Jump to content
Dogomania

ojasia

Members
  • Posts

    458
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by ojasia

  1. [quote name='Arwilla']A dla mnie wstawianie setek postów z tym czymś " [*]" jest żenujące... Nie wyśmiewam klęczenia przy grobach, czy nawet leżenia krzyżem w kościele... Pies śpi Pies żyje Pies nie żyje... Teraz Ty... Martwy człowiek - denat [B]Martwy pies -.... ?[/B] Muszę godzić się z wieloma faktami, więc pogodzę się i z tym, że dla jednych pies zdycha, dla innych odchodzi, a dla kolejnych umiera... Nie odmawiam nikomu prawa do nazewnictwa według własnych poglądów... Nie podoba mi się jedynie nagonka na tych, którzy mówią, że pies im zdechł... I choćby tak jak [B]Pa-ttti [/B]trzy dni robili wszystko co mogli, a potem rozpaczali, to i tak wielu z tych "poprawnych" wytknie im brak uczuć, bo padło słowo "zdechł"... Jakoś nie zauważyłam, żeby gdzieś pojawił się post poprawiający w drugą stronę... Że "pies zdycha, a nie umiera"... Więc w zasadzie to chyba do nich (tych "poprawnych") skierowane jest to: ;)[/QUOTE] Padlina- niestety takie nazewnictwo jest ogólnie przyjęte
  2. Szczerze mówiąc wyrażenie "zdechł" odrobinę mnie razi. Jak już ktoś chce podchodzić do śmierci zwierząt bez emocji, to chyba lepiej użyć określenia: "padł". Moim zdaniem "zdechł" niesie za zobą negatywne emocje, a "padł" jest neutralny. A co do "psiego nieba", jeśli komuś wiara w to, że Pimpuś po śmierci będzie biegał po zielonych łąkach, przynosi ukojenie, to niech sobie wierzy. Każdy żałobę przeżywa inaczej. Ja nie wierzę ani w psie ani w ludzkie niebo, ale czy ono jest czy faktycznie go nie ma, dowiem się dopiero po śmierci
  3. Ja swoją ubieram różnie, tzn. teraz to Karola sama wybiera, co che ubrać. Ale nie mam uprzedzeń kolorystycznych. Jak była mała to kupowałam też różowe ubranka, różowy a różowy to też jest różnica, może coś być tandetnie różowe z milionami różowych cekinów, a może też być różowe, a pomimo tego również ładne. Teraz często córka sama wybiera sobie ubrania w sklepie, a ja jej nie zabraniam, nawet jak jest to 10 tandetna koszulka Hallo Kitty.
  4. [quote name='stroosia83']A czy taki powiedzmy 2latek nie spadnie z łóżka, jak będzie tam spał sam? bo też myślałam nad takim normalnym, żeby można było koło dziecka się położyć przy usypianiu, czy nawet z nim spać, ale boje się, że właśnie mógłby spaść:roll:[/QUOTE] Nasza córka nigdy nie spadła, a wiercąca się jest nie miłosiernie
  5. Łożko bardzo fajne, mieliśmy dla córki podobne, tylko u nas się nie sprawdziło, bo Karola zasypia, jak ktoś koło niej leży i opowiada bajki. Musieliśmy kupić dorosłe łóżko. Pościel i ręczniki to sama radość kupowania i jest wiele wzorów unisex. Warto poszperać na Allegro, ja nie dawno kupiłam córce super ręczniki z niedźwiadkami, w sklepach nigdzie nie było niedźwiedzi a na All. do wyboru do koloru. Jeszcze raz gratuluję i trzymam kciuki, żeby teraz już poszło szybciutko.
