Jump to content
Dogomania

Jelena Muklanowiczówna

Members
  • Posts

    3072
  • Joined

  • Last visited

Posts posted by Jelena Muklanowiczówna

  1. Kontrolne badania moczu wykazały, że nie ma już zapalenia pęcherza - antybiotyk odstawiony. Przez parę dni był spokój.

    Ale... Jednak zawsze jest jakieś ale. Dalej nie jest ok. Jarek posikuje nam w domu, co kiedyś się nie zdarzało. Zapięty w szelki i gotowy do wyjścia nie jest w stanie zaczekać aż założę buty - sika w przedpokoju. Doprowadziło nas to do takiej beznadziejnej sytuacji, że zamówiłam mu pieluchy dla psa. Ponadto bardzo dużo pije i mało je. W sobotę znów wybieramy się do weterynarza. Obawiam się, że to jednak zapalenie prostaty... :(

  2. We Wszystkich Świętych przeżyliśmy chwile grozy - okazało się, że Jarek sika krwią. Akurat byłam u Rodziców, więc wsiadłam w samochód i zawiozłam go do jedynego gabinetu, który był wtedy czynny. Pan, który nas tam przyjął, miał na sobie fartuch poplamiony krwią i po dwukrotnej, nieudanej próbie cewnikowania, podał psu antybiotyki i parę innych leków i oświadczył, że jest kamień w przewodzie moczowym i należy wykonać zdjęcie RTG w dniu jutrzejszym.

    Spanikowana zadzwoniłam do Piotrka, który został w Kielcach, z pytaniem co robić i zadecydowaliśmy, że nie będziemy czekać tyle czasu, tylko wracam do Kielc i idziemy tu do lecznicy. I teraz uwaga: w jednej lecznicy odmówili nam całkowicie pomocy! W drugiej, na szczęście, zrobili nam kompleksowe badania: dwukrotnie USG na pustym i pełnym pęcherzu, badanie moczu i krwi i kroplówka. Zabuliliśmy jak za zboże. Za to pani weterynarz cewnikowała dwa razy bez żadnych problemów i oceniła, że żadnego kamienia nie ma. Niestety... badania nic nie wykazały! Żadnych leukocytów w moczu, choć we krwi były - nie wiadomo co psu jest.

    Następnego dnia skonsultowałam te wyniki z naszą weterynarz i ona też przyznała, że nie ma się do czego przyczepić. Poprosiła nas żebyśmy go uważnie obserwowali i w poniedziałek przynieśli mocz do badań.

    Objawy się cofnęły, mieliśmy nadzieję, że to jakaś jednorazowa sytuacja, a tu dzisiaj powtórka z rozrywki. 3 pobudki w nocy na siku, 2 razy siku nie doniesione na dwór. Na dworze pierwszy sik normalny, a potem kolejne dosłownie po kropelce. Spacer rozciągnął się do 40 minut, bo Jarek co dwa kroki staje, podnosi nogę do góry, spływa kilka kropelek i tyle. Na razie krwi nie ma, ale widzę, że on się źle czuje - choć ma apetyt, jest osowiały, jest mu zimno. Leży zawinięty w koc. Stęka.

    Wiecie co? Mnie się wydaje, że on ma zwykłe zapalenie pęcherza, a leki podane przez pierwszego weterynarza zaburzyły obraz w moczu. Co robić? Jak mu ulżyć do jutra, zanim zawieziemy go do naszego weta?

×
×
  • Create New...