Jump to content
Dogomania

palisiak

Members
  • Posts

    49
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by palisiak

  1. [quote name='Fauka']Określenie miniaturka w tym wypadku wprowadza po prostu w błąd.[/QUOTE] [quote name='palisiak']Już wiem że określenie "miniturowy" to tylko świadczy o wielkości psa i jest wymyślone przez hodowców. A myślałam że podobnie jak przy jamnikach jest po prostu odmiana standardowa i miniaturowa. No cóż - przedtem jak już pisałam miałam owczarki więc kupno Chihuahua to była dla mnie abstrakcja i zupełny przypadek. Słyszałam caly czas "minuatura, miniatura" no to myslalam ze tak wlasnie jest :smile:. Wobec tego poprawiam się: "Jestem właścicielką Chihuahua" :-D he he (dla mnie jeden diabeł).[/QUOTE] Generalnie temat zakończony - choć nie wiem po co ten cały masowy atak na mnie "miniatura czy nie", skoro w ogóle nie ma to wpływu na sens postu który pierwotnie zamieściłam (dotyczący chamstwa innych psiarzy). Dzięki jednakże za sprostowanie.
  2. [quote name='Beatrx']i ma wpisaną rasę: miniaturowy Chihuahua czy Chihuahua?[/QUOTE] normalnie ma wpisane Chihuahua - bez określenia "miniaturowy". "Race Chihuahua pelo largo FCI 218" Rodowód jest w języku francuskim. Już wiem że określenie "miniturowy" to tylko świadczy o wielkości psa i jest wymyślone przez hodowców. A myślałam że podobnie jak przy jamnikach jest po prostu odmiana standardowa i miniaturowa. No cóż - przedtem jak już pisałam miałam owczarki więc kupno Chihuahua to była dla mnie abstrakcja i zupełny przypadek. Słyszałam caly czas "minuatura, miniatura" no to myslalam ze tak wlasnie jest :). Wobec tego poprawiam się: "Jestem właścicielką Chihuahua" :D he he (dla mnie jeden diabeł).
  3. [quote name='maryg22']W gości równiez jej nie biorę, przede wszystkim dlatego, że wszyscy dają jej coś do jedzenia, wbrew mojemu zakazowi. A u nas akurat pilnowanie tego jest dość ważne, bo Joy jest alergiczką. Z tego samego powodu gdy u nas są goście, w czasie obiadu albo cały czas skupiam się na psie i pilnuję czy nikt jej nic nie daje, albo pies zostaje zamknięty w klatce na ten czas :roll:[/QUOTE] Kurcze widzę że wszyscy mają problem z częstowaniem psa przez rodzinkę - aż strach jechac na jakiś urlop i psa zostawić komuś pod opieką !! :O Chyba bym jednej nocy nie przespałą...
