Jump to content
Dogomania

Search the Community

Showing results for tags 'spondyloza'.

  • Search By Tags

    Type tags separated by commas.
  • Search By Author

Content Type


Forums

  • Ogólne
    • REGULAMIN FORUM
    • DOGOMANIA ON FACEBOOK
    • Wszystko o psach
    • Hodowla
    • Media
    • Pielęgnacja
    • Prawo
    • Sprzęt i akcesoria
    • Weterynaria
    • Wychowanie
    • Wypoczynek
    • Wystawy
    • ZKwP
    • Żywienie
    • Tęczowy Most
    • Foto Blogi
    • Shopping center
    • Off Topic
    • Administracja
  • Psy w potrzebie
  • Sport - praca
  • Rasy
  • Inne zwierzęta
  • Dogomania.com

Find results in...

Find results that contain...


Date Created

  • Start

    End


Last Updated

  • Start

    End


Filter by number of...

Joined

  • Start

    End


Group


AIM


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Location


Interests


Biography


Location


Interests


Occupation

Found 6 results

  1. Leoś ma stwierdzona spondylozę i zwyrodnienie kręgosłupa, ponieważ dostaje tylko lekarstwa przeciwbólowe i stan się pogarsza poszukuję weterynarza - specjalisty od kręgosłupa. Czy może ktoś polecić? Chciałabym iść na konsultację.
  2. Witam Was bardzo serdecznie, choć bez uśmiechu na twarzy. To mój pierwszy post na Forum i niestety niezbyt szczęśliwy,. Być może jesteście w stanie coś mi doradzić, czy chociażby zasugerować właściwe podejście do sprawy, może ktoś miał podobny problem. Pozwólcie, że opiszę krótko o co chodzi. Mam średniego pieska w wieku dwunastu lat, a więc staruszka, u którego jakiś czas temu stwierdzono zaawansowaną spondylozę. Choroba zaczęła dawać się we znaki już kilka lat temu, ale jakoś przed miesiącem zaatakowała niespodziewanie ze wzmożoną siłą. W ciągu kilku tygodni piesek zaczął miewać znaczące problemy ze wstawaniem i chodzeniem, nie chce wychodzić na spacery, boi się schodów (zapewne z powodu bólu i sztywności kręgosłupa). Powoli traci apetyt, mniej je, pije, nic go nie cieszy. Od jakichś dwóch tygodni weterynarz prowadzi leczenie przeciwbólowe oraz wzmacniające, podajemy suplementy, tabletki, pies dostaje zastrzyki, jednak wygląda na to, że nasze zabiegi na nic się zdają. Do problemu chorego kręgosłupa dochodzi także jaskra zdiagnozowana zimą oraz nadwaga spowodowana niedoborem ruchu. Dodam tylko, że psiak nie ma problemów ze stawami, ani innych ujawnionych dolegliwości, które tłumaczyłyby jego zły stan. I tu dochodzimy do sedna: Weterynarz w sposób niebezpośredni zasugerował, że powinniśmy rozważyć uśpienie pieska. Nie wiem czy to faktycznie jedyne i najlepsze rozwiązanie, mój osąd może być tendencyjny. To oczywiste, że kocham mojego psa, przeżyliśmy razem dwanaście lat, nie chcę się z nim rozstawać. Jednak kiedy widzę jak męczy się próbując wstać, zaczynam wierzyć, że eutanazja to jedyne rozwiązanie. Nie zrozumcie mnie źle, on wciąż wstaje i może przejść kilka kroków, przenosi się z miejsca na miejsce, jednak to już nie jest ten sam pies, to nawet nie jest stary, zadowolony pies... Dla dociekliwych dodam tylko, że mój staruszek jest mieszańcem o raczej długim grzbiecie i krępych nogach, waży 22 kg, nie da się go nosić