Jump to content
Dogomania

isabelle301

Members
  • Posts

    1038
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    2

Posts posted by isabelle301

  1. [quote name='barbarasz49']Już nie wiem czy się z waszych tekstów śmiać czy płakać? Według Waszego rozumowania w książce napisanej przez kompetentnych ludzi parę lat temu,bo nie jest to 20 do 30 tylko raptem 3-4 ,są same głupoty bo zakazuje się dawać psom surowego mięsa i kości,a mądre są te książki napisane w latach 2013-2014,w których niedouczony autor dopuszcza podawanie takiego mięsa i kośći. Ja mimo wszystko twierdzę że przez te lata nawet gdyby to było 50 lat i więcej,przewód pokarmowy się psom nie zmienił,tak samo jak i zagrożenie chorobami odzwierzęcymi,przynajmniej mnie nie jest nic wiadomo żeby budowa psa i odporność ewoluowała z latami.To że są mody na diety np.Kwaśniewskiego,Dukana i wiele innych tak znajdują się specjaliści od wynajdowania różnych sposobów karmienia np. BARF-em itp.Problem polega na tym że często po jakimś czasie okazuje się że tak dieta jak i sposób żywienia jest szkodliwy i wymyśla się znowu coś nowego dla naiwnych,którzy się na to łapią bo przecież na tym ktoś zarabia. Ale rzeczywistość pozostaje rzeczywistością surowe mięso,często niewiadomego pochodzenia, było i jest nosicielem wielu chorób,tak jak kości,których w zasadzie w ogóle nie należy psom podawać, często były i są przyczyną śmiertelnych zejść psów na skutek przebitego jelita,żołądka czy innego narządu. Ja mam Taka zasadę życiową - zawsze dmucham na zimne- a pies nie był i nie jest dla mnie obiektem doświadczalnym.[/QUOTE]

    I tu ci przyznam rację - pies jako podgatunek wilka nie ewoluował tak bardzo daleko. Jego układ pokarmowy jest dokładnie tym samym którym dysponuje wilk. Dlatego oto własnie surowe mięso i kości sa dla psa najlepszym pokarmem na calutkim świecie. A sucha karma żeby nie wiem jakim była cudem - zawsze będzie tylko marną imitacją pokarmu i zapchajdziurą dla leniwców.

    Podzielam subiektywną ocene Dardamell twojej osoby w całej rozciągłości.

  2. Wystarczy ze będe patrzyła czy okolica w której się znajdujemy obfituje w biegające psy. One nie spadają z nieba z nagła... a jak widzę psa luzem w parku to widze co on za jeden - wszystkie znam. Ponadto jest z nami nasz pies. I biada temu który wybiegnie na dziecko zza krzaka. Bo nie zdąży pokonac kolejnego metra.

  3. [quote name='klaki91']A czy ja tu piszę, że puszczanie dziecka samopas jest równe wyjściu do toalety? Piszę, że nieszczęśliwy wypadek może zdarzyć się w każdej chwili.

    Jeśli dla ciebie pozwolenie dziecku na jeżdżenie na rowerze z grupką innych dzieci na wewnętrznej osiedlowej drodze (która zapewne nie jest długości Marszałkowskiej i nie panuje też na niej taki ruch) podczas gdy rodzic robi coś w ogrodzie jest brakiem odpowiedzialności to rzeczywiście nie mamy o czym dyskutować, bo dla mnie na przykład to nic złego, sama tak robiłam, inne dzieci tak robiły i każde z nas zostało "nauczone życia" i nie przeszkadzało to w żaden sposób naszym rodzicom w opiece nad nami. Nie uważam też moich rodziców za nietroskliwych i nieodpowiedzialnych ludzi, wręcz przeciwnie.

