Jump to content
Dogomania

Kraków. Młody, rudo-biały kot, który stanął na mojej drodze. Bardzo pilne. Poszukiwany DS/DT


niepokolorowanka

Recommended Posts

Nie za bardzo wiem od czego zacząć, ale postaram się tutaj umieścić najważniejsze informacje.

Dzisiejszego wieczoru, gdy byłam na spacerze z moim przyjacielem i naszymi psami (spacerowaliśmy po parku obok Szpitala im Żeromskiego w Nowej Hucie/Kraków), przybłąkał się do nas kotek. Dosłownie wbiegł między nas, nie zważając na to, że na smyczach są nasze czworonogi.

Na szczęście tragedia się nie wydarzyła, bo moja Figa ma już 15,5 roku i chyba w tych ciemnościach nie zauważyła "intruza" :)Zajęło jej dobre kilka minut, żeby to wyczuć ;) Potem tylko się troszkę bała kici. Natomiast pies kolegi, mimo że goni koty, to do tego konkretnego podszedł bardzo po przyjacielsku.

Kot nie boi się psów (przynajmniej tych małych). Ocierał się o nie, nie prychał, nie pokazywał pazurów, nie bił ich łapami, tylko od czasu do czasu robił "koci grzbiet" ale bez najerzania się. Nawet jak pies kolegi próbował go "pokryć", to kot był dziwnie spokojny (czy to możliwe, że ma ruję?) Wygląda na młodego, a nie dorosłego. Futerko miał ładne, ale miał jakieś ranki na uszach. Dało się wyczuć kosteczki i ogólnie wygląda raczej chudo, więc chyba waży za mało :( Jest rudo-biały z różowym noskiem i czarnymi oczkami. Śliczny. Nie wiem czy to kociczka czy kocur. Mój przyjaciel obstawia, że dziewczyna, ale nie wiem na jakiej podstawie, bo pod ogon nie zaglądaliśmy. Do nas też podchodził bez problemu, chętnie dawał się drapać po głowie, a po kilkunastu minutach sam wszedł mi na kolana.

Potem kilkanaście minut niosłam go na rękach do domu. A właściwie nie do domu, ale do piwnicy w bloku u przyjaciela. I tu zaczyna się problem. Nie mogę go zabrać. Mój przyjaciel też nie może. I to nie dlatego, że nie chcemy, bo ja baaaardzo bym chciała :( Ale niestety oprócz Figi, którą może dałoby się przekupic dobrym jedzeniem, mieszkam z mamą i babcią, a one kategorycznie odmawiają przyjęcia jakiegokolwiek zwierzęcia pod nasz dach. I to nie podlega dyskusji. Już wielokrotnie próbowałam. Jest jeszcze sprawa finansów. Miesięcznie wydaję nawet po 400-500 zł, żeby moją Figę utrzymać przy życiu (cukrzyca, arytmia, problemy neurologiczne). A w gorszych miesiącach, gdy trzeba robić dodatkowe badania i płacić za dodatkowe leki, ta kwota się powiększa. Możliwe, że nawet nie byłoby mnie stać na utrzymanie kolejnego zwierzęcia.

Kot dostał jeść i pić i tę noc bezpiecznie spędzi w piwnicy, ale co dalej? W tej piwnicy zostać nie może. On/ona potrzebuje człowieka, domu, opieki, to widać :( Nie wiem czy ktos wyrzucił tego kota, czy go wypuszcza na spacerki (kot nie ma żadnej obroży) czy może urodził się na wolności, ale od małego miał kontakt z człowiekiem? Dzikusem, to on na pewno nie jest. Przeglądnęłam ogłoszenia o zaginionych zwierzętach z Krakowa i nie znalazłam niczego odpowiadającego opisowi tego rudzielca.

Jutro wezmę go do kliniki weterynaryjnej, do której chodzę ze swoją sunią. Zapytam się też właścicielki owego gabinetu, czy nie wzięłaby go do siebie, chociaż na czas szukania domu. Tam na pewno miałby dobrą opiekę. Ale to może nie wypalić.

Na moim osiedlu jest Pani, która pomaga bezdomnym kotom. Na pewno je karmi i umożliwia korzystanie z piwnicy. Ale nie wiem czy sterylizuje :/ Poza tym, nie chcę żeby Rudzielec był kotem piwnicznym.

Znam jeszcze dwie Panie, które są koleżankami mojej mamy i każda z nich ma po jednym kocie. Ich koty nie są wychodzące, na pewno są dobrze zaopiekowane. Nie wiem czy są wysterylizowane :/ Zapytam ich czy nie chciałyby przygarnąć Rudzielca. Ale i ta opcja może nie wyjść.

Dzisiaj nie miałam jak zrobić zdjęć kotu. Może jutro się uda. Bardzo proszę o pomoc. Jeśli żadnej z powyższych opcji nie uda mi się zrealizować, to kot będzie musiał trafić do krakowskiego schroniska. Nie może 24h na dobe siedzieć w piwnicy, nie wiadomo jaj długo :/

I jeszcze jedno. Nie ukrywam, że brakuje mi wiedzy i doświadczenia w szukaniu domów dla kotów. Naprawdę bardzo proszę o pomoc dla tego cudnego kotka.

