Jump to content
Dogomania

Marz

Members
  • Posts

    84
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Marz

  1. Kurczę, przez ten wątek i dzisiejszą wizytę u gin zaczęłam o dzieciaku myśleć ;) Rzecz jasna nie w kwestii posiadania, brr... I chciałabym zapytać wszystkie "rozpakowane" mamy - czemu dzieciak śpi z wami w łóżku? Albo ma łóżeczko w sypialni? To znaczy drugie jestem w stanie zrozumieć, jak nie ma się pokoju dla kindera, ale pierwsze? Primo, bałabym się, że maluchowi się coś stanie (ja straaasznie się wiercę, TŻ się przyzwyczaił, ale na początku narzekał), secundo, co z chwilami takimi tylko dla rodziców? Bo powiedzmy sobie szczerze, że nie można mówić o żadnym romantycznym wieczorze przy dobrym winie i świetnym filmie, jakby dzieciak leżał pomiędzy... No atmosferę szlag by trafił. Bo przecież dobra - mamy dziecko, sami sobie to piwo nawarzyliśmy i teraz trzeba niańczyć. No ale chyba nadal się kochamy, chcemy spędzać ze sobą czas tylko we dwoje? Czy to przestało być dla was ważne?
  2. Nefesza, to ja się teraz wtrącę, jako nie mama, nie przyszła mama i kobieta, która nie planuje dzieci. Mówisz, że poród naturalny to to, to tamto, a cesarka przy niezagrożonym życiu dziecka to zło. Kiedyś o tym myślałam i naprawdę, naprawdę nie wyobrażam sobie porodu w swoim przypadku. Jeśli kiedyś nam odbije i będziemy chcieli mieć dziecko, to tylko cesarka. Choćbyśmy mieli zapłacić 20 tysięcy w prywatnej klinice. Żadne przekonywania o tym, że kobiety tyle tysięcy lat rodziły naturalnie mnie nie przekonują teraz i nie przekonają nigdy. Medycyna po to idzie do przodu, żeby było coraz lepiej. Kiedyś złamaną nogę polewano dla dezynfekcji alkoholem, dostawiano dwie deski i zawijano w czystą, wyparzoną szmatę. Potem modlono się, żeby dobrze się zrosło. Teraz mamy gipsy, które też już powoli odchodzą do lamusa, szyny i rentgeny. Więc tak samo, skoro wykształcony facet, któremu ufam, może mi wyciągnąć dziecko z brzucha tylko i wyłącznie po to, żeby nie bolało, żeby nie trzeba mnie było ciąć i zszywać w miejscu, w którym na pewno cięta i zszywana być nie chcę, to mówię: dawaj, zapłacę! Co do tematu aborcji powiem jedno: ja nikomu do macicy nie będę zaglądać, bo to nie moja sprawa, co ona sobie zrobi z czymś, co ma w środku. W sensie, płodem. Na koniec: ludzie kochają swoje psy i kochają swoje dzieci. I o ile dziecko na tym nie ucierpi (a nie wiem w jaki sposób by mogło) to jestem za tym, by traktować je po równo. Każdego człowieka i każdego psa. To właśnie z takiego odsuwania zwierząt od dziecka i nagłej degradacji (dopóki nie pojawiło się dziecko było "tiututututu", a jak przyjechało dziecko, to "ciesz się, że masz coś w misce i wychodzisz na godzinny spacer") rodzą się zabobony o agresji psów wobec dzieci.
  3. Chciałabym zapytać, co sądzicie o uprzężach z Juliusa. Są wytrzymałe? Trwałe? Warte swojej ceny? Ktoś ma może jakieś doświadczenia? :)
  4. [quote name='"Avaloth"']Dakota do ludzi jest absolutnym cukierkiem, natomiast na psy jest dość mocno cięta.. Więcej powie Natalek jak tylko tu wejdzie, ona wychodzi z nią regularnie [/QUOTE] Dziękuję i za informacje i za zrozumienie :) Nie twierdzę, że to nie są wspaniałe, kochające ludzi psy. Jednak zawsze gdy miałam z nimi do czynienia ktoś był obok, a jeśli o naszą sytuację chodzi, to ja spędzałabym z psem niemalże 24 godziny na dobę, z racji tego, że sporą część mojej pracy wykonuję w domu i wiadomo, to na mnie spadłaby większość obowiązków, dlatego niczego nie chcę robić pochopnie.
