Jump to content
Dogomania

Agresja lękowa - jak sobie z nią radzić?


AnkaS

Recommended Posts

Witam serdecznie. Jestem właścicielką 13 miesięcznego pinczera średniego, który od początku sprawia spore kłopoty wychowawcze. Najgorszy problem to agresja. Wobec członków ludzkiego stada. Obcych też, ale to by było do wybaczenia.
Psisko przyjechało z hodowli całe dzikie. Tylko patrzył, co pogryźć, co zniszczyć, od ręki się uchylał, z objęć się wyrywał, a dłonie namiętnie podgryzał. Pełnią szczęścia była możłiwość szrapania nas za rękawy.
Te problemy z czasem minęły. WZięlismy trenera, który pomógł nam jakoś zapanować nad naszym diabłem weneckim i jakoś to szło. Niestety, pojawiła się agresja wobec nas. Wobec psów nie ma jej wcale, ale my to inna sprawa. Gryzie. Wcale nie lekko. Jeśłi ma coś (ukradzionego)w kojcu i wyciągnie się rękę, jeśli chce się poprawić koc, którym jest przykryty, jeśli się go pogłaszcze niespodziewanie, jeśli siedzi na swoim posłaniu i wyciągnie się rękę, jeśli chce go się ręką odsunać od obiadu, którego zapach wciąga nosem...
Przy tym - nie śpi w łóżku, nie siedzi na kanapch, przepuszcza wszystkich w drzwiach, przychodzi na wołanie, wykonuje polecenia (siad, leżeć, czołgaj się, zostań...), grzecznie czeka na miskę z jedzeniem (nie weźmie bez komendy) i akurat przy misce można mu się kręcić do woli.
Poprosiliśmy o pomoc psiego psychologa. Cóż, wiemy już, że to agresja lękowa (bić go nie biliśmy, ale w młodości trochę zrzucania za fraki z kanap i wybierania z pyska niebezpiecznych obiektów było...) połączona z zaburzoną hierarchią stada, ale co robić - nie wiemy. MAmy już naprawdę dosyć. Ile można? Od roku wydajemy forsę na trenera, psychologów, pomoce dydaktyczne (dyski terningowe, smycze treningowe, itp.), a ten dibeł jak gryzł, tak gryzie. Uśpić go nie uśpimy, ale poważnie się zastanawiamy, czy go nie oddaĆ.Jest piękny i wygląda jak aniołek, ale...
Paniu psycholog kazała:
Unikać dotyku i przyzwyczajać psa do dotyku
odbudować zaufanie, ale nie poświęcać za wiele uwagi
przylać jak ugryzie, ale nie zapędzić w kozi róg, bo będzie bronił życia
zmęczyć na spacerze
przejść wyłącznie na suchą karmę
I tyle. Na koniec dodała, że agresja lękowa jest trudna w leczeniu, bo pies jest wtedy przekonany, że broni życia.
Po rozmowei jestem załamana i nadal nie wiem, co robić. Żadnych rad praktycznych, a pies-gryzoń w domu...
Może Wy macie jakieś rady? JAkieś sprawdzone sposoby. Będę wdzięczna za wszystkie konkrety, bo już naprawdę nie mam siły na mojego drania

Link to comment
Share on other sites

Jeszcze cosik - metoda "przylania" jakoś nie przypadła mi do gustu...Jesli pies dość często używa swych zębów to zakończy się to tak ze zaczniecie go tak samo często bić. Przylał, to bym tej "specjalistce" Ręka musi być dla psa bezpieczna, musi mieć do niej zaufanie. Jesli tą metodą chcesz to naprawić - to błąd. Wszystko zniszczysz. Miałem podobny problem, zastosowałem natychmiastową karę w postaci za każdy taki numer - "na miejsce" najpierw psa nauczyłem komendy "na miejsce" a potem odsyłałem.Agresja mojej suki była czymś potwornym i też na tle lękowym.

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

W jaki sposob pies jest nagradzany za prawidlowa reakcje na komendy?
Jak wyglada Wasz powrot do domu?
W jakiej sytuacji pies cieszy sie na Wasz widok?

Zofia

Link to comment
Share on other sites

Hmmm a mozesz podac jakies nazwisko tej "specjalistki" od bicia?
1. Zwróc uwagę na to co mówi p. Mrzewińska - pies powinien otrzymywać nagrody za wykonane polecenia, to moze byc jakis smak, glask albo dobre slowo.
2. Jesli pies zrobi to czego oczekujesz nagradzaj jego zachowanie, jesli zrobi cos czego nie chcesz - ignoruj go (nie mow do niego, nie patrz na niego, nie dotykaj go, w ostateczności mozesz tez pozbawic go kontaktu z Wami poprzez zamkniecie go w innym pokoju)
3. Jesli Was gdyzie to moze dlatego, ze jest zle zsocjalizowany (jakos nie pachnie mi to agresja lekowa, ale zeby cos o tym wiecej powiedziec, musialabym zobaczyc psa) - a to znaczy, ze nie bardzo wie co to jest czlowiek i co sie z nim robi.
4. Jesli chcecie nauczc psa ze rece sa bezpieczne i nie sa do gryzienia, to np smarujcie je sobie pasztetem, pies wtedy bedzie was lizal a nie gryzl, poza tym poki co odstawilabym karmienie psa z miski a karmilabym go z reki, zeby to co dobre zaczal kojarzyc z rekoma
5. Jesli jest tak agresywny wylacznie na swoim poslaniu, to widocznie bardzo mocno traktuje je jako swoje wylaczne terytorium i moze warto byloby to uszanowac.

