Jump to content
Dogomania

Sonia I Viki Mąją Suuuper Dom!


Lulka

Recommended Posts

  • Replies 528
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

pisałam do byłej włascicielki i mi odpisala ze one nigdy sie nie gryzly przy jedzeniu i moze to ze wzgledu na to, ze sa pewnie troche poddenerwowane.
Tez tak mysle a dodatkowo sobie mysle, ze przed nia mialy respekt.

Link to comment
Share on other sites

Przy wieczornym karmieniu nie było już walk, ale Sonia wykiwała trochę Viki - najpierw rzuciły się na jedną miskę, potem Sonia poszła do dugiej (zjadła połowę Viki :roll:). No trudno, bedę musiała stawiać im michy jednocześnie (ale to strasznie trudne, bo skaczą i rzucają się niemiłosiernie jak się im daje, więc przydałaby się trzecia ręka :roll:, musze opracować jakąś strategię.

Strasznie się o nie boję, że zwieją :roll:, bo oczywiście nie najlepiej reagowały, jak wychodziliśmy. Mam nadzieję, że zaraz padną, bo dziś w ciągu dnia wiele przeszły i w ogóle praktycznie nie spały, więc pewnie są zmęczone.
Mąż się zapytał gdzie jego kolacja (jak dawałam suńkom "zupę") :cool3:, oczywiście nic nie ugotowałam :evil_lol:

No cóż - trzeba się trochę poświęcić. :cool1:

A sunie miały taką kolację - ryż i makaron, golonka i cukinia - nie miałam pod ręką innych warzyw, a nie miałam jak iść z nimi do sklepu. No ale wszyscy trąbią, że różne warzywa trzeba dawać, więc ... :eviltong:

Dobranoc,
D.

Link to comment
Share on other sites

może jak będziesz dawać im jedzenie to jedną zamknij w kojcu, albo przypnij do płotu na chwilkę kiedy będziesz dawała miskę drugiej. Może w ten sposób uda się uniknąć potyczek przy jedzeniu

Link to comment
Share on other sites

ależ jestem ciekawa jak dziewczynom noc minęła, ciekawe czy bardzo panom przeszkadzały? ale chyba nie :cool3:

Teraz rozumiem, dlaczego Sonia wygląda gorzej od Viki. Młodsza spryciula jadła swoje i mamy.

Przypomniałam sobie jeszcze jedną rzecz, przed podaniem miski, trzeba poprosić o siad. One to umieją, przynajmniej umiały :p
ale spróbuj rzeczywiście z wiązaniem, wtedy nie będą skakać na Was, ani sobie wyjadać nawzajem ;)

czekam na wieści..........

Link to comment
Share on other sites

Już spieszę z relacją :lol:

Noc ok (nie dla mnie - wiedziałam, że tak będzie :roll:, no ale najważniejsze teraz dziewczyny). Trochę tam nawet szczekały (kilka razy) - a wieczorem panowie pytali się, czy szczekać umieją :evil_lol: - nawet na mnie naszczekały, jak dziś poszłam (w pierwszym momencie, a potem pisków co nie miara - straaaasznie się cieszyły :loveu:)

Poszłyśmy na spacerek, potem jedzenie. Najpierw dałam Soni, trzymając Viki za obrożę (ciężko było), no i zaraz Viki dostała swoją porcję. Nie wiem, kto komu dziś wyżerał, bo poszłam nalać im świeżej wody. Później strasznie się łasiły (zwłaszcza Vikusia), miałam wrażenie, że dziękują (tak też było wczoraj wieczorkiem).

Nic się nie podkopywały, panowie założyli nawet kłódkę na bramę (i dziś rano nie mogłam się dostać :mad: - ale potem dziewczyny zobaczyły innego psa, ja odeszłam porozmawiać z właścicielem, no i narobiły strasznego hałasu (miałam nadzieję, że tak zrobią :evil_lol:), więc panowie się obudzili :eviltong:



nic nie podkopane, chyba były grzeczne. Po spacerze chętnie wróciły na "posesję", więc już chyba zaczynają się przyzwyczajać.

