Jump to content
Dogomania

wronka

Members
  • Posts

    667
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    1

Everything posted by wronka

  1. Co to znaczy "certyfikat kynologiczny"? Hodowla jest zrzeszona w Związku Kynologicznym w Polsce czy należy do jakiegoś styczniowego stowarzyszenia? Kupno szczeniaka nie powinno polegać na ufaniu. Warto zadzwonić, porozmawiać, umówić się na wizytę i pojechać obejrzeć matkę, szczenięta i warunki w hodowli, a dopiero potem decydować się na podpisanie umowy. To pozwala uniknąć niespodzianek i jednocześnie pomaga wyeliminować "hodowle", które z troską o zwierzęta nie mają nic wspólnego.
  2. Ja zaznaczam, że u swojej suczki nie stosowałam Synoquinu, więc nie mam wiadomości "z pierwszej ręki" - po prostu z przymusu żyję dość mocno tematem zwyrodnień i sporo czytam o nowo wprowadzanych na rynek specyfikach związanych z łagodzeniem objawów charakterystycznych dla chorób tego typu. Wnioski co do zastosowania wysnuwam jedynie ze składu preparatu, a nie z praktyki (oprócz opisywanego jako nowość oleju z kryla nazwanego handlowo Dexahan, czyli pewnej odmiany nienasyconego kwasu tłuszczowego wszystkie pozostałe składniki są typowe i znane). Wiem jednocześnie, że psiaki z poważnymi uszkodzeniami stawów nie bardzo reagują na same chondroprotetyki i zazwyczaj bez NLPZ / sterydów się w pewnym momencie obejść już raczej nie da. Co do zastrzyków z wit. B6/B12 - one nie wpływają bezpośrednio na stawy, ale wspomagają regenerację włókien nerwowych. Jeśli problemy z chodzeniem wynikają z uszkodzeń natury neurologicznej (np. ucisk na nerwy korzeniowe) to można próbować; tyle, że te zastrzyki są faktycznie bardzo bolesne.
  3. Jeśli mówisz o Synoquin (schemat dawkowania się zgadza) to on nie jest lekiem, ale jedynie suplementem z grupy chondroprotetyków, więc nie ma co go porównywać z NLPZami (jak choćby Trocoxilem), których działanie jest zasadniczo dużo silniejsze. Synoquin zawiera podobne składniki (glukozamina, chondroityna itd.) jak Chondrocan, Caniviton, Arthroflex albo inne znane preparaty wspomagające stawy, jest natomiast wzbogacony o jakąś odmianę NNKT. Nie chcę studzić nadziei, bo może akurat by się sprawdził, ale na podstawie własnych doświadczeń obawiam się, że w przypadku zaawansowanej choroby zwyrodnieniowej taki preparat można stosować jedynie jako wspomagacz terapii zasadniczej.
  4. To może to faktycznie jakaś taka specyfika, że na gładkowłosych działa lepiej, niż na długiej sierści. U nas na obu ASTach sprawdza się znakomicie, na ASTach znajomych (w tym fundacyjniakach) - też.
  5. W przypadku Foresto ważne jest, aby obroża była prawidłowo założona. Zauważcie, że problemy ze skutecznością opisane powyżej dotyczą właściwie tylko kudłatych psiaków, na pozostałych wszystko jest ok. Dlatego wydaje mi się, że obroże mogą być po prostu założone zbyt luźno - one nie mogą sobie swobodnie majtać po długiej sierści, bo efektu nie będzie. Trzeba rozgarnąć włos i założyć Foresto bliżej skóry. I wtedy działa.
  6. Podałaś o wiele za mało informacji, aby móc gdybać w jakimś bardziej konkretnym kierunku. W jakim wieku jest pies? Czy na coś choruje? Czy jest w dobrej kondycji? - to są podstawy. Jeśli pies bawił się frisbee w gorący dzień (u nas wczoraj było dobrze ponad 20 stopni, przy czym temperatura nie podnosiła się stopniowo, tylko przyszło nagłe uderzenie gorąca, więc zwierzaki nie miały czasu do tego przywyknąć) to zupełnie niewykluczone, że się przegrzał i nie jest to drobiazg, który można zlekceważyć, bo takie przegrzanie może w efekcie prowadzić do udaru. Jeśli mocno wzrasta temperatura ciała to mogą się pojawić zaburzenia w układzie krążenia, które w rezultacie dadzą takie właśnie objawy, jak opisane - słabnięcie, słanianie się na nogach, nawet omdlenie. Podane objawy mogą też wskazywać na mikrowylew - w takim przypadku utracie równowagi z reguły towarzyszą inne, bardziej subtelne symptomy, jak np. zaburzenie równowagi "twarzy" (różnica w wielkości źrenic, brak symetrii skrzydełek nosa, uszu...)
