Jump to content
Dogomania

Majkowska

Members
  • Posts

    4292
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    2

Everything posted by Majkowska

  1. Haha, każdy każdemu propnuje pointera, tylko o dziwo nikt nie chce :P A powiem szczerze że myślałam, szczególnie jak się napatrzyłam na czarne pointery - może średnio są wzorcowo pointerowate ale są piękne, pełne elegancji i przeważnie mają fajną delikatną budowę. Aleeee... 1- wywaliliby mnie z domu, 2 - to byłoby prawdziwe wyzwanie i mógłby być problem żeby to ogarnąć 3...4..5...6...itd. Nie powiem, chętna bym była na drugiego psa,ale bym się już pewnie kierowała w stronę adopcji jakiegoś schroniskowego przyjaciela. Ale tfu tfu tfu...co ja piszę...
  2. A ja Ci powiem jaka jest jedyna słuszna rasa - pointer :P Wypożyczę Ci na próbę jak co - po kilku dniach Cię wykończy i oddasz :P
  3. Oglądnęłam foty i muszę powiedzieć że śliczne. Tyle w nich radości , psiego uśmiechu. Widzę że czarnula lubi pływać - dogadała by się z moim. A ile obróżek macie, ah, cała kolekcja :) Skad wy takie śliczne kolorowe obróżki bierzecie i takie bajeranckie szelki?
  4. o skubana, ale opony ciąga... taka mała a tyle ma pary. Jestem pod wrażeniem. A skąd u was pomysł na taki nietypowy sport? Jest super, widać że dużo różnych fajnych rzeczy robicie , bywacie w różnych ciekawych miejscach - jednym słowem psiak ma to czego potrzebuje :) Wysmyraj ją od nas za uszkiem.
  5. Za cięzkie. Nie mogłoby radośnie podskakiwać. Musi być coś lekkiego co szybko da radę uciec. Chart byłby dobry, ale niestety za kruchy. W zabawie dobrze sprawdzają sie rottki i inne molosowate. Tylko nadążyć nie mogą. Mamy kumpla aussie to jest w miarę, tylko też za szybko się męczy :P A przecież Walduś to taka delikatna psinka... Przed chwilą byliśmy na łąkach. Pobiegać - a wyszło nam tak że myśmy stali i rozmawiali z psiarzami a Waldek zakopywał się w gigantycznej dziurze. Podchodzi do nas pani z dużą masywną suczką, więc Waldek wyskakuje z krzaków z makabrycznie ubłoconym ryjem... Na to pani : " aaa to ten piesek... ja na niego mówię LALECZKA BARBIE bo on taki śliczny delikatny". Ja tam na niego mówię TARAN, TORPEDA i inne takie.... Ale widocznie patrzę na własnego psa ze złej perspektywy ;)
  6. Ależ ona ma obróżek! Rewia mody. Z powzoru sierśći nie ubyło tak wiele, a pies całkiem inny,mniejszy, drobniejszy, łagodniejszy w wyrazie :) A nie łatwiej by było ją przejechać maszynką?
  7. hmmm brit wydaje się dobrą karmą ( nie karmiłam nigdy, ale znajomi używali i zachwalali). A purina? Marka średnia, ma i dobre i złe opinie, ale karmiliśmy swojego czasu naszego i całkiem dobrze jadł i z żołądkiem też ok. Ewentualnie są zawsze karmy jelitowe, delikatne - my mieliśmy Eukanubę jelitową, niby było ok, ale na markę jestem trochę cięta. Choć rzecz jasna co kto lubi. No i też preferencje psa - nie każdemu to samo służy. Szczególnie że pisałaś chyba że to niejadek? A dlaczego mięcho u was odpada?
  8. Dzięki za odwiedziny u Waldka ;) Zapraszamy częściej, my do was też będziemy wpadać :) Super ekipa! Pełna różnorodność. Sama nie wiem nawet który mi się najbardziej podoba - chyba czarnula :) Tak patrzę na iskierki w jej oczkach i czuję że to mój typ - energia, radość i ruch. Czyż zgadłam ? A zestaw morderczy Iwan Groźny i mała bezbronna laleczka yoreczka - hehe musi świetnie wyglądać jak razem idą na smyczy :D A wszystkie piękne, zadbane, uśmiechnięte :) Szkoda tylko ze mi się zdjęcia nie wyświetlają... :( pooglądałabym, bo na punkcie zdjęć to mam bzika.
