Jump to content
Dogomania

Delay

Members
  • Posts

    402
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Delay

  1. [quote name='deusdeus']Jak to już pisałem na innym wątku:akurat 1st choice nie jest najlepszą karmą (te same dogfoodnalysis, które cytujesz daje im tylko dwie gwiazdki i nie zaleca). [/QUOTE] Nie ma "najlepszej" karmy...a dogfoodanalysis, nie "nie zaleca" wcale, tylko wyłuszcza, które składniki im się nie podobają - mają za co złapać konkurencję (tak, ja wiem kto głównie sponsoruje dogfoodanalysis a kto nie :) ). Uważam, że karmę można spokojnie wypróbować. Ja od razu mówię, że nią nie karmię, ale też nie będę hipokrytką, bo gdyby moim sukom nie służyło te karmy, na których teraz je mam, to nie uważam, że 1-st nie byłby godny spróbowania. I ciutkę nie rozumiem "Insufficient meat content" bo ilość mięsa opisana na worku na taką nie wskazuje na chłopski rozum, a w 3* pozycjach na dogfoodanalysis, są takie, które ewidentnie mają mniej...dlatego mam bardzo ograniczone zaufanie do takich rankingów i nie traktowałabym ich jak wyroczni. Nie każdemu psu pasuje Acana (dla mnie liczy się WYŁĄCZNIE Provincials, czy Orijen, Blue Wilderness, czy TOTW (i ja tę "półkę" też polecam, nie ukrywam)...i my właściciele możemy biadolić, że jest nie tak jak dogfoodanalysis ma w największej ilości *, ale już uważam lepiej wtedy trzymać psa na takim 1-st Choice, jeśli psu służy, niż na RC np. bo karma ma zwyczajnie więcej zalet ;) Dla mnie nie istnieje żadna karma, której składu nie można by się czepić...niestety, tak dobrze nie ma ;)
  2. Ja bym składu nie nazwała może 8 cudem świata (aktualnie w ogóle nie ma dla mnie żadnej karmy z "rewelacyjnym składem"), ale też nie uważam, że karma nie jest godna polecenia. Mam zarzuty do składu, wywaliłabym parę rzeczy (tak, z wypełniaczy, jak w wielu innych karmach),a kto wie, czy producent sam na to nie wpadnie, bo marka się rozwija, jak reszta Kanady i nie tylko, pod tym względem) ale karma ma też zalety. Choćby sam fakt, to, że w Kanadzie mączka (meat meal) nie będzie oznaczało mączki z syfiastego by productu wyłącznie, tylko faktycznie mięso świeże, z ludzkimi normami przydatności do spożycia. Tego nie mogę powiedzieć już o karmie, którą sama karmiłam i choć już nie karmię, to też nadal uważam, że nie można nie polecać (Hill's). O 1-rst mimo składników, których bym się czepiła, już można powiedzieć, że to już holistyka jest, co już samo w sobie uważam, za godne polecenia :). W karmie jest choćby więcej mięsa niż w Hill'sie, porównywalnie z resztą konkurencji z Kanady, wbrew pozorom, prebiotyki, probiotyki i więcej składników naturalnych - stąd uważam, że nazwanie tej karmy holistyczną nie jest jakimś nadużyciem. Owszem, wypełniacze w karmach są, były i będą i dyskusyjna jest ta kwestia, rozumiem. ON-kowi dodawałabym na stawy bioaktywnego preparatu z chondroityną - w samej karmie jest za mało (KAŻDEJ!, nie tylko 1-st) i się utlenia szybciej.
