Jump to content
Dogomania

Kasia77

Members
  • Posts

    4673
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Kasia77

  1. Zoja przed wyjazdem na operacje [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images63.fotosik.pl/705/dc8c7ddbca6376admed.jpg[/IMG][/URL] Wróciliśmy jakis czas temu, Amis podzielił się miejscem w pokoiku i dostał Zojkę do towarzystwa. Zaraz do nich idę, jeszcze dziś Zoja musi dostac kroplówkę, drugą mamy do podłączenia na rano. Jutro obowiązkowo musi pokazać sie w klinice , na zastrzyki i do przeglądu ogólnego(nie mam pojęcia jak dojedziemy) Wklejam zdjecie guza, śledziona, to te dwa małe fragmenty - "uszy" za które trzyma weterynarz, cała reszta - "piłka" to guz, więc widac jak jest ogromny [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images61.fotosik.pl/705/a8bcd7e5918dcb09med.jpg[/IMG][/URL] Weter. mówi, że za pewne mozna uznać, że pękłby i to w niedalekiej przyszłości, dzisiejsza operacja to był ostatni "dzwonek" , żeby do tego nie dopuścić Stan Zoi jest bardzo kruchy:sad::sad::sad:, tak jak pisałam wczesniej, najbliższych pieć dni zadecyduje o Być albo Nie Być. Przy dzisiejszej operacji nieocenionym wspomaganiem była krew, którą Zoja dostała (dawcą był pies imieniem Leo) , dzięki temu jej stan jest nie najgorszy (na ta chwilę)na tak obciażający organizm zabieg. Stan Zoi jest poważny, operacja poważna i jej koszty niestety tez poważne - krew mocno podbiła cene i za wszystko trzeba zapłacić 700 zł:sad::sad:
  2. [quote name='Beat2010']to dobrze, że juz po.....czy sa guzy na sercu, czy to tylko podejrzenia?[/QUOTE] tego nie wiadomo, rtg ich nie pokaże, bierzemy taką wersje pod uwagę, bo bardzo często przy tego typu nowotworach , tak sie właśnie dzieje, ze w sercu kryje się dalsza część guza . Czas pokaże czy były czy nie, jeśli nic sie nie wydarzy w ciągu najblizszych kilku dni, to dobrze, jeśli Zoja umrze, to znaczy, że był (żeby wiedzieć czy jest czy nie, potrzebny byłby tomograf/rezonans), śmierć w takich przypadkach moze byc gwałtowna , ale moze byc też tak, ze następuje powolny rozpad guza i pies z dnia nadzień czuje się i wygląda coraz gorzej - tak mi mówiła weterynarka
  3. Dzwoniłam do Alwetu, Zoja jest po operacji, wybudziła sie , ładnie sie pozbierała , dostała krew co ma znaczący wpływ na jest aktualny stan, generalnie jest do odbioru, tylko, ze musimy czekać na samochód, który jest w tej chwili w pracy. Oczywiście się nie cieszymy, najbliższe dni będą decydujące, jeśli nie odezwą się guzy w sercu, to z dnia na dzień będziemy żyć nadzieją, że te w płucach dadzą jej trochę pożyć
  4. Zoja jechała do kliniki strasznie nerwowo, zupełnie inaczej niż w zeszłym tygodniu na badania, dziś była taka niespokojna.... Dostała lekką narkozę i zrobili jej rtg , na którym wyszły dośc mocno powiększone węzły chłonne śródpiersia, co znaczy , że nowotwór poszedł dalej i rozsiewa się na płucach- sytuacja jest tak naprawdę straszna, do tej pory cały czas mówiłam, ze jeśli RTG wykaże przerzuty, to nie będzie sensu operować, ale jak dziś przyszło co do czego, to nie wiedziałam zupełnie co robić. Poprosiłam o czas do namysłu- konsultacji, miałam 10 minut na podjęcie decyzji czy operują czy wybudzają i zdolność logicznego myślenia równą zeru - stres bliski szaleństwu górą! Weterynarz, który Zoje przeswietlał, powiedział, ze gdyby to był jego pies, to mimo wszystko wyciąłby sledzionę,d ając psu szanse na krótkie życie, ale życie we względnym komforcie - bez bólu. Jak krótkie to zależy od tego w jakim tempie nowotwór będzie atakował i niszczył płuca. Bez operacji, guz na sledzionie mógłby pęknąć w każdej chwili, dziś , jutro, za tydzień i Zoja by sie wykrwawiła. Mogłoby byc tak, ze nie pęknie przez kolejny m-c a nawet kilka, ale będzie rósł i powodował coraz większy ból, którego nie wyeliminujemy żadnymi lekami przeciwbólowymi a ona już teraz mruczy coraz mocniej kiedy sie kładzie i widać wyraźnie, ze ból jej mocno dokucza Bez operacji żyłaby w coraz większym bólu ,nowotwór wyniszczałby ją coraz bardziej i bardziej a wtedy pewnie przyszłyby wyrzuty sumienia, że nie podjęlismy próby ratunku, kiedy był na to jeszcze względny czas. Tak czy tak,muszę być przygotowana na wszystko.... nawet jeśli odbiore ją dziś do domu żywą a ma guzy na sercu o których nie wiadomo, to za dwa , trzy dni Zoi nie będzie na tym świecie... Jesli będzie potrzeba, mają jej przetoczyc krew, to zwiększy szanse na szybszy powrót do sił, nie pytałam o koszty, nawet nie chce wiedzieć jak będą ogromne, ale zaryzykowaliśmy na 300% podarowanie jej nadchodzącej wiosny i niech odgórne siły nad nią czuwają... Teraz czekam na telefon....jak zadzwonią, pojadę po nią, póki co muszę się zająć resztą, nie mam głowy absolutnie do niczego
