Jump to content
Dogomania

Zagrodowy pies polski

Members
  • Posts

    1856
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    2

Everything posted by Zagrodowy pies polski

  1. Sajgon ma domek. W międzyczasie kontaktowałam się z Marzeną, znam ją od czasów Dragona. Bardzo pomogła mi Sowa, dając wskazówki. Nie tylko dla Sajgona, ale także dla "cudaka", który trafił do mnie ze schronu. Dzięki Sowo! Sajgon pojechał do rodziny z dwojgiem dzieci 7 i 13 lat, dwoma kotami i domu z ogrodem. Mieli wcześniej wiele lat owczarka, który odszedł i tęsknili za psem. Pracują zdalnie, więc w zasadzie są w domu. Zapoznanie z rodziną i kotami poszło bardzo dobrze. Sajgon wybrał od razu Pana za przewodnika. Okazuje się, że FB jest bardzo skuteczny. Jeszcze teraz zgłaszają się chętni po Sajgona. Przekazuję im kontakt do innego, młodego, staroniemieckiego owczarka, który siedzi właśnie w schronie. Dziękuję wszystkim ciociom, które wspierały mnie w tej adopcji. Niestety u pierwszej rodziny Sajgona jest już bardzo źle.
  2. Dzwoniłam, niestety też mają swoje owczarki, które z różnych powodów życiowych wracają do nich i szukają dla swoich psów dobrych domów. Jest trochę telefonów z FB ale niekonkretne, decydują się a na drugi dzień się wycofują, bo niedoczytali lub ktoś z rodxiny się nie zgadza. Nie wiem wogóle po co dzwonią.
  3. Bardzo proszę wybaczcie, że nie odpowiadam od razu ale ze względu na chorobę męża czasami to nie jest możliwe. Sytuacja na dziś: Sajgon został wykastrowany, czuje dobrze, więc mamy już pewność, że nie trafi do psudohodowli. Za kastrację zapłacił dom tymczasowy. Dłuższy pobyt jest niemożliwy. W DT jest duży samiec, który nieakceptuje Sajgona. Atakuje Sajgona, już się pogryzły. Przy czym to tamten pies arakował a Sajgon się wycofywał. Na razie są na przemian zamykane, co jak wiadomo, jest uciążliwe. Poza tym DT nie jest w stanie z różnych względów domowych opiekować się dwoma psami. Na razie nie ma nikt nie pyta o Sajgona.
  4. Info na dziś: hodowca nie pomoże. Sajgon na kilka dni jest zaopiekowany ale nie może tam zostać. Niestety z FB nie ma odzewu. Tysiu, jutro poproszę Cię o pomoc w ogłaszaniu. Byłam pewna, że taki piękny pies będzie miał wielu chętnych, ale się myliłam.
  5. Umowę już przygotowałam i wysłałam do znajomej. Oczywiście albo właściciel albo ktoś z rodziny ją podpisze. Na razie nie ma chętnych na pieska, co mnie dziwi, bo jeżeli odnajdzie się certyfikat, to pies będzie trochę wart. Jak tylko odnajdą certyfikat będziemy szukać jego hodowcy. Co do tego, żeby zabrać psa do weta i odczytać chip, to na chwilę obecną nie ma szans.
  6. To co wiem na chwilę obecną, bo to dziś zwróciła się do mnie osoba, która pomaga tej rodzinie: Piesek jako szczeniak został kupiony od kogoś, podobno ma certyfikat i chip ale na razie właściciel jest w stanie kiepskim i nie bardzo wiadomo, gdzie są jego dokumenty. Ktoś z rodziny ma poszukać i dać znać. Tyle tylko wiadomo, że nie ma nikogo, kto chciałby czy ma możliwości się psem zaopiekować. Pies lata luzem po wsi i nikt nie ma do niego głowy. Dzięki Tysiu, na FB trochę poudostępniałam ale na razie wolałabym poszukać kogoś z polecenia, bo boję się, żeby nie trafił do pseudohodowli lub na łańcuch.