  3. Ja karmię Red'em swoją 5,5 letnią sukę owczarka szkockiego collie i muszę powiedzieć, że nie spodziewałam się, że będzie tak dobrze (i z przejściem ze starej karmy na Orijena i z działaniem karmy). Wiem, że zdrowemu psu taka ilość białka jaka jest w Orijenie nie zaszkodzi. I póki co jest doskonale. Suka je karmę bardzo chętnie. Po samych granulkach widać, że karma to nie trociny, nie pęcznieje po namoczeniu jak kukurydziany Royal np. Ja tam ryby po otworzeniu worka nie czuję, za to zapach nawet mnie wydaje się bardzo smakowity. Suka ma się świetnie, jest bardzo aktywna, ma doskonały apetyt i jak na razie żadnych sensacji nie ma, choć obawiałam się co to będzie po 4 latach jedzenia Hill'sa, który niestety choć najlepszy z najgorszych, to jednak pełen kukurydzy. Red dla mnie to mercedes wśród wszystkich Orijenów, jak Grasslands u Acany. A no i jeszcze jedno - moja suka była w trakcie zrzucania 2 kilogramowej nadwagi związanej z mniejszą aktywnością po przerwie w treningach i Orijen odnoszę wrażenie pomógł w przywróceniu jej prawidłowej wagi. Dawka karmy jest niewielka, a suka jest najedzona, zadowolona i bardzo ładnie wróciła do formy (nie schudła nadmiernie, a ja to się martwiłam, że wręcz przytyje na takiej cud-karmie niewiadomo jak bardzo - nic takiego się nie dzieje). Muszę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolona. :)
  4. 4% mięsa w Pedigree po prostu jest, reszta to jakiś pseudo "parówkowy" odpad z syfu, skóry i tłuszczu mięsnego, w % podane przed dehydratyzacją, a nie czystego mięsa suszonego, czy choćby w mączce (ale czystego mięsa bez kości). To dlatego tak podają na opakowaniu - mają obowiązek, poza tym inaczej musieliby napisać że 70% syfu zawiera karma, a to dobrze nie rokuje reklamie przecież. Nie oszukujmy się...karma w marketowej cenie Pedigree nie będzie się składała z 70% czystego mięsa, bo tego jeśli tam w ogóle jest 4% to dobrze. BHT jest na skandalicznym poziomie, nie wspominając o najgorszych możliwych wypełniaczach...a marketing każe im wciskać ludziom ciemnotę ;) Dokładnie takie same praktyki ma RC. Mój znajomy chemik wziął kiedyś Pedigree Pala pod lupę - głównie syf mięsny,tłuszcz, zboża i kupa soi. Dokładnie takie, jak wygląda po zamoczeniu. A karmy holistyczne - zupełnie inna bajka, tu normalnie była zawartość mięsa konkretnego (włókno). Oby napisał pracę magisterską na ten temat, chyba że go koncerny wykończą :-P We wszystkich karmach są resztki, podroby i "odpady" - kwestia tylko JAKIE to są odpady, bo karmy z najwyższej półki zawierają suszone mięso, bez kości, ze źródeł z którymi można korespondować. Z pustego to i Salomon nie naleje - nie można się spodziewać nie wiadomo jakiej jakości mięsa w karmie za grosze, wiadomo że co by marketing nie wciskał, to będą trociny. Za dobrej jakości ("ludzkiej") mięso trzeba słono zapłacić - i wcale mnie to nie dziwi.
  5. To co może w Hill'sie i RC uczulań to m.in kukurydza, z resztą podobnie jest z ProPlanem. Ja przerzuciłam moją dysplastyczkę na Acanę Grasslands i stwierdzam, że muszę się przyłączyć do opinii, że w karmach dla dysplastyków cudów nie ma. Ostatnio stwierdziłam że skład bytowej Acany choćby Grasslands, czy Orijena, lepiej się prezentuje nawet pod kątem zawartości chondroityny z glukozaminą niż np. RC mobility czy Hill's J/D. Ja już miałam dosyć kukurydzy, ale moje obie suki na Hill'sie dobrze się miały i nie miałam powodów na narzekań. Dysplastyczka dostaje i tak Canosan, jeden z lepszych chondroprotektorów z GLME, siarczanem chondroityny i kwasem hialorunowym - i to po tym są naprawdę efekty, już 1,5 roku codziennego praktycznie stosowania i odżyła moja wiara w porządne chondroprotektory.