    Nie wiem dlaczego wysnułaś z tego wniosek, że takie dziecko uczone jest życia przez ulicę, moim zdaniem to duża nadinterpretacja. Chyba że dla ciebie istnieją dwie opcje:
    1. Opiekowanie się dzieckiem i nie puszczanie go na osiedlową ulicę żeby pojeździło na rowerze
    2. Puszczenie dziecka i pozostawienie uczenia go życia przez przypadek/ulicę

    podczas gdy ja tu widzę jeszcze wiele innych możliwości[/QUOTE]

    Chyba się czepiasz... ja zawsze swojemu dziecku powtarzam - nie obchodzi mnie co inni robią i co się z nimi dzieje - obchodzisz mnie tylko ty.
    I tobie odpowiem to samo - nie obchodzi mnie czy twoi rodzice byli zbyt leniwi aby pójść z tobą na spacer byś mogła pojeździć na rowerze w bezpiecznym do tego terenie. Obchodzi mnie bezpieczeństwo mojego dziecka. Nie obchodzi mnie czy wychowywała cie ulica. Obchodzi mnie wychowanie mojego dziecka. A jej ulica wychowywac nie musi - ma mnie i swojego tatę.
    Parę lat temu byłąm na wakacjach w Zwierzyńcu... osiedle domków na uboczu. Wewnętrzne ulice z niemal zerowym natężeniem ruchu. Wszyscy oczywis,cie dzieci puszczali... dwa dni przed wyjazdem dziecko sobie pojechało. Było samo bo koledzy mieli dopiero wyjść. I nie wyrobiło się na zakręcie. Jedno uderzenie głowa o krawężnik i parę godzin w rowie. Oczywiście nieszczęsliwy wypadek. Oczywiście rodzic nie złapałby dzieciaka w locie. Ale oczywiście byłby na miejscu i pomoc nadeszłąby na czas, Kto był winny? Pewnie sąsiad bo sobie zrobił za płotem krawęzniki...

  4. Dawaj na porodówkę na BS... są slicznościowe.
    Masz młynek do kawy? Bardzo ułatwia życie... bardzo

    zawsze też mozesz robić test - po ugotowaniu jajka - rozdrób skorupki w palcach tak drobno jak dasz radę i połóż to psu. Jak ma za mało wapnia w diceie to zje. Jak ma w sam raz - zostawi.
    Tak samo mozesz dać z jajkiem surowym... tyle że skorupki połóz osobno zeby z rozpędu nie poleciały

  5. [quote name='klaki91']Moim zdaniem popadasz w paranoję. Może wynika to z tego, że sama byłam przez moich rodziców "puszczana luzem" i w żaden sposób nie odbiło się to negatywnie na moim życiu. A przeróżne sytuacje się zdarzały. Ja osobiście nie uważam puszczania 10-letniego dziecka na rower za nieodpowiednią opiekę, kojarzy mi się to z nadopiekuńczymi rodzicami i z własnego otoczenia widzę jak potem takie osoby mają problem z odnalezieniem się w różnych sytuacjach, bo wiecznie nad nimi stali rodzice. Czy któreś z twoich dzieci jest już dorosłe?

    Zła rzecz może przydarzyć się w momencie gdy mama niekoniecznie wyjdzie do sklepu- wystarczy że będąc w domu na 2 minuty wyjdzie do toalety i dziecko wpadnie na jakiś dziwny pomysł typu skakanie ze stołu.

    Czy swoją córkę bierzesz ze sobą do łazienki, gdy idziesz za potrzebą?




    W tej sytuacji nijak to się ma do stanu faktycznego tak naprawdę. W momencie gdyby rodzice złożyli pozew sąd jak najbardziej przychyli się do zasądzenia im odszkodowania i zadośćuczynienia. To klasyczna sprawa do wygrania. Zwierzę nie może pozostawać bez nadzoru przy czym za pozostawienie bez nadzoru uznaje się też zamknięcie psa na działce, do której furtka nie jest zamknięta na klucz. Gdyby na działkę weszło dziecko i zostało pogryzione to bardzo prawdopodobne, że właściciele i tak by ponieśli odpowiedzialność.[/QUOTE]
    Naprawde nie widzisz róznicy między pójściem do łazienki a puszczaniem na jezdnię 6 letniego dziecka samopas?
    Mam tylko jedno dziecko - świetnie samodzielne. W czerwcu skończy 11 lat. I powtórzę jeszcze raz - odpowiedzoialna opieka nie powoduje że z dziecka wyrasta nieudacznik zyciowy. Wręcz przeciwnie.
    Jakoś moi rodzice byli w stanie zapewnić mi opiekę - choć ze szkoły wracałam z kluczem na szyi bo oni pracowali. Nie czuję sie jakoś zagubiona w otaczajacym świecie. Może dlatego że troskliwi i odpowiedzialni rodzice opiekując się uczą dziecko życia? I nie pozostawiają tego przypadkowi? Ulicy?

