Jump to content
Dogomania

Search the Community

Showing results for tags 'parwowiroza'.

  • Search By Tags

    Type tags separated by commas.
  • Search By Author

Content Type


Forums

  • Ogólne
    • REGULAMIN FORUM
    • DOGOMANIA ON FACEBOOK
    • Wszystko o psach
    • Hodowla
    • Media
    • Pielęgnacja
    • Prawo
    • Sprzęt i akcesoria
    • Weterynaria
    • Wychowanie
    • Wypoczynek
    • Wystawy
    • ZKwP
    • Żywienie
    • Tęczowy Most
    • Foto Blogi
    • Shopping center
    • Off Topic
    • Administracja
  • Psy w potrzebie
  • Sport - praca
  • Rasy
  • Inne zwierzęta
  • Dogomania.com

Find results in...

Find results that contain...


Date Created

  • Start

    End


Last Updated

  • Start

    End


Filter by number of...

Joined

  • Start

    End


Group


AIM


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Location


Interests


Biography


Location


Interests


Occupation

Found 12 results

  1. A więc po kolei. Szczeniaki skończyły wczoraj (27 lipca) 6 tygodni. Suka - ponad dwuletnia, jej pierwszy (i chyba ostatni) miot, oczywiście w tym momencie odstawia małe. Za tydzień miały mieć szczepienia... M. in. na parwowirozę. Miały - z powodu choroby szczepienie nie jest możliwe. Jednak wczoraj zaczęły się pierwsze objawy. Szczeniaki zrobiły się osowiałe, apatyczne. Widoczne było wyraźne osłabienie. Na szczęście znajomy weterynarz przyjechał wczoraj (w niedzielę), stwierdził iż choroba jest we wczesnym stadium i nie jest w stanie stwierdzić co im konkretnie dolega, lab. zamknięte, jednak dał im "na wszelki wypadek" antybiotyk + hydrocortyzol i kazał czekać. Zjawił się dziś koło południa, stan jak w niedzielę. Szczeniaki wyglądały lepiej niż poprzedniego dnia. Jednak po południu jeden szczeniak dostał wymioty + biegunkę (bez krwi) Wówczas wet. stwierdził iż może to być parwowiroza. Diagnoza się potwierdziła. Niestety po dwóch godzinach chora była cała piątka. Każdy z pięciu szczeniaków dostał serię trzech zastrzyków, jutro podobnie. W chwili obecnej mają biegunkę (na szczęście bez krwi), wymioty (ostatnio ok. 20.30), dwa z nich popiskują wyraźnie z bólu (a suka siedzi koło nich i wyje...). Godzinę temu spały. Jako zalecenie dostałem podawanie im przegotowanej wody z glukozą i szczyptą soli. Gdy wieczorem zacząłem czytać o chorobie - doczytałem, iż powinno się psom "zafundować" głodówkę. Jednak wet. nic o tym nie wspomniał. Czyżby było to spowodowane ich wiekiem? Jestem zaciekawiony co możecie o tym napisać, jakieś rady? Bardzo szkoda byłoby każdego ze szczeniaków, a pięć chorych to już tragedia. Mieszkam na wsi, wet. powiedział mi, iż nigdy w swojej ponad 20-letniej praktyce nie spotkał się na "naszym terenie" z tą chorobą. Dlatego wet. trochę się zdziwił z tego powodu. Podejrzewam, iż jest to moja wina. Tydzień temu byłem w dużym mieście, wdepnąłem w (na szczęście) niewielką kupę psa... Wirusy parwo są bardzo odporne. Być może przeniosłem wirusa na bucie i w ten sposób szczeniaki się zaraziły... Innych pomysłów nie mam. Suka jak na razie całkowicie zdrowa, lekko schudła z powodu karmienia, ale utrata wagi nie jest bardzo znacząca. Oczywiście była szczepiona. Jednak na parwowirozę ostatni raz 01.09.2007r. Jutro chcę ją jeszcze dodatkowo zaszczepić (dzisiaj po stwierdzeniu choroby zabrałem całą piątkę do weterynarza, suki nie brałem i mam nadzieję, że nie będzie to tragiczne w skutkach). Nigdy osobiście nie spotkałem się z tą chorobą, moi rodzice również. I teraz cały sens zakładania nowego tematu - co jeszcze poza zaleceniami weta można zrobić, aby zwiększyć szanse szczeniaków.
