loozerka Posted March 12, 2007 Posted March 12, 2007 Moja genialnosc zdecydowanie ma podłoze empiryczne :D Dokladnie to samo mnie spotkało ostatnio- czyli nagle pies przestał reagować na przywoływanie, jak trzeba. MOwiąc krótko, trzeba bylo sie nawołac, by podszedł , bo nagle zaczał moj głos olewać najczęście wwą****ąc sie w jakiś krzaczek, trawkę itp...duzo mnie kosztowalo, by nie wrzasnąc, tylko ponownie zacząc radośnie reagować na każde przyjście- nawet to wykonane z opoznieniem. Parę dni- i juz jest poprawa, ale niewiele brakowało, bym czujnosc straciła :D. A czemu tak jest jak piszesz...?? Powiem tak- diabli wiedzą :evil_lol: jakos pamietam, by zawsze, nie odpuszczając ani minuty kontrolować, czy w okolicy nie idzie samotny obcy człowiek, nie jedzie rower itp- bo każdy przypadek to problem. Ale juz nie pamietalam, ze musże odswiezac przywoływanie- bo przeciez wraca, nie? :D Ale to w dsumie moze i dobrze, ze nie doszukujemy sie problemow tam, gdzie ich nie ma ;) Quote
Agnie Koty Posted March 12, 2007 Posted March 12, 2007 a ja nadal nie rozumiem dlaczego ludzie muszą się wyprożniać w tak pięknych okolicznościach przyrody /i niepowtarzalnej/. Kiwi ostatnio nie ciągnie do zżerania ludzkich i psich delicyj, zaczęłam z nią chodzić tylko do parku, tam jest mało krzaczorów i ludzie zatem mniej walą. Tak, czy siak, Kiwa jest zafascynowana teraz suchyn chlebem, ktory ktoś zostawia dla kaczek. Quote
loozerka Posted March 12, 2007 Posted March 12, 2007 Agnieszka, to zagadnienie mnie fascynuje od jakichs 9 miesięcy, gdy dzieki gangsowi sie zorientowalam, ze w ogole taka praktyka ma miejsce. Ludzie to swintuchy, opisywanie w jakich miejscach i kto sie załatwia, to juz o naturalizm by trącało, Zola przy tym to pryszcz :mad: Quote
Figa Bez Maku Posted March 13, 2007 Posted March 13, 2007 A możecie mi wytłumaczyć ( przystępnie):mad: dlaczego w parku , w którym NIE MA bezpańskich psów i wiszą gustowne , zawsze wypełnione karmniki dla ptaków jakieś dobre serca wyrzucaja " pyszności": resztki kurczaczków, nadśmierdnięte rybki ( koniecznie wędzone) i inną niezidentyfikowaną ( przez daleko posunięty proces rozkładu) padlinę? No niestety słusznie domyślacie się czemu o to pytam. Dzień zaczął się kiepsko... a kaganiec z kieszeni powędrował na zachłanny pyszczek. I robiła to w takich krzaczorach ,że nie miałam możliwości przedarcia się do niej , słyszałam tylko trzask łamanych kości:angryy: Może to byłą z Fiśki strony zemsta za wizytę w przychodni wczoraj po południu? ( odkleszczopchlałyrobaczyłyśmy się). Ale swoją drogą wydarzyły się tam 2 zabawne historie.. Pierwsza to ,że przyjemnie mieć kundelka , bo spotkały się w poczekalni 2 rasowe labki i państwo zaczęli głośno powątpiewać czy rozpoznaliby własne psy... a mnie jakaś pani zapytała co się Fizi stało bo mnie już w tej przychodni widziała ( właściwie to rozpoznała psa). Kundelki górą!:multi: A druga historyjka to z dreszczem:diabloti: Fizia wyrywa się zabawowo do wszystkich psów, na ogół ludzie są mili ( psy też) i jedyne komentarze to takie ,że młody psiak i jak łądnie się odstresowuje. Wczoraj było inaczej:diabloti: Jacyś państwo siedzieli obok mnie z miłym labkiem( dorosłym, młodym ,zdrowym do szczepienia czy innej d...reli) Pan owszem był miły ale pani patrzyła na mnie kosym okiem więc odizolowałam Fizię. I wysłuchałam nastę pującej rozmowy: Pani: to są groźne psy... Pan: ale to przecież młody psiak Pani: co z tego że młody, myślisz ,że młody nie może ugrźć? Czy ona myślała o Fizi?:crazyeye: Sama myśl ,że Fiśka mogłaby z głuchym warkotem wczepić się 3 razy większemu labkowi w gardziel jest dla mnie prześmieszna:diabloti: Quote