  5. [quote name='iwna5702']Czekamy na wiesci od Kasi - czy udało sie umówic wizyte u veta na poniedziałek. Kasia ma bardzo dobrych lekarzy a na dodatek nasze psiaki mogę liczyć na specjalną obsługę a jak się okazuje czasem na darmowe badania - usg - bardzo dziękujemy[/QUOTE] Nie umówiłam jeszcze Zojki na operację, miałam umówić dziś, ale leżymy na całej linii z dojazdem do kliniki:sad:, mam z tym coraz większe problemy i jak tak dalej pójdzie, to całe pomaganie stanie się niemożliwe, do weterynarza mam kilkanaście km w jedną stronę, więc dojazdy, to ogromne utrudnienie . A z innej beczki, chociaz ciągle w tym samym temecie - teraz, jak wyszła na wierzch choroba Zoi, to psica z dnia na dzień zmieniła swój stosunek do mnie, macha do mnie ogonem, przychodzi na mizianie i juz nie pokazuje zębów. I jak tu nie oszaleć? ...Jeśli umrze po operacji, co może się zdarzyć, to bedę czuła się winna, że nie dałam jej zyć w spokoju, moze gdyby wyglądała na psa chorego, to byłoby łatwiej, ale prócz tego, że mruczy i mojej świadomości, ze hoduje w sobie wielkiego guza, Zojka na chorą nie wygląda. Z drugiej strony, czekać aż posypie sie tak, że zacznie wyglądać - to jeszcze bardziej zmniejszyłoby jej szanse na przezycie, bo im słabszy organizm, tym rokowania gorsze. Jeśli tylko wykopie spod ziemi jakies cztery kółka, które ją zawiozą do weterynarza, to umówie zabieg, niestety te, które z reguły nas wspomagają dowożeniem do kliniki, od rana do późnego wieczora pracują w tej chwili daleko poza miastem, więc....lipa jednym słowem Pogoda ostatnio dopisuje, domek w najcieplejszych godzinach jest otwarty, psy wchodzą i wychodzą, Bibi większosc czasu korzysta ze słońca i wygrzewa się na legowisku przed domkiem, z małymi jest róznie, za to Amisa i Marlona koniem nie można wyciągnać na zewnątrz. O ile Marlon biegał po ogrodzie za psami radosnie pierwsze dni po przyjeździe, o tyle teraz muszę go wyciągać na smyczy, bo po co wychodzić, kiedy można zasikać podłogi w domku a wtedy juz wychodzić nie potrzeba
  6. [quote name='beataczl']mam ten sam problem;) a wogole lubie jesc sniadanko z psami One jedza wtedy to co ja/dziele sie/ taka nasza tradycja codzienna :) [/QUOTE] Nie pamiętam juz, jak wygląda zjedzenie choćby jednego posiłku w spokoju , bez kilku par oczu wgapionych w to co stoi na stole, jak robię kanapke dla siebie, to drugą robie dla żebraków, bo wiadomo, że inaczej nic nie zjem , cóż ja poradze, ze nie potrafie odmówić tym gadzinom :)
  7. z ciekawości wypróbuje , chociaz przyznaje, że najłatwiej mi karmić wszystkich jednakowo - z jednego gara a nie sądze, żeby reszta była zadowolona, gdyby w kolacji trafiała zębami na dziwne warzywko, u nich ogólnie cięzko z warzywami :p Do domku idę z wiadrem-wspólnym jedzeniem, dopiero u psów, kolację nakładam do misek, miski zbieram jak już psy nie chcą jesć, jeśli zjedzą wszystko, dostają dokładki, aż się najedzą do syta, na dworzu do dyspozycji mają miskę z chrupkami, jedzą tyle ile chcą/potrzebują (jedynie Aramisa nie dotyczy to w pełni, ku jego rozpaczy nie dolewam w miske do oporu, bo gdybym dawała mu tyle ile by chciał, to nie wiem czy skończyłby kiedyś jeść :lol:, on zawsze jest głodny, na szczęscie ma pojedyncze lokum, więc łatwo panować nad tym ile dostaje) Generalnie wyznaje zasadę, że takie biedy schroniskowe dość się w życiu nagłodowały albo najadły monotonnej więziennej ciapy, dlatego po uwolnieniu, jedzenie musi być jedną z podstawowych przyjemności. Na początku, po przyjeździe zawsze zjadają podwójnie, nie mogą się bidoki najeść, potem wszystko samo powoli dochodzi do normy i ostatecznie najczęściej muszę kombinować, coby ugotować, żeby miski były zjedzone. Wszystko co nie kupię, jest pycha pierwszego dnia, ewentualnie drugiego a potem zaczyna sie kręcenie nosem, więc tworze mieszanki,żeby smaki były różnorodne, kolacje nie nudne w smaku i chętnie jedzone. Takiego problemu na pewno nie ma Aramis, on nie narzeka, ze kilka dni pod rząd dostanie kolacje watróbkową albo inną jednotematyczną, natomiast Bibi ,Ola czy Florka mają większe wymagania, nie mówiąc juz o psach mieszkających w domu (ludzkim), te to dopiero mają focha jak im kolacja akurat nie w smak :razz:, oj nosi mnie czasem :cool3:....