Jump to content
Dogomania

dota&koka

Members
  • Posts

    1016
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by dota&koka

  1. osobiście,myślę że najważniejszą sprawą jest zdiagnozowanie Twixa.na kosztach tej "operacji" się skupmy.on jest malutkim psem,nie zje na pewno więcej niż Koka.umówmy się,że priorytetem jest jego zdrowie. co do jego ew. niedosłyszenia-do mojej suczy muszę wprost wrzeszczeć,a nie ma aż takiego bagna w uszach jak Twix.myślę,że jego upośledzenie słuchu minie wraz z wyleczeniem uszu. oby łatwo poszło także z oczkami...
  2. nie no,nie jest tak źle ,bywało gorzej :) wesoło dziś było,zważywszy na teatr jaki urządziliśmy pod cmentarzami-pies fika po samochodzie a ja zamiast zamiatać liście z grobu stoję z pilotem w ręku i wyłączam alarm,albo skaczę jak małpa próbując zwrócić jego uwagę żeby nie fikał...wesoło ,oj wesoło było :)
  3. luisien,chichuauek mojej mamy przynajmniej dwa razy w roku ma nawroty babeszjozy i za każdym razem słabo je.normalny apetyt wraca mu dopiero po tygodniu,dwóch od zakończenia ratowania mu życia.wysycha przy tym na wiór...:( cieszę się,że nie myliłam się co do Twixa.on nie będzie problemowym psem.on jest jak dziadziuś,który większość dnia prześpi w ciepłym spokojnym miejscu. zdradź mi jakie to cudowne lekarstwo,ten cud weterynaryjny?Koka wprawdzie nie ma świerzba,ale częste nawracające zapalenia i jak na razie żaden lek jej nie pomógł :(
  4. witamy cioteczki :) Welsh był dziś pół dnia z nami w podróży :) musieliśmy pojeździć po cmentarzach porobić porządki,a że wczoraj chłopaczyna znowu wydostał się z klatki ( pękły następne druty-wstyd będzie ją oddać :( ) przy czym rozkwasił sobie nos,a marcin jest od wczoraj na dyżurze i nie było komu jej "sklecić",postanowiłam ze pieso pojedzie z nami.w drodze był grzeczny,cały czas spał.oczywiście jeździł z przodu :) jako że psów na cmentarz wprowadzać nie wolno,chłopaczek został w samochodzie.myślałam że będzie spał tak jak po drodze.jakże się myliłam haha.tak buszował,że co chwilę włączał się alarm.ale bez obaw,nic nie zjadł :) zostawiłam mu uchylone okna bo słońce dziś dobrze grzało i raz wystawił łapy na zewnątrz,dobrze że akurat na to trafiłam,bo zbiłby szybę i zrobił sobie krzywdę. jutro,jeśli będzie tak ciepło jak dziś,wyskoczymy na działkę.może jakieś nowe zdjęcia zrobię,o ile nie zapomnę naładować aparatu. Aniu,nie mogłam się dodzwonić do P.Jagny,akurat kiedy mi się przypominało albo miała wył.tel albo zajęte.przyjmijmy,że porada będzie kosztowała 150zł jak wspominałaś,gdyby się okazało że wiecej,bez problemu dołożę.jak zostanie to też dobrze,mogę odesłać,to nic nie kosztuje.
  5. [quote name='moni12']Rozmawiałam z Luizką ,Twiksio leży spokojniutko w posłanku innego psiaka. Jest spokojniutki tak jakby chciał się wyciszyć , odpocząć ,nacieszyć ciepełkiem i spokojem.[/QUOTE] tak jak myślałam.... On zupełnie jak Koka-odpoczynek najważniejszy.ciepło,oby pełna miseczka i swój ludź na wyciągnięcie ręki były,więcej mu do szczęścia nie trzeba. Dusje,nie gniewam się,miło mi że ktoś martwi się o moje zdrowie psychiczne :evil_lol: ja,słowo harcerza,jestem pewna siebie.ale jeśli macie jakieś wątpliwości,zawsze Twix może być u mnie "przestankowo" w drodze do docelowego dt który może uda się znaleźć.najważniejsze,że pieso nie leży już w zimnym boksie,odrętwiały,czekający na swój koniec.