  9. [quote name='AMIGA']Znam go osobiście i potwierdzam, to superancki i piękny żywiołek :-)[/QUOTE] Który Amidze omalże nie połamał szaleńczymi zabawami tymczasa ... [IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-Fi0u7yEt8ic/UQ0VWLeVThI/AAAAAAAAKHU/rHOSvxyIvGg/s640/waldki%20213.jpg[/IMG] [IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-EiFe9yrK9-o/UTJbNvM6_iI/AAAAAAAAKec/EPGpWWF6N3k/s640/wartkunia%20185.jpg[/IMG] Może warto było myśleć nad doborem takie kumpla póki był dostępny :P Choć może jednak nie, przynajmniej jak wracał do swojego domu to zdążył sie trochę zregenerować :P [IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-vXROCEj2bRY/UQ0VUiNcOtI/AAAAAAAAKHI/ZbL_05WTg1M/s640/waldki%20211.jpg[/IMG] A teraz tymczas ma swój dom, a Amiga się nie spieszy do szukania nowego... To my chyba musimy zamówić... tylko takiego żeby Waldek go nie zniszczył od razu :D Odporny, niezmordowany, szybki, zwinny, zwrotny... Oj ciężko jest o dobrego kumpla dla pointera...
  10. Niedźwiedzią łapę? A jesli można wiedzieć to co to oznacza? Nie da się go jakimś magicznym sposobem podejść żeby tą krew zrobić? Dla pewności. Zawsze temat kleszczy i ostrzeżenia traktowałam jako zwykłą nadgorliwość,panikę, ale widzę teraz że jest szaleństwo. Aż sama obserwuję mojego psa jak jest mniej żywy niż zwykle i zastanawiam się nad badaniami, szczególnie że też miał kleszcza ostatnio.
  11. Do odchudzania to u nas bardziej się kwalifikuje kicia... Tak śmieję się że powinniśmy się z rodzicami zamienić - żeby oni wzięli Waldka na podpasienie, a my wezmiemy koty na jakiś czas na kurację odchudzającą. Bo o dziwo jakoś wszystkie zwierzęta w rękach moich rodziców zamieniają się w baryły. Tylko oni karmią jak karmią... przykład - wsiadamy do auta z tatą żeby wrócić do Krakowa, a pies nie może oderwać się od miski ( już podejrzane!). Moja mama stoi nad nim z dumną miną, więc pytam " a co on tam tak chlipie?". " A barszczyk" odpowiada radośnie moja mamusia... " juz wyjeżdzacie to stwierdziłam że dam mu jeszcze na pożegnanie". Nie wiem jak to się stało ale kotów żołądki chyba już są bardziej odporne na ich przysmaki... Bo Waldek po takich rarytasach jeszcze 2 dni dochodzi do siebie...
