Jump to content
Dogomania

wishina

Members
  • Posts

    866
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by wishina

  1. olejarka i 3 talerze z niebieskim proszę (błagam o stukniecie na messengera Eliza Dołżańska-Pietrzak)
  2. super, tylko meskie biore. moge prosic o podsumowanie ile wpacic razem z kw?
  3. szukam: meskie ubrania L meskie akcesoria na 176cm meskie buty 43
  4. 30 31 32 34 255 TYLKO JEŚLI MĘSKIE!
  5. Witam, miesiąc temu przygranęłam szczeniaka. Koczował przez noc na klatce schowej, odwiedzając znajomych nie mogłam go nie zabrać :-) Szczeniak ma teraz około pół roku, może mniej. Został zaszczepiony, odrobaczony, odpchlony, zabezpieczony na kleszcze i wykąpny. Ponieważ jestem dyplomowanym behawiorystą i szkoleniowcem - psiak ma już za sobą podstawowe szkolenie i zna najprostrze komendy. Ładnie też chodzi na smyczy. Hades - bo takie dostał robocze imię, jest absolutnie najbardziej pozytywnym psem jakiego znam - zawsze wesoły, chętny do przytulenia, a przy tym mega energetyczny. Mam w domu inne psy i koty - wszystko toleruje, a wręcz kocha!!! Bardzo lubi dzieci. Wielką frajdą dla niego jest zabawa z innymi psami w ogrodzie. Hadesa polecam rodzinie z dziećmi, innymi psami oraz osobom aktywnym fizycznie oraz tym, którzy chcieliby kontynuować z psem szkolenie - ma ogromny potencjał i chętnie się uczy! Wady? Szczerze.... ja nie wiedzę. Szczeniak jak szczeniak, wytrzymuje tylko kilka godzin bez spaceru (na pewno nie 8h), gryzie wszystko, bo właśnie zaczął zmieniać zęby (przy odpowiedniej ilości zabawek i zdecydowanemu "nie" u mnie nie zniszczył jeszcze nic), wymaga sporej ilości ruchu i zabawy, ewentualnie przełozenia tego na szkolenie jeśli ktoś lubi i woli. Umaszczenie w typie owczarka chorwackiego, jest dość szczupły, ale duży i bardzo szybki i sprawny :-) na pewno jeszcze urośnie. Od rodziny adopcyjnej wymagam wcześniejszej wizyty przedadopcyjnej przeze mnie lub wskazanego wolontariusza, poznania psiaka i podpisania umowy adopcyjnej, w której będzie zapis o obowiązkowej kastracji. . . . . A teraz już mogę cukierkować - żeby nie moje dwa psy to pewnie został by u mnie jest przekochany! Wpatrzony w człowieka jak żaden mój dotychczasowy tymczas, cały czas ma w oczach pytanie "co robimy? co ja mogę zrobić? oh, kocham Cię, położę łeb na kolana, a Ty mnie tul!" cały Hades :-) Więcej zdjęć na f-booku + filmik ze szkolenia i zabawy z innymi psami. POLECAM! Eliza 606 280 972
  6. Znam dziewczyny a swoje nazwiska umieszczają na oficjalnej stronie złotego psa, podobnie jak i Ty zresztą, dlatego uznałam, że w tym gronie mogę się na nie powołać, jeśli dziewczyny poczuły się w jakikolwiek sposób urażone to przepraszam i ich dane mogę usunąć z postu. Jeśli chodzi o Twój wpis Arisai, to rozmawiałam z Tobą krótko raptem dwa razy w życiu i to przez telefon i uważam, że to nie jest czas ani miejsce na jakieś swoje żale, tym bardziej, że sprawę psa, o którym piszesz próbował prowadzić inny behawiorysta, ale sama z tej pomocy zrezygnowałaś. Przykro mi, że Szansa upadła właśnie przez takie niejasne sprawy i mieszanie się postronnych osób, ale powtarzam to nie jest miejsce żebyś mieszała dwie różne sprawy. Zostałam pomówiona o to, że znęcałam się nad psem próbując na krótki czas uniemożliwić mu ucieczkę z hotelu, dlatego też sprawę będę musiała wyjaśnić. Przez długi czas swojej działalności zdążyłam sobie narobić mnóstwo wrogów, tak samo jak i Ty Arisai, ale na pewno zdajesz sobie sprawę z tego, że znęcanie się nad psem jest dla mnie czymś najgorszym co można zrobić i pewnie nie raz czytałaś o tym na Szansie. Wieszać psy na kimś jest bardzo łatwo, szkoda że potencjału nie przekierowuje się na robienie dobrych rzeczy i pomaganie tam, gdzie potrzeba.