Lulka, zawsze możesz do mnie zadzwonić, dziś pewnie bedziemy trochę w domu, bo pada, no i dziewczynom zakropiłam te krople (poprosiłam panów, żeby zamknęli je w kocu, to nie będą mokre).

Aha, jak najbardziej bedziesz mogła je odwiedzać - kiedy tylko masz ochotę.

Aha, może czas zmienić już tytuł wątku? :cool3:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beata_Dorobczyńska']Fajnie, ze choć z netu dowiem się co z psami . Szkoda Lulka, ze nawet nie napisałaś.

Milo czytać, ze maja wreszcie pelne miski . Pewnie przez najblizsze pol roku beda sie na nie rzucac ale to minie i naucza sie, ze jedzenie nie jest raz na tydzien .

:multi: :multi: :multi:[/quote]

Oj, Lulka, widzę że ci się dostało :evil_lol:

Beatko, Lulka była tak zaaferowana, mówię ci - nie mogłam jej przekonać, że może już iść do domu :eviltong:, więc wybacz jej, wybacz ;)

Link to comment
Share on other sites

jakie super wieści:multi: :multi: :multi:

zaraz zmienie tytuł i porosze moda o przeniesienie!

Jeśli chodzi o odrobaczenie, to wpisz sobie w książeczki 28 marca.
Odrobacza sie co poł roku, ale myśle, ze teraz po szczepieniu nalezy odczekac 2 tyg. i mozna znow je odrobaczyć, chyba, ze Beata poradzi nam inaczej ;)
Odrobacza sie na czczo. Tablety głęboko do pysia (w zasadzie gardła) i przytrzymać chwile zeby połknely. Choc z tego co pamietam to one je łykały jakby to jakies smakołyki były.
Mysle, ze tak jak ja dawalam po 3,5 tabletki na łepiszcze. (bo 1 tableta jest na 10 kg)
Ostatnio dostały Pratel (tez mozesz sobie zapisac) moze teraz podac amiprazol (czy aniprazol?-nie pamietam nazwy dokladnie)
Beti- co Ty na to? Co polecasz?

Dzis to dzieci pewnie nieszczesliwe przez ten deszcz :razz:
A Sonia nadal TZ uwodzi??? :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

EEE, ja się wcale na Lulke nie gniewam ;) Nie obrażam sie na przyjaciół tylko czasem mi przykro.

Polecam dalej Pratel a dla bogatszych Drontal. Psy, ktore maja kontakt z konmi , tak jak moje , odrabaczamy tak jak konie czyli co 3 miesiace ale to taka dygresja.

Ja tez sie ciesze niezmiernie i zapewniam Cie Dominiko, ze one nigdzie nie pojda. Trafily cudownie i dobrze o tym wiedza a gorzej niz mialy juz miec nie moga. Cieszę sie , ze "wielcy przyjaciele zwierzat" juz nie maja kogo dreczyc.

ps. Lulka nie skasuje tego co napisałam :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

Zaraz lecimy na działkę, bo mimo deszczu trudno już nam wysiedzieć w domu

Sonia nadal uwodzi, jak wczoraj przyszedł to strasznie się tuliła, ona jest tak przylepa, Viki bardziej szalona, czasami chce się trochę poszamotać, i trudno trochę ją opanować - łapię ją za kark i do ziemi, karcąc przy tym słownie - na chwilę się uspokaja i znowu. Myślę, że jak już bedą mogły pobiegać luzem i sie wyszaleć, to się uspokoi. Viki chyba tez bardziej szczeka, tak twierdzili panowie.

To spadamy!

