gameta Posted April 16, 2009 Posted April 16, 2009 [quote name='ajlii']Julcia była dziś operowana... Na cito, bo zaczęła rozdrapywać narośl, z której zaczął wychodzić gęsty, psujący się łój. Narazie dochodzi do siebie po narkozie. Później napiszę więcej, [B]ale chyba najgorsze mamy za sobą[/B]...[/quote] Ajlii, bardzo się wystraszyłam początku i bardzo ucieszyłam na koniec. Mocno trzymam kciuki i czekam na dalsze wieści. I przytulam Was mocno :loveu: Quote
agawa9 Posted April 17, 2009 Posted April 17, 2009 jak się czuje Juleńka z ranka?? jak humor po wybudzeniu?? Quote
Doda_ Posted April 17, 2009 Posted April 17, 2009 Ja tez sie spytam, jak sie czuje kochana, dzielna Julcia? :) Quote
ajlii Posted April 18, 2009 Author Posted April 18, 2009 A więc po kolei... Julcia czuje się świetnie :) Łazi w abażurze na łepetynie, nie specjalnie jej to przeszkadza... no może poza włażeniem na schody i rozbebeszaniem worka na śmieci ;) Operacja nas zaskoczyła totalnie. Zaczeło się od kolejnej wizyty u dermatologa... do której nie doszło. Tak wkurzyła nas lecznica, a dokładnie podejście do psiego pacjenta, że podziękowaliśmy za usługi. Pojechaliśmy wyżalić się do naszej ulubionej lecznicy, do weterynarzy którzy nie raz już ratowali życie i zdrowie naszych zwierząt. M.in. uratowali Noelkę Zebry, którą w innej lecznicy spisali na straty... Weterynarz oglądając ten twór Julkowy lekko nacisnął w okolicach ranki (Julka od tygodnia rozdrapywała sobie narośl). I zaczeła wychodzić gęsta, śmierdząca wydzielina która okazała się łojem... Zaczął wyciągać z rany też rozkładającą się psią sierść. Ponieważ wyczuwali w narośli kilka "kieszeni", trzeba było położyć ją w narkozę. Oczywiście Julcia twarda, dostała potrójną dawkę (plus znieczulenie miejscowe) i nadal ruszała łbem (musiałam trzymać ją całą operację), a pod koniec szycia zaczeła sama wstawać ze stołu... Weterynarz po kolei otwierała i oczyszczała każdą kieszeń. A było ich ok. 10... W każdej rosły włosy i zbierał się łój - wydzielina która normalnie jest oczyszczana z włosów przez lizanie, mycie czy nawet deszcz. Po otwarciu ostatniej okazało się że jest możliwe wyciecie zmienionych części, tak by nie uszkodzić jej nerwów wzrokowych! Bo przed operacją była obawa czy da się wyciąć, czy tylko bedzie można wyczyścić (co dałoby spokój na najbliższe 2-3 lata). Było ryzyko że Julka nie bedzie mogła zamknąć oczu, albo skóra tak się ściągnie że zmieni jej kształ oczu. Ale wszystko się udało :))) No i wiemy już co to było... To nie nowotwór jaki diagnozowali specjaliści. Ani coś zupełnie niespotykanego jak twierdził dr nauk weterynaryjnych ze specjalizacją dermatologia :/ Nasza weterynarz powiedziała, że faktycznie nigdy nie widziała na żywo takiego tworu, ale czytała w prasie specjalistycznej. Otóż Julcia miała wadę genetyczną... W czasie ciąży komórki na lini skóry, które powinny się zrosnąć, zwariowały. I zamiast zamknąć się, stworzyły do wewnątrz worek ze skóry, która nadal rosnąc oplotła się jeszcze kilka krotnie wokół siebie. A ponieważ gromadzące się tam sierść, martwe komórki i łój musiały znaleźć ujście, doszło do zakażenie i w rezultacie otwierania się tworu. Wyglądało to jakby za dużo skóry zostało razem splątane, zgniecione i wepchnięte jej do głowy... Ale jest już ok! Jeśli wszystko udało się wyciąć, Julcia bedzie już zdrowa! Jeśli coś zostało - to okaże sie za parę lat, a wiemy już jak powtórzyć zabieg i dać jej znów szansę na zdrowie :)))) No i chciałabym napisać o czymś jeszcze... Na święta pojechaliśmy do mojego domu rodzinnego