Jump to content
Dogomania

wilczka

Members
  • Posts

    2508
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by wilczka

  1. [quote name='wilczka'][URL]https://www.facebook.com/media/set/?set=a.610243065682450.1073741894.472848726088552&type=3[/URL] hektor-w dniu przyjazdu wazyl okolo 18kg :( z dnia na dzien czuje sie lepiej,ma apetyt i dochodzi do siebie[/QUOTE] hektorek jedzie za tydz do domku-musimy tylko zdjac mu szwy :)
  2. [url]https://www.facebook.com/media/set/?set=a.610243065682450.1073741894.472848726088552&type=3[/url] hektor-w dniu przyjazdu wazyl okolo 18kg :( z dnia na dzien czuje sie lepiej,ma apetyt i dochodzi do siebie
  3. [url]https://www.facebook.com/media/set/?set=a.612897078750382.1073741903.472848726088552&type=3[/url]
  4. [quote name='wilczka'][URL]https://www.facebook.com/media/set/?set=a.600955523277871.1073741882.472848726088552&type=3[/URL] taki mix,jeszcze dzieciak-nie ma roku :([/QUOTE] dunaj jutro jedzie do domku:)
  5. [url]https://www.facebook.com/media/set/?set=a.600955523277871.1073741882.472848726088552&type=3[/url] taki mix,jeszcze dzieciak-nie ma roku :(
  6. [url]https://www.facebook.com/media/set/?set=a.600402579999832.1073741880.472848726088552&type=3[/url]
  7. [url]https://www.facebook.com/media/set/?set=a.591180607588696.1073741869.472848726088552&type=3[/url]
  8. tak,danka jeszcze u nas bo dopiero co szczepiona,w przyszlym tyg sterylka i do domu:) domek fajny,pani pozegnala swoja 14letnia benie i zakochala sie w naszej dance ktorej nie moze sie juz doczekac:) zostala jeszcze biedna dorka :(
  9. edi,podeslesz slodkopsiaki-wymagania duze ale domek fajny pani starsza,ale mobilna internetowa itp,zmarl jej maz kilka lat temu i zyla ze swoja sunia,sunia tez odeszla i pani nie moze sie odnalesc :( od kwietnia do listopada mieszka w domku w lesie w jurze krakowsko czestochowskiej na zime jedzie do miasta (chyba katowice) wiec psiak ktory odnajdzie sie i na wsi i w miescie,oczywiscie na wsi sa w domku 2 pokoje-jeden dla psa naszykowany :),musi tolerowac koty bo na wakacje zaglada do niej cora z kotami,najlepiej suka ale pies nie wykluczony,do 5 lat,z duzych,pani chciala nasza zumi ale ona juz w domku [url]http://www.facebook.com/photo.php?fbid=586921554681268&set=a.477360662304025.108711.472848726088552&type=3&theater[/url] a ja nie dosyc ze nie mam w czym wybierac bo tylko kilka sztuk zostalo to jeszcze nic nie moge dopasowac a szkoda domku powysylaj zdjecia (tylko trzeba bawic sie w wysylanie a nie w linki) i opisy,moze ktoremus sie uda-oby:)
  10. [quote name='słodkokwaśna']792 201 250 Dzięki Wielkie:) Wilczka na Pomorskiej u weta też działasz?[/QUOTE] pomagam zwierzakom gdzie tylko moge Pies, samiec niekastrowany, koło 1,5 roku, płowy, z obciętym ogonkiem, bardzo bardzo łagodny, nie jest agresywny względem ludzi, psów, kotów, przyjazny dla dzieci. Pies ma niewielkie rany na pysku, prawdopodobnie po pobiciu, przeszedł zabieg który umożliwi ich wygojenie. Niestety niektórych ran nie jesteśmy w stanie szybko wyleczyć, te w sercu goją sie najdlużej. [url]http://www.facebook.com/media/set/?set=a.586862778003920.1073741834.351007678256099&type=3[/url] wiem ze nie masz fb ale wstawiam linki do zdjec psiakow bo juz nie mam czasu ich poprzeklejac,moze ktoras cioteczka ma fb i przeklei fotki na slodkopsiaki [url]http://www.facebook.com/media/set/?set=a.583534875003377.1073741833.351007678256099&type=3[/url]
