany na cztery części i zabieram się za obszywanie. Te poprzednie nie nadają się już do niczego. Z wkładu, od ciągłego prania zrobiły się kluchy.
  2. Zobaczę co będzie w nocy i rano podam mu siemie. Podam mu wszystko, byle przestał s...ć.
  3. Od zawsze karmię ryżem. Po ryżu z mięsem psy miały zaparcia. Nie wszystkie, niektóre. Z Alfem było w porządku. No to poczytałam w internecie na temat ryżu i kaszy i wyszło, że ryż jest bezwartościowy, sama skrobia. Więc spróbowałam kaszy. Koleżanka karmi kaszą i nie da się przekonać do ryżu. Kupiłam na próbę, było ok, no to zaczęłam gotować regularnie. No i wtedy zaczęło się. Właśnie gotuję gar ryżu z jarzynami, kolacja będzie chyba o 10 w nocy zanim to wystygnie. Mam nadzieję, że się uspokoi. Z mięsem też mam problem. Nie jest łatwo kupić przyzwoite mięso po przyzwoitej cenie. Zważywszy, że kupuję po 60 kg miesięcznie, cena 8 zł za kg jest dla mnie ceną zaporową. W poprzedniej firmie ciągle stroili fochy, pomimo, że zostawiłam tam ładnych parę tysięcy zł. Więc wróciłam do miejscowego cwaniaczka, żeby jakoś przetrwać do 15 listopada, kiedy to planowana jest dostawa z nowej firmy. A ten miał podroby, trochę wołowiny z głów. Wiem, że wątroba ma działanie rozwalniające ale efekt przeszedł moje oczekiwania :) Kazałam teraz przywieźć wyłącznie wołowinę więc mam nadzieję, że się uspokoi. Dziś jak wróciłam z pracy było to samo. Można paść trupem.
  4. Od kilku dni regularnie dwa razy dziennie Alf robi pod siebie kupę. Zanim przyjdę z pracy połowę zjada a drugą połową się smaruje od stóp do głów. Zaawansowany ajschajmer. Dziś to się aż poryczałam z bezsilności, podjęłam decyzję że go uśpię, po czy jak na niego popatrzyłam zaraz mi przeszło. Nie dam rady i już. Zaczęłam ostatnio psom podawać kaszę, bo wyczytałam, że ryż jest bezwartościowy i to prawdopodobnie spowodowało, że Alf robi pod siebie. A poza tym on już prawie nie wstaje sam na nogi, więc nie jest w stanie wyjść na pole. Zmieniłam też czasowo dostawcę mięsa, przyniósł mi wątrobę a po wątrobie moje psy s.....ją dalej niż widzą. Musiałam sobie strzelić kielicha i siedzę i myślę co zrobić poza zmianą kaszy na ryż i kolejną zmianą dostawcy mięsa. Pomimo, że umyłam podłogę i Alfa smród jest nie z tej ziemi. Nie wiem jak długo wytrzymam, może po zmianie diety będzie lepiej.
  5. Zupełnie przez przypadek znalazłam stronę producenta sprzętu rehabilitacyjnego dla psów - różnego rodzaju szelek do podnoszenia psa i sprowadzania ze schodów. [URL]http://www.firma-admiral.pl/[/URL] Według mnie ceny nawet dość przystępne. Poprzednio ktoś o to pytał. Nie wiem czy nie kupię dla Alfa takich do podnoszenia zadu do góry [IMG][URL="http://www.fotosik.pl/"][IMG]http://images48.fotosik.pl/464/0f6e1a8685a01a78.jpg[/IMG][/URL][/IMG]
  6. [quote name='barb']Bączek, Pchełka jest u Ciebie ? Dobrze pamiętam ?[/QUOTE] Pchełka jest u mnie jako siódmy pies :) W zasadzie może być za dwa psy, tak szaleje i szczeka. Ja tylko mam cichą nadzieję, żę ona kiedyś się uspokoi. Preferuję raczej starsze spokojne psy, a tu mi się taki diabeł tasmański trafił :) Prezent od losu - jak to się mówi.