  6. Akrum,marcin popukał się tylko w czoło na wieść o nowym tymczasowiczu.wie,że ja raczej z tych twardych,upartych i wątpię żeby śmiał powtórzyć swój "wybryk". Dusje,każdemu kto czytał wątek Welsha włos jeżył się na głowie.ja sama wracając myślami wstecz zastanawiam się jak to wszystko zniosłam.nie było lekko,zwłaszcza że nie chciałam nikogo martwić problemami z Welshem,aż w pewnym momencie emocje sięgnęły zenitu.nie będę ukrywać że miałam serdecznie dość.wszystkiego.wybryków psa,chwilowej pomroczności umysłu marcina,straciłam pracę,a w domu prawie wszystkie meble do wymiany...ale "ujawniając" co tak naprawdę dzieje się u nas,nie oczekiwałam że z marszu zostanie mi zdjęty "problem" z głowy,tym bardziej nie oczekiwałam zrzutki na zniszczone wyposażenie mieszkania.biorąc na dt dorosłego psa w sumie "znikąd",nie znając jego przeszłości,nawyków i lęków ryzykujemy.ryzykujemy wszystkim co mamy.a że w moim przypadku to meble,innym razem TŻ,jeszcze innym krzaczki w ogrodzie,trzeba się z tym liczyć.podjęłam ryzyko i nie żałuję.jedynie trochę jest mi żal telewizora ;) zasikane łóżka wylądowały już na śmietniku,dzieciaki mają nowe.nasze czeka na naprawę,tapicer na pewno świetnie sobie poradzi :) nikt nie byłby w stanie wyperswadować mi dalszego pomagania Welshowi.hotel?słyszałam wiele pochlebnych opinii o Jamorze,na pewno wie lepiej ode mnie jak poradzić sobie z psem z takimi problemami.ale wiem,że w kojcu Welsh zachowywałby się zupełnie inaczej niż w mieszkaniu i kiedy doszłoby do adopcji,byłby błyskawiczny zwrot.a tego ten pies potrzebuje najmniej. na razie jest dobrze,Welsh zostaje grzecznie w klatce kiedy my opuszczamy chałupę,jeszcze nie "rozgryzł" jak pozbyć się karabińczyków.jedynie rwie po trochu swoją gąbkę,kiedy skończy mu się przysmak który zawsze zostawiam wychodząc,co by miał chłopak zajęcie i się nie nudził.odpukać,na razie mam spokój ze znaczeniem.więc w chałupie nie waniajet :) czekamy jeszcze tylko 3 dni na behawiorystkę,zabieramy się do roboty i wychodzimy na prostą. A jeśli chodzi o Twixa-założę się że jest to identyczny typ psa jak moja prywatna sucz-emerytka.śpi,je,śpi,wyjdzie na siku i spowrotem spać.ona też wycierpiała się już dostatecznie i teraz myśli tylko o spokoju.Twix także nie jest młodzieniaszkiem mającym nieprzerwaną ochotę na figle i zabawy.jemu potrzebny jest spokój i miękka ciepła poducha do drzemania.myślę,że to będzie bezproblemowy pies. mierzę swoje siły na zamiary,zresztą nie ma już chyba nic,co mogłoby mnie zniechęcić,zdziwić czy załamać.widziałam w swojej chałupie już wszystko co możliwe,włącznie z kupami i siuśkami zmieszanymi z dokumentami,albo podłogę usłaną makaronami i mąką :diabloti: już nic nie jest w stanie wyprowadzić mnie z równowagi... Agmarek,dzieki za linka,pochwalę się i ja "osiągnięciami" i wyobraźnią mojego tymczasowicza :)
  7. [quote name='anita_happy'][B]dostalam smsa - TWIX juz dzis nie nocuje w schronisku...[/B][/QUOTE] uff...jak dobrze :) luisien,ciesz się nim póki możesz,zaraz ja kładę na nim "łapę" :) napisz proszę,jak pierwsze wrażenia,jak on się czuje. powiedzcie ciotki,czy będziemy próbowały naprawić jego wzrok?wydaje mi się,że 7 lat,to ciut za wcześnie na ślepotę.moja mama chwaliła dr.Garncarza,operował oczy jej suczy. luisien,czy on jest już choć ciut weselszy?
