Jump to content
Dogomania

Majkowska

Members
  • Posts

    4292
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    2

Everything posted by Majkowska

  1. Majkowska

    Barf

    Motyleqq, Czekunia ,a długo karmicie barfem?Pytam, bo mój też się zaczął drapać, ale prawdę mówiąć mało na to zwracam uwagę, bo stan psa na wiosnę ogólnie zrobił sie kiepski - mniej sierści, więcej skóry na wierzchu, podrapany, pozdzierany, gdzieniegdzie bywa zaróżowiony, pogryziony przez komary, poparzony pokrzywami itp itd... No i już wcześniej się skrobał, więc narazie alarmu nie robię, ale lepiej być uważnym.My już mamy pierwszy barfowy tydzień za sobą. Powiem szczerze że jestem bardzo zadowolona. Wchodząc na wątek i czytając o barfie byłam pełna entuzjazmu, ale wątpiłam ze wypali... po pierwsze że nie zje, po drugie że mu zaszkodzi w jakiś tam sposób. A wygląda to tak że wciąga mięcho aż miło patrzeć. Niecały tydzień a pies już kości na wierzchu nie ma, aż się wszyscy dziwią co on taki żyrny się zrobił :P Dawniej jak podchodziłam do worka z karmą to pies ewakuował się do innego pokoju - mimo ze nieraz dzień, dwa potrafił nie jeść. Nie mówiąc że mu się dodawało coś do tego zawsze od czego były sraczki i inne takie... Teraz jak kroję mięcho to siedzi koło stołu i czeka, a jak dam michę to nic nie zostaje - aż miło patrzeć! Piszczeń było trochę , ale kroiłam mu na drobne kawałki i wybierałam na początek dość wyborne mięska i teraz już zjada wszytsko. W dodatku mamy asystę barfowego - na podwórko wprowadziła się bura kotka, której jak raz rzuciłam to co Waldek zjeść nie chciał tak teraz efekt jest taki ze ona stoi pod balkonem i drze gębę, a Waldek za mięso dałby sie pokroić :PJuż nawet przechodzą podroby ( serduszka, wątróbki...) z którymi Waldek miał przedtem problem, bo gryzły strasznie w ząbki i trzeba było na nie piszczeć. Wczoraj wsunął szyję indyczą w całośći - normalnie mnie zaskoczył, myślałam ze mój panicz nie umie gryźć takich mięch. A kości,chrzęści itp to juz wogóle wielki przysmak :)Trochę warzywka nam kuleją,kilka papek już wyrzuciłam, ale nie gorączkuję się bo rzucam mu w całośći owoce i warzywa i je zjada.Rumi - jak narazie nic fantastycznego nie znalazłam. Byłam pod Halą i tam też mięch psich nie ma. Obeszłam całą, przeszłam mięsne, zolog...nic. Może źle szukałam... Jak narazie zaopatruję się w zwykłych masarniach.
  2. Majkowska

    nie lubi dzieci

    Witam. Nasz roczny pointer też ma niestety z dziećmi problem, pisałam już o tym na innym wątku, aż postanowiłam poszukać i znalazłam ten.Z przerażeniem czytam i słucham, ze ktoś musiał oddać psa przez agresję do dzieci...Szczególnie że niedługo się sami spodziewamy dziecka... Waldka kontakty z dziećmi nie prowadzą może do morderczych czynów, ale zachowuje się wobec nich brzydko - odsuwa się , ujada , nie ma mowy o dotknięciu go... w pewnym momencie zaczęło nas to niepokoić, a bardziej to że sie to posuwa. Trochę czytam na ten temat i opinie są tak różne - karać, nie karać, unikać dzieci... że sama już nie wiem, chyba najsensowniejsze w tej chwili będzie spotkanie behawiorystą. Od małego jest socjalizowany, szkoliliśmy go (sami), dużo chodzi bez smyczy, ma normalne zdrowe kontakty z psami, mieszkamy w Krakowie obok rynku, więc często chodzimy w duże skupiska ludzi, jeździmy tramwajem itp itd...Na ludzi jako tako uwagi nie zwraca, dopóki nie zostanie zaczepiony... a niestety zdarza się to często. Początkowo jak był szczeniorem to wiadomo - cieszył sie i witał ze wszystkimi, potem dorastał i przestały mu te zaczepki odpowiadać. Najpierw nie karałam go jakoś specjalnie, coś tam mu mruknęłam żeby nie szczekał, starałam się pokazać że jest ok i jeśli ja akceptuję kogoś to pies też powinien. Potem widząc ze on nie ma ochoty się kontaktować z ludźmi zwyczajnie ich odganiałam, nie pozwalałam psa zaczepiać ani głaskać. Wreszcie kilkakrotnie usłyszałam że to ja w nim wzmagam agresję, bo on widzi że ja ludzi nie lubię to robi to samo. W tej chwili nadal na nich szczeka, a ja go za to karcę - zazwyczaj szarpnięcie na smyczy , i słownie " źle". Nadal sobie dotykania nie życzy...Jeszcze jak dorosłego obszczeka to pół biedy (choć wiadomo zadowolona nie jestem...)ale zaczął się od jakiegoś czasu bać dzieci. Bać, nie ufać im, nie lubić ich czy nie wiem co...Pierwszy jego kontakt z dzieckiem był taki : miał kilka mcy, poszedł z nami na wycieczkę i pod schroniskiem odpoczywaliśmy, padł w cieniu pod ławką i zasnął. Podeszła mała dziewczynka, kucnęła przy nim i zaczęła go głaskać. Na początku robiła to bardzo ładnie, psu nawet sprawiało przyjemność,nawet bylam zadowolona że taki ładny ma kontakt, ale potem zaczęła już bardziej czule i pies zmienił miejsce żeby sobie spokojnie spać... odsunął sie od niej kilka razy, ona za nim, gdy zawarczał zwróciłam jej uwagę, ale wtedy tylko jeszcze pojawiła się wspierająca ją babcia... wkońcu poszliśmy.Od tej pory dziecko = krok w tył. Z czasem doszło do tego jeszcze warczenie i szczekanie.Nigdy nie ma zębów- całe szczęśćie. Też starałam się chodzić między dzieci, pokazywać mu że one są, tak poprostu jest i muszą pozostać sobie neutralni. Miał nawet kilka dobrych kontaktów z dziećmi, ale wiem że robi sobie jakąś selekcję i nie każde dziecko jest mu obojętne. Szczególnie że często gęsto dziecko pojawia się nagle i niespodziewanie i nim ja się zorientuję już próbuje powiesić się pieskowi na szyi, albo co gorsze leci z patykiem wydając charcząco-piszczące odgłosy.Właściwie to teraz pytanie mam jedno - co radzicie na takie psie zachowanie robić? Już sama nie wiem, opini tyle ile ludzi, a psu się wcale nie poprawia... Nie czuję się pewna, szczególnie że na wiosnę dzieci są niemal wszędzie...
  3. Majkowska