  6. Tak małego dziecka? Tak - to brak opieki a nie nieprawidłowa opieka. Powiem więcej - puszczenie nawet na osiedlową jezdnię nawet 10 latka to nieodpowiednia opieka...
    Dokładnie takiej samej rangi brak opieki gdy matka tylko na 5 minut wychodzi po bułki do sklepiku osiedlowego zostawiając 5 letnie dziecko samo w domu

  7. Czy masz blisko weta który ma umowe z labem? Zawsze można sprawdzać poziom wapnia we krwi... np co dwa dni pobierac krew. Sam wapń chyba nie jest drogi a w takich odstępach zauważysz niepokojace spadki.
    Dając skorupki - ale zmielone na absolutną mączkę (najlepiej przesiac przez drobne sitko dodatkowo) - napewno nie przedawkujesz. Nadmiar zostanie wydalony wraz z kałem

  8. Nie Sowroneczko - to nie jest kwestia odpowiednia do wrzucania na luz. Bo od tej odpowiedzialności zalezy często życie dzieci. Już w tym momencie pomijam życie gryzacego psa czy sumienie kierowcy który potrącił...
    Człowiek decydując się na dziecko powinien mieć świadomość pełnej 24 godzinnej odpowiedzialności za życie które powołał na świat. I to zycie powinno byc wazniejsze niż cokolwiek innego.
    Często wystarczy chwila nieuwagi... guz, uraz, kontuzja - to rzeczy normalne i nie do unikniecia. Puszczanie małego dziecka samopas - to niedopuszczalne. Nawet za płot, nawet przez salę do kibla w knajpie pełnej ludzi.
    I to jest właśnie temat o którym powinno się mówić.
    Bo coraz częściej am wrażenie że mamuśki, tatusiowie podchodzą do sprawy w następujący sposób - skoro moja (w domyśle matka debilka, nie potrafiąca zajmowac się dzieckiem i nie nadająca się na matkę) puszczała mnie samopas to ja robię tak samo a kazda inna ( w domyśle potrafiąca myśleć, przwidywać, mająca czas i siłę na opiekę i wychowywanie) staje się z automatu matką nadopiekuńczą, matką kwoką, matką Polką...
    A to już jest tragiczne - i tragizm ten widać na codzień wszędzie gdzie nie spojrzymy

  9. Widzisz jak łątwo było wykazać poziom naszego społeczeństwa?
    Prawda jest smutna... pies nie powinien latać samopas i żadne pogryzienia (czy to dzieci czy staruszków) nie powinny mieć miejsca. Ale każdy kij ma dwa końce. Pies powinien być pod nadzorem i dzieci także.
    Nigdzie nie napisałam - że dziecku się należało. Napisałam tylko - zgodnie z prawdą zresztą - że dzieci do lat 7 powinny być pod ciągłym nadzorem osób dorosłych. Ile tu się głosów odezwało - że to jakaś bzdura jest? No nie jest. Bo psy powinny być pilnowane przez właścicieli a posesje ogrodzone a dzieci nie powinny być sobie samopas wypuszczane na rowerki na ulice. Taka prawda. Gdyby choć raz taki rodzić odpowiedział na róni z właścicielem gryzacego psa - moze część reszty by sie poddała mikrorefleksji.
    Czy nie wydaje Ci się dziwne że w każdym przypadku pogryzienia dziecka przez psa - rodziców w pobliżu nie było? Bo przecież piaskownica jest pod oknem... bo wygodniej sobie siedzieć w ogródku a dziecko jest na cholernym rowerku tuż za płotem, bo fajnie na placu zabaw się czyta książkę a dziecko? 200 metrów dalej poszło szukać przygód, bo wygodniej jest zajmowac się plotkowaniem i piciem drinka niż ruzyć się do i pomóc dziecku znaleźć ubikację w restauracji.. Takich przykładów można mnożyć.
    A ten wątek na tym konkternym forum jest bardzo dobitnym przykładem oszołomstwa i skrajnego chamstwa naszego społeczeństwa...
    Od iluś tam stron czytuję sobie ten temat rano przy kawie. I co? Najpierw osoby (zawsze te same osoby) mające psy nieźle walnięte w czerep oburzają się bo podbiegacz, bo jak on śmiał psa spuścić ze smyczy, bo jak on śmiał nie zapytać o zgodę, bo taaaka wielka praca idzie na marne... a następnie oburzenie święte bo ich piesełki były akurat niezasmyczowane, podbiegły do innego, tamten ktoś opierdzielił. To przykład całkiem niedawny...
    Czy zauważyłaś że tutaj są wciąż te same osoby z takimi samymi historyjkami? Mieszkają w jakichś szczególnych miejscach? Czy moze ich postrzeganie świata jest szczególne? Stawiam na to drugie.
    Jakoś nie czytamy o pogryzieniach dzieci idących obok dorosłego piekuna... prawda?

