GreenEvil Posted December 25, 2014 Share Posted December 25, 2014 Dwa lata temu musiałam uśpić swojego Czesława, psa który trafił do mnie zupełnym przypadkiem - głuchy, ślepy i starszy od węgla. Od tego czasu trzymałam się swojej decyzji, że nie czas na psa, że jak będę miała więcej czasu to sprawie sobie wymarzonego blekitnego STB. Że pies nie może siedzieć sam po 10h, że w końcu mogę pospać... Moje postanowienie szlag jasny trafił po wraku, który trafił do mnie przez FB...lepsze 10h samemu w domu niż całe życie w schronisku. Zaczęło się przekopywanie netu w poszukiwaniu Tego psa. Warunki, proste pies dorosły akceptujacy koty lub malec, max 20 kg (3 piętro bez windy, a psa czasem trzeba ponosić ) ale większy od moich kotów. W końcu na którymś portalu ogłoszeniowym zobaczyłam takie zdjecia Serce podskoczylo mi do gardła... znalazlam. Gdzieś z tyłu głowy tluklo się resztka sił spostrzeżenie, że przecież ten maluch jest przerażony, ale serce kazalo juz łapać za telefon i dzwonić pod wskazany numer. Tydzień później przyjechał do mnie szczeniak, w kartonie wyłożony ręcznikami ujrzałam zasilane go po uszy malca. 5 miesiecznego psa w totalnym stuporze, zupełnie bez reakcji na otaczający świat. Malec wysypany z kartonu zamarł w kącie pomiędzy szafą i ścianą, całym sobą pokazując, że najchętniej byłby niewidzialny. Jakimś ostatnim przeblyskiem zdrowego rozsądku rozłożyłam kennel klatkę, która wyłożyłam dry bedem i wrzuciłam do niej tą kupkę nieszczęścia. Usiadłam na łóżku i wtedy dotarło do mnie, że mam przed sobą zdziczalego szczeniaka, dramatycznie mało czasu na codzień, ciężki projekt, który zaczyna mi się w pracy... i, że muszę wypić to piwo, które nawazylam, stanąć na uszach, bo zaraz z tego szczeniaka zacznie się robić młodzian, który w ramach obrony swojego pregowanego tyłka przed zagrozeniem może użyć zębów. Tak było w połowie października :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
GreenEvil Posted December 25, 2014 Author Share Posted December 25, 2014 Dzisiaj mój Tajek zrobił ze mną 5 km po ścisłym centrum Wawy, zero stresu związanego z mijanymi ludźmi i samochodami. Non stop w trybie pracy (bo ciągnięcie jest fajne). Jestem z niego tak dumna, że nawet nie przeszkadza mi fakt, że czasem zamiast iść prosto skręca w prawo :D Teraz będę dalej zanudzac Przez bite dwa dni Tajek nie miał zamiaru opuścić klatki, ale ja nie miałam zamiaru czekać z założonymi rękami. Malec śniadanie, obiad i kolację dostawał pod nos, prosto z ręki. Na samym początku ręką podjezdzala pod psa skulonego w samym kącie, później młody juz sam musiał podsunac się kawałek, żeby zjeść. Trzeciego dnia wymienił z własnej woli klatkę na posłanie, które stało schowane pod suszarką na bieliznę. Mały kroczek, jednak nadal do psa nie można było się zbliżyć bardziej niż na odległość wyciągnięte ręki, nie można było przy nim stać czy szybciej się ruszyć. Skutkowało to paniczną reakcja i chowanie się psa w najciemniejszy kąt. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Guest TyŚka Posted December 29, 2014 Share Posted December 29, 2014 Gratuluję pracy z psem :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
lucky23 Posted January 20, 2015 Share Posted January 20, 2015 Śliczny malec ♥ Życzę dużo wytrwałości, i szczęścia. Trzymamy kciuki! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.