  7. [IMG][URL="http://www.fotosik.pl/"][IMG]http://images42.fotosik.pl/629/262450b2bdd13e36med.jpg[/IMG][/URL][/IMG] Mój biedny stareńki Alficzek. Kiepsko z nim. Coraz mniej wstaje, nie może się podnieść. Jak w końcu wstanie to co krok przewraca się z hukiem na ziemię. Widok jest okropny. Nie da się na to patrzeć bez emocji. Najgorzej jak wychodzi z domu. Musiałam zlikwidować koszyk wiklinowy, bo nie może do niego wejść. Ech. Nie wyobrażam sobie tegorocznej zimy.
  8. [IMG][URL="http://www.fotosik.pl/"][IMG]http://images35.fotosik.pl/1670/e865df289b634533med.jpg[/IMG][/URL][/IMG] [IMG][URL="http://www.fotosik.pl/"][IMG]http://images41.fotosik.pl/1804/784a5f39fc5d79dbmed.jpg[/IMG][/URL][/IMG] Pchełka siostra Sonii obecnie.
  9. [quote name='iwoniam'] Praca, smakołyki, nagrody i cos, co dla psa będzie "fajniejsze" niż ucieczki. Linka jest dobra ale tylko na chwilkę - KRÓTKĄ W DODATKU. Czy ktoś Wam mówił o szkodliwości? O tym, że przy takiej lince psy głuchną? Są na to dowody. Ten szum przesuwającej się uprzęży po lince wykańcza słuch psa... :([/QUOTE] Nie ma nic fajniejszego niż ucieczki, dla psa, który pól życia się włóczył i kocha wolność bardziej niż cokolwiek innego. I nigdy człowiek nie jest pewny, czy nie przesadzi płota i nie capnie kogoś w łydkę. Albo się ma ogrodzenie, którego pies nie pokona, albo psa nigdy nie można zostawić samego na podwórku. A kólko jeżdżące po stalowej lince należy zabezpieczyć na przykład gumą. Wtedy nie szumi. Jak linka jest odpowiednio naprężona a nie zwisa, kółko przesuwa się po niej bez problemu.
  10. [quote name='Till']Poradźcie coś...jest szansa na to żeby Bruno został w domu tymczasowym na stałe, ale ma jedną wadę...przeskakuje wysokie ogrodzenie i biegnie na zwiedzanie...mimo, że ma duży ogród, dużo ruchu, możliwość mieszkania w domu dom go nie interesuje, chce być na zewnątrz, wchodzi do budy no i jak się go spuści na chwilę z oczu to odrazu przeskakuje naprawdę konkretne ogrodzenie. Bruno ma mocny charakter, wszystkie zwierzęta, które znajdują się poza jego terenem najchętniej by zaatakował. Bardzo pilnuje swojego terenu, a akceptuje dwa koty i kundelka z którymi mieszka. Opiekunowie są już tymi ucieczkami zmęczeni, kobieta zostaje w domu z dwójka dzieci i nie może go cały czas pilnować więc jest zapinany na łańcuch jak jej nie ma na ogrodzie, ale zawsze ma okazje do wybiegania się i i do zabawy. Łańcuch mu nie przeszkadza, buda też nie, tak pewnie żył...szkoda, że nie chce się przestawić bo ma takie fajne warunki. Żeby chociaż nie uciekał to byłoby już wszystko dobrze, no ale...[/QUOTE] Przerobiłam wszystkie obcje. Mam jednego uciekiniera "notorycznego" Miły pies ale łapał ludzi za spodnie jak był na zewnątrz. :) Założyłam pastucha elektrycznego, nie sprawdził się, pies go pokonał w 5 minut. Przez pewien czas chodził w kagańcu. Chodził z długim sznurem, który ciągnął za sobą - efekt był taki, że jak zaplątał się w krzakach to na kolanach do niego dotarłam po godzinie i mało oczu sobie nie wybiłam. Sprawdził się tylko długi sznur. Przywiazuję go do stołu na tarasie i jak my jesteśmy na polu, to pies siedzi na polu, jak wchodzimy do domu, odpina się go i wchodzi z nami. Mam w planach przeciągnąć linkę stalową między domem a drzewem, żeby miał większą wolność. A pastucha to ponoć pies musi się uczyć. Trzeba najpierw zrobić szczelne ogrodzenie z pastucha, żeby pies się nie przebił. A wogóle to mam pastucha na zbyciu, jakby ktoś był zainteresowany. Nie chcę byc fałszywym prorokiem, ale moje doświadczenie mi podpowiada, że jak pies ma nawyk uciekania to niczym nie da się tego zwalczyć. Trzeba po prostu zaakceptować. Mam drugiego psa, który też uciekał, a teraz mimo, że chodzi po siatce jak kot, to nie ucieka wcale. Inna sprawa, że jek wychodzę oba, dla bezpieczeństwa siedzą w kojcu zakrytym od góry.
