Jump to content
Dogomania

filodendron

Members
  • Posts

    7523
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    5

Everything posted by filodendron

  1. [quote name='megiddo1']Czy taką odżywkę trzeba rozcieńczyć i w jakich proporcjach? pozdrawiam Magda[/quote] Nie wiem, czy trzeba - może fachowcy się wypowiedzą. Ja zmieszałam z wodą pół na pół ale w sumie nie wiem, czy to ma sens -ostatecznie i tak rozprowadziłam to rękami po całym psie wmasowując w sierść. Jak na razie jest super - nie ma żadnego drapania ani innych niepokojących objawów. Niestety pies nie chce się wypowiedzieć, czy mu zapach odpowiada, ale sądząc po tym jak ochoczo pakuje nos we wszystkie moje kosmetyki, to chyba bardzo mu nie przeszkadza ;)
  2. Chciałam raz jeszcze podziękować za wszystkie rady :) Ponieważ skończyły mi się zapasy 1# All System, to dziś wypróbowałam Pantene - tę regenerującą. No i bardzo fajne się potem psa wyczesało, puszysty jest wprost cudownie - biedaczek - trwa licytacja, kto go weźmie do łóżka ;) W takim natychmiastowym działaniu zupełnie nie widzę różnicy w stosunku do psich odżywek (choć szampon zastosowałam psi, tylko odżywkę ludzką). Teraz trochę popatrzę, czy się nie drapie, czy cóś innego. I jeśli nie, to super. Kołtunienia pewnie nie ocenię, bo akurat zasypało nas na biało, więc psiak ze spaceru wraca jak bałwanek - nie za dobrze mu to wpływa na sierść. Dzięki wielkie, może następnym razem wypróbuję tę różową maskę. Szczególne podziękowania raz jeszcze za fotki z suszarką w cyckonoszu. Takie małe, a tak cieszy :)
  3. [quote name='aga_21']on tak srednio raz na dwa dni zje calkiem sporo.... wiec moze tyle potrzebuje....[/quote] A czy to nie jest przypadkiem całkiem normalne? Ja tam znawcą nie jestem, ale mój pundel ma takie okresy większego i mniejszego apetytu. Jednego dnia się naje i drugiego już kręci nosem. Bywało, że przez parę dni odmawiał jedzenia karmy. Na początku robiłam błąd - serce mi się krajało, że taka głodna bida chodzi, i w końcu zaczynałam pitrasić domowe. Nauczyłam psa, że jak mnie przeczeka, to dostanie coś lepszego niż suche, a bestia cierpliwa jest i czekać potrafi. Teraz już się tak nie certolę - sprawdzam tylko wagę co jakiś czas, co jakiś czas zmieniam karmę, co jakiś czas gotuję domowe z np. Algolithem albo Dolfosem, ale bez kontrolowania miski - ile i jak często.
  4. Ja też objerzałam wszystko - cuuudne dziewczyny. Gratuluję :) To musi być fantastyczna sprawa mieć więcej niż jednego psa
  5. Ale gwoli sprawiedliwości muszę napisać, że jest też jedna starsza pani z rottkiem, do którego na nasz widok zawsze czule przemawia "zostaw pieseczka, nie patrz tam, nie patrz na niego, to malutki pieseczek, ty, ty cielaku". I jeszcze jedna z dobermanem, bo kiedyś ktoś jej wyrwał torebkę. No to teraz doberman wyrywa jej rękę.
  6. [quote name='Martens']A rozmawiałaś kiedyś z tymi starszymi paniami? Widujesz te psy z kimś innym? Bo ja nie znam żadnej starszej kobiety, która sprawiła sobie na własne życzenie amstaffa - to raczej pieski blokowych kolesi, wyprowadzane przez nieszczęsną mamę, kiedy synek odsypia wieczorne "baunsowanie"... Szczególnie częsty widok na warszawskiej Pradze :p [/quote] No pewnie, że rozmawiałam. To są rzeczywiście matki, ale częściej ich dzieci wyjechały do Anglii za chlebem, a tam z takim pieskiem to nie bardzo, za dużo zachodu na tym zachodzie. Jest jedna matka studenta - student pobiera nauki w stolicy a pies został na ścianie wschodniej.