Link to comment
Share on other sites

Odpowiadam kolejno:
Kastrowany nie był, a wet twierdzi, że to by pomogło w wypadku agresji do psów, której nie ma.
Karą za wybryki jest właśnie odesłanie do kojca, opieprzenie i ignorowanie przez jakiś czas. W zasadzie, kiedy coś zbroi, to już sam tam idzie,siedzi potem jak kupka nieszczęścia, a do nas próbuje zajrzeć przypłaszczony i na słowa "gdzie?" zaraz do kojca wraca. Po każdym ugryzieniu obrażaliśmy się na ok. dwa dni. To niewiele daje.
Metoda wzmaciania pozytywnego jest znana. Za wykonanie poleceń dostaje przysmaki. Tak ćwiczyliśmy komendy, tak nagradzam go do dzis na spacerze za przybieganie na każde wołanie, za założenie kagańca, za grzeczne wycieranie brudnych łap... Ale nie wiem, jak to dostosować do sytuacji z gryzieniem. Karmić go cały czas za to, że akurat nie gryzie???
Karmę z ręki podawaliśmy i podajemy. Nie zawsze, ale co jakiś czas. Problemu nie ma. W zabawie też jest bardzo delikatny - wtedy absolutnie krzywdy nie zrobi, choć czasem warczy, szczerzy się, kłóci, itp.
Agresywny jest nie tylko na swoim posłaniu - tam po prostu szczególnie.
Kiedy wracamy do domu pies powinien siedzieć w kojcu i grzecznie czekać, aż będziemy mieli czas się z nim przywitać. Jeśli nie ma nic na sumieniu, to nie siedzi. Pędzi do drzwi, skacze na nas, ale wystarczy mu powiedzieć fe, do kojca, a idzie bez protestu i tam w nim tańczy i przytupuje. Gdy już zdejmiemy buty , płaszcze i zakupy jest komenda biegaj i następuje czułe powitanie. Wtedy nie gryzie:)
Cieszy się kiedy wracamy do domu, kiedy widzi członka rodziny rano (po całej długiej nocy), a nawet kiedy dłużej niewidziany domownik wychodzi z drugiego pokoju. Staje wtedy przytulony do kolan, chowa pod siebie ogon, a głowę pochyla i wciska między przednie łapy. Wygląda dziwnie, ale jest to pozycja bezpieczna - tak nigdy nie gryzie.
A właśnie przed chwilą nawarczał na mamę, która chciała poprawić szal zwisający z rękawa kurtki... A pies akurat się nim interesował... Siedzi oczywiście karnie w kojcu. Choć nie wydaje się skruszony - w końcu nie ugryzł, nie?

Link to comment
Share on other sites

Moim prywatnym zdaniem nic Ci nie dadzą twarde zasady, j`eśli nie będziesz miała więzi ze swoim psem. Z tego co piszesz, to pies nie ma zaufania do Ciebie, a Ty nie chcesz mu pozwolić zaufać, bo sie go boisz...
Znam bardzo wiele przypadków, kiedy pies agresywny po kastracji łagodnieje ogólnie a nie tylko w stosunku do innych psów, więc na Twoim miejscu bym spróbowała. Pies nie jest wielkich rozmiarów, więc nie powinnaś dużo zapłacić. Warto spróbować.
Co do szkolenia- zgodzę się że było potrzebne i praca z psemm też jest potrzebna, ale narzuciłaś zasady jak do jakiegoś brytana agresywnego jak nie wiem co, a być może Twój gryzoń po prostu nie zdążył nawet przekonac się, że wcale nie chcesz go zjeść. Nawet nie pozwalasz mu sie cieszyć... zamiast korygować jego "cieszenie sie", gasisz go. Pozwól mu trochę być psem i pozwól mu pokochać Was i poznać. Na razie chyba zna tylko Waszą "straszną" stronę.
Borsuk WIosenny jest moim TŻ. Faktycznie mamy psychiczną suczkę, tez małych rozmiarów, pracujemy z nia dopiero 5 miesiąc i widać malusieńką poprawę, ale cieszymy się z małych kroczków. Bo zalicza u nas 5 dom i jeśli nie damy rady to będzie trzeba ją uśpić... Jej agresja jest nieprawdopodobna i niewytłumaczalna, jak dotąd żąden treser ani behawiorysta nie podjął się jej socjalizacji.
Ona nie wiedziała co to zachowania w stadzie, nie wiedziała co to zabawa i zabawki o spcerze nie wspominając... Prawdopodobnie bita za każde objawy radości, kompletnie bez wiezi z człowiekiem. Dwunożny kojarzył jej się tylko z bólem i biciem nie rozumiała, że może otrzymać pochwałe albo jakąkolwiek nagrodę, o przytulaniu nie było mowy. Rzucała się na nas z nieprawdopodobną nienawiścią, w środku swojej drzemki, naszej też, lub po prostu ataki były kompletnie wyrwane z kontekstu. ZAwsze kończyło się skokiem na twarz i pogryzieniem. ZAznałam, doświadczyłam i gdyby nie Borsuk, który akurat był w pobliżu, pewni blizn na twarzy miałabym tyle co Frenkenstein. Uparliśmy się, że nie pozwolimy jej zmienić po raz kolejny domu ani jej nie uśpimy. A Borsuk pozjadał własne zęby na książkach i siedzeniu nad nia dniami i nocami, byleby tylko dotrzeć do jakiejś małej szufladki w jej zamkniętej głowie... To jedyny pies, z którym miał tak olbrzymie problrmy, żeby do niego dotrzec, mimo tego, że pracuje właśnie z psami ze schronisk, kojcy ii ze świrami, z którymi kiedyś nie dao się normalnie życ.
Teraz Margo sama chwyta za piłeczkę, kiedy wchodzimy do domu, sexownie kręci doopskliem z którymś z naszych butów i cieszy się jak mały dzieciak. Mimo tego, że czasem próbuje nas podgryźć, dajemy jej szansę i korygujemy tylko owe zachowania.Prosimy teraz odważnych znajomych, żeby wypili z nami i z MArgo kawe u nas w mieszkaniu i powoli oduczamy ją agresji do obcych- na razie idzie dobrze, aczkolwiek zdarza się, że kupmel czasem ma kilka siniaków, ale i tak zawsze udaje się ja odwołać (kiedyś było to nie do pomyślenia, żeby wogóle ktoś mógł pojawic się w zasięgu jej zmysłów). Jesli nie był to obcy, to chwilę później wyżywała się na nas.
I tu masz przykład, dla którego warto, bo był przegrany i przekreślony (ostatnia właścicielka po miesiącu wystawiła ja po porstu na allegro ). Margo ma 4 lata i 2 mies. Nie jest młodą suką, ale zawsze da się zrobić cokolwiek, jeśli komuś zależy na własnym psie i postara się madrze poświecic i pracowac. nie powiedziałam, że to łatwe, ale że warto próbować.