  11. Moja córa już jest prawie dorosła :) A Alf faktycznie, od poczatku był chory, jest chory i umrze chory. Żaden weterynarz sobie z tym nie poradził, zalecali kapiele w szamponie leczniczym, był leczony na niedoczynność tarczycy. Brał antybiotyki, witaminy, miał robione wszystkie badania. Już go prawie uśpiłam. Jedyne co się sprawdziło, to zwyrodnienia kręgosłupa, które powoli doprowadzą do kompletnego bezwładu tylnych nóg. W zasadzie już to nastąpiło, bo Alf sam się nie podnosi. Jeszcze jak się go dźwignie to łazi, ale sam nie wstanie. Nie wiem co zrobie jak przestanie się podnosić. Na razie nie myslę o tym. Ja nawet nie wiem ile on ma lat. W schronisku dawali mu 10 u mnie jest 4 lata, ale nie wiem czy nie jest starszy. Płynie dzień za dniem a z Alfikiem coraz gorzej niestety:( Ciagle z drżeniem serca patrzę na niego czy żyje, czy oddycha. Nie wiem co się stało z postami na watku Alfika. Był czas, że był sprawny fizycznie, chodziliśmy na spacery na łąki. Nawet dzik go zaatkował, bo poszedł zobaczyć co to takiego :) Nigdy nie był wesoły i radosny jak inne psy, ale funkcjonował w miarę normalnie. A potem zaczął sikać pod siebie. To było ze dwa lata temu. I powolutku, niezauważalnie zaczął niedołężnieć.
  12. Jak ostatnio byłam w Tesco w wc to w sąsiedniej kabinie jęczała i charkała sprzątaczka. Pytam kobity co się stało, a ona na to, że ktoś miał sraczkę i nie doleciał do kibla, więc wszystko wokół było zas....ne. Cieszyła się że ma katar, bo przynajmniej nie czuje co sprzata. A mówią, że pies śmierdzi.
  13. Popryskałam vitoparem psa i chatę i trochę mniej smierdzi. Ten vitopar to jest niezastąpiony. Żeby jeszcze kosztował trochę mniej. A mnie to najbardziej śmierdzi zgniłe mięso i ludzkie g....o. Po prostu nie daje rady. Momentalnie rzygam. Krowie łajno to nawet ładnie pachnie :)
  14. Mnie to się czasami śmiać chce jak patrzę na Alfa. On jakby nie dostrzegał tych swoich ograniczeń ruchowych. Jak wstanie w końcu na nogi, a z tym coraz gorzej, to zasuwa do drzwi jak torpeda. Oczywiście zatacza się jak pijany i przewraca, ale to jakby wogóle mu nie przeszkadzało. Nad miską warczy jak wściekły, wszystkie psy mu ustępują. Idzie sobie na pole, łazi chwilę a potem przez psie drzwiczki ryje się do domu. Trochę to trwa zanim wlezie. Ale sobie radzi a to przecież trzeba pokonać opór klapy i podnieść ją do góry. Szmaty piorę dwa razy dziennie. Wynalazłam taki program na płukanie, dolewam vitoparu i potem nawet nie smierdzi. Nie idzie wtedy tyle wody i energii a ten vitopar nadaje się do szamba zamiast tych wszystkich innych środków biologicznie czynnych. Teraz już szmaty nie schną, bo zimno, więc niestety trzeba robić przepierkę, a nie suszyc zalane na balkonie :). Ale jak odwiruje na 1000 obrotów to poranna zmiana jest sucha na popołudnie. Nie wiem ile on leje. Po nocy wszystko jest mokre, po całym dniu też. Kolejną noc nalane też jest w przedpokoju. Nie mam wrażenia, że Alf jest nieszczęśliwy. Dzisiaj wogóle to już tak śmierdzi, że czuję się jak w oborze. Misza, mój kolejny pies, długowłosy, wytarzał się na spacerze w dopiero co wylanej na pole gnojowicy. Próbowałam go spłukać, zalał całą chałupę wodą i śmierdzi dalej, tak że nie idzie wytrzymać. Jest fajnie. Dobrze, że to gnojowica po krowie, a nie ludzka. Tego bym nie zniosła.