- stoje przy garach trzy godziny, gotuje, próbuje czy dobre, cuduje, żeby damy chciały zjeść, potem rozdaje miski a one podchodzą i "mówią"- nie mogłaś wymyślić czegoś innego.... Mamy ładne , słoneczne dni, ale Amisek ma chyba na słońce i świeże powietrze uczulenie , pogoda pozwala, żeby drzwi do domku były otwarte przez jakąś chwilę w ciągu dnia, więc moze wychodzić kiedy chce, tylko, że on wcale nie chce, leży jak przyklejony do materaca a jak juz go "wyrzuce" , to biegusiem jakieś siku i juz z powrotem łapy gramolą się do środka. Fakt, że ostatnio trudniej mu sie podnosić, słabną mu wyraźnie łapy, skończyła sie już też jego zawiesina przeciwbólowa, którą go raczyłam dotychczas, więc trzeba by go zaopatrzyć w odpowiednie specyfiki , żeby minęła mu niechęć do dźwigania futra do góry. Na dniach będziemy sprawdzać mocz-robić wyniki, po antybiotykach moczy sie na pewno mniej i nie tak "pachnąco", ale jedno sie już nie zmieni - Amis jest owczarkowatym staruszkiem, załatwiającym się z reguły pod siebie, kupy najczęsciej robi przez sen a śpi jak niedźwiedź - wchodzę, sprzątam kupska, które rozlewają się pod ogonem a on nawet oka nie otworzy, muszę się tłuc porządnie, żeby się obudził A to wczorajsze "spacery" - postać w drzwiach ewentualnie, ponarzekać na los i położyć zad z powrotem na materac:) [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images65.fotosik.pl/690/2b54ff83f7f701e1med.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images65.fotosik.pl/690/98a3cc4b29e06799med.jpg[/IMG][/URL]
  8. Dostałam na meila wyniki, do wyników dopisek od weterynarki : ( jak ktoś chce, to wyniki wysle na meila albo wkleje ) [B]" Wyniki Kacpra - takie sobie - podwyższony mocznik ( musimy uważać na zawartość mięsa w karmie ) , podwyższone wątrobowe - może się podzielić tabletkami z tym bidokiem od nóżki.Podwyższona fosfataza alkaliczna - może być od jajek, prostaty i też od wątroby". [/B] - Pisząc "bidokiem od nóżki" , weterynarka ma na myśli Marlona, czyli wychodzi na to, ze trzeba by Kacprowi kupić na wątrobe to, co bierze Marlon- Hepatiale Forte, 39 zł opakowanie na m-c. O wynikach Zojki weter. pisze: [B]"Wyniki Zojki - wszystko ok , co często jest przy nowotworze . Niech Pani przemyśli sprawę i da znać ". [/B] - Jeśli ktos chce zobaczyć wyniki to wkleje, ale rzeczywiście są dobre, aż za dobre, przy psach nowotworowych faktycznie często tak bywa, pies zaczyna rozdział pod tytułem "początek końca" a wyniki jak u zdrowego kilkulatka:roll:
  9. [quote name='beataczl']kochana gadulka...ciagle gada ;) :loveu: dobrze,ze ma apetyt :)[/QUOTE] apetyt ma aż za duży, ile by mu nie dać, to jadłby i jadł , aż dna nie zobaczy:) a potem jeszcze siedzi wrzeszczy, bo tak sobie wymyslił, ze jak szczeka na całe gardło, to coś w jego kierunku poleci, więc urządza koncerty , zwłaszcza późno wieczorne , jak juz dawno po kolacji a człowiek - znaczy smaczki na horyzoncie. Najgorsze, że bardzo solidny z niego owczar i tak naprawdę ze względu na słabe łapy, powinien deczko schudnąć, tylko, ze ja nie potrafie odchudzac psów, Ci co znają moje psy, to wiedzą:diabloti: , więc następnym razem poproszę o samych chudzielców, bo zdecydowanie lepiej mi idzie "odchudzanie" w druga stronę:evil_lol:
  10. [quote name='Beat2010']Aramis cudny :), oby u Kasi wszystkie miejsca były dłuuugo, długo , zajęte. Kasiu, ta owczareczka Sara to moja adopcja :sweetCyb:, opanowała w domu łóżko i już :), byle zdrowie dopisywało, teraz wyniki ma dobre, martwi guz na listwie i łapiny, jak to u owczarów teraz Szafirek będzie zbierał na benzynę do domu , robię, bazarek, mam nadzieję, że jemu też się uda.:Dog_run:[/QUOTE] Strasznie się cieszę, piękna Sarunia, mój typ ;) ,oby geriatria byłą wolna od owczarków i pusta w ogóle... Teraz trzeba trzymać kciuki za Zoję , bo jest niedobrze:sad:
  11. [quote name='iwna5702']Ale sie dobrze śpi :) a moze jakies piętrowe łożeczka dla odwiedzajacych dałoby radę zamontować?[/QUOTE]własnie dzis przywieźlismy kolejna partie materacy - musiałam wymienić wszystkie zeszłoroczne legowiska, bo niestety przy psach robiacych pod siebie, wszystko nadawało sie juz tylko do wyrzucenia.Materace ubierane były w opakowania z ortalionu, na poczatku- kiedy były nowe i przy baaaardzo systematycznym zmienianiu na czyste, nawet jakos zdawały egzamin, ale szybko przestały, wystarczy jedna noc i pod materacem jest powódź, wszystko przesiąka , czasami można wykręcać ,nic nie daje zmienianie pokrowców , o kocach nawet nie piszę, bo te to wiadomo, zmieniane są bez końca, staruszki sobie nie żałują - moczą ile da radę. Nowe materace zawoziłam do firmy zajmującej się, szyciem plandek na samochody, obszyli mi je na stałe, to jedyny materiał jaki znalazłam po przekopaniu internetu i napisaniu tysiąca meili do hurtowni tapicerskich, który daje gwarancje nieprzemakalności, cała "zabawa" tania nie jest, ale zliczyć kupowane co jakis czas i wyrzucane materace, to rachunek wychodzi prosty... Ale ja nie o tym chciałam pisać, przychodze z gorszymi wiadomościami :-( - Jakiś czas temu zauważyłam, opowiadałam nawet o tym Iwonce przez telefon, że Zoja mruczy jak się kładzie,niepokoiło mnie to mocno, bo od razu nasuwało się podejrzenie, ze cos ją w brzuchu boli- że cos tam ma.... , poza tym zastanawiałam sie, czy ta jej zołzowatosć przy chęci bliższego kontaktu nie