Link to comment
Share on other sites

Jakbyscie chcieli jechac do weta na doszczepianie czy odrobaczanie to chetnie pomoge, ale mysle, ze odczekamy jakis miesiac zeby sie do was przyzwyczaily i mnie nie widzialy, choc z checia juz bym tam byla. :evil_lol:

Strasznie te sunki pokochalam i bardzo mi na nich zależy. Niedobrze, ze czlowiek tak sie przywiazuje do kazdego ratowanego zwierza.
Normalnie nie mogę jeszcze w to uwierzyć, ze dziewczyny maja nowy dom, jest to jak sen normalnie, a jak do mnie dochodzi, ze to prawda to ryczę ze szczescia. Ja juz traciłam nadzieje, ze znajda normalny dom i to 2 na raz, a one znalazly wspaniały dom! No cud normalnie! :loveu: :loveu: :loveu:

Dominiko i rodzinko - baaaardzo Wam dziękuję, ,że jesteście, że zdecydowaliście się na "moje" suńki i w ogóle za wszystko!
:Rose: :Rose: :Rose: :Rose: :Rose:

Link to comment
Share on other sites

O Boże, Lulka, a ty znów zaczynasz :oops: :oops:
To my dziękujemy!!!

Trochę się martwię, czy krople zadziałają, bo dziewczyny trochę przemokły. Teraz siedzą w kojcu, folię już pan Władek położył, więc im nic nie kapie, ale jak byliśmy na spacerze, to nagle lunęło, no i zanim udało mi się je tam zamknąć, to już były mokre, zresztą jak przyszłam, to też sierść miały trochę przemoczoną. Krople aplikowane były dziś rano (ok. 7, może trochę przed), bo wczoraj właśnie się strasznie chmurzyło i bałam się, że będzie ulewa :shake:
Kiedy myślicie mam im zrobić kolejną aplikację? Te krople, Lulka - co to było? Bo wyrzuciłam opakowania :oops: . No właśnie -jakich wy używacie i co polecacie?
Taka dziś piękna scenka była - Sonia drapała się po szyji (jaką ona ma chudą tą szyję :crazyeye:), Viki zobaczyła, podeszła i zaczęła pomagać - drapać (gryść) zębami - no po prostu cudownie!
A wczoraj wieczorem Sonia "myła" główkę Viki. Ale są ze sobą blisko. No i juz nie ma kłótni - to tylko ten pierwszy raz był taki dramatyczny.

Jak jesteśmy na działce, to nawet już nie trzeba tak dokładnie zamykać bramy - pilnują się. Nadal jednak nie spuszczamy ich ze smyczy na spacerach.

Jezuuuuuu, jak ja nudzę! :roll: Ale to dlatego, że jestem strasznie przejęta, sorry!

Do weta się na pewno niedługo wybierzemy, mam nadzieję, że w tym tyg. lub na pocz. przyszłego uda nam się zrobić samochód.

Link to comment
Share on other sites

Niesamowite jak dziewczyny się kochają :loveu:

Ten srodek przenika w gląb skóry, wiec na pewno krople dzialaja.
Nie polecam frontline, bo juz sie wszystko na nie uodpornilo.
Te kropelki to byl fiprex XL (40-60 kg) ale dla nich starczy L (od 20 do 40 kg).
moze jeszcze ktos cos napisze, poleci :lol:
Obroze sie mijaja z celem, bo je zgubia, a zreszta srodek z obrozy jest tylko na powierzchni sierci, wiec jak namokna to po ptokach. :razz:

Nie nudzisz, nie nudzisz, jesli tylko nie jest dla Ciebie problemem i masz chwilke to pisz, jednego wiernego czytelnika masz na 100% :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