  11. [url]http://tablica.pl/oferta/podhalanka-oaza-spokoju-idealna-do-dzieci-szuka-pilnie-domu-ID36HW9.html[/url] podaj tel bo zmienie ci na ciebie, w ogloszeniach,ona ma kilka,jemu nie zdazylam zrobic,ale kto ma fb to i on i ona sa na stronie pupila w albumach do adopcji
  12. dzieki edi :loveu: ludzie dzwonia a my chyba bedziemy szykowac nasze bernardynki w droge do nowych domkow:)
  13. edi u ciebie jakies benki jeszcze zostaly? u mnie dwie wspaniale suki (jakis wysyp bernardynow w naszym woj) jakbys miala za duzo chetnych domkow a za malo benkowatych to daj prosze znac;)
  14. [url]http://www.facebook.com/media/set/?set=a.585507968155960.1073741863.472848726088552&type=3&uploaded=14[/url] tu danka:(wieklosciowo wieksza od dory,wagowo tyle co moje psiaki w kolanko maja,nie widac przez kudelki ale szkielet :(
  15. [url]http://www.facebook.com/media/set/?set=a.579750348731722.1073741859.472848726088552&type=3[/url] sunia szuka pilnie domku!!!2 razy wycofali sie z adopcji a wczoraj przyjechala nowa benia :( zdjecia danki wstawie wieczorem . dora jest wysterylizowana odrobaczona odpchlona i zaszczepiona. z dowozem nie bedzie problemu.
  16. [IMG]http://imageshack.us/a/img196/2518/dsc0103zl.jpg[/IMG] psiak jest domny bo dzis byl pod moim blokiem i mial na sobie obroze przeciwpchelna i jak widac ma wspsanialych odpowiedzialnych opiekunow:angryy:
  17. logiczne chyba jest ze skoro ktos go przywiazal to chcial sie go pozbyc.to moze bolesne co powiem ale najlepsze dla niego bedzie przejechanie przez samochod-bo albo go tak trzepnie ze zginie na miejscu i skruca jego cierpienia albo przezyje i schronisko bedzie musialo przyjac powypadkowego psa qrwa do czego dochodzi w tym kielcowku a tu cala 8mka juz bezpieczna:) dzieki anitko za interwencje i uratowanie tym samym calej rodzinki:loveu: [url]http://www.facebook.com/media/set/?set=a.570245986348825.1073741855.472848726088552&type=3[/url]
  18. juz robie co moge i wymyslam co sie da zeby jakos te psiska szly,ale koncza mi sie juz pomysly-a tyle mam z tego ze po tej bajce mam uraz do plastikowych czarnych workow na smieci i wywalilam wszystkie z domu i kupilam teraz niebieskie:shake:
  19. ze taka cisza tu na watku to zeby zabic nude macie bajke do poczytania :) [URL="http://www.facebook.com/media/set/?set=a.561556040551153.1073741845.472848726088552&type=3"]http://www.facebook.com/media/set/?s...6088552&type=3[/URL] Moją mamą była piękna foksterierka a tatą przystojny kundelek.Jako szczenię czas mijał mi beztrosko na zabawie z rodzeństwem pod troskliwą opieką mamusi,tylko czasami przychodzili ludzie i ta stale powtarzająca się rozmowa; -rasowe? -tak -z rodowodem? -panie bez,dlatego tylko po stówce,ale daje głowę że rasowe -to dobrze,proszę jednego ...i tak było nas coraz mniej,aż przyszła kolej na mnie. Długo nie płakałam gdy zabrali mnie od mamy. Nowi ludzie bardzo mnie kochali,spali ze mną w pościeli,zabierali na długie spacery,rozpieszczali jak się dało. Sielanka nie trwała długo. Pierwszy raz serce mnie zabolało jak usłyszałam od mojej pani; -i co z ciebie wyrosło?zapłaciłam za rasowca!! Wybaczyłam jej szybko te słowa,pewnie jej się wyrwało i nie mogłam się gniewać na kogoś kogo tak kochałam.Tym bardziej że podsłuchałam jak państwo mówią o dziecku...pani była w ciąży.Bardzo się tym ucieszyłam. Codziennie obiecywałam że będę się opiekowała