  7. To nieprawda, że Butchers zawiera 26 czy też 30% mięsa. W składzie na pierwszym miejscu są zboża, na drugim - mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego [B](w tym 30% kurczaka albo wołowiny)[/B]. Czyli tak naprawdę kompletnie nie wiadomo, ile mięsa jest w tej karmie - wiadomo jedynie, że w tej tajemniczej ilości 30% stanowi kurczak / wołowina. Wnioskując po cenie karmy - tajemnicza ilość jest niewielka.
  8. Na pierwszy rzut oka wygląda jak napad padaczkowy. Koniecznie idź do porządnego weterynarza - to nie są żarty.
  9. Zespół końskiego ogona jak najbardziej może powodować niedowłady jednej lub obu tylnych kończyn, sztywnienie łap, bóle promieniujące z kręgosłupa , problemy z poruszaniem. Tyle, że znowu mamy tę samą sytuację - same zdjęcia nie wystarczą. Przy podejrzeniu zespołu ważne jest badanie ortopedyczne i neurologiczne (lekarz sprawdzi przewodnictwo nerwowe posługując się badaniem siły odruchów w mięśniach wokół odcinka lędźwiowego kręgosłupa, w okolicach odbytu, na tylnych nogach). Bardzo ważne - bo aż mi mróz po krzyżu przeszedł, jak to przeczytałam. Nigdy w życiu nie "wyginaj" samodzielnie chorych kończyn psa. Nie jesteś weterynarzem i nie masz pojęcia o tym, jak to robić poprawnie. Takie działanie mogą tylko i wyłącznie zaszkodzić. I jeszcze jedno - niezależnie od tego, czy problem jest w kręgosłupie czy w stawach - nie czekając na wizytę u lekarza zacznij koniecznie zbijać psu nadwagę. W przypadku schorzeń ortopedycznych pies powinien być raczej nieco zbyt szczupły niż zbyt gruby - każdy kilogram więcej to dla niego poważne obciążenie.
  10. Dla mnie to, o czym piszecie (czyli pies na krótkiej smyczy, przy nodze, grzeczny, a tu nagle ktoś zaczyna się pieklić[COLOR=#000000])[/COLOR], jest o tyle dziwne, że w ciągu dwudziestu lat z ASTami (od 1994 roku) jedynie dwa razy zdarzyła mi się sytuacja, w której ktoś poprosił, aby na chwilę zejść z psem na trawnik (wąski chodnik) albo przytrzymać psa jeszcze krócej. A jaką reputację mają ASTy każdy z nas wie doskonale. Owszem, mieszkam w Polsce. Tyle, że nie dopuszczam do sytuacji podobnej do opisywanej powyżej - że zacytuję "[COLOR=#000000]Albo mania schodzenia z roweru tuż przy psie - moje psy na rowerzystów nie reagują, ale jak ktoś im ni z tego ni z owego tupnie przy pysku to powąchają nogę". Swoją drogą - czy wypuszczenie bulla (albo i obu), aby sobie "powąchały nogę" też spotkałoby się z pobłażaniem i aprobatą? :)[/COLOR]
  11. Trafiłam tutaj przypadkiem, poczytałam ostatnie wypowiedzi i przyszło mi do głowy jedno: Dlaczego nie macie zrozumienia dla osób, które zwyczajnie boją się psów? Jeśli ktoś czuje lęk to nie zastanawia się nad tym, czy jego zachowanie nie jest irracjonalne z punktu widzenia psiego postrzegania świata. I ma prawo zachować się w sposób, który dla psiarza jest zaprzeczeniem logiki. Wszyscy żyjemy wśród ludzi i - bez wyprowadzki do środka puszczy - nie uda się uniknąć kontaktów z takimi, dla których przejście w odległości pół, dwa albo i pięć metrów obok psa to duży stres. To naszym zadaniem jest sprawienie, aby nie czuli się zagrożeni bo to naszym obowiązkiem jest kontrolowanie zachowania zwierzaka. Mam dwa amstaffy i nie wyobrażam sobie sytuacji, w której którykolwiek z moich psów straszy jakiegoś Bogu ducha winnego przechodnia szczekaniem, warczeniem czy skakaniem.