  7. Witam wszystkich. Nie czytałam ostatnich postów, bo nie mam siły :shake: Cóż mogę napisać...... tak po krótce może, a jak ktoś chce zadzwonić i dłużej pogadać, albo przyjechać to bardzo serdecznie zapraszam, co robiłam wielokrotnie, ale nikt z Was nie skorzystał. Dyplomy są do potwierdzenia u Jacka Gałuszki, u Andrzeja Kłosińskiego, u Raili Halme, u Grishy Stuart - i tak będzie najłatwiej, żebym nie została również pomówiona o podrabianie dyplomów. Potwierdzenia wieloletniego wolontariatu szukajcie na Szansie na Pomoc Goldenom czy u Ani Radwańskiej, Beaty Gronert czy Joli Znosko, ewentualnie na dogomanii, ja na ten temat nie będę pisać. Potwierdzenie umiejętności szkoleniowych i szkolenia metodami pozytywnymi bezpośrednio u moich psów podczas wizyty - Panie które odbierały Majka były w każdym razie zafascynowane Indi i Kapi. Byłam i jestem zawsze pod telefonem, nie zawsze odbieram, zawsze oddzwaniam. Gbyby hotelik nastawiony był na zysk to opłata byłaby 30 zł, a nie symboliczne 15, czyli tak na prawdę zwrot za karmę i paliwo przy dowozach do lekarza. Jakoś nikt nie wspomniał, że Majk miał kupowane kości, gryzaki. Że zniszczył 1 panel w hotelu i drzwi w piwnicy. Hotel nastawiony na pieniądze zażądałby zwrotu za to. Ja słowem nie wspomniałam, bo wychodzę z założenia, że jak się ma psy - to ma sie koszty. I nie ma to znaczenia czy swoje czy hotelowe. Gdzie ten szalony zysk przy jednym psie, bo ja jakoś nie stwierdziłam! Pracujemy (i nigdy nie było to żadną tajemnicą) z mężem na zmiany bo sami mamy swoje psy, które muszą wyjść na spacer. Każdy ma psa i każdy ma pracę i myślę, że większość zostawia psy same w domu na więcej niż 4-5 godzin. Jeśli nas nie było dłużej niż 4-5 godzin, wtedy opiekowała się psami i wyprowadzała je zaufana osoba. Wszystko po to, żeby móc utrzymać hotelik dla potrzebujących psów. Kto ma więcej niż dwa psy i wyprowadza je częściej niż 3-4 razy dziennie na długie spacery? Większość ludzi zostawia psa na 10 godzin w domu i wyprowadza go 2 razy dziennie - to jest dramat! U nas conajmniej 1 spacer to kilka godzin i psie zabawy (macie zdjęcia). Nie prawdą jest, że Majk spacerował tylko na smyczy (czasem tak, no bo jak inaczej miałby się nauczyć grzecznego chodzenia przy nodze?). Nie prawdą jest, że działa mu się krzywda, bo był cały czas podpięty łańcuchem. Ani "krzywda", ani na "cały czas na łańcuchu" nie jest prawdą o czym informowałam telefonicznie opiekunki. Był u nas w domu, o czym autorki komentarzy jakoś zapomniały napisać. Jeździł ze mną samochodem w ramach socjalizacji, o czym autorki również zapomniały. Nie wspomniano również, że przy odbiorze Majk miał piękną lśniącą sierść i przybyło mu kilka kilogramów. Nie wspomniano, że żegnaliśmy go z duszą na ramieniu i żeby nie my, to dziewczyny, które po niego przyjechały nie założyłyby mu nawet szelek... Nie wspomniano również jak gnałam z Majkiem do weterynarza kiedy miał zapalenie moszny, jak sie marwiłam, jak zaraz dzowniłam di obu opiekunek, jak 3 razy dziennie miał przemywaną ranę, podawane leki, jak na ten czas trafił do domu żebyśmy mogli pilnować żeby się nie