Jump to content
Dogomania

agata_lodz

Members
  • Posts

    202
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by agata_lodz

  1. Niestety w nowym domu Żeluś nie zabawił zbyt długo. We wtorek otrzymaliśmy telefon od nowej właścicielki, że pies zniszczył jej drzwi i go nie chce. Wczoraj pies trafił do schroniska: [URL="http://schronisko.doskomp.lodz.pl/index.php?co=psy&nr=9327"]http://schronisko.doskomp.lodz.pl/in...co=psy&nr=9327[/URL] Jest mi bardzo przykro, że nie mogłam mu pomóc. Mam nadzieję, że szybko go ktoś stamtąd zabierze. Jeśli ktoś byłby zainteresowany pieskiem, to służę informacją zarówno o dobrych jak i złych nawykach Żelusia. Wprawdzie spędził u nas tylko 3 dni ale coś nie coś zaobserwowaliśmy.
  2. Dodaję jeszcze jedno zdjęcie Żelusia: [IMG]http://sebol.mx4.pl/Zelus/100_1918.JPG[/IMG]
  3. Dnia 29.06.2013 przybłąkał się do nas psiak rasy husky. Pies ma szaro-białą sierść, różnokolorowe oczy. Według weterynarza pies ma około 1,5 roku. Pies jest przyjazny wobec ludzi i zwierząt. Wygląda na dość zadbanego także nie błąkał się zbyt długo. Szukam obecnego lub nowego właściciela dla psa. [30.06.2013] Wczoraj mąż był u weterynarza, żeby sprawdzić czy pies nie ma chipa i nie miał. Weterynarz zachipowałgo w ramach bezpłatnej akcji i nadaliśmy mu tymczasowe imię: Żeluś. Pojeździł po okolicy i popytał ludzi, ale nikomu taki pies nie zginął. Dziś porozwieszał ogłoszenia, ale na razie bez odzewu. Umieściłam ogłoszenie na stronie łódzkiego schroniska - też bez odzewu. Pies jest naprawdę przyjazny i zsocjalizowany: liże nas po rękach, nastawia brzuch do głaskania, cieszy się na widok obroży, ładnie chodzi na smyczy, reaguje na komendę "siad". Nie może u nas zostać zbyt długo, bo mamy już dwa psy a ja do tego jestem w zaawansowanej ciąży i nie podołam kolejnym obowiązkom. Niestety też nieco za bardzo molestuje naszego młodszego psa i nie mogą być na podwórku razem. Także jak jeden jest na dworze, to drugi musi być w domu, albo w kojcu. Na razie siedzi u nas na podwórku i jakoś to zamieszanie ogarniamy ale na dłuższą metę nie wyobrażam sobie takiego stanu rzeczy. Potrzebuję pomocy w znalezieniu właściciela dla tego psa - starego, nowego, tymczasowego... jakiegokolwiek. Jeśli nie będzie nim żadnego zainteresowania będę zmuszona odwieźć go do schroniska. A szkoda by było bo psiak jest naprawdę miły. [02-06-2013] Dzwoniłam wczoraj do schroniska i nikt takiego psiaka nie szukał. Powiedzieli, że w mają teraz wysyp huskych, ale jeśli faktycznie nie może u nas zostać, to żebyśmy go przywieźli. Mój mąż wolałby jednak nie oddawać go do schroniska i poszukać mu domu na własną rękę. Zadzwoniły do nas w sprawie psiaka tylko 2 osoby i o żadna z nich nie była właścicielem Żelusia. Powoli zaczynamy go poznawać i to naprawdę urocze stworzenie. Jest łagodny, jest strasznym pieszczochem, siada na komendę, umie podawać łapkę, chodzić na smyczy. Szybko przyzwyczaił się do kojca w którym go czasem zostawiam. Je wszystko - i gotowane i suchą karmę. Czasem sobie zawyje, czeasem zaszczeka, ale przez większość czasu jest cichy. Martwię się, że nie ma nim żadnego zainteresowania. Nawet tutaj na dogomanii nikogo nie zainteresował. Jeśli nikt nie pomoże znaleźć dla niego domu, to czeka go schroniskowy los... Pies pilnie potrzebuje