Jump to content
Dogomania

Biafra

Members
  • Posts

    1724
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Biafra

  1. Z domkiem Freda ustaliłam, że trochę sie wstrzymamy. Na pewno do przyszlego tygodnia. U nas jest 30 stopni w cieniu i transport kuli futra w niemłodym już wieku to nie jest najlepszy pomysł :shake: Dokładnego terminu nie mam . Państwo "jeszcze są na miejscu" , gdyby sytuacja stała sie bardziej pilna jestem pod telefonem i wyruszę jak trzeba bedzie. Psy z fermy drobiu mają czas około miesiąca żeby opuścić teren. Pani ma rodowodową sukę, która raz miała szczeniaki i trójka potomstwa została. Psy nie mają wyrobionych rodowodów, poza matką gdyż Pani nie miała zamiaru zajmować się hodowlą. Potomstwo 2 psy i jedna suka. Psy niekastrowane suka i matka sterylizowane. Mieszkają na dwóch częściach fermy 2+2. W czwórkę nie da się ich połączyć bo krew się leje. W dwójkach są o.k Jeden pies, ten największy jest bardzo strachliwy i nieufny. Można powiedzieć nerwowy. Pani bedzie próbowała go zatrzymać jeśli uda jej się zostać w Polsce. Boi się, że ktoś nie okaże mu cierpliwości i ze strachu może pogryźć narażając się na eutanazję. Reszta jest normalna, wychowana przy ludziach,tolerancyjna w stosunku do gości gdy gospodarze ich przyjmują - tak zostały wychowane. Raczej nie nadają sie do pilnowania i samodzielnego podejmowania decyzji. Są uzależnione od woli opiekunki no i jeszcze patrzą jeden na drugiego. Lubią ludzi i dzieci , są raczej rodzinne. Absolutnie nie nadają się do kotów ani innych psów. Tutaj nie pomagają żadne metody wychowawcze. Z kaukazów mają ośli upór. To jedyne na co Pani zwróciła uwagę. Trzeba mądrze z nimi postepować, nic nie da się siłą ani krzykiem. Na przymuszanie reagują spinaniem się, potrafią burczeć i wywalić zęby, ale nigdy żaden nikogo nie ugryzł. Umaszczenie mają pustynne/piaskowe, wszystkie cą Bacowate:-) Posłałam Gosi zdjęcia trzech. Pewnie wstawi niedługo :-) Nie mam tylko matki, bo Pani ją ogoliła z kołtunów i nie chciała straszyć. Mam tam byc w przyszłym tygodniu zobaczyć osobiście ten komplecik:roll:
  2. [quote name='ostatniaszansa']Izo a co z Fredem ? Ewa[/QUOTE] Po Freda umówilam się koło poniedziałku orientacyjnie. Trochę się denerwuję, jak wygląda,czy się bardzo postarzał i czy ten wyjazd za granicę to na pewno przyczyna zwrotu... Fred jest ładny i dosyć kontaktowy jak na kaukaza, tzn nie sprawia wiekszych problemów wychowawczych ;) Mam nadzieję, że znajdzie się dla niego jeszcze jakiś fajny domek. Powrót bedzie dla niego ogromnym stresem. Źle czuł się wśród innych psów. Pamiętam jak na pożegnanie odwrócił się do mnie zadkiem żebym sobie już pojechała i go zostawiła w spokoju ...
  3. [quote name=':: FiGa ::']Biafra jestes najlepsza rzecza jaka tego psa w zyciu spotkala... Gdyby trafil do schroniska juz dawno przekroczylby TM...[/QUOTE] Dlatego boję sie ewentualnej adopcji tego psa. Ktoś się go przestraszy, albo Punto zachowa się nieodpowiedzialnie bo coś mu się przypomni i ludzie będą się wstydzili go zwrócić. Pójdą do weta i uśpią...albo upchną gdzieś w schronisku. Albo nie daj Boże kogoś pogryzie i od razu go uśpią. Ludzie adoptując psa chcą mieć przyjaciela i towarzysza a nie wyzwanie nad którym cały czas trzeba czuwać.