ze sobą, a przynajmniej ja nie dam rady go unieść. Mieszkamy na trzecim piętrze, windy brak, rodziny z domkiem również brak... Czy ktoś ma jakieś doświadczenia w walce ze spondylozą w wieku starczym? Czy warto zwierzaczka ciągać po lekarzach i rehabilitantach? Akupunktura, laser, masaże? Dla niego każda wizyta w gabinecie to ogromny stres odchorowywany przez następny dzień. Tak bardzo mi żal, jeszcze jesienią chodziliśmy na spacery, ćwiczyliśmy komendy itd... Nie wiem jak postąpić. Obecnie piesek wychodzi na dwór raz na 12 godzin, czasem raz na dobę i to nie z powodu mojej złej woli, po prostu sugeruje mi, że nie chce się ruszać. Próbowałam przekonać go do załatwienia potrzeb na balkonie czy w łazience, ale on ma swoją godność... Ps. mam nadzieję, że ktoś zagląda do tego działu :)
  3. Witam wszystkich, Bardzo potrzebuje pomocy i opinii lekarzy weterynarii na temat teraźniejszego leczenia mojego psa. Przybliżę opis choroby i problem. Od około 2 lat nasz pies Dunaj (13-letni mieszaniec ON-ka) boryka się z problemami z zatrzymaniem moczu. Kropelkował, nie mógł oddać moczu. Pierwsze podejrzenia weterynarza po przeprowadzeniu badania USG padły na przerost prostaty, zalecono kastrację. Mimo że pies wtedy miał 11 lat, został wykastrowany, po zabiegu nie było żadnych powikłań, wszystko zniósł dobrze. Z czasem problem powrócił, wtedy to Dunaj zaczął mieć problemy ze wstawaniem i chodzeniem, podejrzenia padły na stawy biodrowe, zalecono badanie RTG. Na zdjęciu RTG stawy w jak najlepszym stanie, natomiast zdiagnozowano ciężkiego stopnia spondylozę, prakrycznie całego kręgosłupa (od odc piersiowego do krzyżowego). Zalecono niesteroidowy lek p/zapalny p/bólowy - movalis i leczenie zachowawcze, z czasem mieliśmy zmniejszać ilość leku i podawać jedynie w "gorszych" dniach. Tak też robiliśmy, problem z niemożnością oddania moczu ponawiał się, zazwyczaj w porach wieczornych, w nocy pies oddawał cały mocz, w następnym dniu była widoczna poprawa, pies choć z trudnościami, to sam był w stanie oddać mocz i nie posikiwał pod siebie, w kolejnych dniach widać było całkowitą poprawę. I takie sytuacje jednodniowe powtarzały się co 2-3 tyg, co miesiąc. Z kolejną sytuacją pojawiliśmy się u weterynarza, zbadał mocz, okazało się że są w nim bakterie, pies był na antybiotyku i mocz po 10 dniach był prawidłowy. Z ostatnim problemem z zatrzymaniem moczu pojechaliśmy ponownie do lekarza, jak już wcześniej padały przypuszczenia, weterynarz potwierdził że jest to problem w unerwieniu mięśniówki pęcherza i niewiele da sie z tym zrobić, powiedział że spróbujemy sterydów. Tego dnia dał Dunajowi domięśniowo lek (niestety nie zapisał jaki i w jakiej dawce), w nocy psu puściło wszystko (nie kontrolował kału, moczu, zwymiotował). Po tej nocy, pies był osowiały, nie miał apetytu, nie chciał chodzić. Następnego dnia była widoczna poprawa, pies oddawał mocz bez problemu, wrócił apetyt. Jednak tego wieczoru zaczęły się kolejne problemy, polegające na niekontrolowanym, nieświadomym oddawaniu moczu w trakcie leżenia i spania. Pies już nie kropelkuje, mocz oddaje bez większych problemów, natomiast kiedy tylko się położy, rozluźni, od