  7. [quote name='Vectra'] Tu był niedawno temat o ONku ze schroniska , który terroryzował rodzinę .... niewiele osób napisało by sprzedać mu morbital - no bo szkoda , bo jeszcze przecież nie ugryzł - chwała że właściciel miał jaja i psa uśpił ... ale gdyby to byl TTB , to by się działo ..... posty o asocjalności , o zabijaniu bo złamał łapę itd itp ... bo to takie psy , kto mając dzieci bierze to bydle .... [/quote] Śledziłam ten wątek i jakoś - choć pamięć może mnie mylić - nie wydaje mi się, żeby autora tam uspokajająco zagłaskano. Wręcz przeciwnie - temat uśpienia przewijał się chyba częściej niż w tym wątku. A właściciel miał jaja nie tylko dlatego, że ostatecznie psa uśpił, ale również dlatego, że chciało mu się z niektórymi rozmawiać. Co do ras różnych gryzących, to jako "szara Kowalska", widzę w mediach przeróżne doniesienia. Te dwa wyżej przytoczone to też przecież nie księgi parafialne, tylko media. Dlaczego akurat na Dogomanii wywleka się i dyskutuje te dotyczące TTB to jest coś, co może zaintrygować - może to jakaś agresja lękowa? :razz:
  8. [quote name='Eruane']Mieć takiego psa, co się go ludzie boją, fajne jest w wielu środowiskach. I właśnie przede wszyskim psy ludzi z tych środowisk gryzą.[/quote] [COLOR=black][FONT=Verdana]Nie wiem. Zastanawiam się, czy rzeczywiście tak jest. Pewnie strzelę sobie samobója ;) Bo jeśli widzę przysłowiowego dresa z psem, to raczej od razu nastawiam się „anty” i robię wszystko, żeby uniknąć konfrontacji. Akurat te pogryzienia, z jakimi miałam do czynienia, to były autorstwa naprawdę zadbanych psów ludzi wyglądających na zupełnie rozsądnych. Moje dziecko zostało pogryzione przez psa przemiłych ludzi, wykształconych i – jak to się mówi – „na poziomie”. Żaden margines czy też „środowisko”, rodzina medyków, obiektywnie bardzo fajni sąsiedzi – tyle że najwyraźniej przegapili pewne sprawy, które szarym Kowalskim nie rzucają się w oko jako oczywisty problem. Kiedy trafiłyśmy do szpitala sądziłam, że spotkam się z jakimś ostracyzmem – matko boska – co to za matka, która nie dopilnowała dziecka, znowu pogryzienie. Ale gdzie tam – akurat tego dnia wypisywali zmasakrowanego przez psa chłopaczka, a trzy dni później przywieźli kolejnego – rany szyi, w pobliżu aorty. Potem były miesiące pielgrzymek po chirurgach i chirurgach plastykach i każdy na pocieszenie raczył mnie jakąś opowieścią. Żadna nie dotyczyła tzw. marginesu społecznego – raczej domowe pogryzienia, pogryzienia przez psy przyjaciół, psy znajome, ba - zaprzyjaźnione. Same takie sytuacje, w których człowiek traci tę czujność, która uruchamia się natychmiast na widok „dresa” z psem. To samo mogę powiedzieć o wspomnianym wcześniej amstafie ze stadniny – miły pies, zaprzyjaźniony ze wszystkimi, należący do osoby aktywnie jeżdzącej konno, nastawionej „pro-zwierzęco”. Te starsze panie, które spotykam z TTB, też nie wyglądają na zauroczone subkulturami. A chłopak wyprowadzający amstafa z sąsiedniego bloku wygląda na normalnego, znudzonego i olewającego całokształt typowego nastolatka, którego tato kiedyś zafundował sobie takiego pieska a teraz chłopak dorósł, żeby go wyręczyć w spacerach. Znajomi znajomego chirurga wzięli ze schronu amstafa – mają małe dzieci i takie sobie pojęcie o psach. Ale dostali go. TTB trafiły pod strzechy, niekoniecznie wyłącznie do – eufemistycznie mówiąc – subkultur.[/FONT][/COLOR] [COLOR=black][FONT=Verdana]Nie wiem, tak tylko sobie myślę, że nie jest to do końca oczywiste, że te psy rozkładają się pomiędzy miłośników rasy i zafascynowany ich siłą margines (w uproszczeniu – jako się wyżej rzekło)[/FONT][/COLOR][FONT=Arial][/FONT]
