Jump to content
Dogomania

collie_ad

Members
  • Posts

    39
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by collie_ad

  1. Cześć dziewczyny. Wybaczcie, że tak długo się nie odzywałam, ale u mnie nie najlepiej- 2 pobyty w szpitalu zaliczyłam :/ ale nie o mnie ten wątek. Szczerze, to co raz bardziej musze się glowić, co też tu napisać, ponieważ u Bezy zawsze to samo- Kwitnąco, wesoło, radośnie i do przodu... :) ona jest po prostu boska:) ostatni raz małą widziałam 26 marca. Ustawiła sobie dziadków oczywiście... heh no, cóż. Kochają ją:) mała kocha wcinać gotowanego kurczaka (mięsko oczywiście) z warzywami, tak więc babcia często kupuje, bo się martwi, że Beza nie je karmy...heh... oczywiście tłumaczyłam, że jak będzie dostawać takie rarytasy to nie będzie wogóle chciała jeść chrupek (mój pies ma to samo) ale cóż... :) Szczerze, to myślałam, ze jak tak dalej pójdzie, to mała przytyje za mocno, ale uważam, że nie ma szans- jest strasznie ruchliwa: tu pobiega, tam się pobawi- i kalorie spalone:) z tymi zdjęciami jest pewien problem... ze względu na to, że mała jest strasznie ruchliwa- połowa zdjęć nie jest zbyt dobrej jakości...a reszta jest tak podobna do siebie, że szok... ale z resztą zobaczcie same, już coś ładuję do galerii małej. a..jeszcze jedno... jak Beza dostanie coś nowego do jedzenia to chowa to. I jak się jej trochę tego nazbiera, to dopiero o je:) spryciara p.s. już podesłałam zdjątka do galerii:) niestety nie mogę za bardzo siedzieć ani chodzić, więc następne zdjęcia (nowe, pewnie w innej scenerii heh) będą dopiero w maju:( do tego czasu mogę podsyłać to, co mam w komórce jeszcze kilka zdjęć zostało.
  2. Byłam i zobaczyłam:) Bezunia urosła troszkę:) Poznała mnie i nały czas "obsypywała mnie mokrymi całusami" Ma niezły charakterek, np: kiedy bawi się kością (oczywiście taką dla psów:) ) to główna zasada brzmi "nie zabierać", bo stanowczo zaprotestuje (czytać: spróbuje uszczypnąć rękę) Oprócz tego dosłownie zabójczy jest sposób jej biegania- BOKIEM dosłownie. Jak juz nie może wytrzymać z radości (kiedy cieszy się z czegoś) to zaczyna biegać po domu z zawrotną prędkością bokiem. A zatrzymuje się w mgnieniu oka. Jest szybka, sprytna i zwinna a nożka w niczym jej nie przeszkadza:) Kiedy chce wyjść za potrzebą to nie idzie do drzwi, jak większość psiaków- ona zaczyna kręcić się w kółko i już wszyscy wiedzą o co chodzi.:) Trudno bylo zrobić jej zdjecia, ale udało się po dłuuuuuższej chwili, tak więc niestety dopiero jutro z rana, ale będą w jej galerii. Jak zamieszczę to link wkleję w nowym poście tutaj:) Im dłużej jest u dziadków tym wszyscy nie możemy się nadziwić, że ktoś mógł oddać taki skarb jak Beza. Niuńka jest doslownie nieziemska!!!!! :) a.... pozdrowienia od dziadków i niezliczona ilość "Lizów" od Bezusi :) To tyle na dziś. Następne zdjęcia (procz tych, które zamieszczę jutro) i następne wieści od rozbrykanej Bezusi 18 marca:) wtedy znow tam jadę:)
  3. Hejka. Tak jak wspominalam. Jestem w poznaniu:) W piątek jadę do Bezuni:) Co do kontenerka i umowy to przypuszczam, ze babcia jeszcze nie odesłała- zrobię to od razu jak dojadę i zadzwonię, że już wyslane:) Dodatkowo, gratisowo nagram Wam płytkę ze zdjęciami Bezuni z nowego domu. Jakby ktoś miał życzenie, żeby zobaczyć Bezunię w Poznaniu podczas tego tego miesiąca, to myślę, że nie będzie problemu:) Pozdrowionka:)
