Jump to content
Dogomania

Leaderboard

Popular Content

Showing content with the highest reputation on 04/20/15 in all areas

  1. Wiecie co?Jak patrzę na filmik to mam ochotę tych "opiekunów" i "weta"uśpić na wieki.Brak mi parlamentarnych słów.Jak można taką chorą sunię zostawić,nie podejmować leczenia,bo wstyd mieć psa po amputacji ? Nigdy takich pustaków nie zrozumiem.Serce się kroi patrząc na to biedne psiątko :( Mam nadzieję,że będzie dobrze.
    2 points
  2. O matulu .. :( każdy z nas wykrzyczałby swoją rozpacz, a Ogoniaste muszą cierpieć w milczeniu ... :(
    2 points
  3. No, często są też sytuacje odwrotne. "Co on taki gruby" i te sprawy. Miło byłoby gdybyśmy się po prostu nie wpieprzali innym właścicielom w ich zasady utrzymania psów (choć, z drugiej strony, zadredzony pies bo się komuś grzebienia nie chce użyć strasznie irytuje). BTW środowisko sportowe, głownie agility, trochę zjechało z rozumu na temat głodzenia psów. Mnie smuci, że oni często nie zapewniają swoim psom odpowiedniej ilości ruchu (sorry - wymuszony ruch na torze to nie wszystko) i próbują regulować stan psa głodówkami. Podobało mi się, co powiedziała kiedyś Silvia Trkman - że jej psy wraz z nią mają tyle spacerów i ruchu, że jedzą bez ograniczeń, ona sobie nie umie wyobrazić w jaki sposób przy ich wspólnym trybie życia mogłyby się upaść. :-)
    2 points
  4. Myślałaś, że nagradzamy dziczyzną? Przecież wyżły nie chodzą w pole, żeby zabijać, wręcz przeciwnie. Dziczyzna nie ma im smakować, tylko powinny odpowiednio reagować na jej zapachy. Ja czasem gotuję bażanty dla psów, i wcale nie jedzą ich chętniej, niż inne mięso. A martwe wcale ich nie kuszą i nawet ich do pyska nie wezmą, jeśli aport jest im obcy. Moje z niesmakiem odwracają głowę, a rzuca się tylko ten jamnikopodobny. Żeby nie było kontrowersji - znajduję martwe bażanty na drogach w pobliżu trakcji kolejowej, rażone prądem. Kiedyś kuropatwa spadła 3 kroki ode mnie, gdy stałam na peronie czekając na kolejkę. Prawdziwym zagrożeniem dla saren i innej zwierzyny są sfory półdzikich psów, wypuszczane przez gospodarzy. Widywałam takie polujące sfory na polach, widywałam też rozszarpane sarny albo resztki zajęcy. To są kłusownicy, a nie są nimi nasze wyżły, które z definicji idąc w pole polują, a nie mordują. Zanim zacznie się obrzydzać pogoń, myślę, że warto jednak spróbować odwrażliwić bodziec. Moim zdaniem bodziec, czyli w tym przypadku zwierzynę, odwrażliwia się częstym i kontrolowanym kontaktem z nim, a nie unikaniem go. Taka jest moja praktyka. Mówi się, że żeby odwrażliwić sarnę należy dojść do miejsca, w którym pies ruszył w pogoń, czyli gdzie złapał trop i kazać mu tam warować, aż całkowicie się wyciszy. Mnie to nie bardzo sie sprawdzało, ale może popełnialam błędy, zawsze warto spróbować. Ja zajmuję sie adopcją seterów, wiec trafiają do mnie takie, które poza instynktem, mają też nawyki. W przypadku irlandów sprawdziła mi się stanowczość, ale one z natury działają tylko górnym wiatrem, więc nawet jeśli miały nawyk tropienia, to dzięki stanowczym komendom/gwizdom udało mi się po jakimś czasie start do pogoni wyłączyć (chociaż trochę tego głoszenia zajęcy żałuję...). To są również generalnie psy z bardzo wrażliwą psychiką, miękkie, dlatego było mi łatwiej w ten sposób je oduczyć nieporządanego zachowania. Ja używam komendy 'stój' w ruchu, ale używam jej nie tylko w polu i dlatego psy reagują na nią odruchowo i mają ją na tyle wdrukowaną w głowę, że automatycznie zatrzymują się przed przejściami dla pieszych, bo przez długi czas przed każdym przejściem dla pieszych tę komendę słyszały (chodzą bez smyczy). Komendy używa się w tej sekundzie, w