  12. Że zjada? A fe... jakże to tak damie przystoi ;D Może brakuje w brzuszku jakichś bakteryji? Podobno pomagają żwaczyki lub tabletki ze żwaczy RumenTabs czy jakoś takoś... U nas się też zjadają ale tylko w domu - kocie! Idę sprzątać kuwety, a tam...czysto. Podchodzi do mnie Walduś i coś memła... każę wypluć, a na podłogę spada swieżutki koci bobek... W kupie siła,no poprostu. Ps . Dodałam właśnie w tej chwili nowe zdjęcia u nas :)
  13. Następnego dnia po tych wodnych szaleństwach, jako żeśmy się pięknie wykąpali, pojechaliśmy na wystawę do Raciborza. Waldzior się popisał ładnie - wygrał rasę, a potem na grupie był 4. W nagrodę zafundowaliśmy sobie tydzień urlopu na wsi. Zdecydowanie wiejskie wyjazdy są przyjemniejsze od wystawowych ;) Podróż na wies - nie będę ukrywać - była straszna.... Waldek radośnie zajął swoją większą połowę siedzenia, ale też uszczęśliwiony do końca nie był, bo grzało w aucie jak fix. W dodatku jeszcze jechały z nami kociska... Podróż z kicią (Stella -Amy) nie należy naprawdę do przyjemnych... Odkąd wsiedliśmy to kicia przeraźliwie wyła, miałczała, z pyska toczyła jej się najpierw piana, potem gluty...po chwili zaczęła wymiotować...a na koniec żeby nas uszczęśliwic jeszcze zesikała się i zrobiła kupę... Żyć nie umierać... Co gorsze Inusia , z którą nigdy nie było problemów, też zaczęła mieć różne lokomocyjne przypadłości, nie wiem czy z wiekiem czy z obrzydzenia widokiem Stellusi... Na szczęście dotarliśmy w miarę szybko i towarzystwo zostało wypuszczone na ogród... Waldek wpadł w euforię, do samego wieczora ganiał po ogrodzie, a to z patykiem, a to śledził koty, a to obszczekiwał. Zaskoczony był niesamowicie jak trzeba było już wejść do domu i iść spać... Co gorsze przed spaniem okazało się że nowiutki materacyk który mu dałam juz się do niczego nie nadaje... Kicia postanowiła sie zemścić i starannie go obsikała... Musieliśmy improwizować - dostał do leżenia szałową jeansową starą kurtkę na której przespał noc. Stellusię wyewakuowaliśmy za karę do łożka do taty, a z nami została tylko Inka. A kicia przecież jest takim miłym kotkiem... [IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-c-vF-bqXMB4/UbtwdIFLpZI/AAAAAAAAK_g/vw3T9Te46PI/s640/06_2013%20492.jpg[/IMG] Następnego dnia frustracja całej trójki wzrosła, bo cały dzień padało. Wypuściłam Waldka wprawdzie do ogródka bo jojczył mi straszliwie, ale szybko wrócił cały mokry... Już się bałam że tak będzie cały tydzień, ale się rozpochmurzyło na następny dzień i już można było znowu spacerkować. Waldek dziarsko chodził krok w krok za kotami niczym dobry pasterz... [IMG]https://lh5.googleusercontent.com/-Ib0cMjNu6yw/UbtwGalo7eI/AAAAAAAAK-4/cueOzOqfTTs/s640/06_2013%20455.jpg[/IMG] Towarzystwo cały dzień byczyło sie w ogrodzie, nawet zgodnie, choć czasem były małe zgrzyty... Stellusia niestety jest nieco wrednym kotem i lubi podkreślić swoją władzę tak więc prócz tego że jak sie udało to z nienacka przywalała Waldkowi łapą to jeszcze ....przeganiała go... Całość wygląda komicznie : kicia leży i obserwuje nadchodzącego Waldka... i nagle... przeraźliwe wycie prosto z rzeźni... Waldek 22kg biegnie z podkulonym ogonem wydzierając japę ile wlezie, a za nim niczym rozwścieczony KingKong gna opasła kocica... Wkraczamy do akcji, kicia dostaje reprymende i zawraca, a Waldek niczym mały skrzywdzony piesek tuli się do nóg " widziałaś co ona mi chciała zrobić?" ... A ja widzę tylko sąsiadów którzy wyskoczyli przed dom postawieni na nogi tym strasznym wyciem ... Cała wieś wyczekuje na ten moment podśmiechując się... Wkońcu taki widok jest niecodzienny.... A za chwilę... sielanka... śpią razem, piją z jednej miski... [IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-3gw1ctwagPk/UbtzqI-qK1I/AAAAAAAALD8/zz-kFqLI_2I/s512/06_2013%20503.jpg[/IMG] Może i w oczy sobie nie patrzą...ale czy to powód żeby ich zaraz posądzać o nienawiść? Inki na szczęście boi się mnej. Przez to bardziej ją prześladuje, ba, nawet czasem ją szturchnie nosem - a Inka spogląda na niego tylko oburzona, ale obywa się bez krwawych czynów. [IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-3LDnumYgXm0/UbtzOKeE9GI/AAAAAAAALDU/HjU0OyE50Xc/s640/06_2013%20692.jpg[/IMG] Ogólnie wypoczynek się udał. Waldzior pobiegał trochę po działce, kilka razy dziennie robiliśmy rundkę po lesie w poszukiwaniu grzybów, no i co go najbardziej cieszyło - było rowerkowanie. Aż patrzeć nie mogłam na ten jego zapał... raz z tatą, raz z mamą... Tak ze 2 razy dziennie po 5 rundek po ulicy z każdym. [IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-h9lt9IABxBA/Ubtw0LXbDtI/AAAAAAAALAU/L_b4TbnzYRo/s640/06_2013%20538.jpg[/IMG] Zostawić go za bramą nie było mowy... A że rodzice nie potrafią konsekwentnie to za każdym razem dopinał swego. Poszalał solidnie. Niestety zrzucił też trochę kg co mu nie przyniosło pożytku podczas wystawy krakowskiej w ten weekend... No ale , ocenę dostał doskonałą, a rasę wzięła jego siostrzyczka Artemis :) A teraz odpoczywamy, regenerujemy siły i staramy się trochę przytyć...
