Jump to content
Dogomania

MonikaP

Members
  • Posts

    3601
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by MonikaP

  1. Flaire, troszkę to może prywata, ale nie wiem, czy było o tym na forum....;-) Czy znasz może hodowców airedale terierów z Poznania?
  2. Zależy jakie duże są dzieci. Jeśli wytrzymają przez godzinę spokojnie obserwując z boku szkolenie, to nie ma problemu, możesz z nimi przyjechać. Zawsze jest gdzie usiąść, a w biurze można sobie zrobić ciepłą herbatkę. :P Jedynie Tobie może się trochę gorzej ćwiczyć, jeśli Gruszka ciągle będzie szukała wzrokiem dzieci :hmmmm: , chyba, że nie jest w nich tak bardzo zakochana jak w Tobie. :wink: Nie, nie, to raczej nie wchodzi w rachubę, będę musiała zaczekać na powrót męża, czyli pewnie dopiero w drugiej połowie lutego mogłabym zacząć...ale tak czy owak dowiem się... Jeśli chodzi o dzieci to właśnie w synku (6 lat) Gruszka jest może nie tyle zakochana, co zwraca na niego dużą uwagę, traktuje chyba trochę jak "braciszka", w jego obecności jest zawsze bardziej ożywiona na spacerach itd.... więc raczej by się przy nim nie skupiła. Inna sprawa to ta, że on jest niezwykle gadatliwy....i boi się obcych psów....
  3. Oj, mogliście mnie źle zrozumieć - gdy Gruszka biega bez smyczy, mam pewność, że nawet jeśli spotka jakiegoś nieprzyjaźnie nastawionego psa, uda jej się uciec, albo na tyle go zmęczyć, żeby poniechał ataku, a i ona da ujście energii (i rozdrażnieniu). Gdy zaatakowała ją ta amstaffka, Gruszka uciekła do mnie, tamta niemal mnie zwaliła z nóg, a potem ganiały się po okolicy - wiem, że mój pies próbował uciekać do domu (mieszkam w szeregowcu, wszystko działo się na granicy osiedla i łąk/lasu, bo widziałam potem ślady... Tak, przypuszczam, że ma to związek z dorośnięciem, dojrzałością..., to złe skojarzenie pewnie też swoje zrobiło, bo teraz Gruszka już "awansem" nieufnie podchodzi do psów posturą i barwą przypominających amstaffa. Z odwołaniem zwykle nie ma problemów, nawet jeśli widzę, że na horyzoncie pojawia się inny pies, Gruszka nie ma zwyczaju rzucania się w jego stronę nie bacząc na moje wołanie. Staram się unikać spotkania z psami, o których wiem, że mają na pieńku z moim. Wyżej opisaną amstaffkę widuję niestety codziennie, bo jej pani prowadzi ją na spacer koło naszego domu - Gruszka widząc ją przez okno wpada we wściekłość. Co gorsza, zauważyłam, że często amstaffka nie ma nawet kagańca, a pani, która ją prowadzi niemal frunie za psem, więc w razie jakiegoś spotkania na pewno psa nie utrzyma ( w czasie ataku amstaffka była bez smyczy, z jakąś młodą dziewczyną). W innych wypadkach (przeważnie) domyślam się, że na ogólnym straszeniu się skończy, ale mimo wszystko czuję się niepewnie... Pod koniec października Gruszka została wysterylizowana - czy sądzicie, że jej zachowanie może w jakiś sposób się zmienić(na gorsze lub lepsze)? Chodzi mi oczywiście tylko o reakcję na inne suki (i vice versa).
  4. No, Gruszka czasem też ma słuch wybiórczy, albo raczej słyszy np. że każę jej przyjść na smycz (przeważnie nie ma z tym problemów), ale patrzy w niebo, robi dwa kroki, znów patrzy w niebo...znów dwa kroki...potem niuch niuch w trawę....znów dwa kroki.... w końcu jest przy mnie :-). Pomyślę o szkoleniu, jednak na razie będzie z tym problem, bo w tej chwili jestem sama z dziećmi i nie mam ich z kim zostawić... Gruszka w dalszym ciągu bardzo lubi się bawić z innymi psami, ale na suki reaguje gorzej niż kiedyś... A co ja wtedy robię? Na dobrą sprawę nic szczególnego; wiem, że jeśli jest puszczona wolno, potrafi uciec przed większością psów...