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

AnkaS, podstawowy blad, jaki popelniacie to obrazanie sie: PSY NIE OBRAZAJA SIE NA SIEBIE!!!!
Nie ma izolacji za kare.
Odtracanie przy powitaniu, odsylanie do kojca to dla szczeniaka zyjacego w gniezdzie bylby wyrok smierci. Bo wracajacy do gniazda psi rodzice daja jesc. Pies nie ma do Was kompletnie zaufania - pozycja, ktora opisujesz przy powitaniu, jest pozycja przerazonego, gryzionego, udreczonego zwierzecia.
Byc moze ktos Wam polecil stosowac metody pani Fennelowej. Wobec mlodego i bardzo wrazliwego zwierzecia sa one po prostu szkodliwe.
Proponuje jakis czas - karmic wylacznie z reki, nauczyc znaczenia slowa dobrze, poprzedzajacego nagrode, witac w wejsciu podajac psu cos do pyszczka, zeby nie skakal lub naprowadzic zarciem w pozycje siad.
Zamiast karnego odsylania na miejsce kiedy cos zbroi - pies nie wie, ze robi zle!!!! - trzeba sytuacje przepracowac uczac psa, jak ma sie zachowac, za co dostanie nagrode.
I nauczyc spokojnego slowa - nie, lub jakiegos innego, bez krzyku, bez grozby - oznaczajacego - za to zachowanie nie ma nagrody.
Kiedy on wraca przyplaszczajac sie, daje Wam sygnal ze jest niegrozny, ze prosi o przyjecie do stada, ze sie poddaje i nigdy nie ugryzie - a Wy go karnie odsylacie, dla psa to znowu znaczy, ze Wy nie rozumiecie jego gestow, wiec jest spanikowany. Zostaja mu tylko zeby do obrony, bo on sie boi, ze to Wy go chcecie zagryzc... A ze najczesciej jest spanikowany w poblizu kojca - bo jest tam odsylany za kare - to i tam najbardziej gryzie.
Zmienilabym miejsce kojca i uczylabym, ze pobyt w kojcu jest nagroda!!!!
Zero izolacji za kare - powitanie przy wejsciu w pozycji siad, lub smakolyk do pyszczka, zrobienie katalogu zachowan , w ktorych pies Was ze strachu gryzie. Unikanie na razie tych sytuacji i np jak pies spi, a chcecie dotknac - obudzic glosem, zawolac, poglaskac. Glaskanie ma byc nagroda, ktora poprzedza danie smakolyka.
W sytuacji, gdy pies przestraszyl sie gestu reki siegajacej po szal nalezalo polozyc szal, odprowadzic psa na drugi koniec pokoju, dac waruj, nagrodzic, podejsc do szala, dotknac, wrocic do psa nagrodzic, przywolac psa i dac powachac szal, odprowadzic, waruj, nagroda -podejsc , powtorzyc poczatek gestu dotykania szal - nauczyc psa, ze to nie jest grozne!!!!
Nie dostal on kiedy scierka przez tylek?

On sie panicznie boi, nie rozumie Waszych intencji, ale mozna to wyprostowac, bo pies nadal chce sie witac, nadal sam nawiazuje kontakt, choc w potwornym stresie.

Nie widzialam psa, moge sie mylic, moge nie miec racji - pisze jak problem tego psa wyglada na odleglosc moim zdaniem, ale na pewno nie miala tez racji pani psycholog ani trenerzy z ktorymi pracowaliscie - bo ich rady nie zmienily sytuacji na dobre.