  14. Ha, mamy foty :) I to dużo :) Najsamprzód te stare zapowiedziane bagienkowe : Najpierw pobiegaliśmy:) Morda cieszyła się jak nie wiem :) [IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-olXDZaDbo7Y/UbtjnxFFS2I/AAAAAAAAKno/HLgOsMQxDEU/s512/06_2013%20059.jpg[/IMG] A potem...szaleństwo wodne. Przy tej temperaturze to aż mu zazdrościłam ... [IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-UCXyYbPHok0/UbtmiYkOKNI/AAAAAAAAK0I/2vC6FsZnHCE/s640/06_2013%20125.jpg[/IMG] [IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-j9LLKlSi1pI/UbtowCEa2AI/AAAAAAAAK2c/q1S25L6A77Y/s640/06_2013%20155.jpg[/IMG] Były dzikie skoki, zdobycze ( butelka, patyki, i nawet worek foliowy...) i duuużo radości. Waldek od małego kocha wodę. Zawsze pchał się do wszelkich bajorek radośnie. Nawet mu zapału za młodu nie przygaszał brak umiejętności pływackich - wiosłował łapami z całych sił, ale dupsko szło na dno, w efekcie stał pionowo w jednym miejscu robiąc wkoło tonę piany :D Teraz już na szczęście się nauczył i w wodzie czuje się jak ryba :) Albo jak potwór wodny - może bardziej przypomina... [IMG]https://lh5.googleusercontent.com/-sBUVl9KZOwk/UbtlqNrJMZI/AAAAAAAAKvg/pMqZpdWd5eE/s640/06_2013%20092.jpg[/IMG] A to moje ulubione z tej sesji ... [IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-QEgcAS1COEo/Ubtl9st8t4I/AAAAAAAAKxk/8949kPUonKQ/s640/06_2013%20105.jpg[/IMG] :)
  15. Ale piękności :) I skoczne, super. Fajnie jest mieć psa sportowca z tyloma pomysłami i chęcią do pracy :) A wasze dyski przy naszych to pikuś... Jakbym wkleiła zdjęcie to nie wiem czy by ktoś poznał. Ale to zasługa moich rodziców - myśleli że to gryzaczek i dali mu jak został sam... :/ Głaskanki dla Was, zapraszamy w odwiedziny do naszego Waldusia :) Dopiero się rozkręcamy, mam nadzieję że wąteczek się nam rozwinie tak jak i Wam :)
  16. [quote name='zakonna']Moja cudowna suka ze schronu jest u nas od 3 lat i nadal niektóre lęki i potrzeba zadymy z obcymi psami jej pozostały i nie sądzę żeby to jej kiedyś minęło. A bezpańskie psy to jest problem, nie wiem w jakim raju mieszkasz, ale u mnie taki psy chodzą po mieście i nie wszystkie mają przyjazne usposobienia.[/QUOTE] Nie mieszkam w raju, ale muszę napisać że u mnie nie ma jakichś stad bezpańskich psów atakujących spacerowiczów. Czasem może jakiś skądś nawieje i lata po osiedlu, ale to raz na rok, pozatym i on ma swojego pana ( którego w razie jakby trzeba odnaleźć i wyciągnąć konsekwencje). Wszystko co dotychczas mi zaatakowało psa lub mnie miało swojego właściciela obok, który patrzał sobie na całe zajście. Psy są różne i ja to rozumiem, ale jeśli Ty czy ja idziemy ze swoim psem na smyczy to uważam że o tyle problemu nie ma,bo nad psem się panuje ( różnie to w różnych przypadkach była...). Tymbardziej jak ten drugi ma też psa na smyczy - chyba że coś źle z waszych wypowiedzi zrozumiałam. Schody się zaczynają jak to pies dolatuje luzem do nas i atakuje a jego własciciel na to...nic. I mnie osobiście to najbardziej przeraża w psich kontaktach. W tej chwili już mniej bo mam łagodnego ( wręcz dupowatego) psa , ale lata miałam pieniacza i co z tego że ja go mogłam trzymać na smyczy i w kagańcu jak ktoś sobie sprawę olał i puścił na niego swojego psa. Także znam obydwie strony medalu, ale wydaje mi się że sytuacja nie jest jakaś bez wyjścia(mimo ze łatwa też nie jest).
  17. Pies ze schronu też może być dobrze zsocjalizowany :) Rzecz jasna może mieć też przeżycia za sobą i różne urazy,ale jednak większość psów ze schronu mając normalnych właścicieli jest normalna. A dużo zależy od reakcji właściciela i to racja - sprawdziłam na sobie, im bardziej się panikuje i sieje popłoch tymbardziej spinają się psy, chcą bronić itp. Według mnie bezpańskie psy to mały problem - przeważnie są same sobie, dość niepewne jak nie mają pana obok, ewentualnie coś tam szczeknie i ucieknie. Gorsze te co idą z panciem i robią zadymy, a pancio patrzy dumnie z daleka...
  18. A robiłaś mu jakieś badania krwi? Ostatnio są szalone ataki kleszczy i właśnie coraz częściej słyszę o objawach boreliozy i babeszjozy wśród znajomych, że własnie zaczęło się od tego że pies np okulał... Nie chcę straszyć, ale może lepiej warto. Szczególnie jak piszesz że tego kleszcza miał... No i ruch na jakiś czas też ograniczyć raczej chyba warto, 50 kg to jest jednak masa, też pewnie swoje robi. Z rowerkiem fajna sprawa, ale pies niestety na widok tego co mu sie dobrze kojarzy zapomina o świecie, bólu itp- mój pointer też za rowerem przepada i potrafi na okrągło latać przy rowerze choćby miał się ledwo już zwlekać z legowiska. Jak widzi na wsi że ktoś z domowników się zbiera na rower to na chama już nawet się wypycha przez bramę i pogania żeby szybciej. To jest za duża ekscytacja żeby coś wtedy odczuwać.
