Jump to content
Dogomania

Armia Drakona

Members
  • Posts

    134
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Armia Drakona

  1. Asiu- sama napisałaś- GENETYKA :) nawet iluśtam godzinne treningi, czy przy rowerze czy w wodzie pewnych cech ruchu nie zmienią- i nie mówię tu o złym ruchu spowodowanym dysplazją, bo w końcu niektóre dysplastyczne psy ruszają się lepiej niż niejeden HD A. A co do "ruskich ruskich" - wygrywają i jeszcze długo będą wygrywać :) Ania- też Ci się zachciało - prześwietlenia takiego super repa :):) toż rodowód się liczy a nie tam jakieś HD :)
  2. To ja bym rozwinęła temat o wstyd psów długowłosych, ogolonych przez właścicieli np. na lato :D Możesz rozwinąć tezę, że psy porozumiewają się ze sobą za pomocą owłosienia? To niezwykle interesująca teza!
  3. [quote name='marcelinka371']Ja tam bardzo lubie spędzać czas z psami . Dla mnie to przyjemnośc :) [/QUOTE] Dla mnie również :D
  4. beznadziejny pomysł, równie beznadziejny jak te długie spacery dla tak młodego, szybko rosnącego i zagrożonego dysplazją i urazami szczeniaka- a York też w garażu mieszka?
  5. o, jaka szkoda, że nie mieszkam na Śląsku :( u mnie dla takich chętnych byłoby mnóstwo roboty :)
  6. [quote name='KrzysiekM']To nie jest proste, dlatego szukam źródeł informacji. Zakładam, że podstawowym problemem z długością życia i wydolnością ras dużych są geny. Intuicja podaje mi analogię do gigantyzmu, ale to tylko intuicja dlatego szukam na ten temat opracowań naukowych. Czy ktoś prowadzi rejestry jak długo żyją psy z określonych linii? Na tej podstawie i po analizie [B]można by spróbować skumulować zdrowe geny dużego wzrostu[/B]. No nic to tylko gdybanie, czy są już jakieś badania na ten temat?[/QUOTE] a jak chciałbyś "skumulować" te geny?
  7. Również widziałam- podobny film, z tej samej serii. Odratowali skrajnie zagłodzonego boksera- po jakimś czasie, kiedy już sam stał na nogach, ale jeszcze wszystkie kości miał na wierzchu, podetknęli mu pod nos miskę z jedzeniem. Kiedy zaczął jeść tą gumową łapą chcieli mu odebtać jedzenie- pies nie chciał oddać i warczał, więc został uśpiony. Oglądałam to parę ładnych lat temu i do dziś nie mogę ścierpieć tego głupiego testu- kto to wymyślił? po co? czego to ma dowodzić? Czasem ludzie okazują się głupsi niż zwierzęta, niestety
  8. Przy ostatniej ciąży badałam progesteron u suki- przez całą ciążę- tak więc progesteron 10 to krytyczny wynik, przy którym powoli zaczyna odklejać się łożysko i szczenięta nie przeżyją- przy progesteronie w takiej ilości już podaje się zastrzyki- w ciąży bada się nie tylko poziom progesteronu ale również estradiole, które rosną wraz z rozwojem ciąży. Ostatni zastrzyk progesteronu podaje się na kilka dni przed planowanym porodem- to trzeba obliczyć, bo progesteron w zastrzyku działa ileś tam dni i chodzi o to, żeby nie spowodować "bloku" progesteronowego na dzień porodu. Poród następuje przy poziomie ok 5 i jest to duży skok tego hormonu, a z powodu tego właśnie skoku jest i skok temperatury. U nas przy poziomie 11 już był podawany progesteron. Normalnie w ciąży (książkowo) progesteron powinien oscylować ok 20- o ile dobrze pamiętam- wtedy jest bardzo bezpiecznie. U nas panika zaczęła się właśnie ok 11, który utrzymał się przez tydzień, potem spadł do 10 z kreskami i to już był powód, żeby nie pozwolić mu spaść niżej. Już przy tym 10 z kreskami tętno szczeniaków spadało.
  9. Co prawda to nie homeopatia, ale czy ktoś stosował napar z liści malin do wspomagania porodu? Słyszałamże działa cuda ale niestety nie mam pojęcia w którym dniu ciąży można stosować u suk?