nad morze. Chodziliśmy na spacery z [B]naszym[/B]i psami po plaży, zrobilismy im mnóstwo zdjęć. I tak jak napisałam... po tym wszystkim co razem przeszliśmy, Julcia jest taka zupełnie nasza... Mój mąż powiedział że ją kocha i nie odda nikomu. Tak więc chyba czas na zakończenie wątku Julci w adopcjach, i rozpoczęcie nowego wątku w Jej życiu - jako psa który już znalazł swój dom... :) Dziękuję serdecznie za pomoc i wsparcie. Za karmę dla Julci, która pomogła nam przetrwać naprawdę trudny finansowo czas. Za bazarek, dzięki któremu mogliśmy ją diagnozować i leczyć. I za wsparcie na forum, za to że nie zostaliśmy sami w tym trudnym czasie... Dziękujemy! Julcia, ajlii, jubu, Kazan i całe szczurze towarzystwo :) Quote
Toska Posted April 18, 2009 Posted April 18, 2009 Ajlii :lol: , co za wspaniałe wiadomości :multi::multi::multi: Julcia już po operacji i we własnym domku :loveu::loveu::loveu: Suuuuuper , lepiej być nie mogło :lol: Dobrze się złożyło z tą operacją , bo byście pewnie nadal żyli w niepewności co robić - a tak siup i już po wszystkim :evil_lol: I doskonale rozumiem , że przywiązaliście się i pokochaliście Julkę i to z wzajemnością :lol: Życzę Wam wielu lat wspólnego życia i to tylko w zdrowiu :lol: i oczywiście czekamy z niecierpliwością na zdjęcia z nad morza i dalsze relacje z życia rodzinki !!! głaski dla wszystkich zwierzaków , a dla Julci całus w nochal :lol: pisz do moda o przeniesienie do działu szczęśliwych psiaków we własnych domach !!! Quote
gameta Posted April 18, 2009 Posted April 18, 2009 Starsznie się cieszę :loveu::loveu::loveu: Tak bardzo potrzebne mi były dobre wieści dzisiaj i mam :multi::multi::multi: Podejrzewałam, że Julka zostanie ;) Żyjcie długo i szczęśliwie w zdrowiu i radości !!!!! Quote
Doda_ Posted April 18, 2009 Posted April 18, 2009 Jejku jak strasznie baaaardzo sie ciesze :multi::multi::multi::multi::multi: ajlii :loveu::loveu::loveu: sunia ma najwspanialszy domek pod sloncem :loveu::loveu::loveu: Quote
alice midnight Posted April 18, 2009 Posted April 18, 2009 :multi::multi::multi: Julka hip-hip jurra!!!! miałam przyjemność poznać te nieposkromioną psią duszyczkę, bardzo się cieszę że sprawa tajemniczej narośli wyjasniona! Wielkie pokłony dla pani dr Beaty. aa że Ona u Was już na zawsze zostanie to wiedziałam od początku :eviltong: Quote
malicja Posted April 18, 2009 Posted April 18, 2009 [quote name='ajlii']A więc po kolei... Julcia czuje się świetnie :) Łazi w abażurze na łepetynie, nie specjalnie jej to przeszkadza... no może poza włażeniem na schody i rozbebeszaniem worka na śmieci ;) Operacja nas zaskoczyła totalnie. Zaczeło się od kolejnej wizyty u dermatologa... do której nie doszło. Tak wkurzyła nas lecznica, a dokładnie podejście do psiego pacjenta, że podziękowaliśmy za usługi. Pojechaliśmy wyżalić się do naszej ulubionej lecznicy, do weterynarzy którzy nie raz już ratowali życie i zdrowie naszych zwierząt. M.in. uratowali Noelkę Zebry, którą w innej lecznicy spisali na straty... Weterynarz oglądając ten twór Julkowy lekko nacisnął w okolicach ranki (Julka od tygodnia rozdrapywała sobie narośl). I zaczeła wychodzić gęsta, śmierdząca wydzielina która okazała się łojem... Zaczął wyciągać z rany też rozkładającą się psią sierść. Ponieważ wyczuwali w narośli kilka "kieszeni", trzeba było położyć ją w narkozę. Oczywiście Julcia twarda, dostała potrójną dawkę (plus znieczulenie miejscowe) i nadal ruszała łbem (musiałam trzymać ją całą operację), a pod koniec szycia zaczeła sama wstawać ze stołu... Weterynarz po kolei otwierała