  4. [quote name='Chiquita&DeeDee']Tak znam to, mam 4 dziewczynki chihuahua. Ja już się nauczyłam szorstkim tonem mówić nie wolno. Bez tego nie miałabym spokoju. Tak samo mnie to denerwuje i czasami niestety kolejnej, nawet niewiele winnej osobie z rzędu się obrywa. Z tym, że ja nie daje głaskać i już. Nie wolno, a jak ktoś pcha ręce pomimo zakazu to zwyczajnie po nich obrywa. A najbardziej irytuje mnie ten dziwnie piskliwy ton którym nawet dorośli zaczynają mówić na widok moich psów. W gości ich nie biorę, bo pilnowanie 4 psów wśród osób które z małym psem się nie umieją obchodzić jest nie na moje nerwy, tym bardziej, że dwie z moich dziewczyn mają nie zarośnięte ciemiączko, czyli praktycznie mózg na wierzchu, jedno uderzenie i po psie. Ogólnie trzeba nauczyć się z tym żyć. Ja teraz już mam tak opanowane mówienie nie, że w zasadzie rzadko mnie ktoś zaczepia. Niestety najmniejsze zawahanie tonu lub uśmiech ludzie traktują jak przyzwolenie, bądź na zasadzie, a przecież nic się nie stanie, więc wyrażam się surowo i zdecydowanie. Poza tym, że wzbudzam duże zainteresowanie rzadko ktoś faktycznie wyciąga ręce. Trzeba przywyknąć.[/QUOTE] Zazdroszczę asertywności. muszę nad nią popracować. Mój pies też ma niezrośnięte ciemiączko i tym bardziej wkurzam się gdy ktoś go niedbale łapie bądź "podaje" swoiemu dziecku na kolanka (mówię u o spotkaniu rodzinnym, bądź sytuacji gdy u nas są goście).. Generalnie też unikam zabierania go bo nie wiem jak Ty ale ja to tracę przyjemność z "goszczenia" się a tylko się nerwowa robię. :/ Z dziećmi na podwórku sobie jakoś radzę od tego weekendu - zauważyłam że już sam "wyraz mojej twarzy" skutecznie je zniechęca do podejścia - i tutaj masz rację wystarczy się uśmiechnąć a lecą ! :O Fajnie by było mieć cztery pieski jak Ty :). My naszemu zapewniamy towarzystwo raz w miesiący jeżdząc na "spotkanie chihuahua" potrafi byc nawet 50 psów :)
  5. [quote name='evel']Nie ma czegoś takiego, jak miniatura rasy miniaturowej, no na litość. Pies rasy chihuahua ma ważyć między 1,5 do 3 kg z jakiegoś powodu, nie ma czegoś takiego jak miniaturka chihuahua, bo to zaczyna być absurdalne - coś w stylu "yoreczki XXXS". Jamniki to zupełnie inna kwestia, poza tym nikt ich nie miniaturyzuje bez ładu i składu, bo moda. Tam określenie "miniatura" dotyczy konkretnych wymiarów a nie skarłowaciałych przedstawicieli, tak samo jak sznaucer olbrzym, średni i mini, pinczer średni i mini, pudel duży, średni, mini i toy itd.[/QUOTE] Dyskutowaliśmy już na ten temat. Nie ma miniatury ale tak się mówi ze względu na mniejsze wymiary niż standard.
  6. [quote name='Fauka']Moda na wszystko za małe, za krzywe, za karykatualne odbija się zwykle na dobru psów. Można sobie psa nazwać miniaturką ale jest po prostu wyjątkowo małym przedstawicielem swojej rasy i może wagowo odbiegać od wzorca. Jednak takie psy się sprzedają i niektórzy hodowcy łączą ze sobą coraz mniejsze psy by w miotach wychodziły jeszcze mniejsze szczeniaki. To nie jest dobre. Hasło "miniaturka" super sprzedaje psy, bo ludzie lubią to co małe, poręczne, filigranowe i słodziutkie.[/QUOTE] To jest prawda. Jednak w moim przypadku nie jestem ofiarą "mody" ani hasła "miniatura", ale zwykłego ogłoszenia w którym wpadł mi w oko jeden pyszczek. Mógłby to być równie dobrze Bernardyn bo było to nam obojętne. Do tamtej pory posiadałam tylko Owczarki Niemieckie. Także za "modą" nie podążam a jest to kwestia po prostu przypadku.
  7. [quote name='PaulinaBemol']a piesek ma rodowód ZK? bo może mieć jeszcze metryczkę nowych związków które z rodowodem nie maja za wiele wspolnego tak samo jak ze wzorcem FCI. Po prostu po wejściu w życie nowej ustawy ludzie rozmnazający psy "rasowe ale nie rodowodowe" zrzeszali się by moc działać dalej. I działają teraz na tej samej zasadzie co poprzednio tylko że drukują sobie metryczki (kawałek papieru) Inna sprawa że wielu hodowców podąża za modą i rozmnazaja coraz mniejsze pieski by zaspokoić gusta kupujących. Niestety taka miniaturyzacja często źle się kończy dla psiaków.[/QUOTE] To jest prawda i też uważam że te wyjątkowo male (mniej niż kg) to już nawet i wyglądają na lekko upośledzone :/.. Mój pies ma normalny oryginalny rodowód ZK czyli wszystko tak jak powinno być.