  12. Wiesz, problem w tym, że na podstawie samych zdjęć, bez obejrzenia psa, zbadania ruchomości stawów, oceny chodu żaden lekarz weterynarii raczej nie będzie w stanie postawić pewnej i ostatecznej diagnozy. Ale próbuj, coś robić trzeba. A spondyloza to nie jest przypadłość właściwa tylko dla psów ras dużych - w przypadku tego typu schorzenia mocno narażone (także na dyskopatię) są na przykład jamniki i inne "przegubowce".
  13. [quote name='DonOmar']Byłem na zdjęcach przed chwilą wet zrobił zdjęcie tej nogi na którą kuleje i zdjęcie kregosłupa i noga zdrowa, niby kręgosłup niedaleko ogona jest troche nie tego, coś mówił o mniejszych przestrzeniach między kręgami, mówił że trzeba by było zrobić mielografie ale on tego niestety nie robi, może mi ktoś powie/ poleci jakiegoś dobrego ortopede który robi te badanie w okolicach poznania, a poza tym jutro wrzuce wszystkie 4 zdjęcia czyli kręgosłupa, nogi, 2 na dysplazje, wrzuciłbym dziś ale nie mógł wet nagrać na płyte tych zdjęc i jutro będą, niestety jak pisałem do ortopedy najwczesniej za miesiąc :( , a poza tym czy od kręgosłupa noga moze delikatnie przeskakiwac podczas chodzenia? no chyba że istnieje jakis inny sposob na dokladne przeswietlenie tego kręgosłupa bo troche czytałem ze ta mielografia troche iwazyjna[/QUOTE] Mielografia jest badaniem starszej generacji. Polega na całkowitym znieczuleniu psa, wprowadzeniu kontrastu do kręgosłupa (igła wbita w odcinku potylicznym lub lędźwiowym - zależnie od tego, jaki fragment kręgosłupa ma być badany) i wykonaniu prześwietlenia. Badanie niezaprzeczalnie jest inwazyjne. W jego wyniku możliwe są dość poważne powikłania, w tym porażenie czterokończynowe (które teoretycznie powinno po kilku dniach ustąpić, ale teoria czasem rozmija się z praktyką. nie mówiąc już o stresie, jaki przeżywa pies w okresie, kiedy nie jest w stanie się poruszać). To się nie zdarza standardowo, ale zdarzyć się może. Dużo bezpieczniejsze (chociaż jednocześnie droższe) jest wykonanie rezonansu magnetycznego (MRI) albo tomografii komputerowej (CT) - tyle, że tu trzeba mądrze wybrać klinikę, bo taki sprzęt ma tylko kilka ośrodków weterynaryjnych w kraju, a nie wszystkie nowoczesny. Na moim terenie można spokojnie polecać do MRI Olsztyn, a w Twoich rejonach Wrocław i Zieloną Górę. Jeśli chodzi o cenę badania to ja płaciłam za MRI swojej suczki (plus RTG w dwóch projekcjach) 950zł. Czyli koszta są duże. Na Twoim miejscu zaczęłabym nie od mielografii, tylko od wizyty u dobrego ortopedy - po to, aby nie narażać psa na niepotrzebne dodatkowe badania (specjalista może stwierdzić, że objawy, badanie manualne i już wykonane RTG są wystarczające do prawidłowej diagnozy). Spondyloza (zwężenie przestrzeni międzykręgowych - czyli zmiany w kręgosłupie, o jakich mówił Wasz wet) jak najbardziej mogą powodować sztywność i osłabienie tylnych kończyn, także dawać objawy bólowe. Nie będą jednak powodować wrażenia "przeskakiwania" w stawie - możliwe więc, że problem ortopedyczny jest tu bardziej złożony. Kłopoty z kręgosłupem / stawami to jest niewdzięczny i trudny temat - jeśli masz możliwość zorganizować transport (jacyś znajomi dysponujący samochodem?) to postaraj się umówić wizytę u ortopedy jak najszybciej. A chondroprotetyki (Arthroflex czy co tam Wam zapisał wet) podawaj jak najbardziej, jeśli podajesz leki przeciwzapalne / przeciwbólowe (dobrze byłoby się zapytać weta, jakie konkretnie) to jednocześnie pamiętaj, że one bardzo obciążają układ pokarmowy (błony śluzowe jelit i żołądka), więc powinny być stosowane łącznie z lekami zobojętniającymi kwasy (Bioprazol, Omeprazol, ewentualnie Ranigast).
