Jump to content
Dogomania

Dżesulina

Members
  • Posts

    65
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Dżesulina

  1. Oczywiście, rozumiem to, że Encorton jest poważnym lekiem i może też dawać inne skutki uboczne. U mnie po prostu okazało się, że przez kilka lat niepotrzebnie zakładałam u psa alergię pokarmową i trafiłam do tego dr. Konrada z przychodni Jelonek, kiedy już byłam bezsilna i nie wiedziałam, co psu dawać bo wydawało mi się, ze przetestowałam każdy rodzaj białka. Rozumiem, że będziecie wolały zacząć od diety eliminacyjnej, bo raczej każdy woli bezpieczne metody naturalne. Ale ten test w Jelonku pokazujący, czy to w ogóle pokarmówka czy alergia wziewna moim zdaniem warto byłoby zrobić, bo kosztuje to kilkadziesiąt zł a nie kilka tysięcy i przynajmniej od razu wyjaśnia sprawę, czy idziemy w dietę eliminacyjną, czy nie ma to sensu, bo przyczyna jest inna. O tych testach na alergię pokarmowa dla psów w Niemczech dr Konrad też nie był dobrego zdania, ponieważ w Niemczech również nie ma testów specyficznie "pod psy", a stosuje się dla psów testy "ludzkie" no ale oczywiście mogą one trafić z diagnozą - z tym, ze jest to bardzo drogie. Nie wykluczam też, ze mój weterynarz jest w jakiś sposób uprzedzony do tego tematu, nie wiem. U nas to NIE była alergia pokarmowa, tylko wziewna. Przy alergiach pokarmowych Encorton nie pomaga i się go nie stosuje (tak mi przynajmniej mówił ten lekarz). Przy czym u mnie nastąpiła też taka historia, że po mniej więcej miesiącu tego Encortonu lekarz kazał go odstawić powoli, żeby zobaczyć, co będzie - i uwaga, objawy przeszły trwale, było to z półtora roku temu. Od tamtej pory nic nie bierzemy i jest zero problemu. W tej chwili sunia spokojnie je karmę, która ją kiedyś "uczulała". Oczywiście wiem, ze to raczej wyjątkowy przypadek, coś się w organiźmie mojego psa po latach walki ""przestawiło". Dlatego też nie doświadczyliśmy innych skutków ubocznych poza wielkim apetytem. Tak, wiem, że stało się tu raczej coś w rodzaju cudu, jakby Encorton tak "leczył" wszystkich alergików, to by każdy pobrał miesiąc i z głowy a tak nie jest, psy czasem biorą to latami. Podsumowując - alergia to trudny temat, każdy właściciel alergika wie, jakie to frustrujące, jak nie można pomóc psu, i w okresach polepszenia człowiek tylko nerwowo wypatruje, czy się pies znów nie drapie za bardzo, parę miesięcy dobrze a tu nagle bach! - i od nowa Polska ludowa. I pewnie też nie są do końca zbadane mechanizmy, skoro zdarzają się takie spontaniczne "uleczenia" czy remisje jak u mojego psa (a w zasadzie suni, bo to ona). No dobrze, już nie przytruwam, napisałam, co wiem, jeszcze raz pozdrawiam wszystkich, oby u Amberka rozwiązało sprawę odstawienie smaczków i kurczaka. Gdyby się ktoś wybierał do tego Jelonka, to nas tam leczył dr Konrad, jest jeszcze dr Ewa, ale nie wiem, czy też się na tej alergii zna. Miłego dnia :)
  2. Witam serdecznie, mam na imię Ewa. Zbytnio nie udzielam się na dogomanii, ale czasem podczytuję wątki. Napisałam z początku prywatnie do Agat21, ale poprosiła, żebym to zamieściła na wątku, więc przeklejam swój wpis: Do rzeczy: mam psa z alergią. Aby ją zwalczyć, zaliczyłam paru osiedlowych wetów (pies dostawał sterydy, które pomagały, póki się je brało), potem byłam u "sławy" w tej dziedzinie, dr. Karaś-Tęczy - drogo i nieskutecznie. Według sugestii wetów przerobiłam najwymyślniejsze karmy. Najbardziej pomógł nam pan z lecznicy Jelonek