i oczyszczała każdą kieszeń. A było ich ok. 10... W każdej rosły włosy i zbierał się łój - wydzielina która normalnie jest oczyszczana z włosów przez lizanie, mycie czy nawet deszcz. Po otwarciu ostatniej okazało się że jest możliwe wyciecie zmienionych części, tak by nie uszkodzić jej nerwów wzrokowych! Bo przed operacją była obawa czy da się wyciąć, czy tylko bedzie można wyczyścić (co dałoby spokój na najbliższe 2-3 lata). Było ryzyko że Julka nie bedzie mogła zamknąć oczu, albo skóra tak się ściągnie że zmieni jej kształ oczu. Ale wszystko się udało :))) No i wiemy już co to było... To nie nowotwór jaki diagnozowali specjaliści. Ani coś zupełnie niespotykanego jak twierdził dr nauk weterynaryjnych ze specjalizacją dermatologia :/ Nasza weterynarz powiedziała, że faktycznie nigdy nie widziała na żywo takiego tworu, ale czytała w prasie specjalistycznej. Otóż Julcia miała wadę genetyczną... W czasie ciąży komórki na lini skóry, które powinny się zrosnąć, zwariowały. I zamiast zamknąć się, stworzyły do wewnątrz worek ze skóry, która nadal rosnąc oplotła się jeszcze kilka krotnie wokół siebie. A ponieważ gromadzące się tam sierść, martwe komórki i łój musiały znaleźć ujście, doszło do zakażenie i w rezultacie otwierania się tworu. Wyglądało to jakby za dużo skóry zostało razem splątane, zgniecione i wepchnięte jej do głowy... Ale jest już ok! Jeśli wszystko udało się wyciąć, Julcia bedzie już zdrowa! Jeśli coś zostało - to okaże sie za parę lat, a wiemy już jak powtórzyć zabieg i dać jej znów szansę na zdrowie :)))) No i chciałabym napisać o czymś jeszcze... Na święta pojechaliśmy do mojego domu rodzinnego nad morze. Chodziliśmy na spacery z [B]naszym[/B]i psami po plaży, zrobilismy im mnóstwo zdjęć. I tak jak napisałam... po tym wszystkim co razem przeszliśmy, Julcia jest taka zupełnie nasza... Mój mąż powiedział że ją kocha i nie odda nikomu. Tak więc chyba czas na zakończenie wątku Julci w adopcjach, i rozpoczęcie nowego wątku w Jej życiu - jako psa który już znalazł swój dom... :) Dziękuję serdecznie za pomoc i wsparcie. Za karmę dla Julci, która pomogła nam przetrwać naprawdę trudny finansowo czas. Za bazarek, dzięki któremu mogliśmy ją diagnozować i leczyć. I za wsparcie na forum, za to że nie zostaliśmy sami w tym trudnym czasie... Dziękujemy! Julcia, ajlii, jubu, Kazan i całe szczurze towarzystwo :)[/quote] cudowne wiesci, az mi lzy stanely w oczach po przeczytaniu ze Julcia u Was zostaje. Ogromnie sie ciesze :multi::multi: Quote
Doda_ Posted April 18, 2009 Posted April 18, 2009 ajlii musisz zmienic tytul :loveu: ja tez naptrawde ogromnie sie ciesze :multi: Quote
emilia2280 Posted April 18, 2009 Posted April 18, 2009 Wow, Ajli. To jak zakonczenie z bajki :loveu: Dostaniemy jakies foteczki "nowej" Julci? Quote
agawa9 Posted April 20, 2009 Posted April 20, 2009 ależ piękne wiadomości w poniedziałek z ranka:multi: cudownie, że wszystko ze zdróweczkiem się wyjaśniło cudownie, że Juleńka zostaje u Was na zawsze - właśnie takiego domku i troskliwych człowieczych przyjaciół jej życzyłam od samego początku Jesteście wspaniali:loveu: Julcia-przytulaki wielkie dla Ciebie oraz mizianki dla wszystkich pozostałych sierściuchów:evil_lol: Quote
Toska Posted April 23, 2009 Posted April 23, 2009 Domku Julkowy :lol: , gdzie nowe wieści ? wszystko chcemy wiedzieć :evil_lol: i widzieć :evil_lol: jak się goi Julciowa łepetyna ? i zdjęcia znad morza gdzie są ? Quote