  14. Twoja suczka nie jest już młoda, więc postaraj się tak dobrać porcje, aby odchudzanie nie było zbyt gwałtowne, bo w tym wieku łatwo o zanik mięśni, a o ich odbudowanie - bardzo trudno (co jest szczególnie istotne w przypadku chorób ortopedycznych - odpowiednio silne mięśnie podtrzymują i odciążają układ kostno-stawowy). W naszym przypadku (11-letnia amstaffka, waga wyjściowa 28,5kg, docelowa - 26kg) zdrowe tempo to około 0,5kg miesięcznie (uzgodnione z lekarzem prowadzącym), w przypadku mniejszego lub większego psa - pewnie proporcjonalnie.
  15. Obowiązkowe chipowanie, obowiązkowy wpis do bazy danych (jedno i drugie przy pierwszym szczepieniu przeciwko wściekliźnie - tak, wiem, że są psy, które w życiu nie widziały weterynarza. od czegoś trzeba zacząć), odpowiedzialność finansowa za odłowienie / przetrzymanie / leczenie w schronisku błąkającego się psa. Plus kara za porzucenie. Chciałabym też zauważyć, że ja używam słowa "przywilej", które Wy z uporem przerabiacie na "luksus". To nie jest to samo. Mnie nie chodzi o posłania haftowane złotą nicią i karmienie wyłącznie wołowiną z Kobe - chodzi mi o odpowiedzialność (w tym finansową) za zwierzę, które świadomie przyjmuje się pod swój dach.
  16. Wilczy zew -> Wydaje mi się, że to przede wszystkim kwestia tego, że dawniej ogromna większość psów była zwierzętami użytkowymi (do stróżowania, polowań, obrony itd.). W takim układzie faktycznie nie mogły być "dobrem luksusowym", bo służyły wyręczaniu ludzi w rozmaitych działalnościach. Tyle, że te czasy mamy dawno za sobą. Jaki procent psów aktualnie naprawdę realnie, czynnie pracuje i jest w tej pracy niemożliwy do zastąpienia przez ludzi "uzbrojonych" w techniczne i pozatechniczne zdobycze nowoczesności? Pięć? Dziesięć? W tej sytuacji podtrzymuję swoje zdanie, że posiadanie psa - nie będące życiową koniecznością - powinno być przywilejem przynależnym tym, którzy ten przywilej będą potrafili uszanować.
  17. Nie wiem, u kogo leczycie Walusia, ale może warto go skonsultować z dr Kiezą (Gdańsk, bez trudu znajdziecie w necie). To jest onkolog, który opiekuje się ciapkowską amstaffką Flexą (jest na DT). Suczka choruje na chłoniaka, wykrytego przeszło dwa lata temu - dawano jej maksymalnie kilka miesięcy życia, tymczasem nadal funkcjonuje całkiem nieźle (jakiś czas temu miała załamanie formy, ale pozbierała się i teraz jest całkiem ok). Absolutnie nie można jej nazwać wrakiem psa - jest jest okrągła, energiczna, nadal biega za zabawkami. Tyle, że ona na pewno oprócz sterydu dostaje chemię (nie pamiętam nazwy leku). Jeśli chcielibyście się dowiedzieć coś więcej zadzwońcie do Jarka ze schroniska - oprócz DT on ma chyba najbardziej aktualne wiadomości na temat leczenia.
