Jump to content
Dogomania

Skrzywdzony przez człowieka Guzik (dawniej Gonzo) już w swoim własnym domu


nikador

Recommended Posts

  • Replies 533
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Posted Images

No właśnie się zastanawiam jak to się dzieje. Skąd taki psiak może wiedzieć, że może wogóle spróbować coś wymuszać, coś robić inaczej niż dotychczas. Rozumiem, że jakieś wskazówki może mieć z traktowania Dusi czy zapachów Sagi, ale to jednak wymaga przeanalizowania faktów. Rozumiem, że ma już jakieś przyzwyczajenia wyniesione z domu nikador i Danusi, a których ja nie znam i być może nie przestrzegam - on w ten sposób może protestuje. Ale mimo wszystko aż tak radykalna zmiana jest zaskakująca. Na łóżko pcha się wogóle nie zwracając na nic uwagi, wystarczy że na nim usiądę, a jak go chcę zdjąć żeby nie musiał zeskakiwać na te swoje biedne łapiny, to się zapiera i walczy strasznie. Na spacerach też odbiega ode mnie dość daleko i próbuje zwiedzać na własną rękę, najbardziej go ciągnie w strone ulicy co oczywiście mnie przyprawaia o zawał serca. Na szczęście wraca na wołanie, chociaż czasem potrzebne jest dodatkowe "wspomaganie" w postaci przechodniów. A jak już wracamy do domu, to kładzie się przed klatką i za nic nie chce wejść do bloku - leży i ogląda sobie ruch uliczny, a ja stoję nad nim przy otwartych drzwiach i go namawiam, proszę i poganiam.
Przecież ja go nawet nie miałam kiedy tak rozbestwić bo jest u mnie dopiero 3 dni :)
No ale przynajmniej do windy już się nie boi wsiadać

Link to comment
Share on other sites

Coś mi się zdaje że Guzik wyczuł że masz zbyt dobre serduszko i dlatego sobie tyle pozwala.Musisz go przykrucić i wymagac od niego posłuszeństwa bo sobie nie poradzisz jak sie tak rozbestwi.Ja zawsze jestem stanowcza i nie negocjuje z psami,pies musi wiedzieć co mu wolno a co nie i koniec.

Link to comment
Share on other sites

Wiesz, mnie się wydaje po prostu, że my oboje musimy trochę pozmieniać swoje przyzwyczajenia. Ja jestem przyzwyczajona do reakcji jakie miała Saga, on nie rozumie czego ja od niego chcę. Na przykład ze spaniem na łóżku - on czuje zapach Sagi i czuje zapach Duśki na łóżki, więc dlaczego jemu nie wolno? Z jedzeniem też jest już lepiej. Na razie to się uczymy siebie nawzajem, a poza tym Guzik i Duśka rywalizują między sobą. Jeśli zagadam do Duśki, to już Guzik się pcha, jak zagadam do Guzika to Duśka się pcha. Duśka sprawdza co Guzik ma w misce, Guzik sprawdza co Duśka dostała. Wczoraj po południu usiadłam sobie na kanapie żeby chwilę odetchnąć, z jednej strony wpakował się Guzik, z drugiej Duśka i miałam głaskanie i drapanie na dwie ręce. Myślę, że zwierzaki też się z czasem dogadają, ja na razie dbam o to żeby obydwa miały poczucie że są tak samo ważne. Z każdym dniem dogadujemy się z Guziczkiem lepiej, myślę że równiez dlatego że on czuje się pewniej, nie boi się że zaraz nowu gdzies pojedzie w nowe miejsce - w każdym razie jak wczoraj wyszłam na godzinę to nie szczekał. Tyle, że trudno jest wyjść bez niego, bo bardzo mnie pilnuje i pierwszy wybiega na korytarz, muszę stosować różne sztuczki żeby został.
Duśka już go zaakceptowała, coraz śmielej zaczepia go do zabawy ale on udaje, że jej nie widzi i to ją trochę złości. W każdym razie jego radośnie machający ogonek traktuje jak świetną zabawkę i próbuje go łapać, ale zawsze ze schowanymi pazurkami.
Poza tym Guzik jest już ulubieńcem całego bloku i okolicy, nawet groźni ochroniarze się nad nim rozczulają :)