  8. [quote name='sachma']Ja miałam takie problemy, kiedy Lenny był młody. Bardzo szybko nauczyłam się zasłaniania Lennego własnymi nogami. A co do rodziny - ja może jestem jakaś chamska, ale kłopotu nigdy nie miałam z powiedzeniem, że czegoś sobie nie życzę - tylko u mnie to bardziej trzeba go było bronić przed niewychowanymi dziećmi kuzynki, które psa próbowały kopnąć czy wytargać za sierść, albo podnieść - kuzynka była na mnie obrażona jakiś czas, ale psu się krzywda nie stała i to było dla mnie istotniejsze - tylko że ja, ani mój mąż, nie jesteśmy szczególnie rodzinni i nie przebieramy w słowach jeśli coś/ktoś nas irytuje.[/QUOTE] oh kurcze to już naprawdę hardcore jak dzieci chciały go targać :((.. Kuzynka się obraziła bo w ogóle nie zdaje sobie sprawy z wielkości problemu. Dzieci ją bardziej interesuj niż "jakiś pies". Ja z kolei jestem rodzinna - to fakt, ale nie mam cierpliwości do "uczenia" innych (zaczynając od dzieci kończąc na dorosłych), jak powinno się obchodzić ze zwierzęciem... muszę nad tym popracować
  9. [quote name='klaki91']Szczerze mówiąc to problem ktory opisujesz jest dla mnie abstrakcją. To wszystko kwestia asertywności, a tłumaczenie "głupio mi zwrócić uwagę" jest na prawdę słabym argumentem. Nie ma czegoś takiego jak "głupio", to Twój pies, Ty decydujesz kto i w jaki sposób go dotyka. Moją sukę też próbowało kopnąć ledwo chodzące dziecko- tylko że ja automatycznie wystawiłam nogę tak, że dzieciak kopnął mnie i sie przewrócił. Innym razem gonił nas mały chłopczyk tupiąc więc go złapałam za rękę jak podszedł za blisko i powiedziałam grzecznie i stanowczo że tak nie wolno robić. Miałam też akcję z chłopcem który wjechał w moją sukę rowerem- zupełnie celowo. I tutaj gówniarza tak opieprzyłam i nastraszyłam, że bez problemu zlokalizuje gdzie mieszka że się chłopak na prawde wystraszył bo ze łzami w oczach prosił żebym nie robiła problemów (i jego kumple też- pewnie się założyli który wjedzie w moją sukę). Wielokrotnie byłam napastowana na spacerach, w pociągu i za każdym razem ludzie na moją ostrą (ale uprzejmą) reakcję odpuszczali. Nauczyć się bornić swojego psa przez natrętami bo dla niego liczy się przede wszystkim oparcie jakie może znaleźć w Tobie. To, że rodzice nic nie robią, że ludzie nie pytają się o Twoje zdanie to wszystko nie wina tych osób tylko Twojego braku pewności siebie i umiejętności postawienia sprawy jasno- psa się nie dotyka gdy sobie tego nie życzysz i koniec kropka.[/QUOTE] Chyba masz rację. Ja po prostu często mam takie wyrzuty sumienia jak odmówię komuś pogłaskania - i mimo że gotuje mi się w środku to z zaciśniętymi zębami odpowiadałam "tak, można". :// Ale w ten weekend próbowałam innego podejścia - uwierzcie mi albo nie, ale dzieci odstraszyłam już SAMYM WYRAZEM TWARZY ha ha. Strzelam "Poker Face'a" i dzieci nie podchodzą ale z dorosłymi tak jak wyżej napisano - muszę poćwiczyć z asertywnością...