  4. [quote name='3 x']zostawilabym tylko niekastrowany zdaje się ze Iza z nim była na szczepieniach ale nic sobie nie dam za tę informację obciąć ;)[/QUOTE] Obcinaj co chcesz :lol: Tak Punto jest niekastrowany i raczej długo nie będzie. Szczepienia ma zrobione, jest dwukrotnie odrobaczony, ma też wszystkie możliwe badania krwi i Usg . Szukaliśmy jakiejś innej przyczyny poza głodówką , która mogła spowodować takie wyniszczenie organizmu ale nic nie wyszło. Nie mamy RTG, bo trzeba by było dać mu środki do premedykacji a boimy sie żeby nie obciażyć wątroby i nerek. Dlatego też nie bedzie w najbliższym czasie kastrowany. Większą szkodą jest narkoza niż jego jajka. Punto utył 2 kg. To bardzo dużo w jego stanie. Cały czas jest na wołowinie, twarogu, jajkach i kozim mleku. Błędnie założyłyśmy, że to młody pies. Jest bardzo żywiołowy, cały czas biega, bawi się, skacze, ma ogromny temperament - i to nas zmyliło. Ale po dokładnej analizie zębów i ogledzinach psa przez trzech wetów wszyscy są zgodni, że to dojrzały pies i może mieć nawet 5-6 lat. Dlatego jego regeneracja przebiega wolno. Miał spore ubytki tkanki mięśniowej, a ta u psa który zakończył wzrost i rozwój tak szybko sie nie regeneruje. Ma też bardzo konkretny charakter i ugruntowaną niechęć do osób obcych , głównie mężczyzn. Jest bardzo przywiązany do mnie i każdą osobę, która stanie obok mnie ma ochotę rozszarpać na strzępy. Nawet na wetki bardzo się rzucał mimo dwóch smyczy i kagańca. Ktoś go tego nauczył, albo tak bardzo źle go traktował, że Punto nauczył się sam żeby nie zginąć. Ja mogę mu grzebać w uszach, w zębach w misce a jak tylko krzywo na niego spojrzę to pokłada się na ziemi. Cały czas patrzy mi w oczy z miną weź mnie na ręce. Jak nie biorę to wskakuje sam :evil_lol: Na razie nie nadaje się do adopcji i myślę, że taka nie będzie wogóle możliwa. Nie wydamy go przecież do budy a do mieszkania się nie nadaje. Na spacerze rzuca się na ludzi na chodniku jak ktoś się zbliża. Nie lubi dzieci. Stroszy sierść na widok dziecka. Na parkingu pod sklepem chciał mi wywalić szyby w samochodzie, bo ludzie podchodzili do swoich samochodów. Na razie Punto wybrał sobie miejsce w stajni przy koniach i cały dzień czujnie na nie patrzy. To jest jego ulubione zajęcie. Głośno szczeka jak wychodzą rano na pastwisko, potem się kładzie i patrzy jak się pasą. Wieczorem znowu je obszczekuje jak wracają do stajni. Żaden nie ma prawa pomylić boksu ani na chwilę przystanąć czy zmienić kierunku bo Punto dostaje amoku. Nie wiem jakie on miał życie do tej pory ale w warunkach miejskich kompletnie nie jest w stanie się odnaleźć.
  5. Udało się skontaktować z Panią z Fermy. Jutro jej syn ma mi przesłać zdjęcia i opis tych psów ...i ma sama do mnie zadzwonić. Nie rozmawiałam z nią osobiście.
