Jump to content
Dogomania

Za granice z psem


Ula

Recommended Posts

Lewy profil, odsłonięte ucho, brak nakrycia łba ;)

A jeżeli chodzi o chip, to zorientuj się, czy jeszcze trwa akcja darmowych chipów w Warszawie. Mi się udało wszystkie psy hurtem zaczipować. Trochę się zdziwili w lecznicy, jak kolejno zamienialiśmy futrzaki, ale dało radę i to tym dobrym czipem, który czytają wszystkie czytniki.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Wracając do tematu...
Byłam kilka dni w Chorwacji- piękny kraj, ale jak by to było, gdyby Justyna nie znalazła jakiegoś psa...? ;) Ostatniego dnia dojechaliśmy na lotnisko chwilę po 24. Samolot dopiero o 12, ale o 10 odprawa itd. Po 1-ej w nocy położyłam się spać. Pół godziny później zerwałam się na równe nogi, kiedy siostra zaczęła krzyczeć "Szczeniaki! Ktoś wyrzucił szczeniaki!".
Postaram się napisać w miarę krótko (choć wątpię, żeby mi się to udało ;)). Ktoś z rozpędzonego samochodu wyrzucił dwa szczeniaki - czarną sunię i czekoladowego pieska, po czym odjechał z piskiem opon. Sunię udało mi się złapać, piesek uciekł po schodach, wskoczył do jakiegoś schowka na bagaże, po czym spadł jeszcze niżej. Był w czymś na wzór luku bagażowego. Wczołgałam się za nim i wyciągnęłam stamtąd -dopiero po kwadransie, bo wcześniej był przerażony i uciekał (potem przyszedł sam, choć cały się trząsł ze strachu). Oba szczeniaki - szkielety !!! - tak chude, że płakać się chciało. :-( Wszystkie kości odstające, wzdęte (na pewno zarobaczone) brzuszki, zapchlone, próchnica na zębach i wygłodniałe bardzo. Razem z siostrą nakarmiłyśmy je kanapkami, które zrobiłyśmy sobie na drogę, a potem dałyśmy pić i pomaszerowałyśmy ze znajomym Marcinem w roli tłumacza (na wypadek, gdyby policjanci uparcie mówili po chorwacku, co było tam bardzo częste- u niektórych widać było wręcz ''wstręt'' do angielskiego a ''miłość'' do chorwackiego i niemieckiego). Jaki efekt? Policjanci najpierw nas wyśmiali, a potem powiedzieli, że to my chcemy się pozbyć tych szczeniakow, bo na pewno są nasze i żebyśmy nie zawracali im głowy! :angryy: W końcu wydawało się, że uda się jakoś porozumieć. Proponowalam wszystko co możliwe, nawet, że zabiorę je ze sobą a komisarz odparl, że jego zdaniem się uda, bo to sytuacja wyjątkowa, że o 8 rano przyjedzie wet i zbada szczeniaki, a potem wymyślimy co dalej..... Zapytalam "A co zrobić z nimi teraz? Na lotnisku nie są bezpieczne!" Policjanci zaśmiali się i powiedzieli "Wyrzuć je do parku. Jak są głodne to nie uciekną". KOSZMAR. Do 8 rano wytrwale zajmowalam się maluchami. Doszlo do tego, że nie odstępowaly mnie na krok, a kiedy nie chcialam brać ich na ręce (mialy ok 3 miesięcy i byly duże) smutno popiskiwaly. Może Was zdziwię, ale noce w Chorwacji są zimne, szczególnie między godziną 4 a 7. Więc siedziałam jak idiotka na chodniku z dwoma wychudzonymi szczeniakami, niecierpliwie patrząc na zegarek, wyprowadzając je co chwilę na siku do parku.
8 rano. Zawołałam Marcina i Paulinę. Idziemy na komisariat. Szczeniaki zostały z moimi ciotkami. Jacyś Niemcy dali im jedzenie. Maluchy oczywiście jadły wszystko, co dostały... Policjanci powiedzieli, że wet będzie za parę minut, że jedzie i ma do nas ok 15 km, ale mogą być korki. Minęło pół godziny. Pytam gdzie weterynarz. Jedzie.. Aha, czekamy. Kolejne pół godziny. Znów pytam, już wkurzona. Pani na komisariacie nie chce ze mną rozmawiać. Zamyka drzwi, twierdzi, że musi odebrać telefon... Mija 40 minut. Zaczepiłam jakiegoś policjanta, który dopiero przyjechal na służbę. Jak się okazało był zwierzchnikiem pozostałych (mialam fart). Pytam "Where is a wet?", a on "Wet?? What??", ja "Doktor, lekarz, wet......" On wtedy "Aaaa, doktor! This!" "No, no.... for animal." "Animal.... Noooo...". Okazało się, że zostaliśmy okłamani. W chorwacji nie ma weterynarza, schronisko jest przy granicy i im się (cytuję) "nie opłaca tam jechać". Wracam do szczeniakow, 10 minut temu jeszcze były. Ciotki płaczą, mówią, że zabrali je. "Kto?" "Policja". "Gdzie?" One milkną, nie chcą mówić. W końcu odpowiedziały, że do lasu. "Mówiłyśmy, żeby zabrali je do azylu, a oni <takiego tu nie ma>, że wy jesteście na komisariacie, a ten Niemiec, który wcześniej kopal te szczenię powiedzial, że kłamiemy! Że nikogo nie ma i szczeniaki są same!! Ci, co je zabrali powiedzieli, że to rasowe Huntery i jeden z nich podszedl do nas <nie martwcie sie, nic zlego im nie bedzie. w lesie jest bezpieczniej niz tu...>" I pojechali...


Ps. Mam zdjęcia tych szczeniąt. Wstawię -jeśli mi się uda- w niedzielę.

Nie moglam nie napisać o tych szczeniakach. Jestem załamana policją w Chorwacji. A myślalam, że tylko u nas jest tak kiepsko.....

Link to comment
Share on other sites

Wstawiam zdjęcia.

[IMG]http://images24.fotosik.pl/273/5324d7f8a186df82med.jpg[/IMG]

W nocy na lotnisku:
[IMG]http://images34.fotosik.pl/357/95ed01a0a4118ac1med.jpg[/IMG]

...i rano:
[IMG]http://images32.fotosik.pl/357/33536ed86e8d4eeamed.jpg[/IMG]
[IMG]http://images50.fotosik.pl/8/f2d195fa433fb49cmed.jpg[/IMG]

:-(

Link to comment
Share on other sites

A my w tym roku na skróty z Polarem pojechaliśmy na Słowację nie bawiłem się w paszporty i tym podobne bzdury bo nie było czasu na to miałem 48 godzin na spakowanie i wyjazd i o dziwo nic się nie wydarzyło strasznego nawet policja słowacka nas zatrzymała do kontroli wręczyłem im ksiażeczkę psa popatzryli po kiwali i pogodali samochud i pas i póscili ale zarok pojedzie z paszportem :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...