Akurat mialam pare razy do czynienia z psami z "syndromem pani Fennelowej" - niewitanie, ignorowanie, karne odsylanie w kat, zamiast nauczenia psa co powinien zrobic dawalo dokladnie taki sam efekt - a nawet gorszy, bo pies na zewnatrz super, w domu na powitanie kladl sie na wznak dajac sygnal "nie zagryzajcie mnie", ludzie brali to za czulosc i chcieli poglaskac, pies rozumial to jako agresje i gryzl tylko wtedy, tylko w domu.
Czy pies umie aportowac? Czy umie bawic sie z Wami pileczka?

Co do tego jeszcze ze "powinien grzecznie siedziec i czekac, az macie czas sie przywitac" - szczeniak w naturze nie wybiegajacy radosnie do rodzicow umarlby z glodu, jesc dostalyby tylko te, ktore wybiegaja. To jak on nie ma byc zszokowany, gdy w jego odczuciu lamie sie wszelkie psie obyczaje???? Juz przy Waszym powrocie czuje sie zagrozony i zestresowany. Niejeden pies zamknalby sie we wlasnym przerazeniu, zylby jak przerazony, autystyczny cien. On jeszcze sie nie zamyka.
Prosze, nie zrozumcie moich slow jako ataku na Was - to temu, kto polecal Wam ignorowac zle - zdaniem czlowieka - zachowania przez dlugotrwala izolacje - chetnie dalabym bardzo dlugotrwala izolacje od wszystkich psow i kieszeni klientow. Bo to zachowanie psa jest prawdopodobnie skutkiem takich rad.

Zofia
Acha, przy obiedzie - nauczyc waruj i nagradzac warowanie obok czy pod stolem, nauczyc aportowania tego co kradnie - przywolac, nagrodzic, wymienic na smakola, kocyk poprawiac - a po co, niech spi na zrolowanym jak lubi.

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję za wszystkie rady. [U]Mam jednak jeszcze jedno ważne pytanie. Skoro nie izolacja, to jak reagować, kiedy ugryzie?[/U] Przećwiczenie sytuacji w grę nie wchodzi - po pierwsze ręce nam wciąż miłe, a po drugie trzeba się zająć opatrywaniem ran:)
I to nie tak, że nasz diabeł jest terroryzowany. Na początku było wręcz przeciwnie - po doświadczeniech z poprzednią suczką wydawało nam się, ze jeśli damy psu miłość, to on nam tak samo odpłaci. Niestety, jak posiedział u mnie na kanapie, to zaczął warczeć na mamę, kiedy wchodziła do pokoju, kiedy przez chwilę siedział z chorą siostrą w łóżku, to już nie wolno było mi tego łóżka prześcielić.
A wczoraj to on się chyba nie przestraszył - on akurat zastanawiał się, czy sobie tego szala nie wyciągnąć , stał na łapach i dumał, z której strony najlepiej złapać. A mama chciała go zabawy pozbawić, dlategio jej warknął. Dziś rano warknął siostrze - stanęła w progu mojego pokoju i za dużo do mnie mówiła, a pies siedział w kojcu w moim pokoju...
Najczęściej ataki zdarzają się wtedy, gdy coś ukradnie i stoi nad tym, a ktoś chce mu to zabrać. Nauczyliśmy się nie ryzykować i rzucamy ciacho w drugi kąt pokoju... Ale czasem trzeba reagować szybko - rożne rzeczy kradnie.
Drugi typ sytuacji, zaczepienie go, gdy jest skupiony na czymś innym - na misce, w której pani miesza obiad, na psie, który przechiodzi za oknem, na jedzeniu na talerzu siostry, a ktoś go chce pogłaskać. Nie wygląda to na strach - raczej na gest "odwal się ode mnie".
Strach pojawia się na pewno wtedy, gdy siedzi w kojcu, a ktoś coś do niego mówi, czegoś od niego chce - kiedyś zabieraliśmy kojec, bo wygryzał dziury - trzeba było zaszyć, a i zbyt duża ilośc gąbki nie jest wskazana.
Potrafi ugryźc także wtedy, gdy ktoś go nieopatrznie ręką chce odsunąc od szafki, którą akurat sprawdza w poszukiwaniu jedzenia... To też chyba nie jest strach - wie, że mu nie wolno po szafkach myśzkować.
Piłką umie się bawić. Komendę przynieś zna, ale uważa ten typ zabawy za nudny - jeśli nie mam przysmaku, to nie odda piłki - ucieka, a ja mam mu ją zabierać. Wtedy nie ugryzie, ale chce się szarpać.
A z dotykiem jest problem - o ile nie przychodzi na wołanie i nie przytula się do kolan, to raczej nie głaszczemy - nie ufamy mu, a nikt nie ma szczególnej ochoty na pogryzienia. To nie jest tylko złapanie zębami - krew się leje na poważnie.
Muszę powiedzieć, że dla mnie to chore, że boję się włąsnego psa. A ścierą może i dostał, ale pewnie ze dwa razy i tak, żeby go zabolało. Nie sądzę, żeby to był jakiś uraz.