  8. [quote name='Szarotka']Mam nadzieje, ze go Welsh polubi :):)[/QUOTE] Welsh jest pacyfistą jak Koka.na spacerach zmyka gdzie pieprz rośnie nawet przed sąsiadem pinczerkiem :)
  9. [quote name='Ewanka']Dotka, miej litosc kobieto nad nami ... bierzesz kolejnego tymczasowicza ??? ... daj nam odetchnac ;) , niech Welshyk pobiera nauki u behawiorysty, oby z dobrym skutkiem i moze dopiero wtedy ... nie chce sie mieszac, bo tez mam miekkie serce i co kilka dni mysle, by wziac jakas kolejna bide ........ rozwaz to raz jeszcze, prosze Cie bardzo !!![/QUOTE] Ewanko,Welsh nie będzie pobierał żadnych nauk,to ja dostanę wytyczne,przykazy i nakazy i to ja musze nauczyć się jak być przewodnikiem dla tego nieszczęśnika :) ja nie mogę w ogóle wchodzić na dogo.za dużo jest tu potrzebujących bid.najchętniej wszystkie bym zgarniała po kolei do domu.dlatego w trosce o soje zdrowie psychiczne,muszę przestać tu się logować ;)
  10. kciukasy przydadzą się na pewno :) najbardziej Welshowi. a my damy radę.podobno w kupie raźniej ;)
  11. Cantadorra,czemu miałabym nie dać sobie rady?nie tylko ja na dogo będę miała więcej niż jednego tymczasowicza. trafiłam wczoraj na wątek Twixa.ten pies doprowadził mnie do łez.decyzja o tymczasowaniu go nie zapadła pod wpływem emocji,przespałam się z tym,rano jeszcze biłam się z myślami,ale jak wszyscy wiemy,niełatwo jest wyzbyć się natrętnych myśli o kimś kto zapadł głeboko w serce... Koka jest aniołem-śpi,śpi,śpi,czasem przyjdzie po głaski,czasem przyjdzie poprosić o spacer,czasem o jedzonko.Twix też na pewno marzy o spokojnym ciepłym kącie do drzemania.to jest styrany,sponiewierany kundelek,który będzie chciał tylko i aż wreszcie odpocząć i ogrzać się w ciepełku serducha swojego ludzia. Welsh na pewno z tego powodu nie ucierpi,a może obecność nowego domownika mu pomoże? dziś znowu nie wydostał się z klatki (nie było mnie ok godziny w domu),jak zwykle trochę porwał gąbkę którą wyłożyłam mu posłanko.kołderkę musiałam wyrzucić-była w strzępach :) kiedy wróciłam do domu i ogarnęłam dzieciaki,wyszłam z piesami na dwór.pierwszy raz,Welsh skakał naokoło mnie z radości!merdał ogoniastym we wszystkie strony a pychol miał uśmiechnięty.miło jest widzieć,że nie pełza już ze strachu po ziemi,albo przemyka pod ścianami. czekam z niecierpliwością na wizytę P.Jagny.muszę pomóc chłopakowi stanąć na łapach,nabrać pewności siebie. Anawo,zapomniałam zapytać P.Jagny jaki będzie koszt wizyty.zadzwonię,dopytam.