  15. [quote name='iwoniam']biedne kiciusie.. moze Ci jakoś pomóc z tymi finansami na sterylizację tej kici?[/QUOTE] Z kasę dziękuję, ale jeżeli znasz weterynarza, który robi to taniej, i możesz mnie polecić, to chętnie skorzystam z promocji. Mam do wysterylizowania w najbliższym czasie trzy koty i sunieczkę.
  16. Wszyscy ludzie chcą szczeniaki, a potem jak okazuje się, że niszczą, sikają wyją, gryzą i nie siedzą jak pluszowa zabawka są rozczarowani i biorą kolejnego psa z nadzieją, że będzie inaczej. Sonia jest psem żywym i nigdy nie będzie siedzieć. Ona musi mieć ruch i zajęcie. W hotelku przypuszczam jej tego nie brakuje, atmosfera się uspokoiła to i ona jest inna. A jej tymczasowi opiekunowie po prostu pozwalali jej na wszystko i stąd problem. Nie każdy człowiek może mieć psa, a spośród tych co mogą, nie każdy może mieć tego psa. To jest pies dla wyjątkowych ludzi aktywnych fizycznie, jeżdżących na rowerze, biegających. Można próbować nakręcić ją na piłeczkę, to dobry sposób na wyładowanie energii zwłaszcza w wielkim mieście Krakowie. Ludzie mieli dobre chęci, ale nie umieli/ nie chcieli posłuchać dobrych rad, uznając, że mają wystarczającą wiedzę. Myślę, że najbardziej zamieszał jej w głowie pierwszy i trzeci dom, bo u nich była najdłużej. Może trzeba jej szukać domu wśród miłosników terierów, bo choć ona na teriera nie wygląda charakter ma terierowaty.
  17. Myślę, że wszyscy na Dogomanii są zgodni co do tego, że psy należy sterylizować. Jeżeli chodzi o usypianie ślepych miotów nie jest to już takie oczywiste. Mnie się to kupy nie trzyma. Jak można jednocześnie ratować i zabijać. Bawić się w Pana Boga i wybierać który pies będzie żył. Dlaczego stary, beznadziejnie chory pies ma żyć a maluszek nie. Dlaczego jednemu dawać szansę a drugiemu nie. Nie wiem, czy usypianie ślepych miotów jest darmowe. Wiem natomiast, że sterylizacja psa, kota kosztuje 100 zł wzwyż. Za dużą sukę można zapłacić nawet 600 zł. To jest własnie ta polska paranoja, "leczenie bezdomności" kosztuje mniej niż zapobieganie. Mam na wsi sąsiadkę. Córka w zeszłym roku przyniosła do domu kociaka. Z pierwszego miotu została kotka. Teraz są dwie kotki. Pytam kobity, czy ma zamiar hodowlę kotów otworzyć. A ona na to, że utopi. Przecież topiło się ślepe mioty wieki. A ja pytam, czy jej sumienie na to pozwala. No nie pozwala. No to trzeba wysterylizować, niech się tym zajmie córka, która kota przyniosła. Corka zajęła się oczywiście profesjonalnie. Kolejny miot uśpiła. I sumienie ma czyste, bo przecież postąpiła humanitarnie. A ja nie mam czystego sumienia i w końcu kota wezmę na sterylizację. Czekam tylko na jakąś promocję :)
