Jump to content
Dogomania

A&L

Members
  • Posts

    2331
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by A&L

  1. [quote name='Golson']Małe terriery są fantastyczne ale westy czy russelle to jednak nie do końca dobry pomysł dla ludzi, którzy nigdy nie mieli psa. Myślę, że bardzo szybko taki mały awanturnik wszedł by im na głowę ;)[/QUOTE] Nie porównujmy westa do JRT ;) Moja suka była moim pierwszym psem i nie wydaje mi się żeby mi weszła na głowę. Biorąc psa trzeba się przygotować i jeśli ktoś decyzuje się na terriera musi zdawać sobie sprawę, że konsekwencją w wychowaniu to reguła nr 1. Nie sądzę żeby west był aż tak ciężkim psem w wychowaniu, żeby osoba początkująca nie dała sobie rady. O ile ludzie są rozważni, to nie widzę żadnego problemu.
  2. A może west? Są to psy, które uwielbiaja aktywność, ale jeśli przez jakiś czas aktywności będą miały mniej, to też nie będą fruwac po ścianach. Sierść jest dużym plusem, bo jej nie gubią, jeśli są regularnie trymowane. Jeśli nie chcą psa z długą sierścią, to westa mozna zrobić na krótko, moja suka jest tak opitolona i oprócz trymowania co 2-3 misiące i kąpieli w razie potrzeby nie dbam o sierść wcale. Psy te są bardzo dobrze odbierane przez ludzi. Z ich stosunkiem do lobcych jest różnie, ale ja znam wiele westów, które kochają cały świat, duży wpływ ma oczywiście socjal. Jeśli od początku będzie przyzwyczajony do kontaktu z obcymi to nie powinno być problemu . Swojego człowieka uwielbiają ;) Myślę, że westy to bardzo fajne psy dla ludzi młodych. Są bardzo miłymi towarzyszami i są to psy elastyczne, które w dużej mierze dostosują się do właścicela. Oczywiście nie można zapomnieć, że to terrier i potrafi pokazać charakterek ;)
  3. Ona ma cudowny ryj :loveu: I jak, był już lincz? :razz: Chyba wiesz, co mam na myśli ;)
  4. [quote name='Fauka']Nas możesz zgarnąć! Nas! :loveu:[/QUOTE] Spoko,będziemy in tacz :kciuki:
  5. Ojejeujejujeju,zlocik :loveu: Ja i moja KsIeNrZnicZka <3 :* wyrażamy chęć dołączenia do tej imprezy dla hołoty :loveu: Tylko ja raczej się nie piszę na cały tydzień... Ale to jeszcze do dogadania ;) I proszę zorganizować jakieś luksusowe warunki, bo inaczej znowu nie wytrzymam i będę musiała spier...dzielić po jednym dniu :shake: I od razu informuję, że pewnie będę jechać samochodem, więc mogę kogoś zgarnąć z Łodzi i okolic ;)
  6. [quote name='Szura']Chwileczkę, ale kto dorabia ideologię? Dla mnie włos to włos i tyle, jest to jest, nie ma też spoko. To Ty piszesz, że to szkodliwe, bezsensowne i na siłę. ;) Ja nie agituję za goleniem wszystkich szelciaków, ktoś spytał czy można, to odpowiedziałam - owszem, można, pies od tego nie umiera ani gorzej się nie czuje. ;) A tu inny łysy szelciak. :loveu: [url]http://img68.imageshack.us/img68/782/imgp7307silasboogkcajadb1.jpg[/url] [/QUOTE] Fajne to to :loveu:
  7. Nie przeczytałam jeszcze całego wątku, ale ja również uważam, że osoby starsze nie powinny brać szczeniaczków. Dlaczego, to juz zostało chyba powiedziane. Ja byłam w szoku jak mama mojego tż opowiedziała mi o starszym małżeństwie, którzy robią zakupy w jej zoologu i mają szczeniaka belga :mdleje:
  8. [quote name='dog193']Wreszcie po wielu trudach i znojach, doszły naklejki :loveu: Są śliczniusie, fajnie wyglądają na samochodzie i jest fejm :loveu: Ale szczerze mówiąc wątpię, że to wytrzyma :) Daję im czas do zimy, odkleją się jak nic ;)[/QUOTE] Poka!!!!!!!!
