piesek08 Posted September 30, 2012 Posted September 30, 2012 (edited) Witajcie :) Mam pieska Spaniela Tybetanskiego rocznik 2008, ktory od poczatku mieszkal z nami w domu. Byl on bardzo przywiazany do mnie i mojego meza, ale wydaje mi sie ze to mnie 'wybral'. Kiedy poszlam do szpitala rodzac pierwsze dziecko, psiak az do mojego powrotu do domu nie jadl nic i nie pil i byl bardzo smetny. Natomiast kiedy zdarzalo sie, ze maz wyjezdzal na kilka dni to wtedy moze byl bardziej smutny, ale jadl normalnie i mial ochote do zabawy mimo wszystko. Pojawienie sie naszej dwojki dzieci przezyl w sposob widoczny, ale zaakceptowal ten fakt, choc chyba nigdy nie pogodzil sie z nim do konca, mimo ze nasze dzieci lubil i bawil sie z nimi to jednak dalej wolal spedzac swoj czas ze mna. Mielismy troche problemow zwiazanych z jego stresem dotyczacym dzielenia mojej uwagi na jego i dzieci, byl to glownie problem nieporzadanego "oznaczania terenu w domu" ;], ktory jednak udalo nam sie zazegnac, metoda wynagradzania dobrych zachowan i ogolnie tresura. Rok temu piesek sie sam wypuscil na spacer, czasem mu sie to zdarzalo i jak to ma ta rasa w zwyczaju, ani myslal reagowac na wolanie go. Te kilka razy co sie tak wypuscil, zawsze jednak jak sie wybiegal i zwiedzil okolice to wracal pod drzwi sam. Niestety w zeszlym roku zaginal. Dopiero niedawno idac gdzies, dlatego ze byly prace drogowe postanowilam pojsc inna droga niz zawsze, ktora wlasciwie w ogole nie chodze, ani nie przejezdzamy samochodem. Idac uliczka oddalona mniej niz pol kilometra od mojego domu uslyszalam szczekanie, ktore brzmialo jak szczekanie mojego psa.. Z ulicy psa nie widzialam, bo zaslanialy drzewa, ale jak krzyknelam imie psa to ten zaczal popiskiwac i wiecej szczekac. Postanowilam wejsc mimo wszystko na posiadlosc i ku mojemu zaskoczeniu pod balkonem domu zobaczylam uwiazanego na lancuchu dlugosci metra, bez budy mojego pieska.. Oczywiscie od razu go odwiazalam i wzielam na rece. Chcialam porozmawiac z wlascicielem, ale nikogo nie bylo w domu. Wiec wrocilam do domu z psem. Pan przyjechal pozniej do mnie dopytac sie o 'porwanie' jego psa, poinformowali go sasiedzi, ze to ja go wzielam ;] Pan stwierdzil, ze zauwazyl przejezdzajac kolo naszego domu, ze nie ma psa, ale myslal ze mamy wiekszego "a to dlatego pewnie, ze go czesalam i kapalam wiec byl bardziej napuszony " i nie wpadl na to, ze ten co znalazl to ten nasz.. sasiadom z kolei powiedzial, ze go mu ktos oddal, a nie ze go 'znalazl' na drodze. Rozmowe szybko ucielismy 'pokojowo', kiedy stwierdzilam, ze jesli ma jakies ale to ja mam rodowod i ksiazeczke szczepien, po za tym sasiedzi tez znaja naszego psa. Pan sie nie klocil wiecej, poinformowal mnie, ze dobrze go traktowal, ze sie zzyli,ze jezdzil z nim na spacery, wyjmowal kleszcze itd. Koniec koncow pies jest z nami. Widocznie jest szczesliwy, ze powrocil do nas, ale jest ogromnie zestresowany. Sama nawet nie wiem czy jest sens wprowadzac go do domu czy lepiej powinien mieszkac w budzie.. Chcialabym zeby na nowo zamieszkal z nami, ale widze ze ogromnie duzo pracy przed nami.. i chyba lepiej bedzie jak zaczne go przyzwyczajac stopniowo do co raz dluzszego przebywania w domu, uczac go na nowo, bo wydaje sie ze wszystko zapomnial.. co o tym sadzicie? Czy lepiej pozwolic mu od razu zamieszkac z nami? Nie do konca moge powiedziec, ze go znamy bo zmienil sie i zrobil sie bardziej agresywny, choc nie podejrzewam, zeby nas mogl ugryzc.. Na razie mamy go na dworze i codziennie zwiekszajac ilosc czasu pozwalam mu na przebywanie w domu, majac nadzieje, ze za jakis czas nauczy sie, poznamy go, nie bedziemy bac i bedzie mogl z nami zamieszkac na dobre.. Opis problemu: Z poczatku po powrocie, kiedy byl i dalej jest na dworze jest 'wyluzowany' bawi sie chetnie, daje glaskac i jest 'pokojowy'. Pierwsze razy kiedy wszedl po powrocie do domu byl bardzo napiety. Wszelka proba zblizenia sie do niego, nawet poglaskania sprawiala, ze napinal sie jeszcze bardziej, warczal i byl gotowy ugryzc, choc nie sadze, ze ostatecznie by to zrobil, ale szczerze mowiac sama sie balam do niego zblizyc..a dzieci popadaly w panike i tez zaczely sie go