Link to comment
Share on other sites

To cudownie ze tak powoli zaczyna sie Wam układać.Jakby nie patrzec mineło zaledwie kilka dni u Was a Guzik w ciagu 3 miesiecy zmienił 3 domki,a mimo to i tak nie widac aby czuł się zagubiony,to taka mała sprzedajna bestia i widzę że co kolejny dom to ma wieksze wymagania.
Cudownie ze sąsiedzi go polubili bo jakby co to okażą wyrozumiałość,u mnie pod tym wzgledem jest tragicznie,w calym bloku nie ma ani jednego psa prócz mojego,sami przeciwnicy trzymania psów w bloku,

Link to comment
Share on other sites

Ja tu mieszkam ponad 30 lat w tym samym miejscu i właściwie wszyscy w okolicy mnie znają i chyba trochę lubią. W tej chwili zupełnie obcy ludzie pytaja mnie co z Sagą i podziwiają Guzika :)
A w bloku jest pełno psiarzy, nawet jedna dogomaniaczka mieszka na tym samym piętrze co ja :) Sporo osób jeśli nawet teraz nie ma, to kiedyś miało psa, niektórzy pamiętają nawet mojego pierwszego psa, foksteriera, który odszedł w 1984 roku :) Wszyscy kibicowali mamie i mnie kiedy nasz jamniś został sparaliżowany, potem kibicowali Sadze, a teraz kolej na Guzika.

Link to comment
Share on other sites

Poprosiłam o zmianę tytułu moderatorkę i zmieniła :) Na nikador mogłybyśmy dłogo czekać.
U nas co raz spokojniej. Guzik już co raz pewniej się czuje, więcjest spokojniejszy, polubił koszyk i tam spi cały dzień. No chyba, że ja usiądę na kanapie - wtedy zanim ja dobrze usiądę to on już jest na kolanach. W tej chwili problem jest tylko z jego zostawaniem w domu i z jedzeniem. Żeby wyjść z domu bez niego, muszę go zamykać w pokoju, bo na korytarz wybiega jako pierwszy i nie da się przekonać, że ma zostać. No i oczywiście jak zostanie w domu to szczeka. Zamykam go w sypialni więc nawet jak ujada i piszczy to nie przeszkadza sąsiadom bo to pokój środkowy, nie przylega bezposrednio do sąsiadów, a na dole i na górze w dzień nikogo nie ma. Może jak się już całkiem pewnie poczuje to mu przejdzie, na razie radzimy sobie inaczej.
Eksperymentujemy z jedzeniem. Ja się uczę co on lubi i jakie ilości zjada na raz, a on się uczy, że jak nie zje tego co dostał, to nic innego nie dostanie :) Na razie ustaliłam, że lubi kiełbaskę ;) Spróbowałam mu do kaszy z mięskiem dodać drobno pokrojony plasterek kiełbasy, tak dla zapachu. I rzeczywiście zjadł wszystko, zapach wędzonki był silniejszy niż chęć wybrzydzania. Ale chyba masz rację, że u Ciebie i u nikador miał konkurencję do miski bo było więcej psów, więc nie ryzykował. U mnie też zabiera się do jedzenia jeśli Duśka zrobi inspekcję jego miski. Na szczęście ona teraz zawsze praktycznie sprawdza co on dostał, bo przyzwyczaiła się już do Guzika i nawet bardzo próbuje się z nim zaprzyjaźnić, ale on udaje, że jej nie widzi. Zazdrosny jest o Duśkę okropnie, wystarczy, że ja coś do niej zagadam i on już się pcha na kolana. To niezła gimnastyka pilnować żeby żadne nie czuło się zaniedbywane

Link to comment
Share on other sites

Jak miło sie czyta takie wieści,tylko to szczekanie,myslę że jeszcze nie czuje sie bezpieczny i dlatego,Całe szczęście ze masz takie warunki mieszkaniowe to za bardzo sasiadom nie przeszkadza.Ja mam z tym okropny problem,bo raz że sąsiedzi okropni a dwa że Tofik jak tylko zostanie sam to wyje niemiłosiernie a głos to ma że hoho i nie mam juz nadziei ze to się zmieni bo mieszka juz 7 miesiąc.
No tak jak Duska zagląda mu do miski i wówczas tez zjada to potwierdza sie nasza teza iż zjadał u mnie wszystko z chytrosci przed Tofikiem a ja myslałam że dlatego bo zaznał bidy i głodu na tej wsi,widać szybko o tym zapomniał gagatek ale napewno sobie poradzisz z tym małym cwanym Guzikiem