  4. szczerze- to myślę, że za rok Tola będzie mieć towarzystwo:) na bank:) i to na pewno będzie jakaś "plaskata mordeczka" :) ostatnio jakaś kobitka zaczepila mnie na ulicy, rozmawiałyśmy o pekinczykach, a ona w końcu mowi "ale one są wredne, nie???" -zdębiałam normalnie... fakt- mają czasami swój charakterek, ale ten charakterek właśnie pokochałam:) W sumie to ciut się martwię, czy Tolcia nie jest ode mnie "uzależniona"-odkąd nie pracuję- spędzamy ze sobą 24h na dobę. Prócz wyjść do sklepu- wszystko robimy razem. Czasem np: jadę do Zielonej Gory, bo mam jakąś sprawę i Tola zostaje z mamą..Jak wrócę- radości nie ma końca- wskakuje na mnie, liże mnie, kręci się w kółko i piszczy!! jakby mnie nie widziała co najmniej parę tygodni:) przestaje dopiero gdy dostanie zadyszki (wtedy najczęściej parę razy kaszlnie i leci po zabawki:) ) Kiedy pojechalam na woodstock na 3 dni- Tola została z dziadkami w Stęszewie (tam gdzie jest teraz Bezunia)- przez cały czas jak mnie nie było- nie chciała jeść, bawić się- tylko piła wodę i szła do babci się przytulić.. babcia mówiła, że oczy jej łzawiły. Pekińczyki- jak collie- potrzebują stałej obecności człowieka... baaaaardzo, ale to bardzo się przywiązują. I Tola i Rudek potrafią mnie obronić- juz się o tym przekonałam:) Koffane psiaki.. Tęsknie za Bezunią. Na szczęście niedługo zaczyna się kurs w poznaniu, więc pojadę do małej:)
  5. nie zgodzę się do konca, że im mniejsze miasto, tym mniejsza cena. Mieszkam w Krośnie Odrzańskim, niedaleko Zielonej Góry. Tutaj dr Węgrzyn chce za sterylkę mojej suni Pekińczyka 400zł (min- tak powiedział) i po tym chce zrobić kolejną operację przepukliny pachwinowej, bo z tym jest "za dużo dłubania" żeby to robić razem ze sterylką- tak stwierdził. Dodam, że u mnie w mieście żadnych badan nie robią przed sterylką- po prostu "usypiacz" podany wg wagi psa i heja pod nóż... a na to nie chcę skazać małej:( chciałam żeby miała narkozę wziewną do zabiegu (ale tutaj heh... nie ma co marzyć o tym) Moja mała waży 4,3kg. Znacie moze jakiegoś dobrego weta w zielonej gorze lub w poznaniu (bo mam tam rodzinę, więc mogę to zrobic w poznaniu), który by nie naciągnął z kasą i ma do dyspozycji narkozę wziewną?
  6. :) też się śmialam jak rozmawiałam z babcią:) w sumie zeszło mi 16zł na rozmowę z nią heh spoko- Beza zupki nie dostanie:) a jeśli chodzi o reakcje "po-zupkowe" to masz rację- Tola to przechodziła... Jak nie zwracam na nią uwagi to cichcem biegnie do miski Rudka i "pochlania" jej zawartość...(dlatego musialam ją przyzwyczaić, bo wiedzialam, że mądrala nie przestanie tam biegać mimo moich zakazów, tak więc chociaż już nie bedzie mieć po tym biegunek...) Pekińczyki to spryciarze... patrzą tymi słodkimi oczkami, tutaj trącą noskiem, tam zaczepią łapką jakby chcialy powiedzieć "nio dalej... popatrz jaka jestem śliczna...daj gryza, no nie bądź taka..." i pańci serducho mięknie.... szczególnie to dziala na moją mamę, którą to psy kochają tak "molestować" Tola z Rudkiem jak tak patrzą jedno z jednej strony, drugie z drugiej, każde wzdycha i tak patrzy... to już kielbaski z lodówki uciekają :P Myślę, że u Bezuni będzie troszkę więcej dyscypliny:) w koncu mała jeszcze poznaje dziadków... jak zrozumie, że takie chwyty nie działają to wroci pewnie do jedzenia kuleczek.