  2. Dzień dobry. Dwa tygodnie temu zaadoptowaliśmy ok. 3 msc szczeniaczka ze schroniska. Dowiedzieliśmy się, że pieski, które przebywały z nim w jednym kojcu są zarażone parwowirozą, więc profilaktycznie zrobiliśmy badania w tym kierunku. Test wyszedł pozytywnie (1 kreska na 4), piesek dostał sześć dawek surowicy na parwowirozę. Pomimo leczenia (antybiotyki, surowica) do objawów dołączył okropny kaszel i katar. Po badaniu okazało się, że to zapalenia dróg oddechowych, a także gardła i migdałków (piesek skomlał przy przełykaniu). Otrzymał silniejszy antybiotyk, zrobiliśmy zdjęcia płuc, okazało się, że doszło do ich zapalenia. Po 10 dniach leczenia, po powrocie od weterynarza piesek dostał drgawek. Okazało się, że to nosówka, postać już nerwowa. Mimo podania osocza od ozdrowieńca po trzech dniach od pierwszych tików nasz Maluch odszedł w domu. Nie możemy się z tym pogodzić, ale chcemy pomóc innemu pieskowi. Jak odkazić mieszkanie, żeby nie narażać innego psa na te wirusy? Czy możliwe jest, że Maluch chorował tylko na nosówkę? (Lekarze dziwili się, że test na parvo jest pozytywny, bo objawy tej choroby nie były nasilone, pogorszenie pojawiło się dopiero w momencie pojawienia objawów ze strony układu oddechowego). Pozdrawiam
  3. Cześć, u mojej wówczas niespełna 3 miesięcznej Neski, tuż po pojawieniu się w nowym domu, rozwinęła się parwowiroza. Udało się nam ją uratować, ale w efekcie po chorobie (wg weta) obumarła sierść... zaczęła wychodzić plackami, najbardziej na łatach. W celu umożliwienia odrastania nowej okrywy wytrymowaliśmy ją całą z dobrym skutkiem, ale łaty odrosły siwiuteńkie. Neska ma 4 miesiące, a wygląda prawie jak 15 letnia foksterierka moich rodziców. Wyskrobina nic nie wykazała, zresztą, wszystko ładnie odrosło wspomagane omega-3. Pytanie, jak odbudować pigmentację? Czy macie jakieś sprawdzone preparaty? Myślę bardziej o lekach niż suplementach. W ogóle ktoś miał podobny przypadek? Załączam zdjęcia w trakcie i po https://drive.google.com/drive/folders/0B-3TrNfk9R51bHF1X3padjBBQVE?usp=sharing
  4. Cześć. 3 dni temu zaadoptowaliśmy 11-tygodniowego szczeniaka ze schroniska. Kiedy go odbieraliśmy, powiedziano nam, że jest zaszczepiony, że kolejne szczepienie za 3 tygodnie, odrobaczony itd. Nie było mowy o żadnej kwarantannie. Pies miał dość mocno wydęty i twardy brzuszek. Drugiego dnia się rozochocił, brzuszek stał się mniejszy Kupy miał dość rzadkie, ale tłumaczyliśmy to stresem, zmianą karmy itd. Natomiast dziś, czyli 3-go dnia po adopcji nagle zrobił się osowiały, zaczęły się wymioty. Od razu pojechaliśmy do weterynarza, podczas oczekiwania na swoją kolej zaczęła się biegunka. Testy wykazały parwowirozę. Od zarażenia do pojawienia się mija 7-14 dni, więc pies musiał złapać to w schronisku. W tej chwili pies jest hospitalizowany, pani ze schroniska nie odbiera telefonu. Będziemy próbowali dodzwonić się jutro. Czy w takim przypadku możemy próbować wymagać od schroniska choć częściowego pokrycia kosztów leczenia, jeśli psiak przyjechał do nas chory, a o żadnej chorobie przy adopcji nie było mowy?