której pies startuje do pogoni (to znaczy ściśle mówiąc te moje irlandy mam na myśli ;). Więc wg mnie jeśli wasze wyżłowate psy posługują sie głównie górnym wiatrem i są miękkie, to to może być droga. Gorzej jest kiedy wyżeł ma w naturze posługiwanie się, albo ma silny nawyk posługiwania sie też dolnym wiatrem czyli tropi, tak jak gordonek szurnięta-pałka, którego mam od niedawna. A gordony, przynajmniej te które ja znam, to trochę bardziej twardogłowe wyżły, niż irlandy, no i w dodatku mają w naturze posługiwanie się zarówno dolnym, jak i górnym wiatrem. Z tym cudakiem udało mi się osiągnąć to, że teraz podbiega kawałek do saren (nie goni), mija je nie patrząc na nie i daje się odwołać. Ja wychodziłam z tym psem w pola rano i kiedy widzieliśmy sarny, podchodziliśmy możliwie blisko, brałam go na smycz i kazałam mu warować, sama siadałam koło niego i tak siedzieliśmy lukając na sarny, a ja mówiłam mu 'spokój', bo to też jest jedno ze słów kluczy do niego, które często mu powtarzam, i które kojarzy z wyluzowaniem emocji i sytuacją typu 'nic się specjalnego nie dzieje'. Myślę też, że postęp, który udało nam się osiągnąć zawdzięczamy tym właśnie sarnom, bo to nie są sarny z dzikich łowisk, a sarny które użytkują pola uprawne, w pobliżu zabudowań, więc z obecnością człowieka, zwierząt, maszyn są oswojone i nie reagują histerycznie, a jeśli odbiegają, to nie robią tego w popłochu i zatrzymują się po chwili. Inaczej zachowują się sarny z łowisk i terenów nieuprawnych pól albo lasów, one są bardziej płoche i z takimi ćwiczyć odwrażliwianie jest trudniej. A teraz od takich też już daje mi się odwołać. Co do zajęcy, to na razie ponoszę porażkę, ale ostatnio mieliśmy okazję warowania przy zającu (on też warował, a potem odkicał), więc może coś to dało, bo mówiłam mu, że zająca tykać nie wolno, znaczy fe. Przynajmniej przez ostatnie kilka dni gonitw nie było. To są moje doświadczenia, ale tak jak wspomniałam ja nie jestem szkoleniowcem, tylko miłośniczką psów myśliwskich, a dokładnie seterów, którą cieszą ich instynkty. Czyli, jeśli wierzyć cavecanem, prymitywem. Polecam fora legawce.pl, lowiecki.pl albo strone hodowli harpol, która mimo, że prowadzona przez myśliwych, traktuje wyżły z miłością i wiele można się z niej dowiedzieć. Jowita, a jak dokładnie twój pies zachowuje się przez pierwsze 10 minut w polu? oczywiście na luzie.
    2 points
  5. Przez moje "zajmowanie się" psami i kotami przez lat ponad 20, nie mogę sobie chyba zarzucić, że nie walczyłam o każde życie wszelkimi siłami, psie, kocie. Ale mogę sobie zarzucić, że kilka razy, 3,4 walczyłam za długo. Chciałam wygrać z chorobą i nie przyjmowałam do wiadomości, że nie wygram.
    2 points
  6. Pierwsza doba w nowym domu po prostu super :) Planowane mieszkanie w budzie skończyło się tym, że Wolwiś spał w domu z panem - wprawdzie nie w łóżku ;) ale jednak w domu. Dziś pan nie poszedł do pracy i cały dzień spędzili razem w ogrodzie, byli też na dwóch długich spacerach. Pan zachwycony, jak Wolwo ładnie chodzi na smyczy i reaguje na ruchy Pana, kiedy trzeba skręcić. Pan chwalił, że psiak jest bardzo pojętny. Ale o tym wiemy od dawna, prawda? Pan Arek przecież wychwalał ciągle wybitną mądrość Wolwika :) W domu Wolwiś jest czysty i grzeczny, od początku bardzo spokojny, nie widać było zdenerwowania, w ogrodzie nie próbował szukać dziury do ucieczki. Ja osobiście bardzo wierzę w tego psa, ja wiem, że to wspaniały psiak i sama bym go chciała mieć. Jest to piękny, kochany słodziak. I do tego mądry. Pierwsze koty za płoty! Trzymamy kciuki nieustannie, żeby to już był dom na zawsze. I żeby temu powsinodze jednak coś głupiego nie przyszło do główki.