  6. [quote name='Soema']Kłaj przestał istnieć 2 tygodnie temu, na szczęście.. Nowy Targ.. to wyrok dla psów. Ja pierdzielę.. wiadomo w jakim wieku, kondycji, jakiej płci są te psy? Że też żadnej kary na debilizm ludzki nie ma....:shake:[/QUOTE] Pani od Brutusa powiedziała, że chyba około 6 lat tam już są te kaukazy...ale dokładnie nie wie. Obiecała wieczorem tam podejść i porozmawiać, bo Państwo nie odbierają telefonów i nie otwierają bramy/drzwi :roll: Komornicy ich nachodzą . Nie wiem czy to jest dobra metoda, bo jak tam "wjedzie" komornik na siłę z Policją to zastrzelą te psy w obronie własnej :shake:
  7. Jak ich komornik nie zajmie to mają jechac do schroniska. Byli właściciele mają opuścić teren , który przejmuje bank. Całość idzie na licytację. Boję się co zrobią z tymi psami :shake: Do Freda zadzwonilam przed chwilą. Wyjeżdżają w przyszłym tygodniu :roll: Jak powiedziała Gosia "Ciesz się, że nie zostawili go na lotnisku"...
  8. Nie ma jak dobrze zacząć dzień :smhair2::smhair2::smhair2: Rano na telefonie wyświetla mi się "BRUTUS" ... myślę sobie co on wywinął... Pani dzwoni roztrzęsiona, ale w innej sprawie. Przy okazji dowedzialam się , że Brutus odszedł jakoś pod koniec ubiegłego roku [*] Jego wątroba już kompletnie się rozsypała, mimo leków i karmy wątrobowej doszły także inne dolegliwości i ogólnie Brutus dużo spał, i spał i kiedyś już nie wstał jak na staruszka przystało. Miał fajny dom, ogromny dwór i park :-) i zasnął sobie spokojnie. Ale Pani nie w tej sprawie. Śmierć staruszka Brutusa była dla niej tak naturalną sprawą , że wcześniej nie dzwoniła mi o tym powiedzieć. Jej znajomi - sąsiedzi mieli fermę kur...i kredyty. Niestety interes się nie udał i komornik zajmuje wszystko a Państwo przeprowadzają się do Krakowa do mieszkanka w centrum i docelowo wyjeżdżają za granice do pracy. Na terenie Fermy - mają CZTERY owczarki kaukaskie, które komornik zajmie i sprzeda po 250 zł za sztukę po komisach samochodowych do pilnowania :question: Ewentualnie jak ta sztuka mu się nie uda trafią do schroniska. Gmina ma chyba podpisaną umowę z Kłajem a wcześniej z Nowym Targiem. O ile mnie pamięć nie myli obie placówki nie przyjmują w tej chwili psów. Pani błaga o pomoc w imieniu sąsiadów - znajomych. Sąsiedzi deklarują kupować dla nich jedzenie, byleby tylko gdzieś znalazło się miejsce na przechowanie całej czwórki, lub trójki...bo coś najmniejszego negocjują , żeby mogli tyrzymać w Krakowie do czasu aż nie pojadą za granicę. Bo potem muszą zostawić i to czwarte :shake: ODPALAM KOMPUTER , ŻEBY TO WSZYSTKO NAPISAĆ ...i patrzę a tu mail z domku FREDA. Od razu robi mi się bardziej słabo , ale klikam "otwórz" : [QUOTE][I][B]witam. adoptowaliśmy od państwa psa owczarka kaukaskiego (Fred). zgodnie z umową nie możemy go wydać więc musimy go państwu z powrotem oddać. wyjeżdżamy za granice i nie możemy się nim dalej opiekować.[/B][/I] [/QUOTE] Martwiłam się rano, że skończyły mi się w domu napoje energetyczne i będę musiała zwlec się do sklepu do miasta ...bo co ja nałogowiec będę pić :-) a teraz jedyne czego potrzebuje to zimny prysznic, żeby się wyciszyć i jakoś to wszystko ogarnąć :placz:
  9. [quote name='_gos_']Chyba byśmy chcieli żeby przyjechał i tak... Dobrze?[/QUOTE] No to myślę, że taki jeden podwójny kojec przedzielony tylko prętami wystarczy niż dwa o pełnych wymiarach. Psy i tak będą dostawione do pastwiska i lasku i będą miały dużo ruchu. Jak się dogadają to mogą razem biegać. W kojcu będą na noc zamykane, bo się boję żeby w nocy coś się nie stało. U mnie jest bardzo dużo dzików i zdarza im się staranować czasami conieco ... tzn np ogrodzenie, bo z uporem maniaka wskakują się kąpać w moim stawie albo przewracają mi sad ze stareńkimi jabłoniami do góry nogami :-( Rano zanim cokolwiek wypuszczam robię obchód ogrodzenia w newralgicznych miejscach, czy jeszcze stoi. Edit : jak sama siebie przeczytałam to zemdlałam :-) Chciałam tylko dodać, że pastwiska zaczynają mi się 15 m od domu na południe, a potem 80metrów dalej są jeszcze stajnie Bo wyszło tak jakbym chciała psy wywieźć na pogranicze łąki i lasu i porzucić dzikom na pożarcie:evil_lol:
  10. [quote name='_gos_']Też uważam, że lepiej by się sam postawił. Ten mój dwóch rosłych chopów stawiało 3 h... Żeby się przyjrzeć tym ratom (lub nie ratom), trzeba by wybrać mniej więcej kojec moim zdaniem, żebyśmy wiedzieli lepiej z czym się mierzymy. Umiałabyś wybrać? Czy trzeba Biafrę o to prosić? [/QUOTE] Kojce stawiają się gratis, jak się kupuje. Nie żebym była leniwa, ale zanim ja w jednej ręce przestudiuję instrukcję, a w drugiej poskręcam to ustrojstwo, to minie maaasę czasu. Firma to już z zamkniętymi oczami stawia, pomijam już ciężar nie na moje rączki :-( Kojec moim zdaniem powinien być cały z profili, bez drewnianej ściany z tyłu. Żeby pies miał poczucie przestrzeni. Buda będzie osłaniać przed przewiewem. Buda dostawiana od zewnątrz na tylnej ścianie, na przedniej drzwi wejściowe. Możemy zrezygnować z mechanizmu do karmienia psa od zewnątrz- to chyba też ma wpływ na cenę. Gosia miała fajny kojec , wysłałam jej linka. On był od razu podwójny dla dwóch psów. I jeszcze zgubiłam się kompletnie. Czy jak morisowa nauczy/przekona Panią Grażynę do spacerów z Leo to on zostaje tam na miejscu i będzie ogłaszany czy i tak przyjeżdża do mnie ?
  11. Może być Gerda :loveu: ? Może jak będzie miała imię, to stanie sie bardziej namacalna :-(, nie jakiś kolejny anonimowy pies w schronisku. Musimy ją jakoś wyciągnąć :placz:
  12. [quote name='morisowa']A czy można jakoś "zarezerwować" sunię w schronisku? - poinformować, że szykuje się dla niej miejsce - żeby "nie zniknęła" zbyt szybko[/QUOTE] Już ją zarezerwowałam :oops::oops::oops: Ale nie wiem na ile oni są cierpliwi... Tam są jakieś zawirowania z kierownictwem chyba :roll:, kilka osób decyduje i jak wiadomo każdy ma swoje zdanie. Mam nadzieję, że sunia nie wywinie znowu jakiegoś numeru...bo kolejnej szansy jej nie dadzą :-( Jeśli ona jest 20 cm mniejsza od Leo, a on jest wg morisowej wielkości i budowy Regi, to sunia jest malutka. Będzie dokładnie jak Granda ...