    Barf

    [quote name='Rumi.']Majkowska daj znać jak znajdziesz jakieś specjały w Krakowie, bo ja właśnie jestem na etapie szukania ;)[/QUOTE] A coś Cię konkretnie interesuje ? To popatrzę, popytam. My narazie delikatnie startujemy z kąskami z masarni żeby pies się wogóle wciągnął, ale też szukam czegoś fajnego i za okazyjną cenę :) Podobno pod Halą Targową są gotowe mrożonki, ale jeszcze tam nie dotarłam, jak pojadę na zwiady dam znać.
  4. Majkowska

    Barf

    Spróbuję z tym olejem :) A może być np cała mała puszeczka tuńczyka - czytałam że niektórzy podają. Siemię też kupimy, będziemy kombinować. On zjada warzywka i owoce tak czy siak, ale przeważnie w całych kawałkach (że tak to ładnie nazwę to takie " poczęstunki" przy okazji jak my jemy to się mu wrzuca do miski trochę). Marchewkę dostaje standardowo do gryzienia - bardzo lubi. To pierwszy mix zmodyfikować do marchewki, jablka, ogórka? Pomidor? Burak? ( widziałam że taki skład mniej więcej jest w tych kupnych) Pomarańcze akurat dałam bo pies lubi ( przynajmniej w surowej postaci jak się go częstowało to je chętnie zjadał -nawet i cytrynę o dziwo), ale może zawaliłam i zrobiłam mu za kwaśne jak na pierwszy raz. Seler zjadał w ugotowanej formie i też mu smakował. Do mixu dzisiejszego na zachęte dodałam jeszcze trochę banana, kilka truskawek, odrobinę nektarynki... Nie mówiąc że potem dodałam tam jeszcze trochę wątróbki z kurczaka, bo łudziłam się że zje wtedy chętniej. Potem dorzuciłam jeszcze jajko i trochę płatków kukurydzianych... i tym chyba sfinalizowałam jedzenie tego przysmaku ostatecznie... Za to badanie smaków co do mięsa nie wypadło najgorzej - kostki ( niestety zdobyliśmy tylko 2 małe cielęce) zjadają się mega chętnie, a i nawet nie pogardził wątróbką i piersią z kurczaka. Co lepsze zjadł wcale nie jakoś mega dużo tego, a wygląda na zadowolonego i najedzonego :) Micha z mixikiem poleży jeszcze do wieczora i chyba ją wywalimy... Apropos - ile takie jedzonko przetrzymujecie bezpiecznie jeśli pies nie zjada? My zazwyczaj michę z suchym jak nie zjadał od razu to zabieraliśmy i dawaliśmy potem,tu chyba kłania się do przechowywania lodówka,prawda?
  5. [quote name='evel']No chwileczkę - Majkowska pisze, że koryguje psa a nie upomina dzieci. Więc ja bym stawiała na to, że ten pies jest maksymalnie zestresowany dziećmi, po prostu - one zachowują się DZIWNIE, a pańcia mnie nie broni, tylko jeszcze opierdziela - wniosek - będę darł ryja i wyskakiwał, skoro muszę sobie radzić sam. Błędne koło. Trochę asertywności, dziewczyno, bo stracisz zaufanie swojego psa. Nie pomyśl sobie, że ja jestem jakaś 100% pozytywna, bo jak trzeba to potrafię tak wydrzeć japę na własnego psa, że go niemal zmiata fala dźwiękowa, ale jednocześnie jeżeli ktoś próbuje krzywdzić czy w jakiś sposób dokuczyć mojemu psu to później żałuje, że próbował. A co do samych dzieci - ostre "nie rusz pieska, on się boi" powinno załatwić sprawę. Albo uwaga do rodziców - bierz pan to dziecko, mój pies gryzie/jest chory/coś tam. Bo jak nadal będziesz tylko ochrzaniać psa, zaczepianego przez dzieci, to będzie gorzej i gorzej. Ja miałam podobnie i z dziećmi, i z psami - skupiałam się na tym, żeby mój pies był najlepiej w ogóle wyprany ze swoich reakcji, bo mi było głupio komuś zwrócić uwagę. Ale mi przeszło ;)[/QUOTE]Z dziećmi to każdy nam radzi co innego, i to jest w tym wszystkim chyba najbardziej skomplikowane,bo nie wiemy już całkiem co z nim robić. Dawniej gdy zwracałam uwagę ludziom żeby mi nie dotykali psa (szczególnie to dotykanie z nienacka gdzie on nieraz niespodziewanie klepnięty w zad odskoczył na kilometr) to dostałam reprymendę że to ja w nim wzbudzam niechęc do ludzi - bo to ja pierwsza się gotuję na to żeby go nie dotykać. Zaczęłam pozwalać, pies zaczął szczekać, najpierw miło do niego przemawialiśmy i staraliśmy się mu pokazać że ludzie są ok, że jesteśmy obok, akceptujemy ich , byliśmy neutralni - poprostu ludzie są, istnieją i nie trzeba na nich reagować. Gdy pies zaczął się wycofywać i podszczekiwać to nie karciliśmy go tylko raczej było coś w stylu " no i po co głupi szczekasz, ten pan jest ok". Wyrażenie niezadowolenia, ale bez żadnych krzyków , porpstu natychmiastowy przekaz że to jest źle, tak sie nie robi. Niestety niewiele pomogło. Za kolejną złotą radą zaczęliśmy go karcić dosadniej,teraz jak szczeknie to jest juz ostrzejszy ton głosu, szarpnięcie. Nie jest to morderca który atakuje bez ostrzeżenia, ale tego szczekania porpstu ma nie być, chcemy normalnego cywilizowanego psa, szczególnie że od młodosci dbamy o to żeby taki był. Pies chodzi normalnie między ludźmi,od małego go dużo puszczamy, jeździ autobusami, chodz z nami do znajomych, przechodzi przez rynek i nie zwraca na ludzi uwagi itp. Szczekanie jest w sytuacji tylko jak go ktoś zaczepi i próbuje nawiązać bliższy kontakt. Szczególnie nie lubi ludzi do niego " dziamdziających" (titititit jaki jesteś piesek titititi). Z tego wszystkiego dzieci są najmniej winne, bo są najmniej świadome, poprostu lecą z rączkami przytulać pieska. Dobrych kontaktów mieliśmy z dziećmi kilka i został za nie pochwalony, wręcz patrzył mi w oczy i oczekiwał co ja na to. Niestety też sie zdarza że gdzieś nagle wypadnie dziecko z piskiem, wrzaskiem, machające kijem i wtedy zaczyna się ujadanie. W tej kwestii planujemy sie skontaktować z behawiorystą, szczególnie że niedługo się sami spodziewamy dziecka i wolelibyśmy żeby nie było dla psa zaskoczeniem i zeby nie zechciał zaskoczyć je pierwszy....
  6. Majkowska

