Jump to content
Dogomania

*Magda*

Members
  • Posts

    33709
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    1

Everything posted by *Magda*

  1. Cześć Cava ;) To miłe, że dzielisz się doświadczeniem i informacjami. Dziękuję. Jeśli chodzi o Torę to jej stan jest bez zmian. Kulej tak jak kulała, ale chodzi, a to jest najważniejsze. Chodzi na krótkie spacerki, a potem kilka godzin po nich odpoczywa. W oczach i głowie nadal tkwi szczeniak i Tora nie przyjmuje do wiadomości, że nie może aportować. Dzień w dzień przynosi piłkę, żeby jej rzucać. Więc co kilka dni tę przyjemność ma Nathan. Z racji bycia najmłodszym w rodzinie, jego kopnięcie nie jest mocne i Tora chociaż chwilę może "pobiegać" za piłką ;)
  2. Hej dziewczyny Przyszłam tylko napisać kilka słów o stanie Tory. Z końcem lutego zmieniliśmy Rimadyl na Trocoxil. Po dwóch tygodniach podałam dawkę przypominającą. Teraz tabletka raz na miesiąc, a po pół roku przerwa-na jak długo zależy od psa. W każdym bądź razie, po tej dawce przypominającej, stan Tory był rewelacyjny. Były momenty, że nawet chwilkę biegała. Owszem, ci którzy wiedzą jak pies (a w zasadzie onek) powinien chodzić, zauważyliby bez problemu, że Tora ma jakieś problemy. Pomimo tak rewelacyjnego jej stanu, Tora nie jest w stanie przejść więcej niż kilometr. To znaczy się ona i przejdzie więcej, ale po tym kilometrze ledwo wraca do domu, a potem leży pół dnia i nawet się nie podnosi. Tak więc nasz spacery są teraz bardzo krótkie :( Półtora tygodnia temu Tora zaczęła kuleć. I tak jest do dnia dzisiejszego. Tak więc początkowa radość, przerodziła się teraz w smutek i pytanie "co dalej?" I szczerze, to nie wiem co dalej. Zaczynam mieć wątpliwości czy dobrze robię, że nadal pozwalam jej żyć. Bo co to za życie, które polega tylko na jedzeniu i wychodzeniu na siku?!
  3. Hej Nie wiem czy ktoś w ogóle ma ochotę to czytać :/ Tora miewa bardzo złe dni 2-3x w tygodniu. Reszta jest na tyle dobra, że może iść na krótkie spacery. W niedzielę kończą nam się tabletki, więc wczoraj byłam u weta. Zmieniamy Rimadyl na Trocoxil, może będzie dla niej lepiej.
  4. Niestety, ale obawiam się, że nasz wspólny czas zbliża się ku końcowi wielkimi krokami :( Na wczorajszym spacerze, Tora szła, ale nie przeszła nawet metra prosto. Ciągle ją rzucało na boki :( Do tego, żeby zrobić kupę, to przymierzała się do tego 4x, bo za każdym razem jak próbowała, to się przewracała i miała problem wstać. Dziś rano z załatwieniem nie było problemu, ale za to szła bokiem. A do tego, stało się to czego się ciągle obawiałam: Tora ma zdarte pazury do krwi :( I tak już wychodzi tylko przez ogród prosto na pola, ale ma do przejścia kilkadziesiąt metrów po kostce brukowej. Będę jej zakładać skarpety na te łapy, ale to wszystko co mogę w tej chwili zrobić. Nie jestem w stanie jej nosić taki kawał za każdym razem jak musi wyjść :/ 3 lata temu obiecałam sobie, że jak Tora będzie miała problemy z łapami, to pójdę ją uśpić. Że nie pozwolę jej cierpieć... A teraz nie potrafię tego zrobić... Nie potrafię po prawie 9 latach pozwolić jej od nas odejść... Jednak ciągle gdzieś z tyłu mojej głowy słyszę głos, że pozwalam jej cierpieć. Choć wcale już nie musi. W tym wszystkim nie mam pojęcia jakie rozwiązanie jest najlepsze :(