  9. [quote name='Vectra']teraz moje marzenie , to ograniczenie możliwości posiadania tych psów , przez byle "stołka" Ograniczona ich liczebność , eliminacja agresywnej puli genetycznej , odpowiedni dobór hodowlany , zezwolenia , testy , podatki , ubezpieczenia ....Zniechęci wielu idiotów by mieć te psy. [/quote] Byłoby wspaniale, tylko tutaj potykamy się o kolejny typowo polski problem. Gdy stołkowi powiedzieć, że rasowy=rodowodowy i że jego rotek nie jest rasowy, to się ryzykuje poszczucie psem, ale jak przychodzi do opłat za posiadanie psa z listy, to natychmiast okazuje się, że toż to kundel zwykły. Tak samo byłoby z testami, zezwoleniami czy podatkami z tytułu posiadania TTB. I naprawdę nie mam pojęcia, co z tym można zrobić. Wyobrażałam sobie, że to powinna być jakaś oddolna inicjatywa hodowców tych ras - to im powinno zależeć na zaostrzeniu rygorów. Ale jak mają to zrobić, skoro w myśl ich ideologii pseudoTTB to nie TTB? Przy okazji, czy ktoś mógłby potwierdzić lub zanegować informację, że w Holandii wolno posiadać TTB wyłącznie rodowodowe i przy braku papierów pies zostaje właścicielowi odebrany?
  10. [quote name='shin']Ok, tylko ze jednak dogomaniakow to powinno sie uwazac za ludzi obeznanych z psami, nie? I stad ten bunt, jak to okreslilas. Bo rece opadaja, jak osoba twierdzaca, ze kocha psy jest za tym, zeby cala rase do gazu, bo to mordercy...[/quote] Ale kto tak stwierdził tutaj, że do gazu? Przegapiłam coś? Ja mam pełny szacunek dla odpowiedzialnych właścicieli, jeszcze pełniejszy dla zacytowanej wcześniej i rekomendowanej przez wszystkich Vectry, ale przecież ten i ten drugi wątek nie dotyczą psów takich osób, tylko dotyczą mediów, szarych Kowalskich i pseudo-zazwyczaj-amstafów, ktore straszą wszystkich w dzielnicy. Niewątpliwie biednych psów, które trafiły w nieodpowiedzialne ręce. Kłopot w tym, że te nieodpowiedzialne ręce, to nie jest medialny rodzynek - one są wszędzie - pod blokiem, pod sklepem, na osiedlowym "spacerniaku", w stajni, w samochodowym komisie i u sąsiada też. Cały czas staram się mówić o tym, że Dogomania to nie jest żadna skala porównawcza w stosunku do tego, co się dzieje na ulicy. Ale to nie znaczy, że ulica nie istnieje.
  11. [quote name='Vectra']Oceniasz te psy jako głupie maszyny do zabijania , bez żadnych hamulcy ... [/quote] Nie, nie wydaje mi się, że oceniam je jako maszyny bez hamulców. To raczej nadinterpretacja i to w dodatku taka "życzeniowa" - nie wiem, może lubicie, żeby ludzie tak myśleli, bo to woda na Wasz młyn? Ja w ogóle nie oceniam psów, tylko ludzi. Po prostu wychodzę z psem z domu na spacer i widzę chamstwo, bezmyślność, brak wyobraźni, karygodne błędy wychowawcze. Ciągle i ciągle - wszędzie. I próbując egzystować jakoś w tej rzeczywistości, jakoś się w niej znaleźć, rozumiem ludzi, którzy mówią bullowatym - nie. Jak już powiedziałam wyżej - nie twierdzę, że jest to sprawiedliwe, a też nigdzie nie powiedziałam, że to z definicji "maszyny do zabijania", ale w naszej, rodzimej sytuacji, wymagać od masy szarych Kowalskich zrozumienia - to nadmiar optymizmu. I udowadnianie na siłę, że jest inaczej, nic nie da. W ogóle dziwię się temu buntowi wobec medialnej nagonki na TTB. Jak się nad tym zastanowić, to jest calkiem dobra robota - im więcej Kowalskich usłyszy o maskarach, tym mniej Kowalskich zdecyduje się na TTB, a co za tym idzie TTB zejdą do przynależnej im niszy fachowców od tego typu psów. I wszyscy będą szczęśliwi. I nie będzie czterech pancernych i TTB, bo po co. PS. Mój pies też nie rzuca mi się do gardła. Co w tym takiego dziwnego? Problem tkwi w nieuniknionych spotkaniach z - jak to było? - "stołkami" i ich psami?