Link to comment
Share on other sites

Witamy :)
Nigdzie nie wyjechaliśmy niestety, bo rozbiłam trochę samochód i panowie w warsztacie nie wyrobili się przed weekendem :(
Dzięki temu przyzwyczajamy się dalej do domku, nie wprowadzamy nowych wrażeń. Z jedzeniem Guzika sytuacja się właściwie chyba wyjaśniła - on rzeczywiście zjada wszystko co dostanie, tyle, że w małych porcjach. Byłam przyzwyczajona do zachowań Sagi, ktora zawsze zjadała wszystko co było w misce i dlatego się zaniepokoiłam. Guzik niezależnie od tego czy dostanie purinę czy gotowane jedzonko, część zostawia sobie na później i właściwie przy każdym wejściu do kuchni troszkę z miski podjada. Być może, że początkowo próbował czy nie da się wyłudzić samych smakołyków, ale skoro się nie dało, to musiał zaakceptować takie jedzonko jakie dostaje. A że nie ma konkurencji do miski, to i nie musi zjadać wszystkiego od razu. W sumie to ja mu się nawet nie dziwię - po tylu latach głodowania, świadomość, że miska jest ZAWSZE pełna, musi być jednak przyjemna ;)
Poza tym biedny jest bo Duśka namolnie usiłuje się z nim zaprzyjaźnić. Zaczepia go, obwą****e, trąca łapką, łapie za ogon, przymila się, przewraca przed nim brzuszkiem do góry, próbuje się łasić. Chłopak chyba nie przyzwyczajony do zażyłych stosunków z kotami, bo początkowo udawał, że jej nie widzi, teraz raczej stara się od niej uciec, a wczoraj wieczorem nawet kłapnął na nią ostrzegawczo. Ale też sam ją z własnej woli wczoraj obwąchiwał troszkę, więc już ją przynajmniej zauważa. Oczywiście ciągle jeszcze pcha się do mnie kiedy mówię do Dusi czy ją głaszczę albo się z nią bawię, ale myślę, że to już tylko kwestia czasu - w końcu ją polubi ;)
Z pozytywnych wiadomości to jeszcze jest to, że Guziczek już nie boi się windy, wchodzi jako pierwszy i już nie kuli się w kącie. No i już wie gdzie mieszka - byliśmy na spacerze i ja weszłam na chwilę do sklepu, on czekał przed sklepem, ale pogonil go czy wystraszył ochroniarz i Guzik najpierw biegał jak szalony szukając mnie, a w końcu wrócił pod blok, położył się przed klatką i czekał. Żeby was specjalnie nie straszyć - sklep od bloku dzieli jakieś 20-30 metrów, więc nie było to samodzielne bieganie po osiedlu. Tyle, że w pierwszym odruchu pobiegł w stronę ulicy przyprawiając tym razem Olenę o zawał, bo akurat ona była przed blokiem. No ale więcej raczej nie będziemy chodzić razem po zakupy. Albo będę Guzika przypinać do ławeczki kiedy będzie musiał poczekać.

Link to comment
Share on other sites

To są same dobre wieści,cudownie że Wam się tak dobrze układa.Czyli że Guzik pilnuje się Ciebie bez smyczy? no z tym ochroniarzem to czysty przypadek,Guzik pewnie się wystraszył na chwilę,jak sie poczuje pewniej w tym terenie to nie bedzie problemu.
Mądrala z Guzika,jadnak znalazł swój blok i czekał to juz nie ma obawy ze zginie i nastepnym razem pewnie bedzie się bardziej pilnował.No wyobrażam sobie co Olena musiala przeżyć widząc pędzącego Guzika,dobrze że choć szybko nie biega.

Link to comment
Share on other sites

[IMG]http://www.egonet.pl/dogo/plan.jpg[/IMG]

Tak wygląda nasza okolica na odręcznym planie. Czerwonym kóleczkiem zaznaczyłam sklep. A Guzik wystraszony popędził chodnikiem wzdłuż bazarku i wzdłuż dużej ulicy. Nie bardzo miał możliwość pomylenia klatek bo w sąsiednich blokach wejścia są z drugiej strony, a tam jeszcze nie byliśmy. Z tym ochroniarzem to też dziwne było, bo Guzik juz go zna, facet kilka razy już się nad Guziczkiem rozczulał. Tyle, że ten akurat ochroniaż jest trochę hałasliwy, ton głosu ma ostry i chyba go Guzik nie polubił.
A tak wygląda nasza okolica z satelity :)
[IMG]http://www.egonet.pl/dogo/zdjecie.jpg[/IMG]