Link to comment
Share on other sites

Kociak już bezpieczny w w/w Fundacji. W sumie nie wiem do kogo to piszę i po co ;) ale to rozstanie dla mnie było okropne. Kociak też był trochę "zdezorientowany". Wiem, że tam bezpiecznie zaczeka na nowy dom (to najważniejsze) i to lepsze niż piwnica (nie lubi zamknięcia i odizolowania od człowieka) czy ulica (jest zbyt ufny, także do psów i któryś mógłby zrobić mu krzywdę), ale tak bardzo żałuje, że nie może mieszkać ze mną. W ciągu ostatnich 24 godzin spędziłam z nim ledwo dwie, a uważam że to kot o złotym charakterze. A przynajmniej idealnie pasującym do mojego ;)

W drodze do Funacji, wstąpiłam z nim do weterynarza. Okazało się, że to około roczny niekastrowany kocurek. Lekko wychudzony. Miał troszkę poranione uszy, prawdopodobnie walczył z innym kotem :( Ogólnie jest w dobrej kondycji. W poniedziałek odwiedzi fundacyjnego weterynarza i m.in zostanie pozbawiany jajeczek :) W sumie nie mogłam uwierzyć, że ta krótka wizyta w gabinecie weterynaryjnym odbyła się tak spokojnie. Nigdy nie miałam kota, ale wiele kotów słyszałam zza drzwi gabinetów, gdy odwiedzałam je z moim pieskiem. A Rubin (tak mu dałam roboczo na imię) był baaaardzo spokojny. Lekarz mógł z nim zrobić wszystko a ten nawet nie protestował, a przy tym wcale nie był sparaliżowany strachem, wręcz przeciwnie, był dość ciekawy o co chodzi :) Kochany. Nie miałam transporterka, więc w samochodzie miał jechać w dużej torbie, ale bardzo mu się nie podobało to "zamknięcie" i miauczał. Wzięłam więc torbę na kolana i otworzyłam ją a potem na moich kolanach spokojnie jechał przez 40 minut. Chociaż trochę interesował się ręką kierowcy, która zmieniała biegi :D

Rubinek to bardzo mądry, przyjacielski i miziasty kotek. Pani z Fundacji powiedziała, że w przyszłą sobotę najprawdopodobniej zabierze go na aukcję adopcyjną do centrum M1. Na pewno do niego wtedy zaglądnę :) Oczywiście będę szukała mu również domu na własną rękę. Czas "uderzyć" do kilku fajnych, kociastych sąsiadek :) Wtedy mogłabym go odwiedzać od czasu do czasu, a bardzo bym chciała.

Jutro zamieszczę kilka zdjęć, które udało mi sie zrobić na szybko. Niestety są dość beznadziejne ;) i nie odzwierciedlają uroku Rubinka.

Link to comment
Share on other sites

Jeszcze może dodam, że przeglądałam dzisiaj ogłoszenia na olx, gumtree, zaginionekoty, stronie ktoz i stronie krakowskiego schroniska dotyczące zaginionych zwierząt i znalazłam kilka rudo białych kotów, ale Rubin nie jest żadnym z nich. Myślałam, że może jest tym kotkiem, który zaginął w styczniu 2014 i był adoptowany z krakowskiego schroniska, ale Rubin wg weterynarza nie ma chipa, a tamten kociak miał.

Jutro dla spokoju sumienia porozwieszam w okolicy plakaty, bo może faktycznie komuś tutaj uciekł i się zgubił? Jednak wątpię w to, bo żadnych ogłoszeń o takim zaginionym kocie dzisiaj nie widziałam. Natomiast chyba zapomniałam wcześniej dodać, że ja i przyjaciel oraz nasze psiaki, widzieliśmy Rubinka już jakiś tydzień temu, mniej więcej w tym samym miejscu, ale wtedy trzymał dystans, chociaż był nas ciekawy. Wtedy pomyślałam, że może jest z rodziny bezdomnych kotów zamieszkujących na terenie szpitala przy ciepłowni (bo ktoś kiedyś mi mówił, że tam są takie kotki dokarmiane przez pracowników itd). Natomiast, gdy wczoraj dosłownie wpadł między nas i nie chciał odejść, zrozumiałam, że raczej nie jest dzikawym kotem i nie można go zostawić na pastwę losu.

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj porozwieszałam ogłoszenia w okolicy. W sumie 32 kolorowe plakaty A4. W tym miejscu chciałabym podziękować Panu z ksero na os. Ogrodowym, który policzył tylko 50gr za sztukę i 2 plakaty dał w gratisie :)

Ogłoszenia wiszą w parku przy Szpitalu Żeromskiego (gdzie został znaleziony kot), na os. Centrum E (także w lecznicy), os. Na Skarpie, os. Młodości, os. Ogrodowym, os. Wandy (także w sklepie zoologicznym), Placu Centralnym.

Zamieściłam również ogłoszenia w Internecie na olx, gumtree oraz zaginionekoty.pl, na razie w dziale zwierzęta znalezione.

Mam tylko 4 zdjęcia Rubinka (kiepskie;))i umiem tylko wstawić przez "załącz pliki", ale z tego, co wiem nie wyświetlają się one niezalogowanym użytkownikom. Gdyby ktoś mnie czytał i umiał wstawić zdjęcia "normalnie", to bardzo proszę.

Link to comment
Share on other sites

Kocurek znalazł na wczorajszej aukcji nowy dom :) Niestety nic więcej nie wiem, bo nie dałam rady tam być z powodów niezależnych ode mnie :( Jeszcze czekam na informację czy będę miała możliwość kontaktu z nowymi opiekunami.Nie wiem, jak zmienić tytuł tego wątku.

Super, że długo nie czekał :) Ale co się dziwić, taki cudniś z niego ;)

Aby zmienić tytuł należy kliknąć w pierwszym poście na "edytuj" (przycisk znajduje się na dole postu) a potem (jeśli od razu nie przeniesie nas do oddzielnego okienka edycji) należy kliknąć "użyj pełnego edytora.
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...