  12. [quote name='Alicja'][FONT=Arial]filodendron jesteś wyjątkowo upatym osobnikiem ...we wszystkim potrafisz znaleść ,,+,, dla innej rasy zaś total ,,-,, dla TTB...[/FONT][/quote] Wybacz, Alicjo - mogłabym się przenieść na jakieś forum rodziców pogryzionych dzieci albo forum właścicieli zagryzionych małych piesków przez duże pieski, i pewnie poczułabym się tam swojsko i przytulnie. Razem bluzgalibyśmy sobie na wszystkie bullowate i nie tylko, i wspierali polityków serwujących pomysły o zakazie trzymania psow w mieście. I tak byśmy sobie jazgotali - część po jednej, a część po drugiej stronie barykady. No ale rzeczywiście troszkę jestem uparta i próbuję coś zrozumieć - dlatego jestem tu, a nie tam. Nie sądzę, żebym aż tak uparcie szukała plusów innych ras niż TTB, ani nawet nie wydaje mi się, żebym przytoczyła gdziekolwiek spójne i przemyślane argumenty przeciw TTB. Moja opinia raczej sprowadza się do tego, że te psy są zbyt silne, zbyt trudne, zbyt powszechnie dostępne, żeby można było od kogokolwiek niewtajemniczonego (czyli ogółu społeczeństwa) wymagać, aby traktował je tak samo jak wszelkie inne, mniejsze, słabsze, łatwiejsze do odciągnięcia, do zatrzymania psy. Moje dziecko żyje najprawdopodobniej tylko dlatego, że wyrośnięta i odważna nastolatka, ryzykując własne zdrowie, powiesiła się na obroży dużego psa dając czas na ucieczkę. Gdyby to był amstaf - wg postów tu przytoczonych - z łatwością ciągnący 80 kg, to byłoby po sprawie. I tego ludzie się boją. I trudno im się dziwić. Rozumiem wszystkie argumenty o wychowaniu psa. Tylko że wokół tych wychowanych psów mało, strasznie mało. I w tym, i tylko w tym kontekście, uważam porównywanie yorka z amstafem za naciągane. Po świecie chodzi mnóstwo świrów - jeden z gazem pieprzowym, drugi z kosą, trzeci z bronią palną. Jeśli już muszę któregoś z nich spotkać, to wolę tego pierwszego.
  13. [quote name='shin']Jakby yoreczek w oko trafil, to tez by byla tragedia, i co z tego, ze nie 'pies morderca', jak oko wyplynelo psu miedzy zabkami?.[/quote] No tak, ale jest jeszcze rachunek prawdopodobieństwa, który przekłada się na statystkę. York musiałby mieć celność Robin Hooda albo wyjątkowego pecha, a duży pies od niechcenia łapie w pysk twarz człowieka. Więc ludzie się boją dużych i silnych - tak uczy doświadczenie. Zezwolenie na posiadanie psa to byłoby coś. Ale w polskich warunkach? Kto, jak i za czyje pieniądze miałby coś takiego organizować?