  10. [quote name='Berek']Czi-czi, to była swego czasu dość słynna historia: pięcioletnia Włoszka poszła do toalety w jednej z krakowskich restauracji; dodam że w towarzystwie dwójki starszych dzieci (bo zaraz nam tu użytkowniczka Isabelle palnie wykład o durnocie rodziców puszczających pociechę samą do kibelka).
    Na zapleczu dopadły dzieci dwa amstaffy; dziewczynka miała pecha, bo szła pierwsza, psy poszarpały jej twarz, podbródek i szyję, w sumie założono jej 90 szwów i była naprawdę fatalnie zeszpecona.

    Rodzinie przysądzono odszkodowanie którego właścicielka psów bardzo długo nie płaciła (nie wiem, czy w końcu w ogóle do tego doszło) motywując to... brakiem pieniędzy (hue hue).

    Wówczas gdy się to wszystko rozgrywało komentarze ze strony niektórych psiarzy były wypisz, wymaluj jak te pani Isabelle tutaj: że po co w ogóle bachora zabierać do knajpy, oraz że, oczywiście, po co lazł do toalety. No i standardowe „biedne pieseczki”.:evil_lol:

    Biednym pieseczkom oczywiście krzywda się żadna nie stała, ale nie wiem, czy obrońcy zwierzątek nie mają teraz trochę problemu z percepcją bo w międzyczasie zagryzły jeszcze owczarka niemieckiego.
    Co, jak wiadomo, jest wydarzeniem przykrym i nieprzyjemnym, nie jak wtedy kiedy pies gryzie dzieciaka czy w ogóle – człowieka.:razz:

    Wówczas jest z góry jasne i oczywiste że to ZAWSZE wina poszkodowanego.
    [I]
    Biedny piesek[/I]... [I]pieska żal[/I] - to bardzo częste komentarze.
    No biedny, jeszcze sobie mógłby na ludzkim ramieniu czy twarzy ząbeczek złamać.:loveu:[/QUOTE]

    Berek - do tej pory twoje wypowiedzi szanowałam bo miały sens... dziś - no cóz... to może zdecydujmy - dzieci poszły do toalety czy na zaplecze? Bo w restauracjach kibelki nie są na zapleczu raczej... szczególnie w tej konkretnej restauracji (to akurat wiem)
    I od razu moja odpowiedź - jeżeli moje dziecko chce do toalety - to zamiat siedzieć wygodnie - ruzam tyłek i idę z nią. Tak wiesz... na wszelki wypadek - mała dziewczynka, dorosły zbok... czy cóś...
    Psy poszarpały dziewczynkę... stała się tragedia... pytanie - co dzieci robiły na zapleczu? Gdzie byłą mamusia dziewczynki? Cóż takiego ją tak dokładnie do krzesła przykleiło? Typowa leniwa Włoszka?

  11. To teraz poczytaj te wszystkie strony tego wątku - każdy najazd na mamusie nie pilnujące swoich dzieci jest chamstwem bezgranicznym. Bo zawsze to wszyscy inni muszą uważac. W sumie dzieci mogą latac pod pyskami psów, kopać ludzi (przeciez powinni się odsunąć), mogą takze biegac po jezdni (to kierowcy mają się deportować), a jak sobie dziecko otworzy okienko i pofrunie podczas gdy mamusia ucieła drzemkę - wsadzić do pierdla tego co okno montował - bo nie zamontował kłódki.
    Widzisz paranoję?
    Czyżby w Polsce były święte krowy?