  10. [quote name='Joanna-F']Dokładnie. Kopnął przypadkiem, ale nie rozumiem co mogło go śmieszyć w tej sytuacji. A co do rodziny, to może spróbuj z uśmiechem wytłumaczyć, że pies się stresuje, że nie powinno się tak robić... Albo weź dzieciaki na stronę i zrób im szkolenie :lol: (dzieciakom, nie psu :lol: )[/QUOTE] He he z tym szkoleniem chyba tak trzeba będzie zrobić ;D
  11. [quote name='Amanecida'] Ja mam większego psa, ale ma uroczy wygląd więc ludzie pchają do niego ręce. Na wakacjach nie dało się przejść deptakiem, żeby kilka osób go nie zaczepiło. Póki komentują z daleka albo pytają czy mogą pogłaskać wszystko okej. Ale też się zdarzyło, że kobieta złapała go na ręce (jak jeszcze był maluchem i ważył 3 kg), a na dodatek go upuściła -.- W takich sytuacjach trzeba opieprzać rodziców, nic innego nie pozostaje. Można postraszyć, że pies jest rasowy, drogi i jak dzieciak go uszkodzi będą płacić odszkodowanie. Tu może być nieco łatwiej bo to rodzina. Trzeba by im wytłumaczyć obrazowo dlaczego nie będziesz dawać dziecku psa, ani teraz ani nigdy - bo obawiasz się o jego bezpieczeństwo, jest mały, delikatny, dziecko nie zdaje sobie sprawy że może coś mu zrobić. Nie dasz psa i tyle. Co do karmienia, mam podobny problem - trochę pomaga jak powiem że pies dostanie sraczki od tego jedzenia. Może się boją, że zafajda im dywan, albo że każę im sprzątać ;) Ogólnie przy takim psie jakiego masz musisz wyhodować sobie twardszą skórę i pozbyć nieco skrupułów, reagować bardziej lub mniej grzecznie (zależnie od sytuacji i potrzeby). Jeśli Ty nie będziesz "bronić" swojego psa przed namolnymi ludźmi, to nikt inny tego nie zrobi. Ludzie nie myślą za wiele o tym czy zachowują się okej, trzeba myśleć za nich.[/QUOTE] Dziękuję - masz rację chyba muszę się twardsza zrobić :) Dla ludzi to nie jest pies tylko maskotka - w ogóle czasem się dziwie czy niektorzy myślą...
  12. [quote name='Owcaa']No cóż...małe gabarytowo psiaki traktowane są z góry jak maskotki a te duże jak mordercy... Mam dwa cc i choć agresji w nich zero i nigdy nie warknęły nawet w kierunku człowieka (raczej siano jeszcze w głowach) niejednokrotnie słyszałam: "Jezu, ale psy!..." i tak jak już gdzieś pisałam nie są to okrzyki zachwytu... Wasze zagłaskaliby na smierć, moich boją się "na wszelki wypadek". A prawda jest jedna: pies to ani maskotka ani potwór. Psa należy bez względu na gabaryt traktować z szacunkiem jak każde zywe stworzenie. Edukacja odnośnie dzielenia przestrzeni ze zwierzętami to u nas niestety mooocno kuleje...[/QUOTE] Oh święte słowa !!!!!
  13. [quote name='Fauka']To są wymysły ludzi hodujących chore karły i "mini chi" nie mają nawet wzorca, podobnie jak mini yorki i wszystko inne mini. Niezdrowa miniaturyzacja psów nie służy rasie, wręcz przeciwnie. Myślę że lepiej zainwestować w chomika, też mały.[/QUOTE] Chomik nie jest tak wdzięczy jak pies ;). Wszystko co napisałaś się zgadza - jednakże nie można powiedzieć że "nie ma czegoś takiego". Mimo miniaturowej wielkości (wyraźnie mniejszej od standardowych psów tej rasy) - matka oraz ojciec jak i ich potomstwo posiadają rodowody. Nie znam się bo nie bawię się w w wystawy z moim psem, ale wydaje mi się że to chyba znaczy, że od wzorca raczej NIE odbiegają :).
