Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Kiedyś myslałam,że na odejście przyjaciela można się przygotować.
Tak, być gotowym ,że ten ostatni dzień nadejdzie ...........
Niestety za każdym razem kiedy oddany przyjaciel odchodzi moje serce rozpada się na biliony bilionów kawałków.Gdyby tak można zakuć je w stalową obręcz żeby nie czuło bólu i żalu.Tej pustki ,która później snuje się po domu jak cień.Wypełnia każdy kąt i każdą szczelinę.
Gotowym być nie można ,ale można dostać od losu możliwość pożegnania z naszym przyjacielem.Można przeżyć z nim ten moment kiedy przechodzi przez Tęczowy Most i ostatni raz zwraca w się naszą stronę swoją.....
Jego oczy mówią -nie smuć się przecież będę czekać, nie ma już bólu i starości,ciesz się z tego mojego szczęścia.Nie tęsknij tylko myśl o mnie ciepło.Kocham cię....
Ja miałam ten zaszczyć -odrpowadzić moich oddanych przyjaciół do Tęczowego Mostu.
Oczywiście ,że bolało i boli do dziś.
Ale wiem,że zrobiłam to z miłości i przywiązania do nich i oni gdyby byli Ludźmi (tak właśnie przez duże L ) zrobili by to samo dla mnie.

Posted

piąta noc czuwania- oddycha ciężko, ale jeszcze jest ze mną....
sterydy działają.....
dlaczego to robię? nie,nie z miłości-po pierwsze nie mam psychicznej siły żeby podjąć ostateczną decyzję ( te 3 w tym roku to chyba zbyt wiele na mnie jedną...),po drugie to płuca a one nie bolą......
jestem po długiej rozmowie z naszym vetem,wszystkie za i przeciw...
nie cierpi, nie boli-to mnie usrawiedliwia.gaśnie bardzo wolno,codzienny rytuał-steryd, karmienie z ręki,odpoczynek w pościeli.
Leży sobie słodko,odpoczywa.......
w ciągu dnia kamienie.wieczorem-steryd, karmienie.
Kuweta od wczoraj sucha.
Może nerki przestaną wcześniej pracować i uśnie.....(mocznik zatruwa organizm)
Płuca prawie całe zajęte przez nowotwór, ciężki oddech, spacer po sypialni z kilkoma przerwami i odpoczynkiem.....
Nowotwór jest podstępny i nieprzewidywalny...
Zycie darowało nam dodatkowe 3 lata po operacji wodniaka.Ileż ja się naczytała-literatura daje 1,5 roku przedłużenia życia po zabiegu.
A my dwa razy dłużej.
Jakiś rok temu nawrót choroby-ponownie guzy,brak możliwości powtórnej operacji.No i te płuca na których już przy pierwszym zabiegu zdjęcie pokazało plamki-to zaczątki guzów...decyzja-zapewnić komfort dożycia.
te dwa ostatnie tygodnie-wszystko tak szybko się dzieje-jeszcze w czwartek 29 października biegała dziarska i wesoła,Terroryzowała mnie wieczorem-nie czytaj, miziaj,posuń się.........zgaśśśś wrzeszzzcie to światłooooo!!!!
w następny czwartek zaczęło się-oddech krótki i taki ciężki.....
tylko 7 dni........
Cóż -dziś będę czuwać i żegnać się .............

Posted

jeszcze jest ze mną-cieszy każde przytulenie i dotyk miękkiego futra....
I tak się trudno rozstać.........to prawda.
Taki mały kłębek ciepłego ,miłego w doktyku futerka a tyle miłości i oddania.
I guzik mnie obchodzi czy inni się śmieją i pukają w czoło,że to tylko zwierzę.
Może i tak, ale to prawda,że im dłużej człowiek żyje tym bardziej kocha zwierzęta-oddane ,kochające bezwarunkowo........
Chodząca miłość ,oddanie, zakaceptowanie moich wad........
Anioły Przemijania........uczą nas ludzi miłości,cierpliwości,tolerancji,
oddania,poświęcenia i przemijania........
Dziękuję............

Posted

dziś wydaje mi się ,że jestem pogodzona z faktem,że jej już za kilka dni nie będzie. Widać oznaki niewydolności krążeniowo-oddechowej.Póki co nie dusi się,jest spokojna,lezy w łóżku.Źrenice źle reagują na światło.
Ale reaguje na moją obecność.
Staram się odnajdywać radość w naszych codziennych rytuałach-podawanie leku i karmienie,nasze rozmowy o tym ,że przyjaciele czekają na nią za Tęczowym Mostem,że nie będzie sama i samotna.
reszta futrzanych domowników chyba też wie jaka jest sytuacja bo od tych dwóch bez mała tygodni nie ma harców po domu , bijatyk i wariackich pościgów.
Wszyscy są tacy stonowani ,poważni.czasem nawet wydaje się ,że lepiej przygotowane są zwierzaki na to co nieuchronne i ostateczne.

Posted

odeszła dziś w południe.....
nie mogę jednak pisać ..może jutro ....dziś serce mi krwawi ,i będę ryczeć i wyć..
żegnała się wczoraj wieczorem ze mną.....

Posted

druga noc bez ciepłego futerka wtulonego w moje ramiona.
nie wysypiam się-brak mi tych naszych wieczornych mizianek i przeszkadzania Miszy w robieniu notatek.
Tyle życiowej mądrości odeszło wraz z nią.Moja mała Scarlet O`Hara -miała dystans do każdego problemu.Uczyła mnie nie tylko szacunku ,tolerancji ale i cierpliwości, umiejętności spojrzenia z boku na niektóre sprzawy.
Niemożliwe? Ależ nie -tak było.
Pustka boli i nie jest prawdą ,że z czasem to minie.W tym roku pożegnałam już drugiego swojego oddanego przyjaciela....
W domu żałoba-reszta futrzaków jeszcze przed kilka dni będzie cicha i skupiona.Tak się zachowują kiedy jedno z nich odchodzi za Tęczowy Most.
To dobrze ,że takie miejsce istnieje.Możemy wierzyć ,że jest im teraz dobrze naszym przyjaciołom i wiernym druhom.Ale pewnie tęsknią tak jak i my.
Nie miałam siły uprzątnąc jej rzeczy.Zrobiła to za mnie rodzina.Ale co z tego kiedy cały czas słucha czy pustka przestanie być pustką.....

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...