    1 point
  7. na chwilę mogę skorzystać z komputera, bo z powodu awarii jestem "odcięta od świata" dobrze, że Basia napisała to za mnie.... bo mnie drżą ręce i kapią łzy... Jakieś cudowne Anioły Basia do mnie dzisiaj przysłała, a szok tym większy, że i szczeniaczki "moje" wraz z ich śliczną mamusią oglądały, i Majeczkę ( ta sama siebie "obroniła" przed adopcją ), i Gaję, i wszystkie.... a wybrały starego, niewidomego... płacząc ze wzruszenia, tuląc i całując. No i jeszcze mój mąż na informację, że Dropsik jedzie do domku zareagował pytaniem:" nie szkoda ci ślepka???" Do mnie to wciąż jeszcze nie dociera, po tych ponad 3 latach z Dropsiem.... nie wierzę chyba w to, co się wydarzyło, jakoś nie dociera do mnie jeszcze.... Dropsio będzie szczęśliwy, kochany, tulony.....aż nie do wiary, że takie szczęście go spotkało! Na pewno na początku troszkę się będzie stresował, tutaj znał wszystko, pamiętał "drogę" w każdym kierunku, tam będzie musiał od nowa się nauczyć, ale za to będzie ukochanym jedynakiem... Jeszcze nie potrafię się cieszyć, jeszcze łzy kapią, ale szczęście Dropsika to najwspanialsza niespodzianka.... tylko w końcu niech to do mnie dotrze... czy ktoś może mnie uszczypnąć?
    1 point
  8. Ponieważ to jeden z moich ulubionych wątków w chwilach słabości, przedstawiamy Wam i nasze metamorfozy, czyli psów, które były bądź nadal są pod skrzydłami Fundacji AST. www.facebook.com/Fundacja.AST Na początek szukające nadal nowych domów: 1. LUKIER - roczny pitbull, który miał bezwładną przednią łapkę, grzybicę skóry oraz był w stanie lekkiego wygłodzenia. Dzięki wielotygodniowej rehabilitacji Lukier dziś chodzi na 4 łapach. Jest w pełni wyleczony, wykastrowany, zaszczepiony, zachipowany. Przeszedł także kurs szkolenia PT. 2. LUNA - odebrana właścicielom za zaniedbanie. Miała ropowicę kości, dodatkowo mega alergie. Dziś w pełni ustawiona na karmie i podleczona.
    1 point
  9. święta prawda! ona zasługuje na najlepszy domek! każdy wie, co przeszła i teraz musi być prawdziwym członkiem rodziny, dom musi być jak SPA:):)
    1 point
  10. Coś mi się albo fotel skurczył, albo dziecku się urosło :)
    1 point
  11. Filipek i Bartuś do domu marsz! Faktycznie, jak na szczeniorki to się zasiedziały :(
    1 point
  12. nie chcę zapeszać!, ale nasza dziewczynka nadal przebywa w izolatce! powód jest inny, miała sterylizację :) czyżby szykowała się do własnego domu? .... o wszystko wypytamy kierownika Marka i damy znać!!! trzymajcie kciuki!!!