  12. więc decyzja zapadła,szczotek zaczyna swoją podróż ku lepszemu :) kotów w domu nie mamy,więc nie trzeba sprawdzać :) jeśli chodzi o wydatki na karmę i weta,większy nacisk kładźmy na weta.mam u siebie wspaniałą wetkę,która moich tymczasowiczów leczy "po kosztach". przydałoby się chłopakowi urządzić w domu małe spa...wykąpać potrafię,ale przydałoby się mu co nieco rozczesać i przyciąć.może jest na dogo ktoś z wawy kto pomógłby mi w tej kwestii? praga,praga,ale ta część "kulturna" haha no i mieszkam w pięknej,świeżo odnowionej za miliony kamienicy,przy samym studiu "superstacji"
  13. wprawdzie z fragmentów zdjęć dobrze patrzy mu z pysia,jednak psy choćby niedowidzące stają się nerwowe.nie wiadomo jak długo on nie widzi :( ale jeśli przyjął postawę "wszystko mi jedno",może nie ma z tym problemu. szkoda go strasznie... a miałam dać tymczas jakiemuś szczylkowi (ze względu na gabaryty;) )
  14. od wczoraj biję się z myślami...strasznie mocno kudłatek zapadł mi w serce. mogę dać mu bdt,(ze wsparciem w postaci karmy i ew opieki wet.-u nas trochę ciężko w tej chwili)ale potrzebuję ciut informacji o chłopczyku.przede wszystkim,czy to,że nie widzi,nie rzutuje na jego zachowanie-czy nie czuje się zagrożony kiedy się go niespodziewanie dotyka?(w domu są dzieci-nie nachalne,ale jednak dzieci) mamy swoją sucz,totalną pacyfistkę i tymczasowicza podzielającego poglądy naszej Koki :) jakiej wielkości jest Twix?poniżej kolan,do kolan,czy większy?mam strasznie wolny internet,ponieważ przekroczyłam miesięczny limit dlatego nie chcą załadować mi się dokładnie zdjęcia.widzę tylko fragmenty i nie jestem w stanie ocenić jego wielkości.
  15. [quote name='Lulka']cioteczki jestescie kochane!!!!!!!! ale cud, cud!!!!!!!!!!! sie zdarzyl. Mała znalazła domek! NIe wiem jeszcze czy z ogłoszenia czy też po znajomych, ale koleżanka, ktora ja znalazla, wlasnie mi napisala ze Kropeczka ma super domek w Warszawie. Rodzina sama przyjechala po sunie, umowa podpisana! Kolezanka mowi, ze bilo od nich pozytywna energią! Ale sie ciesze!!!!!!!!!!!! dziekuje raz jeszcze za wszelką pomoc!!![/QUOTE] niesamowite szczęście ma malutka.oby całe jej życie było już tak piękne i pełne miłych niespodzianek :) [quote name='malagos']0Kurcze, dota&koka, moze weźmiesz innego szczeniaka na dt? codziennie jakiś nowy szuka schronienia i ciepłego serduszka......?[/QUOTE] na pewno znajdę jakąś potrzebującą kruszynę,choć mogę przyjąć szczylka tylko w sytuacji bardzo,bardzo awaryjnej,jaka była tu na wątku.w domu mam swojego białasa i tymczasowicza z problemami i to nie małymi :(
  16. mam nadzieję,że i u Welsha także zajdą zmiany:diabloti: z behawiorystką jesteśmy umówieni na 3 listopada,a już przez tel. doszłyśmy do consensusu sprawy-Welsh cierpi na lęk separacyjny,ponieważ prawdopodobnie pierwszy raz od bardzo dawna ktoś dał mu poczucie bezpieczeństwa,dlatego kiedy traci mnie z oczu,wpada w panikę i robi co robi.klatka raczej w jego wypadku nie pomoże,wręcz potęguje strach (zaczął strasznie hałasować kiedy zostaje sam-szczeka i wyje). klatki już sam nie otwiera,ponieważ zastosowałam cudowny pomysł Agnieszki32 z karabińczykami :) ps.wczoraj zjadł mi nowe buty i Weroniki kurtkę.pierwszy raz widziałam Marcina purpurowego ze złości:evil_lol: na razie się nie odzywa,ale wiem,że znowu straci cierpliwość. tyle,że tym razem będzie bał się stawiać mi ultimatum,bo już wie co wybiorę.