nowego domu! Jeśli ktoś byłby zainteresowany przygarnięciem Żelusia i chciałby pieska zobaczyć, poznać, to zapraszamy. Proszę zadzwonić do mojego męża (600-072-299 Sebastian) lub dać znać na forum. [04-06-2013] Piesek znalazł wczoraj nowy dom. [12-07-2013] Niestety w nowym domu Żeluś nie zabawił zbyt długo. We wtorek otrzymaliśmy telefon od nowej właścicielki, że pies zniszczył jej drzwi i go nie chce. Wczoraj pies trafił do schroniska: [url]http://schronisko.doskomp.lodz.pl/index.php?co=psy&nr=9327[/url] Jest mi bardzo przykro, że nie mogłam mu pomóc. Mam nadzieję, że szybko go ktoś stamtąd zabierze. Jeśli ktoś byłby zainteresowany pieskiem, to służę informacją zarówno o dobrych jak i złych nawykach Żelusia. Wprawdzie spędził u nas tylko 3 dni ale coś nie coś zaobserwowaliśmy. [IMG]http://sebol.mx4.pl/Zelus/zelus.jpg[/IMG]
  4. [quote name='ania i negra']U nas po trzecim ataku neurolog wprowadził luminal. Pierwszy atak trzy miesiące przerwy, drugi atak, miesiąc przerwy trzeci atak. Pies dostaje luminal od ponad roku i od tego czasu nie miał ani jednego ataku. U nas najdłuższy atak trwał może 3 minuty. Potem też sporo dochodziła do siebie, nie bardzo się orientowała w przestrzeni, dużo piła, wchodziła do łazienki do której na co dzień za skarby świata nie da się jej zaciągnąć, bo się jej boi. Co do apetytu po luminalu to u mojej zdecydowanie zaostrzył apetyt, ale po pewnym czasie wszystko się unormowało.[/QUOTE] Mój pies z niejadka zrobił się dosłownie odkurzaczem. Trochę to uciążliwe, ale ma też swoje plusy - teraz jest niesamowicie posłuszny jak mam ciastka w kieszeni :) Na razie minęły 2 miesiące bez ataku, ale niestety u niego nie można jeszcze powiedzieć, że leczenie jest skuteczne. Zobaczymy jak to będzie dalej.
  5. [quote name='kasumi']dla mnie również jest bardzo dziwne, że po taki długim okresie ataków nie wprowadzono leczenia.... pies, którego mam na tymczasie od roku, ma padaczkę - jak wzięliśmy ją w lutym, to dopiero w połowie czerwca dostała ataków. miała chyba 7 ataków w ciągu dnia i to takich dosyć ciężkich.... [/QUOTE] Mój pies nie miał nigdy tak częstych ataków. Tak jak wcześniej pisałam ataki zdarzały się dość rzadko - średnio raz na 6 tygodni. Czasem atak pojawiał po 3 tygodniach, a czasem po 3 miesiącach. Weterynarz twierdził, że wprowadzanie leczenia w takiej sytuacji może przynieść więcej szkody niż pożytku. Mówił że leki na padaczkę obciążają wątrobę, a że pies będzie je musiał brać do końca życia, więc rozsądnie jest rozpocząć leczenie jak najpóźniej. I faktycznie przez jakiś nie wyglądało to wszystko gorzej, ataki były rzadkie i pies szybciutko dochodził do formy. Dopiero ostatnie ataki zrobiły się dłuższe - ale to też nie było na początku takie oczywiste, bo nigdy nie miałam głowy do tego, żeby mierzyć czas w trakcie ataku. Po prostu zaczęły robić się inne - niby się kończyły a po chwili znowu się nasilały. Ostatni atak był o niebo gorszy od poprzednich i jak pojechaliśmy do weterynarza to już niczego z nim nie konsultowałam tylko poprosiłam o receptę. Na razie minęły 2 miesiące bez ataku. Psiak ma się świetnie - zrobił się trochę bardziej żywiołowy niż wcześniej. Niestety jest bez przerwy głodny i trzeba wszystko przed nim chować (włącznie z mydłem, na które ma okropny apetyt :) ).