  7. owe wieści od Bezuni.. Rozmawiałam z babcią. Wygląda na to, że Beza już zadomowiła się u dziadków na dobre:) Podobno biega jak oszalała po domu sklaniając wszystkich do zabawy- to znaczy, że wszystko w normie (Tolcia robi tak samo:) ) Uwielbia wskakiwać na fotel i się na nim wylegiwać. Dziadkowie są bardzo szczęśliwi z małej- wniosła im do domu wiele radości. Beza ma za sobą pierwszą kąpiel:) ponąć wbiegła do ponieszczenia gdzie był węgiel i z radością wytarzała się w czarnym pyle. Babcia mowiła, że bylo dużo śmiechu:) Na szczęście kąpiel przebiegła bez problemu:) Jest tylko jedna rzecz- ponąć Beza zaczęła troszkę wybrzydzać przy jedzeniu- nie chce jeść kuleczek (purina dla szczeniaków) i wywraca miseczkę do góry nogami (na początku, przez pierwsze dni Beza jadła tę karmę normalnie..) parę ostatnich dni Beza dostaje jedzonko gotowane (typu chude mięsko z kurczaka, makaron, który, jak się okazało też nie bardzo lubi, ryż (zamiast makaronu) trochę białego sera... Może zmienić karmę na inną?? chociaż myślę, że jak sobie poje troszkę gotowanego jedzonka to wróci do kulek... (mój drugi pies tak ma- gotujemy mu zupę na korpusie kurzym, ryżu i makaronie(plus rożne dodatki)... i to je jako główne jedzonko, a jak jest głodny to "dojada" się chrupkami...
  8. tekst ogłoszeń na bank został przetłumaczony za pomocą translatora. Jest to jedno z milionów ogłoszeń pseudo. Normalny hodowca choc trochę by się wysilił. "Robin_z_Lodzi"- ja akurat do samych psów nic nie mam to nie ich wina, że przyszły na świat- to wina ich nieodpowiedzialnych właścicieli, że chcą na nich zbić kasę.
  9. Ja osobiście boleję nad tym, że ludzie nie traktują poważnie kupna psa. Dla 99% zwykłych szarych, nieznających się na psach ludzi kupno psa wygląda mniej więcej tak: "o, jaki piękny szczeniaczek...o i jak niedrogo, i to york- a mowili, że to taka droga rasa"... po czym umawiają się na spotkanie ze sprzedawcą (bo hodowcą go nie nazwę) i już psiak jest... I potem powstaje wielkie halo, że piesek albo choruje, albo nagle york za jakiś czas jest dziwnie ciężki lub dziwnie wysoki jak na swoją rasę... Takie postępowanie jest co najmniej nie poważne... to tak samo jest kiedy kupi się psa i dochodzi się do myśli "a co mu właściwie dać do jedzenia..może to pedegree bo tak reklamują to musi być dobre...o w pobliskim markecie sprzedają promocyjne, wielkie paczki- fajnie:) " - ludzie są niestety z natury leniwi... kupują psa tanim kosztem (najlepiej, żeby jeszcze było blisko) i myślą, że z resztą jakoś sobie poradzą... nie czytają na ten temat, nie podnoszą swojej wiedzy, bo uważają zajmowanie się pieskami za dziecinne. Powyższy przykład jest zdarzeniem rzeczywistym. Dziś piesek-york sięga do połowy łydki, waży powyżej 10kg i ma zupełnie inną sierść niż york. Państwo zostali przeze mnie dosłownie przemaglowani odnośnie...praktycznie wszystkiego... tak samo jak dziadkowie mojego narzeczonego przed adopcją Bezy (chociaż oni mają już wiedzę, bo mieli wiele psów, każdy dożył szczęśliwej starości:) ) Uważam, że może chociaż to nie wiele da, to powinno sie zrobić akcję edukacyjną... wiele ludzi kupujących z pseudo nawet nie zdaje sobie sprawy z tego co robi...my możemy się wkurzać na nich, ale my mamy wiedzę, widzimy skótki- a oni nie. Oni nawet nie wiedzą co to znaczy "pseudohodowla", nie wiedzą co to rodowód, prócz tego, że jest to drogi papier, a jak psa nie chce się wystawiać to po co ten papier mieć?... z takim myśleniem trzeba walczyć.