  14. [quote name='Fauka']Dlatego na czas zabaw pies powinien mieć smycz odpiętą dla bezpieczeństwa. Jeżeli uważasz że kompan do zabawy jest dla niego zbyt duży to po prostu nie prowokuj[/QUOTE] Problem w tym że to było dalekie od prowokacji. Po prostu szłam tak jak zwykle to robię i mialam święte prawo tam być. U nas jest zakaz spuszczania psów ze smyszy w niewyznaczonych do tego miejscach. Skoro "miła" pani widziała że się zbliżam powinna swojego psa przywołać i zapiąć na smycz. Bo gdyby coś się mojemu stało - to ona by kryła koszta leczenia bo mój pies był na smyczy tak jak powinien...
  15. [quote name='Gelisia']szczyt chamstwa,co za babsko. chyba bym puściła kwieciście przybraną wiązankę słówek w stronę tej pani[/QUOTE] ohh żebym tylko umiała - ale po niemiecku nie jestem jeszcze aż tak wyszczekana .. a szkoda :[
  16. [quote name='Pani Profesor']nie ma czegoś takiego jak miniaturka Chihuahua :cool3:[/QUOTE] Owszem jest ;). Są nawet Teacup które nie osiągają więcej niż 1kg. Standardowy Chihuahua osiąga od 1,5-3kg. Podobnie jest np z Jamnikami. Są Standardowe, królicze i miniaturowe.
  17. [quote name='veah']:d:d no, nie ma to jak niektórzy ludzie;)[/quote] dokladnie !!
  18. Ja miałam ciekawą sytuację w parku: Mój pies waży tylko 1,25kg jest to miniaturka Chihuahua (na zdjęciu). Byłam z nim w parku przez który przepływa strumyczek (podchodzę zawsze blisko jak i inni psiarze żeby pies mógł wejść łapkami do wody czy się napić. Przy strumyku stały dwie koleżaneczki (koło 40stki) z psem który biegał luzem (koło 10 kg kundel niewysoki). Mój pies był na smyczy (!!) zainteresował sie tym psem z wzajemnością. Aż tu nagle tamten zaczął szybko biec (coś na wzór zachęty do zabawy). Wleciał z takim impetem w mojego psa, że zahaczył smycz w połowie i kolejnych kilka metrów biegł ciągnąc mojego psa po ziemi !!!! Podbiegłam szybko złapałam tego kundla ale zachowując zimną krew uśmiechnęłam się i tak jakby do niego powiedziałam "eeeej ty jesteś za duży trochę", na co babsztyl podszedł i z głupim uśmiechem powiedziała "nie - to on jest za mały" (mając na myśli mojego psa). I nawet nie przeprosila choć mój pies byl przerażony i cały się trzósł !!! Miałam małe wyrzuty sumienia że tak blisko podeszłam ale z drugiej strony - pies powinien być na smyczy. A mieszkam w Niemczech i tutaj to powinni szczególnie respektować (a jak widać nie każdy bierze to sobie do serca)
  19. [quote name='ailema']Ja reaguje stanowczo .Do dzieci wysyłam krótkie komunikaty "nie wolno " ,"nie głaszcz" itp . Jeśli to są dorośli proszę z spokojem .Jak to nie pomaga już nie jestem miła ....[/QUOTE] Dziękuję Ci bardzo za odpowiedź - z dziećmi sobie szybko poradzę he he gorzej z takimi przypadkami jak "wiecznie uśmiechnięta staruszka" co schyla się i bierze z ziemii mojego psa niemal obrywając mu głowę (bo nie wie jak go poprawnie złapać) !! to jest masakra :shake::crazyeye:
  20. [quote name='Joanna-F']Rodzinie wytłumacz, że to nie zabawka. Pewnie niektórzy się na Ciebie obrażą, bo przecież taki malutki, słodki piesek, dzieci się chcą z nim pobawić... [/QUOTE] No właśnie tego się obawiam bo z moją rodziną nie mam problemu. Problem występuje tylko przy niedoświadczonej rodzinie mojego chłopaka (w której nikt nie mial i nie ma psów). Nie chcialabym zeby poczuł sie ze atakuje jego rodzinę - stąd tylko często siedze wyraźnie wkurzona na takich rodzinnych spotkaniach :P.. A co do walnięcia pieska piłką to masakra domyslam sie jak musiał byc tato wkurzony ! ja bym zabiła chyba i to nie za kopnięcie ale za ten śmiech głupi:mad: !