  10. [quote name='Beatrx']Armia, co by się nie działo z pieskiem czy to z winy hodowcy czy nie to jednak dobry hodowca powinien wspierać nabywców swojego psiego dziecka a nie odwracać się od nich, bo kasa w kieszeni to już ma to gdzieś.[/QUOTE] Oczywiście, masz rację. W moim mniemaniu hodowca nie jest handlarzem, tylko świadomym sprzedawcą i to, że tak brzydko powiem "żywego towaru", w związku z czym nie dość, że powinien spisywać rzetelną umowę to jeszcze powinien służyć pomocą przez całe życie psa - o ile nabywca zechce utrzymywać z nim kontakt. Ja bym jednak nie wieszała od razu psów na tej hodowczyni, bo coś mi się zdaje, że i w tym wypadku medal ma dwie strony- jak zwykle zresztą. Hodowcy nie ma chyba na Dogo, więc na zarzuty i wogóle w tej kwestji nie jest w stanie się wypowiedzieć. To raz. Dwa- no cóż- dla mnie nie jest tak do końca jasne co się stało psu i dlaczego, kiedy to się zaczęło i czy rzeczywiście to wada wrodzona czy może uszkodzenie mechaniczne- jeśli tak to kiedy powstało. Jeśli hodowca sprzedał szczenię chore, mógł, bądź miał tego świadomość a mimo to spisał umowę i zapewniał o zdrowiu, no to brzydko, oj brzydko... Swoim poprzednim postem chcę jedynie podkreślić, że jeśli nawet bierze się szczenię w dniu odbioru zdrowe, nawet jeśli jest to na papierze napisane wołami, to po wyjeździe z hodowli zawsze może się coś stać, bądź szczeniak nie wykazuje jakichkolwieka objawów chorobowych.
  11. [quote name='stizek'] W opisie i przyczynie jest napisane. "nieprawidlowe przyrosniecie przepony" Wada wrodzona. [/QUOTE] Rozumiem, że to jest opis od weterynarza- czyli jest to wada wrodzona niekoniecznie spowodowana wada genetyczną. Niestety niektóre wady wrodzone, jak i choroby genetyczne nie są do rozpoznania do pewnego momentu. Innymi słowy pies musi osiągnąć pewien wiek, fazę rozwoju, żeby ujawnić jakieś wady/ choroby. Patrzę na to obiektywnie, pieska mi żal ale hodowczyni nie musiała wiedzieć o tym co w brzuszku małej się dzieje. Sam piszesz, że piesek zadbany i wesoły, a kłopoty zaczęły się po jakimś tam czasie. Szczenięta rozwijają się w tempie błyskawicznym i nawet te 3 tygodnie to ogromny skok w rozwoju takiego malucha. Mała wcale nie musiała u hodowcy dawać niepokojących objawów... być może stąd przekonanie tej pani o tym, że sprzedaje całkiem zdrowe szczenię. Zeby nie było: nie znam tej hodowli i nie mam cavisia Wiesz, czasem tak się dzieje, że pomimo starań coś nie pójdzie i trzeba się żegnać z małym przyjacielem. Bardzo mi przykro, że mała umarła/ odeszła (nie zdechła!)
  12. [quote name='filodendron']Kup raczej książki o wychowywaniu psów w ogólności, a nie akurat o cavisiach ;) Doskonałe są ksiązki Zofii Mrzewińskiej, fajne jest "Posłuszeństwo na co dzień" Inki Sjosten albo "Przechytrzyć psa" (T. Ryan, K. Mortensen). Dużo jest fajnej literatury, z której szybko się dowiesz, że ani obroża uzdowa ani smycz automatyczna nie są dobrym pomysłem na początek.[/QUOTE] oj to to, zbyt długa smycz na początek też nie jest zbyt dobra- długą smycz- w przypadku cavisia to chyba tasiemkę :), możesz przypiąć kiedy już ładnie będzie chodził na krótszej i będzie miał uwarunkowane przywołanie. Przynajmniej ja bym tak zrobiła, do ćwiczenia przywołania z większej odległości, z rozproszeniiami.
  13. Albo Klinika Małych Zwierząt- SGGW tel. +4822 8473740, +4822 5936104
  14. biały aniołek :) a bassety wyglądają jak zabawki:D shi- do zacałowania :D ale ja Wam zazdraszczam tych maluchów :)
  15. Gratuluję :) A dlaczego myślisz o smyczy uzdowej?
  16. ale ja pisałam o Betadine- to rodzaj jodyny, to żaden antybiotyk. Na ten sposób wpadła Dr Olga Szaluś z Kliniki Małych zwierzat na Ursynowie (SGGW)- moze tam spróbuj?
  17. u nas r.b. była w uchu- wrażliwa na tylko jeden antybiotyk, który byl do "zdobycia" wyłącznie ze szpitala, bo podawany jest ludziom wyłącznie w warunkach klinicznych. Padł na mnie blady strach, bo mialam do wyboru- albo r.b. hodować do upadłego, albo podac antybiotyk, którego i tak nie mogę prawie zdobyć i ryzykować wstrząs u suki. No cóż- obyło się :D pomimo, że nie podałam antybiotyku ropy brak :D - ucho zalewałam Betadyną i okazała się skuteczna w 100%- i bezpieczna w porównaniu do antybiotyku. tyle, że u Ciebie Betadyna do nosa- nie wiem, ale to chyba nie jest dobry pomysł, bo pali :( U kogo się leczycie?