  17. [quote name='Lulka'][FONT=&quot] [/FONT] [IMG]http://i9.photobucket.com/albums/a98/viva21/kropka4.jpg[/IMG] [/QUOTE] obraz nędzy i rozpaczy...dobrze że nie ma jeszcze mrozów dziewuszka jest śliczna,czy przebywa w okolicach warszawy? mogę dać małej dt,znajdzie się u nas miejsce dla takiego okruszka :)
  18. jestem,wreszcie się udało :) zacznę od początku.marcin jest znowu w domu.nietrudno się domyślic,że w związku z tym mam ciut za mało czasu na cokolwiek innego:diabloti: nie było go w domu ponad 2 miesiące.tak się za sobą stęskniliśmy,że wszystko robimy razem,zupełnie jak nastolatki :evil_lol: kiedy znalazłam chwilę i zalogowałam się żeby podzielic się z Wami dobrymi wiadomościami,zepsuł się komputer.następny cały dzień instalowałam nowego windowsa i wszystkie potrzebne programy.a kiedy udało mi się na dobre przywrócic komputer do życia,nawalał mi internet,ciągle wyrzucało mnie z dogo.dziś chodzi trochę lepiej. jeśli chodzi o naszego szanownego chłopaczynę,do czasu było ok.w sumie nie jest bardzo źle,nie jest tak jak było,ale mogłoby być tak jak zaraz po zabiegu.prawie 2 tyg spokoju.jak na razie tylko raz wywalił smietki,ale wczoraj zabrał się spowrotem do grzebania tamgdzie nie powinien.wywalił mi wszystko z szafki z makaronami,mąkami,cukrami,kaszami,przyprawami...wyobraźcie sobie jak wyglądała podłoga w całym mieszkaniu :evil_lol: klatka została wzmocniona przez meską rękę,więc chłopaczek znalazł sobie inny sposób na opuszczanie jej pod nasza nieobecność-otwiera drzwiczki. w ciągu dnia nadal prawie jej nie opuszcza,czuje się w niej znakomicie.wczoraj wyciełam mu niechcący numer:będąc w domu,zamknęłam drzwiczki,żeby spokojnie zjadł jedzonko przysłane przez Anawę (inaczej koka opedzlowałaby za niego) i o tym zapomniałam.siedział biedny zamknięty ponad 2 godziny,wcale nie oponował.dopiero kiedy go zawołałam z pokoju,biedny zaczął popiskiwać.myślałam że coś mu się stało,wystraszyłam się.o,ja niedobra,zamknęłam psa w więzieniu:mad: nie wiem co jest,dlaczego i wogóle o co chodzi.kupowałam mu suchą karmę bosha.każdy rodzaj wcinał aż mu się uszy trzesły...wczoraj przyszła karma zamówiona przez Anawę.i....on nie chce jej jeść.zwariuję przez tego psa :evil_lol: znowu muszę kombinować z czym mu to zmieszać żeby zjadł. dziękuję za namiary na behawiorystki,zadzwonię umówię się a o wynikach poinformuję :) tylko czy godzina lub dwie,wystarczą żeby go dobrze poznać,na tyle,żeby móc mu pomóc?
  19. śmiejcie się ze mnie,śmiejcie :) ja jestem pewna że nie zakładałam mu na noc kołnierza,bo nie ma takiej potrzeby.wogóle nie zakładam mu kołnierza,chyba że wychodzę z domu.ho przedwzoraj zapomniałam a i tak zastałam porządek. wczoraj coś się zmieniło.przestawiło chłopakowi znowu w główce. dokońzył łóżko...wywalił śmietki...ale wielkiej tragedii nie ma. co do znaczenia w domu-nie przestał.na razie jeszcze hormony w nim buzują.wczoraj siknął na przedłużacz,dziś dzieciakom w pokoiku.z kupami też się jeszcze za bardzo nie uspokoił. w trybie pilnym potrzebna jest wizyta behawiorysty.