    1 point
  13. Dziś znowu pan z terierem-mordercą mnie napastował Opowiadał,że on tylko takie psy ma i miał i to jest już jego szósty pies tej rasy i on się na rasie świetnie zna.Kiedy w końcu już mnie swoim mędzeniem zmęczył powiedziałam,że jego żona mi powiedziała,że ten piesek przybłąkał się na działkę i że nie jest żadnym rasowym pieskiem. Na co pan stwierdził,że jestem głupia i to na pewno nie była jego żona ani jego pies:) Nie chciałabym być świadkiem na sprawie rozwodowej :)
    1 point
  14. nic dodać nic ująć :P
    1 point
  15. Benek zamieszkał w firmie w Będzinie, gdzie pracuje jako pies stróżujący. Choć ja określiłabym jego rolę jako towarzysza dla psa stróżującego :p. Chłopaki mają kojec z dostępem do ich własnego pokoju z kanapą, lodówka i kaloryferem (brakuje tylko telewizora :p). Michy u chłopaków sa zawsze pełne. Pracownicy często im gotują. Gdy pracownicy idą na przerwe wypuszczają psy z kojca i wtedy Benek z Miśkiem mogą pobiegać po hali, towarzyszą również pracownikom przy śniadaniu. Podobnie psy są wpuszczane po zamknięciu firmy. Psy od czasu do czasu są zabierane do psiego salonu w celu odkurzenia :p, a jest z czego bo kurzy się tam bardzo. Podsumowując warunku są dobre, psiaki nie cierpią i wszystko jest w najlepszym porządku :) może saphira coś doda ;)
    1 point
  16. Podziwiałam cię z tym cudem już dziś na zdjęciach na FB :wub: :wub: :wub:
    1 point
  17. Do adopcji w minionym tygodniu pojechali : Rino, Big-Ben, Besti, Stefcio i Romek :)
    1 point
  18. Oddano 6 głosów - wszystkie ZA Dżeki otrzyma wsparcie od Skarpety Owczarkowej :)
    1 point
  19. Skarpeta Owczarkowa przyznała Dżekiemu wsparcie finansowe :) Możecie wziąć na nas częściowy rachunek za operację na kwotę max.250 zł Dane podam na priva
    1 point
  20. U nas po staremu :) Kolejne koty łapane i sterylizowane, łapane i kastrowane... Z nowości. Mamy dwie yoreczki do adopcji w pakiecie :p
    1 point
  21. potwierdziłam wplatę deklaracji stałej od agat21 na pierwszej stronie 20 zł. Dziekuję bardzo
    1 point
  22. Podszerstek często również różni się odcieniem od włosa okrywowego, przejedź pod włos na czarnej sierści i zobacz, czy nie wyróżniają się krótsze, jaśniejsze włoski.
    1 point
  23. Nie podoba mi się ten minus, straszny dług :( A Czaruś czarujący...
    1 point
  24. Na kundelku mojej mamy idealnie sprawdza się ta szczotka : U nas sprawdza się również taka:
    1 point
  25. A ja zapraszam na bazarek banerkowy: na potrzeby DT mestudio
    1 point
  26. U Witka wszystko w porządku. Dostał w hotelu miano pierwszego całuśnika! Wczoraj byli u Witka Panowie Doktorzy. Serce lekko otłuszczone, ale zdrowe. Kręgosłup w znacznie lepszym stanie, niż w schronisku. Odchudzenie dało zamierzony skutek. Witek podczas pobierania krwi zrobił "małą" awanturę Emotikon wink ale przynajmniej już wiemy, że to psi panikarz i boi się weterynarzy. Czekamy na wyniki badań krwi. Puścicie Witusia w świat? Szukamy domu!
    1 point
  27. Według mnie trzeba ją dokładniej zdiagnozować. Wykluczyć inne opcje I sprawdzić, jak bardzo zaawansowana jest choroba nowotworowa Bo jeśli miałaby zyskać tylko jakieś miesiące życia, w dodatku nadal w cierpieniu, to nie wiem, czy to ma sens Gdy patrzę na nią w głowie tłucze mi się tylko jedna myśl: niech już nie cierpi, już dość !!!
