Jump to content
Dogomania

keakea

Members
  • Posts

    4652
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by keakea

  1. Byłem wczoraj na punkcji (z 8,3 na 6,1) i transfuzji (70 ml osocza, 15 ml na godzinę) i jeszcze dostałem kroplówę wzmacniającą. I dalej marudzę z żarciem. Pozdro, Rulon
  2. Przy najbliższej punkcji (do której nam się wcale nie spieszy, rzecz jasna :( ) jak Rulon dostanie tradycyjnie słabego głupiego jasia, to poproszę, żeby mu te zęby chociaż pobieżnie obejrzeli i może zrobili rtg. Bo jak ostatnio pytałam kardiologa, czy ryzykować narkozę i robienie czegoś z zębami, to powiedział, że tylko w razie najwyższej konieczności, jakiegoś ropnia albo czegoś w ten deseń, znaczy, tylko w przypadku zagrożenia życia. Taka to kwadratura koła... Duża
  3. Pasztet Krakusa bardzo dobrze wchodzi w każdej ilości. Ten podłużny obywatel mnie robi w konia, wrrr... Duża wkurzona
  4. Wyniki badania krwi nie pokazują nic ostrego łącznie z nerkami i trzustką, parametry wątrobowe ma przekroczone, ale na stałym poziomie, od kiedy u nas jest. Usg brzuszka też nie pokazuje nic ostrego. Zostają te zęby nieszczęsne... Nie wiem, kurczę, robić mu jeszcze rtg? On bardzo nie lubi rtg, to jest dla niego olbrzymi stres. Uwaga, nie jest tak, że w ogóle nie chce jeść, olewa kurczaka z marchewką i jak dotąd, wszystkie puszki, jakie mu przyniosłam. Convalescence je, choć bez entuzjazmu, jest bardzo zainteresowany żółtym serem i kabanosami. Ech...
  5. Jednak Rulon dalej osowiały. Obejrzałam mu zęby, chwieją się jeszcze co najmniej dwa, ale nie wiem, czy to jest powodem. Wciskam mu dalej ten Convalescence, bo nie chce nawet powąchać gotowanego mięsa z marchewką, ani kurczaka, ani indyka, nawet królika olał :( Z puszki też na razie nic nie chce. Za to kabanosy to i owszem, ale przecież nie mogę mu dać samych kabanosów, do cholery :| Dziś odbieram od weta lek na poprawę apetytu, może to zadziała. Duża
  6. Wypadłem zęba!!! I tak jakby mi się po tym odrobinkę poprawiło... Ale Duża mówi, żeby być cicho i nie zapuszać. Przecież nie zapuszam, jestem chudy, tylko ten baniak nie współpracuje. Rulon donoszący uprzejmie
  7. To ja, Duża, nie wiem już, co robić. Dwa tygodnie mijają, od kiedy się taki zrobił osowiały i bez chęci na nic :( Duża skołowana
  8. Dalej jestem apatyczny i bez apetytu prawie, nie mam chęci właściwie na nic. Dostałem ten Pro-Kolin, na razie dwa razy, jem głównie Convalescence'a, a i to niechętnie, choć wczoraj zjadłem dwie garsteczki gotowanego fileta z kurczaka. Ale chyba miałem po tym dziś rano sraczkę :( Duża jedzie mi jeszcze dziś po piguły na poprawienie apetytu. Ważę 7,8, punkcji więc na razie mieć nie będę, choć pewnie po tych dwóch tygodniach marudzenia z jedzeniem to straciłem sporo z masy ciałka, a więcej jest wody w brzuchu, ale Duża macała mi dziś brzuch i uznała, że jest na tyle miękki, że do poniedziałku co najmniej powinienem wytrzymać. Tylko że mi się nic nie chce... Nudno jest... Idę spać. Rulon protestacyjny
  9. Eeee, dr Marciński zrobił mi to usg i nic tam nie zobaczył oprócz tego, co zawsze, czyli przewlekłego stanu zapalnego wszystkiego. Więc żadnych leków nie dostałem, bo powiedzieli, że przecwizapalne niekonieczne, a tylko by mi żołąd podrażniły bardziej. Werrrflona mi zdjęli, bo chyba punkcji przed weekendem nie będzie, mam wprawdzie spory baniak, ale do limitu jeszcze nie dociągnąłem. I kazali być na diecie dalej. A dr Rafał kazał mi jeszcze dać jakieś tam probio... ProKolin czy cuś... Duża mi wciska tego Convalescence'a ze strzykawki, a dziś zainteresowałem się pasztetem, w którym schowała piguły, i sam zjadłem te kulki, bez wtykania mi na siłę. I byłem na spacerze, bo słoneczko świeciło. Może mi przejdzie za parę dni... Na razie jest klops, bo Duża jutro musi iść do pracy i żadne moje fochy nic tu nie zmienią, więc śpię obrażony, z termoforkiem w postaci butelki po mineralnej z gorącą wodą w środku. Rulon raportujący
