Jump to content
Dogomania

Kasia77

Members
  • Posts

    4673
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Kasia77

  1. Cezar znalazł sobie zajęcie - zeżarł połowę drewnianej ościeżnicy w domku , same wióry fruwały, bo przecież Ja go tam "za kare trzymam " i jemu sie strasznie nie podoba, ze ma sucho, miękko i czysto , nie wolno zostawić nic w zasięgu jego pyska, bo ściągnie wszystko , porwie, zniszczy, w najlepszym razie wymiesza z kupą którą robi po całym domku. Poza tym, odpukać wszystko u niego dobrze ;)
  2. zapiszę sunię, z Józefowa była moja Dorota a czy w Józefowie jest jeszcze wolontariuszka Ewa, szczupła blondynka? to była wolontariuszka mojej Dorotki U Sarenki ze zdrowiem w miarę w porządku?
  3. [quote name='Beat2010']ja zawsze jestem za ratowaniem do końca, jezeli jest 20%szans - to już dużo, tylko trzeba starac się o pieniądze. Miodek oszalał :( a może chciał ratować Kazana?[/QUOTE] Miodek mnie zaskoczył bo od piątku, czyli odkąd Kazan "padł" na łapy, wciskałam sie do budy do Kazana, bo Kazan schowany jest w budzie głeboko- w głównej cześci a Miodek siedzi w przedsionku, który jest tak duży jak w sumie przeciętna zwykła buda, Miodek zawsze wychodził jak widział, ze wchodze do Kazana(buda na tyle duża, że można się jakos zmieścić), czasem kręcił sie po ogrodzie i sam mnie "wołał" jak Kazan w budzie piszczał a Ja nie słyszałam, az tu raptem , kiedy chce zrobić to co zawsze , Miodek patrzy na mnie dziwnie, wzrok i wyraz pyska inny niż zwykle a kiedy wyciągnęłam ręke w jego strone, to złapał mnie cała paszczą. Siedział tam jak przymurowany,ani drgnął, patrzył na mnie jakbym chciała pociąć kogoś na plasterki, nie było takiego sposobu, który by go wyprosił z budy ...czego ja nie próbowałam....:shake: , po kilku godzinach zmieniło mu się spojrzenie, wrócił stary wyraz pyska, tez nie do końca, ale na tyle, że dało się zapiąć smycz i go wyprowadzić z kojca. Z jakiegos powodu bronił wtedy Kazana przede mną
  4. [quote name='iwna5702']Kasiu - ciężko będzie podjąć ta decyzje - ale chyba nie mamy wyjścia poczekajmy jeszcze tylko na opis wynikow - jak nasz bohaterznosi to wystko?:([/QUOTE] Dzielny jest, dziś go wyniosłam przed domek,bo po nocy cuda można tam zastać przy naszych upiorkach i generalny porządek potrzebny jak nic, leżał na dworzu na kocach i denerwował się, że nie może wstać, podniesć się jakkolwiek,nic nie może:( Miodek stał przy nim i tak patrzył.... biede, nic nie rozumieją Przed domkiem Kazan napił sie wody, dużo pił, potem zwymiotował, mocno i z krwią, szybko zrobiłam zdjecia i wysłałam do kliniki na meila, z wetką byłam na telefonie, powiedziała, że to może być przez leki i narkoze, że wszystko razem, spowodowało, że popękały naczynka i stąd krwawienie z żołądka. Wcześniej nigdy nie wymiotował, tym bardziej tak strasznie, dostał tabletki na żołądek, dziś ma nie jeść, pić w malutkich ilościach. Czekamy na opis tomografu, u nas w klinice wypowiedzą sioę dopiero jak przeczytają to co przyjdzie, wstępnie weter. powiedziała tylko tyle, żeby naprawiając jedno nie popsuć drugiego, chodziło o to, że jeden odcinek pokleją a trzaśnie inny, bo stary pies, stare kruche kości :( odpoczywa po męczącym poranku [URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images64.fotosik.pl/426/1948b35d7946a312med.jpg[/IMG][/URL]
