Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Witam,

Jakiś czas temu byliśmy u weterynarza którego polecił nam nasz trener, tak żeby zbadać psiaka czy wszystko z nim ok. Dąbrowa Górnicza przychodnia weterynaryjna Merta Wolski Kuciński. Stwierdzono iż psiak lekko jakby odstawia tylną łapę (ja tam nic nie widzę, no może ciut ciut). Polecili nam abyśmy zrobili zdjęcie. Pojechaliśmy i zrobiliśmy rentgen wczoraj. Pan Kuciński stwierdził iż jest leciutka dysplazja, wg niego należało by zrobić fachowo się to nazywa inaczej ale po polsku mówiąc:
- zniszczenie chrząstki wzrostowej spojenia łonowego
- usunięcie mięśni przywodzicieli uda
Powiedział także że musimy to skonsultować jeszcze z Panem Aleksandrem Gierkiem z Katowic który robił doktorat z chirurgii i ma z czymś takim doczynienia na codzień, lepiej nam doradzi co zrobić w tej sytuacji. Pojechaliśmy dzisiaj i dr Gierek to potwierdził. Twierdzi że jakby czas jest już lekko późnawy ale to ostatni gwizdek aby to zrobić jeśli chcemy. Twierdził także iż na pewno nie będzie lepiej a te zabiegi mu nie zaszkodzą a mogą pomóc. Koszt 450zł za całość. Co robić?

Zdjęcia zrobiłem najlepiej jak się da.

[IMG]http://i497.photobucket.com/albums/rr332/juicepp/IMG_2076.jpg[/IMG]

[IMG]http://i497.photobucket.com/albums/rr332/juicepp/IMG_2077.jpg[/IMG]

[IMG]http://i497.photobucket.com/albums/rr332/juicepp/IMG_2081.jpg[/IMG]

[IMG]http://i497.photobucket.com/albums/rr332/juicepp/IMG_2083.jpg[/IMG]

[IMG]http://i497.photobucket.com/albums/rr332/juicepp/IMG_2084.jpg[/IMG]

[IMG]http://i497.photobucket.com/albums/rr332/juicepp/IMG_2086.jpg[/IMG]

[IMG]http://i497.photobucket.com/albums/rr332/juicepp/IMG_2075.jpg[/IMG]

Nie mam pojęcia czy to normalne w tym wieku czy lepiej to skorygować bo przecież te zabiegi i tak mu nie zaszkodzą a skoro mogą pomóc ? Chyba że to normalne w tym wieku? 21grudnia będzie 5 miesięcy.

Posted

Zgodnie z namowami, radami foumowiczów [url]www.leonberger-info.pl[/url] oraz
głównie dzięki Dagmarze z w/w forum która mi pomogła i załatwiła nr do dr Siembiedy udało mi się dzisiaj zawitać do Wrocławia na konsultacje.

Lekarz powiedział że to zdjęcie wyżej jest źle zrobione. Zrobił swoje.
Powiedział że Satir ma prawidłowo rozwijające się stawy biodrowe.
Jego stawy rokuje na HD-A :D

kazał mi przyjechać w 15stym miesiącu i jeśli mu się nie pozmienia to mu wbije do rodowodu HD-A, lux :)

Cała ta historia kosztowała ponad 500zł, sporo strachu, kilka dni, 2 rentgeny Psa, moje i żony, 2 uśpienia - wszystko na darmo.
Przestroga dla innych, lepiej jechać daleko jeśli macie obawy co do dysplazji, ale przynajmniej będzie pewność, a nie na darmo kroić psa i na darmo wywalać kasę.
Chyba nadal obowiązuje u większości wetów zasada, pójdziesz to Weta to coś CI na pewno znajdzie... niestety.
Można by generalnie zrobić te zabiegi tylko po co? Tak samo można powycinać dzieciom wyrostki :) bez sensu

Także badać psy u SPECJALISTÓW RADIOLOGÓW a nie chirurgów/ortopedów którzy chcieli by zarobić kasę a przy okazji poeksperymentować na psach.

Pozdrawiam!