  18. niestety nie pamiętam - to była bardzo droga maść- kupowana w gabinecie u Doktora a jej działanie miało na celu zniwelowanie katarakty- co się świetnie udało i wystarczyła jedna tubka. Oprócz maści dostałam jeszcze krople- tu już jakieś popularne, kupowałam na receptę w aptece. Samo smarowanie maścią miało na celu uniknięcie trworzenia sie katarakty i zniwelowanie tego, co już zdążyło na oczkach urosnąć- u Waszego malucha katarakta już się tworzy- to jest właśnie ten biały nalot na oczach. Krople natomiast były "lekiem właściwym", na stan zapalny- coś na sterydach, o ile się nie mylę. Te zmiany na oczkach sa bardzo częste u pekińczyków, spowodowane są kłaczkami wchodzącymi w oczy- kłaczki trzeba usuwać, podobnie martwe włoski z fałdy nosowej. Teraz, kiedy macie taki stam zapalny to już tylko dobry okulista- w takim stanie Pan Doktor usuwał jej kłaczki z oczu po uprzednim znieczuleniu gałek ocznych, bo taki stan to jest straszny ból dla zwierzaka. Dlatego, jeśli nie macie możliwości dostać się do Warszawy radzę poszukać okulisty gdzieś w okolicy, ale absolutnie nie zostawiać tego stanu, bo się samo nie wyleczy. to grozi całkowitą ślepotą psa, wrzody mogą też perforować- nie chcę was straszyć, ale niestety wszystkie rasy z oczkami "na wierzchu" mają skłonności do stanów zapalnych gałek ocznych i w tym wypadku o oczy trzeba dbać szczególnie.
  19. moja pekinka miała podobną sprawe- jest to coś na wzór "wrzodu" na oku- paskudna sprawa- może skończyc się tragicznie- polecam wizytę - wiem od Was daleko- u Dr Jacka Garncarza- u nas wystarczyła jedna wizyta, zakupienie maści i leków a potem dokupienie w dowolnym gabinecie wet- od tamtej pory nie mamy kłopotów z oczkami. Tak podobnie to wygląda jak u mojej małej- ale- może jest to coś innego- na odległość sie nie da ocenić- mam nadzieję, że Wam też się uda wyleczyć oczka:)
  20. ale fajne bobaski:D czad!! Aga- wreszcie Ciotki z porodówki Ci wytłumaczyły, czy jeszcze masz wątpliwości? Dla mnie lepiej jest prześwietlić i "narazić" maluchy na jakiś shot RTG niż narazić matkę na jakies komplikacje- jeżeli maluchów jest duzo- rzeczywiście- mogą się ponakładać, ale wprawny wet policzy i tak- rób RTG i zrób jeszcze fotę na cyfrówce- wszystkie będziemy liczyć jak tu wstawisz fotę i będzie dobrze, nic się nie martw- moje maluchy były pierwsze zapisane na tej porodówce, ale Twoje maja premierę :D:D jak się postarasz to jeszcze przed porodem:D
  21. bulwiki- słodziki, ale mnie rozwalił tłusty zadek biszkoptowy :D
  22. słodziaki- wszystkie, bez wyjątku :) a cavisie wyglądają jak pluszowe zabawki :D
  23. no rzeczywiście- poród jak ze złego snu, ale dobrze się skończyło- czytałam i się sama zdenerwowałam :) co dopiero Ty musiałaś przeżywać- WOW! u mnie suka rodziła sama, nie pozwalałam wejść innym psom do pokoju, ale i widziałam po niej, że nie ma ochoty na towarzystwo- nie było więc sensu na stresowanie mamy - ponadto od połowy ciąży nie pozwalałam na wspólne gonitwy i jakieś totalne przepychanki, ale izolowałam dopiero kiedy maluchy miały się rodzić. Szczęśliwie na spacery i na jedzenie wychodziły razem a mojej suce chodziło tylko o to, żeby do jej dzieci żaden z psów się nie zbliżał- uszanowałam to. Po dwóch tygodniach mamuśka powiedziała, że właściwie to już ona nie ma patentu na szczeniaki i swobodnie może się nimi opiekować reszta stada- z pieczołowitością zajęła się maluchami Mopa- wysterylizowana suczka w typie peke. Godzinami przesiadywała przy szczeniaku, lizała, czyściła ale kiedy przychodziło do karmienia odchodziła na kilka kroków i z oddali obserwowała jak się najadają. po karmieniu matka zajmowała się własnymi sprawami a ciocia miała pełne łapki roboty:) za to samiec - CTR- miał ogromną ochotę zobaczyć co to tak stęka w domu- pokazałam mu szczeniaka - powąchał i dał w długą :D:D - teraz za to daje sobie szczeniakowi wleźć na głowę:)
  24. Gratulacje- bulweczki słodkie i strasznie chyba liczny miot jak na tą rasę? a jakie różowe łapeczki :) niebieski nosek- WOW- u CTR cała skóra jest dość intensywnie niebieska- a takiego noska nie widziałam jeszcze :) ja też lubię "odjechane" i dwuczłonowe imiona rodowodowe a w domu patrzę jaki pies ma charakter i albo nazywam zgodnie z charakterem, albo przekornie, bo trochę zabobonnie wierzę, że imię ma wpływ na przyszły charakter- do tej pory mi się sprawdza :D
×
×
  • Create New...