  5. Witam Wszystkich. Wczoraj po 4 dobach walki odeszła moja psinka z powodu parwowirozy - była to sunia, 6 tygodniowa labradorka. Przyznam szczerze, że bardzo kiepsko sobie z tym radzę, w zasadzie jestem mocno zalamana bo cały czas zastanawiam się czy mogłam zrobić dla niej coś więcej... W związku z tą sytuacją chcialabym podzielic się swoją historią i zadać kilka pytań odnośnie jej leczenia, bo gdybym w przyszłości była postawiona w podobnej sytuacji to chciałabym wiedzieć więcej na ten temat. Niunie zabraliśmy od Pana w sobotę wieczorem (13.01.2018), który podobno kupił ją z jakiejś hodowli (za 450 zł więc na pewno była to pseudohodowla) bo chciał mieć drugiego psa. Okazało się jednak że drugi pies nie akceptuje szczeniaka, więc postanowił że małą odda. Nie miała ona żadnych szczepień, była jedynie odrobaczona. Mimo to wzięliśmy ją do siebie i stwierdziliśmy, że od razu w poniedziałek po prostu weźmiemy ją do weterynarza. Tego wieczora Niunia była radosna, ciągle chciała wskoczyć na kanapę, zjadła też z apetytem karmę, miałam nawet wrażenie że zaraz polknie miskę. Tak samo w niedzielę rano, zachowywała się w porządku, rano zjadła, chciała ciągle być przy nas. I tak aż do popołudnia... Popołudniu niestety widziałam że gorzej się czuje, zaczęła wymiotować, pojawiła się biegunka, stała się "osowiała". Zaniepokoil nas ten nagły odwrót sytuacji dlatego o godzinie 19 popędzilismy do weterynarza. Tam Pani wykonała test płytkowy na parwowiroze i niestety wynik wyszedł pozytywny. Mała od razu dostała kroplowke dozylnie i pod skórę, dostała leki przeciwwymiotne, aminokwasy (taki żółty płyn, to chyba one), przeciwbólowe i antybiotyk który miał działac coś około 2 tygodnie. Oczywiście Pani weterynarz poinformowala nas że może być różnie bo jest to okropna choroba, ale będziemy walczyć. Jak wróciliśmy mała po jakimś czasie odzyla, znów próbowała wskoczyć na kanapę, cały czas chciała się tulic. Ja oczywiście nie zostawilam jej nawet na chwilę na noc i spałam z nią. Tego wieczora mała juz nie wymiotowala, może raz zrobiła rzadką "dwójkę". W poniedziałek rano (15.01) znów pojechałam z nią do weta, tam od nowa zestaw :kroplówka, przeciwbólowe, przeciwwymiotne, aminokwasy. Ponieważ mała od rana szukała miski z jedzeniem, próbowała się nawet dostać do misek naszych kotów powiedziałam o tym weterynarz i Pani uznała że da nam specjalną karme mięsna w 70%przyswajalna, można jej spróbować dać około 2 godziny po powrocie do domu. Oczywiście nie za dużo i nie na siłę, jak będzie chciała to sama weźmie z miseczki a jak nie to nie dawać. Tak zrobiłam i nałożyłam małej troszkę tej karmy, Niunia faktycznie trochę jej zjadła, nie za dużo, w zasadzie wzięła kilka kesow z tej niewielkiej ilości którą jej nałożyłam, później nawet chlipnela trochę wody. Do wieczora nie wystąpiły ani biegunka, ani wymioty. Wieczorem u weterynarz oczywiście standardowy zestaw płynów + leków, powiedziałam że mała ciut zjadła zjadła, Pani Doktor powiedziała że można próbować dawac, byle nie na siłę i nie dużo i najlepiej