  18. [quote name='Brezyl']Witaj, na dogo wronka. :p Rzadko się zdarza, że nowa osoba na dogo ma tak wyrobione i przemyślane poglądy. Z reguły są to osoby z postami nic nie wnoszacymi do tematu, za to z przekonaniem o własnej nieomyślności i dogłebnej znajomości kynologii, o czym świadczy np: przeczytanie ksiązki Fennel czy Gałuszki. Także uważam, że posiadanie psa powinno być bardziej luksusem, niż koniecznością. Mam nadzieję, że następna nowelizacja ustawy, z przymusowym chipowaniem i centraną ewidencją położy kres pseudohodowlom, a raczej ich klienteli. Mało już kto o tym pamięta, ale przy poprzednim wejściu nowelizacji, zanim pseudo znaleźli furtkę wiele z nich zlikwidowało działalność.[/QUOTE] Dziękuję za przywitanie - miło mi :). To prawda, że na dogo jestem nowa, ale w psim świecie żyję od zawsze, czyli już dobrze ponad trzydzieści lat. Kiedyś były dobermany, potem basset i jamnik (z charakteru - syn samego szatana), a od 1994 roku amstaffy (i na ASTowych forach głównie się "udzielam", w tym fundacyjnych). Od zawsze psy rodowodowe albo z recyklingu: aktualnie 8-letni astek z hodowli (ZKwp, rzecz jasna) i 11-letnia astka ze schroniska. W miarę możliwości pomagam przy psach schroniskowych - głównie bullowatych albo takich, które w wyniku zaniedbań mają problemy w kontaktach z ludźmi. Moja sunia została zabrana ze schronu rok temu - porzucona przez właściciela w wieku około 10 lat, z nowotworem, uszkodzonym kręgosłupem, ciężką dysplazją bioder i chorą trzustką. Od roku pielgrzymuję z nią po klinikach weterynaryjnych, wypróbowując kolejne metody leczenia, które pozwolą zapewnić jej komfort życia na starość. Z takiej właśnie perspektywy patrząc czuję żal w chwili, kiedy czytam kolejne wątki o tym, że pies z porządnej hodowli to fanaberia, a wydatek jest nieuzasadniony (hodowca oczywiście zdziera, bo niby czemu szczeniak ma kosztować dwa tysiące). A pseudo jest w porządku, jeśli nie trzyma zwierząt w brudnych klatkach za stodołą. Zbyt wiele razy widziałam psy odprowadzane do schroniska (albo odławiane na ulicy) bo za stare, bo chorują, bo "łatwo przyszło - łatwo poszło". I zbyt wiele razy widziałam "właścicieli", którzy zgłaszali się do schronu po odbiór swojego zwierzaka, a po usłyszeniu "musi pan/pani zapłacić za czas, który psiak u nas spędził" odwracają się na pięcie i kierują w stronę wyjścia. Nawet nie spoglądając w stronę kojców. Też mam nadzieję, że kolejne nowelizacja ustawy "się uda" (dla odmiany) i pojawi się obowiązek chipowania (i rejestrowania chipów w centralnej bazie). Fajnie by też było, gdyby to prawo żyło, a nie tylko ładnie wyglądało na papierze, bo w tej chwili wciąż zdarzają się sytuacje, w których odpowiednie służby (weterynaryjne, straż miejska, gmina) uważają, że pies to własność, a interweniować warto dopiero wtedy, kiedy zwierzak jest na granicy śmierci, a sprawą zaczynają się interesować media. Jasne, że patologii nie zwalczy się do końca, ale wydaje mi się, że obowiązkowe chipy to mądry krok ustawodawcy w kierunku uczenia ludzi odpowiedzialności za swoje decyzje.
  19. Widzisz, to jest tak... jestem wolontariuszem w schronisku i uwierz mi, że psów z prawdziwymi rodowodami (tatuowanych przez ZKwP) praktycznie tam nie ma. Zdarzają się pojedyncze przypadki, raczej rzadko. Natomiast piesków "w typie" mamy na bieżąco około 300 - w tym sporo ras "modnych" - jak ASTy, husky, ONki... Przypadek? Nie sądzę. Jeśli planowanie psa zaczyna się i kończy na szukaniu najtańszej opcji (ale oczywiście "rasowego", bo jakże to tak - nierasowy) to dla mnie to jest sygnał, że z właścicielem jest coś nie tak. I że jak przyjdzie zapłacić z dwa tysiące za niezbędną operację (tak, wiem - te z ZKwP też chorują, mimo tego że wskutek selekcji i badań prawdopodobieństwo wystąpienia problemów zdrowotnych jest mniejsze. każdy pies może zachorować) to się okaże, że szkoda pieniędzy, bo przecież miało być tanio. Posiadanie psa to jest przywilej, a nie konieczność. Szkoda, że niestety stosunkowo niewielka część społeczeństwa to rozumie.