  18. Joasiu Jeżeli mogę się wypowiedzieć jako starsza koleżanka, to uważam, że za dużo rzeczy sobie bierzesz na głowę na raz. Studia w Warszawie, praca, socjalizacja i szkolenie psów, Sonia. Jeżeli jeszcze dodatkowo spacerujesz z obcymi psami w ramach rozrywki, to nie dziwię się, że Ci doby brakuje. Polecam lekturę blogów: droga minimalisty i prosty blog. Zanim osiwiejesz i zmienisz się w jeden kłębek nerwów. W życiu niestety należy się nauczyć rezygnować: z niepotrzebnych rzeczy, nadmiaru obowiązków, toksycznych znajomości. Ja się uczę już wiele lat i uważam, że jeszcze mam wiele do zrobienia w tej materii. Trzeba zatem zaczynać wcześnie :) Pytanie moje brzmi następująco: czy studia w Warszawie to jest konieczność? Czy nie możesz odłożyć tego na przyszły rok? Popracujesz trochę, odłożysz kasę, zapanujesz nad pieskami w stopniu zadowalającym. A studia nie zając, nie uciekną, zwłaszcza płatne. Po jaką cholerę się tak zarzynać.
  19. [quote name='mestudio']missiaa, każdy ma prawo do własnego zdania, ale u Ciebie w mieście promuje się jakąś głupotę niewyobrażalną i zupełnie niezrozumiałą dla mnie.[/QUOTE] Nie oceniałabym nikogo tak pochopnie, zwłaszcza, gdy rozważania są tylko teoretyczne. Ja też mówiłam - slepe mioty należy usypiać. Do czasu gdy mnie przydażył się taki przypadek. Moja osobista sunia, zostawiona pod opiekę Pani polecanej przez TOZ została pokryta, choć Pani była uprzedzona, że suczka ma cieczkę. Pani nie przyznała się do pokrycia suki (może nie zauważyła, była starsza :) ), weterynarz twierdził, że to ciąża urojona. Widziałam, że z psem coś jest nie tak, zjadała owoce, choć wcześniej nie chciała się tknąć, łapała koniki polne. Jak zaczęła sobie mościć gniazdo pod więźbą dachową leżakującą na działce, pognałam do domu. To była sobota, urodziła w nocy z niedzieli na poniedziałek. Były 4 szczeniaki. Do dziś pamietam kolejność urodzin, zdarłam córkę z łóżka, żeby zobaczyła jak się pieski rodzą. Moje postanowienie, że uśpię slepy miot diabli wzieli. Mieszkałam w centrum Krakowa, miałam dwa psy, a teraz do tego doszły cztery. Mąż się ze mną prawie rozwiódł, a na pewno wówczas mu w głowie zaświtała ta myśl:) To był 2001r, nie było dogomanii, adopcje były w powijakach. Albo nie szukałam za mocno, albo trafiałam na samych wariatów, koniec końców, został mi jeden szczeniak, którego mam do dziś. Drugiego szczeniaka ma moja siostra, trzeci pojechał do brata mojej mamy i wrócił po sześciu latach. Tylko o jedej suczce nic nie wiem, ale myślę/mam nadzieję że wybrałam dobrze. A potem pojechałam do weterynarza i wysterylizowałam suczkę. I jeszcze jedno. Suczka jest mała, teraz po latach waży 12 kg i nie należy do filigranowych. Jej dzieci mają po 25 kg każdy. Jak nie mogłam ich wyadoptować, pocieszałam się, że będą malutkie jak mamusia :) więc jakoś sobie z tymi sześcioma psami w centrum Krakowa poradzę.
  20. [quote name='missiaa'][IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-txOwvo_C_v0/UGHqXFIsLyI/AAAAAAAAEkA/A3HGwa9a5gs/s512/DSC03332.JPG?gl=PL[/IMG] A ten duży na prośbę emilii2280 został przeze mnie wyciągnięty i zawieziony do hoteliku. Niestety jest niewidomy:( Sympatyczny, merdał ogonkiem, grzecznie jechał, ale niestety nie widzi.... i kto takiego biedaka adoptuje :( Ludzie się tak boją brać niewidome psy. A on taki fajny..[/QUOTE] Do którego hoteliku go wywiozłaś?