bierze sie stąd, ze coś ją boli, jeden pies będzie leżał smutny i zrezygnowany, inny tak jak Zoja będzie pokazywał zęby i był na Nie do tych, co to chca koniecznie sie z nim przytulasnie zaprzyjaxnić. Niby miałam nadzieję, ze po prostu taka jej uroda pomruczeć sobie przy układaniu się do spania a niechęc do czułości przejdzie z czasem - cóż, taki typ, ale z drugiej strony, czułam...byłam niemal przekonana, że coś Zoja w sobie hoduje W ostatnich dniach mruczała mocniej , pomrukiwanie zaczęło dochodzić wieczorami z budy , czyli coś ją wyraźnie bolało... Pojechalismy dziś na badania - Zoja ma wielki guz na śledzionie , 12 na 12 cm, nie było widać dokładnie czy czysta jest wątroba/bez przerzutów, bo weterynarka nie chciała uciskać jamy brzusznej przy takim rozmiarze guza, na usg widac czarny płyn - jest krwawienie, kwestią czasu jest to, że guz pęknie. Bez operacji rokowania są kiepskie, weterynarka nie jest w stanie powiedzieć jak byłoby w tym konkretnym przypadku, nie mniej patrząc na srednią długosci przezycia bez operacji u psów w podobnych przypadkach, Zoja może pożyć miesiąc, dwa a może i cztery- zalezy w jakim tempie guz będzie rósł, chociaż biorąc pod uwagę częstotliwosć i głosnosc pomrukiwania , albo przyspieszył albo mocniej boli a boli na pewno, uciska na watrobę, dlatego i z misek jedzenie nioe znika tak, jak wczesniej, gorzej zaczyna dziać sie z jedzeniem a raczej nie jedzeniem . Operacja jest bardzo ryzykowna, jak pamiętacie, Aza umarła parę godzin po usunięciu śledziony, w klinice:(, w przypadku Zoi jest o tyle lepiej, że cała Zoja jest w dobrym stanie - w niezłej formie, weterynarka zanim ją zbadała, powiedziała, ze nie widać , ze to pies z tego samego schroniska co wszystkie inne z którymi przychodze, bo na ich tle Zoja wyglada i (pozornie jak się okazało), ma sie bardzo dobrze . Guzy śledziony są znacznie bardziej niebezpieczne u suk niż u samców a takie duże guzy jak u Zoi lubią mieć swoją część dalszą w sercu - nie wytłumacze Wam tego tak składnie i zrozumiale jak to mi tłumaczyła weterynarka, ale jeśli w sercu też jest guz, to nie jest on przerzutem (przerzuty ze sledziony idą na organy sąsiednie, np. wątrobe) , tylko jak gdyby drugą/dalszą częścią guza ze śledziony , jest między nimi duża zaleznosć, połączone są naczyniami krwionosnymi i jeśli usunie sie śledzione , to ten w sercu "odłączony" od guza w sledzionie zaczyna "szaleć", następuje jego rozpad, co w rezultacie kończy się tak czy inaczej śmiercią . Decydujący o zyciu, nawet jesli pies przezyje operacje, jest pierwszy tydzień po wycięciu śledziony, w tym czasie wszystko może sie zdarzyć, więc samo usunięcie śledziony zakończone sukcesem, nie świadczy o wygranej. Czy Zoja ma coś w sercu albo na płucach, tego nie wiemy jeszcze, guz na sledzionie z racji rozmiaru, może pęknąć przy gwałtownym ruchu, podskoku, podrzuceniu itp, dlatego już dziś weter. nie chciała jej targać po stole na rtg, w tej chwili czekamy na wyniki z krwi, jeśli będą dobre i zdecydujecie się na operacje, to dopiero przy kolejnej wizycie po lekkiej narkozie zrobią jej rtg. Jeśli będzie czysto, to dobrze, jesli okaże się, ze płuca lub serce są zaatakowane, to nie będziemy jej w ogóle kroić. Zabrałam ze sobą również Kacpra, bo miał ostatnio jakaś niepokojąca historie bólową, ma pobraną krew, zrobione usg - prostata jest be, watroba srednia, nerki nie inaczej, ale wszystko w obrazie usg można powiedzieć adekwatne do wieku. Kardiolożka go osłuchała- serce ma sie dobrze jak na takiego dziadzia, dostał tylko recepte na krople do oczka, bo gdzieś ślepotka wgramolił się drepcząc i sobie uszkodzil cos w oku- nie było nic widać, w każdym razie Ja tego nie zauważyłam i dlatego weterynarze są weterynarzami, weterynarka obejrzała oczy i okazało się, ze jedno zdecydowanie wymaga pomocy kropelkowej. Mam nadzieję, ze mniej więcej po tych moich opowiesciach, będziecie wiedzieć jak sprawa Zojki wygląda. Napiszę, jak będę miała wyniki z krwi, jesli będą dobre, chyba trzeba będzie jak najszybciej podjac decyzję o operacji, chociaż....dla mnie to ogromny stres, Azie sie nie udało...... Za badania krwi Kacpra i Zoi zapłaciłam 93 zł , nie wkleje rachunku, bo wyjatkowo nie zawoziłam osobiscie krwi do laboratorium, tylko została w klinice, USG zarówno Kacper jak i Zoja mają zrobione za 0 zł - ogromne dzięki po raz kolejny, za bezpłatne usg dla naszych po schroniskowców , do 93 zł doliczamy krople Kacpra - jutro wykupie recepte i zapłate za przejazd wynajętym jak zawsze samochodem -20 zł A kończąc w temacie, którym zaczęłam - dla gości w korytarzyku stoi rozkładany fotel, więc i bez piętrowych łóżeczek, upchniemy gości :evil_lol:
  12. strasznie tu pusto :sad: Floreczka [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images62.fotosik.pl/670/69427cdfeb333becmed.jpg[/IMG][/URL] i Łatka towarzysząca Florce podczas karmienia lekami, nie leki Łacice interesowały a pasztet na który się ku swojej radosci załapała :) [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images61.fotosik.pl/668/486e2dcbbc8307fbmed.jpg[/IMG][/URL]
  13. [quote name='Beat2010']onkowatych i janniczkowatych :) a przede wszystkim-staruszków[/QUOTE] staruszków wszelkiej maści i rozmiarów , nieforemnych, "pokracznych" , z nadmiarem kilogramów i wszystkich pięknych inaczej:):) Owczarek śliczny... , ale na razie wszystkie miejsca zajęte. Na koszyczkowym wpadła mi w oko owczarka, która poszła do adopcji z geriatrii chyba - cudna! , oby żyła dłuugo i szczesliwie Przyszła dziś karma z bazarku, Aramis ma apetyt jak wilk, więc nie ma nic przeciwko dodatkowej zawartości w misce. [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images64.fotosik.pl/670/1818ac72f8502f0dmed.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images61.fotosik.pl/668/1da5bcfaac2421b9med.jpg[/IMG][/URL]
  14. [quote name='Gruba Berta']następny bazarek dla Kasinych staruszków [URL]http://www.dogomania.pl/forum/threads/250985-_________JACKPOT________DOROTHY-PERKINS________-dla-Bibi-Flory_____do-26-02-do-22-00[/URL] bardzo proszę o podrzucanie :)[/QUOTE] Basieńko, wszystkie psie łapy ściskają Ciebie baaardzo mocno, najchętniej wyściskałyby osobiście, więc musisz kiedyś znaleźć czas, żeby do Nas przyjechać ;) [URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images62.fotosik.pl/670/7c295b0d9bcb0388med.jpg[/IMG][/URL]
  15. [quote name='iwna5702']Zapraszamy do nas :) starowinki są piekne i kochane :)[/QUOTE] Zapraszamy i na drugi wątek, bo tam pusto a takie cudne morduchy czekają, żeby je oglądać ;) Mimo, że niewyraźne, to i tak wkleje, bo, czyż nie są piękne ? Trochę wieści na temat Florci na wątku staruszkowym - [URL]http://www.dogomania.pl/forum/threads/247198-Nareszcie-wolne-i-zadbane-staruszki-u-Kasi-zbieraja-na-lepsze-zycie/page9[/URL] [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images62.fotosik.pl/656/7e902a513c81161amed.jpg[/IMG][/URL]
  16. O Florce słów kilka..... Jakiś czas temu zaczęłam zastawać ją z rana między psami , co prawda kiedy rano wchodziłam to uciekała do swojego kąta, ale noce zaczynała spędzać w innych częściach domku, niż najbezpieczniejszy w jej odczuciu kąt a to już był nie lada postęp jak na Florkę Z czasem przestała uciekać za każdym razem, kiedy wchodziłam do nich z rana, całe dnie zaczęła spędzać z psami, w miejscu z którego widać najlepiej, wszystko co się dookoła dzieje.Uważnie obserwowała każdy mój ruch, wszystko co robie przy innych psach, patrzyła jak wynosze Natkę a potem przynoszę z powrotem całą i zdrową,więc zaczęła wierzyć, że chyba jednak nie jestem dla nich takim wielkim zagrożeniem, przestała reagowac lękiem na wiadro i chochelkę, którą nakładam do misek kolacje, ucieczką na rozkładanie czystych kocyków i co prawda cudów nie ma i Florze daleko do pełnego zaufania, to dużo zmieniło sie w oczach, w spojrzeniu nie ma już wszechogarniającej ją paniki, wyraz pychola nawet jeśli wypełniony jeszcze nie raz strachem, to nie tak panicznym jak wczesniej. Flora zaczęła nabierać śmiałości- kiedy wyszłam z domku zostawiając otwarte drzwiczki do pokoiku Aramisa(Aramis był na dworzu) i wróciłam po 15tu minutach , dziewczyny zwiedzały nieznane - Olcia na legowisku Amisa obracała z zapałem jego kość a Bibi i Florka sprawdzały czy oby kolega dziadek nie ma lepiej od nich :) Na dzień dzisiejszy,głaszczemy się po grzebiecie, co wczesniej nie było możliwe, zaczęliśmy oswajać się ze szczotką i czesać futerko , pracować tylnymi łapami, żeby nie zachodziło do zaniku mięśni. Tak wiec, trzymajcie kciuki, żeby dalej szło tak dobrze a kto wie, może jakims cudem pokaże Wam za kilka m-cy Florcie, która pozwala sobie pomóc na tyle, żeby można było prowadzać ją na rehabilitacyjnych szelkach. [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images65.fotosik.pl/656/a63bc9216e6c789fmed.jpg[/IMG][/URL] Prócz tego co dobre, zdarzyło się też coś mniej dobrego- zauważyłam krew w moczu Flory, sporo krwi, nałapałam mocz do pojemniczka, Florkę do samochodu + Marlon + Zuzia, której oszalały pazurki, jeden zakręcił kółeczko i wbił sie w łapę i z całą trójką do weterynarza. Zrobilismy Florci Rtg - wyszły oczywiście okrutne zwyrodnienia, które prawdopodobnie uciskają na nerwy i mimo, ze Flora w łapach jednak czucie ma (bo myślałam, ze nie ma), to w efekcie ich stan jest taki jaki jest. Dostała w klinice zastrzyki i wenflon w łapę, żebym przez dwa kolejne dni mogła podać jej dożylnie te same leki. Wczoraj dostałam wyniki z krwi i moczu - fatalny stan pęcherza , ogromne nawracające zapalenie po raz nie wiadomo który , z