  5. Mój TŻ od zawsze miał jakiegoś bullowatego w domu i teraz, jak pojawiają się myśli o psie, to od razu wysuwa takiego kandydata :) To zdecydowanie ja mam większe obawy przed psem tego typu w domu. Nie przerażają mnie (w takim wypadku u przyszłych teściów nie wytrzymałabym ani dnia), ale nigdy sobie siebie nie wyobrażałam z takim czworonogiem. Dlatego jeśli byśmy już podjęli decyzję o psie, ważna by była dla mnie możliwość wcześniejszego poznania psa, wyjścia z nim na spacer, mam nadzieję, że mnie rozumiesz? Zerknęłam na pierwszą stronę wątku i wpadła mi w oko Dakota, a przechodząc na ostatnią tylko się w tym upewniłam. Jedyne co, to niewiele było napisane na temat jej charakteru, zachowania...
  6. Zżeranie wszystkiego, co śmierdzi nie jest mi obce. Urządzanie sobie leczniczych kąpieli błotnych lub okładów z padliny też nie. Właśnie się zastanawiałam kiedyś, jak wygląda taki zwykły spacer z niepolujacym wyżłem; jak daleko się oddala, jak bardzo zwraca uwagę na właściciela. Bo - powiedzmy sobie szczerze - jestem przyzwyczajona, że około 70% spaceru to właśnie ćwiczenie komend i posłuszeństwa, marsz przy nodze, warowanie na odległość, przywołanie i inne do tego podobne bzdurki, a ta mniejsza część spaceru to ta, w której chodzi o wybieganie się. Charakter, otwartość, entuzjazm i skłonność do wyrażania uczuć u wyżłów to to, w czym się zakochałam. Z drugiej strony nie jestem też osobą, która kładzie nacisk tylko i wyłącznie na szkolenie, szkolenie i szkolenie raz jeszcze. Gdyby tak było, w ciemno brałabym belga, bo wizualnie bardzo mi się podobają. Pies jest moim przyjacielem, który owszem, musi być posłuszny, musi znać nie tylko podstawowe komendy, ale też te, które ja uważam za użyteczne. Z drugiej strony nie ekscytuje mnie uczenie psa trzechsetnej sztuczki. Nie wiem, jak odnalazłby się w tym wyżeł i chyba tylko przez te wątpliwości nie wybraliśmy szczeniaka z któregoś z miotów węgrów z tego roku /a monitorowaliśmy i było ich dość sporo/.
  7. Możecie mi powiedzieć, jak wygląda procedura zaadoptowania TTB z Krakowa? Jest możliwość podjechania kilka razy, wspólnego wyjścia na spacer? I czy wolontariusze na tyle dobrze znają psy, że warto sobie z nimi pogadać o psie?
  8. szysz, zupełnie nie rozumiem tego 'z innej beczki' dodatku niestety. Nigdzie nie napisałam, że przez swoją wielkość jest/nie jest łatwiejszy w ułożeniu. Stwierdziłam fakt, że wielkość była pewnym kryterium naszego poszukiwania. Charakterem wszelakie wyżły nam odpowiadają, gorzej z rozmiarem. Myśleliśmy o psiaku max. 15-18 kilogramów. Nigdzie nie napisałam, że przez wielkość jakikolwiek pies może być łatwiejszy w ułożeniu, bo to nieprawda. Szukaliśmy psa o podobnym charakterze do wyżła | mniejszego od wyżła | łatwiejszego w ułożeniu od wyżła. brazowa1, za sarną to nawet niewyżły się obejrzą i czasami spróbują pogonić (dobrze, że z większością tymczasowiczów na lince chodzimy). Chodzi mi o to, czy to da się wypracować, żeby odwołać. Nie mówię o kilku miesiącach, ale na przykład kilku latach?
  9. Co jest w tym programie najwspanialsze? Otóż 3/4 przedstawianych psów nie nadaje się do mieszkań (w tym takie, które z powodzeniem odnajdują się w niewielkich klitkach, przy odpowiedniej dawce ruchu i zmęczeniu) oraz potrzebują 1 godziny spacerów dziennie. Gdyby nie ta schematyczność, można by było polecać.