  14. Nie jestem przekonana, czy obrażenia zadane przez innego psa byłyby podobne - vide post Vectry z porównaniem bodajże 10-miesięcznego amstafa z ONkiem w tym wieku. Co więcej - moje nastoletnie dziecko też zostało poważnie pogryzione przez psa innej rasy i w tym wypadku jestem już całkiem przekonana, że gdyby to był amstaf to pewnie już nie miałabym dziecka. Dlaczego? - ano dlatego, że ten pies dał się zatrzymać drugiemu nastoletniemu dziecku, które uwiesiło mu się u obroży. Amstafa (i paru innych z pewnością też) by to nie zatrzymalo. Opisywany wyżej pies ze stadniny robił wrażenie zupełnie bezproblemowego - biegał luzem pomiedzy końmi, ludźmi, innymi psami a nawet kotami - byliśmy do niego przyzwyczajeni - mam pamiątkowe zdjęcia z tym psem przy koniu, przy moim dziecku, nie bałam się. Nie znam szczegółów sprawy, ale jestem przekonana, że trafił pod igłę, bo była wielka, medialna afera z procesem w tle, bo to dziecko było półkolonistą na obozie organizowanym przez ową stajnię. Po prostu nie da się uciec przed głupimi ludźmi i ich psami. Dlatego nie ma co się aż tak dziwić, że ludzie woleliby, żeby tych psow było mniej w okolicy. Szczególnie, że niektórzy zdają sobie sprawę, że gdzieniegdzie tak właśnie zostało to rozwiązane - w krajach tradycyjnie uznawanych u nas za cywilizacyjnie wyżej postawione. Ja tam w każdym razie nikomu się nie dziwię. Może i to jest niesprawiedliwe, ale nie dziwne.
  15. [quote name='DorkaWD'][B]Kilku [/B]nieodpowiedzialnych właścicieli i psów z wypaczoną psychiką i już pojawia się pomysł by całą rasę uśmiercić... Ciekawe dlaczego tak trudno jest dostrzec takich odpowiedzialnych właścicieli jak np. Vectra i jej wspaniałe psy? Z przyjemnością zaglądam do jej galerii (nie odzywam się, bo jednak wciąż czuję się obco na dogo), zawsze napotykam tam na wspaniałe, wesołe psy, owszem sile psy, ale pod kontrolą![/quote] "Kilku" w skali kraju - żeby to było takie piękne... Ale Vectry nie ma moim spacerniaku. Ani jednej. Musiałam tu przyjść, zalogować się i długo poczytać. Za to wystarczy wyjść z psem na spacer, co z natury rzeczy robi się parę razy dziennie, i od razu trafia się na starsze panie i żule z amstafoidalnymi. Spotyka się pogryzione psy, a nawet szczenięta. Ba - kiedyś nawet walała się odgryziona noga - coś tu wyżej było na podobny temat. Skoro nawet znawcy rasy piszą, że to pies 10 razy silniejszy od ONka to normalnym założeniem jest oczekiwanie 10 razy poważniejszych obrażeń w wyniku ataku. I nie wiem, co jest takiego dziwnego w tym, że ludzie właśnie w ten sposób rozumują. Kiedy w zaprzyjaźnionej stajni, całkiem sympatyczny i zsocjalizowany z ludźmi i końmi amstaf zaatakował dziecko, to sekund parę i niewiele zostało z jego twarzy. Każdy wtedy pomyślał, że gdyby to był inny pies, o mniejszej sile szczęk a za to większej skłonności do zawracania sobie głowy takimi drobiazgami jak warczenie czy ujadanie, to może coś by z tej twarzy więcej zostało. Jest jak jest - psy Vectry mogę sobie obejrzeć w galerii a potem wychodzę na spacer i spotykam podpitego facecika z młodym amstafem bez smyczy, bez kagańca, który na widok mojego psa i mojej reakcji tylko z rezygnacją macha rękami - "niech się pani nie boi, on JESZCZE nikogo nie ugryzł". I naprawdę nie wiem - czy on mnie uspokaja, czy jest mu tak przykro, że mu się pies nie udał. Czy to wina psów? Nie. Czy to wina ludzi, że tak właśnie myślą? Też nie. Mój choćby nie wiem jak fatalnie był wychowany nikomu nie odgryzie pół twarzy, bo nie da rady. Czy to dziwne, że ludzie czują się przy nim bezpieczniej nie pytając mnie nawet o moje kwalifikacje? Nie sądzę - to się nazywa zdrowy rozsądek przy ocenie sytuacji i ryzka z nią związanego.