    Barf

    Witamy ponownie :) Jesteśmy już po światówce, więc zaczynamy startować z Barfem. Dziś za pomocą sokowirówki zrobiliśmy sobie mixik owocowo-warzywny ( my piliśmy soczek, a psiur dostał cały przemiał+trochę soku żeby takie suche nie było). Wrzuciliśmy marchewkę, pomarańczę, jabłko, seler, pomidor,ogórek. Trochę ubogo ale bałam się nawrzucać wszystko naraz. Wyszło nam 7 małych kubeczków, które schowaliśmy do zamrażarnika. Zawsze można to udoskonalać. Jedną porcyjkę dostał na spróbowanie....ale bez specjalnych efektów. Bardziej mu pasowało wylizywanie tego z kubeczka niż smak... Mam nadzieję że sie chwyci... Co jeszcze tam mogę dla lepszego smaku wrzucić? Macie jakieś "pewniaki" przetestowane na waszych psach? Zaraz idziemy też na podbój krakowskich masarni,czas zaopatrzyć się w mięcho- co polecacie kupić na start?. Boję sie przedobrzyć więc kupię na 2-3 dni . Rozpisałam sobie jadłospis, ale niestety zapomniałam go z kompa od rodziców. Jak dotrę do nich to wstawię do korekty, bo pojęcia nie mam jak co i gdzie to mu dawkować. Żwaczyki suszone już mamy (narazie podawałam je jako przysmak do zwykłego jedzonka, aż prawie że się znudziły), teraz zapolujemy na surowe. I rzucamy się w barfową przepaść :P
  7. Nie jestem raczej z tych co ryczą na dzieci ( w gruncie rzeczy co takie dziecko winne że pies go nie lubi), ale sytuacje bywają kłopotliwe. Najgorsze jest jak jest mama babcia czy ktoś dorosły obok i zamiast jakoś logicznie zareagować = pies się boi, szczeka, to trzeba się od niego odtegesić, to jeszcze one są nachalne, albo wyrażają zachwyt swoimi dziećmi że kochają pieska.... Raczej bym skłaniała się bardziej do próby zaprzyjaźnieniem mojego potwora z dziećmi. Ale on wpada w amok i pogadane... Naszczekać i zachować bezpieczną odległość. Natomiast zawsze ryczę na psa za takie wyskoki, choć bardzo nie lubię tego robić, ale chcę mu wpoić do łebka że to nie jest dobre rozwiązanie. Ja wiem jaki efekt... nie zachwycający... A nieprzewidywalność dzieci to też kolejny problem, też zawsze odgradzam, szczególnie jak widzę ze dziecko jest żywo zainteresowane psem.
  8. Do nas niestety dzieci nie mają wstępu... ostatnia wizyta dwójki dzieci ( 1,5 roku, i ok 5 lat) skonczyła się tak że dzieci były przerażone, a pies ujadał bez opamiętania, w końcu wylądował w klatce i tam rozszarpywał w furii swoje posłanie... :( Tragedia... Wytworzyło mu się coś takiego że już woli się bronić przed małymi ludźmi ( a zauważyłam ze u niego mały człowiek może mieć nawet ok 12 lat...) i naszczekać złowrogo. Nie zawsze wiem co ja powinnam w tej sytuacji zrobić, szczególnie jak widzę że leci do nas urocza dziewczynka z wrzaskiem " piesek, piesek!!! hau hau!!", macha rączkami i sprawia wrażenie że zaraz wskoczy mu na głowę , pies już jest gotowy do obrony, a ja cała spięta... Czasem po prostu nie ogarniam całej sprawy. Przydałoby się takie dziecko które pobędzie z nim chwilę, pies nabierze pewności itd... A też nie każdy rodzic chce żeby jego dziecko nam służyło jako "obiekt treningowy"....
  9. Niestety, mało który rodzic uczy swoje dziecko jak postępować wobec psa i prawdopodobnie dlatego Że sami tego nie potrafią (co własnie opisujecie). Tylko ze zawsze ataku psa będziemy winni my - właściciele... Dzieci są albo przesadnie psami straszone, albo własnie rozpuszczone -szarpią za uszy, nie boją się podejść i drażnić. Tylko to nie wina dzieci, a dorosłych - rzekomo inteligentnych.... Mój pies przykładowo dzieci nie lubi i pewnie wynika to że pierwszy kontakt z dzieckiem miał nienajlepszy. Byliśmy na wycieczce, pies był młody, kilkumiesięczny farfocl , niedawno wzięłam go z hodowli. Dziarsko przeszedł kawał drogi, a potem pod schroniskiem padł pod ławką i spał. Na ławce obok była babcia z małą dziewczynką, lat ok 6-7, która szybko zainteresowała się pieskiem i krążyła wkoło nas. W końcu jak polny konik zrobiła skok do nas i od razu zaczęła głaskać spiącego pieska po głowie. Piesek dał się pogłaskać, więc było ok, ale dziewczynka zaczęła coraz czulej. Na przytulanie już grzecznie się od niej odsunął spać gdzie idziej. A dziewczynka za nim. Zaczęła się gonitwa pod ławką i prześladowanie pieska, więc wkroczyłam do akcji grzecznie i miło żeby pieska już zostawić bo piesek chce spać. Dziewczynka spojrzała na mnie jak na wariata, a potem jeszcze pojawiła się babcia z historią że ona jest psiarka i mają takiego kajtka burka reksa zuzie sabe kame itp i jeszcze jakiegośtam na łańcuchu... Babcia była tego samego zdania że nasz piesek potrzebuje miłości ze strony jej wnuczki... Niby krzywdy nie zrobiła ale od tej pory pies w kontakcie z dzieckiem wolał być ostrożny i najpierw był krok w tył. potem krok w tył i burknięcie, potem krok w tył, burknięcie i szczeknięcie, a teraz już nawet do tego szczeknięcia jest krok w przód... Już następnego etapu za nic nie chcę.... Tylko teraz jest problem żeby to wszystko odkręcić, bo dzieci normalnych jest mało - aczkolwiek ostatnio na wystawie spotkałam dwójkę spokojną, w dodatku miały w rękach ciasteczka którymi pieska poczęstowały - stal przy nich spokojnie, obwąchał, dał się pogłaskać. Byleby więcej normalnych dzieci, a raczej....normalnych rodziców....
  10. Majkowska