  6. [quote name='Aleksandra Bytom']zdarza się i tak,najważniejsze że dzieciństwa nie spędził w domu dziecka,a jego rodzice.... no cóż nie wiedzą co tracą :)[/QUOTE] Rodzice (biologiczni) mojego TZta też praktycznie nie utrzymują z nim kontaktu i ze swoją wnuczką też (znaczy z naszą córką). Ich sprawa, ich strata. A przy okazji zapraszam na bazarek: [URL]http://www.dogomania.pl/threads/211155-Dla-dziewczynki-od-niemowlaka-do-2-latek...Dla-Romka-do-25.07[/URL]
  7. [quote name='stroosia83']Witam Dziewczyny:lol: Co za wątek, nawet nie przypuszczałam, że na dogo takie są, a tu niespodzianka! Postanowiłam się przywitać i zaczynam czytać od początku, a trochę tego jest:evil_lol: W ramach przedstawienia się powiem tylko, że też niedługo zostanę mamą, z tym że trochę inaczej (adopcja).[/QUOTE] Witaj Stroosia! I przy okazji gratuluję zostania mamą.
  8. [quote name='Arwilla']Nie wiem, jak z postępowaniem, ale na interwencję mają zakichany obowiązek przyjechać, nawet jeśli dzwoni osoba anonimowa... Inaczej jest to odmowa przyjęcia interwencji...zgłosiłabym to wyżej...[/QUOTE] Nie jest konieczne przedstawienie się przy zgłoszeniu. Dyżurny ma obowiązek zgłoszenie przyjąć, wysłać patrol, który (w porozumieniu z oficerem dyżurnym) zdecyduje, co dalej robić. Skargę należy złożyć na piśmie, koniecznie z podaniem daty i najlepiej godziny zgłoszenia. Ja bym nie odopuszczała.
  9. Masz zapchaną skrzynkę i nie mogę wysłać PW

  10. [quote name='Beatrx']ktoś kto ratuje obcą zdegenerowaną jednostkę zamiast bliską sobie istotę nie może nazywać innego człowieka nienormalnym;) w takim razie po co Ci pies? pieniądze, które wydajesz na jedzenie dla niego powinnaś wydawać na jedzenie na głodujących dzieci. już nie mówiąc o tym, co idzie co roku na szczepienia. A gdzie pieniądze za zakupioną smycz, obrożę, kaganiec? że już nie wspomnę o kwocie, jaką na niego wydałaś biorąc go do siebie. tyle pieniędzy "marnujesz" na psa choć tyle głodnych dzieci jest w koło. skąd wiesz, czy któreś nie umiera z głodu?[/QUOTE] Nie ma to jak wszystko sprowadzać do pieniędzy. I wyobraź sobie, że są ludzie, którzy karmią swojego psa a w dodatku jeszcze dają pieniądze na dokarmianie dzieci, albo są wolontariuszami w różnych dziwnych miejscach i pomagają słabszym/niedostosowanym ludziom.
  11. Dokładnie tak samo bym krzyczała- tak myślę, chociaż w praktyce, kto to wie? Co do gryzienia. Dawno temu (byłam w ostatniej klasie liceum) na mojego psa prowadzonego na smyczy i w kagańcu napadł Rotek (żeby nie było Rotek przeciągnął swoją pańcie na smyczny z drugiej strony ulicy), no i ja broniłam swojego psa z takim skutkiem, że tamten ugryzł mnie w rękę (dość poważnie, miałam zszywane ścięgna, potem rehabilitacja), właścicielka Rotka stała z głupią miną i mówiła:"fe Pikuś, feeeeeee". Po tym zdarzeniu chyba nie będę taka odważna żeby wkładać łapy między walczące psy.
  12. Omry, nigdzie nie napisałam, że nie masz racji. Ja mam inne poglądy i je przedstawiłam. Ty masz inne poglądy, przedstawiłaś je, a ja przyjełam do wiadomości, że myślisz inaczej i tyle. Nie oceniam Cię, bo nie mam do tego prawa. Dla mnie ważniejszy jest człowiek, nawet obcy, znajdujący się w niebezpieczeństwie niż mój pies (co nie znaczy, że swojego psa okładam codziennie metalowym prętem) a najważniejsze jest dla mnie moje dziecko i koniec.