Posted

Ufff super, że przyjechałaś do Wrocławia do Siembiedy :cool2: (oszczędziłaś psu bezsensownych cierpień) i okazało się, ze wszystko ok i, że to była zwyczajna pomyłka lekarzy :multi: Jednak co specjalista to specjalista.
[QUOTE]Także badać psy u SPECJALISTÓW RADIOLOGÓW a nie chirurgów/ortopedów którzy chcieli by zarobić kasę a przy okazji poeksperymentować na psach.[/QUOTE]
To stwierdzenie bym jednak trochę sprostowała. Po prostu dr Siembieda jest jedną z nielicznych osób w Polsce, która ma uprawnienia do orzekania o dysplazji tudzież jej braku. Więc jeśli na zdięcie po diagnozę, to jak najbardziej do niego!
Ale później to już do SPECJALISTY, ale jednak CHIRURGA ORTOPEDY.
Mi np dr Siembieda po wykoniu zdjecia z miejsca zawyrokował, że dysplazja u mojej 15(wtedy 14)mies spanielki jest nieoperacyjna. Że jedyne co pozostaje zrobić z niej psa kanapowego=ograniczyć ruch do krótkich spacerków na smyczy do końca życia. Przeraził mnie tym nie na żarty. Ale na szczęście byla to tylko jego opinia. Pozostałych 3 lekarzy weterynarii (w tym dwóch wybitnych chirurgów: dr Bieżyński i dr Niedzielski) stwierdziło, że można tu jeszcze coś, a wręcz sporo zrobić. I tym właśnie sposobem moja Frycia jest 4dzień po daroplastyce z jak najlepszymi rokowaniami na długie, wesołe i pełne szaleńczych biegów życie ;):lol: A dr Siembieda pojechał po teorii, gdzie stoi, że takie zabiegi wykonuje się u psów do 12mies życia. Ale przecież to nie magiczna data dyskwalifikuje do zabiegu,ale zmiany jakie do tego czasu zaszly w stawie...
A to:
[QUOTE]- zniszczenie chrząstki wzrostowej spojenia łonowego
- usunięcie mięśni przywodzicieli uda[/QUOTE]
to są w ogóle przestarzałe, przedpotopowe metody. Ewidentnie facet chciał sobie zarobić :| Obecnie stosuje się zabiegi, które pomagają, a nie takie, które "mu nie zaszkodzą a mogą pomóc" :angryy: Uhm, co za typy! Nic ich nie obchodzi pies, tylko cholerna kasa. Mój wet, że tak go nazwę, pierwszego kontaktu od razu, uczciwue się przyznał, że on sam też potrafi wykonać tylko takie zabiegi plus ewentualną resekcję głowy kości udowej i dlatego skierował mnie do specjalistów w tej dziedzinie.I to rozumiem. A teraz co chwila dopytuje się o zdrowie małej :)

Posted

[quote name='Goś']...
to są w ogóle przestarzałe, przedpotopowe metody. Ewidentnie facet chciał sobie zarobić :| Obecnie stosuje się zabiegi, które pomagają, a nie takie, które "mu nie zaszkodzą a mogą pomóc" :angryy: Uhm, co za typy! Nic ich nie obchodzi pies, tylko cholerna kasa. Mój wet, że tak go nazwę, pierwszego kontaktu od razu, uczciwue się przyznał, że on sam też potrafi wykonać tylko takie zabiegi plus ewentualną resekcję głowy kości udowej i dlatego skierował mnie do specjalistów w tej dziedzinie.I to rozumiem. A teraz co chwila dopytuje się o zdrowie małej :)[/quote]

Z drugiej strony daroplastyka zdaje się jest u nas w "fazie raczkującej". Ja bałabym się aby mój pies był materiałem do eksperymentu, nauki dla wetów. Nie słyszałam jak na razie u nas o psie będącym w wieku np. 7-8 latach po takim zabiegu cieszących się pełną sprawnością.
Ale ja mało jeszcze na ten temat słyszałam/czytałam więc jeśli znacie takowe szczęśliwe zwierzaki to chętnie o nich poczytam/posłucham.

Posted

Rzeczywiscie takich psów jeszcze w Polsce nie ma, ponieważ tak jak napisałaś, jest to u nas stosunkowo nowa metoda. Jednak w innych krajach są. Pewnie, ze ryzyko zawsze istnieje,ale na szczęśćie dr Niedzielski przez ten krótki czas zdążyl wykonać już taką ilosć zabiegów, że już nie "eksperymentuje"-jak to nazwałaś. A jak on sam powiedział: "Za stary już na to jestem i już nie muszę ;)" Bo szczerze z nim właśnei na ten temat porozmawiałam :lol: No i wszystkie przypadki,w którcyh dr N wykonywał daroplastykę, do których się dogrzebałam w necie można śmiało uznać za sukces (oczywiscie na dzień dzisiejszy). Ale jakby nie patrzeć każda metoda kiedyś była "nowa", zarówno TPO, podcinanie mięśni czy nawet sterylka. Ale dzięki takim ludziom, którzy mieli odwagę wprowadzać te zabiegi do naszego kraju, obecnie część znich uznaje sie za wrecz rutynowe. To przecież nie jest jego wymysł,ale metoda której nauczył się w stanach ;) A poza tym zawsze lepsze coś co na pewno zlikwiduje problem chociaż na kilka lat i pozwoli mojemu psu przeżyć przynajmniej młodość, niż coś co może pomoże, a może nie...
I nie nazwałabym już tego fazą raczkującą - a raczej stawianiem pierwszych udanych kroków ;)
[QUOTE]a bałabym się aby mój pies był materiałem do eksperymentu, nauki dla wetów[/QUOTE]
Ja patrzę na sprawę nieco inaczej i może rzeczwiście gdyby to był jeden "z pierwszych" jego zabiegów to bym się 1000razy więcej zastanawiała. Ale nawet gdybym patrzyła na sprawę Twoimi oczami, to jednak wolałabym podjąć jakieś ryzyko niż skazać psa na kalectwo.