  6. Dzięki za odpowiedź. Pies ma aktualnie 4 lata, także do staruszków raczej nie należy. Pierwszych ataków dostał jak miał rok z kawałkiem. Wtedy weterynarz zrobił mu szereg badań (to było już dawno więc nie pamiętam jakie) i poinformował nas, że pies jest zdrowy, a padaczka ma charakter wrodzony. Na leczenie kazał zaczekać i kazał obserwować sytuacje w których pies dostaje ataków. I obserwowaliśmy. Miałam pomysły, że to przez jedzenie, nerwy, zatrucie, za mało ruchu, za dużo ruchu. Ostatni atak miał w nocy więc wszystkie moje obserwacje mogę sobie o kant dupy potłuc (nie było żadnego stresu, syfiastego jedzenia ani zatrucia ani w ogóle niczego). Będę niedługo jechać po kolejne recepty, więc spytam czy taki diazepam nie byłby lepszym pomysłem. Jest mi bardzo nie wpadać w panikę. Te ataki z czasem są coraz gorsze, a ostatni był tak straszny, że aż trudno mi sobie wyobrazić kolejny. Czytałam sporo na forum o psach którym nic nie pomogło. Martwię się, że będę zmuszona wkrótce uśpić swojego psa. Mam jeszcze jedno pytanie. Czy Luminal może spowodować większy apetyt? Mój pies strasznie dużo ostatnio je. Wcześniej jedną miskę jadł na kilka razy, a teraz zżera wszystko naraz i jeszcze później siedzi przy pustej misce i czeka na więcej. Strasznie to dziwne. Szczególnie, że w ulotce piszą, że może wystąpić brak apetytu.
  7. Jeden z moich psów cierpi na padaczkę od ponad 2 lat. Ma tak zwane duże ataki (takie z utratą przytomności i silnymi drgawkami). Weterynarz mówił nam do tej pory, że nie ma sensu podawać psu leków, dopóki ataki nie będą częste. Przez te dwa lata nic się nie zmieniło w częstotliwości ataków (ma je mniej więcej raz na 6 tygodni) ale zrobiły się znacznie dłuższe. Kiedyś taki atak trwał klika minut, później jeszcze pies dochodził do siebie kilkanaście minut. W ciągu ostatniego pół roku zauważyłam u psiaka dłuższe ataki - takie jakby złożone z dwóch ataków (pies przestawał się trząść, zaczynał normalniej oddychać, a później napinał się i znów się trząsł). Ostatni atak trwał ze 45 minut i był złożony nawet nie wiem z ilu ataków. Bezpośrednio po ataku pies był niewiarygodnie głodny i próbował zjeść byle co - folówkę, jajka wraz z opakowaniem, nawet próbował zjeść moją rękę (normalnie zaczął ją ogryzać). Zwykle po ataku był głodny i dawałam mu co tam akurat miałam pod ręką - kilka plasterków sera albo wędliny. Tym razem jego głód był nie do opisania - ile bym mu nie dała, tyle by zjadł (a w zasadzie połknął). Pragnienie miał podobne i również próbował pić byle co - ciepłą, brudną wodę po myciu podłogi, ciepłą wodę z prysznica (jak go myłam), a swojej miski z wodą w ogóle nie mógł znaleźć i musiałam mu ją co chwila podstawiać pod nos. Pies był absolutnie zdezorientowany przez kilka godzin - łaził w kółko po wszystkich pokojach i obwąchiwał wszystko po kilkanaście razy. W końcu położyłam go koło łóżka i zasnął. Po kilku godzinach obudził się i był już prawie normalny. Zupełnie normalny był dopiero następnego dnia. Pojechaliśmy po wszystkim z psem do weterynarza i powiedzieliśmy, że nie chcemy czekać, aż ataki będą częstsze, bo on następnego raczej nie przeżyje. Dostaliśmy receptę na luminal. Ma dostawać 130 mg / dobę, a w razie wystąpienia ataku 4 czopki luminalu po 15mg każdy (pies waży 30 kg). Chciałabym się dowiedzieć czy jak to wyglądało u waszych psów. Czy z czasem ataki też robiły się znacznie dłuższe? Czy w ogóle ktokolwiek, kiedykolwiek widział u swojego psa coś takiego jak to co opisałam? Czy jest jakakolwiek szansa, że ta dawka 130 mg luminalu w ogóle na niego zadziała (podobno to niska dawka)? Czy ktoś z was ma doświadczenie w przerywaniu ataków czopkami? Co mam robić jeśli te 4 czopki nie wystarczą? Zaczynam powoli wpadać w panikę, bo minęło już kilka tygodni od ostatniego ataku i jeśli lek nie zadziała, to wkrótce nastąpi kolejny. Martwię się, że te czopki mogą nie zadziałać. W końcu skoro 130 mg/dzień nie zadziała, to kolejne 60 mg w czopkach też pewnie nie pomoże...