  7. SAJGON - PRZEPIĘKNY OWCZAREK NIEMIECKI DO ADOPCJI!!! Życie pisze różne scenariusze, ze względu na poważną chorobę opiekuna, poszukujemy domu z ogrodem dla Sajgona, uroczego półtorarocznego, zdrowego owczarka niemieckiego. Jest to pies łagodny, uwielbiający kontakt z ludźmi, lubi dzieci i zabawy z nimi, chętnie towarzyszy właścicielowi w wykonywaniu prac w domu i w ogrodzie. Przyzwyczajony jest do zgodnego obcowania z innymi zwierzętami. Mieszkał z kotami, psami, drobiem, kaczkami. Ładnie chodzi na smyczy, w domu zachowuje czystość, daje znać o chęci wyjścia na dwór. Sajgon jest zaszczepiony, niewykastrowany. Przebywa w okolicy Nowego Sącza, pomożemy w organizacji transportu. Poszukujemy dla Sajgona opiekuna świadomego wymagań rasy i chętnego do prowadzenia z nim szkolenia. Ze względu na gabaryty i energię psa, mile widziany dom z ogrodem. Sajgon na chwilę obecną jest jeszcze w domu, gdzie dokarmiają go sąsiedzi. Niestety, jeżeli nie znajdziemy mu domu, to pojedzie do schroniska, a tam zmarnieje. Szkoda psa i będzie to też tragedią dla opiekuna. Wiem, że na dogo wszyscy są zapsieni po kokardkę, ale może ktoś zna fajną rodzinkę, która zechciałaby przygarnąć takiego fajnego psa. Oczywiście szukałam wśród znajomych i dałam ogłoszenia na FB.
  8. Niestety zrzutka też stoi, chociaż wysłałam mnóstwo zaproszeń:(
  9. Rozi, Bosak jest jak najbardziej realną osobą, moją koleżanką, która była oburzona jak Wasze wpisy gnębią i sekują Wiosnę i mnie. Oczywiscie prosiłam ją o pomoc. Pisała z mojego komputera i uważam, że pisała prawdę. Przez m. in. Ciebie nie tylko ja ale i inne osoby odeszły z Dogomanii. Przez także Twoje wpisy pomoc dla bezdomniaków jest mniejsza, bo ludzie odchodzą nie chcąc czytać na wątkach krytyk od osób, które temu konkretnemu psu nie pomagają, nie pomogłaś ani przy Abi ani przy Lumi. Moli, piszę i jestem przekonana, że Twoja pomoc dla Promyczka jest bezcenna i uratowałaś jego życie i zapewniałaś mu godną, szczęśliwą starość. Bardzo poważam, to co dla niego i innych psów robisz. Ale co masz na myśli pisząc, że dogomaniaczka wygoniła bezdomnego psa z podwórka. Czy masz na myśli mnie? O jakim psie pod moją opieką myślisz?
  10. Nie znam Cię i nie miałam z Tobą nic wspólnego, wtedy kiedy pomagałam Promyczkowi. Moje wspomnienia dotyczą tej części pomocy, w której uczestniczyłam osobiście. A pracę Moli przy Promyczku nie tylko ja ale wszyscy doceniają, wiedzą ile czasu i serca mu poświęca, przecież są informacje na wątku, a ja dałam swój wyraz sympatii w poście. Dlatego nie rozumiem o co Ci chodzi. Masz jakiś kompleks niższości? I co to za poziom wpisu? "Ja? W niczym 🤣🤣🤣 Zasadziłam tylko kilka kopów w dupę Promykowi, bo stał jak dzban na spacerach i bał się ruszyć po pobycie w cudownym domu u Pani Irenki" Jeżeli Ty uczestniczyłaś i masz inne wspomnienia, to o nich napisz lub nie, Twoja sprawa. To nie jest licytacja, kto zrobił mniej lub więcej, czytaj mój wpis ze zrozumieniem, tylko miały być miłe wspominki a wprowadzasz złe emocje. Blokuję Cię, więc możesz mi nie odpowiadać.
  11. Ależ poproszę napisz,co w mojej relacji jest nieprawdą. Nie tylko brązy ale złoto należy się Wiośnie i Moli za uratowanie Promyczka. "Wiem, ale nie powiem" ??? A Ty w czym pomogłaś? W zakłócaniu fajnych wspominków?