  12. [quote name='czi_czi']Rozumiem, że ty z tych co rodzice za rączkę prowadzili od kołyski do ukończenia 18 roku życia. Biegali za tobą w ta i z powrotem od godziny 10 rano do 19 gdy bawiłaś się z innymi dziećmi na podwórku? Nie pozostaje nic innego jak współczuć.
    Nie wiem czy wychowywałaś się w mieście, miałaś rodziców z gatunku "melduj sie co 10 minut domofonem" czy co ale zawsze mnie rozwala gadka "gdzie byli rodzice". Rodzice byli w ogródku, ich dziecko jeździło na rowerze po wewnętrznej osiedlowej drodze. Na dziecięcy wrzask od razu wylecieli zobaczyć co się stało. No tak, ale lepiej założyć, że siedzieli na dupie w mieszkanku. Nieznoszę psiarzy twojego pokroju, serio. Takie roszczeniowe pitolące od rzeczy typki, które nie zdają sobie sprawy z tego że są na tym świecie psy które potrafią zrobić krzywdę bez żadnego wyraźnego powodu.

    Swoją drogą to rodziców z gatunku "dziecka sam nigdzie nie puszczę" też nieznoszę. I osoby które uważają, że upilnowanie dziecka zawsze i wszędzie jest możliwe też mnie rozwalają.

    Bądźmy z dziećmi 24 h na dobę, wychowyujmy życiowe niedorajdy które potem na studiach mają problem z załatwieniem prozaicznych kwestii typu umówić się do lekarza albo pojechać na drugi koniec miasta i się nie zgubić. Boże dzięki ci, że moi rodzice ze mną nie pałętali się po podwórku! :roll:


    Czi_czi była ze swoimi psami na spacerze. Czi_czi doskonale wie, że te dzieci nie drażnią psów, zwłaszcza że potrafią się odpowiednio zachować względem takiego psa jak mój Oszołom i same mają psisko które wszędzie ciągają ze sobą i widać że je kochają.

    Mało tego- czi_czi reprezentuje mało popularny na dogo pogląd zgodnie z którym żaden pies nie ma prawa rzucić się na dziecko i zrobić mu poważną krzywdę. Czi_czi na przykład sądzi, że zrównoważony pies wystraszony przez rozwydrzone dziecko nie rzuci mu się do twarzy tylko zaprezentuje szereg innych sygnałów. A jeśli pies nie jest zrównoważony to nie ma dla niego miejsca w większych skupiskach ludzi jeśli nie jest odpowiednio zabezpieczony. Gdyby ten pies był zrównoważony chociaż w jakimś małym ułamku to by nie rzucił się małej do twarzy. Może by ją oszczekał, może szarpnął za nogawkę. Ale nie gryzłby do krwi!

    No ale rozumiem, że pies ma prawo użreć dziecko w twarz, zaserwować mu X szwów i blizny do końca życia bo dziecko przejechało koło jego domu rowerkiem.[/QUOTE]

    to spróbuj się nieco wysilic - gdyby jechał samochód a dziecko na tym rowerku by się wywaliło to oczywiście wina kierowcy bo tam jechał? No bo oczywiste jest ze nikomu nie wolno rozjzdżać cudzych dzieci samochodem...
    Może gdyby rodzice mieli rozum, nieco odpowiedzialności i jednak ruszyli dupy (nie ważne czy kanapa w domu czy fotelik w ogródku) to chociaz by zobaczyli co sie dzieje, zobaczyli by psa z daleka i zawołali dzieciaka?
    Berek - ja jak idę z dzieckiem do knajpy todziecko ma zachowywac sie kulturalnie bo nie jest w lesie. Nie wybrażam sobie sytuacji w której pies wypada z zaplecza i gryzie mi dziedcko siedzace obok mnie... no sory. A jeżeli siedzimy w restauracji widzimy dziecko latające po całości to bardzo głośno tłumaczę mojemu dziecku - popatrz jakie niewychowane dziecko chamskich rodziców.
    Czi-czi - moje dziecko samo chodzi do szkoły już 1.5 roku (ma niespełna 11 lat) i samo wraca, wychodzi samo z psem (40kg) i idzie sobie do parku z przyjaciólmi, Samo chodzi do kolegów i kolezanek, samo chodzi po zakupy i samo wiąże buty.
    Nie wiem ilu dzieci jesteś matką - prowadzenie za rączkę to nie to samo co odpowiedzialność za małego człowieka, jego życie i bezpieczeństwo.
    Ale co i komu ja tłumaczę...

