Jump to content
Dogomania

szuwar

Members
  • Posts

    1577
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by szuwar

  1. A tak w ogóle to nie jest "moja Amber". Kategorycznie nie. Ona skrada serca błyskawicznie, ale to w głębi duszy jest potwór. Chrumkający, chrapiący i gryzący potwór. A do tego czuje się chyba lepiej bo ma więcej energii, żeby się drapać, lizać i cały czas stękać. Nie mogłam dziś pracować. Jedną rękę cały czas musiałam mieć na niej. I poczułam też moc jej szczęk na swoim palcu, gdy w ataku paniki przed pewnym facetem, który nas dziś odwiedził rozdawała ciosy na prawo i lewo. W żyłę nie trafiła ;), ale lekkie wrażenie na mnie zrobiła...
  2. [quote name='kinga']Na co brązowa szczerze: - słuchaj, NIKT nie lubi pekinów [/QUOTE] Brązowa! Czuję się wmanipulowana! Mówiłaś, że pekiny są kochane i wspaniałe...
  3. Ona jest pierwszym psem w mojej karierze, którego można i należy karmić. Więc je w konkretnych ilościach - dwie łyżki rano i dwie wieczorem ;) Wczoraj zawisła na ogonie owczarzycy jak pies obrończy na rękawie. Głupia ta moja duża suka, bo chyba nawet nie zauważyła. Na szczęście zaczynamy z rudą troszkę już "kontaktować" i czasem posłucha w porę wypowiedzianego "NIE". Może nawet zmienię z czasem zdanie i uznam, że ona ma jednak nie do końca uszkodzony móżdzek. Szelki będą, ale póki co ona sie naprawdę nie da prowadzić na smyczy. Mogę ją ewentualnie ciągnąć na sznurku jak szmatkę. Jak jest przypięta to zamiera i się nie ruszy. A że zależy mi najbardziej na nauce sikania to na razie biega wolno z obroża i adresatką. Filmiki nakręcę jutro, bo muszę pożyczyć kamerę.
  4. Jakoś ostatnio o nim myślałam i sprawdzałam na stronie, czy jeszcze żyje... Dla mnie był urzekająco piękny. Śpij spokojnie biedny Szpicu. Żal, że do końca byłeś niczyj...
  5. Puchata, bo świeżo po kąpieli ;) W rzeczywistości ma biedactwo łyse, wydrapane placki. Aż się nie mogę doczekać, aż ona zarośnie w pełni swoich możliwości. Myślę, że ma prawdziwy potencjał. Ona jest boska. Idealna. Cukiereczek, o którego trzeba się troszczyć, dbać i którego koniecznie trzeba nosić na rękach. Jej mały defekt tylko dodaje jej uroku, bo po prostu aż trzeba się schylić i wziać ją do góry. Jest bardzo delikatna i rozczulająca. Oczywiście powoli wychodza też jej mankamenty - totalnie nie umie chodzić na smyczy. Z zapiętą smyczą staje jak wryta i jest po prostu przerażona. Z kolei spuszczona na łące gubi się w rzeczywistości i nagle zaczyna biec w poszukiwaniu mnie (niestety w drugą stronę niż powinna). Przed nami trening czystości, bo zupełnie nie wie, że trzeba po to wyjść z domu. Zanim jednak przystąpi do rzeczy kręcie się długo i namiętnie w poszukiwaniu miejsca, więc jak na razie udaje nam się zdążyć wybiec na dwór. Rzuca się na koty coraz wścieklej. Stary kocur nic sobie zniej nie robi, ale młoda zwiewa na szafki i jest nieco przerażona. Niestety też bez skrępowania startuje do owczarzycy. Wgryza się w jej ogon, wściekle wbija zęby w łapy. Owczarzyca zdziwiona schodzi z drogi, raczej bólu nie czuje ;), ale w nowym domu moim zdaniem nie powinno być większych zwierząt, bo mało które będzie tak cierpliwe.