  10. Jejku, a nie ma nawet cienia szansy na jakiś dobry, domowy DT dla niego? Kurcze, miałam sobie robić przerwę po Kapslu-terroryście, który w przyszłym tygodniu pojedzie sobie do Nowego Sącza, ale jakby się dało pokombinować z transportem może TŻ by mnie jeszcze nie wyrzucił z domu za kolejną bidę... może wyniósłby się sam ;)
  11. Przeczytałam dokładnie cały wątek i czy niechęć Lucky'ego do kotów jest taka pewna? Były z tym problemy u byłej właścicielki, ale schroniskowego traktował zupełnie w porządku, z tego, co widziałam na filmiku.
  12. Agniesia666, na początek na pewno powinnaś porządnie ocieplić budę, włożyć do niej dużo, bardzo dużo słomy. I nie przejmuj się, nowofunland z dobrze wykształconym futrem w odpowiednio przygotowanej budzie poradzi sobie przy mrozach, mój owczarek niemiecki świetnie daje sobie radę. Niektóre psy nie potrafią się przyzwyczaić do spania w budzie, w takich wypadkach bardzo przydaje się, jeśli pies zna komendę "na miejsce". Bardzo łatwo można ją zaadaptować na warunki budy. Znam psy, które nie widziały domu nawet w największe mrozy, a radzą sobie świetnie i właściciele wcale nie kochają ich "mniej". Myślę, że dla przyzwyczajonego do warunków psa bardzo niskie temperatury są znośne, byleby buda była sucha i dobrze wyścielona słomą. Poza tym jeśli o budę chodzi, to jestem za całkowitą konsekwencją (no chyba, że widać, że pies bardzo marznie, jest chory, przeziębiony, cokolwiek) - jak już siedzi w budzie, to w budzie, a jak w domu, to w domu. Nie tak, że dzień tu, drugi dzień tu, a potem znowu do budy. No i nie miej wyrzutów sumienia i nie przejmuj się postem xxxx52, widziałam jej posty na forum kilka razy i zawsze jest taka... No. Onomato-Peja - koce w budzie to nie jest dobry pomysł, sama słoma, ale bardzo dużo, pies sobie tam umości wygodnie. Koc nie, bo (jak było wcześniej powiedziane na wątku) może nasiąkać wodą, co nie jest korzystne.
  13. Będę ich namawiać, ale będę wszystko wiedziała dopiero wieczorem, zadzwonię do nich, albo do nich pojadę, żeby ewentualnie pomóc w pierwsze kilka dni. Sądzę, że ten gładkowłosy chłopiec będzie w ich typie. No, to bardzo blisko, oni mieszkają troszkę za Lachowicami :)
  14. Oczywistym dla mnie jest, że dziecko stawia się ponad psem i jego bezpieczeństwo jest bardzo ważne. Jednak całego łóżkowego "wygnania" nie rozumiem, bo jeśli dziecko ma swój osobny pokój, to co robi w sypialni rodziców w ich łóżku? Z ciekawości zapytałam się moich rodziców i mama stwierdziła, że gdy byłam niemowlakiem jej całkowicie wystarczał rozkładany fotel/kanapa w moim pokoiku, a w ich sypialni nie spałam nigdy. Co do Moniki, to pomiędzy dobrymi radami spodziewałam się właśnie czegoś takiego... Pies nie był kaprysem, jest traktowany jak pies - po psiemu, powiedziałabym nawet, że TŻ-towa spanielka, mieszkając z nami, była bardziej rozpuszczona niż Dunaj. Poza tym nigdzie nie było powiedziane, że już teraz od razu mam go zabrać, nie, po spokojnej rozmowie i wytłumaczeniu jej, że gdyby jakikolwiek pies pożarł noworodka, od razu rozpisałyby się o tym gazety, pojawiłby się medialny szum, przestała panikować. I postanowiła skontaktować się z behawiorystą, żeby psiaka przygotować na przyjście nowego domownika. No i - nie chcąc nikogo obrazić - nie oceniajmy ludzi, których znamy tylko z relacji osób trzecich. Bo sądzę, że będą fajnymi, może trochę nadopiekuńczymi rodzicami. I na pewno są odpowiedzialnymi właścicielami psa, którzy wcale nie nazywają go swoim dzieckiem. Jest dla nich psem i w kwestii jego wychowania i traktowania nigdy nie miałam wiele uwag.
  15. A gdzie dokładnie są szczeniaki? Popytam rodzinę, mieszkają mniej więcej w okolicach Suchej, może mogliby zgarnąć choć jednego chłopca na DT.
