Alfa1 Posted November 28, 2004 Posted November 28, 2004 ,,BO TO SIĘ ZWYKLE TAK ZACZYNA'' :B-fly: Quote
Karka Posted November 28, 2004 Posted November 28, 2004 No nie mogę Sonya-Nero musisz cuś więcej opowiedzieć Quote
Karka Posted November 28, 2004 Posted November 28, 2004 zapomniałam dopisać w najbliższą sobotę :wink: okey? Quote
Gina&Tiger Posted November 28, 2004 Posted November 28, 2004 U mnie zaczęło się podobnie ,moja sunia też nie miała rodowodu ,to był też czarny pudel ,podobnie jak u Ciebie dorastałyśmy razem i mamy wiele wspaniałych wspomnień ,niestety nie ma już jej ze mną :cry: I tak to się zaczęło. Quote
aneta Posted November 29, 2004 Posted November 29, 2004 To co - tylko ja zaczynałam od papierowca :wink: Ale przecież to też był prawie przypadek. Quote
Sonya-Nero Posted November 29, 2004 Author Posted November 29, 2004 Powspominajmy sobie te nasze pierwsze pudelki... Pudel w moim życiu to czysty przypadek. Jako dziecko bardzo chciałam mieć psa, obojętnie jakiego byle to był żywy pies. Moja mama oczywiście się zgodziła ale postawiła jeden warunek, musi to być pies rasowy, żeby od samego początku wiedziała co z niego wyrośnie. Zaczęło się wertowanie ogłoszeń w gazetach i niestety stale trafiałyśmy na nieaktualne, aż... trafiłyśmy na ogłoszenie o pudelkach średnich czarnych i brązowych. Okazało się, że jest do sprzedania jeszcze jeden piesek, czarny lub brązowy, szybka decyzja, i nazajutrz już mieliśmy nowego sześciotygodniowego domownika. Największe wrażenie na mnie jako dziecku, zrobiły warunki w jakich wychowywane były szczeniaczki: białe, czyste prześcieradełko, zadbane szczeniaczki, zadbana, pięknie wystrzyżona na federała mamusia i bardzo sympatyczne starsze małżeństwo. I tak zaczęła się psia era w moim życiu. A Nero szybko podbił serca wszystkich domownikach i sąsiadów. Niestety był strasznym niejadkiem (po części była to nasza wina :oops: ) i do ósmego roku życia główny posiłek zjadał karmiony łyżeczką, było to do momentu kiedy w jego życiu pojawił się wszystkożerny i stale głodny samobieżny odkurzacz... Sonia. Okazało się nagle, że nasz "francuski" piesek umie sam jeść. Ponieważ miał awersję do jazd autobusem, raz na pół roku jeździł na strzyżenie do P. Teresy z Salonu Strzyżenia Psów, który mieścił się na Starowiślnej w Krakowie (był to państwowy zakład). Niestety zawsze po tej wystawie był autentycznie nieszczęśliwy ze swojego wyglądu. Nie pasowała mu fryzura na federała z sumiastymi wąsami i pomponikiem na ogonie. Najlepiej się czuł w naturalnej fryzurce na PONa. Od czasu do czasu dopadała mnie chęć dokonania samodzielnych postrzyżyn nożyczkami krawieckimi :lol: , które kończyły się zwykle tak samo, trzeba było wyrównać prawie do gołej skóry. Mój talent fryzjerski był wtedy bardzo głęboko uśpiony :wink: , nawet mi się śniło, że będę kiedyś miała specjalne nożyczki do strzyżenia psów i będę strzygła na wystawy :wink: :lol: Nero był strasznym zabijaką, uwielbiał się wdawać we wszystkie możliwe awantury psie, z których wychodził bez szwanku, bo rzadko komuś udało się przedostać przez jego obfite futerko. Miał nawet swojego osobistego wroga -Cezarka, osobista narzeczoną Punię (platonicznie), która potrafiła przyjść do niego do mieszkania... Quote