  21. Dlatego ja, kierując się tą samą ideologią, nie idę do weta, żeby Alfa uśpić. A że lekko nie jest, to prawda. Dobrze, że mam warunki, dom z ogrodem, w miejscach newralgicznych gres, drzwiczki dla psów przez które Alf wychodzi - nie wiem jakim cudem, ale sobie radzi. W mieście byłoby to niewykonalne. Te drzwiczki to jest dobrodziejstwo i przekleństwo. W zimie będę Alfa musiała chyba przywiązywać, bo boję się, że wyjdzie na pole, przewróci się, nie da rady wstać i zamarznie.
  22. Z tego co wyczytałam, to grzyb, który w sprzyjających warunkach:Malassezia furfur wywołuje schorzenia skórne jak Pityriasis versicolor (łupież pstry/grzybica pstra) oraz przyczynia się do innych dolegliwości skórnych, np. łojotokowego zapalenia skóry i ciemieniuchy oraz Pityrosporum-folliculitis(zapalenia mieszków włosowych tułowia). Alf miał robione badanie zeskrobin. Nic nie wyszło. Prawdą jest, że ma łojotok, łupież i chyba ciemieniuchę ( takie tłuste placki złuszczonej skóry) ale nikt nie stwierdził, że to grzyb. Jest prawie łysy. Nie wiem, co to znaczy sprzyjajace warunki. Alf miał zdiagnozowaną niedoczynność tarczyczy. Brał dwa lata forthyron, ale przestałam mu podawać bo wyglądał jak śmierć - skóra i kości. Faktem jest, że jak to zażywał skórę miał w lepszym stanie. Jest wykastrowany, od czasu gdy na jajkach zrobiła mu się mała czerwona plamka, skóra zaczęła gnić, potem pękła i na wierzch wylazły jądra. Trwało to może że trzy dni. Po kastracji miało się polepszyć. Nie polepszyło się. Z tego co zrozumiałam ten grzyb nie jest chorobą samą w sobie, tylko towarzyszy innym schorzeniom. Tylko nikt nie wie, co Alfowi jest. Jego teraz nie ma nawet jak leczyć, bo do samochodu nie wlezie.
  23. Lepiej. Antybiotyk plus uporczywe wylizywanie przez psy. Ja mam wrażenie, Alfa to ucho nie boli, ani nie bolało. Nie wiem co to jest, bo takie śmierdzące zmiany robią mu się od czasu do czasu pod pachami. Zmywam to mydłem z nanosrebrem i pryskam oksykortem i znika w ciągu dwóch dni.
  24. Tę opcję już przerobiłam. Alf waży tak plus minus 40 kg. Jednorazowo wysikuje ok 1l moczu. Mnie nie ma w domu 10 h. Tak więc założenie mu pieluchy rano spowoduje, że będzie chodził w niej do wieczora. W pieluszce uzbiera się kilka litrów wody co spowoduje, że nawet nie będzie w stanie wstać z legowiska.
  25. Nie robiłam ostatnio badania moczu. Ale już dwa lata temu lekarz powiedział, że Alf ma kręgosłup w stanie agonalnym i wskutek ucisku na nerwy, albo nie będzie sikał wogóle, albo lał bez kontroli. Na szczęście dla Alfa, ucisk na nerwy powoduje, że leje. Alf ma jeszcze poważnie uszkodzoną wątrobę, więc trzeba uważać z wszelkimi medykamentami. Obecnie już wogóle nie sika na polu, tylko w legowisku. Nawet jak wychodzi to pęcherz ma pusty. Męczy go to niewątpliwie, ciągle oblizuje podłogę i legowisko. Jeszcze teraz dostał zapalenia ucha. Leczę go surolanem, na razie bez efektu. Z ucha śmierdzi zgniłym mięsem.
×
×
  • Create New...