  13. Podniosę dziewczynkę ... Cisza na wątku aż piszczy :placz:
  14. :placz: Rega odeszła w największe upały w ubiegłym tygodniu . Dopiero teraz dotarłam do komputera, żeby coś z siebie wydusić bo to nie jedyna śmierć z jaką przyszło mi się zmierzyć. Najpierw Rega dostała zapaści...coś podobnego jak w ubiegłym roku, gdy trafiła do kliniki. Tym razem było dużo gorzej. Podnosiła głowę bardzo przytomna i obecna, ale zupełnie nie panowała nad ciałem. Nogi i kręgosłup już od dawna funkcjonowały siłą rozpędu, Rega głównie leżała, a teraz była zupełnie jak szmaciana lalka :-( Zaczęły ją atakować niebieskie muchy i po godzinie cała była pokryta jajami Zamknęliśmy ją w pomieszczeniu, myliśmy co chwilę chłodną wodą z szamponami, nie chciała pić...ale chciala się poderwać i iść. Ciągnęła ciało na jak foka :placz: Można było ją ogolić do łysa i pryskać te muchy, można było próbować trzymać ją w klinice na kroplówkach, jeśli serce by wytrzymało ...ale nie dało się na to patrzeć :placz: Oczy miała tak załzawione i przerażone, że nie ma już siły na nic poza unoszeniem głowy. Podjęliśmy decyzję o eutanazji. Usnęła na swojej łące, pod ulubionym drzewem, bez wożenia jej do zimnej i obcej dla niej kliniki. Dalsze ratowanie jej i przekładanie z miejsca na miejsce jak rośliny byłoby czystym egoizmem i ratowaniem jej dla siebie, nie dla jej komfortu i szczęścia. Była ze mną 1,5 roku. Dwa dni rwałam sobie włosy z głowy, czy na pewno dobrze zrobiłam i chodziłam jak w transie, więc Mojo stwierdził, że trzeba mną potrząsnąć. Poszłam do niego z kolacją, leżał sobie w sadzie plackiem jak cała reszta. Jak zobaczył jedzenie zerwał się na równe nogi i biegł z radością do mnie. Podwinęła mu się przednia łapa, potem druga i upadł. Myślę sobie, co on robi, nogi mu zdrętwiały ? Podbiegłam 5 metrów, Mojo leżał na boku, trzy razy poruszył rzuchwą jakby chciał coś powiedzieć, i bylo po psie. Źrenice wielkie, nieruchome, oczy mieniące się na zielono . Mojo nie żył. Doszedł do wniosku, że zawsze sam decydował co chce a czego nie i nie będę ja decydować o jego życiu, ewntualnych chorobach ani kiedy ma odejść. Dumny i wyprostowany do samego końca. Przegadałam cały wieczór z KWLem i Morisową bo jakoś nie mogło do mnie to wszystko dotrzeć co się stało. Mojo powiedział sobie dość :placz: Spędził ze mną 2,5 roku życia. Wtedy wydawało mi się, że na pewno tego nie wytrzymam, bo dwa pogrzeby w jednym tygodniu to przerasta moje możliwości... Następnego dnia rano telefon z pensjonatu, że jeden z naszych koni Drumla nie chce wyjść z boksu i ma głowę opuszczoną do ziemi. Upały dalej nie odpuszczały, piła, jadła, ale była jakaś dziwna, nieobecna. Wezwałam na miejsce naszego lekarza. Zanim dotarła na miejsce, Drumla już bardzo ciężko dyszała, leciała jej krew z nosa, uderzała łbem o ścianę bez kontaktu. Pierwszym przypuszczeniem był udar cieplny i obrzęk mózgu. Dostała leki, kroplówki, ale sytuacja pogarszała się z minutu na minutę. Zaczęła się okaleczać, atakować