  8. Moje pod względem żebrania są rozpuszczone. Mamy nawet różnorodne rytuały podczas których psy wiedzą, że coś im "spadnie". Np. przy porannej kawie sunia przychodzi i podaje mi łapki a ja jej daje ciasteczka. Później robię kanapki a ona siedzi zaraz obok i czeka aż coś jej rzucę, czasem sobie miałknie ze zniecierpliwienia ale ani na głowę mi nie wchodzi ani na stół... Ja osobiście bardzo to lubię. Jak mi pies przeszkadza w kuchni czy przy obiedzie, to każę mu wyjść/odejść/przestać i raczej działa. Jak sunia była młodsza to uczyłam ją trochę wychodzenia z kuchni na komendę i czekania w wejściu. Ale jakoś specjalnie się w to nie angażowałam. Nie wiem - wydaje mi się, że przychodzi taki czas, że pies, oprócz wyuczonych komend, zaczyna po prostu czaić co się do niego mówi :)
  9. Zakaz obowiązuje od marca do końca października.
  10. Ja również testowałam wiele różnych karm - tańszych, droższych i moim zdaniem Acana jest najlepsza. RC ma moim zdaniem uboższy skład a do tego wychodzi drożej niż Acana. Ponadto moje psy niezbyt chętnie jedzą RC - pojedzą 2 dni a później już nie chcą nawet do miski zaglądać. Acanę natomiast jedzą zawsze chętnie. Dla ciekawych składu wklejam tu skład ROYAL CANIN MEDIUM ADULT: Suszone mięso drobiowe, mąka pszenna, mąka kukurydziana, kukurydza, pszenica, tłuszcze zwierzęce, hydrolizat białka zwierzęcego, suszone białko wieprzowe, pulpa buraczana, tran, olej sojowy, drożdże, sole mineralne, wyciąg z drożdży (źródło manno-oligosacharydów), proszek jajeczny i skład Acany Adult: Dehytratyzowane mięso z kurczaka (40%), owies, świeże mięso z kurczaka, groszek, brązowy ryż, tłuszcz z kurczaka (konserwowany mieszaniną tokoferoli i rozmarynem), świeże mięso łososia, wątróbka z kurczaka, świeże całe jaja, lucerna, olej z łososia, dynia, kurza chrząstka (naturalne źródło glukozaminy i chondroityny), jabłka, marchewka, zielona rzepa, żurawina wielkoowocowa, świdośliwa olcholistna, morskie wodorosty (morszczyn pęcheżykowaty, algi czerwone), korzeń łopianu, korzeń prawoślazu, jagody jałowca, kozieradka, nasiona kopru, dzięgiel litwor, rokitnik zwyczajny, korzeń cykorii, pokrzywa, liście czerwonej maliny, ostrpest, liście mięty pieprzowej, kwiat nagietka, rumianku + witaminy i minerały.