  19. O to ja się wyróżnię... W naszym domu pies nie ma wstępu na kanapy, łóżka i fotele. I nie dlatego że ma zamiłowanie do tarzania się w gnoju, sierścią, brudem, bakteriami itp itd też się nie przejmuję, ale poprostu taką zasadę wprowadziliśmy na początku. I nie narzekam bo jest to wygodne. Czasem tylko jak tańczy przy mnie i prosi o poranny spacerek to mam ochotę odchylić rożek kołdry i zaprosić go na godzinną dodatkową drzemkę, ale wiem że jak raz wpuszczę to amen. Ogólnie sypia sam w kuchni i tam ma górkę kocyków i swoich innych piernacików , czasem w nocy przemyca się po cichu na fotel, skąd go zganiamy bezskutecznie ;) Poprzedni pies spał na kanapie ale tylko w dzień, ale potem jak doszły do tego dwa koty to już czasem brakowało miejsca dla nas. Teraz na łóżka mają wstęp tylko koty i na szczęście młody to akceptuje... Żebym nie była gołosłowna to znalazłam stare zdjęcie - jeden kot i średniej wielkości pies i już kanapa jest zajęta ... [IMG]https://lh5.googleusercontent.com/-E0ecZ2FX0bA/TgoKcIx68PI/AAAAAAAAIjs/BdKq93qqkag/s640/06 061.jpg[/IMG]
  20. Bardzo mądrze napisane i jestem podobnego zdania, ale niestety nie każdy socjalizuje swojgo psa. I teraz sytuacja jest taka że Twojego zsocjalizowanego psa atakuje drugi pies ( nie ważne czy duży czy mały - tak czy siak jak atakuje to nie powinno go tam być) i co robisz? Nieraz psy się niegroźnie ustawią, jeden burknie drugi odejdzie, ale nieraz są naprawdę ataki ostre i temat jest właśnie o tym. Ja np nie ingeruję obecnie, bo wiem że mój pies da sobie sam radę, walczyć nie będzie, dopaść się nie da, ale widywałam sytuacje gdzie psy się bawią, a tu nagle wpada między nie dajmy na to onek, łapie jakąś ozdobną kuleczkę w pysk i chce rozszarpać... A wychowania psów gratuluję, miło czytać :)
  21. Hehe :) Nie ma się co oburzać, ludzie zawsze na przekór - choćby miał niewiadomo jaki rodowód to wmawiają że chyba jednak nie jest rasowy, a jak właściciel twierdzi że kundel to jest debata że napewno musi być rasowy bo niemożliwe że kundel taki ładny. Do mnie też ostatnio poleciał komentarz że chyba mój pies ma z każdej rasy najlepsze cechy, bo ładny wyszedł. Przyjęłam. Apropos ras : Kilka dni temu spaceruję z psem a idzie grupka młodych z malutkim pieskiem w niebieskim atłasowym kaftaniku (a stopni na polu coś koło 30), już miałam podejść z moim się przywitać, ale chłopak go odciąga mówiąc coś że jest jeszcze za mały żeby się witać, więc stwierdziłam ze może po szczepieniach i zmieniłam kierunek. A on za mną z tym pieskiem,zagadał, mówię mu że piesio cudny i pytam czy on ma coś z terrierka ( bo taki ala russel - futerko ciut dłuższe, ostry szczurzy pyszczek itp), a gość mi na to że to amstaff... Pytam czy napewno sugerując że asty mają trochę masywniejszą budowę, inną sierść i szersze głowy, więc odwraca się do dziewczyny która