  6. Groszki specjalne dla małych piesków - dostałam w sklepie próbkę dla biedaka. Kotom bardzo smakowało to co posprzątały z podłogi. Oczywiście musiały odczekać, aż ruda się naje, bo mała nie dopuszcza do miski nikogo i o dziwo nie ma kompleksów z powodu swej wielkości. Te małe rude zawsze tak mają?
  7. Oczywiście dziewczynka gardzi suchym żarciem - wszystkie groszki z zapałem odseparowała od mokrego...
  8. Podjechałam z małą na szybko do osiedlowego weta po antyrobale. Bardzo wstępnie można przypuszczać, że doznała jakiegoś urazu w przeszłości i rzeczywiście ma nieco uszkodzoną główkę. Pysio jest lekko krzywy i jedno oczko "odpływa". Maleństwo ma tendencje do skręcania w prawo i ma problem z patrzeniem w górę. Ale zupełnie nie przeszkadza jej to być szalenie cudowną pchłą. Jest bardzo radosna, ma wręcz szczenięce zachowania. Po zębach wetka oceniła ją na nieco ponad rok. Wklejam zdjęcia z domu wspólne z kotem (mała koty widzi świetnie i startuje do nich jak lwica:evil_lol: ). Kocica ma 9 miesięcy, a Amber jest od niej sporo mniejsza... [IMG]http://images43.fotosik.pl/1543/01de8a1962907666gen.jpg[/IMG] [IMG]http://images44.fotosik.pl/406/c5544e3ad8408708gen.jpg[/IMG] [IMG]http://images40.fotosik.pl/1789/5e4d74a02be01778gen.jpg[/IMG] [IMG]http://images37.fotosik.pl/1771/882299e8e17139f0gen.jpg[/IMG]
  9. Tak, na fotkach już po kąpieli. Ilość pcheł zmusiła nas do mycia natychmiast po przyjciu do domu. A i tak mam wrażenie, że jest tego wszędzie pełno. Przy okazji dzięki wielkie cioci Brązowej, bo zafundowała małej odpchlacza i szampon insektobójczy. Brązowa, cała moja rodzina jest Ci ogromnie wdzięczna ;) Mała zjadła, wypiła i przespała grzecznie całą noc. Rano była wpadka na podłogę i niestety jest chyba koszmarnie zarbaczona. Muszę dziś się podpytac weta czy można ją odrobaczyć...
  10. Na razie tylko takie zdjęcia. Suczka siedzi na kolanach 10-latki (jest naprawdę maleńka). [IMG]http://images41.fotosik.pl/1753/7276fff0e6cde0fcgen.jpg[/IMG] [IMG]http://images50.fotosik.pl/1663/507f265b9d291176gen.jpg[/IMG] [IMG]http://images48.fotosik.pl/405/aefb5c3edaf7b0e2gen.jpg[/IMG]
  11. Na kaszubskiej wsi przybłąkał się piesek. Został wsadzony do kojca i nawet szukano mu domu. Zjawiskowo piękny, maleńki - idealna maskotka. Szybko znaleźli się chętni, tylko, że równie szybko oddali zabawkę, bo zepsuta... Jakoś nie mogłyśmy go tam zostawić. Piesek otrzymał łatkę niewidomego i nie nadającego się do domu. W kojcu w towarzystwie drugiego, większego psa średnio się rysowała jego dalsza przyszłość. [IMG]http://images40.fotosik.pl/1775/a2c952521024b437med.jpg[/IMG] No i tak psiak znalazł sie na kolanach Brązowej. Masakrycznie zapchlony, zdredziały i śmierdzący. Jak dla nas coś tam widział, ale w ograniczonym polu widzenia. Jedno oczko "ucieka", a psiak traci równowagę i kręci się w kółko. Brązowa sprawdzając, czy pekin posiada jajka dokonała zaskakującego odkrycia - pekin jest pekinKą ;) Teraz pekinKa leży na kolanach mojego dzieciaka i wreszcie śpi. Twardo zapierałam się, ze nie wezmę jej do siebie, ale jak mam ją jutro oddać to robi mi się smutno strasznie. Dziewczynka jet rewelacyjna. Cieszy się na widok człowieka