na ul. Świętochowskiego 2 w Warszawie. On mi wyjaśnił, że większość alergii u psów to alergie wziewne. I zrobił psu taki prosty test (za kilkadziesiąt zł) obrazujący, czy to w ogóle jest alergia wziewna, czy pokarmowa. Od tego powinnam była zacząć, oszczędziłabym sobie tych karm z pasikoników... Zdaniem tego pana testowanie psa pod kątem alergii pokarmowych w ogóle nie ma sensu, bo nie ma takich testów specyficznie pod kątem psów, robi im się testy zaprojektowane dla ludzi, przez co nie wychodzi to miarodajnie. U nas wyszła alergia wziewna, pies dostał Encorton, który teraz stosujemy okazjonalnie, gdy wracają objawy, w dawkach rozpisanych przez lekarza. Ten Encorton nie jest drogi (coś ok 30 zł na miesiąc) i ma niewiele skutków ubocznych, najpoważniejszy skutek to ew, wzrost apetytu i tycie, ale u Amberka to chyba nie problem ;) Gdyby pies tył za bardzo, można zamiast tego stosować odpowiednią maść. Gdyby się okazało, że to nie alergia wziewna, tylko pokarmówka, wtedy Encorton nie zadziała. I wtedy faktycznie trzeba stosować dietę eliminacyjną (jeden rodzaj białka jako wyłączny pokarm przez dłuższy czas i jeśli jest ok, dodajemy w charakterze "prowokacji" kolejne składniki). Ale, jak pisałam, ponoć prawdziwe alergie pokarmowe u psów są rzadkie. Tak więc polecam rozpoczęcie diagnozowania Amberka u tego pana, naprawdę jest to niedrogi i sensowny weterynarz z pojęciem o alergiach. Tyle, że przyjmuje z drugiej strony Warszawy, bo na Jelonkach właśnie... Oczywiście, podsumowałam tu tylko swoje własne doświadczenia, znam się na tym tyle, co przeciętny właściciel alergika "po przejściach" ;) Życzę wszystkiego dobrego Amberkowi i Jego opiekunom.
  3. Co do naśladownictwa - oj , muszę to napisać :) Mój ojciec codziennie wychodził przed dom "na papieroska". Pies wychodził razem z nim i gdy ojciec miał w ustach papieros, pies siadał obok, brał do pyska patyczek i trzymał go w zębach jak papierosa, za jeden koniec. I tak sobie "palili". Ojciec kończył palić, pies wypluwał patyczek, wracali do domu. Działo się tak codziennie przez lata. Psa nikt tego oczywiście nie uczył. Pozdrawiam wszystkich :)
  4. Tu jest 12 kg za 180 zł. Darmowa dostawa od 200 zł, więc pewnie za 20 zł trzeba by dorzucić smaczków :) https://sklep.zoo-mar.pl/produkty-dla-psow/karmy/suche-karmy-dla-psow/farmina/869-nd-low-grain-codefishorange-adult-maxi-dog-12kg.html Ale teraz widzę, ze to jest wersja Maxi, a nie Medium Maxi
  5. Czyli tak. Problem zasygnalizowałyście 7 maja, wtedy jest pierwszy wpis, ze sunia ma problem z chodzeniem. I przez cały czas sunia nie miała żadnych badań, doktor mówił, żeby czekać. Za to 13 maja padło słowo "eutanazja". Dobrze rozumiem? Sorry, ale... ja bym ja przy pierwszych problemach z poruszaniem się i przy stwierdzeniu, ze wet nie ma sprzętu pojechała tam, gdzie robią diagnostykę. Osobiście jeżdżę do kliniki weterynaryjnej na Bemowie na Powstańców Śląskich i mam dobre doświadczenia. Na Waszym miejscu pojechałabym tam z marszu, bez czekania na Marcińskiego. Mają tam bardzo dobry sprzęt i na miejscu, bez czekania przebadają psa na prawo i lewo. Marciński też zresztą z nimi współpracuje i nie wiem czy na niego traficie, ale tu chodzi o czas, Najwyżej powtórzycie sobie USG u niego konkretnie, jeśli będą wątpliwości. Inni lekarze też są dobrzy i przy zaawansowanych stanach chorobowych z pewnością dadzą sobie radę z diagnozą. Inny wariant to klinika weterynaryjna na Ursynowie przy SGGW.