rozlizywał. Nie wspomniano również, że pogryzł nam drzwi. Udało się jednak dopilnować go i szybko wrócił do zdrowia, co potwierdził lekarz, a Majk został całkowicie zdrowy oddany dziewczynom. Nie prawdą jest, że siadział w boksie podpiety i w kagańcu. Rozważałam albo jedno albo drugie, z kagańca ostatecznie zrezygnowałam, choć zakupiłam ze swoich prywatnych pieniędzy kaganiec specjalnie ergonomiczny, żeby w razie czego Majk mógł pić. Kaganiec użyty był raz w gabinecie u weta kiedy Majk miał obolałą mosznę. Całkiem niepotrzebnie jak się okazało i kolejne wizyty odbyły się bez, a kaganiec został schowany do szafy. Dramat dziewczyny, być może głupimi pomówieniami narobiłyście tylko szkody, a jest całe grono zapalonych psiarzy i wolo, którzy powiedzą Wam całkiem co innego na temat mojego podejścia do zwierząt. A może telefon na naszego lekarza w Gdowie? Myślę, że potwierdzi mój stosunek do psów i poziom zaangażowania zgoła inaczej niż piszące tu osoby, które mnie nie znają, nigdy ze mną nie rozmawiały i nigdy tu nie były. I tak na koniec to powiem Wam, że nie żałuję pobytu Majka u nas, mimo wielu pomówień i gorzkich słów, bo udało nam się go odżywić, troszkę wyszkolić, troszkę pouczyć zostawania samego w domu, pobawił się z naszymi sukami, sierść mu wyładniała, wyleczyliśmy też paskudne zapalenie moszny. Żałuję tylko, że ktoś napisał "hotelik na czarno". Na czarno bo co? Bo szybko chciałam pomagać psom? Mój błąd, nie wiedziałam, że ludzie tak strasznie plotkują, są tak okrutni i tak wyolbrzymiają coś czego nie ma, a próbę pomocy psu, żeby nie uciekł i nie połamał sobie zębów traktują jako robienie mu krzywdy. Mój błąd, bo chciałam pomóc Majkowi, a było mu u nas dobrze. A na koniec proszę natychmiast usunąć moje dane, numer telefonu w kontekście pomówień z tego wątku oraz zamieścić oficjalne przeprosiny. Nie mogę pozwolić na to, żeby pomówienia popsuły mi otwarcie działalności, która jest pasją i miłością mojego życia, a przede wszystkim uniemożliwić mi pomaganie psom ze schronisk i fundacji odnaleźć nowe domy. Skupcie się lepiej na interwencjach tam, gdzie potrzeba, bo nie raz i nie przy jednej pomagałam, nie raz się denerwowałam na ludzkie okrucieństwo i nie raz przez nie płakałam. Jutro mam zamiar notarialnie dokonać otwarcia tej strony internetowej, co oznacza zaprotokołowanie przez notariusza wszystkich wpisów w tym wątku. Jeśli natychmiast nie uzyskam przeprosin za powyższe pomówienia to niestety będziemy musieli spotkać się w sądzie i wyjaśniać wszystko publicznie. Przykro mi, że do tego doszło, ale jeśli ktoś jest na tyle zdolny żeby wymyślać takie pomówienia, to zapewne też zdaje sobie sprawę z tego, że jest to zabronione. Zrobiłyście nagonkę na niewinnego człowieka i dałyście się zmanipulować, macie teraz czas i okazję to odkręcić. Pozdrawiam Eliza
  8. Porobiłam kilka fotek - na spacerze bez kołnierza. Wrzucę dziś lub jutro. Weekend minął spokojnie, Majk jest już luźno w kojcu, na spacerkach biega, w środę kontrola. Rana nie wygląda źle, dajemy mu leki cały czas i przemywamy. Chłopak jest radosny, bardzo żywy i mega wpatrzony w człowieka.