  5. Aniu, to się nasiliło od jakichś dwóch lat, gdy z bloku przeprowadziliśmy się do domu jednorodzinnego - ona chyba bardziej poczuwa się do obrony swojego terenu... Poza tym "scina się" z innymi sukami, niestety latem została zaatakowana przez sukę amstaffa, na szczęście skończyło się tylko na oślinieniu i lekkim potłuczeniu (tamta miała kaganiec, a moja sunia była puszczona luzem, jest b.szybka, więc amstaffka nie mogła jej dogonić na prostej drodze, jednak co jakiś czas udawało jej się Gruszkę zapędzić pod jakiś płot, tam ją przewracała i waliła łbem w bok...wolę ni myśleć, co by było, gdyby nie miała tego kagańca...)...Od tego czasu mój pies jest bardzo ostrożny, co sprowadza się do tego, że przy spotkaniu z inną suką zbliża się wolno, staje z nią "nos w nos" i gdy któraś z nich "da sygnał", zaczyna się gryzienie - no, może nie do końca jest to gryzienie na serio, ale ogólny warkot, szczekanie i szczerzenie na siebie zębów. Nieco lepiej sprawa wygląda, gdy obie suczki są bez smyczy, czasem się zjeżą, czasem powarczą, ale zwykle rozchodzą się bez większych problemów. Zdaję sobie sprawę z tego, że foksteriery bywają dość konfliktowe, ale Gruszka ogólnie rzecz biorąc jest bezproblemowym psem, nie sprawia żadnych kłopotów wychowawczych....jednak po tej "przygodzie" z amstaffką każdy spacer to dla mnie spory stres...a Gruszka tak się lubi bawić z innymi psami...
  6. Hej :-)! Jak sądzicie, czy na takim szkoleniu znalazłoby się miejsce dla kilkuletniej foksiczki, która niestety jest dość agresywna wobec innych suczek? Czy bywają tam pieski z takimi problemami?
  7. Na moim zdjęciu jest Airedale, a więc pies raczej duży - Ty pewnie masz na myśli teriera walijskiego :wink: . Ten na moim zdjęciu to synalek mojej suczki, Misi, który mieszka w Wilnie. :D Waży pewnie teraz ze 23 kg, a ma dopiero 7 miechów. :wink: Nie, nie, mam dokładnie na myśli TEGO właśnie psa :-) . Jedyne, czego się obawiam to to, że Gruszka mogłaby się go trochę bać, bo ona czuje się nieswojo w towarzystwie większych psów, ale w końcu te byłby młodszy i od początku z nią.... i nawet gdyby go dyscyplinowała, nie wyglądałoby to zbyt groźnie ;-).
  8. Flaire, zdaję sobie sprawę, że psu do końca ufać nie można i Gruszce również nie ufam w 100%, ale domyślam się, że jeśli pies jest pozbawiony pewnych bodźców od początku ( tu dostarczanych przez szybko się poruszające, hałaśliwe dzieci), może potem różnie na nie reagować i nawet jeśli przy niezbyt długo trwającym kontakcie z dziećmi nie widać u niego agresji, w życiu codziennym może być różnie... Prawdę mówiąc gdybyśmy mieli się decydować na szczeniaka, to bardzo możliwe, że byłby to piesek z Twojego zdjęcia ;-). Mamy tu na osiedlu panią, która je hoduje...:-).