Gina&Tiger Posted November 29, 2004 Posted November 29, 2004 Chyba trochę powtórzę za Tobą, ale moja historia naprawdę była zbliżona.Również było mi obojętne jaki to będzia pies i przez przypadek trafił się pudel.Niestety moi rodzice nie chcieli iść na ustępstwa i musiałam postawić sprawę na ostrzu noża ,czyli przyniesienie psa do domu i postawienie ich przed faktem dokonanym.W efekcie tata spytał czy to pies czy suka ,jak usłyszał ,że baba powiedzial "jaszcze i to" i przez jakiś tydzień milczał.Mama jak ją zobaczyła złapala się za głowę i stwierdziła że będzie pełno wlosów bo taka kudłata.Teraz się wypierają tego i co chwilę ją wspominają .Zamówiłam ją sobie u znajomej która miała brązową pudlicę ,natomiast póżniej okazało się ,że tatuś mieszka obok nas (był czarny)Można więc powiedziec ,że prawie jakby miała rodowód :wink: Moja Panda była tylko raz strzyżona w zakładzie ,ale nie psim tylko fryzjerskim u znajomrj która miała dwa bedlinktony.Pózniej to ja zgłebiałam sztukę strzyżenia z bardzo różnym skutkiem ,co widać do dzisiaj ! :D Niejadkiem to moja sunia nie była ,o nie.po posiłku miskę można było odstawić do szafki tak była wylizana.To był pies :lilangel: Quote
JustynaJK Posted November 30, 2004 Posted November 30, 2004 również jako dziecko miałam postawione ultimatum-mały pies(poprzedni to ON),no i trafiło sie ogłoszenie o pudlach miniaturowych białych.Było to w poblizu więc widzieliśmy cały miot i od razu do gustu przypadł nam RAMZES-pies zawadiaka-z metryczką-wtedy ważną jeden rok.Pies był przemiłym szczeniakiem,ja jeszcze nie uczęszczałam do szkoły i tym sposobem minął rok i rodzice nie wyrobili rodowodu dla RAMZESKA,a wielka szkoda bo był to naprawdę piękny pies o świetnym pigmencie,na górnej granicy wzorstu,ale juz jak Ramzes miał kilka lat to jezdziłam na wytawy jako widz i juz wiedziałam ,że kynologia to moje hobby do końca życia.................... Quote
velvia Posted November 30, 2004 Posted November 30, 2004 Moja historia jest podobna.Na prośbę mojej córki zdecydowaliśmy ,że skora nie ma rodzeństwa to dobrze by było gdyby był pies.Długo trwała narada jakiej rasy wybór padł na cocker spaniela konicznie brązowy podpalany./w tamtych czasach bardzo modna rasa/.Całą rodziną pojechaliśmy na Skrę to taki duży teren sportowy .gdzie w sobotę i niedzielę można było kupić wszysto psy równiez i te z rodowodem często sprzedawane.Podzieliliśmy się na sektory i tam właśnie Mirek wypatrzył Astora pudla czarnego średniaka.był uroczy pachnaił najmodniejszym wtedy Old Spice.Wystarczyło jedne spojrzenie i już wiedzieliśmy ,że pies musi być nasz.Byłam jego ukochaną Panią dosłownie poszedł by za mną w ogień.Nigdy przedtem nie miałam kontakt z tą rasą,mądra Pani weterynarz powiedział na pierwszej wizycie "Pani to już nidgy nie rozstaniesię z tą rasą".Po śmierci Astora długo nie chciałam żadnego psa ,opóki nie zawojowały mnie dwie pudlice . :buzi: Quote
JustynaJK Posted November 30, 2004 Posted November 30, 2004 kto wie,moze w przyszłości wrócę kiedyś do pudli.....ale na emeryturze Quote