  9. [quote name='a_niusia']chyba kazdy jak mysli "zboczeniec" to ma na mysli grubego, gnusnego zbola:))))[/QUOTE] Mi tak właśnie się kojarzy. Jako że "zawodowo" siedzę w branży transportowej to zboczeniec najbardziej kojarzy mi się z grubym, przepoconym kierowcą tira z kilkudniowym zarostem. Bleeeh... :evil_lol:
  10. [quote name='Vectra']i po to wymyślono buty :diabloti: a tak swoją drogą , nie wiem czy dobry trop [B]ale tłuste samce , przeważnie są mega zboczone[/B] :hmmmm: jak napada na nas celem gwałtu jakieś samczysko , to zawsze jest tłuste i ma za właściciela pustostana :shake: rozumiem że piesek kochany taki w domu ... no ale żeby tak kochać wszystko dookoła :mad:[/QUOTE] Hmmm... I nie tyczy się to chyba tylko gatunku psiego :evil_lol:
  11. [quote name='motyleqq']no to wygląda, że faktycznie można to pogodzić, pod warunkiem, że nie uważa się, że samo [B]podbieranie jajek jest nieetyczne. [/B](...).[/QUOTE] Kurde w życiu bym na to nie wpadła. Chyba nie mam wyobraźni :evil_lol: Widziałam nieraz kury nioski na wsiach i w sumie nie wyglądały na jakieś smutne z powodu podbierania im potencjalnych dzieci :) Moja babcia miała kiedyś kury i były chyba bardzo wyzwolone i dzisiejsze, bo instynktu macierzyńskiego nie miały i jajka niosły wszędzie. Babci w końcu puściły nerwy i przerobiła je na rosół ;) [quote name='a_niusia']ja mam taka chyba troche wybiorcza moralnosc, bo jem mleko, jajka itd, ale wolowiny nie.[/QUOTE] Dlaczego akurat wołowiny? [quote name='dog193']Królika jadłam baaaardzo dawno temu, jak jeszcze dzieciaczkiem byłam małym, ale wyryło mi się w pamięci, że to mięso było bardzo, bardzo delikatne, miękkie i takie jakby lekko słodkawe.[/QUOTE] No właśnie wszyscy mi mówią, że to takie delikatne i pyszne. Ja je pewnie nieraz na nieświadomce zjadłam, ale wolę żyć w niewiedzy... [quote name='asiak_kasia'](...) Btw swego czasu w Poznaniu była wystawa ptactwa ozdobnego, dość tłumnie oblegana, wiec to nie jest tak, że nie ma ludzi, którzy sie tym pasjonują. Po prostu to nie jest szczególnie dochodowa branża, jeżeli się nie ma produkcji taśmowej. A wiadomo w pl rolnik zawsze na dorobku. :roll:[/QUOTE] Wiesz, wystawy psów też są niby oblegane, co nie znaczy, że większość ludzi ma rasowe pieski. W ogóle szkoda, że nie poruszyłam tego tematu kilka tygodni wcześniej, bo pisałam pracę na temat ochrony praw zwierząt i mogłabym tam wtrącić takie ciekawostki, że koguty można kastrować ;) I tak ogólnie o wege mam takie przemyślenie, że trzeba naprawdę baaaaardzoooo chcieć i mieć na uwadze dobro zwierząt. Kurde, mi też jest przykro jak czytam czy widzę co się dzieje, ale ni chu chu nie potrafiłabym zrezygnować z mięsa. No, może z mięsa jeszcze by mi się udało, ale produktów odzwierzęcych? No never... Za bardzo lubię biały serek prosto od (eko) krówki :loveu:
  12. [quote name='Martens']Królik akurat jest najobrzydliwszym mięsem na ziemi, zaraz po baraninie, więc nic nie tracisz :evil_lol: Mnie nawet od Cycowego suchego Troveta na króliku cofało na metr po otwarciu worka :p[/QUOTE] Serio? A cała rodzina mówi żebym żałowała, bo jest pyszne :D Wygląda w sumie smacznie, prawie jak kurczak :evil_lol: Suce mojej w sumie średni smakuje. [quote name='asiak_kasia']Aga z tymi kurami to zalezy. Ja swoje mam od pana Heńka, dla którego te kuraki to całe zycie i one są dla jego przyjemności. Mnóstwo jest pasjonatów w tym temacie, podobnie jest z gołebiami. Nie