  20. Ja też po doświadczeniach z bassecim członkiem rodziny. Te oklapłe uszy, smutne spojrzenie, postura "lenia" to pozory. Bassety są z natury zdecydowane i uparte - jeśli nie mają na coś ochoty to trudno je przekonać do współpracy. Wbrew swojej posturze nie są powolnymi misiaczkami, ale psami myśliwskimi z popędem łowieckim - nasz był dobrze wychowany, w ogromnej większości sytuacji odwoływalny, a pomimo tego ze cztery razy w życiu zdarzyło mu się ulec spuściźnie przodków i pójść w las za zwierzyną. Słowem - tak jak napisała poprzedniczka - to nie są wcale łatwe, samoobsługowe psy. A propos Twoich pytań - w wychowaniu psa (każdego psa) absolutną podstawą jest konsekwencja. Jest jeden zestaw ustalonych zasad i wszyscy ich przestrzegają. W przeciwnym razie pies nie tyle "zapomni", co po prostu przekona się, że poleceń nie musi wykonywać, bo mu się to zwyczajnie nie opłaca. 7 godzin samotności to nie jest mało, ale zdrowy, poprawny psychicznie pies sobie z tym poradzi - pod warunkiem, że w czasie spędzanym z właścicielem będzie miał odpowiednio dużo stymulujących jego umysł zajęć - i to nie tylko dreptania po lesie, ale zabawy, ćwiczeń posłuszeństwa, może zajęć z tropienia. Gdzie pies miałby spędzać ten czas? - w domu, na podwórzy? (ja wprawdzie nigdy nie mieszkałam w domu z kawałkiem własnego terenu, ale mimo wszystko nie zostawiłabym psa bez dozoru poza mieszkaniem, zwłaszcza na tak długo). Nie chciałabym jakoś mocno Cię zniechęcać, ale myślę, że skoro masz już trzy psy to może - przed decyzją o nabyciu czwartego - dobrze byłoby zacząć od zmiany w podejściu do nich. Piszesz "nie słuchają". Od tego trzeba byłoby zacząć. Wprowadzić ćwiczenia z posłuszeństwa, uczyć, wyprowadzać na spacery (a nie liczyć na to, że wyprowadzą się same albo pobiegają po posesji), zmienić swoją filozofię myślenia o psie - a dopiero jeśli Tobie samej starczy konsekwencji i jednocześnie przekonasz się, że rodzina współpracuje przy wychowaniu stadka, decydować o kolejnym członku rodziny.
  21. U nas Foresto od około dwóch miesięcy na dwóch psach. Oba sporo przebywają na łąkach, w lesie. Sunia do tej pory nie złapała ani jednego kleszcza (zauważyłam dwa razy po powrocie ze spaceru, że kleszcz po niej chodzi, ale żaden z nich się nie wbił). Pies złapał jednego, ale kleszcz "usechł" płaski jak naleśnik, więc najwyraźniej nie zdążył się napić krwi. Według mnie warto. W przypadku naszych psów skuteczność lepsza niż preparatów w kroplach.
  22. Można na pewno, tylko z Cartrophenem Vet sprawa się ma tak samo jak w przypadku przejścia z NLPZ na leki sterydowe - trzeba zrobić przerwę w stosowaniu jednego leku, aby "wypłukał się" z organizmu, zanim zacznie się stosowanie innego. Jeśli stosujecie Trocoxil, czyli lek o mocno przedłużonym działaniu (stąd podawanie w odstępach miesięcznych), to nie jest to takie proste, bo on będzie się utrzymywał przez dłuższy okres, więc w tej chwili podanie Cartrophenu nie bardzo ma sens. U mojej suczki stosowałam przez pewien czas Cimalgex, który jest lekiem podobnej generacji jak Trocoxil, ale nie o działaniu przedłużonym, tylko normalnym. Jeśli nie jest tragicznie to podaje się go przez krótkimi seriami, a potem kilka dni przerwy. Jeśli jest bardzo źle (czyli na przykład w okresie mrozów - wtedy kręgosłupy wysiadają najbardziej) to można podawać w trybie ciągłym, ale zawsze pamiętając o osłonie żołądka (to jest naprawdę bardzo ważne). Na Trocoxil się nie zdecydowałam, bo Szara ma uszkodzone jelita i trzustkę, więc w przypadku, gdyby nastąpiła reakcja niepożądana to nie bardzo jest jak psu pomóc (znów przedłużone działanie - substancja czynna zostaje w organizmie na długo i nie ma możliwości jej wyeliminowania). O terapii Cartrophenem Vet pisałam wcześniej - niewykluczone, że w okresie letnim pewną ulgę przyniósł (przez około 3 miesiące nie