    1 point
  28. 1 point
  29. W oczekiwaniu na super domek z kochającym Ludziem :D Pełna integracja :D
    1 point
  30. Dzisiaj nasza mała prywatna ROCZNICA: właśnie mija 8 lat, odkąd Norek jest z nami - od 16 kwietnia 2007 jesteśmy razem. Wszyscy bardzo kochamy Pieska Norka :)
    1 point
  31. Przychodzę dziś z dobrymi wiadomościami a mianowicie Omega a teraz Megi w weekend pojechała do nowego domku :) Domek znajomy więc będzie miała się tam jak w raju, już śpi na kanapie, chodzi za każdym domownikiem i zaczęła szczekać na obcych :) Tadam oto szczęśliwa dziewczynka :)
    1 point
  32. Jestem z powrotem :) Przepraszam Was za taką długą nieobecność ale poczułam potrzebę zrobienia sobie małej przerwy od dogo, a do tego Święta i tak wyszło. A że u Rudka nie działo się nic nowego więc w sumie nie było co pisać ;) Święta minęły Nam spokojnie, Dżet i Rudek całkiem nieźle się dogadali. Doszło tylko do jednego poważniejszego spięcia (bodajże drugiego dnia pobytu rodzinki) kiedy nadmiernie wzrosły emocje z powodu jakiegoś zamieszania w ogrodzie. Skończyło się na sporej ilości wyrwanego futra i jednej małej rance na dżetowej głowie ;) Potem było już bez problemów, spokojnie zostawały razem pod Naszą nieobecność, bawiły się razem (włażąc sobie przy tym nawzajem na plecy i starając się w zakamuflowany sposób udowodnić "temu drugiemu" kto tu jest ważniejszy ;)). Na pozostałych członków rodziny zareagował pozytywnie, jest otwarty do ludzi i od każdego domaga się zainteresowania i pieszczot. Z dziećmi też dogadał się całkiem nieźle aczkolwiek zdarzyło mu się warknąć a nawet postraszyć zębami Krysię kiedy jego zdaniem przekroczyła jego przestrzeń osobistą. Pierwszy raz zdarzyło się to kiedy Krysia chciała podnieść z ziemi pustą psią miskę al Rudkowie się to nie spodobało bo chciał ją dalej wylizywać. W związku z tym warknął a Krysia się przestraszyła co on sobie bardzo dokładnie zakodował w tej rudej łepetynie i potem jeszcze kilka razy zdarzyło mu się to kiedy np. Krysia chciała go pogłaskać albo przytulić a on nie miał na to ochoty. Na szczęście nie było to nic groźnego ale jeśli miałby trafić do domu z małym dzieckiem to raczej świadomego i bardziej doświadczonego. Natomiast dzieci troszkę starsze myślę, że jak najbardziej :) Udało Nam się też oduczyć Rudka bardzo nieprzyjemnego zwyczaju odgryzania palców przy braniu smakołyków z ręki. Nadal nie jest zbyt delikatny ale jest o niebo lepiej - w tej chwili jest to operacja bezbolesna dla podającego ;) Jeśli chodzi o perspektywy adopcyjne to kicha. Miałam w zeszłym tygodniu jeden obiecujący telefon ale okazało się, że mąż Pani miał "inną wizję" i nie zgodził się na Rudzika :( Poza tym cisza jak makiem zasiał... W ramach zadośćuczynienia za tak długą nieobecność i na poprawę humoru zapraszam do obejrzenia zdjęć:
    1 point
  33. Mam podsumowanie kosztów za koty w lecznicach. Humor nieco mi się pogorszył... Za pobyt i leczenie kocurka z ropniami wyszło w lecznicy Royal Wet w Zamościu 440zł,za drugiego kocurka z uciętym ogonkiem - 380zł. Przypomnę też koszty za czarno-białą kotkę: 130zł w Royal Wet w Zamościu i 220zł w szpitalu Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie,z czego 50zł zostało zapłacone z bazarku sharki. Po podsumowaniu wychodzi kwota 1170zł - 50zł =1120zł nie licząc kosztów dojazdu do Lublina ( 80zł).