    Barf

    Te mamy to się jednak przydają :D Moja jakaś wybrakowana bo młynka nie ma. Ale ma jakieś blendery i inne tajne maszyny. Tylko chyba mnie dość przewiduje, bo ma to pochowane... Tylko jakbym faktycznie jej to zatkała to ...o gosh...
  11. Majkowska

    Barf

    Też już zaczęłam kolekcjonować, ale mnie ze skorupkami może być problem , bo moja mama też je skrzętnie zbiera - chyba oddaje je ( i foremki też) komuś od kogo bierze jajka. Odkryłam jej zbiory, sporo tego...może się podzieli. A jak nie to będę musiała walczyć :P A skorupki muszą być w totalny pył? Pamiętam że poprzedniemu psu zalecali nam dawać całe skorupki - sam je sobie gryzł. Stworzyłam właśnie Waldkowi jadłospis. Dumna jestem jak diabli, ale na razie go nie wklejam, coby się trochę swoim geniuszem pocieszyć. Potem wrzucę do korekty z setką pytań które mi się narodziły podczas procesów twórczych :) Powoli go sprawdzam , może tragedii nie będzie - dziś dałam trochę jarzynki mielonej - wciął bardzo chętnie :) Na całość pójdziemy po światówce.
  12. Majkowska

    Barf w Krakowie

    Znalazłam ostatnio sklep na ulicy Olszańskiej, mały sklepik ABC bodajże - mieli tam zamrażarkę z mięsem z Aspolu. Trafiłam przypadkiem, już byłam uradowana że zrobię zakup, ale się okazało że od jakiegoś czasu im nie dowożą mięcha. Mają się zapytać i poprosić o wznowienie dostaw. Jak dowiem się że będzie już to dam znać :) A czy pod Halą Targową jest taki sklep z psim mięchem ? W którym miejscu?
  13. [quote name='Tree']Uświadomiłaś panią, że to nie amstafy? :lol: Jak zareagowała?[/QUOTE] Nie uświadomiłam i nie uświadamiam zazwyczaj nikogo, szczególnie jak widzę ze ten ktoś znacznie lepiej wie co ja mam. Tu babka nas totalnie zaskoczyła, pozatym co będę dyskutować z pasjonatką rasy :P Niektórzy wiem że lubią wtedy manifestować że pies rasowy, że to siamto tamto, szczególnie jak pies własnie do końca nie jest, ale ja raczej do tego skłonności nie mam ;) Ostatnio jak jechaliśmy w tramwaju jakichś dwóch starszych panów też dyskutowało o naszym psie. Pierwszy : " Ooo to ten pies ten z tych co poluje na króliki..." Drugi : " Nooo, a skąd ty to wiesz?" Pierwszy : " a wiem.... One strasznie szybkie są, one wiesz, tego królika doganiają i wiesz ..." Dalej się nie wsłuchiwałam, ale rozmowa była dość ciekawa, zastanawiam się tylko skąd on to wie... Fakt faktem nasz pies lubi się puścić galopem za jakimś zającem w polu, ale po pierwsze nie dogania go i "wiesz", a po drugie tępi się ten nawyk bo gonienie za zwierzyną to ostatnia rzecz jaką pointer robić powinien. Przypomniał mi się jeszcze jeden komentarz, tyle że do poprzedniego, niezyjącego już, naszego kundelka. Stałam z nim na dworcu i czekałam na autobus, on był już zakagańcowany , a podchodzi do nas jakaś pani i pyta " przepraszam czy to ten pies podobny do świni?" Omal nie pękłam, bo Amor był takim dość krępym, opasłym niedużym psiskiem , ale czystowiejskim. Ładnie się uśmiechnęłam i odpowiedziałam że do świni owszem może i jest podobny, ale to nie ta rasa ( bo babce chodziło o bullteriera) :D Bardzo cenni są tacy ludzie,bo krzywdy tym nie robią,a wprowadzają człowieka w dobry nastrój :)
  14. Majkowska

    Barf

    [quote name='Tascha']Moje psy nie sa wybredne i na wyjazdach spokojnie zjedza cokolwiek-moze byc surowe,moze byćpuszka,moze być suche a moze byc i kanapka...:smile: ja jezdze czesto i musze miec psy przyzwyczajone do róznych pokarmów- raz te co ze mna jada, dwa te co zostaja w domu pod opieka sznownego małzonka, który w kwestii opieki na domem i psami jest 100% staroswieckim chłopem i kompletnie nie mysli-a jak mu kulki kaze wsypac psom ilestam na sztuke /ma rozpiske na kartce na lodówce/ to wiem,ze wsio bedzie ok :-D[/QUOTE] I nie ma żadnych rewolucji, sraczek itp? I czy generalnie psiego żołądka się nie rozreguluje jak tak np podam mu raz na jakiś czas karmę suchą/puszkę- Czy on się przyzwyczai czy to za każdym razem zmienia mu w trawienie i nadwyręża żołądek? Bo zrozumiałam ogólnie że jeśli barf to tylko i wyłącznie już barf, a jakbym np chciała barfa jeszcze uzupełnić trochę suchym ( nawet tu z tej konieczności wyjazdowej)? Do tej pory dawaliśmy suche, ale nie samo, bo kości i mięso też dostawał w formie przysmaku do pogryzienia, warzywka i owoce też dostaje, także taka nowość to dla niego nie jest. Tym że czasem się na delikatne resztki z obiadu typu trochę puree czy chrząstki załapie się nie będę chwalić :) I jeszcze jedno pytanie - jak jest z kurczakami ? Dużo psiarzy z tego co słyszałam odrzuca całkiem karmienie kurczakami ze względu na hormony i sposób ich chowu - w większości słyszałam to odnośnie suk , że cieczki się rozlegulowywują, że potem poomstwo może być coś nie tak itp. Jak to z tym jest?
  15. Majkowska