podawałam suce żadnych leków - tylko suplementy - i chodziła. lepiej lub gorzej, ale bez widocznych objawów silnego bólu), ale jak przyszła zima to pogorszenie było lawinowe. Nie oznacza to, że nie jest nic warty - po prostu u nas sytuacja jest tak skomplikowana, że mało co skutkuje. U innych, psów, które znam - pomógł; tyle, że nie na tak poważne zmiany w stawach. W styczniu - pomimo ciągłego stosowania pełnych dawek leków niesterydowych - było tak źle, że dla szczegółowego potwierdzenia diagnozy zrobiłam suni rezonans magnetyczny, który wykazał, że kręgosłup jest w stanie dramatycznym. Pojawiła się opcja przejścia na sterydy (DepoMedrol lub Diprophos) podawane dostawowo (na chore biodra, których poprawa powinna odciążyć kręgosłup), ale ja uważam, że steryd ze względu na swoją "szkodliwość ogólną" (nerki, wątroba itd.) to rozwiązanie ostateczne, więc szukaliśmy wspólnie z wetem prowadzącym, ortopedą i neurologiem innych metod. Neurolog zapisał mojej suni Gabapentin, który jest lekiem generalnie przeznaczonym na padaczkę, ale pomaga także przy bólach o pochodzeniu neurologicznym (zwyrodnienia na kręgosłupie uciskają nerwy korzeniowe i pojawia się tzw. zespół końskiego ogona, skutkujący między innymi niedowładami i silnym bólem promieniującym z okolic krzyża). Do tego wdrożyliśmy akupunkturę. W tym momencie połowa czytających zaczyna się tarzać ze śmiechu po podłodze i ja to rozumiem, bo sama na początku podchodziłam do sprawy - delikatnie rzecz ujmując - bardzo krytycznie i "na nie", ale w tej chwili moja opinia jest już inna, bo ataki porannego bólu zdarzają się mojeje suni w tej chwili raz na dwa tygodnie, a nie co drugi dzień. Na pewno ma na to wpływ pogoda, nie bez znaczenia jest też stosowanie Gabapentinu i rehabilitacja (codziennie rano poświęcam około pół godziny na rozgrzanie odcinka lędźwiowego suki kompresem, masaż i ćwiczenia bierne), ale podejrzewam, że akupunktura też nie jest bez znaczenia. Na tak ustawionej terapii jest do tej chwili - bywają chwile lepsze i gorsze, ale ogólnie sobie radzi. Jeśli jest bardzo źle to podaję Szaruli jedną tabletkę Tramalu - po to, żeby oszczędzić jej cierpienia. Oczywiście mając na uwadze to, że Tramal nic nie leczy, po prostu kasuje ból. Jeśli nic nie pomaga to zawsze można spróbować terapii typu PRP lub IRAP - tyle, że to ciągnie za sobą znaczne koszta i - jak w przypadku wszystkiego innego - nie ma gwarancji sukcesu. Metod radzenia sobie z choramia ortopedyczno-neurologicznymi jest "na rynku" dużo (w tym wspomniane sterydy, Cetyl-M, komórki macierzyste), ale takie schorzenia są wyjątkowo niewdzięczne w leczeniu, więc potrzeba cierpliwości i sporych zasobów finansowych, aby móc wypróbować choćby większość. To wszystko piszę na wszelki wypadek i ewentualnie przyszłościowo, bo Trocoxil to silny i nowoczesny lek, więc powinien pomóc i na to bym w tej chwili liczyła najbardziej. Poza tym - oprócz suplementów takich jak Gelacan, który już stosujecie - nie ma właściwie możliwości połączenia zastosowanej terapii z żadną inną. Doczytałam też, że psiak ma problem z brakiem kontroli nad siusianiem - jeśli macie potwierdzone badaniami moczu / krwi / USG jakieś schorzenie pęcherza / nerek to jak najbardziej jest sens podawania leków lub suplementów związanych z urologią (te tabletki z żurawiną na przykład), ale jeśli te organy są zdrowe to ja bym raczej obstawiała, że problem wynika z chorego kręgosłupa, kiedy uszkodzone kręgi (nie doczytałam, w którym odcinku ta spondyloza, więc zakładam, że - jak to u ONka przeważnie - w lędźwiowym) powodują ucisk na nerwy obsługujące zwieracz cewki moczowej - w tym przypadku leczenie urologiczne nic nie da. Jeśli rozpisałam się za bardzo to przepraszam - nie chciałabym tu wchodzić w cudze kompetencje, ale może warto te tematy spokojnie przedyskutować z wetem prowadzącym psa.