ludzi, walić ościanę, wystąpiły zaburzenia neurologiczne i kompletny brak kontaktu z otoczeniem. Do dzisiaj nie wiemy jaka była przyczyna. Może poprostu starość, jak u innych. A upał tylko spotegował zmeczenie organizmu. Drumla została uśpiona. Była starszym koniem, po bardzo ciężkich przejściach. Miała okropne życie i ciężką śmierć. Los nie dawał jej litości. Była z nami 4 lata. Przez cały ten czas, starała się być z boku, bez towarzystwa ludzi i koni, trzymała wszystkich na dystans. Nie potrafiła odreagować tego co ją wcześniej spotkało, mimo wolności, pełnego żłobu i spokoju. To był chyba najtrudniejszy tydzień w całym roku :placz:
  15. [quote name='3 x']allegro dla Punto bardzo prosimy o rozpowszechnianie linka [URL="http://allegro.pl/psi-szkielet-potrzebuje-wsparcia-i2477063908.html"]Szkielet z lasu prosi o wsparcie - klik [/URL][/QUOTE] Dziekuję bardzo Gosiu za allegro :Rose: Bedzie na zapłatę zaległych rachunków u Weta i nową porcję mięsa dla naszego głodomora ;)
  16. Punto żyje i nie wykazuje większych zmian. Chudy jest bardzo i ciężko mu przybrać na wadze. Karmię go mięsem z makaronem z nadzieją, że się utuczy ...ale na razie efektów nie ma. Ma bardzo żywiołowe usposobienie i cały czas jest "na czuwaniu" . Uczestniczy we wszystkim co tylko się dzieje i to bardzo energicznie, dając z siebie wszystko :evil_lol: Zdrowotnie jest ok, miał robione wszystkie konieczne badania i poza kondycją glodową ( Zanik tkanki tłuszczowej i ubytki mięśni) nie ma się do czego przyczepić. Z budy chętnie korzysta, choć jego ulubionym zajęciem jest ciągłe obsikiwanie jej . Zwłaszcza gdy w pobliżu cokolwiek się dzieje. [IMG]http://www.zwierzeniejestrzecza.org.pl/zdjeciadododania/zwierzeta/Punto2.jpg[/IMG] [IMG]http://www.zwierzeniejestrzecza.org.pl/zdjeciadododania/zwierzeta/Punto3.jpg[/IMG]
  17. Szczeka i żyje, chociaż już refleks nie ten sam jeśli chodzi o startowanie z miejsca. Bardzie dostojny się robi i pobłażliwy :evil_lol: Dzisiaj taki upał i duchota, że leżał jak naleśnik. Właśnie zastanawialiśmy się z KWLem przez telefon ile to on może już mieć lat :roll: Tak sobie tylko gdybam na zapas...bo jak np zadzwoni ktoś chętny żeby go adoptować :diabloti:, to nie mogę kolejny rok mówić że ma 6 :evil_lol:
  18. [quote name='roma_121']dziękujemy za zdjęcia ;) a kiedy będzie buda ? kurcze biedny, ale mam nadzieje, że szybko dojdzie do siebie ;) dziękujemy za opieke nad nim :)[/QUOTE] bardzo proszę, jak przestanie lać deszcz, to zrobię kolejne :-) Buda już dawno jest, Pan się postarał i zrobił ją jednego dnia. Punto czuje się w niej jak ryba w wodzie. Teraz zrobił się jeszcze bardziej czujny, bo pilnuje dobytku :-) [quote name=':: FiGa ::']Jaki on biedny... :( Czy pieniazki ode mnie dotarly?[/QUOTE] Dotarły, bardzo dziekuję. Wpłynęło 54,88 zł. Myślałam, że może kupię mu za to jakieś mięso, żeby mieszać z tą suchą karmą . Może indyk albo ryba ? Apetyt ma ogromny, może na mięsie prędzej przytyje ? Jakaś podpowiedź :-) ?