już nie dzisiaj tylko jutro. We wtorek rano (16.01) oczywiście znowu byłyśmy w lecznicy, oprócz standardowego zestawu otrzymała jeszcze jakąś tzw "witaminowke" na pobudzenie układu immunologicznego. Po powrocie widziałam że mała szuka jedzenia więc dałam jej ociupinke tego mieska od wet, i faktycznie znów troszeczkę zjadła. Wieczorem u wet dodatkowo dostałam jakas karmę instant, do rozrobienia z wodą. Prosiła abym spróbowała jej dać jedna miarę strzykawki (5 ml) i jak będzie chętna to po jakiś 3 godzinach kolejna. Dodam jeszcze że do tego czasu Niunia nie miała ani biegunek ani wymiotów. Po powrocie od weterynarz mała coś zaczęła się kręcić, i nagle zrobiła kupę ale nie rzadką tylko w miarę zwartą i ze tak to ujmę może zbyt obrazowo "w kształcie ślimaka". Później spróbowałam dać jej tą karmę instant i faktycznie mała nawet wyciągala pyszczek. W środę (17.01) rano znowu byłyśmy u wet na kroplowkach i lekach, ale widać było że małą coraz bardziej boli w okolicy brzucha. Po powrocie do domu popiskiwala więc zadzwonilam do weterynarz, poradzila żebym masowala jej brzuszek bo dostaje dość silne przeciwbólowe które działają 6h więc nie może podać ich wcześniej niż wieczorem. Tak zrobiłam, delikatnie masowalam jej brzuszek, chociaż mała wyglądała mocno niewyraźnie. Około godziny 17:30... Istna masakra. Biegunka z krwią.... Dosłownie jedna wielka kałuża w kolorze krwi. Tak się przestraszyłam że od razu telefon do wet, Pani powiedziała że możemy przyjechać. Oczywiście dostała to co zwykle plus lek przeciwkrwotoczny. Prosila też żebym już nie dawała jej nic do jedzenia. Po powrocie wieczorem mała jeszcze ze dwa razy zrobiła taka biegunkę i raz zwymiotowala. W czwartek (18.01) rano znowu kroplowka i leki, po powrocie nie wyglądała za dobrze, biegunkę dalej miała, ze 3 razy do wizyty wieczorem, może dwa razy wymiotowala, wieczorem zauważyłam u weterynarz że miała dziwnie powiekszony brzuszek, Pani wet mówiła że to kwestia jelit dlatego tak. Oczywiście kroplówka, przeciwbólowe, przeciwwymiotne, aminokwasy... Ale tego wieczora mała już naprawdę widziałam że ja po prostu boli a przeciwbólowe na nic się zdają juz. Niestety o 5 rano w piatek (19.01) czyli wczoraj nasza malutka odeszła... I bardzo mocno to przeżywam,nie mogę się pogodzić, przecież we wtorek już zrobiła w miarę normalna kupę... Oczywiście ogrzewalam ją ciepłym termoforem, kocykiem, w czasie leczenia od niedzieli jej temperatura stopniowo spadała od 37,7 do 37 w czwartek wieczorem. Oprócz tego panie weterynarz były zaniepokojone faktem że jelita nie pracują, ale w czwartek wieczorem zaczęły tam słyszeć pewne szmery tak, jakby zaczynało coś tam się dziać. I tu pojawiają się moje pytania: Czy mogłam cos zrobić dodatkowo a czegos nie? Czy podanie jedzenia było właściwe? Nie opuszcza mnie wrażenie że mogłam jej nic nie dawać... A teraz już jest za późno żeby cofnąć czas :( zasugerowalam się słowami weterynarz, ale sama nie wiem co o tym myśleć teraz... Dwa dni było ok a potem tak nagle ta biegunka i wymioty :( A może samo leczenie przebiegło w jakiś sposób nie tak jak trzeba? We wtorek po wizycie rano przyznaje że zadzwonilam do innej kliniki z dobrymi opiniami i o powiedziałam o naszym przypadku. Pani Doktor stwierdzila że