  5. [quote name='iwna5702']Kazan juz po badaniu tomografem, pojechal na badanie do Poznania, bo okazało się że jest to najbliższe miejsce, gdzie można przeprowadzić badanie a wyniki są odczytywane przez specjalistów z Wrocławia. Na opis trzeba jeszcze czekać - ale juz wstepnie lekarze z Poznania potwierdzili, ze niemożność chodzenia u Kazana jest spowodowana tragicznym stanem górnego odcinka kregosłupa. Pogruchotany dysk uciska barki i dalsze kręgi powodujac blokade chodzenia. Koszt badania wyniósł 600,- zl do tego dojdzie jeszcze koszt transportu. Jest cień szansy na poprawę jego stanu, ale potrzebna jest b. kosztowna operacja - lekarze z Poznania ze względu na podeszły wiek psa i ogólne wyniszczenie jego organizmu (kości) po długoletnim pobycie w schronisku - sugerują uśpienie Kazanka. Najgorsze w tym wszystki jest to, ze pies dobrze reaguje , macha ogonkiem, kiedy sie do niego mówi, nareszcie doczekal się swojego domku, gdzi ma super opieke i przyjaciół - i musi odejść. Kasia jeszcze skonsultuje wyniki i możliwości leczenia/ koszt ew. operacji. Bedziemy musieli wszyscy na watku pomóc w podjeciu decyzji - bardzo Was o to proszę.[/QUOTE] Dzięki Iwonka, za nakreślenie sytuacji. Ja tylko dopowiem w paru słowach..... Wyjechalismy po 5tej rano, wrócilismy o 20tej. Kazan był bardzo grzeczny w drodze, chociaz w strone powrotną troche marudził. Pojechalismy na tomograf dowiedzieć sie czy Kazan ma szanse na operacje i na zycie, tomograf robiła doktorka, przy omawianiu wyników był również lekarz, bodaj ortopeda . Prócz tomografu zrobili Kazanowi prześwietlenie płuc, bo nie podobało im sie jak oddychał(chociaz ja nie widziałam wczesniej nic niepokojacego), okazało się, ze płuca ma zawalone, nie wiadomo czym, moga to byc stare przewlekłe zmiany zapalne, nie ma psa ze schroniska, który niemiałby płuc zapchanych jakims świństwem. Czego się dowiedziałam? - tego, ze Kazan to pies bardzo wyniszczony, zwyrodnienia wszystkich kosci utrudniają mu normalne chodzenie, ale główna przyczyną tego, co dzieje sie z nim w tej chwili,czyli zupełnego unieruchomienia, jest ucisk zwapniałego dysku na rdzeń kręgowy- ucisk teoretycznie nadaje sie do operacji, ale biorac pod uwage wiek Kazana i ogólne wyniszczenie, na powodzenie operacji dają tylko 20% . Lekarz mówił wprost, ze nie widzi sensu, ze wiek Kazana, stan- zwyrodnienia, że gdyby to był młody pies to można próbować, ale w tej sytuacji... jednym słowem był przeciwny, uważa, że nie powinno się podejmowac decyzji o operacji jakiejkolwiek. Doktorka była troszke mniej oszczędna w wydawanie ostatecznych wyroków, nie mówiła jednoznacznie, że sprawa jest przegrana, miałam wrażenie, że trzymała się tego cienia nadziei - tych 20% Ucisk znajduje się w miejscu, gdzie ciężko byłoby "zebrać wszystko do kupy" po jego usunięciu, mówili o jakis srubach, ale Kazan ma słabe kości , dlatego to wszystko mogłoby sie nie udać. Może jakims cudem na jutro będzie szczegółowy opis tomografu, mam to dostać meilem, wtedy wyśle do naszej kliniki do wglądu, zobacze jak oni będą to widzieć. Co Wy uważacie? Jak tylko dostane opis z tomografu , trzeba podejmować decyzję, on nie moze zyc w takim stanie w jakim jest:(:( ...dobrze, ze w ogóle pojechaliśmy - wczoraj od 18tej do niemal 22ej na wszystkie świętości próbowałam wywabić Miodka z budy, bo mnie nie chciał dopuścić do Kazana , oszalał po prostu, ugryzł mnie , to był koszmarny wieczór, w tej chwili jestem nieżywa, odezwe się jutro, pa
  6. [quote name='Beat2010']dla Aramisa nie mamy hoteliku domowego,z kasą lepiej, do budy iść nie może :(. Jest opcja-kupić taki domek jak u Kasi, jest osoba i miejsce, gdzie mógłby domek stanąc, przyszłościowo nawet dla większej ilośći staruszków,taki BDT, tj teraz dołączyłby do Nestora, ale to jakies straszne koszty, I życie, jak zwykle , zależy od kasy.Będzie miał niedługo wątek, zobaczymy Jezeli pytałaś się o wpłaty u mnie-to wszystko wysłałam do Kasi czyli 95zł za listopad od dziewczyn ( poszło na leki) i 112zł z bazarku.[/QUOTE] porządny domek kosztuje koszmarnie dużo i dobrze wiedzieć na zapas jak będzie ogrzewany, ja doczekać się nie mogę męża, bo mój grzejnik elektryczny nie daje rady ogrzać dużego domku tak jak powinien:sad:, dopiero Mariusz będzie mógł coś poradzić- stworzyć komin i będziemy mysleć jednak o jakims piecu, bo ogrzewanie elektryczne to makabra....