jak szalona. Waży max 3 kg - to taka miniaturka pekina. Ząbki ma śliczne, ma może ze 2 lata. Rzeczywiście jest "zepsuta" ale jak dla mnie niestety nie chodzi o wzrok tylko ma jakieś problemy neurologiczne. Zatacza się biedactwo jak chodzi, dziwnie przekręca główkę i odgina ją do tyłu (kładzie ją praktycznie na grzbiecie). Moje córki nazwały ją Amber, bo jest "złotowłosa". Nie podjęłam jeszcze decyzji czy potrafię jej dać tymczas. Może potrzeba by kogoś bardziej doświadczonego? Suczkę trzeba zdiagnozować, wypielęgnować i znaleźć jej szalenie dobry dom. [COLOR=#2f4f4f]aktualizacja 21.09.2012 [/COLOR][COLOR=#000000]Okazało się, ze pierwotne imię zdecydowanie do niej nie pasuje. Dziewczynka została więc przechrzczona na [B]Świnkę. [COLOR=#2f4f4f]aktualizacja 22.09.2012 [/COLOR]Fundacja IRASIAD objęła małą swoim patronatem i zapewnia jej pełną diagnostykę. OGROMNE DZIĘKI!!! [/B]Bardzo proszę o pomoc dla fundacji. Wszelkie informacje na FB [URL]http://www.facebook.com/events/449497871755100/?ref=notif&notif_t=plan_user_invited[/URL] Jak ktoś może to prosze też o udostępnianie.[/COLOR]
  12. Brązowa, a jak można mu pomóc? Bo weta to macie tam fajnego, ale może jakoś wspomóc w leczeniu, załatwiać jakieś leki?
  13. Ja się bardzo dziś uspokoiłam. Nie znam się na adopcjach i nie mam pojęcia o sprawdzaniu ludzi, ale ci wydawali mi się bardzo sensowni. Tacy po prostu "normalni". Wydaje mi się, że dla Suzi są idealni.
  14. Suzi się przeprowadziła. Ludzie nawet mi się spodobali. Mieli psy "od zawsze" ale po śmierci ostatniego postanowili więcej nie mieć już psa (także ze względu na swój wiek). Suzi zgodzili sie przyjąć na prośbę sąsiadów, ale myślę, że wystarczy im serca, żeby dać jej spokojną starość. Sucza od razu wprowadziła się do domu, choć państwo nie kryją, że na czas ich nieobecności będzie raczej w swojej budzie. Na wizytę u weta umówiłam się wstępnie w drugiej połowie września. Niestety w trakce przenoszenia budy spadł mi aparat i zrobiłam zdjęcia tylko komórką (wyszły fatalnie). Na przywitanie nowego domownika wnuczka zrobiła nawet ciasteczka ;) [IMG]http://images38.fotosik.pl/1775/4c8a36aaa7b8aaabgen.jpg[/IMG]
  15. [quote name='bela51']Ciesze sie bardzo z takiego rozwiązania.:lol: Ale tak jak DONnka ufam, ze dopilnujesz spraw zwiazanych z diagnostyka i operacją. Czy potrzebne byłoby jeszcze jakies wsparcie dla suni ? Np. na operację ? No i mam nadzieje, ze dostaniemy od czasu do czasu jakies info i zdjęcia. Wielu z nas bardzo przejęła historia Suzi.[/QUOTE] Ja póki co jeszcze nie tryskam entuzjazmem. Mam świadomość, że to obecni opiekunowie zaczęli szukać rozwiązania jak się Suzi pozbyć z ogrodu. Nowi państwo wydają się być sensowni i otwarci, ale to nie jest tak, że marzyli o psie i go sobie wyszukali... Ale pewnie za bardzo marudzę i szukam dziury w całym. Na szczęście Suzi będzie w sumie bardzo blisko mnie i jak najbardziej będę mogła kontrolować sytuację. Wszelkie medyczne decyzje podejmować będę po 15 września, bo wcześniej nie dam rady finansowo ani czasowo. Ale mam nadzieję, że obędzie się bez Waszego wsparcia i uda mi się pokryć koszty operacji z pieniędzy, które chciałam wydać na utrzymanie Suzi.