Jak widzisz zieleni mamy dużo i staram się nie chodzić z Guzikiem w stronę ulicy, to tak na wszelki wypadek :)
Generalnie, to on rzeczywiście się słucha. Ale czasami z jakiegoś powodu "głuchnie" i leci w sobie tylko wiadomym celu niekoniecznie tam gdzie ja bym chciała. Dwa razy mu się schowałam kiedy tak zrobił i jak się zorientował, że nie wie gdzie ja jestem, to szybciutko biegł w strone bloku. Tak samo było z wchodzeniem do bloku - na początku kładł się przed klatką i obserwował otoczenie a ja jak głupia stałam nad nim i prosiłam żeby łaskawie raczył wejść do domu. Raz po prostu weszłam do środka, zamknęłam drzwi i stanęłam tak żeby mnie nie widział. Teraz pierwszy wbiega na klatkę, wystarczy, że otworzę drzwi.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Olena84']Jakto szybko nie biega???? Pędzi jak wiatr!:)[/quote]
Jak to z tą chora łapą tak juz zasuwa? a ja gagatka nosiłam pod pachą bo udawał ze nie może nadążyć za Tofikiem :mad:

Taka szkoła mu się przydala to teraz bedzie się pilnował.

Link to comment
Share on other sites

Nadążyć za zdrowym psem rzeczywiście mu trudno, ale biega zdecydowanie szybciej ode mnie :) Tyle, że dość szybko się męczy i wtedy kładzie się na chodniku albo w trawie i odpoczywa. A potem znowu leci truchcikiem.

Link to comment
Share on other sites

Guziczek dba żeby mi się nie nudziło i żeby poziom adrenaliny nie spadał za bardzo :)
Przedwczoraj wybrał się na samodzielną wycieczkę. Nie dał szans ani mnie, ani ochroniarzowi, który go próbował dogonić (co prawda wystartował z opóźnieniem, ale to spory facet i teoretycznie szanse na dogonienie małego miał). Oblazłam całe osiedle, pomagało mi kilka osób, w tym obce dzieci, bardzo przejęte zresztą. Ani śladu. Na szczęście jestem na tyle rozsądna, że Guzik od razu został wyposażony w adresówkę i już po 3 godzinach przemiła pani odstawiła go do domu. Przez pół drogi musiała go nieść bo już nie był w stanie iść, tak się zmęczył. W sumie przedreptał na tych swoich biednych łapinach ze 2 km. O jego wycieczce i powrocie wiedziało sporo osób, więc Guzik został bohaterem dnia na podwórku i na bazarku, teraz to już na prawdę wszyscy go znają. Biedaczek był taki zmęczony, że po powrocie do domu wypił 2 miski wody i padł, spał do wieczora. Wszystko wskazuje na to, że wycieczka nie była zamierzona, po prostu w którymś momencie wyszedł poza znany sobie teren i nie umiał wrócić.
I nie uwierzycie, ale ta wycieczka spowodowałam u niego duże zmiany w dobrym kierunku. Przede wszystkim uspokoił się, jest zupełnie inny niż przedtem - nie jest taki namolny, nie rzuca się między mnie a Dusię kiedy tylko zagadam do kotki, nie pcha się rozpaczliwie pod nogi i ręce, zostaje w domu kiedy wychodzę bez niego, nie szczeka kiedy wychodzę. Tak jakby się upewnił, że cokolwiek się stanie to i tak on tu wróci i nie musi się bać, bo już ma swoje miejsce. Jest zdecydowanie spokojniejszy, zaczyna nawiązywać kontakt z Dusią, zaakceptował to, że jest ich dwoje i nie musi wcale walczyć żeby być zaakceptowanym przeze mnie. Dusinka zresztą powitała go po wycieczce po prostu czule - kiedy tylko wszedł do domu i poszedł się napić, Duśka przyszła do niego i zaczęła go lizać w ucho. Guziczek wygladał na trochę zaskoczonego, zdecydowanie nie wiedział co powinien zrobić. Za to dzisiaj on sam, z własnej woli i nie zaczepiany wykazał zainteresowanie Dusią, obwąchał jej pyszczek i pomachał na nią ogonkiem.
Oczywiście na spacerkach bardzo się teraz pilnuje, a ja nie plotkuję z sąsiadkami :)

Link to comment
Share on other sites

No i tu sprawdziło się powiedzenie że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszlo.
Kurcze ileż Ty Selengo zdrowia przez tego Guzika stracisz.
Powiedz temu Guzikowi że w piątek przyjezdżam do Warszawy po krzyczkowego psa i jak sie nie opamięta z tymi wycieczkami to wybiore sie do niego i nie bedzie to miła dla niego wizyta.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...