jada się swoich ulubieńców ;) I akurat takich kur ras ozdobnych to nikt nie gotuje, bo są zwyczajnie niesmaczne, to ma cieszyć oko i jajka znosić. Koguty też sobie żyją spokojnie. Szczególnie w tych rasach małych (zielononózki, żółtonózki) one nie są takie waleczne i ze spokojem sobie koegzystują w kilka sztuk nawet. Koguty ras "standardowych" są dużo bardziej niebezpieczne dla siebie nawzajem i dlatego często lądują w garnku. Zwyczajnie posiadanie wiecej niz 1-2 sztuki konczy się wzajemnym zwalczaniem sie pierzastych. a z krowami to wiadomo, ja bym chciała miec, ale nie zamierzam dla szklanki mleka produkowac cielaków, na które nie mam miejsca/kasy. Wiec zostają mi tylko rasy typu szkocka, które sobie beda ładnie wyglądać i tyle ;)[/QUOTE] No właśnie, wydaje mi się, że ozdóbki to takie trochę kury do towarzystwa. Nikt z nich chyba biznesu jakiegoś nie robi, żeby je traktować podobnie jak zwykłe kury. Moi znajomi mają takie kurki i kupili je do ozdoby, jajka są przy okazji i chyba każdy, kto je kupuje, to nie dla rosołu ;)
  13. [quote name='motyleqq']różni się duuużo :) przede wszystkim dlatego, że dodaje się sporo suplementów. i często to te suplementy są 'niejadalne' dla kotów. odpowiem na Twoje pytania, ale jeśli zlecą się tu sępy pełne złośliwości, to wtedy od razu zamilknę :eviltong: ewentualnie przeniosę się wtedy na PW jeśli chodzi o kury: żeby mieć kurę, która zniesie dla nas jajka, to skądś trzeba ją wziąć. kiedy wykluwają się kurczaczki, to część z nich jest kogutkami, które są w większości zbędne, w związku z czym są zabijane. także biorąc taką kurę i nawet zapewniając jej wspaniałe warunki, to i tak najpierw przyczyniamy się do procederu, którego nie popieramy. czasem rozważam taką rzecz, że trafia do mnie kura z adopcji ;) bo tak bywa. wiadomo, kura znosi jajka, niezależnie od tego, czy jest zapładniana, czy nie. z takimi jajkami coś trzeba zrobić. trudno mi stwierdzić, jak bym postąpiła. może dałabym po prostu psom, bo przecież i tak to robię. mówi się też od strony etycznej, że to wykorzystywanie kury. nie mam zdania w tej kwestii, bo jednak kura nie do końca ma poczucie własności. co do krów: żeby krowa dała mleko, trzeba ją zapłodnić. mleko jest dla cielaka, a nie dla człowieka :) może byłoby etycznie podkraść krowie nieco mleka, zostawiając większość dla cielaka. ale po pierwsze, nikt tego nie praktykuje... a po drugie, nadal jest to wykorzystywanie krowy, ciąża, poród, to wszystko nie jest proste łatwe i przyjemne.[/QUOTE] Czyli rozważasz taką możliwość i nie masz jako takiego obrzydzenia do jajek czy podobnych produktów odzwierzęcych, ze względu na poglądy? Pytam, bo właśnie ciekawi mnie czy będąc wege nabywa się takiego obrzydzenia, że wiesz, jak patrzysz na szklankę mleka, to Cię cofa, czy to jest takie bardziej - lubię i bym zjadła, ale to w moim mniemaniu nieetyczne. Ja jestem mięsożerna i nie wyobrażam sobie nie być, nie jeść mięsa, o nabiale nie wspomnę. Są natomiast rzeczy, których nie tknę. Mój dziadek hoduje króliki no i oczywiście u dziadków to jest największy rarytas, a ja w życiu nie zjadłabym tego, co parę chwil wcześniej głaskałam. Odwiedzam te króliki, zanoszę im żarcie, jak są małe, to już w ogóle patrzę i titam, bo takie to to suodkie :loveu: no i nie zjadłabym królika od dziadka. Myślę, że z innego źródła już tak. Dziwne to może, ale tak mam, po prostu mnie obrzydza, jak widzę w lodówce to mięso.