  21. [quote name='Wasylek']A jak jesteś na spacerze to nie możesz poprosić żeby nie podnosili i nie dotykali twojego psa zamiast się w środku gotować ? Tak samo z rodziną ?[/QUOTE] Na spacerze przychodzi to łatwiej to fakt - zdarza się też że jak widze ze ktos idzie z naprzeciwka i juz się "szczerzy" wręcz to uciekam na drugą strone ulicy. Przy rodzinie natomiast to nie jest takie łatwe (w poście miałam na mysli praktycznie i wyłącznie rodzinę mojego chłopaka - nikt nie ma zwierzaka i nigdy nie miał więc nie wiedzą co wypada a co nie i widać brak doświadczenia w opiece nad nimi), bo gdy siedzi obok mnie mój chłopak to glupio jest zwracac komuś "od niego" uwagę. Poza tym jak próbowałam z nim pogadac to on twierdzi że przesadzam. On sam popełnia duzo błędów przy psie bo nie mial nigdy zwierzaka i to też napewno dlatego nie zauważa często że nieustanne "macanie" jest dla psa męczące - nie mówiąc już o ryzyku zabawy psa z małym dzieckiem... :-(
  22. Witam, jestem tutaj nowa a ponieważ nie znalazłam temu podobnego wątku na forum to zakładam nowy przy okazji prosząc o pomoc i radę w sytuacji w jakiej się znajduję. Otóż jestem właścicielką 11-miesięcznego Chihuahua (samiec). Niewiarygodnie denerwuje mnie, gdy ledwo wynurzam się z nim na spacer z domu a co druga osoba zatrzymuje się i głaszcze (bez pytania od tak po prostu) mojego psa, a zdarzają się i przypadki gdy go unoszą z ziemii i tulą !!! Moje pierwsze pytanie do was to to - czy też macie podobny problem jak ja - bo u mnie pojawia się tak niewiarygodna frustracja że nie umiej jej opisać!:angryy: Jak widzę plac zabaw a na nim stado krzyczących dzieci które już na mnie patrzą to tak mi tężeje twarz ze odstraszam ich samym spojrzeniem. Zdarzylo mi się raz że male (około 2 letnie) dziecko przy własnych rodzicach kopnęło mi psa (rodzice nic nie zrobili, a podkreślam że mój pies waży tylko 1,25 kg!!:angryy:) Mam niechęć do każdego kto podchodzi i w ogóle pyta o psa - nie mówiąc tu już nawet o tym jak mi go ktoś karmi ! (czego nie mogę oduczyć rodziny gdy siedzimy przy stole). Nie lubię zabierać przez to psa ze sobą obojętnie gdzie się wybieram z moim chłopakiem bo zdarza się ze jego familia prosi np. żebym "podała" pieska córce członka rodziny (3,5 letnia dziewczynka), która niewiele wie o delikatności i "niemęczeniu" psa (nie ufam że nic się nie stanie, a jak jadę w gościnę to nie po to żeby martwić się o psiaka ale po to by się pogościć w spokoju). Proszę was, wypowiedzcie się na ten temat - czy macie podobne odczucia, sytuacje, rady - może chociaż będzie mi raźniej jak się ktoś ze mną zsolidaryzuje.