  10. Dalej mam focha na normalne jedzenie, to znaczy Convalescence jem, i jem cieniutkie kabanosy Tarczyńskiego. Wczoraj postawiłem koopkę nawet taką w formie koopki, a nie eksplodujący potop jak ostatnio. Tyllko taka jakaś zielona była. A dziś o 18.20 mam mieć usg. I może wreszcie mi wyjmą tego werrrflona, bo był plan, że jutro mam mieć punkcję i transfuzję, ale dziś mam wagę 7,9 kg i w sumie chyba jeszcze się na punkcję nie kwalifikuję. Po usg się pewnie okaże, co i jak w końcu. Duża dziś i jutro siedzi jeszcze ze mną w domu, ale w czwartek musi już do pracy iść, więc rwie włosy z głowy, jak to będzie, jak zostanę sam. Rulon aktualizujący
  11. Zjadłem trochę Convalescence'a. I śpię. Duża i doktor Michał żałują, że nie mają aktualnego usg mojego brzuszka, ale najbliższy termin do zrobienia usg był dopiero po świętach, więc trzeba czekać. Reszta wyników bez wielkich zmian od poprzednich, tylko białko poniżej normy, więc przy najbliższej punkcji będzie transfuzja osocza. Więc w sumie nie wiadomo, czy się czymś przytrułem, czy mi wreszcie zaszkodziły na trawienie te wszystkie leki, które łykam... Ech... Rulon senny
  12. No więc dzwonił doktor Michał, że to jednak nie czustka i czekamy na resztę badań. I chyba ten przeciwbólowy przestaje już działać, bo się zrobiłem niespokojny i się snuję z posłanka na posłanko. Pogoda taka paskudna, Dużą boli głowa, a ja jestem marny, może i bym coś zjadł, ale nie mogę, piję tylko i siusiam i ten werrrrflon mi okropnie przeszkadza. Rulon smutny
  13. Hej, byłem dziś u doktora Michała jeszcze raz, bo wczoraj byłem już naprawdę mocno niewyraźny i brzuch mnie bolał i nic nie chciałem jeść. Doktor Michał podejrzewa, że mam zapalenie czustki, i wziął mi krew do badania na tę czustkę. I dał mi przeciwbólowy dziabas w kuper i ciepłą kroplówkę z soli fizjo, bo miałem za niską tempe... tempe... rówkę czy coś. I wróciliśmy teraz z Dużą do domu i śpię, bo mi jakoś tak słabo. Nie wolno mi nic jeść do jutra, a na jutro Duża kupiła saszetki z Convalescence Support. I mam werrrflona na wszelki wypadek. Rulon mizerny
  14. Rulon dalej niewyraźny, smutny, nieruchliwy, nie wiem, co się z nim dzieje, jeść chce tylko pasztetową i wiórki z kurczaka, pije normalnie, sioo i koo też normalnie, gorączki nie ma. Jest zapisany na usg brzucha, ale dopiero po świętach. Dostaje glutek z siemienia lnianego. Duża pełna obaw
  15. Ganga, to światło się świeci tylko, jak jest otwarte. Rulon znający się na świetle
  16. Moja pasztetowa mieszka w lodówce. Lodówki nie otworzysz, Ganga. Rulon wyjaśniający
  17. Ja to bym zjadł tę pasztetową całą na raz, ale Duża mi żałuje, bo mówi, że tam są przyprawy i glut. No to co, że są, ale ja to lubię... Powiedzcie jej coś. Rulon skarżypyta
  18. W sumie to chyba domagam, ale nie wiem dokładnie, bo jakiś taki słaby jestem i nogi mi się plączą, więc głównie leżę. Pogoda jest ohydna, całą noc wiało, ja spałem, ale Duża się tłukła po chałupie jak nietoperz do 4 nad ranem. A dziś poszła do pracy z oczami na zapałkach. Rulon wyjaśniający
  19. Kontynuuję dietę pasztetową. Dziś jeszcze zjadłem pokrojony drobno wędzony wiórek z kurczaka. Gotowanego królika, którego mi Duża kupiła, olałem. Rulon kapryszący
  20. Dziurkowałem się znowu, wczoraj, bo jakoś mi tak błyskawicznie baniak urósł :( I coś ostatnio gastrycznie niedomagam, od piątku bardzo brzydkie kupki i nie chcę jeść nic oprócz kiełbaski wiejskiej i pasztetowej wędzonej. Ech... Rulon niedomagający
  21. Ciotki, upraszam o koncentrację i uruchomienie wyobraźni - było wielkości i koloru niewielkiego ugotowanego ziarnka bobu, miało małe, czarne nóżki i OHYDNY RYJEK. Dużej się zrobiło niedobrze i natychmiast mnie całego uważnie obejrzała. Wiecie już?
  22. To się nie ruszało, miało małe, czarne nóżki i ohydny ryjek :( Rulon podpowiadający
  23. No podpowiadam, wyglądało jak niezbyt wielkie ugotowane ziarno bobu. Bueeeeee... Rulon zielony
  24. Aha, jak dziś wracaliśmy rano z sioo, to tuż przed schodkami do bloku Duża się pochyliła i mówi, pacz, Rulon, ktoś upuścił gotowane ziarno bobu. To ja się oblizałem, bo lubię, a Duża nachyliła się jeszcze trochę i nagle się zrobiła zielona, żółta i mało nie puściła pawia. I do tej pory jest jej niedobrze. Zgadnijcie, co zobaczyła Duża. Rulon zagadkowy
×
×
  • Create New...