  14. Tak już przy okazji - jak tu jestem ;) Jesteś wege ze względu na poglądy. O ile jeśli idzie o mięso, to jest to zrozumiałe, o tyle - jeśli dobrze myślę - nie jesz produktów odzwierzecych ze względu na to, że kurki czy tam inne zwierzątka są hodowane w złych warunkach? Powiedz mi czy gdybyś miała dom na wsi nie pokusiłabyś się o to, żeby sobie kupić kurę/krowę czy co tam kto lubi żeby mieć takie zwierze, a przy okazji móc jeść jajka/pić mleko itd.? No bo wtedy Ty hodujesz te zwierza i wiadomo, że mają super warunki, a znoszenie jaj to rzecz naturalna. Albo nawet jakbyś miała babkę/ciotkę/sąsiadkę, która by hodowała takie zwierzęta w dobrych warunkach? Zaznaczę, że nie czepiam się Ciebie, tylko pytam tak z ciekawości, bo się ostatnio zastanawiałam ;) edit. Majkowska, z tego co wiem to koty jedzą jakąś specjalną mieszankę [URL="http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=120"]TUTAJ[/URL]i ogołnie w wątkach na tym forum można sobie poczytać ;)
  15. [quote name='motyleqq']hehe nie. z wolierą jest kwestia tego, ile kto kosztował. dla mnie totalnie niezrozumiałe, ale to nie jest mój dom, nie moje koty, nie moja sprawa.[/QUOTE] Ja też tego nie rozumiem, ale myślałąm, że z żarciem też o to chodzi ;)
  16. [quote name='motyleqq']bo nie wszystkie chcą jeść :eviltong: a branie kota metodą 'na głodnego' jest niebezpieczne dla zdrowia. przestawienie kilkuletniego kota na barfa jest dość skomplikowane[/QUOTE] Myślałam, że chodzi o to tłumaczenie co kiedyś opowiadałaś z wychodzeniem z domu, że jedne koty mogą, a reszta ma wolierę ;)
  17. [quote name='Martens']ONki też mnie nie dziwią, bo te "wilczury" bez rodo są zwykle o wiele zdrowsze niż wystawowe owczarki z dupą przy ziemi... I mam wrażenie, że przy wielu wymagających rasach, które są hodowane w pseudo od wielu pokoleń zachodzi to samo zjawisko, co przy wiejskich kundelkach. Jak warunki od tych x pokoleń mają ciężkie, to tylko te odporniejsze to przeżywają i dają radę mieć młode. Na eksterier i psychikę nikt tam ich nie selekcjonuje; wychodzi takie wtórne prawo dżungli - liczy się, które psy przeżyją w kojcu na resztkach i Puffi z Biedry, i jeszcze dadzą radę na tym wychować miot. ONki i benki są w Polsce bezpapierowe od wielu lat. Westy niekoniecznie; często psy z rodo dopiero trafiają do pseudo, dlatego u nich tego zjawiska nie widać.[/QUOTE] Być może coś w tym jest, jednak ja doświadczenie mam inne. Moi rodzice mieli ONka, mama karmiła go nie najgorzej, bo dostawał gotowaną kaszę/makaron/ryż z jakimś mięsem, warzywami i czasem ewentualnie jakieś resztki, ale nie wszystkie, tylko takie, które się dla psa nadają. Pies wyglądał super do czasu, bo później zaczęły się mega problemy z trawieniem. Z niego sie dosłownie lało, robił pod siebie, a weci rozkłądali ręce :roll: Do końca życia tak miał i w sumie nie wiadomo z jakiego powodu umarł (i czy umarł), bo uciekł z domu i już nie wrócił. Ciała nigdy nie znaleziono, w schronisku też go nie było. W każdym razie żołądek bardzo mu przeszkadzał w życiu, to było widać. Tylko to był pies stary, za