  12. Fajnie powspominać jak wiele osób pomagało Promyczkowi, mój TZ wiózł Promyczka z Warszawy do Zambrowa i tam Wiosna w nocy w ślizgawicę, okropną pogodę przyjechała, żeby go przejąć. Później Wiosna przywiozła go na wizytę do Warszawy do okulisty, najlepszego doktora od oczu i okazało się, że Promyczek jest ślepy i nie można mu już pomóc. Potem Wiosna znalazła Panią Irenkę, wydawało się, że to będzie ten domek na stałe. Wiosna przywiozła Promyczka pociągiem do Warszawy i razem pojechaliśmy ponad 300 km do p. Irenki. U Pani Irenki miał świetnie.Niestety ze względu na zdrowie p. Irenki znowu trzeba było zabrać Promyczka. Dziewczyny pomogły, zawiozły z powrotem do Białegostoku. Razem z Promyczkiem pojechał Bartuś, drugi piesek, bezdomniak p. Irenki. Wiosna znalazła super domek dla Bartusia w Szczecinie. AlfaS nadzorowała adopcję, a my wieźliśmy Bartusia do Poznania, gdzie przejęła go nowa rodzinka. Dziś Bartuś ma super domek i czuje się świetnie. Pani Irenka ma kontakt z Wiosną i wspiera pieski dogomaniackie. Po powrocie do Białego nasz kochany Promyś, podróżnik został u Moli. To cudne, że jego podróże się zakończyły w domku, w którym jest kochany i szczęśliwy dożywa swoich lat. Dzięki, Moli:):)
  13. Niestety, zrzutka na pomagam zwierzaki stoi, zebrane tylko 187 zł. Tam, gdzie dałam na FB, w tym wydarzenie, w zasadzie też bez odzewu. Może porozsyłajcie po znajomych na FB, żeby choć troszkę się ruszyło. https://www.ratujemyzwierzaki.pl/operacjasary?fbclid=IwAR1bJl_tAnVUCL9OiBjPOUcrlKEddJtVpxGwY8NH68eDFqv4UaiuNKqqihY
  14. Już udostępniłam i poproszę swoich znajomych o udostępnienie i wpłaty. Wyślę też następne zaproszenia na dogo.
  15. Jaaga, wet powiedział, że musi być klatka. A że to profesor ortopeda, to Ania będzie się trzymać jego wytycznych i ja sądzę, że to najlepsze dla suni. Ania na szczęście ma i mniejszą, i większą dużą klatkę oraz kojce, więc w miarę rozwoju sytuacji będzie postępować według zaleceń weta. Oczywiście ciągle Ania ciągle monitoruje sunię. To trudna sytuacja, na razie jest wysięg z nogi, cieczka i kleszcze, które nagle się pokazują, choć sunia albo u weta albo w domu. Masakra:(
  16. Maarit, cudny tekst:):):) jutro zacznę wstawiać na FB i prześlę do Toli, jesteś kochana:):):)
  17. Współczuję, jak jeszcze wymiotują, to mam dwa dni diety cud, tylko herbata jest grana:) Na szczęście ja daleko nie wożę:):)
  18. To ja napisałam jak wysyłam wiadomości z prośbą o zajrzenie na wątek. Piszę na podstawie rozmów z Anią. Niejako za nią. Po prostu Ania opowiedziała mi o szczegółach wypadku. Te szczegóły dowiedziała się jak porozmawiała z ludźmi na wsi. Bo Ania przy wypadku nie była. Sunia po uderzeniu w szoku uciekła, zniknęła i nie było jej widać. A kierowca (kobieta), wyszła z samochodu, obejrzała samochód i rozdarła się na jakieś babcie, co tam siedziały gdzieś na ławeczce, że psy latają luzem po drodze. Potem pojechała. Sunia zniknęła i po jakimś czasie wyszła koło działki Ani, szukała pomocy. Dobrze, że Ania ją zauważyła, bo tako, to już pewnie by nie żyła. Niestety Ania nie ma teraz czasu, żeby pisać na Dogo, może napisze parę słów wieczorem. Codziennie musi jeździć z sunią do Białego, bo sunia nie dość, że ma wysięg z łapy, to nie jest w dobrym stanie. Dlatego dostaje w gabinecie weta zastrzyki. Wyjazd do Białego zabiera dużo czasu. A przecież Ania ma jeszcze pięć psów do obrobienia i inne całe gospodarstwo na swojej głowie. Dziś dopiero jak wróciła z Białego i zamieniłyśmy kilka słów i powiedziała, że cały dzień nic nie jadła. Bo wiesz, nakarmiła zwierzęta, zrobiła co najważniejsze w domu, wizyta u weta - i dzień minął.