dokładnie w ten sam sposób by postępowala. Ostatecznie w razie dużej utraty krwi próbowała by przetoczyc. Uspokoiła nas że choroba może trwać nawet 3 tygodnie i potrzeba czasu. W lecznicy gdzie chodziliśmy Pani Doktor próbowała raz pobrać małej krew ale niestety nie mogła bo zyly praktycznie nie było widać a w drugiej znów był wenflon. O przetaczaniu krwi nic nie mówiła. Proszę, jeśli ktoś to przeżył, albo ma większą wiedzę już ja na ten temat, może jest tu jakiś weterynarz który zna się na rzeczy zechciałby wypowiedzieć swoje odczucia? Biorę wszystko na klate, chciałabym wiedzieć jeśli został gdzieś popełniony błąd to w którym momencie. Będę bardzo wdzięczna za wszelkie odpowiedzi. Pozdrawiam
  6. witam jesli powtarzam temat to przepraszam,jestem tu nowa i jeszcze nie do konca sie orientuje nasza 7- miesieczna amstaffka zachorowala na parwowirus:-/ na dodatek w 6 dniu trwania cieczki( wszystkie szczepienia miala, wet twierdzi ze z powodu cieczki obnizyla sie jej odpornosc i zlapala wirusa:-/) na drugi dzien po wystapieniu objawow pojechalismy do szpitala i tam zostala do dzis( w sumie 6 dni w szpitalu) oczywiscie kroplowki, antybiotyki - standardowe leczenie- pod kroplowka byla caly czas, poziom leukocytow juz w normie, objawy jak wymioty i biegunka z krwia ustaly, jedyny problem ze nie chce jeszcze jesc - tzn wczoraj troszke skubnela specjalnej karmy w szpitalu plus dali jej to co przynislam z domu- kleik z rozgotowanego ryzu marchewki na niesolonym rosole- oczywiscie malutkie ilosci. dzis wzielismy ja do domu bo sami lekarze mowia ze moze w domu bedzie jej latwiej zaczac jesc z wieksza chcecia bo w szpitalu byla bardzo depresyjna, widac ze tesknila, jak navrazie zjadla okolo lyzeczki kleiku , liznela lyzke wody i tyle. Niedawno chcialam jej zaoferowac wode ale odwraca glowe, jak jej pomoc? w sensie zostawic spokojnie , zeby sama dochodzila do siebie? czy to normalne ze jeszcze dygocze, ze ciagle chce spac i ogolnie ze jest taka smutna mimo ze jest juz w domu??jutro musze dac jej leki juz w postaci tabletek i martwie sie czy bedzie chciala zjesc:-/ czy uwazacie ze 6 dni kroplowek to wystarczajaco jesli zacznie jesc male porcje mokrego jedzenia ( w sensie kleik ale taki wodnisty) ?jutro mija 14 dzien cieczki a dalej sporo plami krwia jutro planuje zakupic saszetki royal canin convalescent support instant diet i jej podawac wiem ze duZo tematow jest poswieconych parawirusowi, ale niemoge nic znalesc na temat co dokladnie robic po i jak dbac o psa zeby jak najszybciej doszedl do siebie i w ile wasze psy tak calkiem doszly do siebie,z tego co wyczytalam wiekszosc psow chce sie bawic i szuka wody i jedzenia dosyc szybko po zwalczeniu choroby- bede wdzieczna za kazda odpowiedz
  7. Witam serdecznie, Pół roku temu przygarnęłam 4-miesięczną suczkę w typie owczarka szwajcarskiego. Niestety, po kilku dniach zauważyłam u niego przykre objawy. Szybko okazało się, że szczeniak choruje na parwowirozę. Długie leczenie poskutkowało - aktualnie mam zdrową i niesamowicie kochaną przyjaciółkę. Kilkakrotnie spotkałam się z informacją, że u psów u których została wyleczona parwowiroza bez podania surowicy (a tak było i z moim psem), mogą zostać jej dawcami dla innych zwierząt. Czy ktoś