młodu wszystko było ok. Pies nie pochodził z typowej pseudo. Rodzice wzięli go od znajomych, którze byli mega wkręceni w swoje psy i miały one na prawdę super warunki. Rodzice ich psa bawili się w IPO i inne takie, któryś z rodziców miał rodowód. Pies rodziców był piękny, rzadko się spotyka tak łądne ONki, propozycje krycia były codziennie, kiedyś jakiś koleś nawet stał pod domek i czekłą aż wrócą rodzice, żeby zapytać czy nie sprzedadzą mu psa :evil_lol: Znam młodego ONka z takimi samymi problemami, pisałam nawet coś o tym na grupie barfowej na fb. Pies też robił pod siebie dopóki nie przeszedł na barfa. Weci podobno powiedzieli, że taki jego urok i tyle :mdleje: Moja suka nie ma problemów z żołądkiem, ale ma za to alergię i za szczyla sporo mi chorowała. Z doświadczenia widzę, że jednak pseudo mają zazwyczaj sporo problemów czy to zrdowotnychczy psychicznych. Jeśli idzie o ONki to one są w wyjątkowo trudnej sytuacji, bo i rasowe i nie mają przerąbane... [quote name='motyleqq']jeśli chodzi o karmienie, to i moi i TŻ rodzice coś tam kumają, a nawet jak nie, to się nie wtrącają ;) moi koty [B]niektóre [/B]swoje karmią barfem, ale jeśli chodzi o psa, to mój tata uważa, że pies może jeść WSZYSTKO :diabloti: np krówki :evil_lol: a ile się Timi kaszanki nażarł latem... :evil_lol: jak przywieźliśmy małego to mój tata powiedział, że teraz nic się nie będzie marnowało :cool3: ale niestety Timeczek okazał się wrażliwy i nie może jeść tych wszystkich wspaniałości ;)[/QUOTE] Dlaczego niektóre? ;)
  18. [quote name='Martens']A ja już się przestałam dziwić, że psy, szczególnie kundelki made in wiocha, czego by nie jadły, wyglądają super; nierzadko lepiej od wychuchanych rasowców. Wieki selekcji w ciężkich warunkach robią swoje - jak psom od xxx pokoleń dawano na wsi do jedzenia byle co, to rozmnażały się tylko te, które były idealnie przystosowane do byle jakiego pożywienia. Genów nie przeskoczysz. Inna sprawa, że w gruncie rzeczy ekologiczne resztki żarcia w takiej wiejskiej chacie są sto razy zdrowszym żarciem dla psa niż większość przetworzonych drogich karm...[/QUOTE] Ogólnie się zgadzam, tylko jeden z tych psów, to ON z pseudo i nie ma z nim żadnych problemów. Ogólnie oni zawsze mieli psy z pseudo, zazwyczaj ONki, albo bernardyny. Wszystkie od lat żywione w taki sposób i z żadnym nigdy nie było problemów na tle żywieniowym. Mnie to dziwi bo o ile kundle faktycznie są z reguły bardziej wytrzymałe i więcej są w stanie znieść, to psy z pseudo wiadomo jakim cieszą się zdrowiem. Ja mam żywy przykład w domu :roll: Drugi z obecnych psów, to takie właśnie wiejski kundelek i on ma chyba ze 100 żyć :D Oczywiście szlaja się po całej okolicy w celu przekazywania dalszym pokoleniom swoich wspaniałych genów i nie ma na niego mocnych. Dziadki mają ogrodzenia w postaci mniej więcej [URL="http://www.google.pl/url?sa=i&rct=j&q=&esrc=s&source=images&cd=&cad=rja&docid=Q7scTmuku7aO5M&tbnid=tvyhM4zLBNKe1M:&ved=0CAUQjRw&url=http%3A%2F%2Fjarocin.olx.pl%2Fogrodzenie-betonowe-ogrodzenia-plot-betonowy-slupki-plyty-przesla-z-betonu-wielkopolska-iid-191664847&ei=sYRmUvyDJ6ag0QWwqIHoCw&bvm=bv.55123115,d.bGE&psig=AFQjCNFSmlT6bozVcmOyxc_yTKZ179VCmw&ust=1382536748983471"]takich[/URL] betonowych