  7. [quote name='Beat2010']dla Aramisa nie mamy hoteliku domowego,z kasą lepiej, do budy iść nie może :(. Jest opcja-kupić taki domek jak u Kasi, jest osoba i miejsce, gdzie mógłby domek stanąc, przyszłościowo nawet dla większej ilośći staruszków,taki BDT, tj teraz dołączyłby do Nestora, ale to jakies straszne koszty, I życie, jak zwykle , zależy od kasy.Będzie miał niedługo wątek, zobaczymy Jezeli pytałaś się o wpłaty u mnie-to wszystko wysłałam do Kasi czyli 95zł za listopad od dziewczyn ( poszło na leki) i 112zł z bazarku.[/QUOTE] 112zł też wdane, bo za wczorajsze 2 rtg + zastrzyki zapłaciłam 100 zł, dziś zapłaciłam zastrzyki, które nie były zapłacone na samym poczatku leczenia, z obu wpływów(95 zł i 112zł ) zostało 27 zł - pozwole sobie przeznaczyć to na koszty dojazdów do weter. Każda wizyta z psem w klinice = 20zł za przejazd(wynajem kierowcy z samochodem) W wolnej chwili wkleje paragony z kliniki, właśnie wróciłam od weterynarza, byłam po skierowanie, które ze strony kliniki poznańskiej trzeba było wypełnić i wydrukować. Zorganizowałam sobie kogos do pomocy na jutro przy Kazanie, ale umknął mi jeden mały szczegół - zapomniałam, że muszę mieć kogoś do opieki nad cała resztą bandy, wrócimy póxnym wieczorem, więc jakiegoś "ktosia" trzeba znaleźć ;)
  8. [quote name='iwna5702']Kasiu, dziekuje Ci po raz kolejny. Tak strasznie zal Kazanka i własne dlatego, ze miał marne życie, które nareszcie zaczęło być szcześlwe musimy dać mu szansę i modlić się zeby to jednak nie bylo to najgorsze. Gdyby okazalo się, ze możliwa jest operacja zabieg bylby w Slupsku, w naszej lecznicy?[/QUOTE] w Słupsku, w naszej klinice, ale nie rób sobie Iwonko dużych nadziei, chciałabym żeby było inaczej..... :( Straszne to wszystko :(
  9. Tomograf w Poznaniu umówiony jutro na 10tą, musimy wyjechać około 5tej rano, bo na drogach z rana slisko, szybko sie nie pojedzie, tym bardziej, że pies...., więc 5 godzin trzeba na dojazd w jedną stronę. Po badaniu Kazan będzie do odebrania po 4-5ciu godzinach dopiero. Rozmawiałam dzis z naszą weterynarką, obawia się, ze to moze byc nowotwór, bo jego stan sie pogłebia błyskawicznie, wczorajszych zastrzyków równie dobrze mógłby nie dostać, nic go nie ruszyły, wszystkie łapy ma bezwładne:-(. Szansa, ze ucisk powoduje coś, co będzie nadawało sie do operacji, są nikłe, trzeba nastawić się na potwierdzenie najgoszych przypuszczeń:-( ale żeby odebrać mu życie z poczuciem 100% pewności, że nie było ratunku , musi mieć tomograf zrobiony, po całym zyciu w schronisku i zaledwie kilku m-cach na wolności, zasłużył na tą ostatnią maleńką nadzieję Miałam ogromne problemy z zorganizowaniem dojazdu, żeby móc jechać, kierowca, który będzie nas wiózł, musi zawalić prace, której zawalić nie może, ubłagałam.... , niech sie dzieje wola nieba I niech już będzie jutro.... Co do wyników z krwi- nie są najgosze, ewidentnie widać, ze cos sie w organiźmie dzieje, ale nerki, wątroba - tutaj nie jest źle.
  10. [quote name='APSA']A jak wetka ocenia szanse, że na rezonansie wyjdzie coś operacyjnego? A nie tylko ostateczny wyrok? :([/QUOTE] ostrożni sa ocenami, nie mówia w sumie nic bo nie wiedzą jak "idzie" ucisk, jak głęboko , gdzie i czy możliwy będzie do usunięcia, myslę, że nikt nie robi sobie wielkich nadziei, ale bez rezonansu nikt też nie ma pewności, na dwoje babka wróżyła..... Jeśli mam organizować ten wyjazd, to chce na już, jutro jak się da, bo pies sie męczy w takim stanie w jakim jest,stan pogarsza się w szybkim tępie, dzis nie podniósł sie wcale, weszłam do budy, dałam miskę- zjadł kolację, potem pić- napił się i koniec:( - leżał i popiskiwał, nie wioem czy boli, czy po prostu dlatego, ze chce wstac i nie może, że nie rozumie co sie dzieje..., ale straszne to jest i dla jego dobra, niech się przewali w którąś stronę.