mógłby mi pomóc, podając więcej informacji na ten temat? Czy rzeczywiście taki pies może być dawcą i czy może nim być do końca życia? Czy jest możliwość wpisania takiego psa na listę dawców surowicy w razie potrzeby pomocy innym? Kogo mogłabym poinformować o takim fakcie, lub gdzie poszukiwaniu są dawcy? Będę bardzo wdzięczna za pomoc. Wiem, jak dużo stresu wiąże się z chorobą naszych pupili. Wiem również, że trudno dostać taką surowicę w Polsce i zdarza się, że nie jest ona dostępna w ogóle. Z góry dziękuję i pozdrawiam, Floral
  8. Skąd ona się bierze? jak ją leczyć? Moja dwa psy niestety, zostały przez tą chorobę pokonane. Szczepionka niestety też działa nie w pełni skutecznie...
  9. Psa odebrałam od bardzo dobrego hodowcy, rodzice championi, ale w niedziele zaczął wymiotować. Jest to owczarek niemiecki, zżerał wszystko co stanęło mu przed pyszczkiem (kamienie, igły, korę drzew…). Przestał jesc, nie chciał pic, zawieźliśmy go do kliniki 24h na badania, ale tam nic nie stwierdzili, dali tylko kroplówkę do podłączenia. Z godziny na godzinę jego stan sie pogarszał... W srode (tj. 09.03.2016) pani weterynarz z innej kliniki (taka sprawdzona, od poprzednich piesków) powiedziała ze ma ciało obce. Moj tata bez wahania zgodził sie na operacje. Mały zeżarł plastik... Zabieg dodatkowo go osłabił.. O 21:30 inna weterynarz zrobiła mu test na parwowiroze i jej przypuszczenia sie potwierdziły… od razu został sprowadzony pies, ktory ta chorobę przeszedł i jego krew jako surowica została wstrzyknięta do mojego malucha… dzisiaj juz cały dzien jest na kroplowkach, jutro tez musi. Mały śmierdzi okropnie, wymiotuje i ma biegunkę. Kupiłam mu pieluszki dziecięce zeby nie brudził rany pooperacyjnej. (Ta na szczęście dobrze sie goi). Jutro czyli 11.03.2016 tez jedziemy na badania. Moje pytanie brzmi: ile trwa ta paskudna choroba? Jak wyglada pies któremu zaczyna sie poprawiać? :( Potrzebuje wsparcia, nie wiem jak dlugo to wytrzymam :( !!Pozdrawiam i dziekuje za odpowiedz.
  10. Hej, na wstępie przepraszam jeżeli wybrałam złą kategorię, ale jestem tu od dzisiaj. A niestety nie było jeszcze tematu o zarażeniu psa jelitówką. Od 3-4 tygodni mam trzymiesięcznego pieska rasy Staffordshire bull terrier. Waży 4,2kg, dajemy mu karmę Purina dla juniorków, którą z chęcią wcina. Mieszkamy w Poznaniu, a byliśmy po niego w Szczecinie gdzie miał juz wcześniej szczepienie te najwcześniejsze "Puppy". Następne szczepienie dostał dokładnie tydzien temu, te szczepienie było bodajże także na parwowiroze. Rambo miał unikać kontaktów z psami i rożnymi skupiskami bakterii, ale pomimo całodobowej opieki cieżko o to żeby odizolować pieska od wszystkiego i wszystkich. Pare dni temu brat mojego chłopaka miał jelitówke. Aczkolwiek Rambuś nie miał z nim wtedy kontaktu. W ten piatek pojechaliśmy do rodziny chłopaka na weekend i nasz SBT miał kontakt z córeczkami mojego szwagra, które dziś (pon) dopadła jelitówka. I w końcu przejdźmy do sedna: Rambo w sobotę wieczorem zaczął robić rzadką kupkę, wcześniej mu sie zdarzyło dosłownie raz czy dwa, ale teraz od soboty ciagle ma rzadkie kupki, a wczoraj (nd) to z pupki po prostu lała mu sie lekko zabarwiona na brązowo woda.. Wczoraj o 21 rownież zwrócił około dwie garści