razu jest zamoczone całe posłanie. Po tym leku domięśniowym, weterynarz zapisał kolejny steryd - encortolon (5 dni po 4 tabl, 5 dni po 2 tabl.). Pies jest już prawie tydzień na kuracji sterydowej. Dodatkowo zbadaliśmy mocz, okazałosię że znowu jest stan zapalny, dlatego dostaje ponownie ciphin, oprócz tego dostaje hepadol, witaminy z grupy B. Niestety wciążnie kontroluje moczu w trakcie leżenia, na spacerach i na dworze niepotrafi całkowicie opróżnić pęcherza, kał jest dosyć rzadki (zawsze był prawidłowej konsystencji), zaczął także dziwnie kłapać. Odkąd pies jest leczony sterydami problemy moczowe nie dają się kontrolować. Lekarz potwierdził (w trakcie ostatniej wizyty, 3 dni temu – 19.02), że pies będzie więcej oddawał moczu, ponieważ po tych lekach ma wzmożone pragnienie, dodatkowo na różnych forach przeczytałam że większość psów leczonych sterydami posikuje pod siebie. Lekarz także uznał, że jeśli na problemy moczowe nie uda się pomóc, to zawsze po sterydach będzie lepiej się poruszał. I tu się zrodziło pytanie, czy faktycznie w przypadku naszego psa leczenie sterydami jest potrzebne, do tej pory problemy z oddaniem moczu trwały jeden dzień, po czym pies załatwiał się normalnie, z chodzeniem miał problemy,ale starczało mu sił na krótkie spacery. Przepraszam za tak obszerny opis, ale nie chciałam niczego pominąć. Bardzo proszę o jakiekolwiek rady co do leczenia naszego psiaka sterydami, czuję intuicyjnie że to nie jest najlepsza terapia dla niego. Jeśli ktokolwiek z Was ma kontakt do zaufanego weterynarza, który byłby chętny przeglądnąć opis choroby i doradzić jak dalej postępować, to byłabym bardzo wdzięczna za pomoc. Pozdrawiam;)
  4. Witam wszystkich, Bardzo potrzebuje pomocy i opinii lekarzy weterynarii na temat teraźniejszego leczenia mojego psa. Przybliżę opis choroby i problem. Od około 2 lat nasz pies Dunaj (13-letni mieszaniec ON-ka) boryka się z problemami z zatrzymaniem moczu. Kropelkował, nie mógł oddać moczu. Pierwsze podejrzenia weterynarza po przeprowadzeniu badania USG padły na przerost prostaty, zalecono kastrację. Mimo że pies wtedy miał 11 lat, został wykastrowany, po zabiegu nie było żadnych powikłań, wszystko zniósł dobrze. Z czasem problem powrócił, wtedy to Dunaj zaczął mieć problemy ze wstawaniem i chodzeniem, podejrzenia padły na stawy biodrowe, zalecono badanie RTG. Na zdjęciu RTG stawy w jak najlepszym stanie, natomiast zdiagnozowano ciężkiego stopnia spondylozę, prakrycznie całego kręgosłupa (od odc piersiowego do krzyżowego). Zalecono niesteroidowy lek p/zapalny p/bólowy - movalis i leczenie zachowawcze, z czasem mieliśmy zmniejszać ilość leku i podawać jedynie w "gorszych" dniach. Tak też robiliśmy, problem z niemożnością oddania moczu ponawiał się, zazwyczaj w porach wieczornych, w nocy pies oddawał cały mocz, w następnym dniu była widoczna poprawa, pies choć z trudnościami, to sam był w stanie oddać mocz i nie posikiwał pod siebie, w kolejnych dniach widać było całkowitą poprawę. I takie sytuacje jednodniowe powtarzały się co 2-3 tyg, co miesiąc. Z kolejną sytuacją pojawiliśmy się u weterynarza, zbadał mocz, okazało się że są w nim bakterie, pies