  10. fajnie, że trafiłam na ten temat. Mam u siebie 2 psy: mlodą sunię w typie pekinczyka i 7-letniego psa w typie collie. U nas szczepienie na wściekliznę musimy robic co rok (tzn, w książeczce następny termin zawsze jest za rok od szczepienia i zaswiadczenie też ważne jest rok) ale... mój starszy pies od dawna zmaga się z chorobą uszu i stawów... co jakiś czas choroba uszu nawraca i nie można go zaszczepić i takim sposobem już 2 lata nie miał tego szczepienia. Oczywiście pies mieszka z nami, nie ma kontaktu z innymi zwierzętami (a z innymi psami niestety rzadko:( ) Na szczęście teraz prawie wszystko jest ok i za 2 dni w końcu biedaka zaszczepimy:) czy to, że nie był szczepiony przez 2 lata mogło przyczynić się do obniżenia odporności ogólnej i nawrotów infekcji uszu?...
  11. Potrzebuję rady, ponieważ mam wrażenie, że chcą mnie naciągnąć... Moja roczna sunia pekińczyka jest już po pierwszej cieczce i niedlugo chciałabym ją wysterylizować. Sunia ma przepuklinę pachwinową. Weterynarz powiedział, że dobrze byłoby ją zoperować, bo przepuklina jest spora, ale przy tym będzie dużo "dłubania" jak to określił i powiedział, że musi być to zrobione podczas oddzielnej operacji, nie podczas sterylki. Za samą sterylkę usłyszeliśmy cenę 400zł. (minimum, zależy od tego, ile "zejdzie" środków) Na moje oko- 2 operacje w krótkim czasie będą dla niej zbyt wielkim obciążeniem... sunia ma krzywicę, boję się, że podczas zwykłej narkozy mogą wystąpić problemy z oddychaniem :/ u nas niestety nie ma nigdzie narkozy wziewnej. Mieszkamy w Krośnie Odrzańskim a lekarz to dr Węgrzyn. Może znacie jakieś dobre lecznice, gdzie za taką cenę sunia będzie mogła otrzymać narkozę wziewną?? (oczywiście nie zamierzam robić sterylki tanim kosztem- nie mam zamiaru oszczędzać na zdrowiu malej- chciałabym tylko, oszczędzić jej zbytniej męczarni... może ktoś zrobiłby operację przepukliny podczas sterylki?? Jeśli znacie jakieś dobre miejsca w moim województwie tzn w LUBUSKIM piszcie. Ewentualnie- w Poznaniu.