  20. nie uwierzycie.... przez chwilę myślałam że zwariowałam.... rano zastałam psa w kołnierzu.wieczorem na pewno mu go nie zakładałam.zastanawiałam się,czy oby nie zwariowałam,ale jestem pewna że po wieczornym spacerze Welsh nie przyodziewał kołnierza. pytanie za milion:JAK ON TO ZROBIŁ??? ten pies jest pod każdym względem wyjątkowy :)
  21. na prośbę Anawy: 2 x wizyta=40zł (jedna powinna by jeszcze darmowa,ponieważ gdyby Welsh nie zdjął sobie sam szwów,musiałaby zrobic to wetka w ramach wizyt"pozabiegowyh" czyli darmowych) metronidazol 3op=31.80 Welsh (tfu tfu) zmienił się o 180 stopni.przychodzi (sam,bez wolania) do mnie do pokoju i nosem trąca moją rękę domagając się pieszczot. znowu nam razem przyjemnie się mieszka.chwilo,trwaj wiecznie! :)
  22. jeśli chodzi o meble,oczywiśie się waham.ale ile można spac na obgryzionym łóżku i patrzec na poobgryzane komody,szafki,na poplamiony dywan,czarny jak święta ziemia?że o kuchni nie wspomnę. mam nadzieję że stan w jakim znajduje się w tej chwili Welsh,będzie trwał wiecznie. inaczej chyba się zwyczajnie pochlastam. on jest już gotowy na ew wizytę behawiorysty.na dobrą sprawę to jest najlepszy moment.trzeba utrwalić jego obecne zachowanie. wczoraj w lecznicy widac było,że strasznie boi się że go znowu tam zostawię.trząsł się jak osika i zrywał za każdym razem kiedy robilam jakikolwiek ruch :(
  23. przede wszystkim,Akrum,sładam najserdeczniejsze życzenia szczęścia na nowej drodze:Rose: Welsh nadal jest normalny.normalny,czyli nie broi.dziś cały dzień przesiedział bez kołnierza,został nawet sam w domu i nic go nie skorciło. dziś znów odwiedziliśmy Panią weterynarz.szwy jak wspominałam zdjął sobie sam,ale ranka zdążyła pięknie się zasklepić,nie ma większych wycieków,jedynie w jednym maluteńkim miejscu wielkości łebka od szpilki jest zaczerwienione,ale nie ma dramatu.moszna bledziutka,podrażnienie zniknęło.pańciowe okładziki i przemywania dały piękny rezultat :) dostaliśmy dziś receptę na metronidazol,gdyby były jakieś bakterie w przewodzie pokarmowym.jeśli nie ma,i tak mu nie zaszkodzi,a pomoże po zabiegu. jeśli lek nie zadziała,zaczynamy z kreonem.wetka pytała mnie dziś,czy przepisywać już receptę na lek uspakajający i powiem Wam,że z przyjemnością odmówiłam.jestem dumna z tego psa.wielką radość sprawia mi chwalenie go i opowiadanie jaki to on teraz jest grzeczny.mój kochany zbój stał się aniołkiem. dziś wyciął mi numer na spacerze....nie mam pojęcia jak,musiał zjeśc folię po parówce.może dzieci zgubiły,może nie trafiło któreś do kosza a ja nie zauważyłam.w każdym razie,musiałam wyiągac ją dziś z Welsha,sam sobie biedak nie mógł poradzic.dobrze że nie było zbyt wielu spacerowiczów w parku :)
  24. byliśmy u weta,wszytko w porządku,szwy wariat pozdejmował ale z precyzją chirurga.rana zdezynfekowana,antybiotyk podany,jedynie moszna nadal jest dziwnie zaczerwieniona. w domu nadal panuje porządek,więc na poważnie zaczynam przymierzać się do wymiany mebli :)
×
×
  • Create New...