-
Posts
3072 -
Joined
-
Last visited
Everything posted by Jelena Muklanowiczówna
-
[quote name='Ulka18']ludzie nie sterylizuja suczek, a potem jak zajdzie w ciaze, to won z domu. I gdzie sie taka bezdomna psina podzieje?[/QUOTE] Jak z naszą Strzałką [*] było ostatnio bardzo źle i rodzice wzięli ją do weta, to im opowiadał, że zdarzają mu się przypadki, że ludzie przychodzą do niego z kilkudniowymi szczeniakami, żeby je uśpił, bo oni ich nie chcą. A jak zaczyna ich uświadamiać, że tyle samo wyniosło by ich wysterylizowanie wcześniej suczki i mogli ją przyprowadzić, to jeszcze mają pretensje i uważają, że im się to należy. Dają kasę, niech facet usypia. Zero pomyślunku. Nie przyjmują w ogóle do wiadomości, że wet może odmówić uśpienia zdrowych szczeniaków! Co za naród...
-
[quote name='Niebieska713']Ze nie jada po psa sami...No coz,nie kazdy ma samochod...i mozliwosci czasowe...[/QUOTE] No w sumie racja, mnie Jarka też dowieziono do domku, ale trasa była krótsza i zwróciłam za dowóz. Co prawda, gdyby przywiezienie go kosztowało 500 zł, to musiałabym zrezygnować. Może faktycznie lepiej to zrobić etapami?
-
A co z tym Panem, który miał się zdecydować pod koniec tygodnia? W końcu do TadeUszka ustawiała się kolejka chętnych...
-
Jak na moje oko, to wszystko ma na właściwym miejscu. Woreczek po "reszcie" też jakiś psowy, a nie suniowy! ;-) Cioteczki, tak się zastanawiam jak namówić Jarusia do zabawy. Zasadniczo pewne chęci wykazuje, bo wczoraj znalazł kulkę papieru i od razu złapał ją w łapki i zaczął rozdzierać. Jednakże sprawia to wrażenie, że on raczej wolałby tę kulkę zjeść niż się bawić. Mam dla niego piłkę do rzucania i taki sznuerk do szarpania, ale ani jednym, ani drugim nie jest zainteresowany. Próbowałam z patykami, ale w ogóle nie zwraca uwagi. Próbowałam metody "na rozentuzjazmowaną pańcię", ale machania nad głową Jarcio się boi, więc gwałtowne ruchy odpadają. I w ogóle wydaje mi się, że on jest smutny, że się nie bawi.
-
Ciotki, jakby była taka potrzeba, to ja mogę w Kielcach przenocować Tadka. Mam nadzieję, że się nie pokłócą z Jarkiem. ;-)
-
Jarek po prostu dzisiaj jedzie po bandzie! Nie dość, że o 3 rano nas zaalarmował, że psy szczekają za oknem, to jeszcze próbował Piotrkowi ukraść placka po węgiersku! W porę się spostrzegłam, zdążył tylko raz liznąć. A na wieczornym spacerze pogoniłby kota, gdyby nie fakt, że uwiązany jest na smyczy. Pieronek! :evil_lol:
-
[quote name='halcia']Majuska usłyszałabys to co ja,ze nie jestes normalna i sie dowartosciowujesz:eviltong:[/QUOTE] A spadówa, jak się komuś nie podoba, to się nie musi ze mną kumplować. Jak mnie denerwują tacy ludzie, którzy innych za wszelką cenę starają się przerobić na swoją modłę. Ja tam na bank przywlekę jeszcze jednego psa, żeby Jarciowi nie było smutno. Tylko nie na to mieszkanie, bo na razie wynajmuję.
-
Wiesz, takie radykalne posunięcie chyba nie jest potrzebne. Zwłaszcza, że z tego, co przeczytałam tabletki przeznaczone są dla psów z problemami żołądkowymi. Myślę, że Jarkowi pomoże po prostu umycie zębów! ;-) I jeszcze zwiększają łaknienie. A to może grozić nadwagą u Jarka, który i tak sporo je, a na spacerach ogłasza strajki! ;-) MagdaNS, jakoś mi zniknął Twój post, ale już się reflektuję i piszę: Kleszcza jeszcze znaleźliśmy na głowie i pod łapą. Były już lekko przyschnięte, więc chyba środek działa. Chwilowo cisza. Ale też nie zabieramy Jarka w ogóle do lasu i czeszemy po przyjściu ze spaceru, więc może profilaktyka też pomaga.
-
[quote name='majuska']A on mi nie zgłupieje po tym, nie będzie miał ciąż urojonych? Brak pytań:grab:[/QUOTE] :???: :D:D:D Ale się uśmiałam! :roll: Pies w ciąży urojonej! Trzeba było powiedzieć, że nie, ale, że trzeba go będzie codziennie przez godzinę masować w miejscu, które zostanie po jajkach! :]
-
Hohoho! Jaka akcja promocyjna! Wiedziałam, że te uszy muszą kogoś zauroczyć, no po prostu wiedziałam.
-
Dziękuję za wszystkie kondolencje z powodu Strzałki. :( To przykre jak odchodzi psiak. Mieliśmy ją od malutkiego, ssała mój palec. Ale przyznam, że żal było patrzeć jak się męczyła. Nie mogła chodzić, nie widziała, nie słyszała. Wynosiliśmy ją na dwór, stawialiśmy na trawniku, załatwiała się, a potem trzeba ją było zanieść do domu. I pomyśleć, że to był postrach całego osiedla. Dziamgała tak, że wszystkie dzieci się jej bały mimo, że to był mikropies. Ech...