Nooo... dzisiaj to się dzieje - wszystko było świetnie, ale po naszej ostatniej wizycie (tzn. Zosia została tam z nimi i z panm Władkiem, a my z Mają poszłyśmy do domu, bo mała musiała się przespać, potem wróciłyśmy - no i się zaczęło... jak wracałyśmy (wszystkie) do domu, to dziewczyny wypchnęły bramę (jest bardzo ciężka, ja mam ogromne problemy, żeby je otworzyć) - nas dogoniły. Pan Władek przyszedł po nie, wziął je na smycz, i wrócili, ale jak dochodzili do działki, to Sońka zrobiła mały unik, wyswobodziła się z obroży i znów wyrwała do nas :evil_lol: . Musiałam sama je zaprowadzić, zamknęliśmy je w kojcu, wróciłyśmy do domu. Moje dziewczyny stały na balkonie, no i w pewnym momencie krzyczą, że Sonia jest na drodze (tej polnej). Zatrzymała się koło tych ludzi z Rottkiem (tym, którego Sonia obszczekała i obwarczała) - byli na zewnątrz z psem. O dziwo nie było żadnej agresji (ze strony Sońki). Zeszłam po nią, no i teraz jest u nas, zaraz ją odstawiamy. Niestety zapomnieliśmy dziś kupić zawiasy do kojca (pan Władek prosił, ale nawaliliśmy :oops:), i był zamykany tak prowizorycznie, tylko na drut. Jutro rano pędzę po zawiasy, no i każę im jednak zamykać bramę na stałe na kłódkę (dziewczyny okazały się sprytne i niesamowicie silne).

Martwię się, że bedą tak cały czas zwiewać. Macie jakieś pomysły? Rady? Wsparcie duchowe? :cool3: Naprawdę nie chciałabym ich zamykac cały czas w kojcu :placz:, ale nie mogę tam cały czas siedzieć i ich pilnować.

Help!!

Link to comment
Share on other sites

Słuchajcie, Sonia znowu u nas - chyba weszła do naszej klatki, dziecko sąsiadów z dołu ją przyprowadziło (niestety nie znam szczegółów). Nie wiem, jak zwiała, brama na pewno była zamknięta. Biegały luzem, nie były w kojcu. Czarno to widzę. Jutro zamontowane zostaną zawiasy, ale jeśli zaczną się podkopywać pod kojcem to pozostanie nam tylko wybetonowanie go :roll:.

Link to comment
Share on other sites

No w morde :mad: co za małpy.
To ze beda siedziec w kojcu, to nic nie szkodzi, nic im nie bedzie, tylko problem wlasnie jak sie podkopia :roll:
A moze by tak sunie z panami bardziej zaprzyjaznic? Moze niech je pomiziaja troszku i jedzeniem przekupią?

Link to comment
Share on other sites

Wrócili moi (Zosia i TZ). Podobno Sonia przegryzła siatkę :crazyeye:
Dziś zostaje na balkonie. Dostała legowisko i wodę. Do mieszkania jej nie biorę, bo nie chcę, żeby wiedziała, że ma tu fajnie. Właśnie wolałabym ją zniechęcić.

Nie mam pojęcia, jak się sytuacja rozwinie, bo jeśli siatkę może przegryźć, to z drewnem tez sobie poradzi. TZ zły (głodny :evil_lol:), ale mówi, że jego zdaniem powinna się przyzwyczaić. Właściwie, to jest pod wrażeniem, że jest taka sprytna.

Nie byłoby problemu, gdybyśmy tam mieszkali, tak sądzę.

Może im kupić jednak jakieś kości - giganty, których nie da się połknąć, żeby miały zajęcie?
Biorę ja teraz na spacer, zamiast smyczy używając paska mojego TZ.

Dziewczyny, wszelkie rady mile widziane, pewnie nie tylko ja borykam sie z takim problemem.

