Wiecie co,zastanawiam się,czy Koli na pewno jest psem,a nie jakimś supermenem...Wczoraj dostałam gotowanego kurczaka.Część zjadłam,dzieląc się z psami,a część zostawiłam na szafce kuchennej i poszłam spać,na śmierć o tym zapominając.Nie wpadło mi do głowy nic,zero podejrzeń.Tymczasem rano wstałam z łóżka i w jego nogach znalazłam KOŚĆ!!!Zdziwiłam się,ale jeszcze większe było moje zdumienie,gdy weszłam do kuchni.Koli chyba ma skrzydła,albo nie wiem,co...Przy szafce,sięgającej mi do pasa, nie stało żadne krzesło,a talerz z resztkami mięsa,który wieczorem leżał mniej więcej na środku blatu dziś leżał na ziemi.Koli grzecznie zjadł całe mięsko,pozostawiając wszystkie kości,jakby wiedział,że psy nie powinny jeść kości z drobiu...Wróciłam do pokoju.Mój SUPER-PIES popatrzył na mnie szelmowsko i dałabym głowę,że ciut ironicznie.I powiedzcie mi,kochani DOGOMANIACY:jak tu nie kochać takiego psa???Niestety,Koli nie zdradził mi,w jaki sposób dosięgnął do talerza...