    Barf

    Haha no własnie się boję że z tym aromatycznym mięskiem zostanę :D Podaruję wtedy chyba to mojemu tacie do dokarmiania kotów na działce (niby nie karmi, ale wszystkie mięsne odpady się tam transportują i jeszcze karma się skąds tam znajduje), ucieszy się :P Takie tafle kupowałam już kilka razy ( tą własnie książkę wołową z k9 bodajże, i z biosk wołowinę z chrząstką) - wszystko jednakowo tak samo przeleżało w misce, chowałam do lodówki, wyjmowałam, zaśmierdywało się, wywalałam. Tego się obawiam. Ogólnie wydaje mi się że to mięso wychodzi tanio. Jak o psa chodzi to nie mam ograniczeń cenowych, jak ma mu smakować, jak ma być po tym zdrowy i szczęśliwy to kupię wszystko za każdą cenę, najwyżej sobie trochę potem trzeba będzie odmówić. Może zdobędę mięcho psie, bo dziś całkiem przypadkiem weszłam do sklepiku osiedlowego po sok, a tam - objawienie - zamrażarka z wielkim napisem " mięso dla psów, Aspol" !! Tylko akurat miałam widocznie pecha bo im przestali dowozić, ale panie mają się dla mnie zapytać i poprosić o dostawy :) Ale mi się udało :) A to żwacze nie są konieczne na początek tej tzw kuracji oczyszczającej? Suszone mam ( a w sumie nie mam bo dziś właśnie przed chwilą jak został sam to wtrąbił 2 ostatnie), co jakiś czas na wystawie sie zaopatruję w dużą paczkę i mam na jakiś czas. W sumie łatwiej mi będzie zdobyć takie i je wmielić, jak na to samo wyjdzie. Hmm. oo no własnie - jak rozwiązujecie problemy wyjazdowe, tylko puszki? My wyjeżdzamy dość często i też z wożeniem mięsa może być problem. Szczególnie jak sie jedzie do kogoś,kto niekoniecznie jest przyzwyczajony do psa rozszarpującego mięso na jego dywanie, albo co gorsza żwacze... O tyle jednak jest wygodniejsze suche. U mnie Waldek dostaje konserwy i je lubi nawet, ale co z tego że chętnie zjada jak potem kupska są conajmniej luźne...
  16. Majkowska

    Barf

    Ogarowi też możemy kibicować :) Mielić nie muszę, ale spodziewam się tragedii - wiem jak Waldek je mięso surowe,więcej piszczenia i cyrku niż to warte. Nawet prośćiej by mi było rzucić mu kawał mięcha do pożarcia niż sie babrać, no alee... Spróbuję dać normalne, ale i tak już sobie jakieś urządzonko mielące naszykuję żeby nie kolebyłojnych 3 dni głodówki bo pies nie wie jak do tematu podejść ( moja kochana ciapciara:oops: ). Byłam dziś w mięsnym popytać czy może posiadają takie cuś jak żołądki, pani spojrzała na mnie zdziwiona i zaczęła mi tłumaczyć że mi chodzi o płucka... Pojadę dalej poszukać, może gdzieś znajdę tam gdzie i ubój, a jak nie to wynalazłam sklepik (aspol,biosk) i będę netowo zamawiać. Akurat sie może z tym wykaraskam po światówce w sam raz :) Ha, już widzę minę Waldusia jak mu rzucę śmierdzące surowe mięso do michy :D W jak dużą porcję tego mięcha mam się zaopatrzyć na początek? ( Dodam że mam mały zamrażalnik, no chyba że trochę upcham u rodziców :P)
  17. Majkowska

    Barf

    a że tak głupio zapytam to w czym mozna mielić? Zwykła maszynka do mięsa czy jakiś mikserek wystarczą? Cobym sprzętu domowego nie popsuła. Kości tam raczej wpychać nie będę, ale te warzywka i owocki , rybkę i podroby na papeczkę z tego co przeczytałam. Zreszta myślę że mniejszy dramat i mnie pisku będzie jak dostanie w małych kawałeczkach.
  18. Majkowska

    Barf

    Ooo to może nam przyjdziecie pokibicować ? :P My was znaleźć wśród labów możemy mieć problem, ale nas łatwo namierzyć - mały chudy pointer z przewagą bieli. Od razu bym miała lekcję z barfa zapewnioną :P No i rzecz jasne wy kibiców też :)
  19. My mamy pointera, którego często mylą z chartem, no ale ok, mało popularna rasa, wybaczy się, bo chudy, sportowy, głowa może troche nie charcia ale co tam... Komentarze typu " czy on nie jest za chudy" albo " czy pani mu daje jeść?" są normą. Często ludzie też pytają co to za rasa, a na moje "pointer- wyżeł angielski" zaczynają wmawiać mi że on jest mieszany, bo ma zły kolor - wyżły przecież są brązowe a nie biało-pomarańczowe... na nic tłumaczenia. Lepiej - ostatnio poszłam do banku,a pies z narzeczonym czekali na zewnątrz. I nagle podchodzi do nich pijaczek i pyta " ile ma ton?" . Na to moj luby usmiechnął się pod nosem i odpowiedział z wielką powagą ,że pewnie malutko. Pijaczek ewidentnie musiał być znawcą rasy , bo szybko dodał " eeee to pewno mieszanka bedzie, bo amstaffy to dużo ton mają..." Inna sytuacja : jesteśmy na wystawie z dwoma pointerami. Psy duże, ok 25kg, chude, wysokie. Nagle podchodzi do nas kobieta i " oooojeeeeejuuu!!! Amstafki! jakie piękne młode amstaffki!! ja uwielbiam amstaffy, jestem pasjonatką tej rasy". Widać było...
  20. Majkowska