Link to comment
Share on other sites

Twój opis prawie pasuje do Margo...z tą różnicą ze ona atakowała po to by zagryzć nie zranić, wpadała w furię i nawet skuteczna obrona nie pomagała. Miałem to pytanie zadać wczoraj ale właśnie dzis dałaś mi odpowiedz - "aport" to dzięki temu zaczeliśmy mieć efekty. Ona nie znała piłek i nawet popatrzeć nie chciała a mowy nie było o tym by coś chciała przynieść. Mija 5 miesiąc pracy,powolutkiej i systematycznej...Co uzyskałem? Kocha nas za to że jesteśmy, aportuje z szybkością swiatła,na nagrodach była krótko-postanowiłem że głaskanie i dotyk oraz pochwała słowna będą najlepszą nagrodą a ją to odczuli. Udało się,już nie boi się ręki nie gryzie. Może Pani Zofia lepiej ubierze Ci to w słowa, tutaj na efekty tyrzeba czekać, czekać i czekać systematycznie pracując.Ty szukasz gotowej recepty a każdy pies jest inny i Każdy właściciel ma inne wymagania. Dziś Margo to fajny wesoły psiak...naprawdę warto było a to dopiero pierwsza faza, czeka nas mnustwo pracy bo życie to nowe wyzwania. Miedzy nim a Wami nie widzę porozumienia...jest agresja,kojec itp. Zacznij jeszcze raz od początku.

Link to comment
Share on other sites

Przepraszam ze rozbiłem to na 2 posty ale muszę napisać Ci co zrobiłem dokładnie przez te 5-mcy
1 Sterylizacja, ryzykowałem bo w przypadku suczek może ona nawet zwiększyć agresję.
2 Aport do bólu.
3 Zastosowałem również D.A.P - Dog Appeasing Phermone
4 Spacery z aportem.
5 I wiarę w małego potwora ;)

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

No wlasnie - samo okazywanie serca nie daje nic. Psa musi sie zaczac szkolic w domu. On musi sie nauczyc miekkiego oddawania wszystkiego, ale to nie bedzie latwe. Poza tym pies wie doskonale, kiedy obawiacie sie jego zebow.
Gdzie mieszkasz, moze ktos zna naprawde skutecznego szkoleniowca w Twojej okolicy?
Jesli chcesz jeszcze raz probowac - nie moze byc na wierzchu rzeczy do kradzenia. Musi byc trening na pileczce, aporcie, gryzaku - nauka oddawania. Za druga zabawke, za zarcie. Zero przeciagania sie z psem, ktoremu nie potrafi sie miekko odebrac kazdej zdobyczy. Trening siad - zostan przy szafce z zarciem, pies na smyczy, aby nie mogl myszkowac po niej. Aby nauczyl sie, ze nagrode dostanie tylko wtedy, jesli na bacznosc wysiedzi przed ta szafka.
Jednak pomyslalabym o kastracji - to moze zmniejszyc zaborczosc, nadpobudliwosc psa.
W domu tylko trening i nagradzane pozostawanie w kojcu. Nie ma samodzielnego szukania w mieszkaniu co mozna by jeszcze zrobic na wlasna lape. Przydalyby sie bardzo meczace spacery.

Zofia

Link to comment
Share on other sites

O DAP słyszałam. Zamierzam zamówić. Zobaczymy.
Nadal nie wiem, jak skarcić, jeśli ugryzie. Bo chyba jednak nie można tego zostawić bez reakcji.
Druga sprawa: a co robić, jeśli nie odda piłeczki, ucieknie z nią? Gonić? Nakrzyczeć? Wyjąć z pyska na siłę? Wtedy nie gryzie - tylko stara się obrócić to w zabawę z przeciąganiem.
A co do usunięcia wszystkich rzeczy, które można ukraść, ciężka sprawa... Nasza mała demolka zawsze coś sobie wynajdzie. CZasem tylko czeka na okazję - spadnie liśc - już go ma, ktoś na chwilę położy coś na szafce - już w pysku. Trening siedzenia przy potencjalnym łupie, ok. Ale jak reagować, gdy weźmie mimo zakazu? Zresztą on nie kradnie w sytuqacjach treningowych. Kiedyś położyłam kanapkę na podłodze i siedziłam w pewnej odległości z dyskiem treningowym. Pies miał komendę zostaw. Wiedział, że to pułapka i omijał dużym łukiem. On nie jest głupi.
Borsuku drogi, a może chcesz jeszcze jednego diabełka na wychowanie? :)

Link to comment
Share on other sites

Hahahahaha - wiesz ze w ciągu 8- mcy adoptowaliśmy 3szt ale się wrobiłem:diabloti: ale cieszę się bo to wspaniałe psiska:loveu: Nikt ich nie chciał i pewnie nawet my bysmy nie dostali ale Martynka to wet. a ja tak jak juz wiesz pracuję z psami zawodowo-tylko dlatego że pewien "treser" przed paroma laty bardzo "zlał" mi psa, byłem głupi, zielony... i może tak miało być ;) Dziś mam mnustwo klientów ponieważ to ja biorę to co treserzy i behawiorysci przekreślaja- szkoda tylko że zniszczył mi psa :-( naprawiłem ale to juz niestety uraz zostaje, jeden głupi człowiek i pies ma traume do końca życia. Dostaje bardzo dziwne zlecenia a większość to niestety takie problemy jak Twój. Ja widzę to tak-Was, Ciebie musi uczyć ktoś kto nauczy was prawidłowych relacji, to tutaj jest byk. Ten treser bardzo mocno potraktował Wasz problem z tym psem i nie pracował z Wami lecz z psem. A szkoda. Bo to niestety od Was powinien zacząć...teraz trudniej będzie bo poprawianie zachowań które są już Waszym nawykiem, których uczy się pies, zawsze jest utrudnieniem ale napewno warto. My adoptowaliśmy suczki(bo tylko suczki mam) ogród po Masino neapoletano i Corsiaku poprostu przestał zyć:oops: wszystkie w zeszłym roku najstarsza coś koło 10lat Margo prawie 4 Yaris rok a łącznie mam 5 :evil_lol: Nigdy nie miałem psa z papierami, zawsze chciałem,na wystawach często bywam ale...te biedactwa topią mi serce i jakos muszę:oops: Mam tylko nadzieję ze ten treser to nie ten sam który mojego psa "uczył" szkoda że nie piszesz z kąd jesteś...ktoś by Ci pomógł.