  6. Delay

    Acana czy RC

    Ja ostatnio przeszłam z Hill'sa na Acanę. Royalem karmiłam kicię mco, ale miała fatalny łupież. BHT w Royalu wcale nie jest takie "w normie". Dystrybutorzy nastawieni są na marketing, bladego pojęcia nie mają co sprzedają. Sprawdźcie sobie KTO jest producentem Royala i przeanalizujcie skład...toż ta karma składa się wyłącznie z kukurydzy praktycznie. A kukurydza już lepiej niż zboża, ale nierzadko jest przyczyną problemów z cukrzycą u psów. Generalnie lepsze będa karmy, bez zawartości jakichkolwiek zbóż i kukurydzy (te, które mają po prostu łatwiej przyswajalne wypełniacze, bo one zawsze będą musiały być w karmie obecne) Ktoś tutaj pisał też, że Purina Pro Plan jest Super Premium...no ciekawe z której strony. To nie jest zła karma, choć już np. skład Hill'sa uważam, za odrobinę lepszy...ale też składa się głównie z kukurydzy (naprawdę można łatwo ze składu podanego obliczyć, ile faktycznie białka pochodzi z mięsa...a ile z kukurydzy i że jest ona głównym składnikiem). Pro Plana, jak i Hill'sa uważam za to, za lepsze karmy, niż RC, który jak dla mnie ma mocno przereklamowany skład. Jako ktoś, kto miał okazję pracować w branży zoologicznej, pogadać z dystrybutorami nie raz - radzę, CZYTAJCIE SKŁADY. Acana też troszkę ściemnia, nie podaje składu mięsnego po dehydratyzacji itp. ale jednak można określić zawartość białka w mięsie, pochodzenie mięsa i jej skład jest o niebo bliższy faktycznym zawartościom procentowym podanym na opakowaniu. Ja z Acany przede wszystkim jestem za Acaną no grains, a najbardziej Grasslands. Bardzo fajny skład. W tej chwili mam na niej niespełna 2 letnią dysplastyczkę collie i początki są obiecujące. Białka sporo więcej, niż w weterynaryjnym Hill'sie a sunia nie przybiera na wadze na potęgę, ani żadnych większych problemów nie ma ze zmianą karmy. Druga sunia 4 lata jadła Hill's, ma 5,5 roku, właśnie przechodzi na Orijena Red, jest to dla nas spory eksperyment, ale póki co, jest bardzo dobrze, a spodziewałam się kosmicznych sensacji. Bardzo długo się wahałam, czy zmieniać dziewczynom karmę na Acanę i Orijena, w końcu na Hill'sie było super u nas, zwłaszcza bałam się zmieniać dietę mobility Hill'sa małej z dysplazją (ciężką :( ) Ale zaczynam być dobrej myśli. Chcę się na swoich sukach przekonać, jak to jest z tym wysokim białkiem (jak to będzie u nich). Po jakimś czasie zrobię dziewczynom badania i sprawdzę co w trawie piszczy.;)
  7. A może ktoś jedzie z Wrocławia i miałby dwa miejsca na sobotę?(dwie osoby i dwie niewielkie sunie collie) :) oczywiście dzielimy się kosztami przejazdu.
  8. Ten pan to istny showman, jest bardzo medialny i jak zauważyłam lubi psy, które się lubia wystawiać i robić dobre show;). Ale anatomia, wyraz i ekspresja w ruchu, dla niego to też ważne sparawa, których nie traktował po macoszemu. Do tego kulturalny i sympatyczny. Wiedział o co mu chodzi, kiedy oceniał moją rasę, a to lubię.
  9. Możesz o ile organizator tego nie zabrania. Psiak musi mieć aktualne szczepienie przeciwko wściekliźnie.
  10. A może ktoś z Wrocławia się wybiera i miałby miejsce? (2 drobne dziewuszki i 2 sunie collie) Chętnie dołożymy się do paliwa. :)
  11. Odświeżam temat. Przeprowadziłam rehabilitację mojej 8 miesięcznej wtedy suni collie z HD-E, 3 miesiące była wtedy po Daroplastyce. Miała zajęcia na bieżni wodnej oraz stymulację mięśni (specjalne urządenie) i muszę powiedzieć że jest rewelacyjnie. Mięśnie się przepięknie odbudowały, mała ma dzisiaj 11 miesięcy i ma się doskonale, nie ma żadnych problemów z motoryką ruchu, żadnych oznak bólu. Biega za to jak szalona, aż mi nie wyrabia na zakrętach czasem. Spacerki ma krótsze ale 4x dziennie w miarę możliwości, odkąd już "można" połączone ze swobodnym bieganiem, a nawet lekkim aportem i truchtaniem. Rehabilitację zamierzamy kontynuować, bo operacja operacją, ale to zawsze już będzie dysplastyk.