  11. Początkowo podawaj karmę zgodnie z tabelą. Jak pies w ciągu miesiąca utyje to zmniejsz np o 10%. Jak schudnie to zwiększ o 10%. Ja mam dwa psy - oba aktywne, jeden waży ok 25 kilo drugi powyżej 30. Mniejszy je więcej i wygląda szczuplej niż ten większy. Więc krótko mówiąc nie ma reguły.
  12. Jeden z moich psów umilał moim sąsiadom dzień uporczywym wyciem i faktycznie oduczyłam go tego obrożą elektryczną. Ale tak jak pisze Martens - najpierw sprawdź czy zachowanie psa z czegoś nie wynika. Ja nagrywałam sobie laptopem zachowanie mojego psa i po powrocie do domu odtwarzałam w przyśpieszonym tempie i sprawdzałam jak często i jak długo psiak wyje bez powodu. Dodam jeszcze, że nie zauważyłam negatywnego wpływu obroży na zachowanie psa. Jakbyś się zdecydowała na takie rozwiązanie to pamiętaj, żeby wybrać coś sensownego. Można kupić obrożę antyszczekową za 20zł ale ja osobiście w życiu bym czegoś takiego psu nie założyła. Jeśli się zdecydujesz to służę radą.
  13. Jak zawsze dzięki wam za odpowiedzi. Denerwuję się takimi uwagami, bo zawsze staram się nikomu nie przeszkadzać. Klatka jest moim zdaniem czysta. Codziennie zmiatam z niej co najwyżej naparstek piachu połączonego z 20-30 kłaczkami także bez przesady... podłoga na korytarzu to nie bufet kuchenny - nikt z niej jeść nie będzie. Psy poza tym są ciche, więc chyba nawet jakby wezwała "służby specjalne" to nic nie zdziała :) Na razie babsko siedzi cicho, ale pewnie do czasu... Słyszałam od sąsiadów, że to już nie pierwszy raz czepia się ludzi o jakieś bzdety. Kiedyś założyła sobie pod klatką ogródek (zaznaczam, że sama go sobie wymyśliła) i po jakimś czasie miała do ludzi pretensje, że nikt się nim oprócz niej nie zajmuje. Podobno naskoczyła na jedną z sąsiadek, że "patrzeć na ogródek to każdy by chciał, ale pomóc jej to już nie ma kto". Poza tym ma takiego fioła na punkcie czystości, że sprząta windę - zamiata i szoruje w niej ściany... także trafił mi się ciężki przypadek... protzlav - twoja sąsiadeczka widzę, że też jest nie lepsza. Ja nie wiem, co z tymi ludźmi jest nie tak? To chyba wynik braku realnych problemów. Z nudów szukają dziury w całym. Pozdrawiam
  14. Postanowiłam reaktywować ten wątek bo nastąpił problemów ciąg dalszy. Z poprzednią sąsiadką rozwiązałam problem. Psu kupiłam antywyjca żeby był cicho pod moją nieobecność i dla świętego spokoju zaczęłam częściej sprzątać korytarz. Pewnego dnia pani stwierdziła, że pieski są taaakie śliczne, także chyba jej przeszło. Problem zaczął się na nowo po przeprowadzce 4 miesiące temu do własnego już mieszkania. Po przeprowadzce sąsiadka z piętra zaczepiła mnie i stwierdziła, że psy zostawiają na korytarzu masę futra, a ona "sprząta już po sąsiadach i po psach nie zamierza". Wydało mi się to dość niewiarygodne, bo nauczona doświadczeniem sprzątam korytarz codziennie. Później przyszło mi do głowy, że zapewne podczas przeprowadzki poodpadały jakieś "koty" z przenoszonych mebli a nikt z nas nie miał wtedy głowy do sprzątania korytarza i o to jej chodziło. Któregoś dnia naskoczyła na mojego chłopaka, zachowywała się poniżej krytyki - wyzwała psy od skurwysynów, darła się że "na wieś z tymi psami". On powiedział jej wtedy tylko że jej zachowanie jest co najmniej nie na miejscu i sobie poszedł. Później przez 2 miesiące był święty spokój, aż pewnego dnia dorwała mnie na korytarzu i znów zaczęła - że jest brudno, że jesteśmy brudasami itp. Wytrąciła mnie z równowagi więc jej powiedziałam że jest debilką i żeby się odpieprzyła. Szczerze mówiąc nie zależy mi już zupełnie na relacji z tą sąsiadką, ale pytanie mam takie. Czy ta wariatka może mi narobić jakiś nieprzyjemności? Mieszkanie jest moją własnością także tutaj niczego się nie obawiam. Psy są cicho więc mandatu za szczekanie też nie dostanę. Korytarz sprzątam ale wiadomo - zawsze kilka kłaczków będzie gdzieś tam sobie fruwać. Czy z tego powodu mogę mieć jakiekolwiek nieprzyjemności?