którym powinien poradzić sobie silny antybiotyk. Wątroba i nerki nieco poza normą, ale nic bardzo niepokojącego Nasza Florcia po powrocie od weterynarza , widać , że psychicznie niunia ruszyła do przodu, w każdym razie ja widzę . Przeraża mnie myśl, że mogłaby dalej tkwić w schroniskowej budzie , w takim stanie w jakim była Baaaardzo się cieszę, że ją mam .... [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images61.fotosik.pl/654/cc6449563bcc46b4med.jpg[/IMG][/URL] Marlonek, nasz nowy piesio miał mniej szczescia jeśli chodzi o wyniki- wątroba i nerki rozsypane , wyniki wątrobowe+ obraz wątroby z usg dają podejrzenie nowotworu. Póki co weter. wprowadziła mu leki i zobaczymy jak będzie, ale na dzień dzisiejszy wesoło nie jest Marlon to bardzo grzeczny, cichutki dziadzio, radosny i pozytywny, pierwsze dwa dni po przyjeździe nieco zagubiony, na zdjęciach wychodził smutno - [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images64.fotosik.pl/656/8bf8d0e345656870med.jpg[/IMG][/URL] ale z dnia na dzień jest coraz lepiej , już patrzy pewniejszymi oczami, chwycił co i jak tu u nas funkcjonuje, kiedy wychodzimy, kiedy wracamy, jemy itd, bardzo grzeczny i mądry, zaczyna chodzić za mną, więc mam teraz dwóch "śledzących" mnie panów dziadków - Marlona i A(ra)misa gadułe :)
  17. ogromnie się cieszę z domku Skręteczki... Simona jest śliczna, mocno chwyta za serce kiedy stoi się pod tą jej klatką, tak wpychała główeczke przez kratki biedna.... A jak tam Tadzio? , mam nadzieję, ze tak samo jak było. Kacperek przesypia większość dnia, żyje coraz wolniej, ale ma się dobrze [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images65.fotosik.pl/642/e7ce60a012e69df5med.jpg[/IMG][/URL] I nasze cudo miodowe :) - [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images65.fotosik.pl/642/b552b680c3d6ba11med.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images63.fotosik.pl/641/7d533595d45cdc28med.jpg[/IMG][/URL] z nowym kolegą Marlonem - [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images63.fotosik.pl/641/e37f7086eedc3809med.jpg[/IMG][/URL]
  18. [quote name='Beat2010']a czy Aramiskowi została po zespole przedsionkowym wykrzywiona głowka?[/QUOTE] delikatnie została, są dni kiedy widać to mocniej a są i takie, kiedy pięknie prostuje łepetyne , z końcem tygodnia kończymy kuracje antybiotykową, po niedzieli zrobimy kontrolne badania-krew i będziemy mysleć o wzmocnieniu łap, bo chodzić chodzi, podnosi się sam, ale miewa gorsze dni, widać, że łapom brak sił Już nie siedzę tylko pod domkiem, teraz wędruje razem z resztą po całym ogrodzie [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images64.fotosik.pl/643/bb2da4e1b05b145dmed.jpg[/IMG][/URL] Dziś była piękna pogoda, wietrzyliśmy futerka i wygrzewaliśmy się w słońcu (domek na razie troche straszy, bo wykończony prowizorycznie. Drzwi które widać, Aramis ma na wyłączność, bo akurat zajmuje pokoik od tej strony a główne wejście jest z boku, jakby się dobrze przyjrzeć, to widać :) [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images65.fotosik.pl/642/1eff98952cb6034cmed.jpg[/IMG][/URL]
  19. [quote name='Kasia77'] Czyli Aramisek jest na minusie 56 zł + do wykupienia recepta [/QUOTE] Potwierdzam wpłatę 100 zł na leczenie i odejmuje 56 zł o którym mowa powyżej, na leki zostaje 44 zł A to wykupiona recepta/antybiotyki i paragon z apteki [URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images63.fotosik.pl/641/26b54cee9c090cc8med.jpg[/IMG][/URL] [URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images64.fotosik.pl/643/ad38c3c69ff1aeaemed.jpg[/IMG][/URL] Zabrakło Amisiowi na antybiotyki 29zł
  20. ...cd wiadomości z wczorajszej wyprawy do weterynarza(reszta na wątku Natki i Oli) - Pobraliśmy Bisi krew- wyniki ładne, właściwie wszystko w normie, nerki, wątroba - wszystko jest w porządku . Osłuchowo też jest dobrze , ale już guzy na listwach to na pewno nie tłuszczaki (diagnoza schroniskowa), póki co trzeba je obserwować, gdyby zaczęły rosnąć i/lub twardnieć byłoby nie dobrze....Zawsze można usunąć oczywiście, ale nie wyrywałabym sie specjalnie z krojeniem Zęby nadają się do czyszczenia, z przodu na pewno cos do usunięcia, weterynarka mówi, ze mimo stanu w jakim są w tej chwili , wyglądają jakby miała zdejmowany kamień - może miała kiedyś dom, który o nią dbał... [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images64.fotosik.pl/621/caad1173cdb7440fmed.jpg[/IMG][/URL] paragon z wizyty, badania i zastrzyki - 80 zł (10 zł to mazidło Amona) badanie krwi - 63 zł dojazd -20 zł paragon potem, bo mi internet tak chodzi, ze nie moge dziada wkleić:angryy: Razem 163 zł Na leczenie wpłynęło 120 zł skarpeta + 52 zł wpłata z bazarku (w tytule było na hotelik, ale hotelik za styczeń jest w całości