  12. Jest tylko jeden mały problem...Mała lata jak szalona i nierzadko tak, że nie wyrabia na zakrętach. Potrafi mnie tym do zawału doprowadzić i cały czas się marwtię czy sobie czegoś nie zrobiła. W styczniu czeka nas prześwietlenie po 6 miesiącach od operacji. Mam nadzieję że nadal wszystko jest w porządku. Nie ma żadnych niepokojących objawów więc przynajmniej jestem dobrej myśli ;) Mała jest przy tym rozbrykana, szczęśliwa i nie wykazuje żadnych oznak bólu czy problemów z ruchomością stawów.
  13. Ja sobie cenię sędziowanie pani Ani, nierzadko przysłuchiwałam się jej opiniom na różnych wystawach, nie tylko tam gdzie sędziowała i wiele razy się z nią zgadzam. Podoba mi się jej podejście do psów i wystawców, przemiła osoba. W mojej rasie uważam za jednego ze znawców, była hodowcą collie z resztą, posiada collie i je wystawia. Jeszcze nie miałam okazję być przez nią sędziowana, ale z pewnością to nadrobię.
  14. Mała ma (dosłownie) nowe tylne łapki, zupełnie inne, aktywne, zadek obrasta mięśniami i goni przód w tym. Niesamowita chęć do skoków in szałów (przed operacją ból, żółwie tempo, paskudne X-owanie tyłem, słowem...biedulka :-() Mogę po 2,5 miesiąca po Daroplastyce powiedzieć, że ona i dr. Niedzielski, który ją przeprowadził uratowali mi sunię :multi: To jest już zupełnie inny pies, radosny, skory do zabaw i po prostu cieszący się życiem. Jeszcze nam do pełnego skostnienia przeszczepów zostało ze 2 miesiące, nie pozwalamy na żadne forsowanie ale to co widzę już teraz wskazuje na świetlaną przyszłość i zupełnie normalną aktywność w przyszłości. Strach o małą zawsze pozostanie...głównie we mnie, bo pamiętam ją sprzed operacji, dlatego nie sądzę żebym jej pozwoliła na jakieś wyczyny nie z tej ziemi (jej mama jest mistrzynią takich wyczynów właśnie). Największa radość z tego jak zmienił się charakter suni po operacji - życie bez bólu, z pełną sprawnością, to po prostu NORMALNE życie. Już sobie nie wyobrażam żeby psa z HD-E nie poddać leczeniu operacyjnemu po tym jakie widzę teraz efekty takiego leczenia. Mała skończy za 2 tygodnie 9 miesięcy, przechodzimy na dietę mobility - Hills J/D. Trochę się martwię, bo tę rasę najlepiej karmić do 12 miesiąca szczenięcą karmą (diety mobility mają mało wapnia i fosforu), ale mus to mus (a do Hill'sa mamy zaufanie i dr. polecał ;))
  15. Ja nie przepadam za niektórymi terrierami, rasami myśliwskimi, buldogami i mopsami. jestem po prostu miłośniczką innych ras. Lubię psy, co nie znaczy że muszę być miłośniczką wszystkich ras od razu.;)
  16. W collie (także w borderach myślę) to zwykle psy z tych efektowniejszych, większe, bardziej puchate, mocniejsze, no takie "wyglądające"... No zobaczymy co to będzie, bo moja suka w collakach jest raczej "pomiędzy" i bardziej w typie sportowym. No, zobaczymy, ciekawa jestem bo u Włocha jeszcze nigdy żadnego nie byłam ;)
  17. pasiasta - wiesz ja się spotkałam (na klinikach wet. UP we Wrocławiu np.) To pewnie zależy od psa, bo "ciskającemu" się psu ciężko jest zrobić czytelny RTG ;) W przypadku z tego posta przydałoby się wszystko na raz - i kręgosłup i stawy i to najlepiej za jedną premedykacją, a będzie lepszy obraz sytuacji.