  16. Dunaj był na dzieci sprawdzony, bo przybłąkał się na kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia, więc dom pełen rodziny, dzieci, hałasów. Później nowi państwo zostali poinformowani o tym, że fajnie by było, gdyby pies nadal raz na jakiś czas spotykał się z dziećmi w ramach socjalizacji i nigdy nie było problemu. Jednak to są sporadyczne, krótkotrwałe spotkania, a teraz maluch będzie w domu cały czas, poza tym Monika nadal jest przerażona tymi historiami, które gdzieś wyczytała, o psach mordujących dzieci we śnie, a wręcz [B]pożerających[/B] noworodki... [quote name='"nefesza"']Poczytac, popytac, ale nie martwic sie na zapas. Acha, i moze - jak ja zrobilam - zmienilam troche swoj stosunek do psow (np. poswiecalam im mniej czasu, albo eksmisja z lozka) juz jak tylko sie dowiedzialam o ciazy, zeby pozniej nie kojarzyly tego z dzieckiem. [/quote] nefesza, ja wtrącę takie moje prywatne pytanie. Rozumiem poświęcanie psu mniej czasu, ale dlaczego eksmitowanie go z łóżka? Nie rozumiem po prostu, dlaczego posiadanie dziecka oznacza wykopanie czworonoga z łóżka i czy nie da się tego jakoś pogodzić ze sobą? Ja nie mam dzieci, więc teoretyzuję, no ale my śpimy w naszym łóżku w sypialni, bobo śpi w łóżeczku w swoim pokoju i nie wiem, w czym przeszkadzałby mi pies w łóżku, naprawdę.
  17. To niekoniecznie dobre miejsce do zadania tego pytania, ale dużo tu mamusiek i może ktoś będzie mógł pomóc. Leniwa sobota, 10 rano, dzwoni telefon. Kobieta, która ponad dwa lata temu adoptowała ode mnie Dunaja, nieprzyporządkowanego rasowo psiaka, dość sporej wielkości, ale na pewno mniejszy od ONka. Dom świetny, dostaję zdjęcia, spotykamy się przynajmniej raz na kilka miesięcy, psa kochają miłością wielką, a on się im odwdzięcza czułością ogromną. No i słyszę, a Monika zanosi się płaczem, ale mówi mi, że Dunaja musi oddać. Okazało się, że wyczytała na jakimś mądrym forum dla przyszłych mamusiek jeszcze mądrzejszy post, w którym ktoś pisał, że psa trzeba KONIECZNIE oddać przed urodzeniem dziecka. Dlaczego? Bo pies będzie próbował zamordować małego bobasa, przyniesionego ze szpitala do domu! No i oczywiście Monia wpadła w panikę, przez kilka lat myślała, że nigdy nie będzie mogła urodzić, myśleli o adopcji, a potem niespodzianka - jest w ciąży, więc szczęśliwi bardzo oboje. No a teraz myślą, że będą musieli pożegnać się z psem, który tak naprawdę zastępował im dziecko. Tłumaczyłam, że nieprawda, nie będą musieli, a ona, że skąd ja mam wiedzieć, jak ja przecież dzieci nie mam. Dlatego proszę o wszystkie rady, jak wprowadzać takie małe bobo do domu (bo jakąś tam teorię znam, ale nie wiem, jak to wygląda w praktyce), żeby i pies i bobo żyli ze sobą zgodnie.
  18. Zacznijmy od tego, że szukamy sobie z TŻtem psa. Ja widziałam na oczy kilka węgrów, wiedziałam, że to wyżły, wiedziałam, do czego zostały stworzone te psy, może bez wgłębiania się w ich charakter, ale podstawy miałam. Potem pojechaliśmy na wystawę, żeby zobaczyć, porozmawiać, dowiedzieć się, jak wygląda codzienne życie. Zakochaliśmy się od pierwszego wejrzenia w ich wyglądzie i pozytywnym odbieraniu świata. Nim zdążyliśmy przywitać się z właścicielem, szczęśliwy pies zaczął merdać ogonem, kręcić się wokół nas, lizać i domagać głaskania :loveu: Szukaliśmy dokładnie czegoś takiego, ale mniejszego i (wystraszeni opowieściami na różnych forach) łatwiejszego w ułożeniu. Stąd też z tego przydługiego postu wysuwa się moje pytanie: czy ciężko jest nauczyć wyżła powrotu do właściciela, gdy zobaczy na polu mniejsze, uciekające zwierzę, np. sarnę, zająca?