  9. Majk dostał Metronidazol i Recute. Pisząc dwa miałam na myśli "drugi" - brak czasu wybaczcie. Majk, jak pisze na wypisie, waży 34 kg. Wychudzony jest bardzo...
  10. [quote name='pomóżpomagać']Witam! Znajdzie sie miejsce dla takiej suni? [/QUOTE] Witaj. Mamy wolny boks dla średniego pieska. Koszt 15 PLN doba, ciężko mi ocenić fotkę, jeśli będzie mała to zejdziemy do 13, ale nie mogę obiecać dopóki jej nie zobaczę. Proszę o kontakt pod numerem telefonu 606 280 972 to wszystko omówimy.
  11. Dziouchy po krótce, bo czas daje mi dziś popalić i nie wiem już jak się nazywam. Majk był u weta, lekarz obejrzał mosznę, orzekł, że póki co nie szyjemy i nie tniemy nic. Majk dostał 2 antybiotyki, kwota około 50 PLN, koszt wizyty 10 PLN, kołnierz 16 PLN. Będę w poniedziałek skanować paragony z apteki. Lekarz wystawi FV zbiorczą po zakończeniu leczenia. W środę mamy kontrolę jeśli nic nie będzie się działo. Majk na czas kuracji zamieszka w podpiwniczeniu domu (w takiej garażo-piwnicy), bo w kołnierzu bidok nawet do budy się nie schowa, a w kołnierzu nie wygryzie mi dziur w drzwiach ;) Leki podałam, ranę przemyję za chwilkę, bo Majk padł i śpi jak zabity, niech chwilę odsapnie. W aucie jechał grzecznie (oczywiście z pysiem u cioci na ramieniu, a jakże), przed apteką w aucie czekał BARDZO grzecznie, a u weta był [SIZE=4]MEGA[/SIZE] grzeczny. Wywalił nam brzuchol i cały czas się cieszył. Kochany słodziak. Trzymajcie mocno kciuki żeby rana szybko się goiła i nie powiększała, a stan zapalny szybciutko przeszedł. Niech nam chłopak zdrowieje żeby szybciutko mógł szukać domku. Aha, w tej sytuacji to ja zdjęć raczej nie porobię, chyba że na spacerku coś pyknę i tu wrzucę, ale adopcyjne to one nie będą zważywszy na kołnierz :( Będę obserwować bacznie rankę i przemywać delikatnie nadmanganianem potasu jak kazał pan doktor. Oby juz nic się chłopakowi nie działo. Majk nie macha Wam łapką tym razem, bo śpi ;)
  12. Ciotki mamy problem - Majkowi w nocy pękła moszna. Trzeba ją będzie usunąć, czyli potrzebny jest zabieg. Dzwonię do Kasi po zgodę, bo pewnie to będzie trochę kosztowało...
  13. Potwierdzenie wizyty i paragon na 50 zł wysłane skanem. Dziś moszna wygląda lepiej, opuchlizna jakby schodziła powoli. Jutro postaram się porobić fotki i jakiś filmik skręcić. Majk życzy dobrej nocy.
  14. Kasiu rozumiem, ze martisz sie o psa, ale swojego psa na pewno wyprowadzasz dla bezpieczenstwa na smyczy, podobnie Majk dla bezpieczenstwa jets podpiety. Wiedzialyscie, ze oddajecie psa do hoteliku kojcowego, w ktorym jednak Majk 3 razy dziennie biega sobie luzno po wybiegu. Jesli macie wolontariuszke, ktora podjecie i poswieci psu dodatkowe 3 godziny dziennie to ja ją chetnie przyjme. To jednak za pare dni, bo pan doktor ograniczyc Majkowi ruch ze wzgledu na stan zapalny. Robimy dla Majka co mozemy i nie jest mu zle. Jesli jestes z jakiegos nieznanego mi powodu niezadowolona z opieki to w kazdej chwili mozecie Majka zabrac od nas.
