Jump to content
Dogomania

azja

Members
  • Posts

    148
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by azja

  1. A new story entry has been added: [drupal=576]Historia prawdziwa: O Arce - suczce która bardzo chciała żyć i o ludziach, którzy ją ratowali…[/drupal] [quote]Bardzo długo się zbierałam, żeby tę historię opisać.[/quote]
  2. Bardzo długo się zbierałam, żeby tę historię opisać. Nie chciałam do tego wracać – najchętniej zakopałabym te koszmarne wspomnienia w otchłani niepamięci – jednak wiedziałam, że nie powinnam, że może ktoś coś z tej sytuacji wyniesie dla siebie , że powinnam podpowiedzieć jak się zachować i gdzie pójść gdy ktoś truje Wasze ukochane zwierze …. Tak truje… truje po to żeby zabić. Nie będę opisywać całej historii- jest strasznie zawiła i długa. Skupie się na tym co według mnie najważniejsze….. Objawy: na początku nic strasznego : wieczorem pies robi się jakiś osowiały, brak apetytu, ale temperatura w normie, nie ma paniki … następnego dnia jesteśmy umówione we Wrocławiu na konsultacje ortopedyczną- jedziemy – w ambulatorium na AR robimy morfologie, biochemie i takie tam – w sumie nic z nich nie wynika – stan zapalny – diagnoza :pies się przeziębił – dziwie się bo nie było zimno , ani ona specjalnie długo na dworze nie siedziała- ale myślę- OK.- być może; antybiotyk, przeciwzapalny i 140 km do domu - Wracamy…. Dzień drugi: z samego rana jest jeszcze gorzej – pies totalnie apatyczny i oddech jakiś płytszy …robię się coraz bardziej nerwowa, po godzinie zaglądam Arce do pyska ….w pysku krew… i tu zaczyna się jazda bez trzymanki – pełna panika… tak jak stoję wskakuje z nią do samochodu i do naszego weterynarza – mija godzina – nasz Pan doktor rozkłada ręce – nie jest w stanie nic zrobić, to Kalisz- na wyniki trzeba by czekać do poniedziałku (jest sobota)- Arka ma płyn w płucach, oddech coraz płytszy – odpływa nam – nasz Pan Weterynarz nie ściemnia ( cechę ową traktujemy jako unikatową w tym fachu, zresztą nasz Pan doktor to prawdziwy unikat i skarb !), nie eksperymentuje – mówi wprost – chcecie ją ratować, natychmiast do Wrocławia. Jedziemy więc z powrotem – Arka pod tlenem, moja siostra, jej chłopak i ja – w samochodzie cisza, nikt się nie odzywa.. 14sta – meldujemy się pod wskazanym adresem – i tu opuszczam spory fragment – obiecałam sobie, że w tej historii będzie o ludziach, którzy mieli mniejszy, większy i zasadniczy wkład w ratowanie Arki, o tych, którzy postawili na niej krzyżyk i na wspomnienie których drastycznie podnosi mi się ciśnienie, nie będę pisać. Łut szczęścia decyduje o tym, że za pośrednictwem mej cudownej koleżanki Kamili z Gdyni ,w chwili kiedy moja histeria osiągała apogeum, dostaje numer telefonu do Pana Kemilewa- i od tego momentu szczęście jest z nami. Pan Jerzy Kemilew z Weterynaryjnego Banku Krwi z Warszawy – uświadamia mi absurdalność działań podejmowanych w miejscu o którym wspominać nie chcę i swym zdecydowanym głosem podaje wrocławski adres, adres pod którym jak się później okazało dzieją się rzeczy niezwykłe….. 19-sta, ciągle ta sama sobota- meldujemy się w lecznicy- Pan Doktor Łukaszewski już na nas czeka…. 6ść godzin – tyle trwały działania dnia pierwszego przy Paczkowskiej 26 – nareszcie Arka i my z nią trafiliśmy pod właściwy adres – adres pod którym pracują ludzie wielkiej wiedzy i wielkich serc– małżeństwo lekarzy weterynarii – Pani i Pan doktor Łukaszewscy – jak ich później określimy - Doktorostwo od przypadków beznadziejnych. Nie jestem w stanie odtworzyć wszystkiego co tam się działo – a działo się wiele…. To była prawdziwa batalia :podano min. 2 jednostki osocza, krew do transfuzji w pogotowiu, badania krwi : fatalnie niski poziom czerwonych krwinek, USG, RTG – wszystko w biegu – suka zalana własną krwią, na RTG nie widać serca, płuc - nic… Pan Doktor walczył – był jak w transie… Arka też walczyła – a my się modliliśmy. W sobotę jeszcze nie znaliśmy Pani Doktor – choć przez cały wieczór trwały konsultacje telefoniczne;) – wróciła wczesnym popołudniem w niedziele… specjalnie dla Arki skróciła urlop … Niedziela- kolejne 6ść godzin walki – badania, badania i burza mózgu – Pani Doktor Łukaszewska analizuje i bada, bada i analizuje – słyszymy :zatrucie warfaryną – antywitaminą K – składnikiem trutek na szczury i krety .