Jump to content
Dogomania

irenas

Members
  • Posts

    2605
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by irenas

  1. Moje kochane! Cieszę się z tej dyskusji. najważniejsze, żeby Michaś/Misio był szczęśliwy. Pewnie nie wszyscy wiedzą, że mam w domu 4 psy (wszystkie znajdy, bądź sieroty). Kiedy ja jestem w domu, siedzą ze mną (bo są do mnie przywiązane jak chłop do ziemi), ale mają możliwość wyjść na podwórko, gdy tylko mają na to ochotę, bo w drzwiach na taras jest duże "psie" wyjście (z którego korzysta także kot). I to jest najlepsze rozwiązanie. Kiedy wyjeżdżam, na przykład na zakupy, cała ferajna czeka na mnie przy bramie, w związku z czym nie ma niebezpieczeństwa, że coś w domu zostanie zniszczone. Za to...UWAGA, UWAGA! kopią doły, jamy i tunele w tzw. przedogródku, czyli na samym froncie. Dlatego mój ogródek od tej strony wygląda jak ciemna strona księżyca. Ale coś za coś. W domu wszystko w porządku.
  2. Hej! Ale nie dacie go na łańcuch ani do kojca, prawda? Napisałyście w ogłoszeniu, że Michaś może pilnować podwórka. To brzmi niejasno, ktoś może pomyśleć, że właśnie znalazł psa na łańcuch. Ja bym to wyrzuciła. Niech on ma dobry dom, niech na podwórko wychodzi tylko po to żeby się pobawić, albo pobiegać, a nie pilnować (co oczywiście będzie robił, ale z własnej, nieprzymuszonej woli, a nie z musu.
  3. Grażynko, nie martw się. Moja młodsza siostra urodziła się jako "duży" wcześniak 62 lata temu. Lekarz, który też miał taką wcześniaczkę w domu, zalecił mojej Mamie karmienie niemowlaka mięsem od pierwszego dnia życia, trzymanie jej na balkonie w mróz i wiele innych na pozór absurdalnych rzeczy. Wyrosła na zdrowego człowieka bez śladu wcześniactwa. Wcale nie jest powiedziane, że nasze "babcine" metody są lepsze od tych nowoczesnych. Z tego, co piszesz Leoś jest nad wiek dobrze rozwiniętym dzieckiem (nie znam się specjalnie, ale wydaje mi się, że raczkowanie w wieku 9 miesięcy to nie jest codzienność. Czy się mylę?), sam "sobie je" - no zaraz będzie matura! Czyli metoda się sprawdza. Przestań porównywać i ciesz się dzieciaczkiem, póki można. Potem sobie pójdzie w świat i tyle go zobaczysz!
  4. PS Nic nie piszesz o prawnuku. Wszystko w porządku?
  5. Grażynko, interesujący przepis na kanie! Ja je tylko smażyłam, tak jak napisałaś - utytłane najpierw jajku, potem w tartej bułce. Były dobre, ale to z octem brzmi bardzo interesująco. W przyszłym roku trzeba będzie wypróbować. Chociaż w przyszłym roku pewno ich tyle nie będzie, na ogół urodzaj przeplata się z nieurodzajem.
  6. To wspaniale! Najgorsze są nuda i marazm. Wtedy człowiekowi różne głupie myśli przychodzą do głowy. Dlatego jestem wdzięczna moim psiakom nawet za rozrabiactwo. Przynajmniej nie myślę o innych, poważniejszych głupotach.
  7. alagosku,życzę dobrej pogody, takiej prawdziwej polskiej, złotej jesieni! Podobno zaczęło się rykowisko. Może tam usłyszysz.
  8. Hej, hej! Dzień dobry! To ja producentka, mat zapachowych na bazarek dla Michasia! No właśnie, co z tym bazarkiem? Maty leżą i stygną. Daj znać, bo straciłam kompletnie wątek i nie wiem, czy to ja coś przegapiłam, czy bazarku jak na razie nie ma.

    Czekam na jakieś wieści.

    Pozdrowionka

    Irena

    1. Zagrodowy pies polski

      Zagrodowy pies polski

      Nie nie przegapiłaś, wiele się działo, we wrześniu, głównie woziliśmy pieski do adopcji, bo we wrześniu jakby worek się rozsypał. Bazarek mam przygotowany i mam nadzieję w ten weekend wstawić. jeszcze do tego kłopoty z Grzesiem i kastracja Michasia i nowa sunia, którą wzięłam pod opiekę. Ale już się ogarniam:):):)

    2. irenas

      irenas

      Dzięki za wiadomość. Ja Cię, broń Panie Boże , nie poganiam, po prostu to ja nie do końca ogarniam, to co się dzieje w internecie. Podziwiam ludzi, którzy śledzą tyle wątków i się nie pogubią!

      Czekam więc cierpliwie na wiadomość, do kogo słać maty.