  11. Stan Kazana pogarsza sie, w piątek dostał komplet zastrzyków + na kolejne dni do domu,zastrzyki działały niewiele, polepszały stan na chwilkę - rano w sobote Kazan podniósł się sam, pochodził 5 minut poczym przewrócił sie i znieruchomiał, po południu podniósł sie z moją pomocą , zrobił kilka kroków i padł, wieczorem piszczał :(, na pewno cos bolało mimo zastrzyków. Niedziela była straszna, po zastrzykach jeden jedyny raz w ciągu całej niedzieli, kiedy go podniosłam , to złapał jako taką równowage i na zgietych łapach, podwijających sie stópkach , kiwający się, szedł trzymany za ogon- nie trwało to długo, przewrócił sie po kilku minutach, nie miał już siły walczyć o podniesienie się na łapy. Dzis był w klinice, miał zrobione prześwietlenia i pobraną krew. Na rtg widać bardzo duże zmiany zwyrodnieniowe, o dziwo sam kręgosłup nie jest wcale straszny(bo z reguły każdy staruszek schroniskowy ma w rozsypce), ale jest wielka zmiana w stawie barkowym , na pewno jest ucisk , nie wiadomo jak głęboko sięga bo tego na rtg nie widać, nie wykluczone, ze to co widać mogłoby okazać się np. nowotworem. Ucisk wypada wysoko- z przodu psa, dlatego Kazan cały jest unieruchomiony a nie np. sam tył . Wyjscia z sytuacji sa dwa - bez rezonansu nie będzie pewności czy jest dla Kazana szansa...., więc albo robimy rezonans i mamy diagnoze czarno na białym, ze nie ma żadnej szansy na poprawę, bądź jest szansa na operacje, która usunie ucisk i Kazan będzie mógł sobie jeszcze pozyć, albo bez rezonansu zakładamy, że nie ma sensu go wozić, "męczyć" i wtedy podejmujemy decyzje ostateczną... Teraz jest na sterydach , ale to nie pomaga prawie wcale i nie pomoże jeśli cos uciska na rdzeń kręgowy, jedynym wyjściem, żeby wiedzieć czy jest jakakolwiek szansa na operacje/zycie, jest rezonans. Rezonans to koszt ok 600 zł o ile nie więcej + dojazdy, razem około tysiąca złotych trzeba by zebrać . Musielibyśmy jechac chyba do Poznania, nasza klinika wysyła do Wrocławia, bo tam robią najlepsze opisy z badań rezonansem, ale Wrocław jest dla mnie nie do przeskoczenia tej chwili. Zdecydujcie proszę co mam robić, weterynarka dzis powiedziała, ze albo robić rezonans żeby mieć 100% jasności sytuacji, albo ....nie trzymać go dłużej w stanie w jakim jest. On się nie może w ogóle podnieść,chce wstać i nie może, piszczy, jak mu pomagam, to nic nie daje, łapy nie funkcjonują, w przednich podwijają się stopy, on jest jakby cały unieruchomiony, widok jest strasznie przykry:( , namęczylismy się dziś okropnie, bo on nie współpracuje, jest cały "zesztywniały", nie miałam siły dźwigać 30tu kilo unieruchomionego psa a nie mam żadnej pomocy jak na złość. Moje zdanie na ten temat? - nie jestem za tym, żeby leczyc na siłę, ciągać po Polsce po klinikach , fundować stres bez większego sensu, ale jak przychodzi co do czego.... Kazan mimo wieku, jest zdrowy, narządy wewnętrzne pracują jak trzeba, serce jest ok, wyniki z krwi w porządku. Gdyby cały był schorowany, nerki źle pracujące, watroba byle jaka itd, to nie leczyłabym na siłę, ale Kazan był jedynym staruszkiem, który nie potrzebował od przyjazdu nawet jednej tabletki, energiczny, silny, chyba, że dzisiejsze wyniki z krwi zmienią cały obraz rzeczy..... W tej chwili Kazan leży w budzie, nie zabieram go na siłę do domku, bo to dla niego nie byłoby naturalne, on swoją bude zna, lubi, ma tam Miodka, więc stres spowodowany zamykaniem go w domkach(mimo, ze Nam-Ludziom wydaje się to lepsze), nie przysłuży się niczemu dobremu. Wieczorem napisze jak wyszły wyniki z krwi, bo róznie moze jeszcze być....teraz ide robic reszte, Natke zastałam w kupie, cała brudna- rozwolnienie, domek ob.......ny a żeby za ciepło im nie było, to Cezar dziś w nocy tak szalał w małym domku, że wyrwał kabel z kontaku-przedłużacz, który idzie do dużego domku i tym samym odciął maluchom ogrzewanie, bo grzejnik jest elektryczny.