( Nie wiem kto to zrobił- tylko się domyślamy – po tym jak wczoraj padły groźby pod adresem psów i nas – groźby karalne – upewniliśmy się, że dobrze podejrzewaliśmy. W najbliższych dniach zajmie się tym- mamy nadzieje- prokurator.) I tak mija cały tydzień – na przemian widujemy się to z Panią Doktor to z Panem Doktorem..we wtorek w końcu usłyszę z ust Pani Doktor „jesteśmy w domu – teraz już z górki” -poczuję się lżejsza o 2 tony i nie przestanę się uśmiechać aż nie zasnę. W między czasie Arkę konsultuje Pan dr Piotr Skrzypczak( mam nadzieje, że nie przekręcam), Pani dr Agnieszka Noszczyk i cała „zgraja” ;) lekarzy obecnych podczas warsztatów dla lekarzy weterynarii – Arka przebadana wzdłuż i w szerz – wszystkim Im dziękujemy z całego serca. Łączy na pewno jedno –kochają zwierzęta i kochają swoją pracę, nie ulegli zmanierowaniu i zautomatyzowaniu .Teraz już wiem -to na pewno jest powołanie – ma się albo się nie ma, jak się nie ma –może i można być niezłym lekarzem – ale na pewno nie wybitnym, na pewno nie takim, który po latach pracy wciąż ma tę iskrę w oku, wciąż wskakuje na niewyobrażalnie wysokie obroty kiedy waży się życie czworonożnego pacjenta- Oni to mają – i wiem, że to kryptoreklama- miała nią być – należy Im się jak nikomu innemu – gdybym mieszkała we Wrocławiu nie poszłabym do innej lecznicy, tylko na Paczkowską 26- jestem i pozostanę Waszą dłużniczką, może choć w ten sposób nieco się zrewanżuje.. Pani i Pan Doktor Łukaszewscy – pozdrawiamy Państwa serdecznie, jeszcze raz za wszystko dziękujemy i obiecujemy wkrótce odwiedzić ze zdrową mamy nadzieje już całkiem Arką (oczywiście nie omieszkamy jej u Państwa przy „okazji” przebadać [FONT=Wingdings];[/FONT]). Chciałabym jeszcze podziękować właścicielom dwóch psów, być może się tu pojawiają, lub ktoś ich zna. Serdecznie i gorąco dziękujemy w imieniu własnym i Arki, właścicielom Argusa i Ajdy – Wasze psiaki, podarowały naszej Arce to co bezcenne- krew.. i przyczyniły się tym samym do uratowania życia naszej Areczki. Arka czuje się coraz lepiej. Ciągle bierze witaminę K, do niedawna także antybiotyki. Troszkę więcej śpi- co zrozumiałe-ciągle się jeszcze regeneruje. Czeka ją zabieg rekonstrukcji więzadła .. już drugi– ale z tym trzeba będzie poczekać, aż serducho całkiem dojdzie do siebie… Leży mi ta nasza szara myszka właśnie na stopach.. oddycha tak spokojnie… ciągle drżę na samo wspomnienie, że byliśmy o włos od jej utraty.
  3. Ja na zdjęciu z yorkiem??:crazyeye: ,chyba mnie z kimś mylisz ;) no chyba że mowa o Dominiku K ;) bo stanowczo wole u psów większe gabaryty ;) w życiu nie miałam yorka i raczej nie będę mieć ;) mam szarą Amstafke - patrz emblemat, łaciatą beagielkę i rudą mastifke :D no i dwie kicie ;) A co sie maleństwu stanęło, że w kołnierzu??
  4. Husky to jeden z wielu psów, które mnie znalazły ;) - wbiegła mi pod koła samochodu... była u nas z tydzień - przeszła kompleksowe badania i kompleksowe pranie futra ;) - właściciel chyba jej nie szukał,bo były plakaty, info w schronisku, przez tydzień wiadomości w radio i cisza. No ale nie ma tego złego- Luna, bo tak ma na imie, ma super dom - jej nowi właściciele dostali na jej punkcie fioła. A moje cudaki - toć to od najstarszej do najmłodszej: beagielka, amstafka i mastifka angielska - im młodsza tym większa ;) A teraz właśnie mastifka zjada ucho amstafce - to jest lesbijski w pełni związek :D
  5. Z Kalisza :) Kubę i te dwa cudaki :loveu: - mam niewątpliwą słabość do rasy i ich "paskudnych" charakterków :evil_lol: leży tu obok mnie taka jedna paskuda właśnie - choć w sumie to trzy paskudy leża - ale każda z innej bajki :razz:
  6. I kolejny raz sie okazuje, ze to iz ktos jest dorosly kompletnie nie znaczy ze jest dojrzaly. Sztab ludzi, cala organizacja - zawracanie Paulinie pewnej czesci ciala- mowiac wprost i efekt jest jaki jest. Dlatego czasem mi sie wszystkiego odechciewa....
  7. Nic z tego nie rozumiem :( kompletnie... oslupialam A moze by go pokazac tym drugim ludziom z Kalisza? tym co zglosili sie nieco pozniej? chyba ze tamtem dom w Poznaniu jest juz zaklepany- wtedy nie ma tematu.
  8. Baster jest w nowym domku :) ale 120 km od Poznania i zapewniam, ze nigdzie nie bedzie mial lepiej:) Paulina- jak to sie stalo, ze sie tak stalo?? wychodzi na to ze i moj przyszly szwagier stal sie juz psim maniakiem. Ale skad Ty mialas do niego maila:crazyeye:
  9. azja