  9. Otóż tak. Spanielka, o której mowa, została przez nas kupiona od rodziców koleżanki mojej córki, którzy pieska kupili na Dzień Dziecka - wiesz, śliczna tłuściutka kulka, zabaweczka...po paru miesiącach zabaweczka stała się obgryzającym wszystko podrostkiem, zamykanym w łazience albo na balkonie, kopanym przez swoją małą panienkę, straszoną itd. Moja córka bardzo przeżywała każdą wizytę u koleżanki, płakała nad tym pieskiem, prosiła, żebyśmy go stamtąd zabrali... Miała wtedy jakieś 6,5 roku, a pies - ok. 9 miesięcy. Od razu zaznaczam, że moja córka wiedziała, jak zachowywać się w obecności psa i w żadnym wypadku nie był traktowany jak maskotka. Po paru miesiącach (suczka zdążyła już dorosnąć, została też wysterylizowana) pojechaliśmy na wakacje, do lasu, a pies razem z nami. W czasie niewinnej zabawy - w rzucanie i aportowanie szyszek, gdy Ola schyliła się, żeby podnieść nową szyszkę i rzucić psu, ten skoczył na nią i uwiesił się jej na ramieniu. To nie były żarty, ani ostrzeżenie (zresztą, nie było przed czym ostrzegać), tylko agresja. Oczywiście szybka jazda do pobliskiego miasteczka, do szpitala, zastrzyk p/tężcowy, chyba nie do końca kompetentny lekarz, który nakazał tylko zrobić opatrunek, zamiast założyć szwy (opatrunek przemókł zanim jeszcze wróciliśmy do lasu)...do dziś w tych miejscach są blizny, wgłębienia... Zaczęliśmy szukać psu nowego domu, bo było dla nas wiadome, że coś takiego może się powtórzyć, zwłaszcza, że uświadomiliśmy sobie, że pewne sygnały były już wcześniej - np. niczym nie uzasadniony skok na Oli plecy i ugryzienie (bardziej szczypnięcie, ale ślady były), gdy klęczała i bawiła się czymś na podłodze, podgryzanie całkiem na serio, gdy biegała na dworze itd. Sunia znalazła dom u mojego teścia, w którym żyje do dziś - zadowolona, bo jest pępkiem świata, rozpieszczona, utuczona i tak źle wychowana przez nowego pana, że aż mi wstyd, że przez parę miesięcy był to nasz pies. Z naszych obserwacji wynika, że Sunia miała uraz do dzieci "wielkości" naszej córki i jej koleżanki - to dało się zaobserwować, gdy ktoś do nas przychodził - z jednej strony garnęła się do nich, a z drugiej warczała, gdy ktoś dłużej przy niej stał. Muszę powiedzieć, że mam bardzo mieszane uczucia, gdy odwiedzamy teścia i w dalszym ciągu widzę u niej duży uraz do dzieci. Od 4 lat mamy naszą foksiunię - jej mama mieszkała w sąsiedztwie i widząc jej świetny, niezwykle "spolegliwy" charakter, bylismy pewni, że i dzieci będą podobne...A może to również sprawa wychowania...;-) Tak czy owak szczeniaczki mogłam obserwować od chwili, gdy miały 2 tygodnie, przetestowałam je odpowiednio, żeby wybrać pieska, który będzie dla nas dobry. Od początku Gruszka była bardzo konsekwentnie wychowywana - wie, jakie jest jej miejsce w "stadzie", nigdy nie je pierwsza, sama czeka przy drzwiach, żeby przepuścić nas wszystkich, łącznie z dziećmi (gdy dojrzewała, próbowała trochę "walczyć" z córką o "pierwszeństwo", ale bardzo szybko doszliśmy z tym do ładu), naszego synka (teraz ma 6 lat) od początku traktuje jak "braciszka", biega z nim, nigdy na niego nie skacze, nie podgryza, na spacerach ożywia się, gdy on jest z nami; na kanapie leżała ostatni raz mając 3 miesiące... jedyna jej wada to szczekliwość i niestety czasem agresja wobec innych suczek (była parę razy pierwsza zaatakowana, stąd chyba uraz, zwłaszcza do amstaffów niestety...). Nie ukrywam, że podobne oczekiwania mam i wobec następnego psa, dlatego tak ważny jest dla mnie ich stosunek do dzieci. A jeśli pieski, o kórych mówimy, nie miały do czynienia z dziećmi, niestety mogę podejrzewać, że w obecności biegającego, krzyczącego chłopca mogą stracić zimną krew... Gdy Jędrek biega, Gruszka chwyta w zęby swoją zabawkę (zwykle bywa to skarpetka-zabawka) i biega razem z nim, jest ożywiona, ale nigdy nie skacze. Boję się mimo wszystko, że taką komitywę można osiągnąć tylko wychowując ich obydwoje razem... Dlatego nawet jeśli się okaże, że nie mogę jednak wziąć żadnego z piesków, na pewno informacje zamieszczone tu przez Fukę mogłyby się przydać innym - w ten sposób na pewno będzie łatwiej kogoś znaleźć.