  13. To może w końcu zdecyduj się czy jest to twoje subiektywne zdanie czy też zdanie autorytetów w kwestiach żywienia - które nawet cytujesz...
    Bo jakoś nie jest to tożsame...
    Jeszcze na ciebie nie wylałam nawet jednej kropelki niczego... więc sobie nie schlebiaj. Póki co wszyscy tutaj mają niezły fun z czytania twoich wypocin
    A własnie - czy nie zbliża się właśnie termin twojego kolejnego wyjazdu do "córeczki w NY" vel pokój w psychiatryku?

  14. dog193 - to akurat miejsce idealne dla ciebie (ten konkretny wątek w którym siedzisz pasjami biadoląc) - sami psiarze chami i ciekawscy w oknie...co to słyszą że coś dzwoni ale nie wiedzą gdzie , za to z całą pewnością byli i widzieli i z całą stanowczością stwierdzają że było jak powtarzają.
    Taka specyfika dogo

  15. No akurat tak się składa ze także jestem matką... jeszcze w sumie małej dziewczynki...
    Za każdym razem gdy czytamy kolejny podobny przypadek - zadaję sobie pytanie - jakim debilem trzeba być by tak małe dziecko spuścić z oczu?
    Jako że mam jednoczesnie i dziecko i psa ... tym bardziej ostro zawsze pojadę po debilach rodzicach. Jak są leniwi to pluszowy miśw beciku a nie mały człowiek za którego biorą odpowiedzialność a ich zasranym obowiązkiem jest opieka nad takim...
    W tym konkretnym przypadku? Tak - całkowita wina leży po stronie rodziców... jako matka a nie jako własciciel psa - takie jest moje zdanie.
    Od paru stron jedziecie po małych dzieciach i ich rodzicach... ja dziś kolejny raz przywaliłam radosnemu dziecku badylem - bo zrobiłam na czas krok naprzód i zamiast pa ja zgarnęłam uderzenie kijem po nogach. Mina rodziców - bezcenna. Tu tłumaczenie ani chamskie odzywki nic nie dadzą... bo rodzice głupi są i tyle. Natomiast dzieciak jak zarobi - to jet szansa ze skojarzy i zapamięta.

  16. Jakoś mojemu niczego nie zabarwia... do mięsa się niczego nie podaje. Barf to własnie mięso. I żadne wypełniacze nie są tu potrzebne.
    I rzeczywiście to bardzo wygodna opcja na wyjazd - na najbliższe wakacje zabierzemy wage żeby ważyć...
    Czy ty czytasz to co piszez? Rozumiem ze kolejny dystrybutor cudownego produktu...

  17. Może zacznijmy od pytania : Gdzie byli rodzice w tym czasie? Bo otóż dla tych co dzieci nie mają oraz tych, którzy mają a świadomość pozozstaje nadal niska - dziecko do lat 7 ma być ZAWSZE czyli 24h na dobę pod opieką osoby pełnoletniej. Dziecka do 7 roku życia wg przepisów obowiązujących w tym kraju - nie wolno pozostawiać bez dozoru, opieki i spuszczać z oczu.
    Gdyby szanowni rodzice tyłki z kanap ruszyli aby wyjść z dzieckiem na spacerek na rowerku, to zapewne byliby także w stanie zareagować na fakt darcia mordy do psa który przebywa na terenie nie ogrodzonym w 100%... bo byc może by to zauważyli.
    Rozumiem także, że czi_czi patrzyła jak "dobra sąsiadka" siedząc w okienku cały dzionek na to co dzieje się w okolicy i stąd doskonae wie co dzieci robiły a czego nie robiły...

  18. Bo Barf sam w sobie dostarcza psu WSZYSTKICH niezbędnych składników.....
    I sam w sobie jest pokarmem NATURALNYM
    Więc po co paskudzić go stosem roślin niepotrzebnych psu do niczego? Myślisz ze amarantus (zboże) jest dla psa pokarmem naturalnym ?
    A może wysłodki buraczane albo ziemniaki? A moze widziałaś psa który wyjada nasiona szałwii?
    Jak nie może pies marchewki bo karoten (jakaś totalna bzdura) to jabłko jest chyba dostępne wszędzie?

×
×
  • Create New...