  16. [quote name='lilix4']A co daje puder?[/quote] Włoski robią się bardzo suche i nieco sztywne - o wiele łatwiej złapać je w palce. Poza tym podobno ten puder odrobinę znieczula - nie wiem, czy to prawda, ale pies znosi zabieg spokojniej
  17. [quote name='Eruane']Teoretycznie wszystko wygląda nieco lepiej niż w praktyce. Okoliczności łagodzące...jeśli tak mozna powiedzieć, to niskie zarobki właścicielki psów. A od towarzystwa ubezpieczeniowego koleżanka dowiedziała się, że przecież nie ma trwałego uszczerbu na zdrowiu. Blizny, nawet spore się nie liczą. Mimo, że ambulatoryjne opatrzenie było, to grosze jej się należały. Jeśli się chce sądzić w sprawie zagryzionego psa, to nie ma co liczyć na zbyt wiele. Tyle samo pewnie zasądziliby za to, że pies obszczekał kogoś i był bez kagańca. Chyba, że pies zagryziony był rasowy i wartościowy. :angryy:[/quote] Pewnie to zależy od polisy. W moim przypadku 10% sumy ubezbieczenia było wypłacone "z automatu" - trzeba było tylko podpisać zgodę na to, żeby szpital udostępnił dokumentację medyczną. Ale to w żaden sposób nie dotyka właściciela psa, dlatego uważam, że powinno się w takich sytuacjach wchodzić na drogę sądową i domagać się przynajmniej pokrycia kosztów leczenia (przykładowo: żel na blizny - 170 zł za tubkę 10 g - takie maciupeństwo, które przy rozległej bliźnie wystarcza na tydzień-dwa a stosować trzeba min. 6 miesięcy). To jedyne, co można zrobić - sięgać do kieszeni właścicieli agresorów tak głęboko, jak to tylko możliwe - wtedy coś zaczyna do nich docierać.
  18. [quote name='Eruane']Co do kar dla właścicieli psów za pogryzienia, to skoro moja znajoma dostała 500 zł z racji bycia pogryzioną koszmarnie przez ONka, a uraz i potężne blizny na udach i żebrach będzie miała do końca życia (nie było to pierwsze pogryzienie przez tego psa - jego właścicielka zostawiała otwartą bramę i jechała do pracy, a ONek biegał luzem z małym podpuszczającym go psem), [/quote] To ta znajoma chyba trochę poleciała po bandzie albo były jakieś okoliczności - nazwijmy je eufemistycznie - łagodzące, dla właściciela psa rzecz jasna. Przez towarzystwa ubezbieczeniowe mające w ofercie odszkodowanie za pogryzienie (jakiekolwiek, byle wymagające ambulatoryjnego opatrzenia) takie akcje wyceniane są na 10% uszczerbek na zdrowiu. To jest oczywiście punkt wyjścia w sprawie. W sprawie człowieka. A w sprawie psa - rozumiem, że nie ma za bardzo o co walczyć?
  19. Czyli jak się właściciele psów nie skrzyną i nie zrzucą na prawnika, to 250 zł - żałosne :shake:
  20. Jak to wygląda od strony prawnej w przypadku pogryzienia/zagryzienia psa - co można zrobić? Jeśli zostanie pogryziony człowiek, to sprawa jest na ogół dość jasna - można wnieść pozew bazując na paragrafie 431 kodeksu cywilnego i domagać się pokrycia wszystkich kosztów związanych z wypadkiem (łącznie z kasą za paliwo potrzebne, żeby dojechać do lekarza i stratami finansowymi z tytułu nieobecności w pracy, jeśli takie są) plus odszkodowanie za ubytek na zdrowiu. Jeśli na skutek pogryzienia hospitalizacja przekroczy - bodajże - 6 dni, jest sprawa karna. W przypadkach bardzo drastycznych można zwrócić się do prokuratora o nakaz uśpienia psa. A jak to wygląda w przypadku pogryzienia psa? Czy są do podjęcia jakiekolwiek kroki prawne z szansą na sukces? Pytam z ciekawości - jakieś półtora roku temu 3-miesięczne szczenię sąsiadki zostało pogryzione przez dorosłą, luzem biegającą sukę. Ranę trzeba było szyć, antybiotyki, no jakieś tam koszty - wezwana straż stwierdziła, że nie ma podstaw do niczego więcej ponad mandat za brak smyczy u atakującej suki.