dzidziusiem,pilnowała,strzegła i kochała całym sercem. Nie wiem czemu,gdy dzidziuś pojawił się w domu wszystko poszło nie tak,wszystko się zmieniło.....Nie pozwolili mi podchodzić do niego mimo że tak bardzo chciałam się zaprzyjaźnić,nie mogłam wchodzić do pokoju mimo iż tak bardzo chciałam go pilnować...Spacery ograniczyli mi do minimum;szybkie siusiu pod klatką musiało mi wystarczyć a o bieganiu za piłeczką po łąkach musiałam zapomnieć. Ale pogodziłam się z losem i czekałam aż wrócą te piękne czasy. Musiały wrócić-przecież ci ludzie tak mnie kochali a ja ich!!! Mijały miesiące i nagle.....jedziemy!!!hura!!!!pani od jakiegoś czasu już mówiła o jakimś wyjeździe i nadszedł ten dzień!Walizki spakowane,cała rodzina siedzimy w samochodzie i w drogę!!! Po godzinie drogi pan zatrzymał auto w lesie,serce pękało mi z radości na myśl o tym że wróciły te wspaniałe czasy,znowu zabawy i długie wycieczki po lesie,ale że bardzo mi się już chciało siusiu od razu jak tylko drzwi od samochodu się otworzyły pobiegłam pod krzaczek. Tylko czemu oni nie wysiadają? Czemu odjeżdżają? Wiem!!Zapomnieli piłeczki dla mnie i pewnie wrócili się do domu po nią!Kochani ludzie!!!Będę grzecznie czekać tu na nich. ...nigdy już po mnie nie wrócili..... Pierwsze tygodnie nie ruszałam się z miejsca,wierząc że jednak przyjadą,potem zaczęłam odwiedzać pobliskie domy i wysypisko śmieci w poszukiwaniu jedzenia.Zawsze wracałam w to samo miejsce gdzie widziałam się z moimi ludźmi po raz ostatni łudząc się że po mnie wrócą. Gdy straciłam już nadzieję a z pobliskich śmietników już wszystko wyjadłam postanowiłam ruszyć w drogę szukając szczęścia na własną łapę. Było bardzo ciężko,nie umiałam odnaleźć się w tym bezpańskim,bezdomnym,włóczęgowkim życiu. Wchodziłam na podwórka ale przeganiano mnie. Wyczekiwałam pod sklepami ale tam też niemiło mnie traktowano. Zaczęłam bać się ludzi. Nie potrafiłam zrozumieć dlaczego rzucają we mnie kamieniami,krzyczą na mnie,raz nawet jeden pan mnie skopał.... Kolejne zmartwienie-jestem szczenna.Lada dzień na świat przyjdą maluchy a ja nie wiem gdzie mam je urodzić?gdzie wychować?czym wykarmić? Zima,mróz-znalazłam za jakimś domkiem stertę palet pod którą wykopałam norkę i tam przyszły na świat moje dzieci-było ich siedmioro. Za kilka dni moja kryjówkę znaleźli ludzie i chcieli zabrać mi szczeniaki.To były najgorsze chwile mojego życia.Początkowo warczałam na ludzi i nie chciałam oddać im moich dzieci,ale wtedy przypomniałam sobie chwile kiedy ja jako szczeniak buszowałam z moimi ludźmi po pościeli i nosiłam ich skarpetki w pyszczku...nie miałam wyjścia-nie miałam czym wykarmić dzieci,mróz był coraz większy....Odeszłam,wierząc w to że ci ludzie zaopiekują się moimi maluchami,dadzą im dom i miłość. Patrzyłam jeszcze z daleka jak wyciągają maluchy z norki. I tylko nie wiem czemu wsadzali je do czarnego plastikowego worka na śmieci?Ale mam nadzieje że są szczęśliwe...... Błąkałam się jeszcze jakiś czas,aż pewnego dnia złapał mnie jakiś człowiek.Bałam się że znowu mnie zbije-ale przecież nic złego nie zrobiłam.Zabrał mnie do człowieka o imieniu weterynarz.Przypomniał mi się ten zapach-chodziłam do takich gabinetów jak miałam jeszcze dom. Bałam się bardzo..... Pan doktor otworzył mi buzie i określił mój wiek na 5 lat (ciekawa jestem w jakim stanie sam miałby zęby gdyby w menu miał tylko kamienie patyki i kości-ale kości to już rarytas