  13. Zgadzam się z Arwillą. Ja też schodzę z drogi, jeśli widzę, że ktoś się boi mojego psa, czuje się nie pewnie lub jeśli idzie człowiek z wózkiem czy z dzieckiem za rękę. Chociaż mój pies jest łagodny, nie zaczepia ludzi i innych zwierząt. A co do ratowania: mając wybór człowiek albo pies wybrałam bym człowieka, co nie znaczy, że nie kocham mojego psa. Choć z drugiej strony ludzi też nie dażę nienawiścią, może mi się nie podobać ich zachowanie, ale nie podzielam zasady "ząb za ząb". Lubię psy i lubię ludzi, dlatego uważam, że psy agresywne (nie takie które ugryzły, bo się przestraszyły, ktoś zadał mi ból itd, tylko zajadłe, dla których priorytetem jest zabicie, czy takie które szczuto na człowieka lub zwierzęta) powinny być usypiane.
  14. Polecam z całego serca butelkę z postu Asior. Jest super. Gryzaki z TT też są super (są na różne fazy ząbkowania). I również polecam żel z postu Clockwork- u mnie się doskonale sprawdził. Co do smarowania. Ja się smarowałam chyba wszystkim, co tylko dostępne i mam rozstępy, że ............. no nie ważne, ale straszne są (a przytyłam 5 kg). Za to teraz smaruję te ścierwa różnymi specyfikami i na początku trochę się poprawiło po takim czymś tanim z Zaji chyba, ale generalnie moje rozstępy mają się dobrze. Powoli się do nich przyzwyczajam
  15. [quote name='jukutek']Małgosia waży ok. 3600, czyli nie ubywa, bardzo powoli się poprawia... Nie jest już tak strasznie chuda. wczoraj już zjadła pełną porcję jak na swój wiek i masę - przez poprzednie dni dopiero powoli się "rozjadała" - musiał jej się zacisnąć żołądek! Straszne, jak to się szybko może zrobić i jak to łatwo przegapić :( Po wyjściu ze szpitala doszła przecież do 3700. zniknęły wieczorne ryki - żadne kolki, dziecko po prostu było GŁODNE! Mimo że większość dnia ssała pierś... wciąż walczę z własnym pokarmem i póki co karmię pół na pół - moim i MM, więc nie jest źle. :) A propos dyskusji, którą sprowokowałam - ja naprawdę chciałam karmić wyłącznie piersią, tylko że niestety nie zawsze się da - i nie wolno dać sobie wmówić, że "to się unormuje", że "lepiej parę dni dziecko przegłodzić, by zostać wyłącznie na własnym pokarmie" (jak twierdzą czasem doradcy laktacyjni), bo nie zawsze się da, a stan dziecka może się pogorszyć bardzo nagle (u mnie - w parę dni straciła aż 200 g!)[/QUOTE] Ja miałam podobną sytuację, mała się nie najadała mimo wiszenia na cycu godzinami, prawie nie spała w nocy tylko płacz i płacz. Doradca laktacyjny kazał mi "przetrzymać, bo w końcu wszystko się unormuje", ale przemyślałam wszystko dokładnie i stwierdziłam, że nie fajnie jest być głodnym i podałam MM.
  16. Moja córka też wychowana na MM. Krzywda żadna jej się z tego powodu nie stała. Nie ma co popadać ze skrajności w skrajność, cyc może i jest najnaturalniejszą metoda karmienia noworodka, ale MM też nie jest trujące.