  15. [quote name='bela51']Wishina, oprócz tego nieszczesnego łancucha, ktory sprawia nam ból, nikt nie mialby przeciez zastrzezen.:roll: Ale ciągle mam nadzieje, ze sytuacja niedługo na tyle sie unormuje, ze Majki odzyska troche swobody.[/QUOTE] Majk ma swobodę. W ciągu dnia jest odpięty, zapinamy go na noc, kiedy jest ryzyko, że nie usłyszymy jak gryzie kraty, albo jeśli nie ma nas w domu kilka godzin. 3 razy dziennie biega luźno po wybiegu. Aha przy okazji: podpięcie to nie jest żadna metoda szkoleniowa!!! Nie ma na celu zmiany zachowania czy nauki czegokolwiek!!! Jest to środek zapobiegawczy żeby pies nie uciekł i nie zrobił sobie krzywdy, tak jak drzwi w domu żeby pies nie uciekł na zewnątrz i się nie zgubił. Nie jest to żadna terapia, nie ma na celu wychowania psa - nie mylmy pojęć. Niewtajemniczonym: to jak smycz na spacerze żeby pies nie wpadł pod auto przy ruchliwej ulicy - niczego nie uczy, ale daje bezpieczeństwo. Tutaj jest dokładnie to samo. Wszystkie psy zawsze szkoliłam z wykorzystaniem pozytywnego wzmocnienia. Niewtajemniczonym: przez smakołyki, zabawę i inne nagrody. Tak samo Majk uczy się siadania, za nagrodę. Kojec i podpięcie to nie kara, to zabezpieczenie przed ucieczką TYLKO I WYŁĄCZNIE! Być może w sobotę po teście całkowicie zrezygnujemy z podpięcia, sprawdzimy. Majk nie potrzebuje żadnej terapii, żadnego behawiorysty. Po kilku dniach obserwacji stwierdzam, że: - każdego człowieka wita radośnie - każdego psa wita radośnie - stosunek do kotów, do końca nie znany, ale nie negatywny, raczej zainteresowany - w aucie pies spokojny - nie ciągnie na smyczy - pozwala się wszędzie dotykać, głaskać, oglądać - spokojny u weterynarza [U]- stosunek do dzieci nieznany[/U] Według mnie pies ideał! Prawdopodobnie pozostawiony sam w domu może mieć problemy związane z separacją. Niewtajemniczonym: może szczekać, wyć, niszczyć. Zalecam dom z ogrodem i po czasie przyzwyczajenia do obecności człowieka stopniowe próby pozostawiania Majka samego, początkowo na krótko. Po tym, jak pies zaakceptuje stałą obecność człowieka w życiu być może problemy się skończą, a być może w nowym domu w ogóle się nie pojawią. Tyle ode mnie. W weekend mam 2 wolontariuszki, więc pokręcimy jakieś filmy, porobimy fotki. Przekonacie się na własne oczy jak bardzo Majkowi "jest źle" i "jak cierpi". Na moje oko z dnia na dzień jest coraz szczęśliwszy i ma coraz większe zaufanie do nas. No, ale co ja tam wiem... w końcu TYLKO przez kilka lat dokształcałam się u najlepszych specjalistów w kraju i za granicą, byłam wielokrotnym domem tymczasowym i przeprowadziłam terapię wielu psów... Idę zatem zanieść Majkowi suszone płuca, żeby chłopak w nocy się nie nudził jakby mu przyszło do głowy nie spać po dzisiejszym dniu pełnym wrażeń u weta. Wam również życzę dobrej nocy i proszę o dozę rozsądku oraz nie ocenianie kogoś zbyt pochopnie, bo można w ten sposób bardzo niesprawiedliwie osądzic pewne rzeczy po pozorach i narobić problemów tam, gdzie ich nie ma.