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Nie mozna dopuscic zeby ugryzl, moze na czas opanowania, na czas szkolenia chodzic w domu z krotka linka dopieta, zeby mozna bylo go zblokowac. Psa naprawde gzryzacego nie opanuje sie przez internet na pewno - to musi sie widziec, dlatego pytalam o miasto, bo np w Gdansku znam dobry zaklad szkoleniowy zwany ostatnia deska ratunku dla wlascicieli, ktorych atakuja wlasne psy.
Podczas nauki aportowania albo pies, abo aport, albo jedno i drugie jest na lince, nie moze byc mozliwosci ucieczki. I trzeba psa przekonac, ze warto oddac, bo druga pileczka - lub aport czy gryzak bedzie natychmiast wyrzucony. Mozna odbierac za smakola na poczatek - uczac hasla daj. Nie gonic, nie nakrzyczec, nie na sile - przekonac, ze warto.

Zofia

Link to comment
Share on other sites

Ok do rzeczy.Z D.A.P-em nie jest lekko, ta kuracja ma jeden minus, nie wolno Ci jej przerwać i ilość "flaszek" jest rózna, jeden musi mieć 1-2 drugi 3-4 wszystko od "schorzenia" zależy. Ja najpierw proszę - natychmiast kastruj... potem dopiero D.A.P Nie czekaj i nie wyrywaj, nie siłuj się z psem...jak nie chce oddać aportu lub innej rzeczy noś zawsze ze sobą nagrody i jedna ręka z nagrodą nad nosem psa, mówisz "fee" i czysto odbierasz. Połącz to z głaskaniem i spokojnie bez strachu...zawsze miej nagrody. Zacznij go baaaaaaaardzo głośno i wylewnie chwalić jak tylko idzie lepiej...Chwaleniem więcej zdziałasz - oczywiście za poprawne rzeczy. Ale naprawdę zacznij od kastracji. D.A.P wzmacnia pewność i najpierw kastracja.

Link to comment
Share on other sites

Jestem z Torunia. A Bazio ma papiery i wygląda jak najbardziej wystawowo, więc możesz się, Borsuku, poważnie zastanowić. :)Mój potworek chyba wie, o czym ja tu piszę, bo właśnie mi wsadza łeb na kolana, żebym się nim zajęła. I patrzy jak pies idealny.
Z linką chodzić próbowaliśmy - dtsaje kota, zę coś mu przy szyji wisi i plącze się o wszytkie stoły:) Sytuacje kiedy gryzie nie zawsze są przewidywalne - chyba najdziewniejsza była dla mnie ta, kiedy ja jadłam sniadanie, Bazio siedział obok jak figurka, dałam mu po sniadaniu ciacho, wstałam, chciałam wynieść talerz do kuchni, powiedziałam "Idziemy" i wyciągnęłam rękę, żeby pogłaskać. W zamian - dziki warkot i zęby.
A co do aportowania, to jego ta zabawa nudzi. Jeśli nie mam ciastek, to taką zabawę oleje - żadna atrakcja jak kretyn za piłką biegać. Posiłować się, rozwalić coś, wygryżć piszczałkę z zabawki, to co innego...
Pórbować będę, choć, uwierzcie, ręce czasem opadają. Nie mogę też z nim być cały czas, a boję się o rodziców, kiedy zostają z nim sami w domu. Są starsi, mniej ostrożni, czasem nie spojrzą na jego minę... Najczęściej i najmocniej psisko gryzie ojca, który jest dla niego najbardziej miły i słodki...

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

[quote name='AnkaS']Sytuacje kiedy gryzie nie zawsze są przewidywalne - chyba najdziewniejsza była dla mnie ta, kiedy ja jadłam sniadanie, Bazio siedział obok jak figurka, dałam mu po sniadaniu ciacho, wstałam, chciałam wynieść talerz do kuchni, powiedziałam "Idziemy" i wyciągnęłam rękę, żeby pogłaskać. W zamian - dziki warkot i zęby.
A co do aportowania, to jego ta zabawa nudzi. Jeśli nie mam ciastek, to taką zabawę oleje - żadna atrakcja jak kretyn za piłką biegać. [/quote]

Dla normalnie wyszkolonego psa aportowanie jest najwspanialsza nagroda - jest namiastka polowania, daje satysfakcje ze wspolpracy. Jest czynnoscia samonagradzjaca, to zostalo w jakis sposob u Twojego psa zepsute. A to wydarzenie przy sniadaniu swiadczy - ze on sie boi Twoich rak, jestes dla niego tak nieobliczalna, jak on dla Ciebie. On nie wie, za co jest nagroda, za co kara.
Za co dalas mu ciacho? Nagroda powinna byc za cos. Nigdy za darmo. Za co chcialas go poglaskac?
Mam pytanie - jak nagrodzilas psa, kiedy kanapke-pulapke omijal wielkim lukiem? Dlaczego pies wiedzial, ze to pulapka? Dlaczego mogl skojarzyc dysk i Twoja pozycje z zagrozeniem dla siebie?