przęseł i ten dałen jakimś cudem ten płot pokonuje. Dodam, że to pies wielkości westa. Kiedyś go przez przypadek znalazłam w rowie, byłąm pewna, że nie żyje, jednak żył. W pysku zalęgły mu się już larwy, był w stanie agonii. To była niedziela, a dziadki mieszkają na zadupiu i chyba ze 2 godziny szukaliśmy jakiegoś aktywnego weta. W końcu znaleźliśmy, dał mu jakieś zastrzyki, kazał wziąć do domu i ogrzewać, powiedział, że raczej na bank nocy nie przeżyje, ale zawsze jest nadzieja. Pies przeżył, tył ma sparaliżowany, sztywny, a mimo to dalej żyje swoim życiem i płot pokonuje ;) Taka anegdotka na temat wiejskich kundelków ;)
  19. Niestety, prawda jest taka, że mało który przeciętny Kowalski wie jak prawidłowo żywić swojego psa i co więcej taki Kowalski najczęściej twierdzi, że to on ma rację. Najgorzej jest z ludźmi starszej daty, którzy mają zazwyczaj większe doświadczenie z psami w sensie, że są starsi i więcej psów w życiu przerobili i wydaje im się, że ich racja jest święta. Tak jest z moją babcią :roll: Jestem u niej często, a ona bardzo lubi się wtrącać we wszystko, oczywiście również w sprawy prowadzenia mojego psa. Kiedy dowiedziała się, że Lena jest na surowym mięsie i - o zgrozo - KOŚCIACH, to prawie mnie z domu z tym mięsem wyrzuciła :evil_lol: Awantura była niezła, ale jakimś cudem zrozumiała, że ma g***o do gadania w tej sprawie ;) Oczywiście przyznała mi rację dla świętego spokoju i co chwile rzucała jakieś komentarze na temat żarcia i po kryjomu dawała psu to, co słuszne. Niestety pies najczęściej ją zdradzał przychodząc do mnie i z dumą oblizując pysk, wystarczyło ją powąchać żeby wiedzieć, że jadła na przykład rosół :D Po kilku kolejnych awanturach babcia postanowiła dostosować się do BARFa, ale oczywiście nie obeszło się bez wtrącenia swoich 3 groszy. Były takie hity, że pies nie powinien jeść tłuszczu, toteż kupowała dla Leny najchudszą wołowinkę :loveu: Królik, a dokładnie jego kości są be, ponieważ są kruche i rozerwą psu zołądek (na całe szczęśćie jakąś ją przekonałam do tego królika i mam to mięsko za darmochę, bo dziadek hoduje króliki :) ), surowe mięso rzecz jasna powoduje agresję, pies nie może jeść samego mięcha, bo się go przebiałczy (tutaj chodziło o to, że wskazane jest podawanie ryżu/makaronu) i wiele, wiele innych. Rozwiązaniem tego problemu było posadzenie babci przed kompem i nakaz przeczytania kilku artykułów. Widzę, że zrozumiała, że nie miała racji, choć się oczywiście do tego nie przyzna nigdy :evil_lol: Dodam jeszcze, że ona karmi swoje psy resztkami ze stołu, namoczonym chlebem i innymi takimi pysznościami ;) O dziwo psy wyglądają super. edit. Dobra była też matka TZ. Ona ma również "westa", karmiła go oczywiście tym, co najlepsze - RC ;) Jak dowiedziała się, że Lena je surowe mięso, to prawie padła na zawał i stwierdziła, że pies nie może jeść surowego ze względu na bakterie i inne takie. Skończyło się tak, że jest teraz dystrybutorem psiego mięsa i jej suka też jest na BARFie :lol: Chociaż jedna reformowalna ;)