bac. dlatego postawilam na stopniowe wprowadzanie go do domu.. Kiedy udalo mu sie wemknac do domu to od razu zasikiwal mieszkanie i oczywiscie proba usuniecia go z domu byla wyzwaniem. Taki maly piesek a zaczelismy go postrzegac jak lwa.. dlatego tez pewnie na samym poczatku popelnilismy kilka bledow. Zauwazylam, ze kiedy pokojowo pozwalam mu wchodzic do domu to ostroznie sobie chodzi i nie sika od razu, dopiero po jakims czasie. Dzieci przestaly sie go juz bac, choc zachowuja odrobine ostroznosci w podejsciu do niego. Ja i maz normalnie juz sie z nim bawimy, daje sie nam zblizac do siebie i glaskac, ale mimo wszystko kiedy przebywa w domu zblizajac sie do niego dalej napina wszystkie miesnie, ale juz nie warczy i nie przyjmuje 'walecznej' pozy, dopiero sie rozluznia kiedy zobaczy, ze nie mamy zamiaru usunac go z domu. Takze mysle, ze zrobil duzy postep i zaczyna sie czuc troszke bezpieczniej. Gdybym byla sama w domu to od poczatku mialabym go non stop i cierpliwie uczyla na nowo, ale mam male dzieci, ktore sa dosc ruchliwe i ich paniczny strach w polaczeniu z jego agresywnoscia byl nie do opanowania dla nas.. W kazdym badz razie, teraz jest lepiej, dzieci sie juz nie boja, on mniej sie spina, juz sobie nie biega po calym domu, ale patrzy na mnie i uczy 'jak daleko' moze sobie pojsc w domu. Kazdy krok, ktory czyni robi powoli i analizujac, czy moze. Zrobil sie na nowo bardziej posluszny. Dzis np. kiedy szedl w domu tam gdzie mu nie wolno to na komende zawracal i reagowal na 'siad', za co jest oczywiscie wynagradzany, a jest to pierwszy raz od powrotu kiedy zareagowal na komende w domu, bo na dworze ogolnie reagowal podczas zabawy na komendy. Moj aktualnie najwiekszy problem polega na tym, ze kiedy tylko pozwole mu na mniej kontrolowane poruszanie sie po domu, czyli na wieksza swobode to po chwili od razu cos obsikuje.. i mimo, ze jest wyprowadzany, i na podworku sie zalatwia to mimo wszystko nie umiem sobie z tym problemem poradzic, a jestem pewna, ze wynika on dalej ze stresu.. niz z jakichs problemow zdrowotnych. Prosze o wszelkie rady jak pomoc mu sie na nowo wyluzowac. Domyslam sie, ze jego stres w domu jest zwiazany z tym, ze nie chce byc z niego usuniety, ze chce mieszkac z nami, ale po prostu od poczatku bylo to niemozliwe, jego agresywne nastawienie, panikujace dzieci, nieposlusznosc, obsikiwanie domu.. moze takie stopniowe przywracanie go do naszej rodziny jest niepedagogiczne dla niego, ale realnie balam sie zeby nie wyrzadzil krzywdy dzieciom czy mnie, maz sie go nie boi :) Te stopniowe przyzwyczajanie go do obecnosci z nami i przyzwyczajanie dzieci do jego obecnosci, dlatego tak zaczelam robic, zeby jakos opanowac sytuacje, a zaczelam od wprowadzanai go do domu, kiedy dzieci w nim nie bylo, tak zeby sie chociaz troche oswoil, bo z poczatku z obecnoscia dzieci to bylo niemozliwe.. Sytuacja jest dla nas trudna i dosc niezwykla i radzimy sobie jak mozemy, ale brakuje nam wiedzy jak sytuacje rozwiazac i czy w ogole wprowadzenie go do domu jest dobrym pomyslem, nie wiemy jakiego urazu doznal i czy jest to odwracalne.. :/ Domyslam sie ze szokujacym przezyciem dla niego byla rozlaka z nami, a jeszcze bardziej mieszkanie w uwiazaniu na krotkim lancuchu, nawet bez budy, o tak pod balkonem.. kiedy byl przyzwyczajony do swobodnego zycia w domu..spania w swoim miekkim lozeczku. Teraz mieszkajac na dworze ma oczywiscie bude. Chyba za duzo az napisalam, ale bardzo mi na nim zalezy, i jakos widze, ze zaczynam kontrolowac sytuacje, wiec teraz zastanawiam sie czy i jak wprowadzic go na stale do naszgo domu, czy lepiej pozostawic go na dworze i pozostawic ograniczone wizyty domowe.. ?? Kiedy otwieram balkon to bez pozwolenia nie wchodzi do domu, kladzie sie na progu - czyli zrobil sie bardziej posluszny.. ale jak tylko znikne z linii wzroku to wchodzi i sika. dalej nie do konca mu ufam i nie spodziewam sie niektorych jego reakcji.. Macie jakies sugestie co robic??? hmm :/ przez przypadek w zlym watku umiescilam temat , mialo byc w wychowaniu.. przepraszam.. da sie to jakos przeniesc?? Edited September 30, 2012 by piesek08 Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.