  15. Mnie weterynarz uprzedzał, że bezpośrednio po ataku pies może zachowywać się się nerwowo, agresywnie, a w skrajnym przypadku może mnie nie rozpoznać i pogryźć. Ja natomiast nic takiego nie zauważyłam - po ataku jest smutny i oszołomiony. Na codzień również zachowuje się normalnie, a w zasadzie to jest przemiły zarówno dla psów jak i ludzi. No i sypia sobie na luzie - rozwalony na łóżku, brzucholem do góry :) Mam nadzieje że to się nie zmieni
  16. Co do karmy to wydaje mi się bardzo mało prawdopodobne to ona spowodowała ataki. To jest pierwsza karma którą chętnie je - royala, eukanubę, hillsa sam sobie "odstawiał" po miesiącu. Mój drugi psiak reaguje alergicznie na wszystkie suche karmy oprócz tej (włącznie z royalem, eukanubą, hillsem zywykłym i tym nature best). Oprócz tego psiaki nigdy nie mają po tej karmie żadnych kłopotów żołądkowych co zdarza się po domowym jedzeni (wiadomo że nie zawsze w sklepach sprzedają świeże mięso). Wydaje mi się że Acana jest najlepszą karmą jaką kupowałam. Myślę też że przy moich zdolnościach kulinarnych psiak bardziej skorzysta na tym suchym :) szczególnie, że faktycznie nie jest byle jakie. Ale porozmawiam też o tym z weterynarzem. Ponadto przypomniał nam się pewien incydent sprzed około roku. Kiedyś psiak nam się przewrócił. Wyglądało to tak jak teraz - stał zrobił się dziwny i fiknął na bok. Z chwilkę wstał. Wtedy weterynarz powiedział, że mogą to być zaburzenia neurologiczne, albo poprostu jednorazowy incydent. Mnie też zdarzyło się zemdleć z 2 razy w życiu, a jestem zdrowa, więc nie robiliśmy z tego wielkiego halo. Na razie jest ok - byliśmy na wieczornym spacerku i mimo jednej nerwowej sytuacji z psem-szczekaczem nic się nie wydarzyło. Dziwi mnie jednak ż tak intensywne objawy wystąpiły tak nagle. Czy pies po ataku padaczkowym jest na tyle wrażliwy że łatwo u niego wywołać kolejny?
  17. Właśnie myślałam sobie nad tym co napisała taks i zastanawiam się czy zbyt pochopnie nie wykluczyliśmy urazów głowy lub kręgosłupa. Mój psiak wprawdzie nigdy nie został potrącony przez auto ani nie przytrafiło mu się nic porównywalnie drastycznego... jest jednak bardzo żywiołowy więc sam mógłby coś sobie zrobić podczas codziennych wariactw. Chyba powinnam porozmawiać na ten temat z weterynarzem. Choć sama nie wiem czy krwiak / guz mózgu byłby mniejszym złem... trzeba jednak sprawdzić czy nie jest przyczyną żeby odpowiednio mu pomóc. Jeszcze raz bardzo wam dziękuję za pomoc. Ten weekend był dla mnie koszmarem i naprawdę pomogliście mi oswoić się z sytuacją i jakoś przez to przejść.