  20. Praktycznie każdy terier spełnia moje wymagania, jedyną przeszkodą jest wielkość. Irlandzkie brałam pod uwagę, ale chyba najwyżej plasuje się jednak serdel ;)
  21. [quote name='Pysia']Nie tylko teriery ;) Mam już drugą przedstawicieke pastuchów. Nie bordera, bo te rzeczywiście nieco przesadzaja ;) Puli. Pies średni. Dredów mieć nie musi- można je ścinać krótko przecież. Skoczne toto jak nie wiem co. Temperament ma spory. Ale tez i potrafi spokojnie sobie spać. Wpatrzony w człowieka na maxa. Nieufny do obcych. A poczucie humoru? Właśnie dla tego poczucia humoru pulikowego mam kolejnego ;) I chciałabym do kompletu jeszcze jednego tylko rodzina sie sprzeciwia.... Ten pies nieustannie jest zadowolony :) A ruch pulika to wielki śmiech :) Co do szkolenia to powiem tak. Nauczyłam szczeniaczka PROSIĆ na dwór za potrzebą w wieku 9 tyg. :) Siadać nauczyła sie w 5 minut a już na nastepny dzień siadała natychmiast wszędzie gdzie była na moja komende. Pies węszy, komenda i natychmiastowe " klap" :) Itd. Co do skoczności, to te psy nadal pasają owce. A poruszaja sie między nimi nie pod nogami, ale skaczac po grzbietach owieczek ;) Biega toto nawet jako grzdyl tak szybko, że nie mam szans ucieć. Taki kudłaty wiatr :)[/QUOTE] Puliki są super, swojego czasu trochę o nich poczytałam, tylko jak dla mnie to jest typ psa, które zaliczam do psów fajnych, ale u kogoś. Z psem trochę jak z facetem - trzeba poczuć to "coś" ;) Jakoś mnie mimo wszystko nie ciągnie do posiadania tego psa. [quote name='zmierzchnica']Oo, dokładnie opisałaś moje wymagania wobec psa! Tylko, że ja akurat w terrierach nie gustuję ;) Ja rozważam [B]pudla średniego[/B] albo [B]portugalskiego psa wodnego[/B] (PWD), szczególnie ten drugi wydaje się idealny. Myślę też o wystawowym [B]aussie[/B], ew.[B] białym owczarku szwajcarskim[/B] i[B] pinczerze średnim[/B]. Ale PWD wydaje mi się tutaj najlepszy. Lubię psy, które uwielbiają pływać ;) A także aktywne i właśnie... Pomysłowe. Podobno PWD jest "błaznem", lubi się wygłupiać, uwielbia się uczyć i ćwiczyć sztuczki. Poza tym wystarczy wejść na YT i wpisać portuguese water dog... Psy na filmikach są tak odjazdowe, pomysłowe i zabawne, że aż się chce takiego mieć ;) Problem raczej w tym, że w PL znalazłam może jedną hodowlę... Nie wiem, jak jest w Niemczech. A jak z airdalem jest, jeśli chodzi o zapędy do pogoni zwierzyny, kopania dziur itd? Co to znaczy, że ma "charakterek"?[/QUOTE] Ten portugalczyk mnie zaciekawił, reszta poza pudlem zdecydowanie odpada. To nie moje typy jeśli idzie o wygląd, a nie będę ściemniać, że wybieram psa wyłącznie ze względu na charakter. O PWD nie mam zielonego pojęcia, poczytam sobie ;) Już to tutaj pisałam, ale się powtórzę. Ja chyba jednak pozostanę przy terrierach. Jest wiele super psów, które mi się podobają i odpowiadają pod względem charakteru, ale jednak ciągnie mnie do tej 3 grupy. W moim przypadku to jest chyba właśnie to "coś" ;) Co do airedale. Sam terrier w nazwie chyba odpowiada na Twoje pytania ;) Więcej można sobie przeczytać chociażby [URL="http://www.poezjaruchu.pl/orasie.html"]TUTAJ[/URL]