Wiedźma Posted April 26, 2009 Posted April 26, 2009 [quote name='ajlii'] No i chciałabym napisać o czymś jeszcze... Na święta pojechaliśmy do mojego domu rodzinnego nad morze. Chodziliśmy na spacery z [B]naszym[/B]i psami po plaży, zrobilismy im mnóstwo zdjęć. I tak jak napisałam... po tym wszystkim co razem przeszliśmy, Julcia jest taka zupełnie nasza... Mój mąż powiedział że ją kocha i nie odda nikomu. Tak więc chyba czas na zakończenie wątku Julci w adopcjach, i rozpoczęcie nowego wątku w Jej życiu - jako psa który już znalazł swój dom... :) :)[/quote] Super, super! :-( :-( :-( - to z radości! Quote
Toska Posted April 29, 2009 Posted April 29, 2009 Ajlii , czekamy na wiadomości nowe :lol: Główka Julci już zagojona ? Quote
ajlii Posted May 12, 2009 Author Posted May 12, 2009 [url=http://www.gandalf.com.pl/konkursy/my-name-is-zdjecia/]Książki → Księgarnia Internetowa Gandalf[/url] Julka bierze udział w konkursie :) Prosi o głos na swój piękny nochal i uzębienie :) Ma nr 156. Imie zapisane fonetycznie, tak jak na nią najczęściej wołamy (Dzulka). Możemy liczyć na Wasz głos...? Ps. Jeśli Julcia zdobędzie nagrodę, przeznaczy ją na bazarek - na pomoc innym zwierzakom. Poza tym Julcia czuje się świetnie :) Główka zagojona, blizna prawie całkowicie pokryta sierścią. Ostatnio chodzi ze mną do pracy, i przejawia naprawdę duże zdolności w kierunku dogoterapii... Przepraszam że nie pisałam ostatnio, miałam strasznie dużo pracy przy innych zwierzakach. Znów kolejna psia bida... ale jak narazie udało jej się pomóc :) Quote
alice midnight Posted September 23, 2009 Posted September 23, 2009 po odwiedzinach u Julki mogę Wam powiedzieć z czystym sumieniem, pies chodząca radośc...ona się ciągle śmieje, ciągle wdzięczny i ciągle chce bawić. Na początku nie mogłam sie przyzwyczaic do widoku Julki bez rozgwiazdy między oczami-bez tej okropnej blizny wokół której było całe dochodzenie. Taka piękna psina co juz nie chce pamiętać złego,pies co "ma to coś" i pewnie wiecie o czym mówię. Quote
Wiedźma Posted November 20, 2009 Posted November 20, 2009 Nie miałabym nic przeciwko zdjęciom Juliśki... Quote
ajlii Posted July 21, 2010 Author Posted July 21, 2010 Znalazłam dziś przez przypadek "zagubiony" wątek mojej Julki :))) (był sobie w subskrypcjach) Chciałam tylko uprzejmie donieść, że Julka została z nami i nie wyobrażamy sobie życia bez tej paskudy :) Jest okropnie rozpieszczona , nadaktywna, z wybitnie krótką pamiecią... ale MOJA!!! Kocham ją strasznie :)) Quote
EVA2406 Posted July 21, 2010 Posted July 21, 2010 I tak powinny się kończyć wszystkie historie bezdomniaków Quote
Wiedźma Posted November 28, 2010 Posted November 28, 2010 A za nowe fotki Julki to nikt by się nie pogniewał :) Quote
ajlii Posted November 30, 2010 Author Posted November 30, 2010 Będą :) Właśnie wróciliśmy z nad morza, mamy duuuużo fotek Julki, Kazana i Awki (tymczasowiczka). Quote
ajlii Posted December 1, 2010 Author Posted December 1, 2010 Julka zaprasza do obejrzenia zdjęć z ostatniej wyprawy nad morze :) [URL]http://picasaweb.google.com/108875803211494440347/PsyNadMorzemListopad2010Cz1?authkey=Gv1sRgCIDdqZu16vXxWQ&feat=directlink[/URL] Na zdjęciach też Kazan i nasza tymczasowiczka - Awa (Awaria). Wątek Awarii: [URL]http://www.dogomania.pl/threads/173653-MLB-AWARIA!!!-ciagle-bez-domu[/URL] A to Julka obecnie :) [IMG]http://lh4.ggpht.com/_-B_xhtaQJso/TPZMxvxTxQI/AAAAAAAAAEU/NhjrsnCESGY/s720/DSCF3635.JPG[/IMG] Quote
Wiedźma Posted December 2, 2010 Posted December 2, 2010 Jaki fantastyczny urodzaj zdjęć! Przecudne... Tylko czy to pewno Julka? Wydaje mi się, że raczej jakiś mors... Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.