  10. Nie znam tych psów, więc nie potrafię Ci powiedzieć na pewno, ale zgadywałabym na podstawie znajomości podobnych sytuacji, że z dziećmi one po prostu mogą nie mieć doświadczenia... Więc odpowiedź mogłaby być taka, że psy są ogólnie przyjazne, ale nic więcej o podejściu do dzieci nie wiadomo. Podobnie może być z kotami... Fuka na pewno Ci napisze odpowiedzi na te pytania, tylko że ona gdzieś pisała, że planowała się na wieś zaszyć teraz, więc może nie mieć kompa. A jak ma, to ona raczej nocny marek jest, więc odpowiedzi od niej szukaj lepiej ranem :wink: . Rozumiem. Jeśli pani hodująca je ma dzieci, to Fuka powinna wiedzieć coś o ich wzajemnych kontaktach i mam nadzieję, że o tym napisze. Jednak jeśli miałabym tylko opierać się na tym, że to ogólnie rzecz biorąc przyjazne psy, to nie mogę ryzykować :-(. Mojej córce wyrwał kawałek ramienia "bardzo" przyjazny spaniel - nasz (były) własny :-(, a i teriery widywałam różne...
  11. Aha, dla lepszego zrozumienia ;-) - psa nie kupi się ani nie oceni przez internet czy telefon. Jeśli te dwie sprawy, o których wspomniałam, zostaną wyjaśnione, postaram się umówić z właścicielką piesków i po prostu przyjechać, żeby je zobaczyć. Myślę, że żadne szczegółowe wyjaśnienia nie dałyby mi tyle, ile zwykła obserwacja i próba "rozmowy" z psem, a także sprawdzenie, czy między nami "zaiskrzy". Jednak uważam, że jeśli psy mają tu oddzielny wątek, należałoby je potraktować poważnie i chociaż krótko je opisać, bo w to, że lubią się bawić, nie wątpię - w końcu to teriery ;-).
  12. Flaire, na pw napisałam Fuce, że dość trudno u mnie o spokojną rozmowę, bo jestem w tej chwili sama z dziećmi i każda moja rozmowa telefoniczna jest przerywana przez tysiąc pytań i "ważnych" spraw. Zadałam dwa pytania i myślę, że inne osoby, ewentualnie zainteresowane wzięciem psa też chętnie o tym się dowiedzą - stosunek psa do dzieci i do kotów. Od tego uzależniam dalsze kroki. Ale dlaczego nie chcesz również tego pierwszego etapu załatwić właśnie przez telefon? Przecież to najprościej i taka rozmowa nic by Cię nie kosztowała... Mogłabyś wtedy dokładnie o wszystko wypytać. Bo bez względu na to, jak dokładnie Fuka opisze te psy, to przecież wszystkich Twoich pytań nie przewidzi... A w rozmowie mogłabyś od razu uzyskać wszystkie odpowiedzi i potem dopiero się zastanowić, czy to pies dla Ciebie. Fuka ofiaruje się, że do Ciebie zadzwoni o wyznaczonym przez Ciebie czasie jeśli tylko podasz jej numer telefonu. Prosiłaś też o kontakt do właścicielki i Fuka go podała. Więc dlaczego nie chcesz po prostu z nimi porozmawiać??? :o
  13. Byleby tylko znalazł się ktoś, kto jest w stanie te wątpliwości rozwiać ;-)
  14. Dziękuję :-) Tyle, że czuję się ciut zniechęcona...i właściwie zastanawiam się, wobec tylu znaków zapytania, czy jednak nie lepiej kupić psa młodego, którego sama będę mogła wybrać tak, jak wybrałam Gruszkę i wychować....Sama już nie wiem....
