Jump to content
Dogomania

KRAKÓW - CZARUŚ . ŻYCIE ??


Hanna R.

Recommended Posts

Aguniu ściskam Cię bardzo.. wiem, co czujesz.. ale ten piesio miał wiele szczęscia, że trafił na Ciebie i dzięki Tobie zaznał szczęścia

Link to comment
Share on other sites

:sad:

Piotruś na pytanie: "gdzie jest Czaruś?" robi smutno-zdziwioną minkę, rozkłada rączki i mówi: "y"..

Jest za mały, nie będzie pamiętał :shake:, jak Czaruś biegał za nim po całym domu i niuchał, jak by mu tu ukraść z rączki przeróżne "pyszności"...

Link to comment
Share on other sites

bedzie pamietal- jak nie z wlasnych wspomnien to z Twoich wspomnien.

Trzymaj sie i dbaj o siebie- wiem jaki zal, wiem jak serce placze- a jednak jest zawsze nadzieja ze jakis inny ogonek znajdzie milosc i oparcie w nas.

Tak wiem- nikt nie zastapi tych jednych jedynych....

Grysio przesyla calusy dla Romusia- oba wiedza jak to jest.

Link to comment
Share on other sites

Dzięki Kasiu..

Ja się boję o Romusia...

Tak sobie dziś myślałam, jak się nasze życie zmieniało na przestrzeni tych ponad trzech lat.. Jak się zmieniały psiaki, ich zachowanie.. Czaruś najbadziej zmienił się kiedy pojawił się Piotruś..

Link to comment
Share on other sites

Romuś nie zauważał Piotrusia dopóki ten nie zaczął chodzić ;) Wcześniej reagował tylko na jego płacz :) Potem dawał się przytulać, głaskać, czasem dość mocno ;)

A Czaruś traktował Piotrusia jak konkurencję.. Na początku niby nie było różnicy w zachowaniu Czarusia, ale właśnie w tym czasie pojawiły się u niego problemy z trzymaniem moczu, grzebanie w śmieciach.. A jak Piotruś zaczął chodzić Czarek korzystał z każdej okazji, żeby mu wykraść jedzenie z rączki i nie miało dla niego żadnego znaczenia, co to było..

Link to comment
Share on other sites

Przeczytałam sobie wątek od momentu narodzin Piotrusia..

I zauważyłam, że ciągle martwiłam się o Romusia.. To Romuś był taki schorowany, słabiutki, to jemu ciągle coś dolegało, to o niego się bałam najbardziej..

Z Czarusiem był inny problem - zaczął "popuszczać".. Poza tym stracił na wadze, wygląd skóry i sierści się pogorszył... No i zrobił się bardziej nerwowy (chodzi mi o to bieganie za Piotrusiem, rozwalanie śmieci, a potem picie i sikanie)... Ale poza tym był pełen werwy, biegał szczekał i tak jak mówiłam robił za cztery psy jeśli chodzi o zamieszanie wokół siebie ;) Dlatego w życiu bym nie pomyślała, że jemu coś się stanie...

No i zestarzały mi się psiaki przez ten rok.. Pamiętam, że jeszcze niedawno każdy kto do nas przychodził był obszczekiwany już od drzwi, jak tylko zapukał leciutko (nieraz je uciszałam, żeby Piotrusia nie obudziły ;)).. A ostatnio rzadko kiedy chciało im się wstać i witać gości w żywiołowy sposób ;) Wcześniej psiaki słyszały/wyczuwały nas jak staliśmy za drzwiami, czy też klucz w zamek się wkładało, a teraz najczęściej ruszały się dopiero kiedy otwieraliśmy drzwi do kuchni (gdzie najczęściej je zamykaliśmy jak zostawały same w domu).. Czaruś coraz gorzej słyszał, Romuś chyba też ma słuch nienajlepszy..

Wielkie ożywienie było wtedy, kiedy robiłam jakieś jedzenie.. Czaruś wtedy latał po całej kuchni, kropkował intensywnie i krztusił się lekko (byłam przekonana że to od serca), Romuś szczekał i czasem też się przykrztusił.. Ogólnie był jeden wielki "dom wariatów" ;) Mój mąż się zawsze wkurzał, że zjeść spokojnie nie można... ;)

Link to comment
Share on other sites

Tak sobie myślę, że pamięć jest jednak ulotna i co tylko sobie przypomnę, staram się to zapisać ;)

Cieszę się, że ten wątek przetrwał, że nie skasowały go moderatorki, kiedy nikt tu już przez jakiś czas nie pisał...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Agnieszka-Małek']Tak sobie myślę, że pamięć jest jednak ulotna i co tylko sobie przypomnę, staram się to zapisać ;)
[/quote]
Super pomysł, wspomnienia tracą na intensywności z czasem.
Bardzo mi przykro z powodu Czarusia ['], mam nadzieję, że łatkę jednego z dwóch największych przystojniaków zabrał ze sobą za TM i tam będzie miał równie wielką rzeszę fanek jak tutaj.
Trzymaj się Aga, jeszcze jeden pysio Cię bardzo potrzebuje. Całusy dla Romusia.

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję Jagienko..

Jakoś się trzymamy..