Link to comment
Share on other sites

kurde martwie sie :roll: i co to teraz bedzie...
panowie juz pewnie sie wkurzyli :shake:
przykro mi, ze sunie sprawiaja klopoty :placz:
chyba sie do Was wybiore i spiore im tylki :mad: ....tylko to pewnie nic nie da

Link to comment
Share on other sites

podobno wygryzła tył kojca - tą siatkę. Nie widziałam tego, bo juz nie miałam siły tam iść - chyba po raz szósty dzisiaj - zresztą nie chciałam jej tam zostawiać, i tak za chwilę by tu była. Wie, gdzie mieszkamy i to chyba był błąd. Chociaż - tak to przynajmniej nie poleci gdzies przed siebie, tylko do nas. Ale nie da jej się trzymać w mieszkaniu - wspina się wszędzie, wyciąga z kosza, weszła na łóżko (nie znoszę i nie akceptuję tego). Jak poszłam Mai umyć zęby, to od razu poleciała do kuchni grzebać w koszu (przy mnie jest ostrożniejsza, bo wrzeszczę i ją wywalam) - kuchnia jest otwarta, więc nie mam mowy żeby tam nie właziła.

Jest na balkonie, śpi na swoim posłaniu (moich ręcznikach kąpielowych :cool3:). Postanowiłam być twarda i nie puszczać jej "na pokoje" tylko jak przyjdzie to od razu na balkon. Może się zniechęci.

Panowie pojechali dziś na pół dnia, został tylko pan Władek, może dlatego im było smutno? Ale i tak panowie nie zabawiali ich, bo cały czas pracowali, więc nie wiem, czy to ma jakiś związek.
Boję się tylko, czy nie przegryzła tej linki do napinania siatki (ale jest gruba), bo by musieli robić jeszcze raz, no i przede wszystkim taka siatka bez linki na dole to niewiele daje.

Jutro poprosze pana Władka, żeby im dał jeść. Może się zgodzi.
Rano idziemy ocenić sytuację. Dam znać jutro. Mam tylko nadzieję, że Viki tam jest (ostatnio była, widziałam, jak biega - nie zwiewała z Sonią, co mi się wydało bardzo dziwne). Aha, zwiększę im już porcje jedzenia (chociaż dziś było trochę więcej, niż wczoraj), mam wrażenie, że Sonia cały czas szuka. A tutaj wie, że jest jedzenie.

Link to comment
Share on other sites

moze by panowie wymyslili jakies wzmocnienie tej siatki na dole, bo wydaje mi sie, ze jej balkon i tak i tak odpowiada, traktuje to jako nagrode.
Wiem, ze chodzenie po 10 razy i odprowadzanie jej to lipa zupełna, ale nie mozna jej pozwolic zostac, bo sie nauczy.
Sama juz nie wiem co poradzic :shake:

Link to comment
Share on other sites

OK, byłam - widziałam. Siatka pogryziona powyżej linki z tyłu kojca. Pan Wiesiek mówił, że trzeba by tam dać dechy. Ja myślę o wybetonowaniu kojca, jeśli się zaczną podkopywać. Będziemy próbowali puszczać je jednak na działce luzem, bo na pewno będzie im łatwiej to zaakceptować, niż siedzenie w kojcu.
Przy bramie był między ostatnim słupkiem a stemplem drewnianym wąski pas siatki nie wzmocnionej od dołu - tamtędy śmignęła ostatnio. Już jest tam decha, a kojec zamknięty, żeby tam nie weszły.

Wydaje mi się Lulka, że ona szuka swojego poprzedniego domu -biegnie do wszystkich ludzi, do kazdych otwartych drzwi. Teraz są na działce. Viki nie zwiała. Pan Władek je dziś nakarmił. Nie dostały jeść jak ja przyszłam, tylko dopiero po jakiejś godzinie (ja się odsunęłam, jak dostawały). Zobaczymy. Mój mąz jest dobrej myśli, ja też mam nadzieję, że bedzie dobrze.

Jeśli chodzi o odprowadzanie, to byłoby ok, gdybym była sama, ale Maja była już mocno wykończona tym ciągłym bieganiem, a ja tez nie mam siły jej cały czas nosić (wieczorem byłyśmy same w domu, dlatego pozwoliłam jej zostać), ale wiem, że ona chciała być w domu, nie na balkonie - mieliśmy straszne problemy, żeby ją tam wywalić - kładła się na ziemi.

Z viki nie ma (odpukać ;)) na razie żadnych problemów.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...