  12. [quote name='iwna5702']Kazanek się pochorował Kasia napisala do mnie szybkiego smsa ze piesio nie moze wstac i tylko rusza lebkiem, dostal zastrzyki po których jest troche lepiej...[/QUOTE] "połamało " Kazanka, w tej chwili jest na zastrzykach. Nie pasował mi już w poniedziałek rano, bo jakis był za potulny, potem nie mógł przejsć przez próg, padł i juz nie mógł wstać, tylko głowa była ruchoma, reszta psa niewładna, po zastrzykach przeszło, ale wczoraj wróciło i znowu potem przeszło ,także cos się dzieje.... Zamieszanie z Cezarem, spowodowało wczoraj ekspresową przeprowadzkę Olci i Natki, w nowym domku nie ma jeszcze prądu, wszystko po podłączałam tymczasowo pod przedłużacz, nie było czasu na myślenie, musiałam pozbyc sie suniek z małego domku, żeby mieć gdzie ulokować bandyte Cezara . W pierwszej chwili Olcia i Nata były zdezorientowane, bałam się ,że nie bedą mogły przywyknąć, że będą szły pod stary domek po spacerze, ale to sa takie madre sunie,po pierwszym wypuszczeniu z domu na ogród, wróciły z powrotem w nowe miejsce. Jeden minus domku, to ogrzewanie, trudno ogrzać taką powierzchnie, mały domek nagrzał się i grzejnik tylko dogrzewał jak spadała temp., teraz się nie wyłącza wcale [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images61.fotosik.pl/397/57c2f4f32be542f1med.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images61.fotosik.pl/397/c5725988455a9877med.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images63.fotosik.pl/397/d983e996e0d0e18bmed.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images61.fotosik.pl/397/42d0a53f8e8d92d9med.jpg[/IMG][/URL]
  13. Mamy za sobą ciężki wczorajszy dzień... Juz przedwczoraj Cezar miał bardzo duże trudności z podniesieniem się, piszczał, nie dawał rady dźwignac zadu a wczoraj było tragicznie, zastałam go rano lezącego w kupie, ofajdanego, zasikanego , przy każdej próbie podniesienia się/wysiłku, leciało z niego bezwiednie . Po telefonie do kliniki, dałam mu zastrzyki Kazana, tyle ze w dużo większej dawce, ale nawet po nich nie drgnął do góry , żeby mu je dać, załozyłam kaganiec,którego potem nie mogłąm zdiąć,bo cały czas na mnie warczał , więc leżał w kupie, zasikany i do kompletu w kagańcu :( Musiałam go tak zostawić i pędem do weterynarza po mocniejsze/inne leki, wróciłam z kompletem zastrzyków i obowiązkowo ze sponiewieraczem w zelu, bo inaczej nie pozwoliłby sobie pomóc... Weter, dała mi maksymalna dawkę sponiewieracza, powiedziała- będzie po tym "padnięty" dwa dni , ale nie zna Cezara.... Jak go myłam i przenosiłam to paszcza kłapała dalej, dopiero kiedy dostał na głowę koc i dodatkowe ręce, które go przytrzymywały, to spasował. Umytego, na kocu przetransportowałyśmy do dotychczasowego psiego domku, bo muszę mieć do niego normalny dostęp, kiedy zaglądałam do niego potem i chciałam podłozyć pod głowę koc żeby mu było wygodniej, to mimo, że coraz mocniej zmulony i tak za kare chciał mnie skrócić o ręce Dopiero o 23ej żel działał z maksymalna siłą, już Cezar nie kombinował w ogóle. Dziś po sponiewieraczu nie ma sladu, narobił pod siebie, chciałam go wyczyscić z tej kupy, to zaczął od nowa szczerzyc zęby - nie mozna sie z nim dogadać, przy każdej próbie pomocy szczerzył się, włacza mu sie agresor i po zabawie :roll: Póki co, nie podniósł się na cztery łapy, chciał się wyczołgać na dwór, ale mu nie pozwoliłam, bo leżałby na ziemi a nie pozwoli się podnieść, takie to błędne koło . Dziś i jutro czeka nas podanie zastrzyków, ubierzemy kaganiec, ciekawe czy zdejmiemy..... Za zastrzyki Cezara zapłaciłam 50 zł , potem wkleje paragon, za zastrzyki Kazana na razie nic - do zapłacenia przy okazji. gdyby on był taki spokojny i grzeczny na jakiego wygląda po sponiewieraczu..... [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images61.fotosik.pl/397/c319167c1fa5e97bmed.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images65.fotosik.pl/398/3f00fc1d89f35061med.jpg[/IMG][/URL] a to wczoraj, jak juz go ścięło na dobre [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images64.fotosik.pl/398/3d7194880e2dcc8emed.jpg[/IMG][/URL] ( pieniądze za trokoksil wpłynęły , przepraszam, ze dopiero teraz piszę :oops:)