  12. prawda:) boziu, jakie to fajne uczucie obserwować radość w psich oczach:) Następne moje spotkanie z Bezą będzie 4 marca:) (i w trzy weekendy po tym) tak więc powinny się wtedy pojawić nowe zdjęcia:) jeśli nie uda mi się nadal odpalić neostrady na moim laptopie, to przysiądę się na pare minut na inny komp i podeślę tu zdjęcia:) W Bezie zakochałam się od pierwszego wejrzenia... postanowiłam odświeżyć konto na dogo (bo miałam je dość długo, tylko nie używalam, bo nie moglam sobie przypomnieć hasła, a opcja przypominania nie działała:( ale jakoś udało mi się w końcu zalogować. Dziadek bardzo chciał mieć pekińczyka, więc wiedziałam, że dogo, to najlepsze miejsce, żeby go znaleźć- psów w potrzebie jest zbyt wiele, a ja jestem przeciw kupowaniu z "pseudohodowli" i ludzi, którzy rozmnażaja psiaki dla zysku (chociaż to wlasciwie to samo) i tak trafilam na temat o Bezie i na stronę Kociego Azylu... a resztę już znacie. Strasznie się cieszę, że wszystko się udalo:) Mam nadzieję, że za rok będę mogła dać dom tymczasowy jakiemuś psiakowi i mu pomóc- niedługo rusza budowa piętra w moim domu. Tak więc będzie sporo miejsca:) pozdrawiam
  13. heh:) jeśli się przedstawił jako Mariusz, to mój przyszły teść:)
  14. Nie trzeba. A jakby co to przecież i tak jesteśmy w stałym kontakcie:) Widziałyście zdjęcia?? ładneee????? :P trudno było jej zrobic fotkę bo biegała z radości jak oszalała :P hehe
  15. a... zmyliło mnie to, że w jej ksiażeczce nie ma o tym wzmianki.... ale ok:) Zdjęcia malej już są:) [URL="http://www.dogomania.pl/site/gallery/d/8180/"]http://www.dogomania.pl/site/gallery/d/8180/[/URL] a.. Bezunia jest od Tolci większa:) Fajna z niej kluseczka:)
  16. Oto i jestem:) (w końcu) wybaczcie, że piszę dopiero teraz, ale nie moglismy uruchomić neostrady na moim laptopie tam na miejscu. a więc.. po Bezunię pojechaliśmy około 16:30, nie moglismy się już doczekać. W poznaniu byliśmy po 17 (ach te korki..:P ) Wcześniej dostaliśmy smska, że Ania jedzie w wagonie nr 8 i będzie w poznaniu o 18:28. Pociąg stoi w poznaniu tylko 3 minutki, na szczęście pojechałam z narzeczonym- żebyśmy razem wypatrywali Ani:) Stoimy na peronie, "kukułka" zapowiada, że pociąg za chwilkę wjedzie więc mówię- ok, wypatrujemy 8 wagon i biegniemy, żeby zdążycć w te 3 minutki... i ku naszemu zdziwieniu na wszystkich wagonach był nr 2 heh... Przebiegnęliśmy całą dlugość pociągu 2 razy, ale na szczęscie Ania wyszła z małą w kontenerku z pociągu więc już po prostu bylam w siódmym niebie:) Porozmawialyśmy chwilkę z Anią i ruszyliśmy w dalszą drogę oczywiście z przerwą na "siusiu" dla Bezy, (nim ruszysliśmy) Aniu, jeszcze raz- gratulacje z okazji zdania egzaminu:):) Tak więc ruszyliśmy w dalszą drogę, już nie w kontenerku, ale na moich kolanach:) Owinęłam małą w kocyk, żeby czuła się troszkę pewniej, ale zupełnie nie potrzebnie, bo przez całą drogę, zostalam wycałowana przez małą niezliczoną ilośc razy:) W domu dziadkowie już doslownie nie mogli się doczekać:) Wszyscy byli strasznie szczęśliwi, że Beza w koncu jest w domu:) Pierwszy kontakt z moją Tolcią był dośc agresywny... ale to tylko czysta zazdrość. Tola zobaczyła, że nie jest już jedynym maluchem. Chciala