  19. Dobrze, zadzwonię do dzielnicowego ze zgłoszeniem, może masz rację i się okaże, że ktoś coś wie.
  20. Z tego co Wiosna mówiła, to jej nie było przy zdarzeniu, jacyś ludzie o tym mówili, sunia po uderzeniu uciekła i potem wyszła z krzaków koło jej działki. Ania nie ma głowy ani czasu szukać teraz monitoringu i siedzieć na policji. Ja z kolei mam bardzo złe doświadczenia z policją, traci się mnóstwo czasu i nic z tego nie wychodzi. Jak sąsiadowi złodziej ukradli samochód, to pół dnia siedzieli z nami i przeglądali monitoring, zabrali nagranie, spisywali zeznani, zawracali doopę, a potem przysłali sąsiadowi umorzenie. A żeby zajmowali się psem? Nie mają czasu, siedzą w krzakach i łapią kierowców:) Takie życie:(
  21. Tak, wszystko powoli ogarniam, napiszę do maarit, to ona pisała przepiękny, przejmujący tekst o Lumi. Maarit, czy mogłabyś napisać tekst dla Saruni do zbiórki na pomagamzwierzaki.pl i wysłać do Toli? Ja tak nie potrafię, to trzeba mieć "rękę", serce i talent. Tolu - wszystkie zdjęcia, jakie mam Wiosna są na dogo. Czy mam Ci przesłać je w jakiejś innej formie np. mailem? Jak tylko będzie nr konta, to porozgłaszam wśród znajomych an FB.
  22. Ponieważ Wiosna znowu musi jechać z Sarunią do weta, zadzwoniłam do Toli. Tola, jak wiesz ma wielkie serce i nigdy nie odmówi, jak ktoś jest w potrzebie, zgodziła się zorganizować zbiórkę na pomagamzwierzaki.pl.
  23. Jesteś wspaniała Wiosno, że tak szybko zareagowałaś, bez Ciebie byłoby już po suni, a ta taki piękny i młodziutki piesek. Dzięki też Tobie Eluniu, że podjęłaś się bycia skarbnikiem, mimo tak wielu zajęć. Ustaliłam z Tolą, że ponieważ na koncie Lumi w fundacji ZEA zostało trochę pieniążków na nieprzewidziane przypadki, to z tego konta sunieczka zostanie poratowana i bezpośrednio pokryje się część kosztów związanych z operacją. Lumi teraz na DS u Wiosny jest teraz koleżanką Sary i jest tak szczęśliwa jak nigdy nie była w swoim biednym życiu. Dużą klatkę dla Saruni wysłałam już w sobotę. W klatce sunia może się swobodnie wyciągnąć i leżeć na boku. Jeżeli będzie potrzeba, to pożyczę samochód i w tej klatce mogę przewieźć Sarę do nowego domu, wtedy w czasie transportu będzie jej wygodnie i bezpiecznie. Ponieważ sunia nie ma dosłownie nic, a ogromne koszty już powstały (przed operacją, po operacji i teraz dalszego leczenia) dlatego trzeba zapraszać wszystkich na wątek.
  24. U mojego Leosia wet stwierdził obwodowy zespół przedsionkowy. Pies ma 13 lat. Po leczeniu przez tydzień zaczyna się podnosić. Już wyprowadzam go na spacer, ale ponieważ waży 37 kg i przez poprzedni tydzień go podnosiłam, mam problem z kręgosłupem i po prostu nie mam siły, aby go podnosić. Jak sobie radzicie przy dużym psie, który ma problem ze wstawaniem, a w trakcie spaceru "buja" go na strony? Głowa i przednie łapy chwieją się w jedną stronę, a zad w drugą stronę. Muszę go wyprowadzać kilka razy dziennie, bo ma problem ze stolcem (oczywiście daję mu kleik) ale musi się ruszać, aby zrobić kuu..... Pies ma mało ruchu, czy zmniejszyć mu porcję jedzenia, bo pije dużo i je chętnie, i prosi o więcej. Jakie macie rady przy zajmowaniu się leżącym/wstającym psie?
×
×
  • Create New...