  14. na potrzeby Gai, tradycyjnie- na leki[URL="http://www.dogomania.pl/forum/threads/248487-Kubraczkowy-Kup-Teraz-Do-15go-listopada"] http://www.dogomania.pl/forum/threads/248487-Kubraczkowy-Kup-Teraz-Do-15go-listopada[/URL]
  15. [quote name='APSA']A co Cezar dostaje? Natce się kończy Rimadyl i zastanawiam się, czy kupić kolejne opakowanie, czy coś innego.[/QUOTE] Ludzi Movalis , substancja czynna Meloksixam - zawsze kupowałam meloxikam weterynaryjny pod postacią zawiesiny, ale tanie to nie jest, fakt że fajnie działało, w każdym razie Movalis znałam z opowiadań ("testowany" na psach), więc poprosiłam weter. o receptę, okazało się, że recepta nie była nawet potrzebna, bo przy dawce w jakiej jest sprzedawany -7,5 mg, jest dostępny po prostu jak wszystkie inne leki przeciwbólowe/przeciwzapalne i jak wszystko występuje pod tysiącem nazw, grunt, żeby w składzie był sam meloxikam I odkryłam jakis czas temu, fajne tabletki na biegunki, może znacie a jak nie znacie, to może sie komuś przyda informacja, niby zwykłe i tanie ale jakoś sama nie słyszałam o nich do czasu, jak Natce przyplatały sie straszne kupy i ratowałam sie apteką- Nifuroksazyd - dostepny w postaci małych tabletek, czyli dobrych do dzielenia jak ciezko psu wcisnąć tabletkę i w postaci kapsułek. Bardzo mi pomogły w przypadku Naciowych biegunek, u Cezara działają srednio, ale Cezar to nie typowy przypadek...
  16. [quote name='Beat2010']wysłalam 95zł na Miodka, Cezarka, Kazanka, 20zł od Hani, 50zł od Magdy, 25zł od Ali, dziewczyny, wielkie dzięki:Rose:[/QUOTE] Czy te 95 zł Cezar i Kazan moge przeznaczyć na leki? Odkąd Cezar nie jest na trokoksilu, dostaje inne leki przeciwbólowe/przeciwzapalne , są mu potrzebne i zdecydowanie pomagają, to widać kiedy ma złe dni. Żeby zejsc z kosztów kupuje leki ludzkie, przepisane przez weterynarza, które w składzie mają tą sama substancje czynną co weterynaryjne, które są oczywiście o niebo droższe. Poza nimi Cezar często leci na tabletkach przeciw biegunce, idzie ich trochę, bo biegunki lubią Cezara....,więc chciałabym te 95 zł przeznaczyć własnie na te leki, - to wszystko potrzebne jest głównie Cezarowi, ale i Kazanek ostatnio załapał się dwukrotnie na tabletke, bo coś zaczął kuleć dosyć mocno na przednią łapę
  17. z ciekawości chciałam zapytać - wiadomo jak sie te bidy trzymają?[URL="http://www.jamnikiniczyje.pl/index.php?option=com_sobi2&sobi2Task=sobi2Details&catid=7&sobi2Id=774&Itemid=0"] http://www.jamnikiniczyje.pl/index.php?option=com_sobi2&sobi2Task=sobi2Details&catid=7&sobi2Id=774&Itemid=0[/URL] [URL]http://www.jamnikiniczyje.pl/index.php?option=com_sobi2&sobi2Task=sobi2Details&catid=7&sobi2Id=891&Itemid=0[/URL] [URL]http://www.jamnikiniczyje.pl/index.php?option=com_sobi2&sobi2Task=sobi2Details&catid=7&sobi2Id=890&Itemid=0[/URL] A Ząbka ze Słupska można zdjąć ze strony, on sie i tak już nigdzie nie wybiera ;)
  18. [quote name='Wisełka']Bywam barrrrrrrdzooooooooooooooooo rzadko na dogo, ale widzę że u Ząbka totalna cisza od dawna :roll:[/QUOTE] Bo i nie ma o czym pisać Wisełko, Ząbek cały, zdrowy, zadowolony z życia :) Latka lecą i dobił chłopak do 9ciu , ale odpukać zdrowie niezmiennie dopisuje, nic sie nie dzieje, sama nuda jednym słowem :) Wkleje to samo zdjęcie, które wczoraj wkleiłam na swoim bazarku, specjalnie dla cioci Miki ;) , nie bardzo mam czas szukać teraz innych , to jest aktualny obraz Ząbka ;) - [IMG]http://images62.fotosik.pl/352/ef1aa9cd705916d5med.jpg[/IMG]
  19. [quote name='iwna5702']Kasiu, masz moze jakaś wiadomość czy pieniazki dotarly do lecznicy ? :)[/QUOTE] Jeszcze nic nie wiem, ale jutro sie dowiem:) A Cezaremu jakby gorzej, coraz częściej wstaje z trudem i piszczy kiedy próbuje dźwignąć zad a że jest jaki jest, to nie złapie go tak po prostu za tył, zeby mu pomóc. Biegunki co odejdą, to wracają a jak wracają to chlupie z Cezara, że hej. I znów problem- bo umyć go nie mogę , tak jak bym umyła psa, który na to pozwala , trudny jest dziadek do opieki, jest w stanie, kiedy robić przy nim trzeba konkretne rzeczy a on sobie nie życzy i wyraźnie to okazuje.