doslownie zjeśc Bezę, Beza pewnie pomyślala "a co, nie będę gorsza" i ruszyła "z zębami na Tolę".. troszkę "pokrzyczały na siebie"- oczywiście Tolę miałam na kolanach, a Bezunia sobie biegała, tak więc nic sie żadnej nie stało. Po chwili już było lepiej- co raz mniej Tola zaczepiała Bezę. Myślę, że przy częstszych spotkaniach- w koncu się polubią. Pierwsza noc przebiegła spokojnie mała bardzo "pilnuje się dziadków", wszędzie chce z nimi chodzić. To zupelnie tak, jak Tolcia pilnuje mnie. Teraz jak nie pracuję to cały czas jest ze mną i prawie wszystko robimy razem... i tak będzie pewnie z Bezą i dziadkami:) Bezunia dostaje do jedzenia Purinę dla szczeniaczków (Tolcia je to samo) kupiłam jej witaminy z glukozaminą i poinstruowałam dziadków co i jak (tak samo ze szczepieniami. (Tola ma termin na maj a Beza na sierpień... pewnie będziemy i tak szczepić je razem:) (możliwe, że sterylizację za parę miesięcy też mogłyby przejść razem, ale do tego jeszcze troszkę czasu) zastanawiam się co jeszcze napisać... to chyba tyle. Jak coś- pytajcie:) Codziennie jestem na dogo:) Za chwilkę w galerii wstawię parę zdjęć Bezuni:) (w dziale pekińczyk, Beza) W imieniu swoim i dziadków dziękuję za to, że mogliśmy Bezę wziąć do siebie:)
  17. mieszkam w małym domku... nie da się tu izolować moich psów... im bardziej próbuję- tym większa rozpacz Rudiego. Mała chodzi w majtkach, bardzo często zmieniam jej wkładki, kupiłam dezodorant "dystans"- spryskałam okolice sromu suni (tak jak pisało na opakowaniu) oraz jej majtki i jej inne rzeczy (kocyk i zabawki- czyli wszystko co mogłoby drażniący zapach... ale jak na razie średnio to działa... co do octu- chyba nie mogę tego zrobić- rodzice by narzekali na zapach octu, gorzej niż narzekają na obecną sytuację teraz... tabletek z chlorofilem niestety nie było w sklepie:( (tylko smakołyki..podobne do greenees) będę chyba zmuszona "wyemigrować" na parę dni do Stęszewa, do dziadkow mojego narzeczonego razem z Tolą... mam tam jechać w sobotę, ponieważ pomagam dziadkom zaadoptować sunię pekinczyka, (Tola to tez pekin)... tam dom jest wielki, więc jeśli "dziewczyny" nie polubią się- nie ma problemu z odizolowaniem ich... co innego u mnie w domu Tola z Rudim... tak więc chyba będę zmuszona pojechać tam wcześniej,bo na podniecenie Rudka nie pomaga kompletnie nic:(
  18. przypuszczałam, że w czasie cieczki nic już zrobić nie można, dostałam jednak tabletki na "wiciszenie hormonalne psa"... po przeczytaniu info znalezionego na google- nie byłam pewna czy to właściwe tabletki, jednak postanowiłam zaufać lekarce, która już raz Rudiego uratowała od śmierci- podałam psu 2 tabletki. Skorzystałam z porady online weterynarza i czekam na odpowiedź... (spytałam, czy te tabletki można podawać psom, by osłabić ich popęd...itd...)to jest lek- Promon Vet i w specyfikacji online jest napisane, że to podaje się kotkom i że zawiera żenskie hormony... dlatego właśnie napisałam do tego weta- potrzebna mi opinia innego weta. Po podaniu tych tabl. - pies uspokoił się na tyle, że nie wyje... dał się namówić do położenia się... i choć nadal troszkę popiskuje i nadal za mną chodzi krok w krok- jest ciut spokojniejszy...