  19. Jak się przeprowadzę do Warszawy to mogę go zaadoptować? ;) Zobaczę po wypłacie, jak stoję z pieniędzmi (nie wolno mi już więcej wchodzić na bazarki) i może coś podeślę, jak tylko będę mogła :)
  20. Aktywność, sądzę, nie byłaby ogromnym problemem - w miarę możliwości większość wolnego czasu spędzaliśmy ze spanielem TŻta i sądzę, że w przypadku tego niewiadomego psa, robilibyśmy to samo. Po długich dyskusjach zdecydowaliśmy, że albo parson russel terrier, albo rozejrzymy się za jakimś fajnym, aktywnym kundelkiem w schronie. Jasne, że w przypadku rasowca, zwłaszcza takiego, który dobrze rokuje, jeżdżenie na wystawy byłoby super, ale to też nie żaden warunek... :)
  21. Dziękuję za wszystkie wasze propozycje :) Biorę pod uwagę pinczera średniego, parson russel terriera, foksteriera i sznaucera średniego/miniaturowego. Jeśli macie jakieś rady, dotyczące tych psów, będę bardzo wdzięczna.
  22. Szura niby taki wybór ras, a niczego dla siebie znaleźć nie możemy. Wszystkie małe (poniżej 6 kilogramów) pewnie by nam pasowały, ale obawiałabym się o nie chociażby podczas wycieczek po górach, gdzie bywa dużo skał. Taka drobinka mogłaby sobie nie dać rady. Z tym stosunkiem to obcych ludzi, to chciałabym, żeby było tak jak u wyżłów węgierskich. Tam podchodzi się do ringu i zanim zdąży przywitać z właścicielem, pies już biegnie, macha ogonem, rozdaje buziaki i na widok obcego człowieka cieszy się tak, jakby to jego właściciel wracał po kilku dniach nieobecności do domu. No i sierść maksymalnie krótka, bo długi czas TŻ był właścicielem cudnego springer spaniela, ale oboje doszliśmy do wniosku, że wolimy iść z psem na dodatkowy spacer niż czesać, kąpać i wyplątywać z sierści gałązki i trawki, których na wsi nie brakuje, a niefajnie jest spotkać je we własnym łóżku.
  23. Trzy razy w tygodniu po 2-3 godziny, w pozostałe dni po 5-6 :) O żadnym sporcie nie myśleliśmy nigdy, może dlatego, że nie byłoby to regularne, zbyt wiele czasu spędzamy na wsi (gdzie nie ma takich możliwości) a w pozostałe weekendy przy sprzyjających warunkach robimy sobie wycieczki :) Nigdy nie myślałam o pinczerze, bo od razu kojarzą mi się jako hałaśliwe i nieufne w stosunku do obcych ludzi.
  24. Już drugi raz zwracam się tutaj z prośbą o pomoc, jednak tym razem chodzi o mnie o mojego TŻ-ta. Jak większość ludzi proszących o poradę, szukamy odpowiedniego dla siebie psa. Jesteśmy młodymi ludźmi, aktywnie spędzającymi swój wolny czas, ze sporą ilością zapsionych i niezapsionych przyjaciół. Prowadzimy bujne życie towarzyskie (i nie mówię tu o imprezach do białego rana), lubimy wyjeżdżać w większej grupie, czas spędzamy po równo - w mieście i na wsi. Chcemy psa, któremu nie będzie przeszkadzał nasz tryb życia a wręcz przeciwnie - będzie z niego zadowolony. Powinien być towarzyski, aktywny, radosny, chcemy też, by łatwo aklimatyzował się w nowych miejscach przy nowych ludziach. Jednocześnie też bardzo byśmy chcieli miłego, zapatrzonego w człowieka psa, który po całym, długim dniu przyjdzie przytulić się na kanapie, poleżeć i odpocząć. Kolejne dwa wymogi dotyczą wielkości i sierści: wolelibyśmy, by pies nie przekraczał 15-18 kilogramów, co nie znaczy, że nie może to być 5-6 kilogramowy psiak, byleby nie był większy; sierść krótka, gładka czy szorstka, to już nieistotne :) Z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi :)
  25. A jak prawnie wygląda przycinanie końcówki ogona u wyżłów? W końcu to też kopiowanie i stale jest uprawiane w kilku hodowlach, w których pytałam o szczeniaka.
×
×
  • Create New...