Myślałam, że Piotruś bardziej odczuje brak Czarusia.. Chyba jednak jest jeszcze za mały.. nie ma jeszcze półtora roku..
Czaruś z Piotrusiem mieli swoje rytuały jedzeniowe, tzn. jak tylko Piotrek coś zaczynał podjadać, Czaruś robił wszystko, żeby to dostać :evil_lol: Nie muszę chyba mówić, że nie byłam w stanie upilnować :lol: Ten mały diabełek zawsze znalazł sposobność, by porwać dziecku jedzenie, co by to nie było - plasterek szynki, wafelek ryżowy, czy kawałek jabłka :lol:
Ostatnio Piotruś zajadał się płatkami kukurydzianymi, czekoladowymi :diabloti: Dawałam mu trochę do miseczki, a on wkładał jeden do buzi, kilka rzucał na podłogę, dla Czarusia, który latał koło niego i prawie jajo znosił :) Romusiowi też próbował dawać, rzucając, a biedny ślepuś nawet nie wiedział, jakie pyszności do niego lecą :) W rezultacie większość zjadał Czarek ;) Ale pani oczywiście i o Romusia dbała i zawsze mu coś tam rzuciła, żeby w miarę sprawiedliwie było :lol:

Próbowałam Piterka oduczyć tego dokarmiania psiaków.. Ale z drugiej strony.. przecież to ode mnie młody podpatrzył :lol: Co bym nie jadła zawsze dzieliłam się z mordkami :oops: :lol:

Link to comment
Share on other sites

Zastanawiało mnie to właśnie, że Czarek naprawdę dużo jadł, a schudł tak bardzo ostatnio.. Posikiwał.. Miał robione badania moczu i krwi i wyszły bardzo dobrze..

Już kiedyś weterynarz mówił, że Czarek ma coś nie tak z krtanią.. ale nie powiedział, że to taka poważna sprawa.. Zawsze myślałam, że Czaruś ma po prostu chore serce.. Nie sądziłam, że tak umrze..

Jak sobie pomyślę, że przecież Romuś ma podobny problem... krztusi się tak często i może umrzeć jak Czaruś.. Strasznie się tego boję..

Link to comment
Share on other sites

Placz koi bol, placz Agnieszko...
Ja tez placze, tym placzem wykrzyczec mozna swoj wielki niewyobrazalny bol.
A potem bedzie troszke lepiej i pojawi sie usmiech, pojawia sie barwne wspomnienia- ale na to potrzeba czasu:glaszcze:

Link to comment
Share on other sites

Przeglądałam właśnie zdjęcia.. Czaruś był jak cień Piotrusia :) Na wielu zdjęciach widać choćby kawałek ucha tego małego czarnego diabełka ;)

MARZEC 2008

[URL="http://imageshack.us"][IMG]http://img362.imageshack.us/img362/569/dsc08965bz6.jpg[/IMG][/URL]

CZERWIEC 2008


[URL="http://imageshack.us"][IMG]http://img362.imageshack.us/img362/4/dsc00058pf0.jpg[/IMG][/URL]

Link to comment
Share on other sites

LIPIEC 2008

[URL="http://imageshack.us"][IMG]http://img169.imageshack.us/img169/2218/dsc00160gw7.jpg[/IMG][/URL]

[URL="http://imageshack.us"][IMG]http://img169.imageshack.us/img169/513/dsc00210pq2.jpg[/IMG][/URL]

No i te nieszczęsne majtki...
[URL="http://imageshack.us"][IMG]http://img171.imageshack.us/img171/4770/dsc00217ui6.jpg[/IMG][/URL]


Link to comment
Share on other sites

[quote name='Alaa']Jestesmy:loveu:
[/quote]
;)
Dobrze, że jest to forum i ten wątek i Wy.. :) Mój m nie bardzo rozumie, dlaczego ja tak płaczę, nie mogę jeść, itp. :roll: Przynajmniej tutaj się mogę wygadać...

[quote name='Alaa']A to my jestesmy;)[/quote]
Pięknie :loveu:

Życzymy udanego urlopu!!! :)

Link to comment
Share on other sites

Agnieszko, dopiero przeczytałam.... Bardzo Ci współczuję. Mój Malutki umarł 3 stycznia dokładnie w ten sam sposób. Z tym że on miał zdiagnozowaną bronchoskopią zapaść tchawicy. Od grudnia (czyli miesiąc przed śmiercią) zaczęły się zapadać również oskrzela. Pies po prostu się udusił. Straszliwa, straszliwa śmierć.

Pewnie nasze psiaki już się w psim raju poznały. Oby się polubiły!

Link to comment
Share on other sites

To prawda.. straszna śmierć... :sad:

Czaruś nie miał zdiagnozowanej tej choroby... Czaruś był chory "tylko" na serce.. To Romuś częściej się dusi/kaszle.. To u Romusia wet podejrzewa tą chorobę.. Czarek kaszlał ponoć od serca.. :sad:


Dokładnie tydzień temu, ok. 11, Czaruś się udusił.. na moich rękach.. Podniósł głowę.. nie wiedziałam, że się żegna.. patrzyłam na nadjeżdżającą taksówkę :sad: Zauważyłam, że się uspokoił, że już nie kaszle.. Pod ręką czułam, że przestaje mu bić serce.. Ale nie wiem... jakoś nie mogłam tego przyjąć do wiadomości.. Wsiadłam do taksówki i kazałam się zawieźć do lecznicy, na rtg.. Dopiero w taksówce zwróciłam uwagę na Czarka.. i kazałam zawrócić do mojego weterynarza.. Tam czekało mnie jeszcze czyszczenie siedzenia taksówki :roll: Taksówkarz był zły.. :roll: Nie miałam gdzie położyć Czarka.. musiałam na ulicy.. :-( Potem poszłam do lecznicy...

:-(:-(:-(

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...