była właścicielką i " ej...pani mówi że to chyba kundel, jesteś pewna że to amstaf?". Dziewczyna spojrzała na mnie gromowładnym wzrokiem i odpowiedziała tylko szybkie ostre dobitne " TAK". Gdybym dalej debatowała to bym mogła chyba zarobić guza... A dziś wyszłam popołudniu stłamszona jak nie wiem ( zasługa popołudniowej drzemki, z której wyrwał mnie Walduś ze swoimi potrzebami) i ledwo lezę, a mój pies dostał do głowy nakrętki i z prawa w lewo, od siurów do krzaków, w dodatku zaczął ciągnąć jak opętany, więc zarządziłam równanie. Idę trzymając go krótko na chodniku i lekko przyciągając do siebie na jego próbę siły, a idzie z naprzeciwka gość... Spojrzał na mnie pretensjonalnie i " Dlaczego pani nie pozwoli temu psu zrobić kupy!?"... yyyy.... Nie odpowiedziałam nic, ale moze warto było rzucić jakiś dobry komentarz że np dlatego że nie karmię go po to drogą karmą żeby ją marnował i wydalał :P
  22. Przeczytałam z zaciekawieniem temat i trochę szkoda że nie trafiłam wcześniej na niego, bo przy poprzednim psie miałam takie właśnie ekscesy jak opisujecie... Szczególnie że widzę dużo krakowiaków( a ja też krakowianka) i wiem jak to u nas w mieście wygląda... Powiem szczerze - problem jest straszny, ale wydaje mi się ze to wina prawa. Czy jest gdzieś jakaś ustawa w której jasno i czytelnie byłoby napisane co obowiązuje posiadacza psa? Chciałabym kiedyś ją naocznie zobaczyć( bo ze jest to słyszałam mnóstwo razy..) A nawet jak jest to chyba guzik daje...bo nie ma takich co by ją egzekwowali. Słyszę jak to podobno wygląda za granicą - albo to tylko tak niby kolorowo wygląda albo oni nie mają takich problemów. U nich psy są w pełni zsocjalizowane, każdy patrzy krytycznie na siebie, są miejsca gdzie można psa puścić, a są takie gdzie nikt się nie odważy bo dostałby karę taką że by się do końca życia nie spłacił. Nie ma że jeden pies pogryzie drugiego czy jego właściciela i sprawa się rozchodzi - są zawsze konsekwencje, każdy musi myśleć i zdawać sobie sprawę z tego co robi. A u nas...? Jeden uważa przesadnie na wszytsko wkoło, a drugi beztrosko puszcza psa agresywnego, a potem jakby co to poszkodowany się nawet odezwać boi, albo zostaje olany i nie ma gdzie wyegzekwować. Według mnie po pierwsze brakuje ludziom tego czegoś w głowach, świadomości, rozsądku itp. Każdy patrzy na swojego pieska bezkrytycznie, a wobec innych właścicieli ma mnóstwo zastrzeżeń... Właściciele mniejszych narzekają na olbrzymie potwory, własciciele większych na małe jazgotliwe agresory... Ja tam nie rozróżniam zbyt psów na te duże i małe - według mnie jeśli już jest jakieś prawo to ma obowiązywać wszystkich równo. I nie ma że york jak doskoczy z zębami to może tylko podrapać, a dog od razu kości połamie i rozszarpie na strzępy- to i to pies. Mój obecny pies jest bezkonfliktowy jak narazie . Jeśli rzuca się