      Pozdrawiam złotojesiennie

      Irena

    3. Zagrodowy pies polski

      Zagrodowy pies polski

      Nie ma sprawy, poganiaj. Ja też nie ogarniam, mam cztery psy pod opieką i też się gubię. A jeszcze chciałam iść na grzyby, bo taka piękna pogoda:)

      Pozdrawiam 

      Mika

  9. To jakim cudem jeszcze żyjesz, skoro jadłaś trujące grzyby?
  10. Na przykład, jakich? Bardzo to ciekawe.
  11. Dziękuję za wszystkie rady i informacje. Ja niczego raczej suszyć nie będę, bo potem i tak nie użyję. Za dobrze samą siebie znam.Tym bardziej, że nawet jedząc kanię od znawcy, pełna jestem wątpliwości, czy właśnie nie popełniam samobójstwa.
  12. Przepraszam męża Miki! Jemu też gratuluję, oczywiście. Wszyscy w tej opowieści okazali się wspaniali. Serce rośnie!
  13. A ta lisówka to co? Truje, czy tylko niestrawna? Sąsiad Maciek ususzył już kanie. Pojawiło się 8 nowych!
  14. No to jest jakaś nadzieja dla mojej Juki, która wczoraj gwizdnęła ze stołu pieczonego kurczaka i wchłonęła w sekundę! A Micho SUPER! Strasznie mi się podoba. A może nauczcie go chodzić bez smyczy? Mój Szerloczek, który całe dzieciństwo i wczesną młodość spędził na łańcuchu, nie ucieka, smycz dla niego nigdy nie stanowiła problemu, bo był przyzwyczajony do uwięzi, wraca ślicznie - gdzie mu będzie tak dobrze jak u mnie, głupi nie jest! I Michu na pewno też doskonale załapał, z której strony chlebek jest posmarowany, nie sądzę, żeby chciał zwiać z takiego raju! Widać to zresztą po jego pyszczydle - macie rację, tak wygląda pies szczęśliwy! Brak mi słów, żeby wyrazić jak się z tego cieszę. Gratulacje dla Was, dziewczyny!!!
  15. Ja już też nie mogę patrzeć na maślaki w śmietanie! Bo tylko takie zbieram, a potem jem po kilka dni z rzędu. A z powodu upraw kań na działce u sąsiada Maćka, jem także kanie (dziś będzie znowu), bo strasznie mu żal zostawić je na zmarnowanie albo dla ślimaków, a sam nie da rady przejeść. Ja takiego "zagrzybionego" roku nie pamiętam, a Wy? Co prawda nie lubię ich zbierać i właściwie, jeśli grzyb sam mi w ręce nie wejdzie, to go nie będę szukać, poza tym nie znam się na nich w ogóle. Od kiedy dowiedziałam się, że nawet kurki mają swoje "złe" sobowtóry, jeszcze większą nieufnością je darzę. Aczkolwiek malutkie maślaczki w occie, wyglądają i smakują dobrze! A jeśli chodzi o głód Juki, to jest niezaspakajalny. To chyba wynik dwutygodniowego postu, który jej ktoś zafundował, potrącając ją samochodem i łamiąc miednicę. No, ale wszystko dobre, co się dobrze kończy, na szczęście udało się ją uratować. Bo bardzo ją teraz kocham (po wszystkich "przejściach"), chociaż wariatka z niej nadal niezła.
  16. Dziękuję za odzew. Już się bałam, że nikt się nie odezwie. A skoro jednak ktoś się odzywa, to będę snuć wątek, chociaż opowiedziałam już o tym na ww fejsbuku. Otóż Juka dzisiaj wsławiła się pożarciem prawie całego pieczonego kurczaka. Zostawiłam go dosłownie na moment na stole, kiedy wynosiłam brudne naczynia. Nawrzeszczałam na nią, zeszła mi z oczu, ale po pół godzinie wróciła piszcząc żałośnie i błagając o przebaczenie. To co miałam zrobić? Przebaczyłam, utuliłam i wycałowałam, chociaż kurczak miał zostać podzielony między wszystkie psy. Na dodatek musiałam jej jeszcze dać kolację, przecież nie zrozumiałaby, co się dzieje, gdybym jej nie dała, prawda?
  17. To co? Zamykamy wątek i przenosimy się do fejsbuka?
  18. Bo w domu nie można się nudzić! Zawsze się znajdzie jakieś zajęcie. A jak tam powód zwolnienia? Zdrowie się poprawia? Życzę Ci tego z całego serca, bo przy Twojej ruchliwości bardzo Ci będzie potrzebne dobre zdrowie.
  19. I ten wzrok pełen nadziei na przyszłość! Jesteście wielkie, dziewczyny!
  20. Boże drogi! Dziewczyny, a może jednak dać ogłoszenia, opisując stan Reksia i rokowania? Może ktoś o bardzo dobrym sercu i niezłych warunkach finansowych jednak zdecyduje się zapewnić Reksiowi dobre ostatnie lata życia? Nie maltretować biedaka badaniami, zastrzykami itp. itd. tylko skupić się na zapewnieniu mu spokoju, braku cierpienia i odrobiny radości, o ile to tylko możliwe? Sama bym biedaka wzięła, gdybym nie miała czterech psów i kota.
  21. Malagosku, w razie czego pamiętasz, że mogę zawozić, gdzie trzeba? I jak pomóc, to też mogę przyjechać, w końcu mam niedaleko. Zapsiło się, to fakt, ale jakie pozytywne wieści! Zaczynam podejrzewać, że psy są kanapowcami z natury i tylko niedobrzy ludzie trzymają je z dala od tego mebla. Każdy, najbardziej podwórzowy, prędzej czy później w domu kończy na kanapie!
  22. Dziękuję za mizianka. Królewicz Szerlok jakby nareszcie się odblokował. Przychodzi na pieszczoszki, nawet któregoś ranka obudziłam się z nim obok na poduszce! Przez ostatni rok, od kiedy jest Juka i Psotka Jazgotka (to imię nadała jej moja siostra. Jest niezwykle adekwatne do rzeczywistości!) usuwał się tym dwóm wariatkom z drogi, one całkowicie zawojowały dostęp do mnie, a jako że Szerloczek jest byczek spokojny, usuwał się w cień. Teraz wyraźnie doszedł do wniosku, że dość tego, pani jest także jego i zaczyna egzekwować swoje prawa. I dobrze, bo brakowało mi futrzakowych przytulanek.
×
×
  • Create New...