był na antybiotyku i mocz po 10 dniach był prawidłowy. Z ostatnim problemem z zatrzymaniem moczu pojechaliśmy ponownie do lekarza, jak już wcześniej padały przypuszczenia, weterynarz potwierdził że jest to problem w unerwieniu mięśniówki pęcherza i niewiele da sie z tym zrobić, powiedział że spróbujemy sterydów. Tego dnia dał Dunajowi domięśniowo lek (niestety nie zapisał jaki i w jakiej dawce), w nocy psu puściło wszystko (nie kontrolował kału, moczu, zwymiotował). Po tej nocy, pies był osowiały, nie miał apetytu, nie chciał chodzić. Następnego dnia była widoczna poprawa, pies oddawał mocz bez problemu, wrócił apetyt. Jednak tego wieczoru zaczęły się kolejne problemy, polegające na niekontrolowanym, nieświadomym oddawaniu moczu w trakcie leżenia i spania. Pies już nie kropelkuje, mocz oddaje bez większych problemów, natomiast kiedy tylko się położy, rozluźni, od razu jest zamoczone całe posłanie. Po tym leku domięśniowym, weterynarz zapisał kolejny steryd - encortolon (5 dni po 4 tabl, 5 dni po 2 tabl.). Pies jest już prawie tydzień na kuracji sterydowej. Dodatkowo zbadaliśmy mocz, okazałosię że znowu jest stan zapalny, dlatego dostaje ponownie ciphin, oprócz tego dostaje hepadol, witaminy z grupy B. Niestety wciążnie kontroluje moczu w trakcie leżenia, na spacerach i na dworze niepotrafi całkowicie opróżnić pęcherza, kał jest dosyć rzadki (zawsze był prawidłowej konsystencji), zaczął także dziwnie kłapać. Odkąd pies jest leczony sterydami problemy moczowe nie dają się kontrolować. Lekarz potwierdził (w trakcie ostatniej wizyty, 3 dni temu – 19.02), że pies będzie więcej oddawał moczu, ponieważ po tych lekach ma wzmożone pragnienie, dodatkowo na różnych forach przeczytałam że większość psów leczonych sterydami posikuje pod siebie. Lekarz także uznał, że jeśli na problemy moczowe nie uda się pomóc, to zawsze po sterydach będzie lepiej się poruszał. I tu się zrodziło pytanie, czy faktycznie w przypadku naszego psa leczenie sterydami jest potrzebne, do tej pory problemy z oddaniem moczu trwały jeden dzień, po czym pies załatwiał się normalnie, z chodzeniem miał problemy,ale starczało mu sił na krótkie spacery. Przepraszam za tak obszerny opis, ale nie chciałam niczego pominąć. Bardzo proszę o jakiekolwiek rady co do leczenia naszego psiaka sterydami, czuję intuicyjnie że to nie jest najlepsza terapia dla niego. Jeśli ktokolwiek z Was ma kontakt do zaufanego weterynarza, który byłby chętny przeglądnąć opis choroby i doradzić jak dalej postępować, to byłabym bardzo wdzięczna za pomoc. Pozdrawiam;)
  5. Witam wszystkich, Ostatnie kilka miesięcy są dla mnie bardzo ciężkie, gdyż już nie mam bladego pojęcia co robić. Historia jest dosyć długa, mimo to zachęcam do przeczytania, może ktoś ma podobnie i wie co z tym robić bądź też szuka pomocy i rady. Mój 8 letni labrador w połowie grudnia zaczął dziwnie się zachowywać, mianowicie po powrocie ze spaceru leżał na dywanie i się cały trząsł - drżały mu wszystkie mięśnie (nie poruszał kończynami ani innymi częściami ciała). Z dnia na dzień zaczęło być coraz gorzej - zaczęły się mu rozjeżdżać tylne łapy, łapka zaczepiała się o łapkę. W dodatku niechętnie