-
Posts
18804 -
Joined
-
Last visited
-
Days Won
3
Everything posted by Maruda666
-
Czyli załapał ? To może teraz już pójdzie z górki :)
-
Ryśka spokojnie ,, obezwładniłyśmy" na parkingu - dał sobie zapiąć smycz i poszedł na spacer. Na szczęście po drodze nie przyszło mu do głowy skoczyć w kierunku kierowcy ;)
-
Dawno nie zaglądałam - nie mogłam się zalogować na dogo. Wyjściem było wgranie nowego oprogramowania, ale fachowiec powiedział, że mój komp lada moment i tak padnie i szkoda na to pieniędzy. To było chyba rok temu a on działał i działał, i działał :) Doczytałam kilka ostatnich stron i się na dobranoc uśmiałam :) W temacie podróży z kotem się pochwalę, że mój Rysiek zwiał nam z transporterka w drodze z Wrocka do Cieszyna na autostradzie przy prędkości dobrze ponad 100/godz. Siedział sam z tyłu i zanim nie dojechałyśmy do jakiegoś parkingu to tak sobie radośnie latał po samochodzie - o mało nie dostałam wtedy zawału. Asiu, czy Wampirek miał tarczycowe robione? - tak z opisu jego zachowania to wypisz wymaluj mój Lolek z niedoczynnością. Miaziaki dla wszystkich czworonożnych :)
-
Mam nadzieję, że ta jego reakcja na koty u nas wynikała ze stresu. Ledwo co po długiej drodze wszedł na stał ląd, a tu na jego powitanie wyszło pięć czy sześć tłustych kocurów ;), też wcale nie nastawionych pokojowo. Myślę, ze wszystko się dobrze ułoży. Małemu dobrze z oczu patrzy :)
-
Nie ma za co dziękować - sama też skorzystałam. Miałam wracać komunikacją państwową ;) ale skoro było nas już dwoje do przewiezienia to zafundowałam sobie wygodną podróż w miłym kudłatym towarzystwie. Mały chyba mieszkał w bloku, do bramy wszedł bez żadnych oporów, po schodach z własnej inicjatywy ,, pognał" do góry - tylko po pierwszym piętrze było widać, że się męczy, te tylne łapy takie niepewne :( Na spacerku ( bo to była akurat pora wyprowadzania lokalnego towarzystwa) psiaki witał merdaniem ogonka. Niestety nasze koty wyraźnie nie były w jego typie.
-
Mały już u Azalii. Za Złotoryją przejęła go Agnieszka - przed chwilą dzwoniła, że ju są na miejscu. . .
-
-
Lusia - kiedyś porzucona i niechciana teraz kochana i szczęśliwa!!!
Maruda666 replied to Gabi79's topic in Koty w potrzebie
O, nowy tymczas u Asi - nie mógł lepiej trafić :) Śliczna ta rudaska i kolejna Luśka. Co do wieku, to trudno ocenić z zachowania - mój dwuletni Jaśko jest o wiele stateczniejszy niż 12 letni Szeryf ;) ( a wydawało by się, że z wiekiem powinne być mądrzejsze ;) ) Postaram się coś podesłać dla kici. Jak już się przemogę i zrobię bazarek na utrzymanie naszego Gucia u Kikou, to kawałek też będzie dla rudej damy. -
Zapraszam na bazarek wyprzedażowy - sporo ciuszków po 1zł. Ewentualny dochód na potrzeby zwierzyńca u Ulvhedin
-
AlfaL, trzymam mocne kciuki za obłaskawienie pannicy. Z Twojego opisu wygląda na to, że są spore szanse :) Ja mam takiego Jaśka z kanapy - dwa lata u nas i nadal ucieka na widok wyciągniętej ręki. Ale ostatnio zaczęłam go molestować właśnie przy jedzeniu - tzn kończy się na przejechaniu dłonią po grzbiecie. Nie reaguje już paniczną ucieczką - oddala się w średnim tempie ;) . Raz udało mi się go chwycić i przestawić do innej miski - zrobiłam to odruchowo, nawet nie myśląc, ze to Jaśko- - zaskoczenie było obustronne:) - Jaśka zamurowało i nawet nie uciekł :) Do Tośki - Zołzy dziś wyciągnęłam rękę, tak na 20cm od niej i mam rozoraną opuszkę palca. Doczytałam i czekam jutro na telefon, jak nie dasz rady to sama zadzwonię ;)
-
Moje też lubią pić z kranu, szczególnie Szefyf. Często mu puszczam specjalnie strumyczek, bo zależy mi na tym aby pił - miał w przeszłości dwukrotnie bezmocz z powodu struwitów. Misek jest w domu porozstawianych kilka, podobno koty tak lubią :) Co do Potworzycy, fundacja to najlepsze wyjście. Tylko też pewnie nie poradzą sobie po zabiegu. Nie wyobrażam sobie tego. Jedynym wyjściem chyba było by umieszczenie jej w klatce na kilka dni po zabiegu na środkach uspokajających?
-
Dawno nie zaglądałam a tu tyle się dzieje. Asiu, ta potworzyca, to wypisz wymaluj moja Zołza ( tak jej zapisałam w książeczce po sterylce). Tzn z opisu, to Zołza jednak jest mniej potworzasta :) - nie ryczy, ale dotknąć się też nie da. Z tym że Zołza jest malutka, taki tycikot. Przed sterylką wyjęłam ją w gabinecie z kontenerka .... no i się zaczęło. Mam lewe ucho całe w bliznach, paznokieć jeszcze mi nie odrósł. Kubrak zdjęła po 2 dniach ( przez pół dnia snuła się z kubrakiem ciągnącym się za nią - wysunęła się do przodu, tak że otwór na szyjkę miała w pasie, bałam się o brzuch i o szwy, ale podejść nie dała :( Opieka pooperacyjna nad takim kotem to szaleństwo i totalna bezradność. . W 100% rozumiem Twój lęk przed podchodzeniem do niej. Cieszę się, że Wampuś dochodzi do siebie. Dobrze, że to tylko przepuklina . Głaski dla całego stada :) Ps - Zołza początkowo była Tośką i nadal czasami tak na nią wołamy. Ale na Zołza reaguje o wiele szybciej :) - coś w tym jest.
-
Płakać się chce patrząc na te kruszyny. Jak można tak potraktować żywe stworzenie, członka rodziny?
-
Jakoś cichutko u Gapcia. Z rozmowy z Kasią wiem, że Gapcio miał wypadek. Ciapa jedna chciała się przez płot zaprzyjaźnić z innym psem. Niestety tamten wcale nie był przyjaźnie nastawiony. Tym sposobem nasz przystojniacha stracił kawałek ucha :( Obyło się bez szycia, rana szybko się zagoiła. Wygląda nasz Gapcio trochę niesymetrycznie, ale charakteru ta nauczka mu nie zmieniła. Dalej kocha cały świat.