  16. Mam propozycję domu stałego dla Suzi. Sąsiedzi obecnych opiekunów chcą ją wziąć do siebie na "dożycie". Opiekę weterynaryjną zapewnią przy mojej pomocy. Póki co przestawią budę, w której teraz mieszka Suzi do siebie, ale sucz będzie miała do swojej dyspozycji cały ogród i ewentualne wejście do domu. Ludzie są nieco bardziej doświadczeni, a poza tym charakter Suzi ich nie odstrasza. Myślę, że dla suczy to dobra propozycja - nie zmienia za bardzo miejsca, które już teraz akceptuje, a ja mam jako taki wgląd w jej sprawy. Trochę martwi mnie brak sterylki, ale dopilnuję tematu w najbliższym czasie. Przeprowadzka odbędzie się w weekend...
  17. [quote name='bela51']Wracam z wątku Zojki:-( Juz sie boje, jak moze skonczyc sie operacja Suzi... tez jest stara...:-([/QUOTE] Mój wet sam od razu powiedział, że nie trzeba się spieszyć z decyzją o operacji. Lepiej poczekać i poobserwować, zrobić na spokojnie badania. Na szczęście u Suzi to raczej nic pilnego. Poprzednia nasza owczarzyca miała usuwaną listwę mleczną jak miała 12 lat. Mimo wieku i chorego serca przeszła ją świetnie.
  18. Oczywiście, że po operacji trafiłaby pod moją opiekę. Z tego powodu zabieg musiałby na pewno poczekać do połowy września. Ja wiem, że to nie są super warunki, ale pytanie czy u p.Krzysztofa rzeczywiście były by lepsze? Jasne, że jeżeli znajdą się chętne osoby do współfinansowania tego zamierzenia to nie mam nic przeciwko. Ja sama nie udzwignę takiej finansowej odpowiedzialności. Suzi ma kontakt z ludzmi, bo oni tam mieszkają. Jak dla mnie jest to rodzaj życia, który zna z przeszłości i akceptuje w pełni. Ona ma 10 lat i pewnie te 10 lat spędziła właśnie w taki sposób. Ludzie się jej boją i na pewno nie wyjdą z nią na spacer z obawy o jej zachowania względem obcych. Ale krzywdy jej nie zrobią. Karmią ją i codziennie sprawdzają, czy nic jej nie dolega. Kontakt w ogłoszeniach chyba trzeba by zrobić na mnie, ale ja mam marne doświadczenia w adopcjach. Może Anett, albo Toyota się zgodzi podjąć pierwszych rozmów z chętnymi?
  19. Dzięki Anett za założenie wątku. Suzi czuje się całkiem nieźle. Moim zdaniem lubi swój kojec, czuje się niepewnie gdy wychodzi na zewnątrz. Nie udało mi się zrobić zdjęć w plenerze w ten weekend. Postaram się nadrobić jak najszybciej. Przyznam szczerze, że po przeanalizowaniu sprawy mam milion wątpliwości co do PDT u p.Krzysztofa. Suzi nie lubi innych psów, woli być sama. Mam wrażenie, że jest szczęśliwa bez towarzystwa. 300 zł za miesiąc to całkiem sporo, a do tego dochodzi jeszcze transport. Na tym etapie wolałabym pieniądze, które zadeklarowałam DONce przeznaczyć na operację i ewentualną sterylkę. Za radą Anett zrobię jej póki co lokalne ogłoszenia. Może się akrat uda.
  20. Na czas mojego wyjazdu na wakacje Suzi trafiła do kojca. Nie jest to może wymarzone rozwiązanie, ale mam nadzieję, że i tak warunki jej życia się poprawiły względem tego co miała dotychczas w Grudziądzu. Póki co sucza pozostanie tam gdzie jest. Sprawia wrażenie jakby doskonale znała i akceptowała życie w kojcu. Karmę ma, opiekę weta jej zapewnię jak skończą się wakacje - na pierwszej wizycie wet powiedział, że guzy mogą poczekać do sterylki, nie ma alarmu. Wychodzę z nią na spacery raz w tygodniu. Niestety jej opiekunowie się jej boją i poza codziennym karmieniem dają jej niewiele kontaktu z człowiekiem.