z rana zjadał śniadanie - trzeba było go zachęcać, kiedy to zawsze sam się o nie upominał. Błyskawicznie pojechaliśmy z nim do naszego stałego weta, który mu przepisał Rimadyl. Po kilku dniach przyjmowania leku stan nie uległ poprawie, więc wykonane zostało badanie krwi, które oczywiście po kilku dniach przyjmowania rimadylu było sfałszowane i wskazywało anemię. A to dziwne bo psu znów wrócił apetyt i nic nie wskazywało w zachowaniu na to, że jest anemikiem. Problemem wciąż były drgawki, które pojawiały się nie wiadomo skąd i plączące się nogi. Sam pies wykazywał ogromną chęć poruszania się, a gdy na spacerze złapał trop (i jakby zapominał o dolegliwości) to trzeba było twardo stać na ziemi, żeby nie polecieć za nim (działanie adrenaliny? podniecenia?). W ciągu kilku dni zaobserwowaliśmy, że kulawizna raz jest a raz nie ma (raz lepiej a raz gorzej). Pojechaliśmy znów do weterynarza - chirurga który przebadał psa i stwierdził deficyty neurologiczne w tylnych łapach (pies nie podnosił nogi po podwinięciu stopki). Zrobione zostało zdjęcie RTG kręgosłupa, na którym nie stwierdzono niczego niepokojącego. Diagnoza - korzonki; leczenie Nivalin podskórnie i Encorton w tabletkach. Po tygodniu podawania leku nie nastąpiła żadna poprawa, pies niknął w oczach coraz bardziej, więc zdecydowaliśmy się na innego weterynarza. Nowy weterynarz obejrzał poprzednio zrobione zdjęcie RTG i zdiagnozował zapalenie stawów biodrowych. Została przebadana krew - w normie. Leczenie kortykosteroidy dożylnie przez 2 dni + w przypadku wystąpienia drgawek pyralgina w czopkach (to miało zadziałać i kolejna wizyta miała być za tydzień). Minęło kilka dni a mimo stosowaniu zaleconych leków stan naszego pupila nic się nie poprawił. Pies nie dał rady podnieść się o własnych siłach, gdyż niedowład tylnych kończyn postępował. Najgorzej było ze wstawaniem, jak już się rozruszał było lepiej i dawał sobie radę - delikatnie stąpał nóżkami, które na zakrętach chwiały się jak patyczki. Zaznaczam, że czucie w nogach miał cały czas - przy łaskotkach czy szczypaniu poruszał nogą. Mimo nieciekawego stanu nasz kochany zwierzak wykazywał cały czas w miarę dobry humor co niejednokrotnie demonstrował machaniem ogona. Po 5 dniach stosowania zaleceń lekarza to co zobaczyliśmy jednego wieczoru było straszne, aż serce się kroiło gdy nas labrador leżał trząsł się i sapał jak lokomotywa. Dopiero po godzinie uspokoił się i zasnął (chyba ze zmęczenia). Po rozmowie telefonicznej, nasz (2) weterynarz rozłożył ręce i nie wiedział co poradzić. Postanowiliśmy spróbować jeszcze raz i odwiedziliśmy trzeciego weterynarza, który niedawno uratował psa znajomej, kiedy to 5 innych wetów nie dostrzegło na zdjęciu kości stojącej w przełyku jej psa. Nowy wet po badaniu neurologicznym (młoteczkiem) oraz moczu i krwi stwierdził, że nasz pies nie jest chory. Jest po prostu sparaliżowany. Obejrzał zdjęcia RTG i stwierdził, że może to być spondyloza. Przepisał nam Dalacin w tabletkach i zrobił zastrzyk leku sterydowego. Po paru dniach stan naszego czworonoga diametralnie się poprawił. Zaczął wracać do zdrowia i przebierać nogami jak zdrowy pies. Byliśmy bardzo