    Barf

    My ten kukurydziany dajemy bo nam tak hodowczyni poleciła, a i Waldek ( nasz pies) chętnie zjada go jako omasta. Z rybą spróbujemy, najwyżej wyeliminujemy ją po którymś nieudanym podejściu. OK. Już poinformowałam mojego lubego że z psem będziemy robić znów eksperymenty ( nawet mu sie spodobało że nie musimy kupować ton niepotrzebnej karmy) i już suchą mu zabrał. Teraz tylko musze kupić te żwacze - dostanę to w zwykłej masarni czy muszę gdzieś tego szukać? Jak nie kupie już to najwyżej poczekamy aż "sprowadzę", może i lepiej będzie bo jedziemy w następnym tyg na światówkę, to może się wsytzrymać z eksperymentami żeby go jeszcze nie odchudzić. Hehe, mamy już ręczniczki obiadowe, ale i tak się jedzonko nosi po calym domu, a czasem co gorsze czasem zakopuje pod dywan. Na punkcie czystości nie mam absolutnie jobla, liczę się z psimi upodobaniami, ale posiadanie dywanów nie ode mnie zależy ( w moim rodzinnym domu przy przybyciu psa i kotów się zrobilo panele i nikomu nie wadziło jak tu i ówdzie się coś im upaćkało bo się starło szybki i sprawnie, ale teraz jestem po przeprowadzce , w dodatku do teśiowej, i się jeszcze rządzić nie mogę aż tak ). A wiem że leżeć na dywanie jedzonko będzie... Zobaczymy. Narazie się głodzimy, za 2 dni zdamy pierwsze relacje.
  21. Majkowska

    Barf

    i jeszcze jedno mi naszlo pytanie, a własciwie 2,no 3 : rybę podaje się też całą surową? Słabo widzę mojego psa w takiej odsłonie jak rzucam mu (na dywan nawiasem mówiąc) całą surową rybę a on ją pożera, to taki ciapciak... Wędzoną to jeszcze, ale surową...hmmm.. Tu też obawiam sie ości. No i czy wszystkie gatunki ryby się nadają - nic nie znalazłam narazie na ten temat. i olej - czytam że podajecie różne oleje, algi itp. My podawaliśmy mu jak dotąd olej kukurydziany (czasem z braku laku i taki zwykly dla omasty) -może być czy się przerzucić na ten łososiowy koniecznie? Narazie jestem pełna euforii, zobaczymy co przyniesie nam start tej barfowej diety... Znalazłam kilka jadłospisów, postaram się mu coś dobrać wg moich mozliwości i jego upodobań - najwyżej wrzucę na forum do korekty to mi może jakaś dobra dusza pomoże.Najpierw spróbuję w całości podać, jak nie to przemielę, a jak nie to się poddam i przemielę psa :P a tak poważnie - jeśli mi jeść nie będzie wcale tego to czy mozna mu wtedy sypnąć chrupek, czy jak barf to już chrupki wykluczone?
  22. Majkowska

    Barf

    Próbowaliśmy kiedyś go przegłodzić - przyjął to bardzo radosnie (" hurra wkońcu mi nie podtykają"),zreszta on sam sobie lubi zrobić głodówkę raz na kilka dni. Dokarmianie...hmmm... no tak... podkarmia się go z jakiejś tam litości... Też mi na to hodowczyni zwracała uwagę, ale czasem się już modlimy do niego żeby coś zeżarł, no to się już mu np posmaruje ta bułeczkę masełkiem, czy jakiegoś serka doda żeby cokolwiek w brzuszku miał. A karma wtedy leży... Wiem, wiem... OK, żolądek ze żwaczami 2 pierwsze tygodnie ( piszę ok, a myślę tak naprawdę fuuuj) A skąd ja je moge zdobyć? ( Kraków) Entuzjastycznie kupiłam mu kiedyś ze 4 paczki mixu z chrząstką i tzw książką ( czyli chyba te żwacze?), to się w domu mieszkać nie dało, a pies i tak nie ruszył. Trochę podskubał jak przyśmierdło, ale potem 2 kolejne dni była rewolucja. Wywaliłam. Kości tak, ale drobiowych się panicznie boję (Może dlatego że już nieraz poprzedniego łapczywego psa ratowałam już półprzytomnego z sinym jęzorem). Dajemy mu tylko obgryzać główki z drobiowych. Gotowałam mu kiedyś na łapkach kurzych i na szyjkach to faktycznie zjadał - i żyje. Ale tak na surowo dać np korpus...chyba jeszcze muszę dojrzeć do tego. Ewentualnie jak dopadnę znajomą z kościarką to mogę poprosić żeby mi zmieliła - choć w barfie chyba o naturalnośc chodzi głownie, a nie żeby psu dawać papkę. Pozatym to jego piszczenie... Ja mu łup kawał mięsa a on do pokoju i jojczy. Kroić w kosteczkę psu dziwnie, no ale przy każdym kawałku stać nad nimstruchlała czy pies ma skręt żołądka czy co mu sie dzieje też niefajnie... Czyli wszystko inne wchodzi w grę,tak? Świnię wyeliminujemy w takim razie,ok. Mój ma raczej brzuch arystokratyczny ( niewygodne to jak diabli...) więc nie wszystko tam się przyjmie... A warzywka jakieś tam dodawać? i w jakiej postaci- surowe czy gotowane? Badań nie robiłam, ale chyba się skieruję na nie, bo już mam w głowie wstukaną jego chorobę. Tylko co badać? Pies jest normalny, bardzo żywy, energiczny, radosny. Biega super i nawet jest to zasługa tej chucherkowatości, bo jest szybszy, zwinniejszy... Pointery ogólnie są chudawe, ale zawsze na swojego się patrzy z przewrażliwieniem. No i te komentarze od ludzi czasem zwalają z nóg... No i przed każdą wystawą słyszę od hodowczyni "tucz go tucz", a to wcale nie proste zadanie :P
  23. Majkowska