    Krajowa Kalisz'05

    Tak jest pełniej: O.BONNY Łaciata Sfora M. Fortibus VICENZA :)
  10. azja

    Krajowa Kalisz'05

    Jeśli go zgłosiła.. a myśle że tak to zwie sie on :OK.SOREN VICUNO Zephyrus po Fortibus VICENZA :)
  11. azja

    Krajowa Kalisz'05

    Niestety o konkurencji nic mi niewiadomo :roll: poza tym że w championach wystąpi też pies mojej koleżanki- po domowemu Paco a jak on tam w papierach ma to nie wiem. Moja beaglica to Estka z Otylki (M:Aria z Otylki O:Skansenhoj`s Henry) a jej 'mąż' to Mł.Ch.Pl Chardonnay English Matricaria Doroty Jaśko- po domowemu Tofik... Tofik jest po Jeniffer English Matricaria i Skansenhoj`s Blaze.... za 3 tygodnie sie okaże czy z tej miłości będą dzieci :lol:
  12. azja

    Krajowa Kalisz'05

    Asiunia- napieraj tam... grzej linie telefoniczną.... oni tam siedzą tylko telefony sie urywają.... pewnie dostaniesz...wiem że niektóre zaadresowane na Kalisz jeszcze nie dotarły...
  13. azja