  18. Wiesz...jedną rzecz muszę zauważyć. Jeśli nie ma badań genetycznych które hodowca mógł wykonać ( a tak jest np. w przypadku dysplazji, wady której genetyczne podłoże nie jest po prostu jeszcze naukowcom w pełni znane) - uważam że nie można mieć do niego pretensji. Jak i skąd bowiem miał wiedzieć że rodzice są nosicielami wady? Nie mam pojęcia ale jestem ciekawa - jak to jest w przypadku osteodystrofii. Z tego co czytam to jest to choroba na którą nie ma możliwości przebadania rodziców pod kątem gentycznym - wiedza o niej jest bodaj nawet mniejsza niż w przypadku dysplazji. Dlatego mam wątpliwości czy można mieć pretensje do hodowcy. Nie ma też obowiązkowych badań pod kątem tej choroby jak widzę, nie można także wykonać żadnego badania klinicznego na rodzicach. To w jaki sposób hodowca ma w takim razie ustrzec się przed wystąpieniem jej w miocie? Ja jako hodowca zawsze informuję przyszłych właścicieli że są choroby na które szczeniak może zachorować już w nowym domu, a na co ja nie mogę mieć wpływu z różnych względów - np. dlatego że nie ma odpowiednich badań. Są niestety schorzenia na których możliwość występienia nawet najbardziej świadomy i badający hodowca może nie mieć wpływu. Co innego jeśli hdoowca, jak pisałam wcześniej, kojarzy osobniki chore CELOWO - taki system hodowli powinien być faktycznie potępiany. Jeśli ty właśnie masz szczeniaka z takiego miotu, to fatalna sprawa - faktycznie i nie dziwię się twojemu rozgoryczeniu. Co innego jeśli nie istnieją genetyczne badania pod kątem osteodystrofii i hodowca po porstu nie był w stanie wiedzieć czy rodzice są nosicielami. W takim przypadku akurat nie można zarzucić mu "bezmyślności" akurat. Nawet najlepszy hodowca może nie ustrzec się przed nawet najgorszymi wadami w hodowli jeśli nie ma możliwości przeprowadzenia badań genetycznych pod kątem danej wady. I kupujący powinien brać to pod rozwagę. Jeżeli jest obowiązek badania rodziców pod kątem danej wady, a hodowca badań nie przeprowadził - owszem wtedy można mieć słuszne pretensje. Przykre jest także kiedy hodowca wykazuje brak zainteresowania czy chęci pomocy. Ja jestem ciekawa czy kupując szczeniaka zdawałeś sobie sprawę po jakich rodzicach kupujesz szczenię. Zawsze mniejsze ryzyko kupna szczeniaka z wadami jest po rodzicach badanych - nawet na "nieobowiązkowe" w danej rasie do zbadania choroby. No i wypada mieć świadomość właśnie poruszonej przeze mnie kwestii - pies to żywe zwierzę, hodowca nie jest niestety wszechmocny i przy stanie obecnym nauki nie ma możliwości przebadania rodziców szczeniąt pod kątem wszelkich możliwych do wystąpienia wad. Dlatego też hodowca powinien w umowie kupna- sprzedaży przypominać o tym kupującym, oraz zawrzeć odpowiednią klauzulę co w przypadku jeśli u sprzdanego szczenięcia pojawi sie wada. Niektórzy proponują zdrowe szczenię, inni jakiś procent refundacji np. Ja osobiście uważam że trzeba się 10 razy zastanowić zanim