Zofia

Link to comment
Share on other sites

AnkaS, w mieszkaniu nie ma potrzeby zakładania długiej linki, która plącze się o wszystko. Taka linka to na spacery. A w domu krótki sznurek (ok. 50 cm), przypięty do obroży. Aport może być na dłuższej lince, ale też nie 10 m, tylko 1,5-2 m.

Link to comment
Share on other sites

Mi się wydaje, że tu naprawdę potrzeba specjalisty i pracy z opiekunami psa. Po pierwsze dlatego, że z każdym opisem zachowania, który czytam mam coraz większy zamęt w głowie i wydaje mi się, że to zachowanie trzeba zobaczyć a nie czytać o nim. Po drugie - z tych opisów wynika, że opiekunowie również mają niezły zamęt co do tego jak się wobec psa zachowywać. Wydaje mi się, że takie czytane opisy tutaj się nie sprawdzą - tu trzeba demonstrować jak należy się zachowywać wobec psa, żeby opiekunowie nauczyli się tych zachowań. Po trzecie dlatego, że pies obawia się rąk opiekunów i przydałaby się osoba nieznana, której pies mógłby zaufać. Po czwarte wreszcie... opiekunowie podchodzą do psa już z myślą, że może ugryźć a więc już z lękiem, a to może powodować wydzielanie się zapachu, który może drażnić psa.

A zatem... czy ktoś zna jakiegoś specjalistę z Torunia - dobrego, który zająłby się pomocą psu i opiekunom do końca, do rozwiązania problemu?
A może warto by zastanowić się nad tym Gdańskiem polecanym przez p.Mrzewińską??? Toruń - Gdańsk to w sumie niedaleko.

Link to comment
Share on other sites

AnkaS - Napisałem "mówisz "fee" i czysto obierasz.." Ja sam musiałem tak zrobić 2-3 razy na początku i powód był trochę inny. Margo bezbłędnie znała rozkaz "bierz" ale nie było komendy odwołania i za janą ch...niczego nie puszczała - musiałem tego słowa urzyć by móć pewne zabawki lub rzeczy "wydobyć" teraz przy oddawaniu aportu mówię " daj" więc jesli się zle wyraziłem to przepraszam. Wprowadz takie słowo jakie Tobie się podoba. Byle by pies nie myslał że po przyniesieniu aportu - zrobił coś złego. I moja kolejna prożba - KASTRUJ!!! Bo może się okazać że po tym zabiegu D.A.P juz nie będzie potrzebny pierwsze efekty pojawią się po kilkunastu dniach a te które dla laika staną się wyraziste po 3-mc. Ale pracuj nadal. I pamiętaj nawet mała poprawa to zwycięstwo. A zwycięstwa powinny Cię motywować.

Link to comment
Share on other sites

Nagrodę dałam wtedy za to, że siedział grzecznie i nie próbował wsadzać nosa w moje śniadanie. Kiedyś było to powszechne, ale teraz się nauczył, że jak siedzi grzecznie, to może coś dostać. dlaczego chciałam pogłaskać? Bo jakoś mi się, głupiej, taki gest w stosunku do własnego psiaka wydaje naturalny. Pewnie się mylę. Pułapkę przewidział pewnie ze względu na dysk. Wie, do czego on służy i wcale mu się to zastosowanie nie podoba.
Co do aportowania, nie wiem, czy coś zepsuliśmy. Od początku to nie była ulubiona zabawa. Wie o co chodzi i kilka razy piłkę przyniesie. Ale np. na spacerze nie interesuje go to. Uwielbia wykonywać inne sztuczki - w całym cyklu terningu siad, leżeć, czołgaj się, zostań, poproś, przynieś, noga, rownaj, itp. - wtedy jest skoncentrowany tylko na mnie ( i na ciastku), i wykonuje wszystko bezbłędnie. Na spacerze atrakcją jest spacer. Zamęt - w istocie jest. Trener przychodził regularnie prawie przez rok, tylko dzięki niemu w ogóle jakoś trwamy. Behawiorystka jakoś rad konkretnych nie dała. Ksiązki, jak wiecie, dają sprzeczne rady. Wszyscy każą czytać Okiem psa, zapomniany język psów, a teraz się dowiaduję, że te metody mogą szkód narobić. Może jednak szkoła dziadków lepsza - sprać porządnie, jeśli ugryzie. Nie musi kochać, byle by się bał?
Wybaczcie, ale to już frustracja. Nie wiem, co z nim robić. Specjaliści biorą kasę i idą, a pies jak gryzł, ta gryzie. Milionerką, niestety, nie jestm.
Linka w sytuacji ataku nic nie da. Trzeba by tę linkę złapać przecież, a on jest bardzo zwinny. Zresztą, co mi po lince w ręce jeśli pies tuż, tuż ( i jego zęby, oczywiście).
A że psa się boimy - prawda. Niby nie jest to żaden wielkolud, ale ręce jednak się na codzień przydają. Może i nie zagryzie, ale wystarczy, że źle trafi.
Może istotnie lepszy byłby nowy człowiek, który miał by doświadczenie i się go nie bał. Może i psisko lepiej by reagowałao na nowqego, który jeszcze mu nigdy niczym w głowie nie namieszał. Nie wiem. Co do kastracji, też nie wiem. Wiele osób odradza - mówią, że może być jeszcze gorzej. Poza tym, rodowód to jeden z jego atutów, jeśli będzie go trzeba oddać, a wykatsrowany już atrakcyjny wystawowo nie będzie.
A co do drobiazgów, z których mam się cieszyć, to jakoś o nie ciężko. Na spacerze próbowałam bawić się z nim w przynoszenie patyka. Przyniesie, ale położy się przy nim w odległości metra i gryzie. Oddać nie chce. Kiedy podsunęłam ciacho, ciach zjadł, ale drugą rękę, która po patyk sięgała zaatakował. Miałam rękawiczki, więc nic mi nie zrobił. Zresztą, nie był to typowy atak wkurzonego Bazia - raczej - odawl się, to moje. Próbowałam tego warczącego psa przekonywać, żeby mi dał, że dam jeszcze jedno ciasteczko, ale oczywiście mowy nie było. Paranoja - pies na mnie warczy, żęby mi sczerzy i gryzie, a ja go słodko namawiam z ciasteczkiem w ręku.