  6. Witam. Rzadko się udzielam na Dogomanii, ale podczytuję, bo sama adoptowałam psa, który miał tu wątek. Ale do rzeczy. Zaintrygowało mnie CO KONKRETNIE jest Astrze. Pies nie przestaje chodzić czy się załatwiać ot tak. Sama przerabiałam sporo diagnostyki, bo przed sunią z Dogo miałam wspaniałego starszego owczarka. Na jednym ze zdjęć od Monaga zobaczyłam szyld doktora, Paweł Zahorodny. Sprawdziłam opinie o nim i ktoś pisze, że weterynarz ten, choć empatyczny i z poczuciem humoru nie posiada sprzętu do RTG i USG, Ktoś inny, ze doktor "na czuja" i bez podstawowego badania krwi zdiagnozował babeszjozę i podał imizol, gdy tymczasem pies miał ciało obce w jelicie. Może to się zmieniło. Może to tylko wpisy konkurencji. I to oczywiście nie jest mój wątek i nigdy nie wpłacałam na Astrę. Niemniej... ponawiam pytanie, chciałabym wiedzieć CO KONKRETNIE jest temu psu. Jakie badania były robione. Nie umiera się "z niczego".
  7. Witaj,

    mój nr 597 957 708. Mieszkam na Siemiatyckiej. Jestem generalnie cały czas w domu, bo mam teraz remont, więc możesz wpaść o dowolnej porze, tylko proszę o smsa jakąś godzinę wcześniej, bo mogę wyjść z psami czy wybyć gdzieś do sklepu.

  8. I chyba było dwóch różnych tatusiów? Do mamusi oczywiście najbardziej podobna ta o migdałowych oczach :)
  9. Te dwa, co biegną są duże? Wyglądają jak wilki albo co najmniej wilczaki czechosłowackie... :)
  10. Dzień dobry :) No to gdzie te dżesikowe szczeniaki? Już dorosłe psy teraz...
  11. Miła za żadnym psem nie przepada, onek czy nie onek. Ale z Jessi akurat (po pewnych trudach i znojach) się polubiła, na ile znam Miłą to jest chyba maksimum "psiej sympatii" z jej strony ;)
  12. W ramach "kwarantanny" myśmy tylko chodzili co parę dni do weterynarza na oględziny. Mój weterynarz zresztą śmiał się z tego, bo dobrze wiedział, że pies jest zdrowy ale z każdej wizyty musiał pisać oficjalny raport do służb sanitarno-epidemiologicznych (typu temperatura ciała taka i taka, brzuch twardy, spojrzenie takie albo inne). No i o dziwo matka dziecka nawiedzała weta w gabinecie i kazała sobie pokazywać te raporty. Na szczęście je skrupulatnie pisał. Dzwoniła też do weterynarza w Białymstoku, bo Jessi była jeszcze na "białostockim" szczepieniu i sprawdzała jego kompetencje. Zrobiłam właśnie trochę zdjęć, ale nie umiem ich wstawić (nigdy tego nie robiłam na dogo), jakiś "błąd -200" się wyświetla. Jeśli by mi ktoś wyjaśnił, jak to prawidłowo zrobić, to wstawię.