się będzie miało pretensje do hodowcy - bo są sytuacje w których naprawdę postępuje on zgodnie z prawem i kojarzy wyłącznie badanych, zdrowych rodziców. W takim przypadku uważam pretensje do hodowcy to sprawa dyskusyjna. Jeśli kupujesz szczeniaka po rodzicach nie badanych, powinieneś się niestety liczyć ze zwiększonym ryzykiem. Smutne jest że wielu hodowców nie ostrzega kupujących przed tym ryzykiem. Na koniec: w kwestii dysplazji. Mocno siedzę w tym temacie (mam także znajomych z USA borykających się z tym problemem) I wiem że tam problem dysplazji jest ogromny - o ile nie większy nawet niż w Europie. I potwierdzają to kliniki zajmujące się badaniami, hodowcy oraz ortopedzi. Mało tego, kojarzenie wyłącznie osobników wolnych od dysplazji (HD-A) nie przyniosło niestety znaczenj poprawy sytuacji (a nierzadko w związku z zawężeniem się puli genowej wyszły kolejne wady) Jedyne co dałoby jakąkolwiek szansę nam - hodowcom, to badania genetyczne - kiedy byłoby możlie ustalenie carrierów i non-carrierów, tak jak się sprawa ma w przypadku mutacji genu MDR-1, czy CEA/PRA/KAT (przykład z hodowanej przeze mnie rasy). Feedback w przypadku dysplazji niestety nie daje wcale jakiś wyjątkowo posytywnych rezultatów - dlatego ciągle trwają badania w kierunku poznania i wyodrębnienia genów odpowiadających za powstanie wady. Sama leczę swoją dysplastyczną sunię u specjalisty ortopedy który kształcił się w USA m.in i ten problem jest mu znany doskonale.
  19. Ja znam właścicieli, którzy wybrali halter w ostateczności i nie przerwali nauki prawidłowego chodzenia na smyczy z bardzo dobrymi rezultatami. Tak dobrymi że dzisiaj nie muszą już go używać. Jednak w sytuacjach kiedy był sens użycia haltera to ten sprawdził się doskonale (a psy naprawdę trudne) Przy czym przyzwyczajone do noszenia czegoś na pysku (duże psy, do kagańca także pięknie przyzwyczajone) nie wyglądały mi wcale na "nieustannie karane", przeciwnie wyglądały normalnie, śmiały im sie pyski, merdały ogony, a przy tym nie da się ukryć, ale były "do opanowania". I jakoś nie raziło mnie użycie haltera w tych przypadkach. Kilka z tych psów były psami "z odzysku" obecni właściciele musieli zmagać się z resocjalizacją i oduczaniem nawyków. I halter się przydał, a dzięki nieustannej nauce i ćwiczeniom już nie jest potrzebny. Kolczatka nie sprawdziła się kompletnie (z resztą w przypadku jednego znajomego bullteriera skończyło się dziurami w szyi...) Ja uważam że półśrodki są ok, jeśli są naprawdę potrzebne ale właściciel przy tym nie rezygnuje z jednoczesnego szkolenia.
  20. Ja bym do tego jeszcze zrobiła szczegółowe badania krwi żeby zobaczyć "jak tam" z psem, tak nawszelki wypadek - no i koniecznie RTG, dla świętego spokoju choćby. Badania krwi warto jest zrobić przed RTG ze względu na to że do zdjęcia pies dostaje przynajmniej "głupiego jasia", dobrze jest też serduszko psu zbadać. Premedykamenty w końcu też bywają niebezpieczne.