Posted

Z tego co wiem to w Polsce pierwsze psy poddane tej operacji były 3 lata temu i jak wynika z tego co mówił dr. Niedzielski mają się dobrze. W Stanach wykonuje się więcej takich zabiegów a psy nawet biegają w agility (przypadek flat coated retrievera). To jest metoda adaptowana od ludzi, zrezygnowano z niej na korzyść implantów. Ja tam się cieszę, że mój pies był przedmiotem eksperymentu bo po kulawiźnie nie ma śladu. Mały robi wręcz podniebne akrobacje. Kto nie ryzykuje ten nie wygrywa a ja nie wyobrażam sobie mojego szalonego pudla na smyczy przez całe życie bez aportowania, biegania, skakania i agility. A wygląda na to, że ten koszmar dysplazji nas zostawił w spokoju (tfu tfu odpukać).:p

Posted

[QUOTE]nie wyobrażam sobie mojego szalonego pudla na smyczy przez całe życie bez aportowania, biegania, skakania i agility[/QUOTE]
O! to to!! :evil_lol: ;)
A tak z ciekawości - napiszesz coś więcej o Waszym przypadku?

Posted

[quote]
A tak z ciekawości - napiszesz coś więcej o Waszym przypadku? [/quote]
Wszystko zaczęło się gdy Jożin miał 7-mcy. Zostawiłam go na parę dni z mamą, która bardzo wczuła się w rolę i jeździła z Małym do lasu na spacerki. Gdy wróciłam i przejęłam psy w celu wyjazdu nad Bug okazało się że pudel szczególnie po intensywnym wysiłku odciąża a czasem kuśtyka bądź nawet podnosi prawą łapę do góry. Zaniepokoiło mnie to ale pomyślałam sobie, że widocznie sobie coś nadwyrężył czy coś. Dla pewności jednak postanowiłam udać się do weta. Pierwsza diagnoza była zaskakująca: zbyt płytkie panewki, dysplazja C, pies nie nadaje się do sportu. Nie uwierzyłam i postanowiłam udać się do dr. Bissenika, który zrobił sporo zdjęć i potwierdził dysplazję. Z testu Ortolaniego mieliśmy 3-5mm i 30stopni w lewym i 40 w prawym. Byłam załamana perspektywą posiadania kalekiego psa, z którego wprost energia kipi, który nota bene był kupowany do sportu. Wydało mi się to niemożliwe taka choroba u pudla miniaturowego. Nasza hodowczyni też bardzo była zmartwiona tym faktem. Zaczęłam szukać innych metod leczenia dysplazji niż tylko zachowawcze. Gdzieś w necie wyczytałam o DARoplastyce i chyba z forum dysplazja.com znalazłam nazwisko dr. Niedzielskiego. Zadzwoniłam, skonsultowałam się i umówiłam na oględziny i zabieg. Całe szczęście nie musiałam jechać sama pociągiem bo nie dałabym rady. Wybrałam się z mamą samochodem bo jedna osoba musiała psa trzymać w pozycji na sfinksa, żeby nie przewracał się na boki bo wtedy rany bolały. Zabieg trwał chyba ze 3 godziny, dostałam psa z 4 szytymi ranami długości kciuka i pomalowanego na srebrnym sprayem. Podróż nie powiem była ciężka i noc też bo musiałam utrzymywać psa w odpowiedniej pozycji. Niezbędny okazał się większy kołnierz bo 4 dni po zabiegu zwierz wylizał rany. Teraz jesteśmy 3-mce po zabiegu i mamy się świetnie (odpukać), wracamy do dawnej sprawności i odbudowujemy mięśnie.

Posted

[quote name='Goś']A jeszcze pytanko do Ciebie, [B]Satir[/B]. Tak z ciekawości. W jakim wieku jest Twój piesek?[/quote]
podczas całej histori miał równe 5 miesięcy.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...