  19. mam wielki problem, liczę na waszą pomoc. w tamtym roku przeprowadziłam się do rodziców, z moją sunią... tydzien temu dostała ona pierwszą cieczkę. 5lutego będzie mieć rok. Sunia to pekinczyk. Tu, w domu mieszka z nami jeszcze jeden pies- w typie collie, ma 7 lat. On zawsze był baaardzo wyczulony na cieczki... 3x jak normalny pies... on cały czas "płacze", bo czuje te feromony... nie idzie wytrzymać z nimi... tzn, ja nie mam z tym problemu, i jakoś sobie radzę, ale obecna sytuacja przeszkadza moim rodzicom... Chcę iść dziś do weta... (to moja pierwsza sunia, tak więc nie znam się super na antykoncepcji.. oczywiście wiem, ze jest szkodliwa a ryzyko ropomacicza jest wielkie (nieznam się na niej jednak szczegółowo jeszcze)... zamierzam za jakis czas (3, 4 miesiące) wysterylizować moją sunię, to jest pewne, nie jest psem rodowodowym i nie zamierzam jej rozmnażać...) Jak można przerwać obecną sytuację- nie chcę isć do weta na darmo, albo zostać naciągnięta- czy da się przerwać cieczkę, jeśli trwa ona tydzień?? albo jakieś tabletki dla psa, na osłabienie popędu ( o ile coś takiego istnieje...) poradźcie coś.... proszę o szybką odpowiedź....
  20. ok.. najnowsze info ode mnie: wcześniej mowiłam, że mogę być w poznaniu najwcześniej około 10:30 (bo ode mnie do poznania jest tylko pks, 6:40 i dojeżdża około 10:30) ale pojedziemy z narzeczonym (i Tolą) dzień wcześniej do dziadków do Stęszewa, tak więc jak już będziemy się umawiać na spotkanie 30.01, to mogę być o którejkolwiek godzinie:) tak więc tylko czekam na cynk i będę:)
  21. witajcie. U nas z karmami było różnie... przede wszystkim omijamy szerokim łukiem pedegree i tym podobne paskudztwa... mój pies w typie collie o mało nie przeszedł za tęczowy most przez to. Tak więc z Tolą probowaliśmy już Royala (2 rodzaje) Acany, Puriny Dog Show i Pro Plan... Każda z tych karm dobrze służyła Toli:) Mała nie narzekała:) Teraz "jemy" Purinę i czasem Royala, jesli Puriny nie ma:) (cud, że w moim mieście są inne karmy niż pedegree...:) )
  22. no właśnie... a to był zwykły PKS (kurs zielona góra- białystok, pośpieszny przez Poznań...) dobrze, że Poznański i Zielonogórski PKS nigdy nie robi problemów... szkoda, że nie napisałam wtedy maila i nie zlożyłam skargi... przez nich miałam problemy, bo nie dojechałam do poznania i nie poszłam do pracy:(
  23. Tak więc "Wielki dzień" planowany jest na 30 stycznia:) Trzymamy kciuki:) P.S. już się wszyscy nie możemy doczekać!!!!! Jeśli zima nie wróci, to Tola pojedzie ze mną:) (oczywiście do dziadków, a po Bezę pojadę sama) co do jeżdżenia... chcialam kiedyś jechać z zielonej góry do poznania (to było latem) i wybralam inny autobus niż zwykle- pks białystok.. wsiadam a gościu nagle zaczął mnie wypraszać z autobusu, bo on "ma zakaz przewożenia zwierząt" i on mnie nie zabierze... spotkalyście się z czymś takim?? o boziu, jaka bylam zaskoczona i zdziwiona... dodam, że Tola podróżuje w czymś takim... [URL="http://allegro.pl/pet-cargo-cabrio-transporter-lotniczy-kolory-w-wa-i1391907259.html"]http://allegro.pl/pet-cargo-cabrio-transporter-lotniczy-kolory-w-wa-i1391907259.html[/URL] zawsze mamy też książeczkę zdrowia...
×
×
  • Create New...