Lena nie zastanawiamy się teraz co by było gdyby.:shake: Nie możemy w tej chwili zdołować się jeszcze bardziej.
Dzwoniłam w kilka miejsc, uważam że nie ma sensu na własną rękę podejmować się analizy sytuacji. To musi zrobić ktoś z zewnątrz, zupełnie obcy.
Ponadto uważam, że powinna być powołana "komisja" do oceny zdrowia psychicznego Kajtuna - jakkolwiek to brzmi. Kilku dobrych wetów, szkoleniowiec, behawiorysta.
Ten pies nadal może mieć jakiś utajony problem hormonalny, lub problem neurologiczny.
Robiliśmy ile się dalo, bo tylko na tyle starczało pieniędzy.
W jego przypadku odpowiedź na problem jest jedna, albo wszystkie ciotki ktorym Kajtun był i jest bliski wchodzą na 100% w ponowną pomoc psu, albo nie widzę mozliwości pomocy mu - chodzi mi o zorganizowanie KOMPLEKSOWEGO WSPARCIA - co łączy się z wielkimi nakładami finansowymi.
Nie możemy robić już po trochu tu- po trochu tam - ze względów finansowych.
A tak właśnie było i wszyscy liczyliśmy na to, że będzie lepiej.
Plan jest taki:
- koniecznie zabrać Kajtuna do miejsca gdzie codziennie będzie szkolony
- badania hormonów, badania neurologiczne
- stała dieta
- być może szkolenie będzie musiało się odbywać przy silnych lekach / nie piszę jakich, bo nie wiem/
- jeżeli nie da rady szybko znaleźć miejsca zastępczego dla Kajtuna, ubłagać ojca Leny o czas, chociaż nie wierzę, że na to pojdzie...i zorganizowanie szkoleniowca i behwiorysty który pojedzie na miejsce i przez pare godzin poobserwuje zachowania rodziny i Kajtuna, chodzi mi o obserwacje na świeżo osob z zewnątrz, nie zaznajomionych z tematem...
Każdy behawiorysta czy szkoleniowiec powie, że nawet jeśli to wszystko jednak uda nam się poskładać w całość, to tak naprawde na pierwszym miejscu stoi CZŁOWIEK.
Więcej pracy zawsze wymaga się od CZŁOWIEKA, jeśli Kajtun miałby wrócić do Leny to wszystko należałoby przeprowadzic od nowa zgodnie z procedurą. Jesli nie, to znowu...jakkolwiek to zabrzmi - nie możemy Kajtuna oddać gdziekolwiek.
Po rozmowach z wetami, ciotkami, behawiorystami i szkoleniowcami, ktore odbyłam w ostatnich dniach, jestem bardziej zalamana, niż gotowa do ciężkiej pracy. Większość osób z którymi rozmawialam używała spontanicznie pojęcia " ostatniej szansy"...trafiło to do mnie bardzo mocno...
Ta praca będzie długa i intensywna i będzie od nas wszystkich, którzy zdecydują się wejść w ten układ wymagała dużych wyrzeczeń i dyscypliny.
Musimy też pamiętać, że to wszystko co zrobimy może być " na nic".
[SIZE=3]Wobec tego pytam...
[COLOR=#006400][B]Kto da Kajtunowi ostatnią szansę?
[/B][/COLOR][/SIZE]