  17. Dzięki dziewczyny. O tej Afryce to nie wiedziałam, ale paczki nie opłaca się wysyłać (wpłacę kaskę), a co do bazarka (bazarku?), jak ktoś zrobi bazarek (obojętnie na jaki cel), to wyślę tej osobie ubrania. Ja nie dam rady ogarnąć, zorganizować, poprowadzić itd. bazarku. A tak generalnie, to jeszcze parę innych rzeczy na bazarek (oprócz ubrań dziecięcych) pewnie bym znalazła, Jak jest jakaś potrzebująca fantów, to zapraszam na PW
  18. A właśnie, co zrobić z zamałymi ubrankami? Zalegają mi w kartonach w garażu i nie mam pomysłu, co dalej. Mi już na bank nie będą potrzebne, a i oddać nie mam komu (znajome dzieci wszystkie starsze od mojej córki)
  19. [quote name='madcat1981']Rany, dobrze przeczytać jakiś pozytywny przykład, bo ja już snuję coraz czarniejsze scenariusze. Cóż, dziadkowie z jednej strony drobi, z drugiej średniego wzrostu. Rodzeństwo i moje i mojego męża można już chyba zaliczyć do wysokich. Mąż był wcześniakiem, żartujemy że gdyby trochę poczekał z nadejściem na świat to może dziś byłby koszykarzem;) Jedyne co zainteresowało moją lekarkę to to, że moja mama urodziła się duża (pięć kilo z kawałeczkiem, ale wtedy nikt nic z tym nie robił) i była dużym ogólnie dzieckiem. Nie ma powodów do niepokoju ale trzeba się przygotować, że mała będzie wolniej się rozwijać jeśli chodzi o siadanie, raczkowanie, chodzenie. Na razie jakoś sobie radzi... tylko mocno trzeba ją zachęcać leniucha jednego :diabloti:[/QUOTE] Moja córka też jest duża, zawsze była duża, tzn. od urodzenia- waga i wzrost 97 centyl. Ostatnio nawet robiłam jej badania tarczycy (wyszło w środku normy) i też trochę później siadała i chodziła, ale za to teraz nadrabia- jest cały czas w biegu, wg. niej nie istnieje pojęcie "idź" zawsze jest biegnij. Nawet jak np. idziemy do sklepu, to podaje mi hasło "mama króliczek" i skaczeny sobie idąc. Jak widzę mamy idące spokojnie z dzieckiem za rękę, to normalnie zazdroszczę Aaaaaa i jeszcze: ja jestem raczej wysoka, jak na kobietę, 173 (jako dziecko- tak do 2-3 lat byłam malutka i chudziutka), mąż raczej niski jak na faceta 176 (jako dziecko raczej wysoki i raczej nie chudy). Genetyka to jednak jedna wielka zagadka.
  20. [quote name='drachena']Moim zdaniem nic śmiesznego. Według mnie kuropatwa jednak ma czym zaatakować.[/QUOTE] A czym może zaatakować kuropatwa, ważąca 0,5 kg, rozpiętość skrzydeł 57 cm, wzrost 40 cm(taki trochę gigant mi wyszedł, bo to maksymalne wymiary), dobermana? No jakby się postarała to może oko wydziobać, ale marne sznase, bo dziobek też ma malutki.