    Barf

    Witam :) A czy ktoś mógłby polecić coś dla pointera - ok 20 kg, młody, aktywny? Chciałabym spróbować barfowego żywienia, ale też wolałabym nie zawalić. Czytam posty od początku do końca ile czego i jak i dalej czuję że jestem zielona. Nasz młody ( obecnie ma 15 mcy) jest niejadowity jak diabli. Do tego żyje dość aktywnie. Efekt jest taki że jest bardzo szczęsliwy wybiegany, ale i chudy jak szkapa... Szukam dla niego jakiegoś fajnego rozwiązania żeby go odżywiać zdrowo, energetycznie żeby siły było na bieganie a i żeby jakoś wyglądał. Niestety jak narazie ludzie w większości patrzą na nas z oburzeniem i odsyłają do weterynarzy - już nawet się aż sama zastanawiam czy go nie przebadać jak patrzę na jego kościste dupsko... Psiak odrzucił moje wszelkie starania - z suchych karm próbowałam już wszystkich marek ( w domu nam stoi ponad 30 kg karmy na dzień dzisiejszy), gotowałam mu różne smakowitości z przeróżnymi dodatkami, ale też nie... Dawniej w masarni dostawalam różne farfocle, odpady, chrząstki itp, ale po ugotowaniu przestawało smakować. Surowe zjada chętniej, ale...boję się mu podawać bo... piszczy.. Nie wiem jak to interpretować... czy go coś boli, czy nie umie sobie z tym mięsem poradzić, czy może chce jeszcze... Czy surowe mięso może psu w jakiś sposób zaszkodzić? Nigdy się w to nie zagłębiałam, poprzedniego psa ( kundelka) karmilismy praktycznie wszystkim i nigdy nie bylo żadnego problemu,zjadał całe porcje,chetnie, był wręcz upasiony, mało kiedy miał biegunki - temu za to się zdarza i co gorsze przeważnie jak poje ze smakiem i już jest nadzieja że dołki w żebrach się wypełniają. Kości zjada chętnie - co jakiś czas dostaje duże kościsko z wielką chrząstką, choć też już wielokrotnie byłam ostrzegana żeby nie podawać bo to szkodzi i pies traci apetyt. Nie widzę żeby miał jakieś rewolucje, a też zjada je dość ładnie, nie łapczywie i starannie gryzie ( no i ma naturalne gryzaki - lepsze to niż zjadanie butów ;)) Czasem kupuję mu na wystawach psie mięso - ze żwaczami, z zoładkami, ostatnio próbowałam z chrząstką - pozostaje nietknięte... I czy lepiej jest kupować własnie gotowce ( są może lepiej dobrane składniki), czy może lepiej robić samemu( miałabym i darmowe odpady mięsno-kostne i dostęp do kościarki)? Ani to ani to by nie było problemem, byleby to moje pointerzątko chciało to zjadać... Pozdrawiam :)
  24. Witamy serdecznie w naszym skromnym wąteczku :) Będziemy tu opisywać fascynujące i ekscytujące przygody z życia naszego stada , w którego skład wchodzą : Bohater główny - WALDEK rod. APOLLO z Halikarnasu ur.23.02.2012 w krakowskiej hodowli, skąd zabraliśmy go z początkiem lipca 2012. W domu nazywany też : Aldusiem (po tatusiu), Waldemarem, Wartkim,Wartkunią, Warchlinką itp itd. Z charakteru bardzo miły i szalony pies z dużą potrzebą ruchu i chęcią współpracy. Czasem zachowuje się całkowicie bezrozumnie, ale w gruncie rzeczy to całkiem mądry piesek. Bywa nieokrzesany, ale przeważnie jak na młodziaka jest calkiem grzeczny. Jego główna pasja życiowa to RUCH. Jeśli się wybiega jest bardzo niekłopotliwy - znika sobie na swoje miejsce na kilka godzin i pogrąża się w głębokim śnie. Decyzja o wzięciu pointera byla u nas bardzo spontaniczna, aczkolwiek przemyślana. Od lat byłam zaznajomiona z rasą gdyż miałam w pobliżu hodowlę, z którą jeździłam w pola z poprzednim psem i tam miałam okazję oglądać pointery w pełnej okazałości i w pełnym galopie. Urzekła mnie ich żywiołowość, ich towarzyskość, temperament i radość jaką wnosiły swoją obecnością. Pointer jako nieliczny pies spełnial moje wymagania - chciałam psa który będzie miał werwę i siłę do wspólnych spacerów, wycieczek, który będzie łagodny, wesoły i miły dla otoczenia, który nie będzie miał specyficznych dla niektórych ras chorób, będzie stosunkowo łatwy w szkoleniu,ale nie będzie wymagał zbyt wiele uwagi i nie będzie męczący we współpracy. Wydawało mi się że sobie wymyśliłam nieistniejący ideał. Ale nie, on istnieje... i co najlepsze - jest obok mnie. W naszym wątku wystąpią również rządzące całym światem dwie rozpieszczone kocice : INKA https://lh5.googleusercontent.com/-vlb4uwU15Do/S3HQD-9EghI/AAAAAAAADkk/ySN38TOSKXI/s512/bystra05 351.jpg ur. okoł października 2007? Dzika z dziada pradziada,z rodu działkowych kotów. Pewnego pięknego zimowego dnia wyszłam z psem. Byłą zawierucha, zamieć, zimno. I wtedy zobaczyłam ją - maleńkiego szarego szczurka który miotał się pod ścianą bloku szukając ratunku, choćby szczeliny gdzie było można się choć odrobinę wcisnąć. Zasypywał ją nawiewany śnieg, była mała, chora, bezsilna i bezbronna. Niewiadomo dlaczego wyszła z piwnicy sąsiedniego bloku do której przeniosła je mama - czarna działkowa kocica, ale była mocno zagrożona przy ruchliwej ulicy. Decyzja była szybka - zagoniłam ją w róg i prychającą przerażoną złapałam ( za ten zuchwały czyn zostałam solidnie pogryziona i podrapana). Przyniosłam do domu. Moja mama jak na prawdziwego miłośnika zwierząt przystało kazała mi ją.... wyrzucić tam skąd ją przyniosłam... Udało mi się wybłagać tydzień na znalezienie jej domu. W ten czas zaczęło się intensywne leczenie ( robale,pchły, koci katar i inne paskudztwa). Po tygodniu wyblagałam drugi tydzień ;) Potem jeszcze trochę, i jeszcze trochę... Aż... została :) Oszalałam na jej punkcie, troszczyłam się o nią aż do przesady, była tak słodka, tak nieudolna, niezgrabna... Za młodu była szalonym koteczkiem