  5. Mijają 2 tygodnie i wypada co nie co napisać. ;) Tory organizm dobrze toleruje codzienne podawanie tabletek. Nie ma wymiotów, biegunki, ani nic podobnego. Na chwilę obecną Tora chodzi. Niestety potyka się o własne łapy, ma widoczne problemy ze wstawaniem, chodzi troszkę jak pijana i czasem tylne nogi chcą ją wyprzedzić, ale chodzi :) No i niestety strasznie trze o ziemię tylnymi łapami, więc staram się jak najmniej z nią chodzić po kostce, betonie itp. żeby nie zrobiły jej się dodatkowo jeszcze rany na łapach. Dobrze, że nie muszę jej znosić ze/wnosić po schodach, bo ona waży jednak te 30kg i byłby to duży problem kilka razy dziennie :/ Stan Tory skonsultowałam z dwoma zaufanymi wetami w Polsce. Dopóki tabletki będą działać, jej stan się nie pogorszy i nie stanie się dla nas ciężarem, to nie musimy myśleć ani o wózku, ani o eutanazji. Tak więc chodzimy sobie na krótkie spacerki. Na chwilę obecną przejście dla niej kilometra jest takim dużym wysiłkiem fizycznym, że pod koniec, pod samym domem widzę, że ledwo już idzie. Jednak w tej chwili najważniejsze dla mnie jest, że chodzi i że po tabletkach, które dostaje nie czuje bólu ;)
  6. W sumie, to jestem tu dzisiaj tylko z jednego powodu... Niestety, mam złe wiadomości i po dzisiejszym dniu, brak mi chęci, żeby moje postanowienie poprawy, rzeczywiście nastąpiło :( Jak pewnie większość pamięta, 3 lata temu zdiagnozowano u Tory zwyrodnienie stawów. Przez te 3 lata Tora dostawała tabsy + syrop na stawy, ograniczyliśmy wysiłek fizyczny i choroba nie postępowała. Wiedziałam, że mamy dużo szczęścia, bo wet wyraźnie powiedział, że lepiej już nie będzie. Cieszyłam się, że tak długo nie jest gorzej. Do wczoraj.... Rano byliśmy na spacerze i nic nie wskazywało na to, że zaledwie w ciągu kilku godzin, stan Tory tak diametralnie się pogorszy :( Wieczorem, po powrocie z pracy, Tora ledwo wstała na mój widok, a jak już jej się udało, to kołyszącym krokiem ledwo do mnie doszła. Na odcinku 2-3m tylne łapy rozjechały jej się kilkakrotnie, a na samym końcu, tył po prostu runął na podłogę :( Dziś rano pies do auta i do weta. Niestety nasza wetka po wstępnych oględzinach powiedziała, że jej nie pomoże. Musimy jechać do kliniki i tam musi ją zdiagnozować chirurg ortopeda. Pojechałam rycząc, bo wiedziałam już, że jest gorzej niż myślałam. W klinice przeprowadzony pełny wywiad choroby, dostali zdjęcia rtg sprzed 3 lat, listę leków, które od 3 lat dostaje... Zbadał ją zwykły wet, potem ortopeda. Diagnoza: postępujące zwyrodnienie stawów, ucisk kręgosłupa na nerw (stąd nagły niedowład). Do tego ma tak słabe mięśnie w tylnych łapach, że operacja, którą teoretycznie można zrobić, pomijając ogromne koszty, nie ma żadnego sensu, bo po operacji mięśnie nie utrzymają jej nóg, żeby ją rehabilitować. Tak więc jej stan jest nie operacyjny! :( Jedynym rozwiązaniem na chwilę obecną jest podawanie silnych leków przeciwbólowych, żeby mogła chodzić. Jednak pani weterynarz powiedziała otwarcie, że według niej, będzie to jakiś rok i niestety będzie trzeba pozwolić jej odejść. Być może szybciej, jeśli leki przestaną na nią działać :( I tak była zdziwiona, że Tora ma 9 lat i jeszcze do wczoraj rana była w tak dobrej formie jeśli chodzi o stawy. To tyle... Nie mam siły, ani ochoty teraz na reaktywację galerii
  7. A gdzie ja napisałam, że to jest postanowienie noworoczne :P
  8. Trochę późno, ale jak to mówią "lepiej późno niż wcale" :D Miałam problem z barkiem :/ Ale już jest ok ;)
  9. Nawet nie próbuję nadrabiać :D Dzień dobry i wszystkiego dobrego w nowym roku ;)
  10. Bo to prawda :/ Ale mam mocne postanowienie poprawy ;) Niczego nie obiecuję, ale się postaram :P
  11. No bo jestem kobietą pracującą :D :P Teraz miałam tydzień chorobowego, to chatę ogarniałam i ledwo mi na to czasu starczyło :/
  12. Gregora widzę za często :P A z Agatą będziemy się widzieć dzisiaj ;)
  13. Z Tobą i Mariolką mogę pisać/mówić do następnego, bo z resztą to nie bardzo :D
  14. Pewnie tylko dzisiaj i ponownie za kilkanaście tygodni :D :P
×
×
  • Create New...