  20. [quote name='iwna5702'] Kasiu - mam prośbe może udałoby Ci się zrobić zdjęcie z Kazankiem? Dzis u Was padalo, a w Warszawie cudna pogoda ,gdyby nie żółte liście to prawie jak lato i nawet wieczory ciepłe :)[/QUOTE] Zapoluje na Kazanka, może coś sie uda. Pierwszy taki zwierz, któremu przyzwoitego zdjecia nie moge nigdy zrobić, co się przymierzę, to on już biegnie, ale zawsze sie ruszy i rozmazańce same zostają, czasem przejrze kilkanaście pstrykniętych zdjęć i nie ma co wybrać do wstawienia.
  21. [quote name='Beat2010']Kasiu, czy możesz napisać nazwę tego suplementy na stawy , który brala Sara ( albo inne dobre), chodzi o rady dot. leczenia Nestora, onka w b,złym stanie, na szczęscie już w DS ( od wczoraj)[/QUOTE] [B]BB&RECOVERY BALANCE - VETFOOD[/B] w postaci proszku, linia dla rekonwalescentów, porządnie wzmacniający, w tym stawy. Jak najbardziej godny polecenia ,problemem może być podawanie, bo duzy pies to duże dawki, proszek ma dość specyficzny zapach i smak i czasem ciężko psu to wcisnąć. Ja mieszałam Sarze z duzą iloscią watróbki kurzej, tak duzą, żeby wątróbka zabiła na tyle smak proszku, żeby Sara to zjadała, efekty jak pamietacie były bardzo fajne, Sarunia trzymała się tylko na tym proszku do samego końca. Mogę polecić zastrzyki z kwasu hialuronowego, koszt czeskiego Bonharenu około 300 zł - cała seria- zastrzyk co tydzień przez kilka tygodni. Igunia brała kwas, trudno powiedzieć czy jej pomógł, u niej było już za późno właściwie na cokolwiek, ale naczytałam się o cudach , które sie dzieją po nim i uważam, ze jesli ktoś moze spróbować kwasu, to niech spróbuje, najwyżej nie pomoże(co sie zdarzyło moze na 1 przypadek z 10ciu o których czytałam), ale nie ma mozliwosci i prawa zaszkodzić w jakikolwiek sposób. Jeśli Pan może dawać kwas + BB& Balance, to dawać w pakiecie, jedno drugiemu nie wchodzi w drogę, wszystko to tylko kwestia pieniędzy. I jeszcze jedno, Iga dostawała kwas dożylnie, ale jeśli onek ma problem z konkretnymi stawami a weterynarz potrafi podać kwas precyzyjnie bezposrednio w chory staw, to chyba wersja dostawowa byłaby lepsza . I jeszcze moze preparat, który lubi pomagać, Zoran go brał i trzymał go na łapach przez jakis czas , nie zaszkodzi wypróbować. [URL]http://orling.pl/opis-preparatow-psy.html[/URL] Galecan Fast - najbardziej chwalony.