loozerka Posted March 13, 2007 Posted March 13, 2007 Hania, pewnie :to: są grożne psy, oznaczalo rozpoznanie jakiegoś powinowactwa z bojowcami :D Ludzie są przezabawni, wystarczy gładki włos i podobna wielkosc, a juz widzą niebezpieczeństwo. U nas dzien sie też srednio rozpoczał, 2 minuty braku czujnosci i morda mojego cuda zachłanne wcinała jakąs kupe- oczywiscie ludzka ( błeeeeeeeee) potem mu wycieralam czym sie da...bardzo to mu sie podobało, jak i mycie po przyjsciu do domu... A z tymi kundelkami masz racje, naprawde rasowce dla laika są ciezkie roz rozróznienia, a kundelki- niepowtarzalne :) Quote
Agnie Koty Posted March 13, 2007 Posted March 13, 2007 zatem kundelki górą! Osobiście nigdy nie patrzyłam na kundelki z pogardą, jednak spotkalam się z takimi opiniami, że nic dobrego z nich nie ma i nie będzie. Ale skoro ludzie paskudzą gdzie popadnie to nie oczekujmy od nich jakichś górnolotnych refleksji.... Przestałam z Kiwką chodzić na hopki a szkoda bo lubiła zlatywać z górek gdyż też ktoś maniakalnie wyrzuca tam kości. Quote
Puchatek Posted March 13, 2007 Posted March 13, 2007 Zastanawiam się czy w przypadku zjadania, wcierania w siebie kup nie należy zastosować metod radykalnych. Pieskowi doprowadzanie po tym fakcie do porządku powinno się niepodobać! Zastanawiam się nad psikaniem dezodorantem lub jakąś podobną akcją. Ważne żeby skojarzył te fakty ze sobą. Problem tylko żeby nie odstraszyć go od przychodzenia. Swoją drogą dlaczego się tarzają w ludzkim g.... to jestem w stanie sobie wyobrazić ale dlaczego jedza to mnie już przerasta intelektualnie. Quote
Figa Bez Maku Posted March 13, 2007 Posted March 13, 2007 W ludzkich ( i roślinożerców) odchodach występuje jelitowa flora bakteryjna, jakże potrzebna do trawienia.. ale czasem takie jedzenie pomimo podawania np. żwaczy utrwala się jako nawyk Quote
loozerka Posted March 13, 2007 Posted March 13, 2007 [quote name='loozerka'] potem mu wycieralam czym sie da...bardzo to mu sie podobało, jak i mycie po przyjsciu do domu... [/quote] [quote name='Puchatek']Zastanawiam się czy w przypadku zjadania, wcierania w siebie kup nie należy zastosować metod radykalnych. Pieskowi doprowadzanie po tym fakcie do porządku powinno się niepodobać! Zastanawiam się nad psikaniem dezodorantem lub jakąś podobną akcją. Ważne żeby skojarzył te fakty ze sobą. Problem tylko żeby nie odstraszyć go od przychodzenia. Swoją drogą dlaczego się tarzają w ludzkim g.... to jestem w stanie sobie wyobrazić ale dlaczego jedza to mnie już przerasta intelektualnie.[/quote] moja uwaga miała wydzwięk ironiczny lekko, Gangsterowi tak podobało sie wycieranie mordy i potem mycie jej, ze prawie rękę mi odgryzł :angryy: A co do tego psikania czyms....też juz nad tym myślalam, ale... niestety zwykle to jego zajęcie odkrywam po czasie, mamy takie duży park, zakrzaczony, zadrzewiony, zatrawiony i wtedy, gdy nie bawię sie z psem, on sobie po prostu biega po kątach i wącha. Rzadko go przyłapuje bezposrednio na "podjadaniu", najcześciej dopiero gdy do mnie podbiegnie. Psikanie go wtedy, chyba nie do konca miałoby rację bytu....na razie nie mam koncepcji jak z tym walczyc, kaganiec niestety nie wchodzi w gre...juz kiedys pisalam jak sie skonczyło spotkanie z ludzkimi fekaliami w kagańcu- nie stanowił przeszkody, przeciez kaganiec tez mozna wsadzic w to :mad: Quote
Puchatek Posted March 13, 2007 Posted March 13, 2007 Kaganiec może być plastikowy. Łatwy w utrzymaniu i czyszczeniu. Bunia raz się lekko wytarła w g.... ludzkim, wycierałem ją śniegiem, potem chystkami higienicznymi, w domu szmatkami z wodą a na końcu po prostu wykąpałem szyję i cały czas miałem wrażenie że od niej jedzie. Co by było gdyby się cała w tym unurzała? Chyba bym ją na łyso ogolił. :angryy: :mad: Quote
loozerka Posted March 13, 2007 Posted March 13, 2007 Taki smakowity wątek sie zrobił :D Tylko co mi z kaganca, jesli i tak nie stanowi przeszkody, Gangster dostaje w nim nadal szału, mimo przyzwyczajania, a ja musialabym go jeszcze myc.. A trwalosc tego zapaszku na sierpsci...też doswiadczylam i mogę tylko współczuc, bo mam psa duzo mniejszego...i gwarantuję Ci, Puchatku, ze to nie bylo wrazenie, ze czujesz..to po prostu sie wgryza na dlugi czas..i nawet jednorazowe mycie z szamponem nie wystarcza Quote