    1 point
  34. Maleństwo vel Afera vel SIMKA - uczy się samych złych rzeczy - zagustowała w myszkowaniu w kociej kuwecie ble świntuszka mała, a poza tym jest tak okropnie słodka, że ja nie mam słów - wszystko jej wybaczamy :p łapka super, ona by już chciała szaleć, ale nie wolno jeszcze troszkę; Jest prześmieszna jak przychodzi pora śniadania albo kolacji - zaczyna wtedy myszkować po domu i szkudzić - zwraca na siebie uwagę, powarkuje na mnie, merda antenką - a jak już nałożę do miski to leeeciii na posłanko i tupta nóżkami żeby już dać szybko :D słodziak mały! czasem tak sobie z Piździą śpią :D [URL=http://smg.photobucket.com/user/malawaszka/media/Kwiecien%202015/DSC_5330.jpg.html][/URL] Silvuś [URL=http://smg.photobucket.com/user/malawaszka/media/Kwiecien%202015/DSC_5350.jpg.html][/URL] Tinula, która utwierdza mnie w przekonaniu, że młodego sznaucera olbrzyma to ja nigdy nie będę mogła mieć bo jak te durne rozdarte kurduple nawet z babki Tiny zrobiły potwora to strach pomyśleć co zrobiłyby z gówniarza... miałam nadzieję, że Tina wniesie trochę spokoju i majestatu - ha ha ale jestem naiwna :p [URL=http://smg.photobucket.com/user/malawaszka/media/Kwiecien%202015/DSC_5342.jpg.html][/URL] kurdupelki [URL=http://smg.photobucket.com/user/malawaszka/media/Kwiecien%202015/DSC_5340.jpg.html][/URL] Piździowa kanapka :D trafiłam jej tym posłankiem w gust :) [URL=http://smg.photobucket.com/user/malawaszka/media/Kwiecien%202015/DSC_5338.jpg.html][/URL] Dzisiaj Silvuś bardzo fajnie i pewnie chodził - nagrałam filmik to potem wrzucę [URL=http://smg.photobucket.com/user/malawaszka/media/Kwiecien%202015/DSC_5334.jpg.html][/URL]
    1 point
  35. Kicukamy by Silverek do zdrówka doszedł. :) Dzisiaj kolega do nas wpadł na chwilę - na ogrodzie bylismy. Sisi tak najpierw nieufnie ale w końcu podeszła i dała sie pokiziać. Fajne z niej psiątko :) Jest: - wesoła - nie robi w domu (no sik małe jeszcze czasami po nocy sie zdarzy ale to tak sporadycznie) - nic nie niszczy jak zostają same (no fakt, ze max . były same 2 godziny) - idzie spać wtedy - je wszytko byle dużo ... - lubi inne psy - jest bardzo posłuszna - uczy sie szybko co wolno a co nie , nawet jak znajdzie przysmak typu końskie g. to da sie odwołać No ideał po prostu :) zero problemów. :)
    1 point
  36. Takim z łatką agresora dużo trudniej, a wielokrotnie ktoś tę łatkę dopiął niepotrzebnie... Miałam na DT sunię z wrocławskiego schronu, która ponoć trzaskała ząbkami na lewo i prawo w boksie (ze strachu?!). Przywiozłam ją do domu, zapoznałam z rezydentami i po... KWADRANSIE ganiały w zabawie jak pijane zające w kapuście! Po 14 dniach pobytu u mnie, Emi pojechała do DS i ma się tak: Wiecznie na kanapie, wiecznie miziana i wszystko można o niej powiedzieć, tylko nie to, że jest agresywna! :)
    1 point
  37. Collie który uchodził za agresywnego, okazal się psem idealnym! Warto brać i takie psiaki ! Chłopak pojechał aż do Rudy Śląskiej a Pani wypatrzyła go na dogomani w wątku o adopcji owczarków szkockich :)!
    1 point
  38. Metamorfoza bardziej jeśli chodzi o warunki niż wygląd (chociaż na zdjęciu tego nie widać ale Mimi byla bardzo wychudzona i zarobaczona) Dla takich chwil warto się tym zajmować ! Z brudnego kojca na salony :)
    1 point
  39. Daleko jedzie, będą jakieś wieści na temat jego zaaklimatyzowania się w nowym miejscu, w nowym środowisku? Trzymam również kciuki za niego, jakoś tak mi zapadł w pamięć ten owczarek.
    1 point
  40. Metamorfoza Tiffani: I po miesiącu: A to wątek Tiffani: http://www.dogomania.com/forum/topic/145882-ten-szkielet-to-tiffani-sunia-b%C5%82aga-o-pomoc-finansow%C4%85-pomo%C5%BCesz-jej/
    1 point
  41. masz racje,naucz psa do klatki-amstaff znudzony ma silne tendencje do niszczenia ....niestety.amstaff sam z siebie NIGDY nie jest agresywny,chyba że tego go nauczysz.labradora nie miałam i miec nie bede więc się nie wypowiadam w tej kwestii
    1 point
  42. Jest jeszcze pytanie ile labradora w labradorze oraz amstaffa w amstaffie było u rodziców... Bo jak znam życie to rasowym psom jakoś rzadko się takie hece przydarzają, a właściwie ich opiekunom. Co do amstaffów - wszystkie znane mi(zarówno rasowe, jak i w typie) do ludzi są przecudowne. A w kontaktach psio-psich to duże zróżnicowanie.