  22. [quote name='Pollyg']wygląda, że babcie się polubiły...czy to tylko do zdjęcia? ps. Olcia 2 odeszła w niedzielę, jej stan się bardzo pogorszył, trwała walka, ale nie można już było nic zrobić...niestety w jej przypadku pomoc przyszła za późno[/QUOTE] o jezuniu, biedna "Olcia" :( straszne uczucie, kiedy żyja taką krótką chwilę w normalnych warunkach, zwłaszcza te, które spędziły w schronisku bóg wie po ile lat, jak Aza... - zawsze będzie bolało, jedyne co mogę dla niej zrobić, to o niej pamiętać, tak jak o Bubie, której w ogóle nie udało sie pomóc, Buby nigdy nie odżałuje:( Co do przyjaźni i dzikości Natki i Olci - one od początku żyły sobie po prostu obok siebie, to Olka ładuje się do Natki, nigdy odwrotnie, Natce jest wszystko jedno czy jest sama czy ze stadem psów, Olcia potrzebuje opieki starszej koleżanki, szuka bezpieczeństwa mam wrażenie, uciekając przed "złym człowiekiem", bo mimo, ze jest znacznie lepiuej niz na początku, to strach i nieufnosc Olki do ludzi nie minął. Niby nie ucieka przed wyciągnietą ręką(ale trzeba wyciagać bardzo powoli i ostroznie), niby daje sie miziać po łepku, je z ręki, ale na dzień dzisiejszy, nie mam wielkich nadziei, ze Olcia będzie "normalnym" psem. Może gdyby mieszkała w domu, 24 na dobe miała przy sobie człowieka i uwagę skupioną na niej samej non stop, to otworzyłaby sie szybciej, ale u mnie to nie wykonalne, myslałam żeby ze względu na jej kruchutki stan psychiczny zabrać ją do domu, tylko, że to wiąże się z braniem na ręce i wynoszeniem na dwór, po schodach sama nie zejdzie- nie ma szans, a Olcia i branie na ręce to byłby niewyobrażalny stres Mam prośbę - przeglądałam na stronie palucha staruszki babcie i znalazłam między innymi jamniczkę o która kiedyś juz pytałam, wtedy mieszkała w biurze i nie była do adopcji tak, jak i kilka innych jamników, teraz jest na stronie, dowiedzcie się proszę co i jak, czy dalej mieszka w biurze, czy cała jest, zdrowa, będę czekać na wieści. [url]http://www.napaluchu.waw.pl/czekam_na_ciebie/wszystkie_zwierzeta_do_adopcji/010900648[/url] Pollyg a Klusia parówka, to Twoje cudo? ,dalej taka okragła jest?, zawsze wpada w oko jak przeglądam strone schroniska, ale jak ma nie wpadać, jak ona taka śmieszna :)
  23. [quote name='DONnka']Bardzo prosimy :) Zwłaszcza, że kwota tego rachunku była ciut wyższa od naszych regulaminowych "widełek" ;) O ile pamiętam, to tamten rachunek opiewał na 234 zł A Cezar rzeczywiście wygląda imponująco :happy1: Opieka Kasi77 mu służy :)[/QUOTE] postaram sie jeszcze dziś podjechać po fakture i wieczorem przesłać skan ;)
  24. [quote name='iwna5702']Dziekujemy pięknie :)[/QUOTE] Natka niewyraźna ostatnio , nie chce wychodzić na dwór a jak wychodzi, to ścina ją na boki, czasem utknie jeszcze przed wyjsciem między legowiskami i nie jest w stanie podniesć sie sama. Po prawej stronie, na szyi (tuż nad obrożą) ma duze "rozlane" ,twarde zgrubienie, nie widać na pierwszy rzut oka bo dobrze jest schowane pod futrem, diabli wiedzą co to za cudo. Rozmawiałam z weterynarką, podziela moje obawy - bardzo brzydkie kupy (póki co opanowane),gorszy apetyt i cała gorsza Natka, - wszystko może być od wątroby, co prawda wyniki z krwi miała nie najgorsze, ale na usg wątroba wyglądała bardzo niedobrze W tej chwili "jedziemy" na tabletkach przeciwbólowych, osłonowe + probiotyki, jak tylko będziemy mogły, pojedziemy zbadać się do weterynarza. [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images61.fotosik.pl/304/ca6c4ed1fccdeea4med.jpg[/IMG][/URL]
  25. [quote name='DONnka']Czekałam na to konto, ale dotarło dopiero dzisiaj na wątek SKARPETY Oczywiście środki, które przyznaliśmy Cezarowi nadal są do dyspozycji Czy Kasia77 ma rachunek na te 117 zł za Trocoxil, o który prosisz ? Jeśli tak, proszę o skan na maila: [EMAIL="[email protected]"][email protected][/EMAIL] Jeśli nie, proszę o info na PW [FONT=Times New Roman][SIZE=1][FONT=Times New Roman][SIZE=1] [/SIZE][/FONT][/SIZE][/FONT]Tamten poprzedni rachunek z niekompletnym numerem konta opiewał na inną kwotę i nie mogę go wykorzystać :shake:[/QUOTE] Pierwszy trokoksil był na ponad 200 zł , dwie tabletki/dawka na pierwszy m-c , to za niego była wystawiona faktura z niepełnym numerem konta . Trokoksil za drugi miesiąc - jedna tabletka - 117 zł jest juz uregulowana, więc Cezarek bardzo prosi o opłacenie pierwszego rachunku , tego z niekompletnym numerem konta - czy mam wziąć nową fakturę, tak, żeby wypisany był na niej prawidłowy numer czy nie koniecznie?
×
×
  • Create New...