  21. TAAAK ;) Jeśli z boiska gimnazjum przy jantarowej to na pewno. Pozdrawiamy!. Bawiła się z moją małą collaczką przed jej operacją stawów biodrowych o ile pamiętam dobrze. No, dzisiaj mała wraca do zdrowia i za jakiś czas rozpocznie fizjoterapię :multi:
  22. [quote name='Maciej2409']To samo dotyczy dysplazji, któej rónież należy zapobiegać nie kryjąc zagrożonych nią psów i tutaj również eliminacja powinna postępować poprzez feedback, bo nawet psy u których nie stwierdzono dysplazji mogą ją przenosić w genach. [/quote] Myślę że warto napisać, że dysplazją zagrożony jest niestety także szczeniak z miotu po zupełnie zdrowych rodzicach, jest na to aż 37% szansy na co wskazują badania. Przykra sprawa ale hodowca może kojarzyć psy wolne od dysplazji a może się trafić dysplazja w miocie. Sama tego niedawno doświadczyłam jako hodowca. Trzeba też podkreślić, że nie ma niestety badań genetycznych pod kątem dysplazji - hodowca może zrobić tylko rtg, co w wielu rasach jest wymagane a i tu jest zawsze 25% błędu możliwe. Nawet kojarzenie osobników wolnych od tej wady w mocno "dalszych" pokoleniach nie eliminuje możliwości ujawnienia się jej u potomstwa. Choroby poligenowe, na któe nie ma badań genetycznych nie są jeszcze niestety możliwe do całkowitego wyeliminowania. I trzeba o tym mówić głośno, tak hodowcy powinni to wiedziec jak i właściciele. Owszem hodowca powinien zrobić badania jakie są możliwe, ale niestety nawet kojarzenie osobników zdrowych nie wystarczy. Świadomy hodowca to wie, ale są niestety choroby, których eliminacja z punktu widzenia obecnej wiedzy o genetyce nie jest możliwa. Druga rzecz - rodzice mogą być zupełnie zdrowi i ocenieni jako HD-A a nieść wadliwe geny - może to wykazac m.in badanie - próba Ortolaniego. Jednak trzeba przyznać że nawet tak zaawansowana wiedza i świadomość hodowcy może nie ustrzec miotu przed posiadaniem tej wady. Tutaj nie ma możliwości HD-A by parentage. Przepraszam że tak wpadam w temat, ale życie zmusiło mnie do zostania ekspertem w kwestii dysplazji i jej leczenia (a jestem z hodowców badających na wszystkie możliwe dla mojej rasy, znane choroby genetyczne,w celach prewencyjnych :cool3: ) Ja jestem ciekawa jak to się ma w przypadku osteodystrofii. Jeśli są możliwe badania genetyczne w celu wyeliminowania ryzyka że pojawi się ona w miocie z danego skojarzenia, a hodowca ich nie przeprowadził to faktycznie niestety można mu to zarzucić. Piszesz że "choroba nie jest do końca poznana" więc może jest tak jak z dysplazją, tzn. wyeliminowanie jej nie jest możliwe. To smutne że hodowca się nie odezwał i nie zajął stanowiska bo to akurat jest jego psi obowiązek jeśli się bierze za hodowanie i powinien to zrobić w każdej sytuacji. A mieliście podpisaną umowę kupna -sprzedaży?
  23. Mamy we Wrocławiu klinikę Fizjo-vet + klinika Niedzielscy mają bodaj jeden z najlepszych w tej części Polski (o ile nie w Polsce) wyposazonych gabinetów fizjoterapii z wykwalifikowaną fizjoterapeutką - masażystką z basenem i bieżnią wodną z hydromasażem (mają tam m.in krioterapię, hydroterapię itp) Interesuje mnie ten temat bardzo bo mam 7 miesięcznego szczeniaka po operacji ortopedycznej i fizjoterapia jest konieczna ;)
  24. To może ja odświeżę. Ja po rozmowach z ortopedami zdecydowanie wybieram Hill's J/D, widziałam bardzo dobre efekty u psiaków tak z lżejszą jak i z ciężką dysplazją. Moja starsza suka od 3 lat już jest na zwykłym Hill'sie L&R i póki co to jest karma z której jestem najbardziej zadowolona.;)
  25. To wybacz ale tym bardziej nie rozumiem po co drugi preparat...z wieloma ortopedami już rozmawiałam i nie słyszałam żeby polecali podawanie 2. Przedobrzyć można, bo to jest chemia jakby nie było a psu to naprawdę nie pomoże ani nie wyleczy. Pisałam o tańszych preparatach a nie "KIEPSKICH" (sory ale tańszy nie znaczy wcale kiepski) bo zwykle wtedy właściciele nie wiedzieć czemu lubią dowalić dwa na raz. To naprawdę psu nie pomoże wcale bardziej niż jeden a naprawdę świetny składowo preparat. Dla mnie to bez sensu a już tym bardziej jak się podaje jeden a dobry i zwłaszcza z kwasem hialuronowym.;)
×
×
  • Create New...