na niego jakiś pies to zazwyczaj rozwiązuję problem tak że się oddalam, a pies agresorowi ucieka. Mój pies jest w miarę sprytny, szybki, zwrotny. Jak narazie wszystkim potencjalnym zabójcom się wyślizgnął i ten drugi nie był w stanie go dogonić. Ale wiem że łatwo mówić, a jak ktoś ma psa który nie zwieje, albo gorzej jak skoczy do walki... Mój poprzedni pies jak na złość przyciągał wszystkie takie przypadki bo aż do samego końca życia nie bał się spojrzeć przeciwnikowi prosto w oczy. Przeżyłam tyle pogryzień - i jego i moich, że śmiało mogłabym zostać ekspertem. Jedno jest pewne - nie wolno nigdy odpuścić ponoszenia konsekwencji właściciela... Tego się nauczyłam jak 3 razy został pogryziony będąc na smyczy i w kagańcu - 2 przypadki to były właścicielki którym smycz wypadła z rąk ( jeden owczarek - zszarpał mojemu kaganiec i poszarpał pyszczek, jeden bokser- pogryzł go całego ,ale najgorszy był chwyt pod ogonem w którym mój wisiał dłuższą chwilę za tyłek gdy ja rozrywałam bokserowi szczęki- pies uszkodził mu odbyt, nie chcę nawet pisać ile było cierpienia i ile czasu pies nie mógł się normalnie załatwić), raz amstaffka wyrwała mu w boku dziurę- też niby wypadła, ale podejrzewam że chłopak celowo ją puścił... Raz mi go z działki pod płotem wyciągnął pies za głowę - do końca życia miał naderwane ucho. I takich było wiele wiele jeszcze, niektóre wzięłam na siebie łapiąc takiego delikwenta w ataku ( nieraz musiałam i nawet trzymać w jednej ręce mojego a w drugiej atakującego)... Nerwy, koszty leczenia, a przede wszystkim cierpienie psa pogryzionego i potem strach że się to powtórzy - nie warto. Według mnie zawsze trzeba właściciela pociągać do odpowiedzialnosci- i teraz nawet uważam że nie przesadne jest zrobienie psu wszystkich kosztownych badań po pogryzieniu, może jak nie myśleniem to się portfelem właścicieli do umysłu przywróci. I chyba nie głupie jest od razu wzywanie odpowiednich służb - SM, policji czy jakiejś organizacji zwierzęcej, bo potem taki pańcio się oddala z naszym nr telefonu i znika bez śladu. A gaz... czy ktoś z was próbował użyć w takiej sytuacji? Moi rodzice po pogryzieniach zaczęli nosić - tata paralizator, a mama gaz, ale odkąd usłyszałam w jakimś programie że to może pogorszyć sprawę - pies atakujący wpada w szał, jest oszołomiony, zaczyna się bronić i atakuje jeszcze bardziej- odradziłam im. Zresztą sama bym nie użyła wobec psa, bo wydaje mi się to zbyt brutalne - wkońcu co on winny że go człowiek na agresora wychował... Branie na ręce psa chyba odradzam... Wisiał mi na gardle już kiedyś pies jak wzięłam mojego na ręce i przylgnęłam z nim do muru żeby tamten go nie złapał, nikt nie podszedł, bo wszyscy się bali, a potem jak spotkałam włascicielkę i chciałam wyciągać konsekwencje pokazując jej skrwawione ręce i nogi usłyszałam tylko " No widzisz"...