szczęśliwi i to trwało 3 tygodnie... Tydzień temu nóżki znów zaczęły się mu plątać i powróciły drgawki. Zmieniliśmy mu antybiotyk na Kefavet. Od tygodnia bez zmian - tylne nóżki słabiutkie, trzeba pomóc mu wstać, jak się trochę rozkręci to jakoś daje radę sam iść, na schodach niestety się rozkłada, więc już nawet nie chcemy, żeby sam po nich wchodził, tylko go wnosimy (parter). Wczoraj bylismy na wizycie, weterynarz zrobil mu nowe zdjęcie RTG w celu sprawdzenia czy nic sie nie zmienilo w kregoslupie. Stan kregoslupa bez zmian, w poniedzialek pobiorą mu krew w celu badania i utworzenia profilu chemiologicznego. Po krwi wet ma mu podać silny lek sterydowy (ktorego nie chcial podawać przed podaniem krwi zeby nie sfalszowalo to wynikow). Pies po głupim jaśku wyraźnie odpoczął co było widać po jego dobrym humorze wieczorem. Dzisiaj w sobotę, cały dzień był nerwowy dla nas wszystkich. Misiek był kilka razy na podwórku w celu załatwienia potrzeb a reszte dnia leżał i się biedak trząsł. Musimy jakoś wytrzymać do poniedziałku, aczkolwiek widok cierpiącego psa jest straszny i opadają nam już ręce... Objawy: - problemy ze wstawaniem, - niedowład kończy tylnych (częściowy ich paraliż) szczególnie po dłuższym lężeniu, - silne drgawki, skurcze mięśni (często towarzyszące szybkie dyszenie lub sapanie) - pozycja głównie leżąca na brzuchu, rzadko na boku (wygląda na to, że pies jest naokrągło spięty) - dużo pije - mocno schudł (dziwne gdyż dostaje normalną porcję, a ma mniej ruchu niż zawsze) Funkcjonowanie: - załatwia się normalnie (nie ma biegunki, zaparć, dużo siusia bo dużo pije - logiczne) - ma ochotę spacerować (do momentu aż pojawią się skurcze) - merda ogonem - ma dobry apetyt - funkcje motoryczne w porządku, jak rozrusza tylne łapki to w miare się porusza (aczkolwiek są słabiutkie), Czy ktoś miał podobnie i wie o co chodzi. Ja podejrzewam jakiś problem neurologiczny (że coś mu uciska nerwy). Nie potrafię zrozumieć dlaczego po 3 tygodniach kiedy to wrócił do zdrowia i znów funkcjonował normalnie, przypadłość powróciła..
  6. Witam serdecznie Długo zastanawiałam się w jakiej kategorii umieścić mój post, gdyż objawy, jakie wykazuje Bari - mój 4,5-letni cane corso są z pogranicza co najmniej kilku dziedzin medycyny weterynaryjnej tj. neurologii, onkologii, okulistyki, ortopedii a także chorób odkleszczowych :/ zdecydowałam się na dział "onkologia", idąc tropem najgorszego (aby na koniec być może miło się rozczarować ...). Zacznę od tego, że do listopada zeszłego roku Bariemu nic (nigdy) nie dolegało, a przynajmniej wyglądał jakby nic mu nie było. Pierwszą zmianą jaką zanotowaliśmy był fakt, że nagle przestał chodzić po schodach (w domu mamy wysokie, drewniane i nie ukrywajmy śliskie schody). Wcześniej potrafił biegać z góry na dół bez najmniejszych problemów, obecnie nawet nie przyjdzie mu do głowy aby wyjść kilka stopni do góry. Następnie doszedł bardzo dziwny objaw, mianowicie pies bał się wyjść z pokoju oraz przechodzić przez drzwi. Wyglądało to tak, że potrafił stać w drzwiach kilka minut i piszczeć, a gdy już odważył się przejść robił to bardzo szybko, wręcz zrywał się i przebiegał jakby go ktoś