BiBi Posted December 1, 2004 Posted December 1, 2004 A ja wychowywałam się z pudlem od urodzenia, ponieważ nasz pierwszy pudel pojawił się w domu na dwa lub trzy miesiące przed moim przyjściem na świat :D Mój Tato twierdził, że skoro w domu jest dziecko, to i musi być pies :D Niestety Pinka się zatruła i odeszła od nas w wieku zaledwie 10 lat :cry: I znów wkroczył mój Tato, który kupił nam na otarcie łez dwie pudliczki, białą i czarną (chyba po jednej dla każdej z nas, czyli mojej Mamy i mnie) :D :D :D A później, to się już posypało :wink: Quote
Violonczela Posted December 1, 2004 Posted December 1, 2004 Witam wszystkich :scared: Mam nadzieję że udało mi się wślizgnąć na tą listę. Tyle razy miałam zamiar ale tylko na chęciach pozostało.Teraz podjełam męską decyzję że też chcę od czasu do czasu wtrącić swoje trzy grosze :wink: Quote
aneta Posted December 1, 2004 Posted December 1, 2004 Miło powitać??? Jezeli mozna czy ta szlachetna nazwa jest pozwiązana z Pani życiem ??? Quote
Violonczela Posted December 1, 2004 Posted December 1, 2004 Boże jaka Pani. Najpierw zrobiło mi się miło jak sie logowałam bo było napisane że mam 13 lat, a teraz "Pani" to chyba mam teraz ze 113 lat -bez przesady :-? Napewno nie gram na żadnym instrumencie chyba ze na czyjś nerwach ale mam nadzieję że nie. :P Quote
Violonczela Posted December 1, 2004 Posted December 1, 2004 Ten pseudonim to z czasów pięknej beztroskiej młodości. :lol: Quote
aneta Posted December 1, 2004 Posted December 1, 2004 OK :D , ale już miałam nadzieje , że pojawił się ktoś po fachu :wink: Co prawda z moim związany jest nie ten szlachetny instrument tylko ciut większy :lol: Quote
Gina&Tiger Posted December 1, 2004 Posted December 1, 2004 Rosniemy na potęgę .Witaj na pokładzie Violonczelu! :bigok: Quote
Sonya-Nero Posted December 1, 2004 Author Posted December 1, 2004 Violonczela, witaj, :hand: mam jedno pytanie czy Violonczeli coś jest wiadomo na temat piesków z włóczki :question: Quote
Violonczela Posted December 1, 2004 Posted December 1, 2004 No oczywiści, że tak sama je codziennie dziergam paluszkami. A jak się podoba strona? Quote
aneta Posted December 1, 2004 Posted December 1, 2004 No tak, trochę się domyślałam ale teraz tym bardziej witaj :D :D :D Quote
Violonczela Posted December 1, 2004 Posted December 1, 2004 Co do muzyki to kiedyś w szkole grałam na flecie a teraz to śpiewam w kuchni przy programie "Śpiewające fortepiany" "Szansa na sukces". Oczywiście zawsze jestem najlepsza :oops: bo nikt ze mną nie konkuruje i nikomu na to nie pozwolę :D Quote
Gina&Tiger Posted December 1, 2004 Posted December 1, 2004 Nie wiedziałam ,że jesteś taka muzykalna(flet?! :oops: ) Quote
Violonczela Posted December 1, 2004 Posted December 1, 2004 Myślałam że wszyscy poszli już spać ale się pomyliłam. Właśnie dzisiaj pisałam do Sonya-Nero że remontowałam swoją stronę może też byś zajrzała? Jestem ciekawa jak ona wygląda u innych. Quote
Violonczela Posted December 1, 2004 Posted December 1, 2004 Mam wiele ukrytych talentów.... jeszcze sama nie wiem jakie Quote
Gina&Tiger Posted December 1, 2004 Posted December 1, 2004 Podaj adres bo nie mogę znaleść! :modla: Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.