  23. Hehe , a ten na co tak ujada? :) Pewnie jakaś nagródka sie należy a pańcia nie chce dać :D
  24. A mnie się teraz śmiać chce jak widzę tego pokracznego małego pajaca. I tak wzięliśmy go dość późno ( to zdjęcie na pleckach jest właśnie jednym z pierwszych w naszym domu), więc nie cieszyliśmy się jego szczeniaczkowatością od początku. Choć znaliśmy go od pierwszych dni narodzin ( i to już wtedy się do białego ucha wytworzyła w wujku ( a teraz jego panu) olbrzymia sympatia). Ale gdybym ja miała wybierać to nie wiem czy by padło na niego, szczególnie że w miocie był też Amorek. Nie, Inćka jest dachowcem, ale ma jakieś tam swoje domieszki syjama. Jest po czarnej działkowej kotce - dokarmiamy je,więc znam mniej więcej te rodzinki i co miot coś tam syjamowatego wyskakuje ( np brat jej mamy był własnie colorpointem). Ale za to charakter ma faktycznie "rasowy" paskuda ;) Nietykalna wielka lady. Amorek był cudownym przyjacielem całe swoje 13 lat :( Nigdy go nie zapomnimy... Nie był łatwym psem, wzięliśmy go ze wsi od pijackiej rodzinki, jak na pierwszego psa to naprawdę był mocny wybór, bo dał szkołę. Ale dzięki niemu nauczyłam się dużo. Waldek przy nim to naprawdę maślana bułeczka... A co do zdjęć to dziś cyknęliśmy kilka fotek, które wkrótce zamieścimy(Tylko póki co nie mamy kabelka do aparatu ...). Bardzo radosny był dziś dzień, pełen szaleństwa. Byliśmy na tzw "świńskich łączkach" - tereny lekko bagienkowe, trochę skałek, trochę łączek i duuuże bajorka poopadowe. A "świńskie" dlatego że chadzają tam świnki wietnamskie z pobliskiej hodowli. Tak żeśmy sobie to miejsce ochrzcili :D Waldek wdał się w klimat świński i solidnie się wytaplał...ahh ile było radości. A jutro wystawa... planowałam go kąpać, ale bez takiego spa aż.... :D
  25. Heeej :) Dziękujemy za odwiedziny u Waldemara na wątku. Narazie się rozkręcamy, ale dodaliśmy trochę starszych wspomnieniowych fot ( teraz widzę ze lepsza byłaby opcja foto-bloga), zapraszamy do oglądnięcia. Trochę się też rozpisałam :) Twoje pieski przefajne. Brązowa mi się podoba, zresztą obydwa ładne, lśnią się jak diamenciki ;) Sztuczki wykonują świetnie, a ile radości mają na mordach :) Zazdraszczam że tak im to idzie, nasz wariat lubi się uczyć, ale ma w głowie taki chaos że czasem mu to całkiem odwrotnie wychodzi. A nie masz czasem filmiku jakiegoś z klaskaniem? To musi dopiero fajnie wyglądać jak pies klaska :D chciałabym to zobaczyć :)
×
×
  • Create New...