loozerka Posted March 13, 2007 Posted March 13, 2007 Nie życzę!!! Oby Kiwa okazała się psem, ktory woli lancome, diora, czy inne kenzo, pastę do zębów oraz kremy do stop :D! Quote
Puchatek Posted March 13, 2007 Posted March 13, 2007 Taa, tusz do rzęs, róż na policzki i kolię diamentową. Wiesz ile by kosztowało utrzymanie takiego psa? To już lepiej niech się od czasu do czasu wytarza. Quote
Agnie Koty Posted March 13, 2007 Posted March 13, 2007 dzisiaj w parku ją obserwowałam, powąchała delicje i odeszła. Ale za to zeżarła jakieś skórki z kaszanki koło śmietnika. Czego to ludzie w tym parku nie jedzą.:evil_lol: Quote
loozerka Posted March 13, 2007 Posted March 13, 2007 [quote name='Puchatek']Taa, tusz do rzęs, róż na policzki i kolię diamentową. Wiesz ile by kosztowało utrzymanie takiego psa? To już lepiej niech się od czasu do czasu wytarza.[/QUOTE] Jestem nadwrazliwa zapachowo, wole płacic, a nie cierpiec, ja juz nawet nie mowię, ile mnie kosztuje umycie Gangsa po jego bliskim spotkaniach z... Agnie- jedzą, wydalaja- pełen łańcuch pokarmowy....a w ogole ludzi są okrutne prosiaki, okrutne :( U mnie w parku co kawałek jest kosz, naprawde trzeba sie starac, zeby sie na niego nie natknąc...ale oczywiscie wiekszosc koszy praktycznie pustych, a na trawie, w krzakach smietnisko... Quote
Figa Bez Maku Posted March 14, 2007 Posted March 14, 2007 ha.. a my mamy 2 dni w plecy bo Fiśka nie może bawić sie towarzysko.Chodzi o to żeby kumple nie pluli jej na kark potraktowany odkleszczaczem. Więc z premedytacja omijamy dotychczasowe szlaki, a Fiśka jest zrozpaczona:diabloti: . na szczęście już jutro może się tarmosić z innymi psami:evil_lol: Quote
Puchatek Posted March 15, 2007 Posted March 15, 2007 Tego podobno nawet niewielki deszcz nie rusza (tylko kąpać nie należy przez 2 dni) więc nie wiem czy nie jesteś przesadnie ostrożna. Chyba że wet tak stwierdził (?) Quote
loozerka Posted March 16, 2007 Posted March 16, 2007 Po przeczytaniu posta Hani raczej pomyślalam o bezpieczeństwie owych psów wgryzających sie w kark, niz o "rozpuszczaniu" srodka sliną.. NIe wiem, co Hania w zasadzie miala na myśli w takim układzie :) Quote
Figa Bez Maku Posted March 16, 2007 Posted March 16, 2007 Wet raczej zabronił...." no wieeeee pani leeeepieeeej nieeeee":diabloti: i to z uwagi na Fizię, przy krótkości jej futerka jest to jednak potraktowanie wilgocią. Na wgryzaczy nie działą.. podobno jest to tak skomponowane ,że pies musiałby się dosłownie nażreć żeby mu zaszkodziło. Jak widzicie dbam o kumpli Fiśki:lol: Quote
Figa Bez Maku Posted March 16, 2007 Posted March 16, 2007 Ale niestety dziś nie było na spacerku Kredensa. Wczoraj rano nie bardzo chętnie się bawił, po 2 dniach niewidzenia się z Figą. Niby chciał ale kładł się na ziemi, stawał itp....Zaniepokoiło to nawet pańcię kredensową ... no i masz... oj żeby to znów nie ...:placz: A Fiśka odkryła melinę pijacką i zagląda tam codziennie.:angryy: :mad: W rozłożystych krzaczorach uwiły sobie gniazdko niebieskie ptaszki... kocyk, buteleczka, papierki, dyskretnie, nie na widoku...... Quote
Czoko Posted March 16, 2007 Posted March 16, 2007 Wpadam na moment - pies już został ewakuowany, ekipa jeszcze się nie pojawiła. Haniu czym zabezpieczałaś Fizię i jak to długo działa? Quote
Figa Bez Maku Posted March 16, 2007 Posted March 16, 2007 Witaj Ewuniu.. dobry miałaś chyba pomysł z tą ewakuacją:multi: To jednak ogromny stres.... Ja podałam Fiśce Frontline, ale jak pisałam na wątku Gangstera to kleszcze sie zrejonizowały. W niektórych regionach Polski uodporniły sie na najczęściej podawany preparat, który " mniej modny" w innych regionach Polski jest tam jeszcze skuteczny:crazyeye: Quote
Puchatek Posted March 16, 2007 Posted March 16, 2007 Trzeba było zebrać manele meneli :evil_lol: i do kosza Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.