uregulowany, więc to 52 zł dodaje do wydatków weterynaryjnych ) - czyli łącznie na leczenie dostaliśmy 172 zł 172 wpływy - 163 wydatki = całe 9 zł na plusie - jeśli można, kupie za nie Florze zasypkę, bo akurat ta którą używamy ma się ku końcowi I jeszcze słowo o Zoi , chociaz właściwsze byłoby napisać Zołzie :diabloti:- tak więc Zoja rządzicielka przegania maluchy, potrafi pięknie szczerzyc zęby do Łatki, Ząbka i Zuzi przez co juz nie raz było o krok od poważnej szamotaniny, z której z całą pewnoscią jedynie Zoja wyszłaby bez szwanku, bo Ząbek bezzębny niewiele może pogryźć, Łacica mimo swojej zaciętości troszke jest za mała żeby podołać zębom Zojki, nie inaczej Zuzia, jednym słowem Zoja rządzi Do mnie cały czas trzyma dystans, jak jej cos nie pasuje, to pokazuje mi zęby, kilka dni temu przy rozdawaniu misek z kolacją, wyciągnęłam rękę żeby ja pogłaskać po głowie i w ostatniej chwili zabrałam na czas, zdążyła mnie tylko musnąc kłem. Ciężko ją jak na razie rozszyfrować, głaskać? nie głaskać?, nie ma ochoty-pokaże zęby czy nie pokaże?. Kiedy wracała z nami z Warszawy , myślelismy że to będzie jeden z najłagodniejszych psów przytulaków a tu niespodzianka....
  21. [quote name='iwna5702']Skręteczka towarzyszka "kiblowania" Kacperka, pojechala wczoraj do domu:)[/QUOTE] o jezusie!, to cudownie, mam nadzieję, ze to będzie najlepszy domek pod słońcem ;)
  22. [quote name='iwna5702']U dziadeczków na razie cisza Kasia wspominała o badaniach, teraz troche lepsza pogoda - może jakoś uda zebrac się do veta. Przy tej ilości futerek to nie lada przedsiewzięcie:)[/QUOTE] Oj co prawda to prawda :) Wczoraj w końcu udała się wyprawa i tak Ola, Natka i Bibi pojechały do weterynarza + moja siostra, bo sama umordowałabym się sama z tymi szalonymi babami :evil_lol: O tym jak sie prześwietla Olcię (rtg) nie będę pisać, bo tego sie opisać nie da. Oczywiście Ola w namordniku z którego zawsze udaje jej sie rozebrać i trzeba przyodziewać gryzącą paszcze z powrotem , rzuca się i wyrywa tak, że po zdjęciu rtg jestem umęczona jakbym przez te pare minut na stole trzymała rottweilera. Co to wyniku rtg - płuca Olka ma fatalne, czyli takie jak i miała od początku, ani lepsze ani gorsze niż na zdjęciu z wrzesnia. Nie ma konkretnych zmian typu guzy, po prostu cała tkanka płucna jest.....- jakaś tam (nie pamiętam okreslenia), w każdym razie, płuca Ola ma ochydne, ale nic nowego co by zagrażało życiu na zdjęciu nie wyszło (zdecydowałam się na rtg, bo troche mocniej zaczęła znowu kaszleć) Dostała zastrzyki w klinice, dwa do domu - papierowa torebka na zdjęciu. "Guz" który miała z tyłu nad łapą, znacznie sie zmniejszył i zmiękł, weterynarka nakłuła go żeby sprawdzić co jest w środku a w środku pusto - żadnego płynu w tym nie ma. Coś mówiła o tkankach....,ale musiałabym to wszystko nagrywać, żeby spamiętać szczegóły, póki co zostawiamy Olke w spokoju . Natka - usg bez zmian, krew pobrana, wyniki nie najgorsze, nie ma powodów do paniki, chociaz myślałam, ze może znajdzie sie w nich odpowiedź na pytanie, dlaczego Natka ciągle sie trzęsie jakby jej było zimno(podejrzewaliśmy tarczyce, ale jest ok). Tradycyjnie podłogi przez babcie zabrudzone - Olka zadbała o zasikanie, Natka o kupę w najgorszym wydaniu...:razz: Natka nie tak jak Ola, bo Oli nikt nie przebije, ale tez kłapała zębami, za to Bibi jak prawdziwa dama.... - ciąg dalszy na wątku Bibi.... A to nieco z "innej beczki" - Ola i Flora [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images61.fotosik.pl/618/090e1e1d19c43f31med.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images64.fotosik.pl/621/9ea97349475aa025med.jpg[/IMG][/URL] - dumna jestem z Florci, zajadała sie kością jak każdy "normalny" pies, bez paniki, obgryzała sobie ją w najlepsze. Długa i bardzo żmudna praca nad Florą przyniosła w ostatnim czasie malusi postęp - kiedy podchodzę zmienić mokre koce, to Flora nie ucieka przede mną na oślep, byle jak najdalej ,tylko schodzi z zasikanego legowiska, przemieszcza się na wolne leżące kawałeczek dalej i czeka aż posprzątam u niej a jak juz pozbieram te zasikańce i wychodze, to ona wraca na swoje suche i czyste kocyki - ten maleńki postęp, który zrobiła, ta delikatna nić zaufania jaka się w stosunku do mnie baaaardzo słabiutko zawiązała w jej głowie, to moja wielka satysfakcja, że cały ten czas poświęcony na pokazywanie Florze, że nie jestem taka najgorsza, nie poszedł na marne Niezmiennie przeraża mnie stan jej łap, ona chyba w ogóle nie ma w nich czucia, zasypuje jej pudrem miejsce, które ciągle zdziera kiedy się przemieszcza i widze po jej reakcjach, że tych łap praktycznie nie ma, ich stan jest straszny, to jest pies, który nadaje się właściwie wyłącznie na wózek, co w jej stanie psychicznym nie wchodzi w ogóle w gre.