  21. [quote name='badmasi']filodendron-"Dlatego nieodmiennie dziwi mnie, że tego typu historie natychmiast przyciągają osoby gotowe udowadniać, że między yorkiem a amstafem nie ma żadnej różnicy"-przepraszam czy to do mnie????[/quote] Nie. To była ogólna refleksja po smutnej lekturze któregoś z kolei wątku. Przepraszam za to przeniesienie, które wyszło jak osobisty przytyk. Faktem jednak jest, że szara Kowalska zmęczona jest czytaniem o tym, jak to wszystko zależy od wychowania. Nie żeby w to nie wierzyła, tylko dlatego, że na sto spotykanów psów, wychowanych zdarza się tyle, że wystarczy palców jednej ręki, żeby je zliczyć. A widząc "profesjonalne" szkolenie obronne made in "ściana wschodnia" nawet nie można się zdziwić, że tak jest.
  22. Faktycznie, na yoytube jest trochę filmików :) Dzięki za radę. Mam jeszcze pytanie dot. strzyżenie okolic genitaliów. Wcześniej była mowa o tym, że strzyzenie tych miejsc maszynką może wywoływać podrażnienia albo wręcz uczulenia. Bezpieczniej więc nożyczkami. W praktyce jak to wygląda w przypadku kastrata? Czy łatwo, hmmm, poprawić po wecie? ;)
  23. [quote name='badmasi']Filodendron-może niedokładnie przeczytałaś wątek? a może myślimy o różnych?Jeśli to jest ten o którym ja myślę-dziecko karmiło psa chrupkami to ewidentnie nie jest to wina psa tylko matki dziecka. Mogę ci to powiedzieć jako matka i właścicielka psów. Zanim pozwoli się dziecku karmić psa trzeba nauczyć go delikatności w wyjmowaniu pokarmu z ręki. Tam gdzie są psy (nawet małych ras) i dzieci-szczególnie kilkumiesięczne zalecana jest ostrożność. Znam asty lepiej wychowane niż niejeden york. Te z tego wątku dobrze wychowane nie były i jest to wina właściciela. Nie były też dopilnowane. Dla mnie zagrożeniem są psy jakiejkolwiek rasy czy bezrasowce błąkające się bez opieki i nadzoru.Moje psy są atakowane także przez zwykłe wiejskie burki często dużych rozmiarów i nie raz zdarzyło się, że musiałam je wyganiać z posesji z narażeniem własnego życia.[/quote] Ja też nie twierdzę, że to wina tamtego psa albo tych. Psy nie mają lekcji religii ani zajęć z etyki. Nie mają też normatywnego systemu wartości ukierunkowanego na człowieka. Mówienie o winie jest międzygatunkowym nadużyciem języka. Ale czy to coś zmienia z perspektywy szarego Kowalskiego? Nie sądzę. Dla szarego Kowalskiego jest istotna jakościowa różnica pomiędzy niewychowanym niewinnym yorkiem a niewychowanym niewinnym amstafem, owczarkiem, dobermanem czy innym dużym burkiem, na spotkania z którym jest narażany dzień w dzień. Z perspektywy zagrożeń czyhających na każdym kroku ta różnica sprowadza się do tego, czy od właściciela psa będzie wydębiał kasę na rozdarte spodnie czy na szycie i długotrwałe leczenie albo i operacje plastyczne. Dlatego nieodmiennie dziwi mnie, że tego typu historie natychmiast przyciągają osoby gotowe udowadniać, że między yorkiem a amstafem nie ma żadnej różnicy. Może między głupotą właściciela yorka a głupotą właściciela amstafa rzeczywiście nie ma żadnej różnicy, ale oba psy różnią się od siebie znacząco. Bezsilność polskiego prawa jest po prostu haniebna.
  24. [quote name='badmasi']Rasa jest wspaniała tyle, że w rękach odpowiednich hodowców i właścicieli.[/quote] Po lekturze wątku dot. pogryzionego dziecka wniosek mam tylko jeden: To taka elitarna bajka o żelaznym wilku. A rzeczywistość skrzeczy.
  25. Sorry, za prywatną dygresję nie do końca na temat, ale już nie mogę z tymi sąsiadami.
×
×
  • Create New...