    Krajowa Kalisz'05

    Hehe.. przeczytałam post faktum tzw :lol: .... coż za zainteresowanie tymi mopsami :wink:
  14. azja

    Krajowa Kalisz'05

    Uwaga Uwaga!! Dodzwoniłam sie do znajomej Pani i tak: 1) Dzurga-oba mopsy są zgłoszone na bank.. niestety godziny rozpoczęcia mopsów nie znam... Pani powiedziała że 'wszyscy mają być na 10-tą" :wink: 2) Agasia- dla Ciebie mam dokładniejsze info- chyba tylko ze względu na wzgląd że znajoma Pani wystawiała moją Mrówe (też beagla)- która być może wkrótce będzie mamą :) Twój łaciaty wystąpi w championach a Wasz numer startowy- jeśli dobrze dosłyszałam to -570 Potwierdzenia do piątku ponoć muszą dojść-zostały wysłane w niedziele.. Pozdrawiam Asia
  15. azja

    Krajowa Kalisz'05

    Jak ktoś chce może mi wysłać na priv swoje imie i nazwisko oraz zgłoszone psy a postaram sie zadzwonić do znajomej pani ze zwiazku i sprawdzić czy wszystko jest ok...
  16. azja

    Krajowa Kalisz'05

    heh... cały Kalisz... w związku bałagan niemiłosierny...wiem bo rejestrowałam teraz hodowle... aż sie boje co mnie spotka jak już moja Mrówa urodzi i trzeba będzie przegląd hodowlany zrobić...niemniej zapraszam bo to moje rodzinne miasto i postaram sie być w tym czasie i w Kaliszu i na wystawie... może jakiś znak rozpoznawczy dogomaniacy? Pozdrawiam Asia&Mrówka&Arka
  17. azja

    kuleje-znowu

    Z Arką jest już nieco lepiej.. utyka ale nie tak bardzo.... Byłyśmy dziś u weta.. dał jeszcze 5 tabletek rimadylu.. mówi że można go stosować przez długi czas więc jej na pewno nie zaszkodzi... zbadał ją i rzeczywiście bolesność była dużo mniejsza...powiedział że to typowa enostoza i że to teraz plaga... młody wet w klinice powiedział że w Niemczech hodowcy ON-ów szczególnie cierpiących z powodu młodzieńczego zapalenia kości łaczyli kiedyś tę przypadłość z migdałkami :o i dlatego wycinali je maluchom migdałki :o A jak tam u Was sytuacja? bardzo pisur kuleje? Pozdrawiam Asia
  18. azja

    kuleje-znowu

    Dziękujemy za troske ale nie widze poprawy :( Chyba nie poradziłam sobie z ograniczeniem ruchu... dzisiaj zostawiłam ją pod okiem kuzyna i pojechałam na zakupy.. mówiłam że biegać nie może ale do ludzi czasem ciężko dotrzeć bo jak wróciłam pies był nieprzytomny... musiał ją niezle zmęczyć... :-? mam teraz wyrzuty sumienia.. mogłam jeść suchy chleb a psa pilnować :-? A jak tam u Was? kuleje pociecha? Kurka co to za dziadostwo ta enostoza.. pojawia sie niewiadomo skąd.. niewiadomo kiedy zniknie.. pies nie rozumie że nie może robić tego co najbardziej lubi :( Pozdrawiam Asia
  19. azja

    kuleje-znowu

    Czyli w czwartek nalegamy na RTG i badanie krwi.. tak chyba bedzie najrozsadniej prawda?.... najgorzej u nas z tym powstrzymywaniem żywiołu jakim jest Arka :( nosi ją.. zaczepia Mrówe (moją beaglicę) i bawią sie a to równa sie bieganiu, poskokom itd:(.. dzisiaj pojechałam do cioci na obiad jak wróciłam obie miału jęzory do ziemi... ja nie moge całkiem pozbawić jej ruchu.. to awykonalne :-? P.S. Arka właśnie leży z pyskiem na komputerze i 'czyta' co też pani za bzdury wypisuje... że niby biegać nie wolno... bo co to za życie bez biegania... :wink:
  20. azja