  23. Witamy po przerwie U Aramisa wszystko w porządku, Wczoraj rozmawiałam (przy okazji wizyty z Bibi, Olą i Natką) z weterynarką, która go badała i oglądała przy pierwszej wizycie - Amis musi wyjeść jeszcze jedną serie antybiotyków, bo cała kuracja na jego potrzeby musi trwać znacznie dłużej niż te dwa opakowania przepisane za pierwszym razem, tak więc mamy receptę do wykupienia , poza tym zwierz miał bardzo zafajdane uszy ,zwłaszcza prawe korkuje się jakąś "plasteliną" oczyściłam mu z grubsza, ale do przeczyszczenia z "cieńsza" , dostaliśmy preparat w strzykawce - 10 zł wliczone jest w paragon wklejony na wątku Bibi. [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images64.fotosik.pl/621/5c6842a028ec2342med.jpg[/IMG][/URL] Na leczenie Aramisa dopłynęło jakiś czas temu 44 zł (Beatko byłą tylko ta jedna wpłata, bo chyba o dwóch pisałaś?, w razie czego jeszcze będę szukać, ale sprawdzałam kilka razy), więc aktualizując dotychczasowe wpływy i wydatki : W m-cu styczniu na leczenie wpłynęło- 200 + 260 + 44 = 504 zł Dotychczasowe wydatki- 540zł (rachunki z poprzedniej strony/pierwsza wizyta weter, leki, suplementy) + 10 zł preparat do uszu kupiony wczoraj + 10 zł końcówka hoteliku styczniowego = 560 zł Czyli Aramisek jest na minusie 56 zł + do wykupienia recepta [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images64.fotosik.pl/621/eb511e27467aae8cmed.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images64.fotosik.pl/621/212c32874fb6f2d0med.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images63.fotosik.pl/619/c72f384a29333c73med.jpg[/IMG][/URL] podjadam sobie [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images61.fotosik.pl/618/98eb5562f446d3dcmed.jpg[/IMG][/URL] a tak robię luli [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images63.fotosik.pl/619/218f0dbd841d4ab6med.jpg[/IMG][/URL]
  24. [quote name='agusiazet']Jako skarbnik Skarpety im. Talcott informuję, że przelałam właśnie 120 zł dla suni imieniem Bibi , o pomoc prosiła Iwna5702. Ale tu pojawiła mi się niezgodność, bo prosiła o pomoc dla staruszki Florki. A to dwa różne pieski, a ta Florka umieszczona tutaj nie spełnia warunków przyznawania pomocy od naszej Skarpety - nie jest psim staruszkiem. Jeśli nastąpiła pomyłka w imionach piesków, bardzo proszę o skorygowanie tego przez Iwnę na wątku Skarpety!!! Inaczej mam bałagan w rozliczeniach, a nie chcę, aby ktoś mi zarzucił jakieś oszustwo! Pomoc ta wymaga zwrotu 30 zł przez iwnę5702 w terminie do 3 marca br. na konto Skarpety.[/QUOTE] Iwonka się wypowie jak dotrze na wątek, Ja tylko chciałam sprostować- Florka jest psim staruszkiem, do mnie przyjeżdżają wyłącznie psie staruszki, zarówno Bibi jak i Flora to sunie grubo + 10, obie mają w książeczkach schroniskowych po 14 lat, Flora została przyjęta do schroniska w 2004/05 roku, jest babcią bez zębów z łapami w koszmarnym stanie, pozornie nie wygląda na staruszkę, ale przyjechała do mnie na dożycie, niestety:sad: Bibi to tez babcia, potrzebuje badań, diagnozy, bo pod brzuchem wiszą guzy, wszystkie "moje" , przyjezdzające psy, to schorowane, stare biedy
  25. U Aramisa wszystko dobrze, łyka leki i witaminy, chociaz od kiedy załapał, że cos mu wtykam w pasztet, to żuje każdy kawałek dokładnie, tym sposobem kilka razy rozgryzł pigułke, bywa, ze nieźle muszę się nakombinować, żeby przełknął dawkę leków Kupy ładne, siusiu właściwe, widze zdecydowana poprawę . Kiedy wybierze antybiotyki i nie będą potrzebne kolejne, skupimy się nad wzmacnianiem łap, bo jednak słabe ma te łapiny, ale na razie nie chce dokładać kolejnych "proszków",dużo tego bierze, więc uporamy sie z jednym i zabierzemy za następne. A to dzisiejszy Amisek, zamiast rozruszać kości , wolał sobie pochrupać co nieco (nie pozwałam mu oczywiście tak zalegać zadem na betonie) [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images63.fotosik.pl/595/5d004f4a6e6a03cemed.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images62.fotosik.pl/597/9eb90273f3d7bca5med.jpg[/IMG][/URL] Ciężko mu zrobić zdjęcia, albo inaczej - mam aparat do bani:mad:, zanim pomyśli i pstryknie, to na zdjęciu znowu wychodzi Aramis, którego nie widać.
×
×
  • Create New...