  18. Weterynarz dziś stwierdził, że to najprawdopodobniej padaczka. Psiak badania krwi miał w normie. Badanie serca również niczego nie wykazało. Psiak nie miał żadnych urazów, jest regularnie odrobaczany, zatrucie chemikaliami również odpada. Dostał dwa leki - memotropil i metazydynę. Mamy zgłosić się za 2 tygodnie lub wcześniej w razie częstych ataków. Po dwóch tygodniach, jeśli wszystko będzie dobrze jeden z leków ma zostać odstawiony (ale nie pamiętam który). Co dalej - nie wiem. Na razie pilnujemy chłopaka na zmianę. Weterynarz udzielił nam też wskazówek co robić kiedy atak się zaczyna w trakcie i po. Mam nadzieję że sobie poradzimy. Dziś psiak czuł się dobrze więc na razie jestem dobrej myśli :)
  19. [quote name='Agnes']Nie wolno gotowac kosci ani wieprzowych ani wolowych ani cielecych. Nie ma takiej potrzeby, wieksza korzysc i radosc z surowych, a gotowane sa po prostu niebezpieczne[/QUOTE] Nie miałam pojęcia - weterynarz mówił żeby pozwalać psiakom ogryzać chrząstki a środkową część wyrzucać. Tak jest ok? Do surowizny jakoś nie jestem przekonana - bałabym się że psy zarażą się jakimś syfem. Wiadomo co aktualnie sprzedaje się w sklepach...
  20. [quote name='taks']A czym psa karmisz? Niestety chemiczne konserwanty pchane do wielu nawet pozornie przyzwoitych suchych karm mają toksyczne działanie na mózg i mogą również wywoływać ataki padaczkowe.[/QUOTE] Oba psiaki karmię tak samo. Dostają Acanę Sport & Agility i Acanę Pacifica. Oprócz tego czasem gotuję im kurczaka z ryżem i warzywami. Czasem jedzą też kości z prasowanych ścięgien. Czasem gotuję im również kości - chyba wieprzowe (takie duże gnaty). Na przegryzkę dostają też warzywa - głównie marchewki. Sunia (mój drugi psiak) jest zupełnie zdrowa, choć jest znacznie wrażliwsza i reaguje alergicznie na większość karm. Ostatnio nic nie zmienialiśmy w ich diecie.
  21. Niestety nie jest dobrze - dziś na spacerze mieliśmy powtórkę. Nie tak intensywną jak wczoraj, ale mało brakowało. Puściliśmy psa żeby pobawił się z innymi psiakami. Jeden z nich na niego warknął, a chłopak się zjeżył i za chwilę zesztywniał i już widziałam, że coś jest nie tak. Zawołałam go, zrobił kilka kroków w moją stronę i już dalej nie dał rady iść. Przykucnął tak dziwnie i zaczął się cały trząść. Od razu zaczęliśmy go uspokajać i po paru chwilach przeszło. Od razu poszliśmy do weterynarza. Akurat była ta sama lekarka co wczoraj więc znała sprawę. Dzisiaj już jej nic nie sugerowaliśmy i sama stwierdziła że jest duże prawdopodobieństwo padaczki. Jutro od rana idziemy na badanie krwi, po południu na badanie serca. Mówiła że może to też być cukrzyca lub kilka innych schorzeń i najpierw trzeba je wykluczyć. Dzięki za wsparcie, bo bez niego na pewno byłoby mi znacznie ciężej.
  22. [quote name='Agnes']dluzszy atak jest bardzo niebezpieczny dla mozgu, ktory jest niedotleniony[/QUOTE] Poczytałam trochę i jestem załamana - w trakcie ataku tak naprawdę nie można nic zrobić z wyjątkiem ochrony głowy przed obrażeniami. Myślałam że może jakieś sztuczne oddychanie wchodzi w grę, a tu nic - kompletnie nic. eh Normalnie aż boję się jutro iść do pracy...
  23. Jutro jedziemy do weterynarza i porozmawiam z nim o moich podejrzeniach. Najbardziej martwi mnie jednak to, że on nie oddychał... Przecież w takiej sytuacji dłuższego ataku by nie przeżył.
×
×
  • Create New...