Link to comment
Share on other sites

Obawiam się, że dopóki nie przestaniecie się bać własnego psa, to daleko nie zajedziecie. :shake: Przydałby się ktoś, kto by Was nauczył nie bać się go, przez internet się nie da. Na początek choćby pokazać, jak uniemożliwić psu ugryzienie w konkretnej sytuacji. Bo to jest błędne koło - pies gryzie, bo się boi, Wy się boicie gryzienia i okazujecie to, więc pies boi się jeszcze bardziej i gryzie jeszcze bardziej. Bicie to żadna metoda - pies będzie się bał jeszcze bardziej i w konsekwencji będzie jeszcze bardziej gryzł. Wy musicie mu pokazać, że przeprowadzicie swoją wolę i próby gryzienia na nic się nie zdadzą, bo i tak mu to ugryzienie uniemożliwicie, no i oczywiście, że zrobienie tego, czego od niego wymagacie, czy poddanie się jakiemuś zabiegowi, którego się boi, go nie zabije. Ale do tego musicie przestać się go bać...

No i ja też bym wykastrowała. Wystawianie psa z agresją lękową jest i tak zupełnie bez sensu.

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Gest poglaskania jest jak najbardziej naturalny. Ale powinien byc przez psa rozumiany jako nagroda, jako przyjemnosc najwyzsza, a niestety nie jest.
Jesli pies wie, ze dysk w reku czlowieka rowna sie mozliwa przykrosc - to nie ma sensu brac dysku do reki. Bo tylko poglebia brak zaufania do ludzkich rak.

Zofia
PS
AnkaS, jesli zdecydowalas sie oddac psa, nie ma po co pisac.
Jesli probujesz przekonac psa do swoich rak - jeszcze raz analiza sytuacji przy stole i przy szaliku:
przy stole - pies byl ok, konczysz jesc, trzymajac ciastko mowisz - siad - pies siada - mowisz dobrze - glaszczesz, nie po wierzchu glowy, lepiej iskasz koncami palcy!!! - powtarzasz dobrze - dajesz polowe ciacha, mowisz idziemy, idziesz nie glaszczac psa, dochodzisz w miejsce jakies, mowisz siad, o ile pies usiadl - dobrze, poglaskanie, byle nie po wierzchu glowy, bo to przykre, a wobec psa bojacego sie rak podwojnie przykre, polowa ciastka. I nie zajmujesz sie psem az do nastepngo polecenia, przywolania. Ale..
Ale najpierw wiele razy przywolujes psa majac zarcie w rece, mowisz siad, slowo dobrze - zarcie. Dopiero potem za jakis czas - siad - dobrze - poglaskanie - zarcie. Potem za jakis czas siad, dobrze poglaskanie a zarcie nieregularnie. I to samo z kazdym innym haslem. On sie boi rak i musi przestac sie bac. Poglaskanie bez przygotowania psa, ktory co chwila spodziewa sie pulapki i przykrosci, wyzwala w nim odruch obronny.

Sprawa pulapki z dyskiem wyjasnia psi atak przy szalu. Pies zainteresowal sie, chcial wziac, zauwazyl czlowieka, bal sie ze oberwie, dysk wyladuje mu na glowie, co na pewno zdarzalo sie juz, szmata tez oberwal, wiec ostrzegawczo zawarczal zapowiadajac ze bedzie walczyl i bronil sie.
Uzycie dysku w celu obrzydzenia jakiejsc czynnosci moze miec sens tylko wtedy gdy dysk spadnie jak grom z nieba i nie bedzie skojarzony z wlascicielem. Wtedy obrzydzi czynnosc, a nie czlowieka. A i tak twardy impulsywny pies moze zareagowac agresja wobec - dysku, lub tego kto najblizej - wszystko jedno czlowiek czy pies. Pies jesli zrozumial sytuacje: czlowiek ma w rece przedmiot zapowiadajacy przykrosc, za chwile rozumie, ze rece czlowieka zapowiadaja przykrosc. A potem, ze czlowiek zapowiada przykrosc, strach I WYNIKLA Z TEGO AGRESJA przenosi sie juz na wszystkie elementy towarzyszace sytuacji skojarzonej z przykroscia.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...