  15. Fuka pewnie odsypia...;-)... Fuko, jeśli jednak tu się dziś pojawisz, BARDZO proszę, odpowiedz mi na moje pytania. Jeśli nie wiesz, zapytaj swoją koleżankę - o ile dobrze zrozumiałam, jesteście z stałym kontakcie, więc na pewno możesz od niej się dowiedzieć czegoś o psach. Ten wątek ma już parę dni, więc opiekunka psów chyba wie, że szukasz dla nich domów, prawda? Dobrze by było, gdybyś zrobiła w tym celu jakieś "zestawienie", nie tylko zewnętrznych cech piesków, ale i charakteru, bo to, co już napisałaś, to stanowczo za mało. To są dorosłe psy i charakter mają już na tyle ustalony, że osoba chcąca wziąć któregoś z nich musi wiedzieć, na co się przygotować i czy temu podoła. Wydaje mi się, że jeśli rzeczywiście zależy Ci na znalezieniu domów dla psów, nie możesz ograniczać się do pisania, że są śliczne. Rozmowa telefoniczna też oczywiście jest b.ważna, ale wydaje mi się, że to powinien być raczej następny etap, po porządnej prezentacji psów. Domyślam się, że Twoja koleżanka chciałaby usłyszeć co nieco ode mnie, dowiedzieć się czegoś o domu, do którego miałaby oddać psa, ale ja chciałabym najpierw wiedzieć, czy jest tam pies dla mnie, przemyśleć, potem przemyśleć jeszcze raz i ew. umówić się na telefon.
  16. Fuko, myślę, że na pewno porozmawiamy, jeśli będę miała pewność, że jest tam piesek, o którego mi chodzi. Pisałam Ci na pw, dlaczego spokojna rozmowa może być utrudniona ;-). Mnie nie chodzi o psa ZA WSZELKĄ CENĘ - jeśli wśród tych piesków znajdzie się jakiś, będę się cieszyć i być może udałoby się nam w ten sposób "dopsić", ale jeśli nie - trudno... Dla mnie najważniejsze i podstawowe są dwa warunki i MUSZĘ to wiedzieć, ZANIM zacznę myśleć poważnie o którymś z psów Twojej koleżanki - stosunek psa do dzieci i do kotów, które są dla mnie równie ważne, jak psy. Mam dość "żwawego" 6-letniego synka, dlatego NAJWAŻNIEJSZE jest dla mnie to, jak pies reaguje na takie dzieci. Tego nie można "sprawdzać w praniu", bo różnie się to może skończyć (mieliśmy kiedyś psa, którego kupiliśmy już jako prawie dorosłego, okazało się, że ma uraz do dzieci, pogryzł moją starszą córkę, dlatego nie mogę dopuścić do powtórzenia takiej sytuacji), a najgorsze, co mogłby spotkać psa, to przerzucanie go z domu do domu. Także koty są dla mnie b. ważne, tym bardziej, że dwa są ze schroniska, po przejściach i pies musi być wobec nich przyjazny. Fuko, to nie jest tak, że ja MUSZĘ mieć teraz i natychmiast drugiego psa. Jeśli się uda, to dobrze, jeśli nie - trudno. Istnieje także możliwość, że jednak zdecydujemy się na kupno drugiego psa - młodego, ale być może pozostaniemy jednak przy jednym. Te sprawy, o których Ci pisałam, są dla mnie podstawowe i bez nich nie mogę myśleć o konkretnym omawianiu ew. wzięcia pieska. Mam nadzieję, że to rozumiesz.
  17. Fuko, Karmel jest śliczny i mogłam się tego spodziewać, ale chodzi mi przede wszystkim o sprawę jego osobowości, charakteru, nastawienie do dzieci i kotów, jego przyzwyczajenia, nawyki, wady i zalety, sposób wychowania, "karność" itd. Jeżeli go znasz na tyle, żeby mi o nim napisać, to bardzo, bardzo proszę :-).