  21. Nie wiem skąd taka obseja na punkcie psów. Moja córka uwielbia psy, ale od zawsze ma powtarzane, że nie podchodzi się do obcych piesków i nie podchodzi, tylko obserwuje z daleka. Jak podbiegnie do niej obcy pies to też nie wyciąga do niego rąk tylko mi karze głaskać, ale ja niestety też nie głaszczę obcych psów. Niedawno miałam "super" przygodę na spacerze: idę osiedlową uliczką z psem na smyczy i córką za rękę z naprzeciwka drepcze mamusia z synkiem (w wieku mniej więcej mojej córki) jakieś 20 m przed nami mamusia podniesionym głosem z nutką paniki mówi do synka, szarpiąc go za rękaw: odejdź odejdź na bok, bo cię pies pogryzie, chłopiec wbiegł na trawnik i w płacz. Jak dla mnie to jakiś matrix był. Ooooooooooo tak fora dla mamuś są boskie. Swojego czasu wlazłam na jedno, bo zastanawiałam się, jakie buty kupić Małej. No i jak zobaczyłam, to zwątpiłam, normalnie wszystkie mamusie kupują tylko super ekstra wypasione buty. Taaaaaaaaaa
  22. No to się przynam, że ja też byłam chusteczkowa przez jakieś pierwsze 3 m-ce, potem dupal pod kran i jazda. Chociaż chusteczki są fajne, do tej pory noszę ze sobą na spacery, jak trzeba awaryjnie wytrzeć ubabraną mordkę albo łapki, ale,kurcze, te moje chusteczki nie pachną, no może jak się wsadzi nocha do paczki to coś tam czuć. A tak generalnie to się nazywa postęp. Jak nie kupujesz Pampersów- jesteś złą matką, nie zaszczepisz na setki nieobowiązkowych szczepień- jesteś samo zuo, nie masz wózka kosztującego tyle, co średniej klasy samochód- skąpisz na dziecko, bo w tanim wózku skrzywi mu się kręgosłup itp., pozwalasz dziecku na buziaczki od własnego psa- zabrać jej dziecko, bo na pewno zarazi się tasiemcem albo innym badziewiem i absolutnie ale to absolutnie nie można puszczać dziecka na bosaka we własnym ogrodzie, bo......i tu lista takich bzdur, że mi klawiatura tego nie chce przyjąć. Generalnie ciężko jest być "normalną" matką w tych czasach
  23. Ja mam coś z cyklu: "małe kudłate na flexi". Idę sobie po parku z wózkiem, nagle z bocznej alejki wypada takie coś małe kudłate na flexi, z prędkością światła pakuje mi się pod koła i skacze po wózku, a jego pańca krzyczy do mnie z drugiego końca smyczy: uważaj bo mi psa rozjedziesz! W pierwszym momencie mnie zatkało, ale potem powiedziałam co myślę. Inne przypadki zachowania .... poniżej krytyki: pies, który zawsze, ale to zawsze leje mi na płot (pies chodzi z pańcią na smyczy), jak tylko to widzę to zwracam uwagę, ale nic nie pomaga. Cholera mnie strzela, bo mam drewniany płot i zaczyna gnić w tym miejscu. A najfajniesza jest babcia z bokserowatym psiakiem. Pierwszy raz, jak przechodziłam z moją suką obok niej (tzn. drugą stroną ulicy), to rzucił się na nas z takim warczeniem, że aż podskoczyłam do góry ze strachu. Moja psina nie reaguje na takie zaczepki, ewentualnie spojrzy w stronę agresora, ale wystarczy powiedzieć "naprzód" i idzie spokojnie dalej. A babcia (taka prawdziwa babcia, siwiutka), jak na mnie nie huknie, że chodzę po jej trasie spacerowej, denerwuję jej psa i gdzie do cholery mój pies ma kaganiec (boksio był bez). Nic nie odpowiedziałam z szacunku do jej siwych włosów. A cisneły mi się tylko mocno nieparlamentarne słowa.
  24. [quote name='Litterka']Nie przekonuję, przedstawiam punkt widzenia. No i właśnie na tekst pt. nic nie wiesz, to po co gadasz liczyłam... Jakie to proste! :)[/QUOTE] Twoja sprawa, jak będziesz rodzić. W Pl ma się teoretycznie wybór, mi wyboru nie dali i dlatego nie będę mieć więcej dzieci, bo takiego porodu, jak mój nawet wrogowi nie życzę. I nie, nie przesadzam, generalnie jestem twardzielem, ale to było ponad moją wytrzymałość
  25. Racja, badanie okropne. Ja mało nie zwróciłam tej słodziarnej wody, bo przez całą ciążę nie mogłam nawet patrzeć na nic słodkiego, a tu dali taki "ulepek" do picia. Zaraz po badaniu poleciałam do sklepu po kiszone ogórki. Ech....... czasy. Ciąże wspominam bardzo fajnie, nic mi nie dolegało- oprócz cholernych mdłości, ale poród masakra. Nic więcej nie będę pisać, żeby nie straszyć tych, które są przed.
×
×
  • Create New...