  22. [quote name='Faustus']Podkreśliłem to co wg mnie powoduje, że airedale może spełnić Twoje oczekiwnie ;) Przy czym to zdecydowanie psy z charakterkiem, więc bywa pod górkę ;) I pewnie się narażę, ale jeśli z jakichś powodów będziesz mieszkać w Niemczech to....tam też zakupiłbym psa.[/QUOTE] I tak właśnie sobie w serdla celuję ;) Co do niemieckich hodowli to już słyszałam, że mają fajne pieski. Kilka przejrzałam i w jednej psy mi się szczególnie spodobały. Jeśli "siedzisz" w rasie, to mógłbyś mi polecić jakieś hodowle? I te nasze i zachodnich sąsiadów (może być na pw ;))
  23. To i ja Was poproszę z ciekawości o radę ;) Co prawda w najbliższym czasie nie planuję zakupu psa, ale cały czas zastanawiam się nad ewentualną rasą. Więc tak. Szukam psa średnich rozmiarów ew. większego, choć nie wielkość jest najważniejsza, chodzi raczej o to, żeby cechy fizyczne psa nie przeszkadzały w bawieniu się w sporty (wszelakie). Oczywiście, że dla chcącego nic trudnego, ale wiadomo, że np. do frisbee krótkonożny jamnik mniej się nada niż chociażby spaniel. Szukam psa z charakterem, chętnego do pracy z człowiekiem, ale nie "uzależnionego" od pracy. Nie chcę nudnych ciepłych kluch, dla których największym marzeniem jest kanapa, ale nie chcę też sfiksowanego borderka. Wiadomo, że pies w dużej mierze jest w stanie dostosować się do właściciela, ale ja szukam psa z natury chętnego do robienia czegoś. Pies ma być "czasoumilaczem", uwielbiam pieski z "poczuciem humoru" (o ile wiecie co mam na myśli :P). Chcę też żeby rodzina była dla psa najważniejsza, obcy człowiek ważny być nie musi, a nawet nie powinien być. To chyba najważniejsze. Właściwie rasę miałam już na 90% wybraną i wybór padł na amstaffa (ewentualnie inny ttb), ale życie lubi płątać figle i okazuje się, że prawie na pewno będę mieszkać w Niemczech. Chyba wiadomo jak życie tam z takim psem by wyglądało. Dodam jeszcze, że najbliższe mi są wszelkie terriery, one najlepiej spełnianią moje kryteria,ale nie upieram się, że kolejny pies musi być terrierem. CHętnie rozważę wszystkie propozycje ;)
  24. [quote name='dog193']Ej, a mój piesek sika jeden raz tylko, od wielkiego dzwonu się mu zdarzy siknąć dwa razy, ale to jak na dłuższy spacer idziemy :D Ach te zajebiste foksy... :diabloti:[/QUOTE] Bo on jest gejem :roll:
  25. To ja mam sukę idealną :loveu: Sra i sika na raz. Znaczy się rano i wieczorem kiedy ma spacer tylko na potrzeby fizjologiczne, to o tym wie, zrobi co ma zrobić i jest gotowa żeby wracać do domu. Na dłuższych spacerach posikuje nieraz, ale nie jakoś nadmiernie. No a kupa to w ogole luks, bo na raz i prawie zawsze raz dziennie - rano. Za to co innego mnie wkurza - kopanie łapami po sraniu/sikaniu :angryy: I to najczęściej jest tak, że nasra czy naszcza a później to z impetem rozkopuje i już nieraz się zdarzyło, że akurat na nią nie patrzyłam i dostałam gównem spod jej łap :mdleje:
×
×
  • Create New...