    kuleje-znowu

    Coztego- masz nosa.. rzeczywiście u Arki wet podejrzewa enostoze tylko mnie podal łacińską nazwe-panosteitis... ma zjeść 5 tabletek i w czwartek podczas następnej wizyty najprawdopodobniej czeka nas prześwietlenie aby potwierdzić te przypuszczenia...a tabletki to Rimadyl (nie mam pamięci do nazw wybitnie)... na vetserwisie piszą że tylko u ONów enostoza może ujawnić sie pózniej niż w wieku szczenięcym a Arka to nie ON raczej :wink: ... jeśli Wasza pociecha chorowała/ choruje na tę chorobe prosze bardzo o odzew.. jestem ciekawa jak leczyliście to cholerstwo bo z tego co zrozumiałam wyleczyć sie tego nie da :-? Martwi mnie jeszcze że Arka ostatnio nie ma zbytnio apetytu.. ale może to efekt urojonej ciąży (wczoraj przestała zażywanie Galastopu)... temperature ma w normie... wstaje bez trudu... nie boli jej to chyba tak strasznie bo nie piszczy.. tylko sobie tak kuśtyka bidulka po tym jak odpocznie i wstanie :( Pozdrawiam Asia&Arka&Mrówka
  21. azja

    kuleje-znowu

    posta mi wcięło i musiałam pisać od nowa... ale że mamy problem to możemy sie wysilić ponownie :( Arka od kilku dni kuleje- a w sumie to utyka głównie gdy odpocznie po intensywnym spacerze... prawą przednią łapę stawia pod dziwnym kontem i przez to buja sie na boki.... Trwało to 4 dni i dziś pojechałyśmy do weta.... i teraz zamordujcie mnie a nie przypomne sobie nazwy schorzenia jakie u Arki stwierdził... PANASTOZA??jest coś takiego? lub coś w podobie?? Powiedział że to schorzenie uaktywniające sie zwykle w wieku szczenięcym choć teraz coraz częściej występujące również u dorosłych psów... zbadał ją dotykowo i rzeczywiście na nacisk powyżej łokcia prawej łapy sucz zareagowała głośnym płaczem.. badanie lewej łapy dokładnie w ten sam sposób przebiegło bez jednego piśnięcia... Dostała duże jasnobrązowe tabletki-mające ponoć walory smakowe, na jednej stronie tabletki jest wytłoczona litera R- wiecie co to za specyfik?? Zalecenia to: tabletki 1 raz dziennie, zero biegania- a jesteśmy u rodziców gdzie dookoła tylko lasy i pola.. więc to będzie bardzo trudne i przykre.. szczególnie dla niej :( :( :( P.S. Życzymy Wam i Waszym pociechom Wesołych Świąt... Bez choróbsk i problemów... Asia&Arka&Mrówka
  22. Tufi - to masz rzeczywiscie wesoło :D .... biedna Buncia... wszyscy ją bzykają a ona nikogo :lol:
  23. azja

    Tuffi Boy Buteo

    A ja zajrzałam w nocy i widziałam nowe zdjęcia Bigosa :wink: :lol: hehe... Jest rzeczywiście uroczy... tylko Beri na tym zdjęciu z nim to miny jakieś najszczęśliwszej nie ma :wink: Pozdrawiam Asia
  24. Chiko nic sie nie łam :wink: My wprawdzie BMW ani Mercedesa akurat nie mamy, ale za to mój TZ ma prawie 2m wzrostu i jeszcze łysy do tego... o zgrozo :lol: :wink: ..... jeszcze na mecze chodzi..... pełna dyskwalifikacja w oczach narodu :wink: :D Pozdrawiam Asia
  25. Arka(Ast) ma 18 m-cy , obwód klatki to:74cm a waga:26kg Pozdrawiam Asia
×
×
  • Create New...