  13. Witam. Jessi ma się bardzo dobrze. Porównując zeszłą jesień/zimę z obecną, jest mniej nakręcona. Od dawna, tzn. od kilku miesięcy nic nie zniszczyła (w sierpniu obgryzła liście stojącej na podłodze palmy i to był ten ostatni raz). Mniej też szaleje z osiedlowymi psami. W zeszłym roku biegała do upadłego, aż była cała mokra. W tym roku trochę pobiega i wraca. W maju tego roku Jessi ugryzła na osiedlu dziecko (chmara dzieciaków biegła obok, Jessi się zdenerwowała/wystraszyła i capnęła pierwsze z brzegu). Nie było to solidne pogryzienie, tylko draśnięcie zębami, niestety do krwi i zrobiła się afera. Mimo aktualnych szczepień matka dziecka i tak wymogła weterynaryjną kwarantannę psa (poszkodowany ma do tego prawo nawet gdy szczepienia są aktualne) oraz zafundowała dziecku zastrzyki przeciwko wściekliźnie, bo uznała, ze jestem z osiedlowym weterynarzem w zmowie... No cóż. Od tamtej pory bardzo uważamy na dzieci, rolkarzy i biegaczy. Jest nadal piękna. Wizualnie jakby przytyła, ale na wadze tego nie widać, waży 28 kg. Mam wrażenie, ze "urosła" jej klatka piersiowa, o ile to możliwe u dorosłego psa. Tomek twierdzi, ze to brzuch, ale tam gdzie pies ma brzuch to ona ma nadal wcięcie. Jest jakby "mężniejsza". Kocha Tomka, z Miłą się lubi, inne psy przeważnie lubi też (chyba, ze ją któryś próbuje atakować). Do obcych nadal nieufna, aczkolwiek nie jest to już histeria, która była na początku. Ma alergię na kurczaka i problemy z gruczołami odbytowymi, trzeba regularnie wyciskać. Właśnie pani wet, która te gruczoły wyciska powiedziała, że to zupełnie inny pies niż rok temu (w sensie - spokojniejszy). Rok temu, jak tam pierwszy raz byliśmy musiałam ją dosłownie do tego gabinetu wnosić. Zapierała się, uciekała... Pewnie będą Panie chciały zdjęcia, więc jutro jakieś zrobię.
  14. Witaj Kejciu. Nie mogę wysłać pw. Czy nadal potrzebujesz fantów na bazarki? Mam trochę różnych rzeczy w stanie db/bdb.
  15. Niestety, pani Patrycja nie potwierdziła mojej rezerwacji, a logowała się na blabla - czyli nie jest zainteresowana. Widziałam jeszcze kogoś na tej trasie zaznaczającego opcję "z psem", ale biorąc pod uwagę, ze przewóz psa bez opiekuna jest według blabla wbrew regulaminowi, oraz że cała korespondencja jest moderowana i nie da się przekazać numeru telefonu bez wcześniejszej rezerwacji przejazdu, trudno będzie coś zdziałać. Trzeba by rezerwować "w ciemno" a potem uzgadniać przez telefon. I duże prawdopodobieństwo, że się ktoś nie zgodzi.
  16. No więc zgłosiłam prośbę o rezerwację, jak pani Patrycja potwierdzi, dostanę jej numer, wtedy przekażę numer do Sylwii itp.
  17. No to już nie wiem, zastanówcie się i ew. mogę zrobić jak pisałam, albo można poczekać, może się jeszcze coś wykluje.
  18. Jak chcecie, to zarezerwuję ten przejazd, wtedy "bez łaski" dostanę numer pani Patrycji, dam jej numer pani Sylwii i tyle.
  19. Pani Patrycja podobno mi odpisała, ale odpowiedź zniknęła. Na blabla włączyła się już do rozmowy pani Dorota, do której jedzie psiak i może coś z tego będzie. Próbowałam przekazać pani Patrycji numer telefonu Sylwii, ale moderator tej wiadomości nie zaakceptował. Wymiana telefonów dopiero po rezerwacji. I gwóźdź programu - nagle zniknęła cała rozmowa. Zapewne dlatego, że według regulaminu bla bla nie można się umawiać na przejazd psów bez opiekuna.
  20. W tej chwili numer telefonu dostaje się po zarezerwowaniu przejazdu.
  21. Niestety Pani mimo obecności na bla bla i odczytania wiadomości już parę godzin temu nie odpisała mi. Może myśli nad ceną, a może pomysł przewożenia samego psiaka jej się nie spodobał. To młoda osoba, 23 lata. Pewnie nic z tego.
×
×
  • Create New...