  16. Hey, wróciłam ze szkolenia do domku. Weszłam na dogomanię i zdębiałam - chyba 'trochę' demonizujecie całą sytuację. Majk jest kochany, 3 razy dziennie zostaje cały wykiziany, wygłaskany i wypieszczony, biega luźno na spacerach na wybiegu, pięknie chodzi na smyczy, nauczył się już komendy "siad". W aucie jeździe jak anioł, u weta kaganiec był w zasadzie niepotrzebny mimo na pewno bolesnego zapalenia moszny. Jeśli ktoś uważa, że lepiej mu było w schronisku to cóż - ja ponownie zapraszam do mnie, mimo że na poprzedni apel nikt nie odpowiedział, nikt również poza dwiema Kasiami nie dzwonił. Zapytam retorycznie czy w schronisku ktoś go wygłaskał 3 razy dziennie, czy ktoś go 3 razy dziennie wyprowadzał na spacer, czy czegokolwiek go nauczył, poczynił jakieś obserwacje, porobił zdjęcia, nakręcił filmik, obserwował dokładnie pod kątem zdrowia? W sobotę Majk przejdzie kolejną próbę z boksem bez przypięcia. Nie bardzo wiem jak wyobrażacie sobie puszczenie psa pod moją opieką luzem. Mam mieć nadzieję, że nie ucieknie? Że nie przeskoczy ogrodzenia? Zapraszam po raz kolejny do hoteliku może jednak któraś cioteczka się skusi i przyjedzie popracować ze mną z psami. Jeśli jednak nie to proponuję poczekać do soboty na zdjęcia i filmiki i nie siać niepotrzebnej paniki na forum a za to skupić się na akcjach pomocowych dla innych psów lub zbiórką funduszy na Majka, bo tu spotykają go same bezpieczne i fajne rzeczy. I na koniec: Majk ma zapalenie moszny, byliśmy dziś u weta, gnałam jak szalona do domu żeby go przebadać. Lekarz podał lek przeciwzapalny i antybiotyk, jeśli jutro będzie poprawa to w poniedziałek 2 tura i zdjęcie szwów. Jeśli obrzęk nadal będzie się utrzymywać - trzeba będzie zrobić zabieg odcięcia moszny. Mimo zapalenia i pewnie obolałej skóry Majk nie traci humoru, jest wesoły, a w aucie trzymał mi pysia na ramieniu. U lekarza był bardzo grzeczny, na wszelki wypadek był w kagańcu (mięciutkim z futerkiem), ale był bardzo grzeczny. W nagrodę dostał smakola, którego nie chciał tknąć - wybredny delikates z niego :) [tak na marginesie, jeśli Majk byłby niedopatrzony przez nas lub zaniedbany to nie zauważylibyśmy, że ma opuchliznę, a zmiana od razu rzuciła nam się w oczy, bo jak przy własnych psach, psy hotelowe bardzo bacznie obserwujemy pod kątem bólu czy zmian zachowania i staramy się je głaskać tak żeby wyczuć jakieś guzki, zobaczyć ranki czy inne niefajne rzeczy; pytam ponownie czy schronisko takie rzeczy robi?] I tak na koniec, znowu poświęciłam 20 minut na pisanie posta zamiast siedzieć w hoteliku :( Dużo łatwiej by mi było gdybym nie była zmuszona tłumaczyć rzeczy oczywistych, czyli tego, że żadnemu psu u nas nigdy nie stała się krzywda i nigdy nie stanie. Wolałabym wejść i napisać to co poniżej i szybko pobiec do hoteliku żeby pobawić się z psami: [B]"u nas wszystko super cioteczki, Majk kochany i coraz bardziej przytulasty; niestety w rankę po kastracji wdała się jakaś paskudna infekcja, ale dostał leki (50 PLN) i mamy całkowicie opanowaną sytuację, choć nadal będzie bardzo bacznie obserwowany; ściskamy z hoteliku, a Majk szturcha Was mokrym noskiem, tak jak mnie dziś w aucie; w weekend robimy zdjęcia i kręcimy filmik, bo Majk chwali się cioteczkom, że umie już sam siadać na komendę"[/B] - czy tak nie byłoby lepiej? :)