  21. Rozmawiałam z Anett o tym potencjalnym DT dla Suzi. Ja się na płatnych tymczasach nie znam. Nigdy nie widziałam potrzeby wyciągania psa ze schroniskowego kojca do kojca za kasę. Ale mam spaczone pojęcie o schronach, bo te moim mieście są całkiem w porządku. Wg Anett ten tymczas miałby być za karmę i weta i to w miarę rozumiem, choć też wolałabym w takiej sytuacji po prostu zamawiać karmę z dostawą bezpośrednio do DT. Może to niweluje ryzyko płacenia za "oborę"? DT jest daleko ode mnie. Zbyt daleko, żebym mogła osobiście go kontrolować. Opiekunem psów jest miłośnik rasy. Ma kilka owczarków już w tej chwili. Mieszkają, z tego co zrozumiałam, w kojcach z możliwością wybiegu. Pan liczy się z faktem, że DONka spędzi u niego resztę swego życia. Ale na razie nie jest to miejsce 100% pewne, musimy poczekać na rozwój sytuacji...
  22. Toyota, próbowałam się dziś do Ciebie dodzwonić, ale albo miałaś zajęte, albo nie odbierałaś... Jakby co mój nr powinien Ci się wyświetlić, więc możesz przekazać dalej. Jutro już raczej będę w zasięgu.
  23. Toyota, nie dam rady wysłać Ci zdjęć. Korzystam gościnnie z internetu, przecież wiesz... Próbowałam do Ciebie dzwonić, ale przy tym zasięgu urywa mi od razu kontakt. Jakich info Ci jeszcze potrzeba, by załatwić tymczas? Napisz, bo tak mam większe szanse odpowiedzieć w miarę szybko. Gdzie jest ten DT? Chciałabym mieć z nim bezpośredni kontakt, bo czuję się za Suzi odpowiedzialna i to przecież ja miałabym finansować jej pobyt w hotelu. Jak daleko to z Trójmiasta? Proszę napisz coś więcej, bo dla mnie to za mało informacji, żeby nagle rzucać wszystko pod presją, że DT się rozmyśli. Nie mówiłaś, że Furciaczek blokuje dla nas miejsce. Jeśli tak to daj konkretne info kiedy można by sukę zawieźć, za ile i na jakich warunkach.
  24. Toyota, chyba jednak pisanie, że nie było żadnych problemów jest lekkim nadużyciem. Cały czas powtarzasz, że nie znasz tych psów i nei wiesz co się dokładnie dzieje w schronie. Suzi jest pogryziona i ma ślady zębów w kilku miejscach. Tych psów, które tam zostały przecież nikt nie ogląda i nikt nie sprawdzi, czy też nie mają śladów walk. Była tam akurat z psami, może gorzej toleruje suki, a może po prostu miały już jako tako ustalony między sobą porządek. Na moją owczarzycę reaguje agresją i uważam, że nie powninno się już jakkolwiek ryzykować. Puszczanie jej na wybieg bez kagańca może skończyć się źle i potencjalny DT musi o tym wiedzieć. Jestem przekonana, że moja owczarzyca z takiej konfrontacji wyszła by mocno pokiereszowana, bo zupełnie nie jest zaprawiona "w boju".
  25. Chwilowo jestem z dala od cywilizacji i nie mam dostępu do internetu. Do Toyoty się odezwałam i będę do niej dzwonić. Wolf - DONka jest bezpieczna i nie zamierzam jej uśpić. Zależy mi tylko, o czym pisałam Toyocie, żeby DT miał świadomość, że Suzi wymaga totalnej izolacji i nie może przebywać z innymi psami, nawet większymi. Ona psy gryzie i to konkretnie, bez ostrzeżenia. Dlatego bardzo proszę o rozsądek przy szukaniu jej miejsca. Nie można jej wpuścić bez kontroli w stado hotelowanych psów.
×
×
  • Create New...