jak sobie znalazłam),zaszczepił mnie,zaczipował,odpchlił,odrobaczył i zawiózł do Nowin. Tam był kolejny człowiek który miał na imię ciocia. Owa ciocia zamknęła mnie w boksie,dała jeść,pić.Było tam dużo innych psów-szczekały,biegały i bardzo cieszyły się na widok ludzi.Psy nie bały się ludzi tam-było to dla mnie bardzo dziwne,nie wiedziałam co się dzieje. Po kilku godzinach ciocia przyszła znowu do mnie do mojego pokoju,nazywa się boks-co prawda nie jest tam tak wygodnie jak u mnie w domu było,nie ma łóżka i pościeli, ale nie pada,jest sucho i ciepło.Wyciągnęła rękę w moją stronę-zamarłam.Bałam się że znowu będę bita.Ale ciocia siadła na podłodze i cichutko do mnie mówiła,zaryzykowałam-schowałam łebek pod łapki i pozwoliłam się jej dotknąć modląc się tylko żeby mnie nie zbiła.Udało się-ja dałam się dotknąć człowiekowi i go nie ugryźć ze strachu a on mnie dotknął a nie uderzył. Kolejne dni były też próbami na ile mogę znowu zaufać ludziom.Pierwsze spacery,coraz pewniej pozwalałam podchodzić do siebie. I dziś nastąpił przełom-poszłam z ciocią na spacer,ona siadła na trawie i cicho mówiła do mnie zachęcając mnie żebym podeszła.Podeszłam sama.Zaczęła mnie głaskać. Pomyślałam że podejmę kolejne wyzwanie jeśli chodzi o odbudowę mojego zaufania do ludzi-położyłam się na plecach a ona czule zaczęła głaskać mój brzuszek.Wtedy już pewna że mnie nie skrzywdzi podczołgałam się do niej i położyłam głowę na jej kolanach i zasnęłam....znowu ufam ludziom i jestem bezpieczna. Każda bajka ma morał i dobre zakończenie. Morał chyba dość czytelny. A czy napiszesz szczęśliwe zakończenie mojej bajki?Dasz mi dom,taki już na zawsze? 609420422 [EMAIL="[email protected]"][email protected][/EMAIL]
  20. [url]http://www.facebook.com/media/set/?set=a.561556040551153.1073741845.472848726088552&type=3[/url] Moją mamą była piękna foksterierka a tatą przystojny kundelek.Jako szczenię czas mijał mi beztrosko na zabawie z rodzeństwem pod troskliwą opieką mamusi,tylko czasami przychodzili ludzie i ta stale powtarzająca się rozmowa; -rasowe? -tak -z rodowodem? -panie bez,dlatego tylko po stówce,ale daje głowę że rasowe -to dobrze,proszę jednego ...i tak było nas coraz mniej,aż przyszła kolej na mnie. Długo nie płakałam gdy zabrali mnie od mamy. Nowi ludzie bardzo mnie kochali,spali ze mną w pościeli,zabierali na długie spacery,rozpieszczali jak się dało. Sielanka nie trwała długo. Pierwszy raz serce mnie zabolało jak usłyszałam od mojej pani; -i co z ciebie wyrosło?zapłaciłam za rasowca!! Wybaczyłam jej szybko te słowa,pewnie jej się wyrwało i nie mogłam się gniewać na kogoś kogo tak kochałam.Tym bardziej że podsłuchałam jak państwo mówią o dziecku...pani była w ciąży.Bardzo się tym ucieszyłam. Codziennie obiecywałam że będę się opiekowała dzidziusiem,pilnowała,strzegła i kochała całym sercem. Nie wiem czemu,gdy dzidziuś pojawił się w domu wszystko poszło nie tak,wszystko się zmieniło.....Nie pozwolili mi podchodzić do niego mimo że tak bardzo chciałam się zaprzyjaźnić,nie mogłam wchodzić do pokoju mimo iż tak bardzo chciałam go pilnować...Spacery ograniczyli mi do minimum;szybkie siusiu pod klatką musiało mi wystarczyć a o bieganiu za piłeczką po łąkach musiałam zapomnieć. Ale pogodziłam się z losem i czekałam aż wrócą te piękne czasy. Musiały wrócić-przecież ci ludzie tak mnie kochali a ja ich!!! Mijały miesiące i nagle.....jedziemy!!!hura!!!!pani od