    1 point
  43. Testuję, testuję! Na razie dobrze poszło ze zwykłym przelewem na konto założone na Paypalu. Po dwóch dniach wpłata została zaewidencjonowana na koncie (zaczęłam od kwoty 2 zł).Mam nadzieję,że dziś dostanę receptę, to zamówię lek i opiszę wtedy, co i jak po kolei . Na PayPalu sa też możliwości natychmiastowego doładowania konta z rachunku, ale u mnie to nie zadziałało, dlatego,że konto na PayPalu jest założone na mnie, a rzchunek na mojego męża. Konto i rachunek( a także karta kredytowa,którą posiadacie i którą można "podczepić pod konto w PayPal) muszą być założone na tą samą osobę. (Ja przy rachunku byłam współwłaścicielem i już nie przeszło) Acha, trzeba 'autoryzować taki rachunek/kartę podczepioną pod PayPal, bo wtedy też nie chodzą transakcje kartowe i przelewy błyskawiczne. Ale zwykły przelew bankowy chodzi dobrze. Autoryzacja polega na tym, że PayPal przesyła na rachunek dwie malutkie kwoty i te kwoty trzeba potem wpisać w autoryzacji, a przy karcie jest tak,że Pay Pal pobiera je z karty (nie pamietam , czy jedną czy dwie kwoty tak jak przy rachunku. Co do sprowadzania dla lecznicy - to przecież musisz wyłożyć tę kasę .... a pozatym jak oni to będą sprzedawać - spod lady? I może za 4 stówy, jak mi oferowano w jednej z lecznic.... Jeśli już zrobisz taką przysługę, to jednak zorientuj sie, co z tym dalej robi lecznica. Ja przecieram szlak i tu piszę, własnie dlatego,żeby nas nikt nie nacinał. Sami wiecie,że człowiek dla swojego zwierzaka zrobi wszystko. Ponadto, na kogo będą wystawione recepty za te dodatkowe opakowania? Wiem,że powiecie,że wymyślam, ale widzę ten handel lekami i granie na uczuciach właścicieli chorych zwierzaków i wkurzam się , bo gdzie tu etyka. Rozumiem,że ktoś ma do odsprzedania lek i bierze dodatek za koszty wysyłki, ale zarabiać ponad 200% i to lecznica. To jest skandal.
    1 point
  44. [COLOR=#0000ff]@Danka0...pisałam wcześniej co ma być na recepcie...zwykła recepta od lekarza leczącego pieska ze wszystkimi pieczątkami, nazwisko i imię Twoje, adres, imię, data urodzenia lub wiek pieska, waga pieska, dokładna wyraźnie napisana nazwa leku i dawka np. 30 mg. I napisane że ma Zespół Cushinga. Receptę możesz wysłać w załączniku mailem po zamówieniu na PDN lekarstwa i otrzymaniu potwierdzenia, że zamówienie przyjęto i należy dostarczyć receptę. Otrzymasz Kopię zamówienia. Jeśli chcesz, to podaj mi na priv adres e-mail a wyślę Ci kopię recepty i faktury jaką ja dostałam. Trzymam to jeszcze w komputerze na wszelki wypadek. Co do przysadkowej odmiany...może mieć obie i obie leczy się Vetorylem, który jest bardziej bezpieczny i skuteczny. Jeśli nie ma guza przysadki mózgowej, to Vetoryl pomoże. Na podstawie wyników badań nie można jednoznacznie stwierdzić, że to jest taka czy inna odmiana. Nawet test hamowania też nie jest gwarancją. Moja miała obie odmiany a stwierdziliśmy to po atakach padaczki i zachowaniu. Nadnerczową opanowaliśmy, ale na guza przysadki ratunku nie było. Rozmawiałam dzisiaj z jej lekarką i wszystko jeszcze raz mi dokładnie wytłumaczyła. [/COLOR][COLOR=#0000ff][/COLOR]
    1 point
×
×
  • Create New...