  23. Witam, jestem tutaj nowa a ponieważ nie znalazłam temu podobnego wątku na forum to zakładam nowy przy okazji prosząc o pomoc i radę w sytuacji w jakiej się znajduję. Otóż jestem właścicielką 11-miesięcznego Chihuahua (samiec). Niewiarygodnie denerwuje mnie, gdy ledwo wynurzam się z nim na spacer z domu a co druga osoba zatrzymuje się i głaszcze (bez pytania od tak po prostu) mojego psa, a zdarzają się i przypadki gdy go unoszą z ziemii i tulą !!! Moje pierwsze pytanie do was to to - czy też macie podobny problem jak ja - bo u mnie pojawia się tak niewiarygodna frustracja że nie umiej jej opisać!:angryy: Jak widzę plac zabaw a na nim stado krzyczących dzieci które już na mnie patrzą to tak mi tężeje twarz ze odstraszam ich samym spojrzeniem. Zdarzylo mi się raz że male (około 2 letnie) dziecko przy własnych rodzicach kopnęło mi psa (rodzice nic nie zrobili, a podkreślam że mój pies waży tylko 1,25 kg!!:angryy:) Mam niechęć do każdego kto podchodzi i w ogóle pyta o psa - nie mówiąc tu już nawet o tym jak mi go ktoś karmi ! (czego nie mogę oduczyć rodziny gdy siedzimy przy stole). Nie lubię zabierać przez to psa ze sobą obojętnie gdzie się wybieram z moim chłopakiem bo zdarza się ze jego familia prosi np. żebym "podała" pieska córce członka rodziny (3,5 letnia dziewczynka), która niewiele wie o delikatności i "niemęczeniu" psa (nie ufam że nic się nie stanie, a jak jadę w gościnę to nie po to żeby martwić się o psiaka ale po to by się pogościć w spokoju). Proszę was, wypowiedzcie się na ten temat - czy macie podobne odczucia, sytuacje, rady - może chociaż będzie mi raźniej jak się ktoś ze mną zsolidaryzuje.
  24. Witam, jestem tutaj nowa a ponieważ nie znalazłam temu podobnego wątku na forum to zakładam nowy przy okazji prosząc o pomoc i radę w sytuacji w jakiej się znajduję. Otóż jestem właścicielką 11-miesięcznego Chihuahua (samiec). Niewiarygodnie denerwuje mnie, gdy ledwo wynurzam się z nim na spacer z domu a co druga osoba zatrzymuje się i głaszcze (bez pytania od tak po prostu) mojego psa, a zdarzają się i przypadki gdy go unoszą z ziemii i tulą !!! Moje pierwsze pytanie do was to to - czy też macie podobny problem jak ja - bo u mnie pojawia się tak niewiarygodna frustracja że nie umiej jej opisać!:angryy: Jak widzę plac zabaw a na nim stado krzyczących dzieci które już na mnie patrzą to tak mi tężeje twarz ze odstraszam ich samym spojrzeniem. Zdarzylo mi się raz że male (około 2 letnie) dziecko przy własnych rodzicach kopnęło mi psa (rodzice nic nie zrobili, a podkreślam że mój pies waży tylko 1,25 kg!!:angryy:) Mam niechęć do każdego kto podchodzi i w ogóle pyta o psa - nie mówiąc tu już nawet o tym jak mi go ktoś karmi ! (czego nie mogę oduczyć rodziny gdy siedzimy przy stole). Nie lubię zabierać przez to psa ze sobą obojętnie gdzie się wybieram z moim chłopakiem bo zdarza się ze jego familia prosi np. żebym "podała" pieska córce członka rodziny (3,5 letnia dziewczynka), która niewiele wie o delikatności i "niemęczeniu" psa (nie ufam że nic się nie stanie, a jak jadę w gościnę to nie po to żeby martwić się o psiaka ale po to by się pogościć w spokoju). Proszę was, wypowiedzcie się na ten temat - czy macie podobne odczucia, sytuacje, rady - może chociaż będzie mi raźniej jak się ktoś ze mną zsolidaryzuje.
×
×
  • Create New...