  19. Punto dostał wielki wór karmy z gratisem i paczuszkę z preparatami na pchły i obrożę. Bardzo dziękuję w jego imieniu dziewczynom od Dalmatyńczyków :loveu: Zdjęcia prezentów się ładują ;) Sam Punto na razie jest pod moją obserwacją :p Tak jak mówiłam dziewczynom przez telefon, pierwszy raz widzę na oczy dalmatyńczyka i muszę się dobrze zastanowić żeby go niechcący nie urazić moją opinią ;) W porównaniu do kaukazów i molosów to on jest BARDZO inny ... Na pewno jest bardzo towarzyski, nie lubi być sam...chyba wręcz się trochę boi. Próbuje mi wskoczyć na ręce, na głowę, na co się tylko da Nie potrafi sobie zorganizować czasu...pewnie to dobrze jak na dalmatynczyka, ale uwierzcie mi w porównaniu do wielkich puchatych misiów, które głównie leżą i rozglądają się oraz może Raz ! dziennie wykazują jakieś ożywienie, taki Punto to jest wyzwanie :evil_lol: Widać go wszędzie, słychać go też wszędzie. Najbardziej reaguje jak podjeżdżam samochodem. Nie ważne , że byłam w sklepie tylko 10 minut...muszę biec do niego, bo drze się jakby go co najmniej drzewo przywaliło. Ktoś pomyśli, że się nad nim znęcam jak tylko wracam do domu. To też jest dla mnie ciekawostka, bo moje psy drą się jak wyjeżdżam z domu. Teraz mam komplecik ;) Bardzo lubi jeść i karmię go trzy razy dziennie, bo panicznie boję się skrętu żołądka. Jest bardzo chudy i połyka dosłownie w sekundę. Ma trochę problem na spacerach. Ciągnie jak koń pociągowy, ale niestety nie w jednym kierunku, tylko w KAŻDYM. W każdym jednocześnie, plącząc się o moje nogi, swoje nogi i cokolwiek tylko się da zaplątać po drodze . Nie da się prośbą, groźbą, niczym...może z czasem mu przejdzie. Raczej całe życie spędził na łancuchu. Nie biegał, tylko stał i szczekał na wszystko co się rusza. Na łańcuchu o dziwo się nie plącze, i błyskawicznie przekłada łapy jak zmienia kierunek. Ma to opanowane do perfekcji, podobnie jak błyskawiczne przegryzanie wszystkiego co nie jest łańcuchem a trzyma go za łeb. Np smycz. Nie potrafi korzystać z legowiska, konsekwentnie kładzie się obok. Najbardziej pasuje mu sucha trawa, albo jakaś kępa. Szczeka jak pada deszcz. I niestety najgorsze jest to, że rzuca się na koty, inne zwierzęta i małe dzieci. Na koty i zwierzęta drze się ile fabryka dała i chce się urwać. Z dziećmi jest gorzej, bo drepta w miejscu, garbi się i nie wiadomo o co chodzi, czeka aż podejdzie na metr i wtedy startuje już z paszczą. Dobry pies stróżujący...tylko trzeba mu kożuch uszyć i śniegowce :shake: Mnie się panicznie boi. Wystarczy, że głośniej ryknę jego imię i udaje , że go nie ma. Albo drze się jak opętany na przechodzącego konia, a jak zobaczy , że na niego patrzę to rozpłaszcza się jak naleśnik w trawie i udaje , że to nie on. Czyli jakaś szara komórka tam czuwa ;) W nocy raczej śpi, i za to baaaardzo go lubię. Czyli jest przyzwyczajony, że dziki , sarny, jeże i inny zwierz łażą wokół niego. Na bank żył gdzieś przy wsiowej budzie albo stodole. Większość psów, jak do mnie przyjeżdża np ze schronisk to potrafią się drzeć w nocy tygodniami ze strachu...za wyjątkiem kaukaza Freda, który darł się miesiącami :shake: Czyli w skrócie, to chyba nie miał człowieka zbyt blisko siebie. I wychować raczej też nikt go nie zdążył. I bardzo nie lubi obcych. Może po kastracji trochę para z niego ujdzie, ale do tego czasu długa droga, bo jego kondycja nawet na szczepienie się nie nadaje. W najblizszym planie jedynie wścieklizna.