pokarmu. Po tych rewolucjach bardzo dużą uwagę zwracałam na jego nawodnienie, ciagle podstawialam mu miskę z woda a gdy nie chciał to dawałam mu wode w strzykawce. A nie chciał nie dlatego ze nie chciało mu sie pic, tylko dlatego ze jest leniwy i wgl wychodzimy na dwór tylko na siku i kupkę, bez żadnych zabaw. Strasznie posmutniał. Warto też podkreślić ze od dawna miewa czkawki po każdym pokarmie, a od paru dni ciagle puszcza śmierdzące bączki. Dziś jedziemy na 13 do weta, bo niestety dopiero od tej godziny ma czynne, wiec prosze nie krytykujcie mnie ze kolejna głupia baba szuka pomocy w internecie zamiast jechac do weta.. Myslalam wczoraj wieczorem zeby jechac do kliniki 24h ale jak poczytałam opinie to odechciało mi sie na prawdę.. Totalne partacze, liczy sie tylko kasa, "zapłać i spadaj" :/ Załączę jeszcze fotki pieska (dla ciekawych): oraz tych wymiocin, być może coś w nich zauważycie i coś to da (nie wiem?): Strasznie martwię sie o pieska i dlatego szukam pomocy czy podpowiedzi, jeszcze przed wizyta u doktora.. Po prostu nie moge usiedzieć bezczynnie. Jeżeli ktoś ma jakieś pomysły czy odpowiedzi to prosze piszcie.. Wizyta dopiero za 2h :(
  11. Mojej rocznej suni zdarzyło się parę razy wymiotować, były to może 2 razy, 3 ale w większych odstępach czasu. Ale sądziłam że to raczej z przejedzenia, bo rodzicom czasem oprócz posiłków które daję psom, podrzucić im coś jeszcze...chyba wielu z nas zna ten problem...jednak dzisiaj, Kropa zrobiła kupkę w domu, i zobaczyłam przy tym ślady krwi, pupę też miała trochę brudną i taki specyficzny zapach to był. Kupka nie całkiem twarda, ale też nie biegunka. Apetyt ma jak zwykle, humorek raczej w normie, chociaż jest troszkę spokojniejsza. Cieczkę wykluczam bo niedawno jej się skończyła. Psinka jest malutka waży około 5-6 kg. Poradźcie bać się czy nie? Oczywiście jeszcze dzisiaj idziemy do weta. Mam w domu dorosłego prawie 5-cio letniego Siberian Husky i kota...czy pies może kota zarazić?? Jeśli SH jest szczepiony to jakie jest prawdopodobieństwo zarażenia? Pomózcie...bo aż się cała boję....jak mi cała gromadka zachoruje to się zapłacze na śmierć...i pójdę z torbami bo bo to nie będą pewnie małe koszty a teraz święta tyle wydatków i rachunków :(
  12. maarysiaa

    .

    witam. mam pewien problem.. a mianowicie.. kupiłam kilka dni temu pieska.. wszystko było dobrze , piesek szalał , bawił się , gryzł nic nie wskazywało na to, ze może być chory. w sobotę Ramzes [ tak go nazwałam ♥ ] przestał jeść , pić , wymiotował i miał kupkę z domieszką krwi.. była to śladowa ilość , ale sie zaniepokoiłam. w niedziele zadzwoniliśmy do weterynarza i poradził nam żeby podać małemu smecte , a następnego dnia rano szybko pojechać do lecznicy bo objawy przypominają wirusa Pravo. ;<<<< malutki dziś dostał jedzenie i picie dożylnie 4 zastrzyki i wieczorem jedziemy na następną kroplówkę .. Bardzo się o niego boje .. aha i gdy przyjechaliśmy od weterynarza Rambo zbiegunkował ale samą krwią.. :placz: czy on przeżyje? w sumie, po przyjeździe od weta. ożywił się , ale teraz leży i mruczy , pewnie go brzuszek boli. wyjdzie z tego? bardzo go kocham .. i na płacz mi sie zbiera gdy myślę że on może .. nie przeżyć. :placz::placz::placz::placz:
×
×
  • Create New...