z tysiącem pomysłów. Brykała, skakała... co chwila coś sobie robiła... a to nadwyrężyła nóżkę, a to ropiało jej oczko...tak w kółko. Miała tak szeroką gamę wybryków , że czasem baliśmy się o jej życie. Gdy miała już rok i wcale nie wydoroślała podkusiło mnie o sprawienie jej koleżanki- i tak pojawiła się druga kocica Stella. Dziewczynki są jak siostry, a Inka obecnie spoważniała, aczkolwiek nadal jest szalona i w dodatku rozpieszczona jak na prawdziwą kocią damę przystalo. Z wiekiem zrobiła się ciut sympatyczniejsza i odważniejsza - za młodu była tylko moim kotem i nikt nie był w stanie jej nawet dotknąć. Obecnie też dużo czasu spędza w ukryciu, ale zdarza sie jej częściej wyjść i przeparadować dumnie, tak że mogę powiedzieć że mam dwa koty, a nie jednego ;) .... i STELLA http://photos.nasza-klasa.pl/5267327/61/main/96fcffe5eb.jpeg ur. 2007r W po domowemu nazywana Amy,Kicia, Hienka lub też poprostu SRALNIK. Ze Stellą to było tak że nikt nigdy przenigdy za żadne skarby nie chciał drugiego kota... Nie było mowy. Nawet moje namowy, że Inka jest nieszczęśliwa jako rozpieszczona wiecznie nudząca się jedynaczka nie odnosiły skutku. Aż pewnego dnia oddając kocura z łapanki do domu tymczasowego zobaczyłam JĄ. Taka śliczna, niepozorna, z miodowymi oczkami, zawsze gdzieś w centrum bójki...( Wtedy wydawało mi się że jest ich ofiarą - dziś wiem że ofiara to ostatnie słowo jakie do niej pasuje...). W domu opowiadałam o ślicznym kotku, pokazywałam zdjęcia i ...nie było nawet mowy. Po jakimś czasie moja mama pojechała ją jednak zobaczyć- i absolutnie nie w celach adopcji, zwyczajnie ot tak sobie:evil_lol:I też tak sobie za jakiś czas kazała ją do nas przywieźć. Nie w celach adopcji rzecz jasna. Potajemnie przed tatą w nocy przyjechał do nas transport z kotem, którego po cichu wniosłyśmy do domu. Nie wyniosłyśmy go już- została. Obecnie mimo że to moja mama ją sobie adoptowała to jest kotem ogólnym, domowym. Ba, nawet jest kotem gości i znajomych - sprzedaje się równo wszytskim, pcha się na kolana, przytula, miziakuje, mruczy najgłośniej na świecie, kocha ludzi. Ciut bardziej od ludzi kocha jedzenie, co zresztą po niej nieco widać:oops: No ale w tym cały jej urok że jest taką naszą kochaną baryłeczką, którą się wiecznie bez skutków odchudza. Dla Inki jest jak mamuśka, dla innych zwierząt nieco mniej. Jaka jest kochana do ludzi tak charakterek swój ma. Misiaczek nasz malutki :loveu: ... oraz mała członkini naszej załogi, a przyszła królowa i władczyni całego tego dzikiego stada - moja córeczka KINGA ur 08/07/2013. .... Do niedawna był też znami jeszcze jeden członek - wiejski kundelek Amorek. AMOR [*] https://lh5.googleusercontent.com/-Dg3B1Eim58s/S_ZbZ1vvHGI/AAAAAAAALqo/riIMGQb7ado/s512/28042010 604.jpg Wspaniały łaciaty przyjaciel o niebanalnym charakterku. Zabrany ze wsi w wieku ok 8 mcy. Był kochanym psem, aczkolwiek miał skłonności do dominacji, które ukazywał swoim niewprawnym opiekunom (nam) na każdym kroku. Obalił wszystkie książkowe teorie których się nawchłaniałam przed nabyciem psa,ucząc mnie po swojemu zasad psiego świata. Popełniliśmy wiele błędow w jego wychowaniu ale dzięki niemu nauczyłam się wiele, przede wszystkim tego że trzeba w psa włożyć pracę i dać mu konkretnie do zrozumienia czego od niego się oczekuje. Za to jestem mu wdzięczna. Dorastając z nim nauczyłam się wiele. Był moim nieodłącznym kompanem każdej wolnej chwili. Był obok mnie zawsze. Przeszliśmy wspólnie mnóstwo polnych dróg, górskich szlaków, tysiące parków i spacerów. Dzięki niemu poznałam wielu wartościowych ludzi i przeżyłam mnóstwo ciekawych historii. Był z nami 13 lat,przez ten czas ciesząc swoją obecnością, wystającymi ząbkami i sterczącymi uszkami. W ostatnich latach życia jego zdrowie pogorszyło się. Przestał mieć siłę na długie spacery, powoli było widać jak się starzeje. Wkońcu serce zaczęło nawalać. Na nic się zdało jeżdzenie po weterynarzach, tysiące usg, tysiące badań, podawanie leków, nadeszła dla niego starość, której nie dało się cofnąć ani wyleczyć. Z czasem było już tylko gorzej, serduszko było coraz słabsze , zaczęła się zbierać w brzuchu woda, zaczął się kaszel, duszności, siadały łapy... Ostatnie miesiące spędził z rodzicami na wsi, gdzie mógł spokojnie wychodzić tyle razy ile potrzebował nie męcząc się w bloku. Widziałam go ostatni raz pod koniec listopada, już wtedy był słabym, ledwo chodzącym psem. Dusił się przy każdym ruchu, bolały go łapy, czasem jego oczy błagały już o pomoc... Zwiększały się dawki leków i ciągle były za małe żeby mu pomóc. Wkońcu organizm odmówił wszystkiego, przestał wstawać, przestał jeść, przestał się załatwiać, nie przyjmował leków... Leżał i odchodził... Każdy jeden dzień stawał się pożegnaniem... 23 listopada serduszko Amorka przestało bić... Amorku... dziękuję Ci że byłeś takim wspaniałym przyjacielem.... [*] http://img689.imageshack.us/img689/5803/amorrrr.jpg
  25. W sumie i racja, dzięki za radę. Poczekam jak się trochę ociepli ( oby szybkooo...) i przejdziemy się tam, mamy prawie że pod domem ;) I sposobu z dziećmi tez spróbujemy. Wlasciwie to jeżdzę z psem na szkolenia do Pszczyny, ale są to bardziej pod kątem myśliwskim ( np żeby wystawiał a nie gonił ptaków), pozatym gość jest jak Cezar Milan - zapina na smyczkę i już pies jest odmieniony :) I wtedy wszystko jest nagle takie proste i logiczne że już nie trzeba nic szkolić bo pies jest idealny :P
×
×
  • Create New...