  17. Dziewczyny, postaram się po kolei odpowiadać na wszystkie pytania. Po pierwsze, każdy z psów jest w osobnych boksach. Niedopuszczalne dla mnie jest danie 2 obcych psów do 1 boksu, byłoby to bardzo nieodpowiedzialne. Po drugie, musimy sobie odpowiedzieć na 1 podstawowe pytanie: co jest dla nas ważniejsze: bezpieczeństwo Majka czy nasze subiektywne uczucia. Dla mnie zapewnienie psu bezpieczeństwa jest sprawą PRIORYTETOWĄ. Majkowi nie dzieje się żadna krzywda. Mieszka w boksie ze zdjęcia (2m x 2m), ma stały dostęp do wody, 2 razy dziennie dostaje jeść, 3 razy dziennie wychodzi na spacer, w boksie ma gryzaka i zabawkę. Do tego w międzyczasie kilka razy dziennie chodzimy z mężem na zmianę do hoteliku celem sprawdzenia "czy wszystko gra" i żeby pobyć z psami i je wykiziać. Jeśli teraz mam ryzykować, że przegryzie kraty i ucieknie z boksu byłoby to wyjątkowo bezmyślne i nieodpowiedzialne. To ogromny pies, z założonymi szwami, które są do zdjęcia, o którym jeszcze mało wiemy. Nie wyobrażam sobie żeby uciekł i to jest moim zadaniem przy jednoczesnym zapewnieniu, że psu nie dzieje się krzywda! A nie dzieje się. Majk na czas pobytu w kojcu jest jako dodatkowe zabezpieczenie podpinany na łańcuch. Może swobodnie poruszać się w boksie, bawić się, pić, korzystać z budy, sięga łapami do krat, ale pyskiem już nie. Dla psa jest to bez znaczenia czy jest podpięty na łańcuch czy nie, bo ma w 99% tę samą swobodę ruchów. Dla nas 'psychologicznie' jest to trudna bariera. Widmo ucieczki czy połamanych zębów jest jednak silniejsze w moim przypadku niż stereotyp 'łańcucha', którego z wiadomych powodów zastąpić smyczą się nie da, bo co będzie jak ją przegryzie? Bardziej martwiłabym się o połamane zęby, ryzyko pokiereszowania o pogryzione kraty przy próbie wyjścia czy zdenerwowanie Majka kiedy to robi. Podpięty i na smyczy (podkreślam) nie ciągnie, nie szarpie się jest spokojniejszy. Jeśli zatem łańcuch nie skraca mu przestrzeni, zapewnia bezpieczeństwo i chroni przed pokaleczeniem czemu mamy za wszelką cenę się go natychmiast pozbywać? Kto wtedy weźmie za psa odpowiedzialność? Kolejna rzecz: wzięcie Majka do domu odpada, dopiero co był leczony na świerzb. Mam w domu 2 psy i 2 koty, często jakieś tymczasy i gości ze zwierzętami. Byłoby to groźne i nieodpowiedzialne wobec pozostałych zwierząt. Mimo to zanim przyszedł mi do głowy pomysł z łańcuchem pomyślałam o garażu, ale ryzyko przegryzienia drzwi było dużo większe niż w przypadku krat, więc pomysł odpadł. W każdej chwili, każda z Was może przyjechać, zobaczyć psa, pobyć z nim. Telefon do mnie jest na stronie - można dzwonić i pytać jeśli ktoś ma wątpliwości. Możecie prześledzić historię mojego wolontariatu na wielu forach, o ukończonych kursach i szkoleniach piszę w wątku hoteliku. Nie używam przemocy fizycznej ani psychicznej, nawet nie podnoszę głosu na zwierzęta, bo nie muszę. Jest wiele pozytywnych metod szkolenia, które pozwalają na pracę z niemalże każdym zwierzęciem. Na pierwszym miejscu jest jednak bezpieczeństwo psów i ludzi, dlatego zabezpieczenie pobytu Majka u mnie jest priorytetem, przy jednoczesnym zapewnieniu mu dobrych warunków. I już tak na sam koniec: Majk od niedzieli jest coraz weselszy. Coraz radośniej nas wita, a przy tym jest spokojniejszy i opanowany. Dziś rano wskoczył przednimi łapami na budę i z wielką radością przyjmował mierzenie kagańców jakby chciał powiedzieć "zajmuj się mną, kochaj mnie, róbmy coś razem". Poprzymierzaliśmy, poobwąchiwaliśmy, polizaliśmy i ponosiliśmy 1 wybrany w pysiu. (Oswajamy kaganiec i na wszelki wypadek zabezpieczamy się na przyjazd weta i ściągnięcie szwów). Pies nieszczęśliwy lub krzywdzony tak się nie zachowuje! Jeśli macie wątpliwości polecam kontakt ze mną lub przyjazd żeby pomóc w szkoleniu i socjalizacji psów. Zawsze możecie również zmienić hotel, ale po pierwsze dla psa jest to niewskazane, a po drugie gdzie indziej również trzeba będzie specjalnych warunków dla Majka. (Szykujemy nowy panel frontowy dla niego na specjalna zamówienie z rurek takich jak na rusztowania; nie dość, że mocne, to okrągłe, więc powinny być dla Majka optymalne).