  18. Ekhem... 8) ja wiem, że dziś Sylwester itd...., ale może dałybyście mi kontakt do osoby, która chce pieski oddać...dowiedziałabym się wszystkiego "u źródła" ;-). Czy to jedna z forumowiczek? Nie znam jeszcze za bardzo tego forum....;-)
  19. Hej, hej! Czekam na wiadomości! :-) I mam jeszcze pytanie - kto to jest Pasja, o której również tu mówiliście?
  20. O tym to chyba już Fuka pisała wcześniej w topiku - jak najbardziej TAK!A resztę to już ona napisze, bo ja te psy to znam tylko z forum :wink: . Bardzo fajnie by było, gdyby któryś wylądował u Ciebie, a jednocześnie dobrze, że nie robisz tego pochopnie, tylko myślisz nad tą decyzją! Trzymam kciuki! (A pieskom rzeczywiście raźniej we dwoje - wiem, bo chociaż w tej chwili mam tylko jedną sunię :( , to miewałam w swoim życiu więcej i zawsze było fajnie! :D ) Wobec tego będę czekała na dokładne informacje - tutaj albo na pw :-). To bardzo, bardzo poważna sprawa, zwłaszcza, że moja Gruszka nie jest w domu takim "typowym" zadziornym terierem, jest b.spokojna i posłuszna (ma to po swojej mamie, która od maleńkości chodziła bez smyczy, potrafiła siedzieć luzem przed sklepem, widzieć po drugiej stronie ulicy kota i nie drgnęła, aż pani nie wyszła ze sklepu i nie pozwoliła się jej ruszyć ;-) - moja AŻ tak grzeczna nie jest, ale i tak jest całkiem nieźle). Dlatego musiałabym się dużo dowiedzieć o tym konkretnym piesku i jego osobowości...
  21. Wiesz, musiałabym się dowiedzieć o nim jak najwięcej...może zobaczyć jakieś zdjęcia... oczywiście wiedzieć jak najwięcej o jego charakterze...głównie ze względu na dzieci i koty... No i ...ekhem... dogadać się z mężem, bo i jemu chodzi po głowie "dopsienie się", ale na razie tak bardziej w teorii...;-). Ponieważ to poważna decyzja, trzeba się dobrze zastanowić. W dodatku na początku lutego wyjeżdżamy na 10 dni, więc jeśli w ogóle to dopiero po tym terminie - lepiej dla psa, żeby nie zostawał z kimś obcym krótko po przybyciu do nowego miejsca ( nasza sunia zostanie z kimś z rodziny na czas wyjazdu). Będziemy jechać w góry, więc kto wie, czy nie udałoby się nam podjechać do Wrocławia (bo te pieski mieszkają chyba pod Wrocławiem - dobrze pamiętam?). I ważna sprawa - czy (w razie gdyby itd. ;-) ) tego pieska dałoby się wykastrować przed ew. zabraniem przez nas?
  22. Hej :-) Mam foksterierkę szorstkowłosą (4 lata, wysterylizowana) i ponieważ bardzo brak jej towarzystwa do ganiania na spacerach, zaczyna we mnie powoli dojrzewać myśl o jakimś dla niej towarzystwie -już dorosłym, bo ona dość niechętnie przebywa z młodziutkimi psami, tzn. bawi się, ale mocno je dyscyplinuje ;-). Niestety, jest dość agresywna wobec innych suczek (napisałam nawet na ten temat na "Behawiorze" - nie wiem, czy to dobry dział), chociaż w ogóle jest raczej uległa (wobec nas), więc nie wiem, czy ew. dzielenie domu z inną suczką wchodziłoby w grę...Aha, mamy też 3 koty... :roll: 8) ...I dwójkę dzieci (6 i 12 lat)... Oczywiście gdyby któryś z piesków przez Was opisanych był skłonny zamieszkać w Poznaniu, poddam się szczegółowej lustracji ;-).
×
×
  • Create New...