  20. Nie wiedziałam, że tyle ludzi o niej pamięta :oops:...a ja jakas nie rozgarnięta i tu nie zaglądałam :oops: Z Pestką wszystko w najlepszym porządku. Wiedzie sobie żywot normalnego, radosnego pieska. Przesiaduje głównie na kolanach swojej Pani. Poproszę domek o jakieś aktualne zdjęcie, bo ostatnie chyba dostałam na Boże Narodzenie ;)
  21. [quote name='APSA']Co słychać u Regi? Żyje jeszcze?[/QUOTE] Żyje i calkiem dobrze się czuje. Chcesz adoptować :cool3: ?
  22. [quote name='__Lara']Masakra, bo to znacznie zmniejsza jej szanse na znalezienie nowego domu :([/QUOTE] No nie aż taka masakra . Największym jej problemem chyba jest wiek. Wiekszość psów tak starych ma jakieś guzy, albo niewydolność jakiegoś narządu...albo po prostu już ich nie ma. Maczka ogólnie jest bardzo sprawnym i energicznym pieskiem. Tylko potwornie zestresowanym jak człowiek zbliża się albo coś od niej chce.
  23. U Maczki bez zmian, cały czas wylizuje brzuch. Wklejam opis badań i wizyty w skrócie, całość postaram sie zeskanować w wolnej chwili. Guz gruczołu mlekowego - wielkości około 7x6 cm umiejscowiony głęboko pod skórą w okolicy mostka. Guz zaczął ulegać owrzodzeniu i "wychodzi" na wierzch. Maczka go liże i jeszcze bardziej drażni . Na listwie mlecznej obecne jeszcze inne drobne guzki. Suczka w kondycji ogólnej dobrej, prawidłowo odżywiona. Tony serca osłuchowo prawidłowe. Badania krwi - prawidłowe Węzły chłonne niepowiększone. USG: pęcherz, nerki, śledziona w porządku. Na wątrobie obecne hyperechogenne ogniska średnicy 5mm Woreczek żółciowy - ściana zgrubiała Na RTG klatki piersiowej cień za sylwetką serca- prawdopodobnie zmiana przerzutowa od guza przy mostku. Ewentualny zabieg usuięcia guza nie wchodzi w rachubę. Lokalizacja uniemożliwia wycięcie guza z marginesem bezpieczeństwa, wiek suczki też nie pozwala na rekonwalescencję po operacji i komfortowe życie po zabiegu. Dostaje antybiotyk żeby guz się "uspokoił" Wypis i zdjęcia RTG są dołączone do książeczki. Być może nowy lekarz prowadzący zadecyduje inaczej.
  24. Czy mogę prosić o jakieś informacje w sprawie przeprowadzki Maczki ? Sunia drugi dzień wylizuje sobie brzuch. Po południu jest umówiona w klinice.Jeżeli będzie konieczność zrobienia USG i RTG bedzie potrzebna zgoda na "głupiego jasia" a ja nie chciałabym sama takiej decyzji podejmować. Maczka przy dotykaniu i oględzinach rzuca się, gryzie i dyszy potwornie. Nie ma możliwości zbadać jej inaczej jak tylko po środkach uspokajających, co u tak starego psa jest dużym ryzykiem.Rozmawiałam o tym z kierowniczką schroniska, ale temat został pominięty, poza komentarzem Martki na wątku , że Maczka nie ma zapewnionej opieki weterynaryjnej. Bardzo bym prosiła o jakieś decyzje. Czy Maczka będzie miała badania już w nowym domku, czy będzie zgoda na środki uspokajające?
×
×
  • Create New...