  23. Przepraszam, że się wcinam, ale mam niestety przebogate doświadczenie z rozmaitymi lekami / suplementami na zwyrodnienia stawów i kręgosłupa (w naszym konkretnym przypadku to jest dysplazja "E" obu bioder, zwyrodnienie łokcia, ciążka dyskopatia na odcinku L7/S1 - wszystko z potężnymi zmianami przerostowymi) i chciałabym podpowiedzieć, że wspomniany Cartrophen Vet nie ma nic wspólnego ani z Karprofenem (niesterydowym lekiem przeciwzapalnym starszej generacji, znanym także pod innymi nazwami handlowymi takimi jak np. Rimadyl) ani z Bonharenem (czeski preparat oparty na kwasie hialuronowym przeznaczony do stosowania dostawowego). O ile Karprofen może mieć poważne skutki uboczne dotykające m.in. układu pokarmowego (niszczy błony śluzowe jelit, żołądka - może prowadzić do uszkodzeń, w tym wrzodów; nie jest też obojętny dla nerek i wątroby), o tyle substancja czynna zawarta w Cartrophenie Vet (wielosiarczan pentazolu) takich problemów nie powoduje (czasem zdarzają się wymioty w pierwszej dobie po podaniu, ale przejściowe). Słowem - jest wielokrotnie bezpieczniejszy. Co do skuteczności - w naszym przypadku spektakularnych efektów nie było, ale znam co najmniej trzy psy, którym ten preparat znacząco pomógł. Tyle, że kurację należy powtarzać co około pół roku. I jeszcze pytanie: czy weterynarz prowadzący zalecił przy Trocoxilu stosowanie osłony żołądka? Jeśli nie to może porozmawiaj z nim na ten temat, bo Trocoxil to po prostu mawakoksyb, czyli jeden z leków z grupy NLPZ. Teoretycznie jest lekiem nowszej generacji, bezpieczniejszym dla układu pokarmowego psa niż te wcześniejsze (jak choćby wspomniany wcześniej Karprofen), ale w praktyce żołądek powinno się osłaniać, np. Bioprazolem, Omeprazolem. Co do Gelacanu Fast - nie wiem, gdzie go kupujesz, ale sama też podaję mojej suczce i mam wypraktykowane, że zdecydowanie najtaniej jest zamawiać przez stronę internetową czeskiej apteki DocSimon. No chyba, że macie jakieś inne sprawdzone dojście do zniżek :) Wszystkiego dobrego dla psiaka.
  24. Jeśli istnieje prawdopodobieństwo, że zwierzęta są przetrzymywane w złych warunkach (a najwyraźniej tak jest) to na początek możesz złożyć zawiadomienie do krakowskiego TOZ (jeśli to nie ich rejon to przekierują Cię do jednostki właściwej terytorialnie). Oni mają prawo do interwencji w takiej sprawie i na stronie internetowej widać, że takie interwencje faktycznie przeprowadzają. Nie wiem, na ile sprawny jest tam na miejscu Powiatowy Inspektorat Weterynarii, ale zgłoszenie nieprawidłowości można skierować także do niego - teoretycznie ma obowiązek sprawdzić taką skargę. Zakładam, że hodowla (lub "hodowla") nie jest raczej zrzeszona w ZKwP (w takim przypadku nie byłoby mowy o rodowodzie, ale o metryce szczenięcia), pewnie raczej w jednym ze "styczniowych" stowarzyszeń (powinno być podane w ogłoszeniu, jeśli nie to nazwa pewnie padła w rozmowie o papierach pieska). Oni zapewne będą to mieli gdzieś, ale dla porządku można też wysłać zawiadomienie do ich zarządu - jeśli takich zgłoszeń i skarg byłoby odpowiednio dużo to niewykluczone, że choćby dla uciszenia sprawy i uniknięcia dymu ktoś decyzyjny zdecydowałby się zainterweniować w sprawie.
×
×
  • Create New...