jakiegoś czasu już mówiła o jakimś wyjeździe i nadszedł ten dzień!Walizki spakowane,cała rodzina siedzimy w samochodzie i w drogę!!! Po godzinie drogi pan zatrzymał auto w lesie,serce pękało mi z radości na myśl o tym że wróciły te wspaniałe czasy,znowu zabawy i długie wycieczki po lesie,ale że bardzo mi się już chciało siusiu od razu jak tylko drzwi od samochodu się otworzyły pobiegłam pod krzaczek. Tylko czemu oni nie wysiadają? Czemu odjeżdżają? Wiem!!Zapomnieli piłeczki dla mnie i pewnie wrócili się do domu po nią!Kochani ludzie!!!Będę grzecznie czekać tu na nich. ...nigdy już po mnie nie wrócili..... Pierwsze tygodnie nie ruszałam się z miejsca,wierząc że jednak przyjadą,potem zaczęłam odwiedzać pobliskie domy i wysypisko śmieci w poszukiwaniu jedzenia.Zawsze wracałam w to samo miejsce gdzie widziałam się z moimi ludźmi po raz ostatni łudząc się że po mnie wrócą. Gdy straciłam już nadzieję a z pobliskich śmietników już wszystko wyjadłam postanowiłam ruszyć w drogę szukając szczęścia na własną łapę. Było bardzo ciężko,nie umiałam odnaleźć się w tym bezpańskim,bezdomnym,włóczęgowkim życiu. Wchodziłam na podwórka ale przeganiano mnie. Wyczekiwałam pod sklepami ale tam też niemiło mnie traktowano. Zaczęłam bać się ludzi. Nie potrafiłam zrozumieć dlaczego rzucają we mnie kamieniami,krzyczą na mnie,raz nawet jeden pan mnie skopał.... Kolejne zmartwienie-jestem szczenna.Lada dzień na świat przyjdą maluchy a ja nie wiem gdzie mam je urodzić?gdzie wychować?czym wykarmić? Zima,mróz-znalazłam za jakimś domkiem stertę palet pod którą wykopałam norkę i tam przyszły na świat moje dzieci-było ich siedmioro. Za kilka dni moja kryjówkę znaleźli ludzie i chcieli zabrać mi szczeniaki.To były najgorsze chwile mojego życia.Początkowo warczałam na ludzi i nie chciałam oddać im moich dzieci,ale wtedy przypomniałam sobie chwile kiedy ja jako szczeniak buszowałam z moimi ludźmi po pościeli i nosiłam ich skarpetki w pyszczku...nie miałam wyjścia-nie miałam czym wykarmić dzieci,mróz był coraz większy....Odeszłam,wierząc w to że ci ludzie zaopiekują się moimi maluchami,dadzą im dom i miłość. Patrzyłam jeszcze z daleka jak wyciągają maluchy z norki. I tylko nie wiem czemu wsadzali je do czarnego plastikowego worka na śmieci?Ale mam nadzieje że są szczęśliwe...... Błąkałam się jeszcze jakiś czas,aż pewnego dnia złapał mnie jakiś człowiek.Bałam się że znowu mnie zbije-ale przecież nic złego nie zrobiłam.Zabrał mnie do człowieka o imieniu weterynarz.Przypomniał mi się ten zapach-chodziłam do takich gabinetów jak miałam jeszcze dom. Bałam się bardzo..... Pan doktor otworzył mi buzie i określił mój wiek na 5 lat (ciekawa jestem w jakim stanie sam miałby zęby gdyby w menu miał tylko kamienie patyki i kości-ale kości to już rarytas jak sobie znalazłam),zaszczepił mnie,zaczipował,odpchlił,odrobaczył i zawiózł do Nowin. Tam był kolejny człowiek który miał na imię ciocia. Owa ciocia zamknęła mnie w boksie,dała jeść,pić.Było tam dużo innych psów-szczekały,biegały i bardzo cieszyły się na widok ludzi.Psy nie bały się ludzi tam-było to dla mnie bardzo dziwne,nie wiedziałam co się dzieje. Po kilku godzinach ciocia przyszła znowu do mnie do mojego pokoju,nazywa się boks-co prawda nie jest tam tak wygodnie jak u mnie w domu było,nie ma łóżka i pościeli, ale nie pada,jest sucho i ciepło.Wyciągnęła rękę w moją stronę-zamarłam.Bałam się że znowu będę bita.Ale