gonił. Zauważyliśmy przy tym, że problem występuje głównie w sytuacji gdy wyjście z pokoju bądź przejście przez drzwi wiąże się ze skrętem w lewą stronę. Następnie doszła dość widoczna kulawizna prawej tylnej nogi (praktycznie podnosił ją gdy chodził) oraz widoczne osłabienie. Wtedy udaliśmy się do weta. Badania krwi (wyniki idealne), prześwietlenie łap i diagnoza: anaplazmoza odkleszczowa oraz lekka dysplazja stawów biodrowych i lewego łokcia. Leczenie: 21 dni unidoxu (6 tabletek dziennie przy wadze 55 kg) plus leki osłonowe na żołądek oraz podskórnie razy w tygodniu przez 4 tygodnie cartrophen. Podczas 3 tygodniowej kuracji unidoxem pies wyglądał coraz gorzej. Doszły inne niepokojące objawy tzn.: nieustanne wędrowanie po domu i kręcenie się, ale tylko w prawą stronę (w sumie wcześniej też kręcił się, ale nie było to aż tak zauważalne). Wyraźne problemy z chodzeniem i ze wstawaniem, pijany chód, zataczanie się, krzyżowanie przednich łap, rozjeżdżanie się łap, zataczanie się. Wchodzenie w kąt i na siłę zakręcanie tylko w prawą stronę, on się nie potrafi wycofać. Skręcenie ciała w prawą stronę gdy staje, głowa pochylona w dół. Nieustanne wędrowanie tam i z powrotem, z pokoju do kuchni, obrót w prawo i znów do pokoju i tak w kółko przez kilka godzin. I to nieustanne kręcenie się w prawo, po prostu kółka w prawą stronę, kilka kroków prosto i kółko i tak dalej, non stop. Zaczęło się ponadto nieustanne ślinienie oraz problemy ze wzrokiem. Nie dobija wprawdzie do przedmiotów, ale gdy ma przed sobą miskę lub mija jakiś przedmiot zdaje się że go nie widzi. Na zewnątrz czuje się pewnie i idzie prosto gdy idzie wzdłuż jakiegoś obiektu np. muru czy płotu lub na smyczy przy nodze. Gdy jest na otwartej przestrzeni zaczyna się kręcić w prawo. Kilka razy ponadto miał jakby drżenie całego ciała oraz ciężki oddech. Jedyne schody po których jest w stanie wyjść i zejść to schody prowadzące z tarasu do ogrodu, ale i te pokonuje jedynie na smyczy przy nodze i to bardzo szybko - w dwóch szybkich, jakby zajęczych susach. Staje na rozkraczonych łapach i się chwieje. Dodatkowo zaczął przeraźliwie piszczeć, w związku z czym po konsultacji z wetem zaczęliśmy mu podawać metacam. Po zakończeniu unidoxu ponownie udaliśmy się do weta. Zrobiono ponownie badania krwi i RTG kręgosłupa. Krew znów wyszła prawie idealnie, natomiast wynik RTG to: spondyloza odcinka piersiowo-lędźwiowego kręgosłupa oraz podejrzenie niestabilności kręgów szyjnych. Dodatkowo za długie podniebienie miękkie, co może powodować niedotlenienie mózgu - zalecenie: zabieg operacyjny na owo podniebienie. Czy ktoś miał do czynienie z podobnymi objawami? Czy to mogą być skutki anaplazmozy czy raczej problem jest poważniejszy przykładowo guz mózgu? Będę wdzięczna za jakiekolwiek rady, bo szczerze powiedziawszy nie mam pomysłu co robić dalej. Dodam, że Bari jest bardzo słaby, schudł i widać że ma jakby nieobecny wzrok. Z leków jedyną poprawę (w zakresie ruchów i braku piszczenia) zauważyliśmy jak na razie po metacanie. Nie zlikwidował on jednak kluczowego kręcenia w prawo oraz niestabilności łapek i ślinienia. Z góry dziękuję za odzew!
×
×
  • Create New...