  18. Dziewczyny, juz wszystko piszę. Po pierwsze Majk żyje, kojec żyje, my też, ale ledwo... W nocy wstawaliśmy chyba z 5 razy żeby pójść i sprawdzić czy ok. Rozważałam zostanie w domu dziś, ale ponieważ noc minęła ok, a duszą na ramieniu zostawiłam psiaki. Wróciliśmy do domku i... jest ok. Majk jest dopięty do budy. Spokojnie cioteczki, nie dzieje mu się żadna krzywda, o dziwo, śmiem zauważyć, że jest dużo spokojniejszy - może był psem łańcuchowym? W każdym razie krat nie gryzie, je spokojnie, wychodzi na spacerki, ma fajny kontakt z ludźmi, choć rano nawarczał na męża póki ten nie zdjął kaptura z głowy - stóż mu się włączył ;) Bardzo ładnie chodzi na smyczy, nie szarpie łańcucha, ani smyczy na spacerkach. Zdecydowanie jest dużo spokojniejszy. Nie mam odwagi podpiąć go na smycz, bo co będzie jak przegryzie, a potem dostanie się do kraty? Wolę nie ryzykować. Nie chcę dopuścić żeby kiedykolwiek uciekł od nas z hotelu pies. Pozostawienie psa poza kojcem odpada - kojce są po to, żeby pies był w nich bezpieczny, teren hotelu, to druga bariera. Łańcuch i buda w kojcu lub poza nim to prosty wybór - zarówno dla jego bezpieczeństwa jak i Gacka, który wszczyna awantury na widok Majka. I na koniec, dziewczyny w ciągu dnia czas jest u mnie bardzo deficytowym towarem, wyjątkowo. Jestem jednak pod telefonem cały czas, jeśli nie mam zasięgu (a mieszkając na wygwizdowie czasem się zdarza) - zawsze oddzwaniam. Jakby któraś cioteczka czegoś pilnie potrzebowała, to niech dzwoni :) Mail i dogo tylko wieczorami i to nie zawsze - zależy, ile czasu spędzam z psami w hotelu. I jak słusznie zauważyłyście - jeśli nie dzwonię na alarm - to na pewno wszystko jest ok :) Jakby coś się działo od razu będę dzwonić do Kasi i pisać na dogo. I już tak całkiem na koniec - poprawiłam rozliczenie, bo wydaje mi się, że Kasieńka machnęła się na niekorzyść Majka o dobę ;]
  19. Dziękuję :) Przeliczyłam i zdaje mi się, że machnęłaś się Kasieńko o dobę na swoją niekorzyść - mi wychodzi 21 :)
  20. [quote name='bela51']Widze, ze w Wieliczce jeszcze lezy snieg ? U nas juz ani sladu po zimie. Zostało tylko błoto. [/QUOTE] U nas górsko i jeszcze troszkę biało, ale już końcówka i znowu na miesiąc zamieszkamy na bagnie. [quote name='bela51'] Hotelik bardzo ładny:lol: [/QUOTE] Dziękuję. Od początku szukaliśmy działki i domku z miejscem pod hotelik. A hotelik miał być jak najbardziej porządny i bezpieczny, choć cały czas się buduje. Mamy 3 boksy całkowicie wykończone. Kolejne 5 jest w budowie. Potem kończymy kolejne 8 po drugiej stronie - łącznie 16. Do tego wybieg duży za hotelem z podmurówką i jakąś zielenią. A potem pomyślę o tak przyziemnych rzeczach jak podłoga w domu, wybetonowanie podjazdu czy wykończenie toalety :evil_lol:
×
×
  • Create New...