ciocia siadła na podłodze i cichutko do mnie mówiła,zaryzykowałam-schowałam łebek pod łapki i pozwoliłam się jej dotknąć modląc się tylko żeby mnie nie zbiła.Udało się-ja dałam się dotknąć człowiekowi i go nie ugryźć ze strachu a on mnie dotknął a nie uderzył. Kolejne dni były też próbami na ile mogę znowu zaufać ludziom.Pierwsze spacery,coraz pewniej pozwalałam podchodzić do siebie. I dziś nastąpił przełom-poszłam z ciocią na spacer,ona siadła na trawie i cicho mówiła do mnie zachęcając mnie żebym podeszła.Podeszłam sama.Zaczęła mnie głaskać. Pomyślałam że podejmę kolejne wyzwanie jeśli chodzi o odbudowę mojego zaufania do ludzi-położyłam się na plecach a ona czule zaczęła głaskać mój brzuszek.Wtedy już pewna że mnie nie skrzywdzi podczołgałam się do niej i położyłam głowę na jej kolanach i zasnęłam....znowu ufam ludziom i jestem bezpieczna. Każda bajka ma morał i dobre zakończenie. Morał chyba dość czytelny. A czy napiszesz szczęśliwe zakończenie mojej bajki?Dasz mi dom,taki już na zawsze? 609420422 [email][email protected][/email]
  21. przesle ci na meila i wstaw jak mozesz bo na imageshack nie moge a inaczej nie umiem edi ja nie mam pretensji a o tym ze niby ja tak robie dowiedzialam sie z gminy bezposrednio,wiec ten ktos mial czelnosc takie brednie zglosic,malo tego gmina po wysluchaniu tych ******* chciala zablokowac ta adopcjie,kto jak kto ale sama wiesz dobrze jak ciezko bylo go wyadoptowac wiec stracilby naprawde o maly wlos wielka szanse na fajny domek,na szczescie wszystko sie udalo! wiec wam wstawiam foteczki zebyscie zobaczyly swojego wychowanka a osobie ktora robi cos takie chce tylko powiedziec ze nie mi robi na zlosc a tylko tym i tak skrzywdzowym juz zwierzakom ktore sa bogu ducha winne oczywiscie wiem kto to powiedzial ale nie chce pisac publicznie z nazwiska bo to watki zeby pomagac psiakom a nie uzerac sie z debilami przesylam ci fotki-wstaw prosze
  22. dla wszystkich slodkopsiakowych cioteczek mila niespodzianka,pozdrowienia i ucalowania [url]http://www.facebook.com/media/set/?set=a.508438062555388.1073741827.100001675961382&type=3&uploaded=7[/url] album ten dedykuje wszystkim po*******encom ktorzy powiedzieli ze wywiozlam marleya do niemiec bo byl stary nieadopcyjny na testy genetyczne na zwierzetach-oto fotki z nowego domku,jak widac ma sie swietnie jest zdrowy i szczesliwy i przytyl :) wsadzam na slodkopsiaki bo ci co naprawde kochaja psiaki napewno sie uciesza a ci co maja nasrane do gara niech sie wypchaja ...przykro mi bo plotka o tym ze tak wywiozlam marleya poszla od osoby ktora sledzi watek slodkopsiakow,ale nie bede tego komentowac,najwazniejsze ze marleyek ma domek i pozdrawia wszystkie cioteczki cieplutko:)
  23. z tego co wiem jest w kojcu w domu dziecka,poczatkowo euforia i mia fajnie bo z kazdym chodzil na spacery,teraz zostalo kilka dzieciakow ktore co jakis czas z nim wychodza,martwie sie co do jego gabarytow i zimy....tam raczej go do srodka nie wezma bo zbyt duzo dzieci i nawet jedno alergiczne wyklucza jakiegokolwiek psiaka w budynku...no i na wakacje dzieciaki wyjezdzaja wszystkie,zostaje tam ktos z opiekunow ale czy bedzie chodzil z nim na chociaz jeden spacer dziennie???oby.... a gmina nie moze wam dofinansowac na leczenie? zastanawiam sie czemu on nie odlowil takiego mlodego psiaka-takie mu ida na pniu :( ale juz wiem-trzeba bylo go leczyc a szkoda kasy
×
×
  • Create New...